Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1]    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Zły Niemiec (Czytany 2425 razy)
Sylu
książe Szlezwiku, hrabia Esbjerg

*

Punkty uznania(?): 17
Online Online

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 236


Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem.

Zobacz profil
« : 16 Września 2013, 22:13:52 »
Przez ten czas, jak mnie nie było, a okoliczności mojej obecności wolę nie zdradzać, zacząłem praktycznie spontanicznie pisać coś, co w finale będzie można nazwać powieścią. Nie ma to nic wspólnego z moim poprzednim "dziełem", które nota bene nie ukazało się tu. Napisałem tego wstępnie około 30 stron, ale jestem w trakcie korekty. Na razie początek. Jak ktoś chce, może to także nazwać prologiem.


--------------------

   Obersturmbannführer Forell znajdował się w swoim gabinecie. Jak większość wyższych oficerów Gestapo, nie zajmował się niczym szczególnym w gmachu. Po prostu, czekał na raporty, wydawał rozkazy. Od czasu do czasu zadzwonił Standartenführer Claus von Stauch- z wyraźnym akcentem na „von”. Zazwyczaj pytał się o postępy w szukaniu siatek szpiegowskich i bandytów. Coś tam się mu nagadało, ewentualnie podkradziono sukcesy Abwehry, z którą Gestapo było zmuszone czasem współpracować. Jednak ich metody działania często różniły się. Kontrwywiad cenił sobie nie tyle łapanie szpiegów, co dezinformowanie ich, nadając przykładowo fałszywe komunikaty. Z kolei stereotypowy plan działania policji politycznej polegał najpierw na złapaniu kogoś, skatowaniu go, a dopiero później próbie wyciśnięcia informacji, zazwyczaj nieudolnie.
   Tak się działo, gdy szefem policji był Hans Muller- gestapowiec skurwysyn. Swoją drogą- czy mamy innych? Sytuacja się zmieniła, gdy Hans za wprowadzony terror i liczne okrucieństwa został zabity przez oddział partyzantów. I nie była to spektakularna akcja, na którą tak wysoki oficer powinien sobie zasłużyć. Ktoś taki nie może przecież zginąć byle jak. Niestety nie udało się, zginął w swoim domu, jak zwykły śmieć. Cena kilkuset mieszkańców Warszawy, złapanych w odwecie za śmierć Mullera, wydawała się być do przyjęcia dla warszawiaków. Niecały tydzień po tym zdarzeniu do stolicy przyjechał nowy szef- Clemens Forell. Mieszkańcy zaciskali pięści i zęby. I słusznie, Clemens okazał się także skurwielem, jednak w innym tego słowa znaczeniu.
   Clemens grał właśnie swoją ulubioną „Sonatę księżycową”, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Pewnie znowu drobne raporty, od czego jest Hauptsturmführer Britz piętro niżej, do cholery.
-Wejść!- powiedział głośno Obersturmbannführer .
W drzwiach pojawił się młodszy oficer o nazwisku Morel. Powitał się nazistowskim gestem, podniósłszy rękę w skos i krzyknąwszy donośnie- Heil Hitler!
Forell bardzo nie lubił tych nazistowskich formalności, które jednak musiał zachowywać o obecności starszych oficerów. Na jego szczęście w okolicy było ich niewielu. Najbliższym był Stauch, von Stauch. Nie można zapomnieć przecież, że jego przodkowie byli bogatymi junkrami w Prusach Wschodnich. No i Gruppenfuhrer Fischer rzecz jasna- gubernator dystryktu warszawskiego.
