Hyde Park > Pogaduchy

Kącik historyków

<< < (44/58) > >>

Reuel:
Dzięki Loczek :) Tak więc ja pragnę tylko poinformować, że temat zostanie dany w ciągu tego tygodnia. Nie będzie jednak wymyślony przeze mnie, bo zaczynający się w środę turniej finałowy Ligi Światowej i przyjazd mojej kuzynki około terminu piątek-sobota burzy mój własny spokój egzystencjonalny i moją koncentracje ;D Mam jednak nadzieję, że nie wypłyną z tego jakieś opóźnienia odnośnie tego tematu :)

Reuel:
No to po pierwsze przepraszam, że tak dlugo czekaliście na nowy temat. Powiedzmy, że miałem parę rzeczy na głowie, poza problemami wcześniej wymienionymi. No i cóż w końcu się zbieram by Kącik znów ruszył pełną parą. No to proszę bardzo:

Zaczniemy od pierwszej z tych najważniejszych bitew, które zmieniały losy świata. W drugiej połowie 6 w p.n.e. na świecie pojawilo się nowe imperium. Do 539 r. p.n.e. Cyrus Wielki, władca Persji podbił większą część Anatolii, w tym wybrzeże jońskie, którego ludność miała zapoczątkować erę walk grecko-perskich. Pomimo dobrych początków bowiem między tamtejszymi Grekami a Persami zaczeło iskrzyć. Następny władca silnego perskiego państwa, Dariusz I, narzucił słynącym z wielkiej woli niezależności Grekom tyranów, między innymi satrapów, którzy kontrolowali poszczególne terytoria jego imperium. Podlegali oni jedynie królowi. Dodatkowo w związku z wzrastającymi potrzebami prężnie rozwijającego się państwa greccy osadnicy zmuszeni byli płacić haracz, czy też daninę jak kto woli. Jakby tego było mało, zdobycie przez Persów Egiptu mocno ograniczyło ich kontakty handlowe. Jończyków wprost zaczeło mierzić jarzmo perskie. Postanowili więc wzniecić bunt i uwolnić się od niego. Przywódca Jończyków Arystogras rozumiejąc iż sami mogą sobie nie dać rady postanowił poszukać wsparcia wśród państw greckich. Pierwszy wybór padł na Spartę, jednak jej król nie bardzo widział jakikolwiek zysk w tym posunięciu, więc trzeba było szukać dalej. Jak się okazało, Ateńczycy byli o wiele bardziej zainteresowani pomocą swoim braciom. Zwiedzeni pokusą wielkich bogactw Persji postanowili wesprzeć powstanie Jończyków, które wybuchło w 499 r. Niewielkiej pomocy udzielili też mieszkańcy Eretrii. 20 okrętów wojennych wysłanych od sprzymierzeńców przypłyneło do Efezu, skąd wojska wyszły na ląd i ruszyły na stolicę Persji, Sardes. Zdobycie miasta nie sprawiło szczególnych kłopotów Grekom. Wkrótce w obliczu nadciągających sił perskich zrównali je z ziemią. Bitwa była jednak nie unikniona. Siły greckie poniosły klęskę, w związku z czym Ateńczycy postanowili się wycofać. Powstanie zaczęte w Milecie zakończyło się w 493 r., samo miasto zaś zburzono. Dla Dariusza było to jednak za mało. Wiadmość o pomocy powstańcom złożonej przez Ateńczyków tak go rozsierdziła, że postanowił nie spocząć dopóki nie ukara ich za mieszanie się w sprawy jego państwa. Podobno jak pisał Hedorot, władca Persji polecił jednemu ze swoich niewolników 3 powtarzać mu przed kolacją: "Panie, pamiętaj o Ateńczykach". Pierwsza wyprawa, która ruszyła w 492 r. skończyła się fiaskiem. Co prawda zięć Dariusza, Mardoniusz podporządkował Persji Macedonię, jednak wrogie plemiona trackie oraz niekorzystne warunki pogodowe zmusiły go do odwrotu. Dariusz jednak nie zamierzał tak szybko dawać za wygraną. Kolejna ekspedycja tym razem ruszyła morzem. Składała się prawdopodobnie z 600 okrętów, w tym 200 płynących w roli eskorty i 400 transportujących żołnierzy, konie dla perskiej kawalerii i zapasy. W sumie armia perska składała się z 25000 żołnierzy, w tym oddziału kawalerii w liczbie około tysiąca. Wyprawą dowodzili bratanek Dariusza Artafernes i Datis, arystokrata z pochodzenia. Warto też zaznaczyć iż towarzyszył im Hippiasz Pizystrata, były tyran Aten, wygnany 510 r. Było ku temu wiele powodów, od kwestii politycznych po choćby znajomość terenu, na który nacierali Persowie. Tak więc wkrótce ekspedycja wypłyneła z Tarsu kierując się ku Grecji, desantując wojska na wiele wysp i podporządkowując sobie je za pomocą "perswazji" lub siły. W końcu wyprawa dotarła do wyspy Eubea, gdzie znajdował się pierwszy punkt wyprawy czyli miasto Eretria. Mieszkańcy miasta byli przytłoczeni tak ogromnymi siłami stojącymi przeciwko nim. Los niestety nie okazał się dla nich łaskawy. Zanim w ogóle podjęto decyzje co robić w obliczu tak ogromnego zagrożenia Persowie zrównali miasto z ziemią. Nie musieli się zbytnio wysilać, bo miasto wydali skuszeni chęcią zysku zdrajcy. Następnie siły perskie