Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: 1 ... 6 7 8 [9] 10    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Pamiętnik Tawernowicza (Czytany 54573 razy)
Waverley
M&M's

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 336


Po co to-to...

Zobacz profil
« Odpowiedz #120 : 03 Grudnia 2012, 06:20:26 »
ŚNIEEEEEG!

Miło przeczytać, że ktoś tutaj docenia moje wysiłki. Brakuje tylko tekstu na początku rozdziału - "Drogi pamiętniczku!".

A teraz bardziej krytycznie: pomysł fajny, ale wykonanie gorsze. Czasami jedno zbyt długie zdanie można zapisać jako dwa, a czasem dwa krótkie zdania lepiej wyglądałyby połączone. "Menelag" odmieniamy: M. Menelag, D. Menelaga, C. Menelagowi, et cetera - a u Ciebie tej odmiany nie ma. I takie tam podobne blędy, nie rażące, ale moją uwagę przyciągają.


IP: Zapisane
Menelag
Moczymorda Tawerniana

*

Punkty uznania(?): 10
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 281


1+2= Menelag

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #121 : 03 Grudnia 2012, 16:35:34 »
Eyauuuu

Szczerze, niewiele zrozumiałem z tej historyjki, w której jestem w stanie upojenia alkoholowego... :D

Cytuj
-Moje na wierzchu, hehe

Jak zawsze ^^

Cytuj
Pijany, stary i brzydki mag mnie goni!!

Pałka się przegła. Foch forever  >:(


;D




IP: Zapisane
Veselar

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 368


Zobacz profil
« Odpowiedz #122 : 03 Grudnia 2012, 17:23:32 »
Yay  :yahoo:
Wreszcie się doczekałem powrotu (mam nadzieję że już będzie częściej) ulubionej serii opowiadań. (mała korekta po latach, hihi)


« Ostatnia zmiana: 09 Maja 2016, 20:53:39 wysłane przez Veselar » IP: Zapisane
I kroczę ciemną doliną.
Cahan
Człowiek - Szparag

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 751


Dragons, dragons everywhere

Zobacz profil
« Odpowiedz #123 : 03 Grudnia 2012, 19:47:42 »
Cieszę się, że wreszcie pojawił się nowy wpis, bo bardzo lucbię czytać to opowiadanie. Miło mi, iż wspomniałeś w nim o mnie. Pamiętnik jest niezwykle ciekawy, ma interesującą treść i formę. Jedyna moja uwaga to odmiana słowa "Menelag" :).


IP: Zapisane

Cytuj
[Dzisiaj o 22:15:22] ♣ Sojlex: Cahan jest do tego stopnia chłopczyca, że tylko bycie feministką ratuje jej kobiecość :>
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #124 : 15 Lutego 2014, 20:24:05 »
Tajemnice, artykuły i sługi- czyli… to co każdy redaktor musi wiedzieć

Drogi Pamiętniku
Oj dawno tu nie pisałem, dużo się działo i brakowało czasu, zwłaszcza jak zostałem redaktorem. Nie wiecie? Ja, taki outsider, ciężko pracujący i skromny user, który ma alergię na władzę został jednym z zielonych- nie, nie chodzi tu o Greenpeace, ani tym bardziej o Hordę (Zug, Zug). Wszystko zaczęło się dawno temu (niecałe półtora roku), podczas rozmowy z Menelagiem. Ogólnie dzień co dzień, siedzieliśmy w barze gdzie panda czyściła kufle i serwowała piwo. Był to listopad, więc mieliśmy odpowiednie do miesiąca humory. Ogólnie mag dalej męczył na temat swych muzycznych wypocin (są dobre jak na kogoś kto ma do dyspozycji jedynie organy) i swych dzieł. Ja cierpliwie słuchałem i sączyłem przez słomkę piwo.  Nie za bardzo go słuchałem, miałem wówczas straszliwą chandrę, a ciemne chmury krążyły nad moją głową. Monolog Menelaga trwał długo, nagle nastała taka niezręczna cisza, nawet panda przestała polerować kufel od piwa i spojrzała na nas. Było tak cicho, że nawet świerszczom głupio było grać na swych kończynach. W końcu ten krąg milczenia przerwał czarodziej pytając mnie:
-Co ci dolega?
Odstawiłem słomkę i odwróciłem się powolnym ruchem głowy, by odpowiedzieć:
-Nic.
-Widzę, że jesteś markotny, widać to nawet przez maskę. O co biega?
-E…tam. Po prostu jestem znużony, tyle lat aktywności, pisania, wojowania, najzwyczajniej na świecie się wypaliłem. Coraz rzadziej wychodzę na piwo tutaj, coraz mniej ludzi mnie kojarzy. Gdybym teraz podszedł i zapytał się „Hej! Wiesz który to Belegor?”, to odpowiedzieliby „Kto? Nie znam gościa, nowy?”, tylko Niedziel by powiedział, że to syn syna kogoś tam z Dali ze Śródziemia. Wiesz….nawet mnie to nie razi.  Może powinienem sobie pójść, zostawić pola młodszym, ambitniejszym.
Menelag drapał się przez brodę i mruknął. Wrócił do piwa, po czym je podniósł i wylał na mnie.
-Co jest kurna?! Lepić się będę!
Mag wyjaśnił:
-Obudź się chłopie! Tyle pomysłów masz i nie wiesz co robić z nimi?! Nadal jesteś dość aktywny i wielu starych ziomków Cię zna. Myślę, że czas byś został redaktorem.
Propozycja maga bardzo mnie zaskoczyła. Nigdy nie planowałem wchodzić w wyższe rangi tawerny. Bałem się, że woda sodowa uderzy mi do głowy i jak Hells będę ganiał ludzi z jakimś kawałkiem żelastwa. Od razu mu odrzekłem:
-O nie! Wiesz przecież dobrze, że stronię od polityki i nie chce się mieszać w sprawy elity tam na górze.
-Jaka tam polityka. Będziesz po prostu pisał artykuły i najwyżej doradzał w sprawach organizacyjnych. Chłopie, ty jesteś specem od oryginalnych pomysłów, takich nam trzeba. Zdecyduj się i pójdź na całość, a nie pożałujesz. Możesz odcisnąć piętno na tawernie, które nie zniknie, nawet gdy Ciebie zabraknie.
Nim zaprzeczyłem Menelag wstał i przeteleportowała się. Oczywiście gapa zostawił po sobie kawałek ubrania. Na szczęście ty razem to była peleryna (raz się zdarzyło, że zostawił spodnie. Wyobraźcie sobie, jakie były miny moderatorów, gdy się zjawił w ich pokoju, a dokładniej na kanapie Hellsa). Postanowiłem mu przynieść pelerynę i wyszedłem. Po drodze cały czas myślałem o tym co powiedział mój przyjaciel. Wtedy zauważyłem wielki transparent zawieszony nad Siedzibą Administracji. Była to zwykła biała pościel z czarnym napisem „Szukamy nowych redaktorów! ”, postanowiłem zaryzykować- cóż zawsze mogą mnie nie przyjąć. Podszedłem do okienka siedziby skąd wyjrzała ta sama niebieskooka sekretarka, którą widziałem w dniu kiedy po raz pierwszy wszedłem do Tawerny. Nic, a nic się nie zmieniła, istne…. bóstwo. Uśmiechnęła się do mnie i zapytała:
-Czym mogę pomóc?
-Eee…ja..tt-en..na redaktora…proszę?
Widocznie to nie była jej pierwszyzna i odpowiedziała rozpromieniona jak promyk Słońca:
-Chodzi pewnie panu o rekrutację na redaktora? Dobry moment, akurat czcigodny JareQ szuka nowych, w związku ze stałym otwarciem portalu do starego Ashanu. Zaraz panu podam wzór CV i odpowiednie papiery do podpisania.
-Ddobrze…-zdołałem jedynie wydukać, po czym znikła za okienkiem. Czekałem, czekałem i czekałem cierpliwie jak pies nad pustą miską. W końcu się znów pojawiła… z wielkim stosem dokumentów i długopisem na górze góry papieru. Zrzuciła mi ją, mówiąc:
-Niech Pan cierpliwie to uzupełni, a potem przyniesie.
Gdy złapałem czułem jakbym miał na rękach półtony. Nie wiem skąd ta sekretarka ma tyle krzepy. Podszedłem do najbliższego stolika i gdy je tam położyłem usłyszałem głośne chrupnięcie, pomyślałem że to stół od nacisku pęknął, dopiero po wypełnieniu formularzy okazało się, że przypadkowo zmiażdżyłem rodzinkę rusałek. No co, każdemu się zdarza- małe to takie i obrzydliwie słodkie i wszędzie się pcha to się, miażdży nie? Z wielką ochotą i uśmiechem „podbiegłem” do okienka z wypełnionymi dokumentami i CV. Zawołałem:
-Gotowe, wszystko ładnie uzupełnione ko….
Wtedy właśnie wychynąłem zza stosu papieru i ujrzałem tą samą starą, zgrzybiałą i paskudną sekretarką co podczas rejestracji. Zaskrzeczała:
-Czego… znowu?
-Em.. zwracam te formularze i CV związane z rekrutacją na redaktora.
-A ty nie nowy przypadkiem?
-Nie… pani mnie rejestrowała, tylko że od tamtej pory nosze maskę.
-Pewnieś paskudny
Już jej miałem wrzucić, celną ripostą, albo kulą ognia, ale się powstrzymałem:
-Sama jesteś p…proszę, to dokumenty.
Sekretarka z urodą troglodyta zabrała papiery i wszystko poza CV włożyła do niszczarki. Zaskrzeczała:
-Odpowiedź otrzymasz listownie.
Podziękowałem i odszedłem w stronę domu Menelaga.