-Z czym pan do mnie przychodzi, Morel?
-Melduję, ze schwytaliśmy wyznaczonego przez pana Polaka, który zdekonspirował się, odpowiedziawszy prawidłowo na wypowiedziane przez naszą wtykę hasło. Jest to jednoznaczny dowód.
-Gdzie on jest?
-Melduję, że wraz z moim wspólnikiem Lutzke rozpoczęliśmy przesłuchanie pół godziny temu- odpowiedział Morell, na którego twarzy można było zobaczyć zdenerwowanie i niepewność.
-Pan chyba żartuje. Jak śmieliście zacząć przesłuchanie, nie poinformowawszy mnie o tym?
-Tak, ale...- próbował coś wydusić młodszy oficer, który został zdominowany przez wściekłego Clemensa.
-Milcz! W tej chwili prowadź do Lutzke.
   Obersturmbannfuhrer nie był zadowolony. Został poważnie naruszony jego autorytet. Do tego miał obawy, co do aktualnego stanu fizycznego więźnia. Znał bowiem metody przesłuchań młodszych oficerów. Do gabinetu Lutzke z hukiem wleciał Forell. Z drzwi posypały się wióry, a sam Lutzke podskoczył na krześle, upuszczając przy tym papierosa.
-Jak śmieliście podejmować dalsze decyzje w śledztwie, nie informując mnie o tym? Jesteście idiotami Morel i Lutzke. Wyślę was na front wschodni!
-Rozumiem obersturmbannfuhrer, ale...
Clemens nic nie odrzekł ku zdziwieniu Lutzke. Nie przerwał mu w połowie, czego się spodziewali oficerowie, i czekał na dalsze wyjaśnienia.
-Ale chcieliśmy poprowadzić część śledztwa samodzielnie, sami do czegoś dojść- wykrztusił z trudem któryś z oficerów.
-Nie dostaliście takiego pozwolenia- odparł już spokojnym tonem Forell- Mieliście mnie o wszystkim informować. Zresztą, skoro chcieliście prowadzić śledztwo, to czego nagle do mnie...
-I Forell nie dokończył. Akurat spojrzał na złapanego Polaka, którego ciało zdążyło już doświadczyć brutalnych taktyk gestapowców. Jednak obrażenia nie były aż takie wielkie. Tylko kilkadziesiąt siniaków. Na szczęście więźnia- zero złamań, wybitych zębów i powyłamywanych palców. To się święci.
-No tak, bo teraz chcecie umyć ręce po tym, jak go poturbowaliście i gówno z niego wycisnęliście. Tacy z was oficerowie, którzy nie kończą tego, co zaczęli? Wynoście się stąd.
   Obersturmbannfuhrer może nie był antyhitlerowcem, ba nawet nie za bardzo lubił Polaków. Jednak jego techniki prowadzenia śledztwa na tle innych oficerów, były przynajmniej oryginalne. Zawsze starał się obejść bez przemocy. Często wchodził w układy ze złapanymi, często ich podchodził, dzięki czemu, więzień nie zdradzając de facto bezpośrednio nikogo, nieświadomie powiedział coś, co Forell dopasował do swojej układanki. Zdarzało się, że niektórych wypuszczał, by ich później wykorzystać. Bądź co bądź, Clemens na pewno nie czułby się pewnie, gdyby pojawiły się jakieś procesy w razie ewentualnej przegranej III Rzeszy, co oczywiście możemy wykluczyć. Dzięki jego interwencji, jeszcze przed wojną wyłapano mnóstwo Żydów w Niemczech. Ci, którzy zostali złapani na przetrzymywaniu ich, byli surowo karani. Ci, którzy pod naporem aluzji ze strony Clemensa, wydawali swoich ukrytych domowników, zazwyczaj dostawali niskie kary.
   Forell obchodził gabinet Morela. Zauważywszy, że nie ma tam ani miejsca, ani alkoholu, ani wszechobecnego porządku, nie mógł dłużej wytrzymać. Wyszedł i kazał wartownikowi przyprowadzić zmasakrowanego Polaka do swojego gabinetu.