ruszyły w kierunku Attyki i 5 sierpnia wylądowały na równinie Maraton. Miejsce to z pewnością podpowiedział im Pizystrata, bowiem miało wszystko czego Persowie mogli sobie życzyć, od przestrzeni do manewrów kawalerią po dostęp do wody pitnej. Tak więc Ateńczycy tak jak Eretriańczycy znaleźli się w trudnym położeniu, zwłaszcza, że nie mogła ich wspomóc Sparta przez wzgląd na święto Karneia. Ateny staneły przed trudnym do zgryzienia dylematem co robić wobec tego zagrożenia. Bano się oblężenia ze względu na mozliwość zdrady. Postanowiono więc, że armia Aten wyruszy na równinę Maraton i tam zatrzyma Persów. Rozłożyła się obozowiskiem po przeciwnej stronie równiny. Obie armie początkowo czekały. Ateńczycy nie mieli powodu by opuszczać swoje obozowisko i nacierać na Persów na sprzyjającym im terenie, gdzie mieli by mniejsze szanse. Dodatkowo czekali koniec święta Karneia w Sparcie, co dałoby im posiłki gwarantujące być może pewne zwycięstwo. Persowie liczyli natomiast na to, że obejdzie się bez ataku na Greków na ich dobrze umocnionych pozycjach. Liczyli na pomoc ze strony zdrajców w mieście, zamierzając wiekszą część sił przetransportować potajemnie drogą morską do Aten i wykiwać ich w ten sposób. Jednak święto w Sparcie dobiegło końca, a przygotowania do oddania miasta w rękę wroga nie zostały ukończone. Persowie więc postanowili wymusić siłą oddanie miasta przez zdrajców, co wydawało się i tak dość proste biorąc pod uwagę fakt, że armia znajdowała się poza nim. Postanowiono więc przetransportować część armii do Aten lecz większość zostawić pod Maratonem. Grupą uderzeniową na Ateny, w skład której wchodziło większość kawalerii dowodził Datis, zaś drugą częścią wojsk, liczącą około 15000 żołnierzy dowodził Artafanes. Natomiast armia Aten liczyła 10000 hoplitów, plus 600-1000 hoplitów z sojuszniczego miasta Plateje. Na nieszczęście Persów ich plan został zdradzony przez wchodzących w skład sił perskich jończyków, szczerze życzącym Grekom zwycięstwa. W związku z tym Ateńczycy postanowili co szybiej uderzyć na wojska perskie pod Maratonem i pokonać je, a następnie podjąć marsz wzdłuż wybrzeża by dotrzeć do miasta przed drugą częścią armii perskiej. Dowódca wojsk greckich Militiades, uczestniczący wcześniej w powstaniu jońskim znał się na perskiej taktyce i to w dużej mierze dzięki niemu ta bitwa została wygrana. Spodziewając się, że perski dowódca umieszczą swoje doborowe oddziały w środku, zaś słabszą, lżej uzbrojoną, siłą wcieloną do wojska część armii po boku postanowił sprytnie rozmieścić u siebie na tej pozycji najmniej wojsk, zaś po bokach analogicznie więcej. Skrzydła te miały duże szanse pokonać oddziały perskie stojące na swej drodze, ze względu na słabe morale. Militiades rozkazał, by pokonaniu ich nie parły dalej w tą stronę tylko dokonały zwortu do środka. Na nieszczęście Persów Artafanes ustawił swoje wojska tak jak przewidział dowódca grecki. W związku z tym siły perskie na środku  szybko pokonały słabszych Greków, jednak po boku było na odwrót. Wobec ucieczki skrzydeł armii perskiej tamtejsze oddziały zrobiły planowany zwrot zupełnie otaczając Persów. Doszło do wielkiej rzezi, w wyniku której zgineło około 6400 żołnierzy armii perskiej. W ręce wroga trafiło też 7 okrętów. Straty zaś po stronie greckiej były paradoksalnie niewielkie, siegające może ledwo ponad 200 żołnierzy. Ateńczycy nie mogli jednak spocząć spokojnie na wybrzeżu lecz musieli podjąć marsz do Aten, w wyniku którego Datis razem z resztkami oddziałów Artafanesa musiały się wycofać. Był to początek wojen grecko-perskich i pierwszy krok ku klęsce Perskiego Imperium, wówczas dla jego ludności nie zauważalny. Happy end :D No a więc Tawernowicze mam do was pytania odnośnie bitwy:
1) Jaka według was taktyka gwarantowała Persom zwycięsto?
2) Jak wyglądałaby Grecja, gdyby pod Maratonem doszło do klęski oddziałów greckich i w związku z tym:
-czy Grecja miałaby szanse wówczas stawić skuteczny opór Persom?
-jeśli tak to jaki, zacięty, czy polegałby na zrezygnowaniu z ofensywy i bronienia z róznym szczęściem swoich terytoriów?
-jeśli nie to czy i jak długo Grecja opierałaby się Persom?
-jak daleko w głąb Europy miałaby szanse wejść Persja?
-Kto mógłby stawić jej opór?
3) Jak mogłaby przebiegać walka, jeśli Persowie zaatakowliby umocniony obóz grecki, z ukształtowaniem terenu korzystnym dla Greków, osłabiającym przewagę liczebną Persów?
4) Czy gdyby do Artafanesa dołączył Datis ze swoimi wojskami losy bitwy mogłyby być inne?