Minęło parę tygodni, przez ten czas niemal o tym zapomniałem. Jak co dzień jadłem sobie śniadanie przed wyjściem do tawerny, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałem się żadnych gości, więc pośpiesznie założyłem maskę i gruby płaszcz, po czym otworzyłem drzwi. Przed nimi stanął listonosz z czerwoną, ozdobiona złotym gryfem kopertą. Zapytał:
-Pan Belegor?
-Tak, we własnej osobie.
-Oto list od Czcigodnego JareQa, życzę udanego dnia.
-Dziękuję bardzo.
Wziąłem list, po czym listonosz zniknął w oparach mgły jakby się teleportował. To się nazywa poczta. Nie czekając chwili rozerwałem złoty lak i otworzyłem kopertę. List istotnie był od JareQa:

Witaj Belegor
Po wspólnej naradzie adminów postanowiliśmy przyjąć Cię do redakcji.
Początkowo będzie to 3 miesięczna próba po której podsumujemy Twoją pracę i zadecydujemy o przyznaniu (bądź nie) stałej posady (taki mamy regulamin przyjęć).
Niedługo udzielone zostaną Ci uprawnienia redaktorskie. W kopercie powinien pojawić się klucz, który do własnego biura w „Rajskich Komnatach” (pewnie mają na myśli górne piętra tawerny), w którym założysz swój dziennik redakcyjny opisując to czym chciałbyś się zająć (przejrzyj dzienniki innych). Swoje prace na rzecz tawerny będziesz także publikował w ów dzienniku poddając ją tym samym do wglądu przez pozostałych członków redakcji, którzy będą mogli ją komentować. Po weryfikacji zostanie dodana na stronę przeze mnie lub kogoś z pozostałych adminów.
Po pozytywnym przejściu okresu próbnego otrzymasz także dostęp do Panelu administracyjnego, wtedy będziesz mógł osobiście dodawać swoje materiały.
Zapoznaj się także z regulaminem redakcyjnym oraz potwierdź jego akceptację.
To chyba wszystko Jeżeli czegoś nie będziesz wiedział – pytaj swego sługi.
Witaj więc w naszym gronie
Pozdrawiam
jareQ