   Obersturmbannfuhrer już siedział w swoim gabinecie, kiedy wprowadzono więźnia. Był to szczupłej budowy młody chłopak. Nadrabiał to jednak wysokością- był z niego prawdziwy dryblas. Wyrazem twarzy sprawiał wrażenie całkiem inteligentnej istoty, choć w teorii był podludziem. Młodzieniec rozglądał się po pokoju, szczególną jego uwagę przykuł obraz fuhrera. Wprawdzie nie wyróżniał się on niczym szczególnym w porównaniu do innych jego wizerunków, ale umiejscowienie Hitlera w rogu gabinetu, tuż koło szafy, nie było trafionym pomysłem. Obraz tak dostojnej jednostki zasługiwał na miejsce na środku ściany, zaraz za biurkiem. Na to wygląda, że Clemens nie doceniał wybitnych osób.
-Proszę usiąść- rzekł Clemens- nie będziemy siedzieć na stojąco.
Młodzieniec chwilę na niego popatrzył, po czym spoczął. Z jego zachowania bez problemu można było wyczytać zdenerwowanie. Widać, że był świeżo upieczonym powstańcem, możliwe że skłonnym pójść na współpracę. Sturmbannfuhrer nalał Polakowi koniaku i poczęstował papierosem. Był to już pierwszy krok. Może się wydawać, że to nic nieznaczący poczęstunek, jednak mógł on wpłynąć na podświadomość, która w końcu mogłaby wydać impulsy do współpracy. Oczywiście, na starszych konspirantów takie sztuczki nie działały i, jeśli byli skłonni do współpracy, to zazwyczaj w obawie o swoje własne życie.
-Panie hmm Miętkiewicz- chyba mamy parę spraw do wyjaśnienia- rozpoczął spokojnie oficer.
-Nie rozumiem, o co panu chodzi.- odparł bezczelnie Miętkiewicz, bo tak się nazywał.
-Nie rozumiesz, tak? No to ja zacznę od tego, jak się to stało, że pan tu trafił, bo nie wiem, czy pana zdolności dedukcyjne są sprawne. Otóż byliście bardzo niedyskretni, szczególnie jeden z waszych ludzi, który w agonii, tuż przed śmiercią, zdradził całe wasze hasło.- nastała chwila przerwy na zaciągnięcie się papierosem.- Jednak chyba można mu to wybaczyć. Nie był przecież w pełni świadomy tego, co robi, hmm?- dodał ironicznie gestapowiec.
-Czego ode mnie chcecie?- odparł spokojnie więzień.
-Moi nieposłuszni oficerowie już ci chyba wszystko powiedzieli, co? Twoje zadanie nie jest trudne. Podaj wszystkie kontakty, które znasz. Nikt nie będzie musiał wiedzieć, że dla nas pracowałeś.
Clemens był nienaturalnie spokojny. Zazwyczaj jego ton na przesłuchaniach był nieco wyższy, jednak cały czas w miarę uprzejmy. Przynajmniej na początku. Takie młodziki, choć z pozoru niedoświadczone, są naprawdę twarde. Może uda się coś z niego wycisnąć innym sposobem, który w sumie już dawno chciałem przetestować.
- Ja nic nie wiem.
-Dlaczego obrażasz moją inteligencję? Mniejsza o to. Dzisiaj można to nazwać rozmową wstępną, dzięki czemu oceniłem twój stan fizyczny, a szczególnie psychiczny. Dam ci kilka dni na zastanowienie, a wierzę, że się dogadamy. Schultz!- krzyknął oficer.
Wszedł ss- mann i po geście Clemensa wywnioskował, że ma wyprowadzić więźnia. Jednak w tym geście kryło się coś więcej, coś co wartownik i stojący za nim Hauptsturmführer Britz zrozumieli.
„Proszę za mną panie Miętkiewicz”, powiedział wartownik, wyprowadzając więźnia. Britz popatrzył na Forella, po czym zamknął drzwi.


