Tawerna.biz - Forum

Hyde Park => Wasza Twórczość => Zaginione Zwoje - opowiadania => Wątek zaczęty przez: Belegor w 22 Grudnia 2010, 23:33:12



Tytuł: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 22 Grudnia 2010, 23:33:12
Pamiętnik Tawernowicza
Zbiór wspomnień i krótkich opowieści Pióra Belegora Meriadoka von Dragenhaart

Pamiętam jakby to było wczoraj… byłem dobrym strategiem u wielu władców, mimo iż sam nie miałem zapędów do władzy pomogłem wielu herosom w jej uzyskaniu. Moja dobra passa szła przez cały Antagarich i Axeoth, wtedy o Ashanie nie wiele słyszałem. Jednakże w końcu trafiła kosa na kamień, a dokładniej na króla upiorów z małej wyspy- Spazz’Maticusa. Stanęliśmy przed jaskinią króla demosmoków- najpotężniejszych istot w całym Axeoth, których kolebką była właśnie owa Rdzawa pustynia, bogata w siarkę i rudy, które miały pomóc królowi w podbiciu kraju słynącego również z przepisu na nieśmiertelność- chyba Channon jej było, ale kto by pamiętał o podbitych krajach. Wracając do rzeczy, gadzina ta zażądała 100 ród siarki i kilka smoczych artefaktów, które były porozrzucane w tej okolice- niby nic, siarki było w bród, ale okolice te strzegły nieumarłe hordy barona von Tarkina- znowu te chodzące ścierwa, co mało płacą, a swojego by ze mnie zrobili, okropni fanatycy. Mieli tu aż trzy bazy, niby nic, ale głównodowodzący nimi był demonicznym generałem mającym pod swą banderą ponad setkę wampirów, trzy razy więcej duchów, a o szkieletach i tych wielkookich pokurczach nie wspomnę. Nasza armia nie była na bitwę z nim gotowa, mając pod berłem tylko kilka czarnych smoków i kilkadziesiąt zmor, nawet ja niewiele mogłem zdziałać. Zacząłem więc szukać artefaktów po całej pustyni w nadziei, że za pomocą demosmoków uda się wygnać umarlaków do ich grobów. Niestety poszukiwania nie zdały się na nic, a teren wokół baz był nadal niezbadany, bowiem nikt ze szpiegów nie wrócił stamtąd żywy- martwy tym bardziej. Spazz ogarnięty szałem powiedział mi:
-Jeśli w ciągu miesiąca nie zapłacimy królowi demosmoków to ty odpowiesz za to głową! Rozumiesz!
Nie miałem wyjścia jak mu potaknąć i ruszyłem w poszukiwaniu rady, bowiem sam nie mogłem tego rozgryźć. Opuściłem Axeoth, zacząłem szukać pogłosek, rad, wskazówek dotyczących tych artefaktów lub mędrców wiedzących o nich. W końcu trafiłem do miejsca bliżej nieokreślonego, niby to leżało w Antagarichu, niby w Axeoth, a czasem mówili, że w Ashan. Gdy dotarłem tam na miejsce zadziwił mnie jej ogrom. To nie była jakaś tam karczma, to był wieżowiec, istny drapacz chmur. Byłem przerażony, każdy miał tu swój gabinet, pokój… na najwyższym piętrze swoje biuro miał „Ojciec- założyciel” tejże  organizacji o przydomku JareQ, dziwne jak dla mnie, jak taka osoba może nosić takie…. miano, ale jak to się mówi „Co diecezja, to herezja”. Niżej mieli jego asystenci: Martin, Luk, a jeszcze niżej  Laxx, Loczek, Cepek- tych ostatnich miana nawet mnie rozbawiły, ale z powodu kulturalnych szybko się powstrzymałem, tych jeszcze poniżej odechciało się czytać. Zacząłem szukać bardziej osób kompetentnych, które wiedziały coś o Axeoth i Rdzawej Pustyni, znalazłem w końcu komnatę, czy może gabinet zajmujący się sprawami tej krainy. Gdy wszedłem do recepcji, pojawiła się…. Stara, ohydna kobieta grubo po sześćdziesiątce, w ogromnych okularach, wyzywająco różowym sweterku i szarych lokach zapiętych niezbyt starannie w kok. Uśmiech miała jak żaba, która połknęła pszczołę. Zapytała skrzekliwym głosem:
-Czego?
Zmieszany brakiem kultury u „pracownicy” biura odpowiedziałem:
-Chciałem zgłosić swój problem, właśnie w dziale o Axeoth, chodzi o…
-Trzeba się zarejestrować.
-Co proszę?
Stara baba zbliżyła swój pomarszczony łeb ku mnie i spytała:
-Której części zdania Pan nie zrozumiał?