~Sługi?~
To słowo mnie zdziwiło, gdy w kopercie znalazłem wspomniany ów klucz. Był on duży i złoty, robiony na modłę średniowieczną. Gdy go wyjąłem, zdziwiłem się jak bardzo jest lekki (pewnie był jedynie pozłacany, albo pusty w środku- czego się nie robi dla oszczędności). Nagle poczułem ssanie w żołądku, nim się zorientowałem co się dzieje wylądowałem na górnym piętrze tawerny. Pierwsza reakcja to była chęć wyrzucenia z siebie świeżo zjedzonego śniadania. Przeklinałem tego, który to wymyślił (za dużo Harry’ego Pottera, za dużo…). Rozejrzałem się wokół i zacząłem szukać swego pokoju. Minąłem pokoje moderatorów o srebrnych, bogato zdobionych drzwiach, pokoje adminów o złotych, niemal barokowych bramach pełne przepychu i…. drewniane drzwi redaktorów z tabliczkami. Minąłem między innymi Hadriana i dawne Hellscreama (widać było po krzywej, ledwo wiszącej tabliczce i smrodowi wychodzącego z pokoju- się nie dziwie, że Laxx się w końcu od niego wyprowadziła, takiego smrodu nawet ustawa nie przewidywała). Po minięciu dziesięciu kolejnych w końcu znalazłem swoje własne. Otworzyłem je za pomocą klucza i pchnąłem drewniane drzwi. To co ujrzałem, urzekło mnie tak, że przez gołe 5 minut stałem z rozdziawioną gębą i oczami jak latarnie (nawet na masce było to widać). Biuro okazało się ogromną komnatą, pełną wypchanych bestii z różnych kontynentów i światów herosów, zbroi wojowników. Na suficie wisiały pięknie zdobione żyrandole i szkielety wiwern, oraz pegaza i czarodziejskiego smoka. Samo biuro było z mahoniu i stylizowane na wiktoriańską Anglię, obok niego zaś stała maszyna drukarska. Wyglądało jakby był specjalnie dla mnie zaprojektowany. Gdy wszedłem do środka drzwi się za mną zamknęły automatycznie.
~Ci to wiedzą jak zachęcić do roboty~ pomyślałem i usiadłem za biurkiem. Na blacie była kartka. Gdy ją podniosłem i przeczytałem jej treść, okazało się, że był to list otwarty do dziennika redakcyjnego. Miałem w nim opisać o czym chciałbym pisać i jak mógłbym wesprzeć tawernę. Rozejrzałem się wokół, wypchane zwierzęta, bestie i zbroje ich jeźdźców, wojowników nasunęły mi idealny pomysł- zrobię dział o kultowych jednostkach, o istotach i wojownikach, których można spotkać na każdym kontynencie, czasie i świecie herosów. Potem dodałem, że mógłbym to i owo napisać o Axeoth i tłumaczyć jakieś artykuły. Gdy skończyłem kartka zniknęła. Dopiero później się okazało iż trafiła do przeglądu administracji, moderatorstwa i pozostałych członków redakcji. Na szczęście została pomyślnie rozpatrzona. Dniami i nocami pracowałem nad artykułami (przy okazji również miałem zlecenie od Acida by opisać smoki i kiriny z Ashan), co chwila przychodziłem z zapytaniem o poradę, czy do pokazania JareQ’owi. Jak się okazało był cierpliwą, spokojną i charyzmatyczną postacią. Jest owszem odrobinę flegmatyczny i szuka okazji by poleniuchować, ale z drugiej strony osoba na takim stanowisku jak on pracuje non stop by panował porządek w naszej tawernie. Widocznie moja praca się opłaciła, gdyż w przeciągu mniej niż 3 miesięcy otrzymałem oficjalne potwierdzenie przyłączenia się do członków Redakcji (a może chodziło o to, że zabrakło ludzi, a wówczas zapanował potok informacji o przeszłości Ashan do przerobienia). W owym czasie powstały trzy artykuły: o Kawalerii, Gryfach i Wilkach (dwa z nich ujrzały światło dzienne, a trzeci jest w fazie poprawek). Nabrałem większej ochoty do pracy i udzielania się w tawernie, przy okazji nabrałem również większego szacunku do innych redaktorów i moderatorów. Mimo to wciąż się zastanawiałem o jakiego „sługę” chodziło w liście od głównego administratora. Wszystko się wyjaśniło wieczorem tego samego dnia, w którym zostałem oficjalnie redaktorem. Zmęczony otworzyłem drzwi do własnego mieszkania, gdy nagle usłyszałem dziwne pomrukiwanie swego Puszka dochodzące z salonu. Nie zdejmując płaszcza i maski poszedłem przywitać się ze swym małym 7- metrowym smoczkiem (no dobra, może nie takim małym). Gdy wszedłem do salonu stanąłem wryty jakby ktoś mnie prądem poraził. Poczułem szok i zdenerwowanie na ten widok. Jakieś smoczydło w stroju kamerdynera bezczelnie popijał sobie herbatę w moje porcelanowej filiżance, siedząc na moim krześle i najnormalniej na świecie drapał swą stopą Puszka (w miejscu gdzie głowa, łączyła się z szyją. Najgorsze, że smok zamiast pożreć lub przegnać obcego to leżał jak kot i dał mu się głaskać, prosząc niewdzięczny o jeszcze. Ryknąłem wściekły:
-Co to ma być?! Kim ty jesteś u licha i jak żeś się włamał do mego domu?!
Smoczydło  przeszyło mnie swym zimnym wzrokiem, normalnie poczułem jakby w pokoju spadła temperatura do pięciu poniżej zera. Gość przestał drapać Puszka i wstał z krzesła. Rozprostował swe błoniaste skrzydła i paroma machnięciami podleciał do mnie. Gdy stanął przede mną, mogłem mu się dokładniej przyjrzeć. Był podobny do małego dwunożnego zielonego smoka, pokrytego czarnymi paskami. Chodził na palcach jak pies, tyle że palce miał gadzie i zakończone tępymi pazurami. Dłonie czarne, pokryte łuską i również zakończone pazurami. Miał szerokie, błoniaste skrzydła jak u pterozaura. Szyję miał tak długa, że musiałem podnieść głowę by przyjrzeć się jego pyskowi. Czarne łuski przy nozdrzach na przedzie pyska, sprawiały wrażenie jakby miał psi nos. Miał chłodne, niebieskie oczy, z pustą tęczówką i wąską źrenicą. Z tyłu głowy miał gęste, czarne i rozczochrane włosy zapięte z tyłu tasiemką (jak jakiś samuraj), a wśród nich wystawały zygzakowate rogi i błoniaste „uszy”. Smoczydło zrobił krok w tył i nisko ukłonił się przede mną, mówiąc średnio wysokim, mocnym głosem:
-Witaj Panie. Jestem Tsavo, twój sługa.
-Sługa?!- dopiero wtedy sobie przypomniałem o wzmiance w liście JareQ’a. Byłem zaskoczony, zwłaszcza że wydawał mi się dziwnie znajomy (poza tym, że akurat miałem na sobie maskę z jego mordą). Tsavo widząc moje zdziwienie wyprostował się i rzekł:
-Może Panicz wpierw się rozbierze i zdejmie maskę, a ja wszystko wyjaśnię.
Zdjąłem z siebie płaszcz i maskę i powiesiłem je na wieszaku przy drzwiach frontowych, po czym wróciłem by wysłuchać swego lokaja. Tsavo stał w miejscu cierpliwie na mnie czekając. Gdy się zjawiłem z powrotem pokazał mi krzesło bym usiadł, a gdy to zrobiłem chrząknął i zaczął wyjaśniać:
-Jak wiesz, Tawerna dzieli się na mieszkańców i elitę administracyjną. Ci drudzy to główna siła kierująca tawerną. Ona ma za zadania dbać o porządek, czystość i bezpieczeństwo naszego społeczeństwa. To oni zaprojektowali komnaty, plan tawerny jak i bibliotekę do której mogą wejść wszyscy. To im zawdzięczamy ten bogaty zbiór informacji, sztuki, zaklęć i eksponatów dzięki którym nowe pokolenia strategów mogą działać począwszy od Antagarichu i kończąc na Ashanie.
-Wow… tyle to i ja wiem- przerwałem mu, po czym Tsavo znów chrząknął i kontynuował dalej:
-Więc wiesz jaka to ciężka robota, Paniczu. Dlatego została powołana instytucja sług, choć ja wolę użyć słowa kamerdynerów, ale cóż nie ja jestem prezesem Ligii, więc moje zdanie się nie liczy. Wracając do sedna. Sługi to istoty, które mają za zadanie pomaganie redaktorom, moderatorom i administratorom w pełnieniu swych funkcji i pilnowaniu by nie zaniedbywali swych obowiązków. Trzymamy się jednak w cieniu i niewiedzy mieszkańców. Nie wpływamy i nie bierzemy bezpośredniego udziału w życiu Tawerny. Wyjątkiem jest prezes Ligii- towarzystwa zrzeszającego wszystkie sługi Elity Tawerny. Ba… ten karierowicz nie tylko bierze udział, ale jeszcze został Przyjacielem Tawerny.
-Kto?
-Fergard rzecz jasna!
-Fergard sługą?! Czyim?!- Na słuch o tym, niemal nie spadłem z krzesła. Nie sądziłem, że mój pół-demoniczny przyjaciel był czymkolwiek sługą. Z drugiej strony tłumaczy, czemu tak rzadko się pojawia. Tsavo zaskoczył mnie jeszcze raz swą wiedzą.
-Pana Moderatora Hellscreama. Za to że go wypromował z redaktora na moderatora został prezesem naszej Ligii. Rzadko się zdarza, ale cóż obaj mieli farta…..-syknął z przekąsem. Coś czułem, że nie przepada za Fergardem, ciekawe czemu? Wtedy właśnie wyobraziłem sobie Fergarda w stroju pokojówki sprzątającego pokój Hellscrema, syknałem z obrzydzenie na samą myśl o tym. By więcej o tym nie myśleć zapytałem:
-Em…więc mówisz, że każdy z elity ma swego sługę?
-Tylko redaktorzy-oznajmił Tsavo, po czym wyjaśnił:- Elitarni redaktorzy posiadają parę sług, np: Pani Elitarna Redaktor Oliwsen ma pod sobą wilkołaka Mietka i Arantira, wczesniej miała Zehira, ale go wywaliła za zbyt częste używanie wody kolońskiej. Po każdym zebraniu sala śmierdziała czosnkiem. Moderatorzy posiadają cztery sługi, dobrym przykładem jest Pan Moderator Hellscream, któremu służą smok Perłojad, nadęty gnoll Genn Szara Grzywa, wiecznie naćpany troll o dziwnym imieniu, no i nasz prezes…. Fergard, (znowu syknął złośliwie). Super Moderator ma już sześciu, a administratorzy aż dwanaście. Parę z nich zapewne poznałeś- to sekretarki przy rejestracji i rekrutacji. Niebieskooka służy JareQ’owi, a ta starsza- Bożenka zaś…
-Nie, nie trzeba. Już się domyślam.-przerwałem mu, łapiąc się za głowę. Tylko jedna osoba mogła by być tak biurokratyczna, sztywna i pozbawiona humoru. Chcąc przerwać wizję admina zarządzającego dwunastoma takimi Bożenkami spytałem swą sługę jeszcze raz:
-Czyli im wyżej w elicie, tym więcej sług. Jakie jest kryterium wyboru?
Tsavo chrząknął jeszcze raz i odpowiedział:
-Cóż…wyborem odpowiedniego sługi dla moderatorów zajmował się Luk, ich sługi wybierał JareQ, zaś wasze redaktorskie wybiera Hellscream. Dokonuje on wyboru na podstawie charakteru postaci ze światów jakie dany redaktor poznał, stworzył, odwiedził, czy zdobył. Wśród nich wybiera tą najlepszą.
Patrząc na mą maskę zawieszoną na wieszaku mogłem się domyśleć czymś się Hellscream do-kład-nie kierował. Westchnąwszy zapytałem:
-Coś jeszcze powinienem wiedzieć?
Mój sługa uśmiechnął się tajemniczo i odpowiedział:
-Owszem. Wraz z nadaniem tytułu redaktorskiego ulepszana jest broń redaktora, podobnie się dzieje gdy awansuje na moderatora. Wtedy kowal poza ulepszeniem daje również broni możliwość wygnania mieszkańca z Tawerny. Idealnym przykładem jest broń Pana Moderatora Hellscreama. Gdy był jeszcze zwykłym, starym i brzydkim orkiem łaził jedynie ze zwyczajnym młotkiem na patyku. Potem gdy awansował na redaktora młot przekuto na topór, który został ulepszony runami by móc dokonywać strasznych zniszczeń.. i przebudowywać Komnatę Zaginionych Zwojów. Gdy został moderatorem topór nabrał więcej magicznych zdolności, to właśnie znany wszem i wobec Banhammer, albo Banaxe, jak kto woli. Sługa natomiast staje się potężniejszy, a przede wszystkim zyskuje większą płacę…!
Przy okazji, kiedy Panicza nie było, ośmieliłem się wziąć Pańską katanę i ulepszyć ją u naszego kowala. Oto ona- Ostrze Błyskawicy.
Kończąc swą przemową pstryknął palcami i z obłoków dymu pojawił się moje ostrze. Podarował mi je. Wyciągnąłem broń z pochwy i zobaczyłem jak wzdłuż ostrza pędzą małe błyskawice. Tsavo wyjaśnił:
-Tak jak ja, broń odzwierciedla twój charakter i sposób działania. Tobie najbardziej pasował piorun. Jesteś spokojny i wyrozumiały, lecz na wrogów uderzasz z zaskoczenia jak piorun z jasnego nieba. Działasz może powoli, ale skutecznie. Celnie uderzasz w punkty, przez co przeciwnik szybko słabnie. Widzisz więc, im szybciej awansujesz Paniczu tym potężniejszy się staniesz, a ja bogatszy…znaczy również silniejszy.
Wtedy mu odpowiedziałem:
-Ale nie mam zamiaru awansować. Do tego całego redaktorstwa namawiał mnie mój kumpel Menelag. Ja sam bym nigdy nie brał w tym udziału. Nie lubię polityki.
-Co?!- Tsavo wrzasnął zaskoczony. Spojrzałem na niego i wtedy zrozumiałem jak bardzo nim to wstrząsnęło. Z rozdziawioną pyskiem, szeroko otwartymi i ciałem zastygniętym w ruchu wyglądał jakby duch mu uleciał z ciała. Widocznie tym razem Hellscream dał ciała, bo przydzielił mi sługę o przeciwieństwie do mnie wysokimi ambicjami. Nagle smoczydło otrząsnęło się i zaczął błyskawicznie mówić:
-Ale jak to!? Każdy normalnie dąży by być na górze. Nie myślałeś nigdy by zostać chociaż moderatorem. Nie miałeś ochoty zsanować nikogo za byle co. Mógłbyś nawet banować Hellscrema co trochę, tak jak on to z Loczkiem nawzajem sobie robią. Mógłbyś się mu odpłacić za wszystkie lata łażenia w masce….z nawiązką.
Ostatnie słowa bardziej mnie przekonały. Wizja wysyłania starego, zgrzybiałego, egocentrycznego orka co chwila za bramę tawerny bardzo mi się spodobała. Ale jeszcze bardziej przypadło mi do gustu wyobrażenie kogoś zupełnie innego. Wtedy mu odpowiedziałem:
-No dobra, wyjaśnijmy coś sobie. Nie zależy mi na karierze, chcę jedynie działać dla dobra Tawerny i rozwijać ją dzięki swym talentom. Ale jeśli zaawansuje, to tylko jak na to zasłużę, dobra? Mój kamerdynerze.
Po czym podałem swemu słudze dłoń na zawarcie naszej umowy. Tsavo podniósł łeb i z uśmiechem podał rękę, mówiąc:
-Zgoda Paniczu.
Po chwili zaburczało mi w brzuchu. Po czym zapytałem:
-Umiesz gotować?
Tsavo odrzekł:
-Coś z kuchni włoskiej, czy francuskiej?
-Z włoskiej.
-Już się robi Paniczu.
…………………………….
I tak zmieniło się moje bytowanie na tawernie od kiedy zostałem redaktorem. Mam własne biuro, kamerdynera i fajne ostrze. Najlepsze się jednak wydarzyło podczas Dziesiątej Rocznicy Tawerny, podczas której anulowano konkurs Hellscreama i mogłem spokojnie zrzucić z siebie maskę i płaszcz, by pokazać światu swoje prawdziwe oblicze! Nawet z tej okazji zamówiłem sobie portret i nową tabliczkę do biura u Asderuki. Hells Yeah!



IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Menelag
Moczymorda Tawerniana

*

Punkty uznania(?): 10
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 281


1+2= Menelag

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #125 : 15 Lutego 2014, 21:38:35 »
Omomomom jak ja uwielbiam oblewać wszystkich piwem!  :piwo:

Ale że tak powiem, cel uświęca środki :D

Ładny wpis, Pamiętniczek jest szczęśliwy, że wreszcie sobie o nim przypomniałeś...


IP: Zapisane
Cahan
Człowiek - Szparag

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 751


Dragons, dragons everywhere

Zobacz profil
« Odpowiedz #126 : 15 Lutego 2014, 22:40:50 »
Nowy rozdział- yay.
Warsztatowo się poprawiłeś, zdecydowanie. Ale fabularnie- trochę wieje nudą.


IP: Zapisane

Cytuj
[Dzisiaj o 22:15:22] ♣ Sojlex: Cahan jest do tego stopnia chłopczyca, że tylko bycie feministką ratuje jej kobiecość :>
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #127 : 15 Lutego 2014, 23:02:39 »
No cóż... ten wpis miał za zadanie pokazać czym się zajmują redaktorzy, moderatorzy, oraz administratorzy i.... Dlaczego powinno się ich szanować. O! Poza tym, jak zauważyliście zaczynam wprowadzać elementy niekoniecznie faktyczne, ale przydatne później.


IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Loczek
King Loczdorah

*

Punkty uznania(?): 23
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 843


It's Seriously Christmas

Zobacz profil
« Odpowiedz #128 : 16 Lutego 2014, 09:13:24 »
Cóż powiem iż wpis ten jest ciekawym ale powiem tak iż za mało było o pracy moderatorów. Do Redów nie czepiam się ale powiem Ci że mogłeś np w opisie umieścić iż Jarek w swym gabinecie ma galerię (oprawione zdjęcia) byłych i obecnych Redów.

Wracając do modów, zrób lepiej o tym oddzielny wpis a informacje zdobyć możesz łatwo ;D


IP: Zapisane
Fenir
Lupus Hellsus

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 182


Zobacz profil
« Odpowiedz #129 : 16 Lutego 2014, 09:54:25 »
Moar plz. Przemilaśnie się to czyta. Nawet człowiek czuje, że nie marnuje swojego życia na bzdety.


IP: Zapisane
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #130 : 19 Kwietnia 2014, 19:43:32 »
Święto Tawerny i Dzień Belegora

  Mieszkanie było głośne od odgłosu kaszlu i smarkania w chusteczki. Na każdym oknie założone zostały dziwne kraty z paskami lepkiego materiału do których były poprzyklejane driady i nimfy. Drzwi wyglądały jakby były zamknięte na cztery spusty. Z pozoru wyglądało to na jakieś więzienie niż dom, ale czego się spodziewać gdy ma się alergię… na słodycz. Wszystko zaczęło się dość od dziwnej manii jaka zapanowała na kwasowej grocie, a następnie na Tawernie. Okazało się, że wiele gildii napadła dziwna epidemia. Nagle jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać stworzenia podobne do małych koni, lecz o jaskrawych barwach, wielkich oczach i na dodatek gadających. Wszystkie wyglądały jakby były zrobione z plastiku. Okazało się, że to była część osób, które stały się poniami, albo broniami- sam nie wiem. Wszystkie wygadywały o dziwnych rzeczach, rzucały denne piosenki i rozsiewały taką słodycz, że aż…. wielu się pochorowało. Mój pan zwłaszcza szczególnie. Nigdy nie przepadał już za driadami i sylfidami z wrót żywiołów. Na sam widok biedak dostawał konwulsji i skrętu żołądka. To samo gdy widział lukrowane ciastka, cukierki lub szczeniaki. Dziwne że nabył odporność na kocięta, ale cóż…może nie są, aż tak słodkie jak się na pozór wydają. Wracając do tematu, gdy tylko w Kwasowej Grocie zapanowała „moda” na ponie, mój Pan uciekł ledwo na własnych siłach. Miał nadzieję, że w Tawernie odnajdzie spokój, lecz niestety i tu doszła ta zaraza. Roznosicielką okazała się znana z formowej mafii Cahan- ta o której się mówi, że jedynie feminizm został z jej kobiecości- cokolwiek by to znaczyło. Niegdyś dumna, czarna smoczyca niemal upadła do poziomu swej plastikowej zwierzyny rozsiewając ich chorą ideologię wzdłuż i wszerz Tawerny. Mój Pan wówczas dostał mocnych konwulsji i zapalenia oskrzeli. Alergia osiągnęła swoje apogeum i rozłożyła niegdyś dumnego redaktora na kolana. Mija już trzeci tydzień jak go pielęgnuję, dokarmiam i podaję leki. Jest tak słaby, że niema nawet sił by napisać ten wpis do swego pamiętnika. Więc ja z pełną dozą skromności pełnię jego rolę i napisze tak jakby tego chciał…
-Gdzie moja herbata!...Ghe!Ghe!
-Już podaję Mistrzu!
Tsavo szybko wypełnił kubek świeżo zaparzoną herbatą i dosypał dwie łyżeczki cukru. Mieszając podleciał do łóżka gdzie leżałem. Znów zasmarkałem silnie w chusteczkę, po czym ledwo rękoma dosięgałem kubka herbaty, którą mi podał Tsavo. Ledwo wypiłem łyczek, gdy znowu złapał mnie silny kaszel i połknąłem wydobywającą się flegmę. Z obrzydzenia aż zatrzęsłem się i odpowiedziałem słabym głosem:
-Przeklęte pseudokuce. Skądś się u licha one wzięły!
-Pewnie z Kanady.
-Co? A co myśmy Kanadzie zrobili, że nam wysłali taką zarazę?!
Tsavo odpowiedział:
-Wiesz, wszystko co dziwne, śmieciowo-popularne i „słodkie” pochodzi z Kanady, zwłaszcza z południowej. Jak wcinają jakieś żywice i soki z drzew na co dzień to się ma takie… odloty.
-Ale czee-e-m-mu d-do n-na….Achoo!
Tsavo wytarł się chusteczką z moich smarków i cierpliwie wyjaśnił:
-Tak samo jak ptasią grypę, czarną ospę i francę.
-Przez kobiety?!
-Nie! No dobra, to ostatnie tak, chodziło mi, że to przez wpadkę, przypadkiem. Wszystkie pandemie dzieją się przypadkiem i przez czyjeś niedopatrzenia.
-Pseudokonie to wyższa forma trolli, trzeba je zbanować!
-Niestety…w konstytucji nie ma nic o likwidacji koni, poza tym środowiska zwierzolubne mogłoby nas oskarżyć o znęcanie się i krzywdzenie zwierząt.
-Ale one są z PLASTIKU!!!-Ghe!ghe!Ghe!..
-Już, już…nie wysilaj się Panie. Ja się wszystkim zajmę. Dokończę za pana pamiętnik.
-Co? Nie moż…ghe!ghe!
Tsavo nagle wsunął mi do ust, łyżeczkę z gorzkim, sosnowym syropem i połknąłem. Lokaj mi odpowiedział:
-Spokojnie, napisze tak aby nikt się nie zorientował, że to nie ty. A teraz odpocznij i wygrzej się. Za parę dni wyzdrowiejesz, obiecuję-odrzekł Tsavo i wszedł schodami na górę, gdzie zostawił niedokończony wpis do pamiętnika swego mistrza. Przysiadł i wznowił pisanie:
Mój Mistrz chciał tu opisać kulisy święta tawerny. Jak każdy członek, mający więcej niż pół roku kadencji w naszej gildii wiecie, że w zeszłym październiku nasza tawerna kończyła właśnie 10 lat. Tak, tyle lat minęło od podstawienia kamienia węgielnego przez Czcigodnego Administratora JarQa. Wówczas świętowanie było długie i obfitowały w zabawy, gry, jedzenie i picie. Jednakże przygotowania do tego zaczęły się o wiele wcześniej, bowiem na początku marca zeszłego roku. Zaczęło się od zebrania w pokoju redakcji. Mój Pan jak i ja szliśmy akurat by omówić parę spraw, no i by ochrzanić Hellsa za opóźnianie swego konkursu. Gdy mój mistrz otworzył drzwi z hukiem zobaczył widok, który wprawił w lekkie zażenowanie- „ciężko pracujących” moderatorów. Loczek pilnikiem czyścił sobie paznokcie dłoni patrząc przez kryształową kulę, czy jakiś troll nie zaczął znowu zaśmiecać jakiegoś tematu, Hells jak zwykle żłopił piwo przy boku swych sług i klepał Fergarda po głowie jakby był jakąś poręczą. Coś oglądał na laptopie- wiadomo co taki 40-letni, stary i paskudny ork zazwyczaj ogląda. Menelag zaś bawił się różdżką robiąc jakieś figurki pod przyszłe modele do swych filmów. Przy nim stała rudowłosa elfka o zielonych oczach- Asderuki, która wielce potem przysłużyła się memu mistrzowi. Tymczasem redaktorzy albo chowali się wystraszeni w kącie, albo grali w rzutki, celując w zdjęcie Martina na tarczy. Mój Pan chrząknął:
-Ej! Czyżby moderacja nie miała już swego pokoju? Jazda do siebie, to miejsce należy do redaktorów.
Hells wtedy podniósł rękę i machnął w geście mówiącym „idź sobie, przeszkadzasz nam”. Mój mistrz nie lubi tego typu zniewag, więc nic dziwnego, że wyjął swój miecz i wycelowawszy w laptopa wysłał wiązkę piorunów. Efekt był natychmiastowy. Hellscream odskoczył od spalonego sprzętu i ryknął:
-A za co?!
Mój Pan odpowiedział:
-Dobrze wiesz za co, leniwy dziadu (jak zwykle nieokrzesany i nie mający szacunku do starszych, nawet jeśli są zboczeni i zieloni).
Wielki moderator podniósł swój topór i już miał ze swymi sługami rzucić się na nas, gdy sytuację uratował (nie żebyśmy potrzebowali ratunku, ja sam bym położył tego psa i jaszczurkę, a Fergardowi bym jeszcze dołożył od siebie) Hadrian wołając:
-Wszystko chować!! Administracja idzie!!
Redaktorzy w szybkim tempie sprzątnęli swoje jak i moderskie graty (o ile wypchanie wszystkiego do szafy można nazwać sprzątaniem), następnie oporządzili się i stanęli w szeregu, jedynie Belegor niechętnie dołączył do szeregu i poprawił swój kombinezon. Wtedy weszli do pokoju Martin z Lukiem. Rycerz rozejrzał się wokół po czym chrząknął i powiedział:
-Według historii Tawerny czwartego października tego roku będziemy obchodzić dziesięciolecie portalu. Czasu jest jeszcze dużo, jednak sądzę, iż można się zacząć przygotowywać.  Docelowo myślałem nad zorganizowaniem szeregu konkursów z nagrodami, którymi się to chwalił nasz przełożony. Docelowo miał być konkurs wiedzy o Heroes of Might and Magic i Tawernie, jakiś konkurs graficzny i coś jeszcze, które trwały by na przykład przez cały wrzesień z finałem w październiku. Więc do roboty lenie i ruszać swoje bezczynne siedzenia do roboty!!
Akcentując ostatnie słowa z całych sił uderzył pięścią w stół. Wibracje były tak silne, ze wyskoczyły wszystkim plomby z zębów, a Hellscreamowi sztuczna szczęka. Na dodatek szafa nie wytrzymała i się otworzyła, z hukiem wyrzucając zapchaną w niej zawartość. Martin spojrzał wściekle na nas, gdy nagle przed nim potoczyła się tarcza do rzutków z jego zdjęciem i narysowanymi na nim kółkami. Gdy opadła twarz Martina zaczęła przypominać dorodnego pomidora, wtedy jakiś pocisk trafił w samą dziesiątkę tarczy- czyli w nos. Okazało się, że tą „rzutką” był paliczek. Martin odwrócił się błyskawicznie w stronę Luka a ten odparł:
-No co?! Wskazujący mi wystrzelił.
Rycerz zaczął głośno oddychać, licząc do dziesięciu. Gdy twarz wróciła do normalnych proporcji i kolorów, kontynuował wypowiedź:
-W każdym razie, potrzeba nam osób, które mogłyby się zająć organizacją konkretnych konkursów. My będziemy was koordynować i pomagać. Zatem moi mili….Do Roboty!!!
Jak krzyknął, tak odszedł z Lukiem głośno trzaskając drzwiami. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy nagle znów się pojawił z kulą ognią, którą spalił na popiół naszą tarczę do rzutków, po czym znów zatrzasnął drzwiami. Odgłos żalu i zawiedzenia wszystkich redaktorów (poza Grownockiem) i moderatorów był naprawdę smutny. Wszyscy na 5 minut stali w ciszy patrząc na kupkę popiołu, który jeszcze chwilę temu był źródłem ich rozrywki.
Wówczas cichutko zza drzwi wyjrzał Luk, po czym rzucił nam nową tarcze do rzutków z wydrukowanym Martinem jako celem. Licz wyjaśnił:
-Sorki za tamtą tarczę, zapomnijmy o tym i szybko wymyślcie konkursy, a o tej tarczy ani mru mru, bo się może domyśleć. Jeszcze mi nie-życie miłe.
Redaktorzy szybko powiesili tarczę na ścianie i z moderatorami zaczęli pracę nad konkursami do Święta Tawerny. Wszyscy pracowali jak chińczycy w fabryce i-podów. Nikt się nie oszczędzał, no może poza redaktorkami, które jak tylko usłyszały o propozycji konkursu graficznego od razu zniknęły. Nie wszystkie też pomysły się też nadawały- na przykład turniej wielobojowy mego Pana. Kto by pomyślał by eliminacje rozegrać w Antagarichu, ćwierćfinały w Axeoth, po to by półfinaliści rozegrali swe wojenki w Ashan podczas szóstego zaćmienia, by na koniec wysłać dwójkę finalistów o 5 wieków wcześniej po to by zwycięzca mógł mieć dostep do Enroth z czasów wojny o sukcesje. Bez urazy, ale kto w nagrodę wysłałby zwycięzcę wojny 30-letniej we wczesne średniowiecze? Nic więc dziwnego że pomysł nie przeszedł, podobnie jak quiz o Azeroth (wiadomo czyj). To miało być święto Tawerny, a nie jakiejś zgrai zielonych, śmierdzących i paskudnych stworów ubranych jak z filmu „Mulan” Disneya. Inne konkursy miały więcej szczęścia, na przykład quiz, z wiedzy o herosach ze świata magii i miecza. Każdy redaktor, moderator, a nawet administrator włożył swoją cegiełkę w jego stworzenie, urządzenie i przygotowanie. Był główną atrakcją naszego święta, mniejszą popularnością cieszył się konkurs literacki, bo tylko 3 osoby się zgłosiły (cóż Redakcja nie mogła w nim brać udziału). Ciekawie się złożyło z konkursem o kartę postaci rodem z heroes of might and magic, bowiem w tym mogli wziąć też udział redaktorzy. Mój Pan postanowił zrobić kawał i wysłał sparodiowaną i wyklejoną niechlujnie kartę postaci… moderatora Hellscreama. Wielkie było zaskoczenie jego gdy nie dość, że potraktowali go na poważnie to jeszcze uzyskał pierwsze miejsce. Moderator chełpił się wszystkim jaką to budzi inspirację u młodych, a mój panicz do dziś się nie przyznaje do tej pracy. Głowę mógłbym założyć, że gotów byłby publicznie się wyprzeć, ba gdyby za każde jego zaprzeczenie otrzymywał dukata byłbym dziś milionerem. W międzyczasie przygotowano bandery i reklamy naszego święta, głównie autorstwa Szanownego Jarqa, który to malował między jednym, a kolejnym kuflem żywieckiego piwa. W międzyczasie zjawiła się powrotem pani redaktor Hathoset. W ramach święta (i przeprosin za niechęć w kierowaniu konkursem graficznym) stworzyła piękną grafikę jako logo tawerny. Jednakże nie pasował nam zbytnio do święta, więc mój Pan postanowił wykorzystać ją w inny sposób. Wymyślił konkurs, który miał przypominać szukanie graala. Idee podchwycił Luk i razem rozpoczęli prace nad „poszukiwaniem skarbu”. Redaktor pociął mapę na kawałki i znalazł miejsca by je schować. Mój Pan za to miał za zadanie stworzyć wskazówki dla poszukiwaczy i regulamin. Po drobnych poprawkach Luk z Paniczem ruszyli w późną noc by rozwiesić fragmenty obrazu (zawczasu skopiowano wiele razy). Wyobraźcie sobie miny i reakcję przechodniów i mieszkańców, którzy stawali twarzą z twarz z zakapturzonymi nieznajomymi, z których jeden z nich trzymał kosę i na dodatek z kaptura wystawała czacha. Tak szczerych spowiedzi jeszcze nie było u nas. Następnego dnia ogłoszono konkurs. Mój mistrz liczył na to że samo poszukiwania będą trwały całymi tygodniami, skoro Administrator Luk i Moderator Loczek uznali je za zbyt trudne….wielkie więc było zdziwienie mego Pana gdy po niecałym dniu przyszedł nie kto inny, ale ‘zhipisiały lew Fast ze złożonym obrazem. Administrator Martin skwitował: „Szybko poszło, nie?” i poklepał w bark mojemu, załamanemu Panu. Święto trwało niemal kilka tygodni, jednakże zostało brutalnie przerwane przez jedno wydarzenie….