« Ostatnia zmiana: 03 Lipca 2014, 18:13:47 wysłane przez Sylú » IP: Zapisane
Cytuj
Nigdy nie ogarniam czy Sylath żartuje, nie ogarnia, czy udaje, że żartuje, a tak naprawdę nie ogarnia. Albo udaje, że nie ogarnia, a żartuje.
- Unkown
Cebulak
(Hadrian)

*

Punkty uznania(?): 7
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 062


Uzależniony od niebieskiego

Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : 19 Września 2013, 08:00:18 »
Za błędy się nie biorę jeśli takowe są, przynajmniej ja nie zauważyłem. Jedno mnie się nie podoba:
Cytuj
Jesteś durniem, skoro myślisz, że coś ci powiem.
Nie pasuje to dla mnie, zmienił bym albo na coś ostrzejszego, albo w ogóle na łagodny. Bo teraz to jakby gadał jakiś wyrostek. A może to chłop mało inteligentny? I tak mi nie pasuje.

Ogółem nie przepadam za takimi historiami, ale akcja jest dość wartka i plastyczna. Wszystko sobie mogłem wyobrazić. A i jeszcze nie podoba mi się sztampowe "ale" i przerwa po nim. Od razu mi się przypomina jakaś "dramatyczna" rozmowa dwojga ludzi, który jeden z nich zdradził.


IP: Zapisane
Cytuj
Cahan: Hadrian się ucieszy, a jeśli ktoś nie będzie chciał grać, to będzie znaczyło, że go nie lubi. A przecież Hadriana wszyscy lubią, więc wszyscy zagrają. Plan idealny  8)
Sylu
książe Szlezwiku, hrabia Esbjerg

*

Punkty uznania(?): 17
Online Online

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 236


Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem.

Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : 19 Września 2013, 08:10:27 »
Z tym "ale" sam miałem wątpliwości, czy odda to, co chciałem pokazać.

W filmie, w którym nie ma narracji, na pewno inaczej by to wyglądało.

Chodziło mniej więcej o to, że oficer myślał, że Clemens mu przerwie tak czy tak, więc zakończył swoją wypowiedź na "ale". Okazało się jednak, że pozwolił mu dokończyć zdanie.

Cholera, teraz zauważyłem, że nie ma myślników...


IP: Zapisane
Cytuj
Nigdy nie ogarniam czy Sylath żartuje, nie ogarnia, czy udaje, że żartuje, a tak naprawdę nie ogarnia. Albo udaje, że nie ogarnia, a żartuje.
- Unkown
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : 22 Września 2013, 09:53:55 »
Cytuj
Proszę usiąść- rzekł Clemens- nie będziemy siedzieć na stojąco.
...wat?

Poza tym błędów nie uświadczyłem. Nie podoba mi się Twoje użycie myślników, to jest format "-tekst-tekst". Ja wolę to pisać na zasadzie "- Tekst - tekst", wydaje mi się wtedy bardziej przejrzyste.

Od strony fabularnej jest ciekawie, chociaż to tylko prolog, więc publikuj więcej.


IP: Zapisane
Sylu
książe Szlezwiku, hrabia Esbjerg

*

Punkty uznania(?): 17
Online Online

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 236


Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem.

Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : 22 Września 2013, 12:09:14 »
Każdy może się przejęzyczyć. Nawet obersturmbannfuhrer  :P


IP: Zapisane
Cytuj
Nigdy nie ogarniam czy Sylath żartuje, nie ogarnia, czy udaje, że żartuje, a tak naprawdę nie ogarnia. Albo udaje, że nie ogarnia, a żartuje.
- Unkown
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : 22 Września 2013, 12:20:50 »
Przecież to licuje z powagą urzędu. :> W każdym normalnym systemie z lat 50 ubiegłego wieku musiałby samokrytykę napisać. :P


IP: Zapisane
Fenir
Lupus Hellsus

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 182


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : 22 Września 2013, 12:27:07 »
Nie wiem o co się rozchodzi, przecież nie da się siedzieć na stojąco. :P


IP: Zapisane
Sylu
książe Szlezwiku, hrabia Esbjerg

*

Punkty uznania(?): 17
Online Online

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 236


Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem.

Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : 22 Września 2013, 12:32:29 »
Clemes też tak sądzi, ale język mu się poplątał. Sądzę, że chciał rzec, że nie będziemy rozmawiać na stojąco.


IP: Zapisane
Cytuj
Nigdy nie ogarniam czy Sylath żartuje, nie ogarnia, czy udaje, że żartuje, a tak naprawdę nie ogarnia. Albo udaje, że nie ogarnia, a żartuje.
- Unkown
Sylu
książe Szlezwiku, hrabia Esbjerg

*

Punkty uznania(?): 17
Online Online

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 236


Doświadczenie jest najlepszym nauczycielem.

Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : 30 Września 2013, 08:53:25 »
Tego już nie korektowałem, liczę na was  :P Błędy rzeczowe też mile widziane, bo ta struktura RSHA jest trochę skomplikowana.