Tutaj link do informacji o bitwie pod Maratonem:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Maratonem

Tak więc życzę miłego czytania i czekam na wasze odpowiedzi :)

P.S. Dziękuję za pomoc Serafinkowi :)

Edit: Dodałem nową ankietę, macie w czym wybierać :P

Edit2: Przez cały sierpień mnie nie ma w domu, więc z internetu będę korzystał sporadycznie. Jeżeli w ogóle przez ten miesiąc skończycie ten temat to następny daje temat Hadrian, dalej to już kogo sobie tam wybierzecie, bo reszta raczej wpada na forum sporadycznie, więc wybierać kogoś konkretnego nie ma sensu.

Sylu:
Macie ankietę, tak jak prosiliście. Tak więc zacznijcie dyskusję.

Fast:
W takim razie - zważywszy, iż jestem prowodyrem całego odkopu pierwszy zabiorę głos w temacie, który - tak sądzę... - nie wymaga jakiejś ,,ponadprogramowej" wiedzy z zakresu historii. Otóż - najlepsiejszy polski władca (wybaczcie, że nie ma Mieszka I) i jego dokonania.

Ja osobiście mam kilku faworytów:

* Bolesław Chrobry

* Władysław Łokietek
* Kazimierz Wielki

* Jan III Sobieski
Dlaczego Łokietek? Bo ogarnął - no dobra, przypieczętował dzieło jednoczenia ziem, ale swój udział też w tym miał, jeszcze za czasów dążeń Przemysła II do tronu - Polskę po rozbiciu dzielnicowym. Tj. to wszystko zebrał w jedną całość. Jak dla mnie jest to warte uwagi, ze względu na fakt, że choroba ta [rozbicie feudalne] trawiła wiele średniowiecznych państw, a niektóre o mało przez to nie upadły :] Nie wspominając już nawet o pierwiastku polskim i ciągłych konfliktach pomiędzy poszczególnymi książętami dzielnicowymi + gdzieś tam ,,hen daleko" wciąż czaili się Mongołowie, którzy byli żywiołem jak Muzułmanie w VII w. Tego nie szło zatrzymać. No prawie...