Festiwal trwał w najlepsze, wszyscy się bawili w różne gry i zabawy. Belegor z Hellscreamem pili piwo gdy ork wyznał mu:
-Wiesz co…przykro mi to powiedzieć, ale wiesz… to z Loczkiem…zdecydowaliśmy ci to w końcu powiedzieć…eh! Konkurs Nowych Ras Tawerny został anulowany, pozostanie nierozstrzygnięty. Mało kto głosował, więc nie było szansy zdecydowania która praca lepsza i…
Belegor słysząc to odstawił piwo i zaczął tańczyć z radości wokół Hellsa- bowiem to oznaczało koniec życia pod maską i w przebraniu. Stary ork kontynuował swój monolog, kiedy to postać w kombinezonie robiła fikołki i skakała z radości wokół niego. Hells skończywszy żałobną przemowę odwrócił się i ujrzał Belegora w pozycji przypominającej pajacyka. Ten opatrznie to zrozumiawszy złapał go i przytulił, z płaczem powiedział:
-Wiedziałem, że ty jeden mnie zrozumiesz! Ty i ja jesteśmy najbardziej poszkodowani. Buehehe!!!
Belegor poklepał emeryta po plecach i wyprowadził z baru. Po drodze ork odzyskał humor i już miał pójść na Rzucanie Ciastem w Admina, gdy zobaczył jak Loczek mocuje się młotem w typowym konkursie sprawdzającym siłę. Hells warknął:
-Ja mu pokażę siłę. Żaden aliańczyk nie będzie się brał za gry Hordy.
Belegor bezsilnie próbował go powstrzymać, gdy tylko się zbliżyli od razu doszło do dyskusji kto lepszy: Horda, czy Sojusz. Postanowili to rozstrzygnąć za pomocą młota i dysku. Walka trwała długo, każdy uderzał coraz mocniej i mocniej. W końcu gdy Loczkowi udało się osiągnąć pierwszemu maksymalną wysokość słupa (a to był 2-metrowy słup, a dysk ważył z 5 kg) już uznał się za zwycięzcę, gdy Hells wyrwał mu młot z ręki i z zamachem walnął w metalową huśtawkę. Dysk błyskawicznie poleciał ku górze i wyrwał się ze słupa. Hells skakał z radości…nie wiedzieliśmy, że to był początek końca.
Martin wycierał jedwabna chusteczką resztę ciasta z przyłbicy warcząc:
-Jak oni mogli?! Jakim cudem?! Za każdym razem trafiali mnie w głowę! Za każdym razem!! Wyobrażasz to sobie?! Jakbym był jakimś magnesem na ciasta.
Luk, który szedł obok przekręcił czaszkę na bok i odrzekł:
-Oj, nie przesadzaj, to była przecież zabawa. To było na utrzymanie naszych posad, pamiętasz?
-Ale ty ani razu nie dostałeś, tylko ja! Rany, jak jeszcze czymś dostanę to jak Tawerne kocham ja zakończę to święto.
Luk miał odpowiedzieć, gdy nagle powietrze przeszył dziwny świst, który równie błyskawicznie ustało. Luk zapytał:
-Co to było Martin? Martin?
Licz obejrzał się na wszystkie boki, po czym spojrzał w dół i odskoczył z głośnym sykiem. Martin leżał rozłożony na łopatki z metalowym dyskiem na miejscu przyłbicy. Luk zdjął z trudem przedmiot, po czym podniósł głowę i.. zdjął z tyłu hełmu prostokątny metalowy bloczek. Mruknął do siebie:
-No… to naprawdę dobry magnes.
Podziwianie przerwało jąkniecie zwalonego rycerza. Licz od razu wyrzucił magnes w siną dal i zapytał:
-Nic ci nie jest?
Martin tylko jeknął:
-Zamykam…święto! Mamusiu…chcę do domu…
Luk zakasał rękawami i złapał przyjaciela za nogi i ciągnął go głową (a raczej hełmem) po ziemi. Ogłosił na koniec:
-Dobra, koniec zabawy! Jak się dowiem kto odpowiada za latający dysk to będzie obłożony karą 10 000 sztuk złota i służby u Martina na czas rekonwalescencji!
Słysząc to ludzie zaczęli powoli się schodzić. Hells nadal trzymając młot spojrzał na młot po czym rzucił nim na ręce Belegora. Nieszczęśnik został akurat zauważony przez Luka i…