-Nie, nie, zrozumiałem , ale ja tylko…
-Nie ma rejestracji, nie ma rozwiązania. To poważna firma, a nie jakaś jaskinia pytań i odpowiedzi. Byle kto nie ma prawa się tu udzielać, ani zadawać pytań! Czy to jasne!?
Przerażony odpowiedziałem najgrzeczniej jak umiałem:
-Jasne madame, bardzo jasne…. Ile to kosztuje?
Skrzekliwa sekretarka odwróciła się i zniknęła gdzieś w głębi swego mrocznego gabineciku, coś mi się wydaje że chyba za rodzica miała troglodytę, ale gdy zanim zdążyłem wysnuć po której dokładniej stronie pojawiła się z całą ryzą dokumentów i rzuciła mi je na ręce, mówiąc:
-Nic, masz to wypełnić i mi zwrócić. Proszę, masz tu długopis. To tez masz potem zwrócić.
Ledwo podnosząc je przytaknąłem, położyłem na stoliku (gdy je upuściłem, miałem wrażenie jakby ktoś zmiażdżył butem karalucha, dopiero potem okazało się, że to była rusałka pod moimi dokumentami). Po męczących godzinach papierkowej roboty w końcu skończyłem. Gdy je oddałem, ona wzięła tylko kartkę z góry, a resztę rzuciła do niszczarki, jak to zobaczyłem już miałem wybuchnąć, lecz ona jakby to przeczuwając odpowiedziała:
-To normalne procedury. Sama góra je wprowadzała. Gotowe, od tej pory jesteś członkiem naszej organizacji, dziękujemy za rejestrację. Legitymacje otrzymasz za następnymi drzwiami, tam powiedzą gdzie masz się udać.
Podziękowałem. Westchnąłem na myśl o spotkaniu z kolejnym żaboludem gdy za drzwiami ujrzałem… cudo. Blond włosa elfka o zielonych, błyszczących oczach, długich nogach, wąskiej talii i i…… dużo by gadać, po prostu wspaniale wyglądała w stroju sekretarki. Uśmiechnięta podała mi legitymacje i regulamin w wersji kieszonkowej. Wskazała jak dojdę na piętro Axeothu. Żal mi było ją opuszczać, ale w końcu termin się kończył, a Spazz odciąłby mi nie tylko głowę, więc ruszyłem na spotkanie z fatum którego niestety nie byłem świadom. Gdy wszedłem do windy zamknęła się za mną i ruszyła. Spojrzałem w zainstalowane tam lustro, poprawiłem co tam mogłem, w tym i czapkę oraz uśmiechnąłem się na myśl, że być może w końcu odnajdę upragnioną odpowiedź. Gdy wjechałem na piętro czekało mnie jeszcze kolejna papierkowa robota związana z założeniem mej sprawy. Na szczęście trwało to o wiele krócej i przyjemnej, bo sekretarką była ludzka kobieta, brunetka o błękitnych jak łuski Błękitnego oczach. Widać nie tylko administracja Jaskini Behemota takich szukała. Nagle zaświeciła się lampka. Urzędniczka powiedziała mi że czeka na mnie osoba, która wie jak rozwiązać mój problem. To wszystko wyglądało jak jakaś agencja prawnicza, równie uporządkowana. Spodobał mi się ten porządek. Gdy wszedłem do środka, za biurkiem siedział młody mężczyzna o dziwacznie ułożonej fryzurze i lekko przemądrzałym uśmieszku. Na lewej stronie jego marynarki było napisane „Kokoju”, przypominał mi początkującego prawnika. Wskazał mi miejsce gdzie mogę usiąść i zapytał:
-Herbaty? A może gorącej czekolady?
-Herbatę, jeśli nie sprawi to problemu- odpowiedziałem.
Gdy usiadłem na miękkim fotelu filiżanka herbaty już była przede mną. Prawnik przedstawił się:
-Witamy na tawernie. Jestem Kokoju i pomimo tego uniformu nie jestem jakimś urzędnikiem po prostu, tak sobie nas wyobraziłeś, lecz gdy już znajdziesz swoje miejsce wszystko będzie wyglądać inaczej, bardziej swojsko, luźniej i przytulniej. Jakie jest twoje imię?
Nie rozumiejąc zbytnio co miał na myśli odchrząknąłem i rzekłem:
-Jam Belegor Meriadok von Dragonhaart. Wszyscy mówią na mnie Bel lub Mer. To zależy gdzie aktualnie przebywam.
Młodzieniec uśmiechając się milej zapytał:
-Zatem… Belegor, ogólnie wiem o co chodzi, ale mimo to chciałbym dokładniej się dowiedzieć o twej sprawie i prosiłbym o twoją szczegółową wersję wydarzeń.