    W pobliskim lesie ciemność współpracowała ze spokojem i ciszą. Jedyną dynamikę nadawały gałęzie drzew, na które blask Księżyca rzucał cień. Jednak ruchy wszystkich gałęzi były prawie identyczne, co regulował wiejący wówczas wiatr, który nadawał całemu temu zjawisku harmonii. Nie było tu miejsca na chaos. Wszystko grało określonym rytmem. Coś jednak zakłócało porządek tego miejsca. A raczej ktoś, kto myślał, że nikt go nie widzi- że może czuć się bezpiecznie. Nic bardziej mylnego. Jego ruchy spokojnie obserwowały siedzące na drzewach sowy, które były świadkami tej sytuacji. Nikt ich nie widział- bo nie zdradzały swojego położenia. I o ile dla człowieka to bez różnicy, dla leśnych gryzoni już nie. Bowiem w każdej chwili płomykówka może rzucić się do ataku. Niemiec powiedziałby do nurkowania, chociaż to bardziej podobne do jastrzębia. Co zrobić, że Niemcy lubią nurkować.
   Leśnym szlakiem szedł mężczyzna, ubrany w typowo partyzancki strój- brązowe wysłużona kurtka, czarne spodnie, skórzana czapka. Szedł pewnie- widać było, że doskonale zna teren. Za nawigację służył mu tylko blask Księżyca, który z gałęzi robił znaki.
- Stać - powiedział nieznany człowiek - podaj hasło i nie waż się ruszyć!
Mężczyzna wcześniej idący podniósł rękę i rzekł - Eviva l'arte.
- Błędne hasło. Stój, gdzie stoisz. – odpowiedział tajemniczy człowiek, kierując światło latarki na jego twarz.
- Mięta? To ty? Gdzie byłeś? Musieliśmy zmieniać hasła i miejsca. Myśleliśmy nawet o wyniesieniu się stąd. Szukaliśmy cię na Szucha, na Pawiaku, bez skutków. Gdzie byłeś?
- Wszystko wyjaśnię w leśniczówce. Prowadź do Tomka. - odrzekł Mięta.
Szli kilka minut bez rozmowy. Wszechobecna cisza nastała. Było to dość dziwne i niepokojące. Efekt taki wywołało ustanie wycia wiatru, które było jedynym nośnikiem dźwięku w tej okolicy. Wraz z nim znikły ekspresywne ruchy drzew i trawy. Księżyc został przysłonięty chmurami i wydawało się, że długo spod nich nie wyjdzie. Wyglądało na to, że las wchodzi w inne stadium, w stadium snu. Jednak widok lecącej sowy zmienił tę teorię. Miętkiewicz się ucieszył, bo brak oznak życia zaczynał już go drażnić. Bądź co bądź dalej było spokojnie, cicho, ciemno. Żaden zmysł nie nie był do końca wykorzystywany. Tam gdzie tak się dzieje, zaczyna działać wyobraźnia. Miętkiewicz przyjął te obrazy, bo wydawały się jakoś znajome. Były to obrazy niezmiernie chaotyczne, wyraźnie kontrastujące z otoczeniem, w jakim Miętkiewicz się znalazł. Nie widział ich, cały czas szedł przed siebie, uważając, by się nie wywrócić. Mógł je identyfikować za pomocą wydawałoby się słuchu. Jednak to robota mózgu, który tworzył dźwięki i obrazy, nie wymagające zmysłu słuchu czy wzroku. Widział pustą komnatę, w wejściu do której stał. Sala jednak emanowała bardzo negatywną aurą, była czymś złym. Dało się to ocenić, nie dało się wyjaśnić. Za nim stanęli Britz i Forell z przebiegłymi minami. Zablokowali mu drogę ucieczki i wepchnęli do sali. Miętkiewicz nie był przestraszony, cały czas był świadomy, wiedział, że jest w lesie, tuż koło swojego przyjaciela. Wiedział, że jest to tylko wyobraźnia, której aktywność wzrosła w taki sam sposób, jak wzrasta podczas zasypiania.

      Jezu, gdzie ja jestem, czemu nic nie słyszę. W straszną panikę wpadł Miętkiewicz, obudziwszy się na zimnej podłodze. Miał związane ręce, zaklejone oczy i usta. Nie sprawiało mu to jednak bólu. Wszystkie kneble było zaprojektowane tak, by więzień czuł swobodę- przynajmniej teoretycznie- by nie przypominał sobie o tym, że nie może się ruszać. „Co to *** jest, co oni zrobili” -  pomyślał Franek Miętkiewicz. Powoli ta kapiąca woda zaczyna wkurwiać. Bynajmniej nie napieprzają prętami. W rzeczy samej powtarzający się dźwięk rozbijających się kropel wody zaczyna być po dłuższym czasie irytujący. Do tego dodajmy jeszcze, że jest to jedyny dźwięk, które jego uszy słyszą. Ciekawe, ile już tu siedzę, która jest godzina i pora dnia- pomyślał młodzieniec.

   Tymczasem w pokoju Clemensa Forella.
- Myśli pan, sturmbannfuhrer, że pańska metoda przyniesie efekty? -  rzekł von Stauch, bezpośredni przełożony Clemensa.
Mam nadzieję, tak naprawdę jest to tylko eksperyment. Zobaczymy, co z tego wyjdzie- odrzedł Forell.
Oficerowie tak sobie rozmawiali, a gdzieś nie wiadomo gdzie leżał Miętkiewicz, pozbawiony jakiejkolwiek pomocy. Clemens odłożył po chwili słuchawkę i tak sobie siedział bezczynnie w gabinecie, czytając poranne nowiny. Codziennie dostarczał mu je kurier i codziennie płacił praktycznie za to samo, tylko oprawione w inne wydarzenia. Sukcesy Wehrmachtu na wschodzie, lista zabitych oficerów niemieckich w Warszawie, porównanie  nieziemskie niemieckiej techniki do radzieckiej prostoty. Tak, to już wiemy- na jednego Tygrysa przypada siedem T-34. Zapomnieli tylko dodać, że, kiedy naszych kotów wyprodukowano dotychczas niecałe tysiąc sztuk, z radzieckich fabryk co godzinę wychodzi nowy czołg. Czemu ma służyć ta propaganda. Każdy przecież wie, jak skończy się bitwa o Stalingrad. Armia Paulusa jest już dawno odcięta od zaopatrzenia. Z nim zresztą i tak byłoby ciężko. Klęska pod El Alamein- punkt zwrotny w wojnie afrykańskiej. To samo będzie pod Stalingradem, zobaczycie- Clemens dodał, jakby ktokolwiek go słuchał.
- Clemens? - pukałem.
- Oh, wybacz, zamyśliłem się- odrzekł sturmbannfuhrer.
W drzwiach stanął pułkownik Vorman- wysoki rangą oficer Abwehry i stary przyjaciel Clemensa. Bardzo się wyróżniał w gmachu Służby Bezpieczeństwa za sprawą munduru. W przeciwieństwie do szarych mundurów SS z klapami, pod którymi kryła się biała koszula z wyłożonym kołnierzem i krawatem, nosił on klasyczny mundur oficera Wehrmachtu. Zielony uniform, z guzikami do samej szyi, bez klapek, co nie przypominało już garnituru, jak w przypadku mundurów SS.
- Jak tak więzień? Żyje jeszcze czy już jego dusza znalazła ukojenie na polach elizejskich?
- Drwij sobie drwij – odrzekł żartobliwym tonem Forell – ale mój więzień nie otrzymał w ogóle ran, no może za wyjątkiem tych, które zadali mu mój nieposłuszni oficerowie.
- Naprawdę jesteś tolerancyjny, Clemens. Gdyby to byli moi ludzie, już dawno by ze mną nie pracowali. No, ale to nie moja sprawa. Wiesz, jak dla nas ważny jest ten więzień? Macie mu nie zrobić za dużej krzywdy.
- Macie?
- Proszę. – dodał pułkownik – dobrze wiesz, że nie chodzi mi o wydawanie poleceń, bo nie mam do tego uprawnień. Ufam tobie, w końcu wiem, kim byłeś do 35 roku.
- Słuchaj, efekty mojej pracy i mojego doradcy, którego darłem przez pół Europy z sobą, ujawnię za około tydzień. Zobaczymy wtedy, czy nasz więzień będzie skłonny do współpracy. Na razie nie ma co gdybać – powiedział Forell, częstując pułkownika papierosem.
- To jest nasz najważniejszy trop. Inni więźniowie jeszcze za czasów standartenfuhrera Mullera ginęli zanim zdążyli coś wydusić. Ich takie traktowanie wzmacnia. Natomiast słabi, którzy nie wytrzymali tortur, zazwyczaj nie mieli nic ciekawego do powiedzenia.
- Skąd wiesz, że nie są poinformowani o miejscu pobytu Miętkiewicza? Możliwe, że już się zwinęli. - ofcier Gestapo zmienił temat.
- Zadbaliśmy o to, by myśleli, że został złapany w ulicznej łapance i wywieziony z Guberni. Zresztą bezpośrednio nie musi nas do nich doprowadzić, wystarczy że da nam jakieś tropy.
   