Kazimierz Wielki - tutaj raczej nie trzeba zbyt wiele pisać, bo o Kaziu zostało już powiedziane chyba wszystko, co warto powiedzieć. Najlepiej jego panowanie oddaje stare, ale jakże prawdziwe powiedzenie; ,,zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną". Pomimo tego - osobiście uważam, że Kaziu jest nieco przereklamowany :> Tym niemniej źródeł się nie oszuka. Spójrzmy na mapę:
- ogólnie rzecz ujmując, za Kaziem wiele przemawia.

Jan III Sobieski był królem na miarę wieku XVII :D Lew Lechistanu bez wątpienia był bardziej wojownikiem niżeli dyplomatą (choć jego fortele nie zawsze kończyły się pełnym sukcesem), jednakże umiał też prowadzić rozsądną politykę wewnętrzną. Obrońca Chrześcijaństwa dążył do zreformowania państwa, pomimo dość silnej opozycji. No i tak na koniec - kto Wiedeń uratował? 8)

Tym niemniej - jak dla mnie wszyscy oni bledną przy Bolesławie Chrobrym, pierwszym królu Polski, który prowadził sukcesywnie wojny zarówno z Rusią, jak i Niemcami. Państwo, które ledwo co weszło na arenę międzynarodową prowadzi równą walkę z Cesarstwem i jednocześnie broni swoich granic na wschodzie? Not bad 8) Do tego dorzuciłbym między innymi, że Chrobry był zwyczajnie swój chłop ;D Niestety nie został świętym, ale mówi się trudno. Za to w dość zabawny sposób ośmieszył Rusinów :)

http://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/03/25/dlaczego-boleslaw-chrobry-nie-zostal-swietym/

http://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/02/28/czy-boleslaw-chrobry-podbil-slowacje/



Podsumowując - stawiam na Chrobrego 8)

A wy miśki jakie zdanie na ten temat macie? :D

Reuel:
Uważam, że zapomniałeś wśród tego grona ścisłych kandydatów wymienić paru osób. Obecnie jest późno, więc jutro się za to zabiorę, jednak żeby ten post nie był obecnie samym spamem z miejsca dodam Stefana Batorego, który dzięki zwycięstwie w wojnie z Rosjanami zahamował ich ekspansję na przeszło 100 lat, co jest ogromnym osiągnięciem, zważywszy na to, iż nasi wschodni sąsiedzi od zawsze byli silnym wrogiem zagrażającym naszemu państwu. Poza tym jeszcze przypominam sobie Władysława IV Wazę, który prowadził dobrą, rozsądną politykę w tym trudnym dla nas okresie. Niestety większośc jego planów spaliła na panewce przez naszą kochaną zwłaszcza w jego okresie szlachtę, która wtedy przeżywała apogeum robienia z siebie arcyidiotów. Głównie przez nią nie natarliśmy wówczas na Szwedów, a wówczas kto wie... Może byśmy zapobiegli późniejszej wojnie, zwanej potopem szwedzkim, która była tak bolesna dla naszego państwa. Jednak nie ma co gdybać teraz. Poza tym jest jeszcze Kazimierz Odnowiciel, który mimo wszystko podniósł nasze państwo z kolan w jednym z najbardziej krytycznych dla niego okresie. No i nie zgadzam się co do Bolesława, bo co z tego, że prowadził na równi walkę jednocześnie z Niemcami i Rosjanami, jeśli większość ziem zajętych przez niego zostało stracone. Owszem zyskał koronę, za to plus, jednak bez przesady. Myślę, że wielu innych spokojnie by ją zdobyło. Moim głównym kandydatem jest Kaziu Wielki, który był po prostu świetnym organizatorem, politykiem, gospodarzem naszego kraju. Był też niesamowicie rozsądny i jeśli nie mógł czegoś zdobyć siłą, szukał innego sposobu. Dzięki niemu nasze państwo znacznie urosło w siłę. Gdyby takiego mieć w kryzysowych etapach dla naszego państwa... No i jednak się z deka rozpisałem, więc nie będę już tu nic dodawał.

P.S. Następnym razem zwyczajnie chociaż uprzedzcie, bo może to się wyda głupie, jednak jako założyciel mam do niego pewien sentyment ;D

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona