Co do zielonoskórych pomysł fajny, tylko z tego co kojarzę ta rasa tutaj jak i w wielu innych miejscach nie ma dużych pokładów inteligencji. Mongołowie też niekoniecznie musieli błyszczeć w tym względzie poza jednym człowiekiem- dowódcą, który nimi kierował. Reszta musiała jedynie ćwiczyć manewry. U orków problem ten, że o dowódcę ciężko.
No to może pojawienie się takiego Uber-Orka byłoby rozwiązaniem?
Albo tak jak mówiłem - najazd orków w postaci zasłony dymnej, a później grande finale w tej wersji, iż przebiegły przywódca orków okazuje się demonem/magiem etc., który postanowił sobie nie brudzić rąk przy psuciu krwi ,,tym dobrym". Wtedy znowu można by na samym końcu fabuły dowalić Legionom, które musiałyby wycofać się z terenów imperium, bowiem spadłby na nie gniew orków
Walcząca o przetrwanie ludzka rasa to przełamanie stereotypu w tego typu grach o supremacji ludzi.
No ja bym to tak mniej więcej widział. Nie chodzi o to, żeby ludzie utracili wszystko to co posiadają, ale np. żeby upadło WŁAŚCIWE Imperium (czy to pod wodzą ,,papieża", czy to pod wodzą ,,cesarza"), a ostały się tylko niewielkie i skłócone ze sobą państewka - właśnie - krzyżowców. No i byłby świetny materiał na kolejną część, bowiem by odrodzić się z popiołów i wrócić do tradycji Wielkiego Imperium podzieleni krzyżowcy musieliby się połączyć. Oczywiście powodowałoby to kolejne konflikty, walki, mariaże, skrytobójstwa...
Tyle opcji...
Ja to widzę oczyma wyobraźni, nie wiem jak wy
Co do kobiety-rycerz to ten motyw jak i ogólnie feminizacji armii w DIII wypadł słabo (...) Kobiety są o wiele słabsze, więc ta opcja noszenia przez nie tego balastu i bycia zdatnym do walki nie bardzo mi się widzi. Tym bardziej gdy mamy taką ładną i delikatną damulkę jaką był model tej rycerki (...) Co do kobiety w roli jednego z towarzyszy głównego bohatera nie mam nic przeciwko.
O właśnie. Przecież ta ,,rycerka" (brzmi jak psycholożka, jenyyy) miała figurkę, której pozazdrościłoby jej wiele modelek Victoria's Secret.
To już idąc drogą ustępstw mogli ją zrobić bardziej pod deseń Brienne z Tarthu z Gry o Tron; for example:
http://www.filmweb.pl/person/Gwendoline+Christie-1537243#picture-10Już nawet nie mówię o tym, że ta kobita-zakonnico-rycerka ma miecz jak Podbipięta, a macha nim lepiej od niego, będąc mniejszą o połowę...
Tych zdarzeń w historii Nevendaaru nie było i nie ma.
(...)
Zamiast jakiegoś cesarza Lamberta oczekiwałbym jakiegoś taktyka, inteligentnego, nie bojącego się zadać cios w plecy, uciec z pola walki, zostawić na śmierć swoich poddanych, jak i rzezać wrogów.
Dobrze by było odciąć się od tej profanacji.
Zgadzam się. W Disciples cesarz powinien mieć odrobinę skur[kiwi]ństwa we krwi, by stać na czele takiego państwa i trzymać ludzi w ryzach. Chyba, że znowu zastosowalibyśmy fajny zabieg fabularny i zadrwili nieco z DIII
Załóżmy, iż nie odcinalibyśmy się od DIII a po prostu pokazali, iż Lambert to zwykły cielok, co nie umie sprawować władzy. Dałoby się fabularną wstawkę z ukazanymi wysiłkami durnego idealisty, a następnie powolny rozkład imperium, następnie podnoszenie łba przez opozycję (tu przyszli Lordowie-Krzyżowcy), a wreszcie wyodrębnienie się antagonistycznego ,,Papieża", który uzurpowałby sobie prawo do władzy, powierzonej mu jakoby ,,z samej góry" (tu dałoby się znowu ładnie wcisnąć interwencję demoniczną, choć nie byłoby to jakoś megakonieczne). Dalej na rozkaz (jak odezwę Urbana II w 1095) papieża zostałyby ogłoszone krucjaty, powstałby ruch krucjatowy, a dotychczasowa opozycja widząc w tym szanse na wzrost swego znaczenia stanęłaby na czele wypraw, które w końcu uniezależniłyby się do papieża i cesarza. W ten sposób powstałyby mini-państwa krzyżowców, co oznaczałoby secesję w Imperium, a jednocześnie w tle mielibyśmy walkę papieża z cesarzem. Jednakże sama walka władzy świeckiej z duchowną musiałaby mieć miejsce już PO zabiciu Lamberta, a po przejęciu władzy przez jakiegoś krnąbrnego lorda. W ten sposób Imperium zostałoby rozbite na trzy obozy, każdy nawzajem się zwalczający
Coś cudownego.