   W tym samym Hauptsturmfuhrer Brtiz siedział w swoim gabinecie. Do Warszawy przyjechał wraz ze swoim przełożonym, a jednocześnie przyjacielem- Clemensem Forellem.  W Caen Clemens był szefem Gestapo. Z tego powodu, że działalność konspiracyjna była tam nieduża, tego świetnego oficera przeniesiono do Warszawy. I chociaż tutaj jest już tylko zastępcą SIPO i SD, czuje że zatriumfuje. Britz był jego prawą ręką i świetnym współpracownikiem, dlatego wziął go ze sobą. Wcześniej, czyli przed wstąpieniem do NSDAP obersturmbannfuhrer był śledczym służącym w wydziale kryminalnym, czyli w Kripo. W czasie wojny niestety popyt był wyższy na oficerów Gestapo, toteż został tam przeniesiony, otrzymując adekwatną rangę.
- Wejść -  powiedział Britz na dźwięk pukania w drzwi.- O to ty, Clemens. Rzadko do mnie zaglądasz.
- Był u mnie Vorman, pytał się o śledztwo. Jednak nic mu nie powiedziałem. Ty też masz mu nic nie mówić.
- Nie chcesz, by Abwehra zdobywała laury, nic nie robiąc?
- Po prostu ich nie potrzebuję. Sam umiem się zatroszczyć o śledztwo. Ich zadanie już się zakończyło.
Stopień Britza odpowiadał kapitanowi w wojskach Wehrmachtu. W przypadku Forella był to podpułkownik. Rożnica rangi pomiędzy tymi dwoma panami była spora, jednak obersturmbannfuhrer liczył się ze zdaniem swojego podwładnego. W praktyce cały plan opracowywali sami. Z tego powodu Britz był drugą najważniejszą osobą w Gestapo, chociaż że równy mu stopień nosiło wielu.
- Zdajesz sobie jednak sprawę, że ten sposób jest dość czasochłonny. Nie mówię tutaj o tym oficerze z Wehrmachtu. Ale standartenfuhrer się niecierpliwi. Gruppenfuhrer Fischer wzywał już go do siebie.
- O niczym mu nie melduj, nawet jak się będzie pytał. Sam poprowadzę to śledztwo. Tym bardziej, że śledztwo zostało bezpośrednio powierzone mnie.
- Jak sobie życzysz, Clemens. - odrzekł Otto, próbując zachować powagę. Jednak nie wytrzymał.
- Co się stało? - spytał ze zdziwieniem Forell.
- Masz rozpięty guzik.


« Ostatnia zmiana: 30 Września 2013, 17:40:21 wysłane przez Sylath » IP: Zapisane
Cytuj
Nigdy nie ogarniam czy Sylath żartuje, nie ogarnia, czy udaje, że żartuje, a tak naprawdę nie ogarnia. Albo udaje, że nie ogarnia, a żartuje.
- Unkown
Strony: [1]    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.095 sekund z 18 zapytaniami.
                              Do góry