Opowiedziałem mu z jak największą dokładnością całe wydarzenia i sytuację na Rdzawej Pustyni. Wtedy usłyszałem, że artefakty maja na pewno nekromanci i zaczęła się dyskusja nad przeprowadzeniem odpowiedniej strategii. Rozmowa okazała się wielce pomocna. Uradowany rozwiązaniem mego problemu podziękowałem Kokoju, a on mi odpowiedział:
-Nie dziękuj, to normalne że sobie pomagamy, w końcu każdy na początku miewał jakieś problemy, my dzielimy się wiedzą by inni mogli z niej skorzystać. Taki jest już nasz cel. Życzę ci samych sukcesów na tle strategicznym i tutaj, w naszej tawernie. A to na dobry początek. Łap!
Młodzieniec rzucił mi jabłko. Złapałem je i podziękowałem. Gdy wyszedłem zatopiłem się w myślach i jedząc soczysty owoc delektowałem się słodyczą wiedzy, wygranej i jabłka gdy nagle poczułem silne uderzenie czegoś twardego i zimnego. Jabłko wpadło mi do gardła. Zacząłem się krztusić gdy nagle zobaczyłem… ogromnego, zielonego, łysiejącego, obrzydliwego orka z wystającymi z żuchwy kłami i powiedział niskim głosem:
-Zarysowałeś mi topór. Co masz na swe usprawiedliwienie…
Z powodu zakrztuszenia nie mogłem nic powiedzieć, mogłem co najwyżej cos wystękać lub chrząknąć. Uzbrojony w ciężki pancerz i…. jeansy ork skrzywił swą mordę i jego żółte oczy zaczerwieniły się mówiąc:
-Bełkoczesz…. Jesteś zatem neo..
Po chwili pojawił się za nim okularnik o bujnej, rudej czuprynie. Był wysoki i wyglądał na zaspanego.  Ubrany był normalnie, tylko kostur miał zawieszony za plecami. Zapytał zielonego monstrum:
-Hells co ty robisz?
Potwór odpowiedział:
-Właśnie znalazłem neo-dzieciaka, zarysował mi mój cenny topór, wtargnął do naszej organizacji, a za to Jest… Tylko… ŚMIERĆ!!!! Za Ordę!! AArghhh….!!!
Machałem rekami by dać do zrozumienia że doszło do pomyłki, próbowałem krzyknąć, lecz nie zdołałem ostatnia rzecz jaką wtedy widziałem do szybko lecąca pięść w moją stronę. Potem czułem tylko ból, złamania kości i Bóg wie co. Próbowałem uciec, lecz nic to nie dało, w końcu zemdlałem od nadmiaru cierpienia.
Zza drzwi wyszedł Kokoju i przerażony widokiem orka robiącego ze mnie miazgę wykrzyknął:
-Co tu się dzieje!! Fergard!! Co Hellscream robi!?
Okularnik odwrócił się do młodzieńca i odpowiedział:
-Złapał neokida, wiesz jak on ich nie lubi.
-Ale to nie jest neo!! To nowy członek!!!
Zaskoczonemu Fergardowi opadła szczeka, potem wykrzyknął do Hellsa:
- Grommash! Zostaw Pana bo ci zdechnie! To nie neo, to nowy!!
Ork odwrócił się i zapytał:
-Przepraszam, ale co powiedziałeś?
Kokoju wrzasnął:
-Właśnie pobiłeś naszego nowego członka zielona pokrako!
Hellscream podniósł mnie i powiedział, pytając się:
-Zatem to nie neo…
Fergard i Kokoju syknęli na mój widok. Jeden z nich odpowiedział:
-O Matko! Wygląda gorzej niż Jadowity Pomiot! Co żeś z nim zrobił… jak on się zbudzi to nas poskarży i wszyscy wylecimy na łeb na szyję. Zadłużymy tawernę po wsze czasy. Musiałeś go tak zmasakrować!
Ork odpowiedział:
-No co, dawno nie walczyłem… a ten topór dopiero co od kowala wrócił.
Fergard zapytał:
-To co my teraz zrobimy?
Kokoju odsunął się, mówiąc:
-To już wasz problem, nie mój, na razie!
I zniknął w obłokach dymu. Hells złapał się za podbródek i powiedział:
-Chyba wiem co zrobimy… Genn Szara Grzywa ma u mnie pewien dług.
…………………………………………………………………………………………………..
Gdy się ocknąłem czułem tępy ból głowy, całej głowy. Ledwo co widziałem. Zapytałem się:
-Gdzie… ja…. Jestem? Czy… umarłem?
Nagle odpowiedział mi głos:
-Nie, skądże znowu. Jesteś w moim pokoju. Długo leżałeś. Jak się czujesz?
Odwróciłem się w stronę źródła głosu i zobaczyłem rudego okularnika. Odpowiedziałem mu:
-Jak schabowy po ubiciu.
-Haha… schabowe leje jeszcze mocniej.