Co do instytucji papiestwa to mi ona nie pasuje. Jakoś gryzie mi się z koncepcją Disa. Jednak mógłbym zaproponować coś co by pozwoliło pójść na kompromis, bowiem cesarz inkwizytor to byłoby coś
Tak, tak. Nie chodzi mi o stricte papieża, jako papieża. Bardziej o powstanie ,,konkurencyjnego obozu", uzurpującego sobie władzę duchową na czele którego stałby taki pseudo-kapłan, np. własnie inkwizytor. W dodatku nie kłóciłby się on z twoją koncepcją:
przydałoby się w końcu zobaczyć inkiwzycję walczącą w obronie ludzkości, będącą jej bastionem. Papież inwkwizytor z jednej strony kierujący krzyżowcami służącymi do ataków na siły zła, jak i inkwizycją służącą do obrony przed sługami Mortis i demonami, jak również skażeniem oraz zepsuciem wśród ludu.
...bowiem zgodnie z moim zamysłem ,,papież" podniósłby łeb poirytowany nieudolną polityką Lamberta
To sprawiałoby, że będąc jednocześnie przebiegłbym graczem politycznym, reprezentowałby w tym wszystkim interesy ludzi i walczył w ich sprawie. Chcąc uczynić imperium silnym musiałby pokonać konkurencyjnego cesarza, a próbowałby to uczynić za pomocą inkwizycji i dajmy na to krzyżowców. I znowu mamy super podział.
A ) Inkwizycja - czyli jakby duchowe ramię papieża; uzbrojeni kapłani.
B ) Krzyżowcy - tutaj ,,świecka" część papieskiej armii, czyli rycerze, którzy wystąpili przeciwko cesarzowi, a postanowili dogadać się z papieżem, widząc w nim szansę na odnowę imperium.
Tutaj znowu moglibyśmy standardowo wrzucić fabularny splot w postaci
papieża-demona, ale ileśmy to razy wałkowali? Nawet w Heroes V (tutaj mówię o kuźni przeznaczenia) była podobna jazda z ,,Królową Izabelą". Faktycznie, w tej chwili (tj. w DIV xd) papież mógłby być człowiekiem i być +/- dobrym. Sukinkotem i cynikiem, ale takim, który walczy o losy ludzi i chce dla nich jak najlepiej. A aby jego plan wcielić w życie trzeba przelać krew.
No i wojna domowa gotowa! Ideolo!
W ogóle podoba mi się opcja tego, by cesarza zastąpić takim papieżem. To byłoby coś. Fajna też byłaby koncepcja rozbicia na kilka państw, gdzie w jednym by władał cesarz, w innym inkwizycja, w innym twoi Książęta-Krzyżowcy.
Dokładnie to miałem na myśli
Podzielić, dać powód do wojny i zostawić samych
Pomysł niekoniecznie nietrafiony, bo zasada wróg mojego wroga jest moim przyjacielem jak najbardziej się sprawdza. Atak w sojuszu by później bić się o łupy.
Niby tak, ale czuję, że wielu fanów z niesmakiem patrzyłoby na to, jak Mortis i Gallean dogadują się co do ataku na np. Klany. Tym niemniej Akella miała wyje[arbuz] na fanów, to ja, jako Lwopies też mogę xd
Co do Zielonoskórych i Mrocznych to mi się podoba co piszesz, ja jednak chciałbym ludu Solonielle w większej ilości, może nawet jako rasy grywalnej, który powalczy z Hordą by odzyskać wartość w oczach swojej wykrzywionej przez śmierć ukochanego bogini, lub by ją skarcić za opuszczenie ich.
A jakby tak ,,zmroczyć" pozostałe dzieci Solonielle?
Byłby materiał na dodatek! xD
Kiedyś będę tworzył gry, mówię wam xDDD