-Puk!Puk!
Pisanie przerwało pukanie do drzwi. Tsavo odszedł od pamiętnika i zszedł na dół. Po pięciu minutach otwierania zamków, blokad i haseł otworzył drzwi. Za nimi stała ognistowłosa, zielonooka i lekko piegowata elfka, w brązowym płaszczu i ekstrawaganckim beżowym kapeluszu, z szerokim rondem zagiętym ku przodowi. Zapytała się:
-Witam, jestem Asderuki. Belegor chciał się ze mną widzieć w sprawie swego portretu. Czy go zastałam?
Tsavo odpowiedział:
-Panicz jest w domu, lecz niestety jest ciężko chory i raczej nie będzie w stanie…
-Wprowadź ją do domu Tsavo- przerwałem mu rozmowę poprawiając swój mundur. Stałem przed nimi bez maski, rękawiczek i grubego kombinezonu. Kamerdyner zaskoczony zająknął:
-Ale ty…dopiero..byłeś.. przecież…Panie?
Machnąłem ręką i wyjaśniłem:
-Twoja herbatka mi pomogła. Poza tym nie każmy sztuce czekać. Proszę Panno Asderuki. Przejdziemy od razu do interesów, czy może napijemy się wcześniej herbaty. Tsavo jest mistrzem w jej parzeniu.
Elfka weszła do środka mijając zaskoczonego sługę i powiedziała:
-Mam mało czasu.
Odrzekłem z uśmiechem:
-Proszę bardzo, widziałbym to tak…
…………………………………………………………………………………………………

Dzisiejszego wieczoru mój dom, aż pękał w szwach od ludzi, którzy tu przybyli. Zaprosiłem niemal całą tawernę i paru znajomych z groty. Inni również mogli wejść- jeśli nie byli szczeniakami, wróżkami, sylfidami czy plastikowymi kucykami. Tsavo ledwo nadążał z roznoszeniem jedzenia i kieliszków, pomimo pomocy ze stron sług innych redaktorów i moderatorów. Po niedługim czasie zgromadziłem ich wszystkich w sali balowej dla gości. Cała sala była bogato oświetlona żyrandolami w kształcie wijących się węży i wiwern. Na ścianach wisiały obrazy krajobrazów z Ashanu i Antagarichu jak i wypchane bestie i zwierzęta. Reszta wystroju przypominała ekskluzywny saloon prosto z Dzikiego Zachodu. Na deskach sceny stałem ja z Asderuki i obrazem schowanym za kurtyną. Gdy obecni usiedli na wyznaczonych miejscach klasnąłem głośno w dłonie, wtedy rozmowy ucichły. Chrząknałem przez maskę i zacząłem przemowę:
-Dziękuję wszystkim za to liczne przybycie. Czuję się wielce zaszczycony, że tak liczne grono tawernowiczów przybyło żeby się tu spotkać. Część z was dobrze mnie pamięta, ale dla młodszych przedstawię się. Jestem Meriadok Belegor von Dragonhaart, ale mówcie na mnie po prostu Belegor. Znany jestem z tego, że niemal od początku byłem skazany na chodzenie w maskach i w tym kombinezonie a to dzięki naszemu Drogiemu Helscremaowi…
Na sali rozniósł się cichy smiech tych, co dobrze kojarzyli o co chodziło. Kontynuowałem dalej:
-..i jego konkursowi. Ale wiecie co się stało? Podczas Święta Tawerny powiedział mi że konkurs Nowych Ras Tawerny został odwołany… po 3 latach został odwołany…wiecie jak się czułem jak mój wysiłek poszedł na marne…Cudownie! Właśnie dzięki temu uwolniłem się z jego chorych zasad i bez przeszkód mogę pokazać swoje prawdziwe oblicze. I co ty na to stary złodzieju! He!? Hę?! Nie jestem ci teraz nic winny! Ani grosza już ode mnie nie dostaniesz! Ekhm… przejdźmy do sedna. Tu w tej Sali stoi osoba która umożliwiła to wszystko. Artystycznie uzdolniona Asderuki zaszczyciła mnie i zgodziła się namalowac mój portret, mój prawdziwy portret.
Podszedłem bliżej Asderuki, a ona złapała za fragment kurtyny. Wtedy się odezwały werble. Tsavo wszedł na scenę i zapowiedział:
-Oto przed państwem. Jedyny i niepowtarzalny Mistrz Oryginalnych Pomysłów. RRRrrredaktor…
Wtedy Asderuki pociągnęła za kurtynę, a ja swój kombinezon i maskę.
-BelegoRrrrr!
Zasłona opadła. Portret i ja ukazaliśmy się w pełnej okazałości. Sala zamilkła, (mam nadzieję ze z wrażenia). Podszedłem do mikrofonu i powiedziałem z uśmiechem:
-Witajcie Tawerniczanie. Jestem Belegor i jestem Sylvatarem. I jak?
Nikt nie ośmielił się odpowiedź, wtedy zaproszony przeze mnie Bandaro podniósł głos:
-Ale ty wyglądasz ped…AAAHhhhhh!
Nim dokończył otworzyła się zapadnia, która uruchomiłem za pomocą mikrofonu, który był też dźwignią. Lekko zdenerwowany zapytałem:
-Ktoś jeszcze ma uwagi?
Wtedy głos zabrał Hellscream:
-Od początku wiedziałem, żeś raptoelf, nie ma co rodziców…
Wtedy ork dostał ode mnie piorunem tam gdzie Słonce nie dochodzi. Zwróciłem się jeszcze raz do was:
-A wy co sądzicie?




IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Cahan
Człowiek - Szparag

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 751


Dragons, dragons everywhere

Zobacz profil
« Odpowiedz #131 : 19 Kwietnia 2014, 19:51:44 »
Epidemia, to się jeszcze nie zaczęła, finał będzie najlepszy  8)

Belegor sylvatarem... Takie rozczarowanie. Nie jest rusałką, nie jest syrenką, tylko takim czymś. Wygląda całkiem spoko.


« Ostatnia zmiana: 19 Kwietnia 2014, 20:04:24 wysłane przez Cahan » IP: Zapisane

Cytuj
[Dzisiaj o 22:15:22] ♣ Sojlex: Cahan jest do tego stopnia chłopczyca, że tylko bycie feministką ratuje jej kobiecość :>
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #132 : 19 Kwietnia 2014, 19:55:37 »
Belegor, r zjadłaś na końcu jak coś. Przynajmniej nie spoufalam się ze sztucznymi stworami z Kanady. Na pohybel Hasbro i jego atomówkom. Lepiej powiedz czy ty smok, czy plastikowy "koń".


« Ostatnia zmiana: 19 Kwietnia 2014, 20:01:02 wysłane przez Belegor » IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Cahan
Człowiek - Szparag

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 751


Dragons, dragons everywhere

Zobacz profil
« Odpowiedz #133 : 19 Kwietnia 2014, 20:05:41 »
Jam smok. Nawet ponysony de facto nie posiadam. Może i jestem fanką kucy, ale raczej fanonu, nie kanonu, ale jednak...



IP: Zapisane

Cytuj
[Dzisiaj o 22:15:22] ♣ Sojlex: Cahan jest do tego stopnia chłopczyca, że tylko bycie feministką ratuje jej kobiecość :>
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 873


Zobacz profil
« Odpowiedz #134 : 19 Kwietnia 2014, 21:24:04 »
Za mało narzekania, że Tawerna umiera :D

A tak to na propsie ^_^ Czyta się jak zawsze dobrze.


IP: Zapisane
Strony: 1 ... 6 7 8 [9] 10    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.102 sekund z 22 zapytaniami.
                              Do góry