Gdy usłyszałem ten głos odwróciłem się w prawo i ujrzałem go… tego cholernego orka, przerażony zasłoniłem się dłońmi wrzeszcząc:
-Nie!!! Zostaw mnie potworze!  Ja przepraszam! Ja nie chciałem zarysować toporu!! To było nie chcący! Jabłko mi utknęło w gardle i dlatego belkotałem! Nie zabijaj mnie!! Proszę!! Ja jestem za młody by umierać!!! Nie!!!
Okularnik schwycił mnie za rękę i uspokajał mnie mówiąc:
-Spokój, nikt ci nie zrobi krzywdy. Jesteś tu bezpieczny.
Ork odpowiedział:
-Tak. Przepraszam Cię, to było małe nieporozumienie…
-Nieporozumienie-odkrzyknął okularnik:- Ty go omal nie zabiłeś Grommashu Hellscreamie!
Hells bagatelizując sprawę machnął ręką:
-Oj tam omal nie zabiłem, lekko go drasnąłem ot tak.
-Drasnąłeś,…. drasnąłeś!? Wiesz ile trwała cała rekonstrukcja ciała i kości?! Idioto! To cud że ma zdolność regeneracji bo byśmy z Gennem w życiu go nie poskładali.
Straciwszy orientację ryknąłem:
-Dość! Ktoś mi wyjaśni co tu się dzieje i co ja tu robię? Co się ze mną stało? Kim wy jesteście? I co ta zielona ohydna małpa robi tutaj zamiast za kratkami!!
Hellscream lekko zdenerwowany syknął:
-Zielona… małpa? Już ja ci zaraz…
-Spokój Hells! Ma prawo wiedzieć- uspokoił orka okularnik. Potem się zwrócił do mnie:
-Przepraszam za Hellscreama. Jestem Fergard Stratoavis, półdemon, a ten zielony to słynny na całym świecie Hellscream Grommash, wyzwoliciel orków i obrońca Kalimdoru.
Odpowiedziałem mu;
-Nie znam. A ten gościu na pewno nie jest herosem, a jedynie mordercą niewinnych istot!
Półdemon ujął mnie za rękę i uspokoił mnie:
-Spokojnie. On już ci nic nie zrobi. Gdy się zorientował że jesteś jednym z nas postanowiliśmy zabrać Cię do jego przyjaciela Genna. U niego wraz z szamanem udało się przywrócić cię do normalnego stanu, choć wiele ran musi mieć czas na zagojenie się, więc kowal, którego imienia nie pamiętam zrobił coś dzięki czemu możesz się poruszać spokojnie po naszej Tawernie i po innych światach. Kostium powinien pasować jak ulał.
Zaskoczony spojrzałem na siebie, wtedy zobaczyłem, że jestem w jakimś długim, ciemnym płaszczu zapiętym jak sutanna księdza, a dłonie skrywały rękawiczki o trzech palcach. Powiedziałem:
-Dajcie mi lustro.
Fergard patrząc na mnie powiedział:
-Nie sądzę, żeby to był najlepszy pomysł…
-Daj mi lustro!
Półdemon niechętnie podał mi lusterko, gdy spojrzałem na nie zamiast swej twarzy zobaczyłem…. Niebieską, jaszczurzą maskę o wielkich żółtych gałach. Wściekłem się potwornie i ryknąłem z całych sił;
-Cccccco żeście ze mną zrobili!!! Chol***a jasna!! Zrobiliście ze mnie jakiegos kobolda!! Przez was kurde wszyscy wezmą mnie za jakiegoś paszczura i to na dodatek z Tatalonii! Nienawidzę gnoili! Nienawidzę reptilionów! Zabije was!!! Pozwe was do sądu! Jakem Belegor!
Ork uśmiechnąwszy się odpowiedział:
-Nie, nie możesz.
Wytrącony z tropu zapytałem;
-Jak to nie mogę?
Hells wyjaśnił:
-Jestem redaktorem Tawerny.
-No i?
Ork pokazał mi dokument i dokończył wyjaśnienia:
-A to, że mam immunitet. Nic mi nie możesz zrobić. Nowe przepisy.
Maska mi się zatrzęsła, drżąc powiedziałem:
-Że co proszę….
Grommash odrzekł potem:
-Za to ty musisz zapłacić za koszty leczenia. Oto rachunek.
Gdy mi pokazał paragon opadła mi szczęka (gdyby to było jeszcze widoczne, maska i tak wyglądała jak rozdziawiona paszcza reptiliona). Widząc tyle zer za jedynką. Ork poklepał mnie po ramieniu bardzo lekko i odpowiedział:
-Nie martw się jak wykażesz się aktywnością i pracowitością szybko się wypłacisz, a wtedy będziesz mógł to zdjąć. A na razie życzę powodzenia.
I tak w tej beznadziejnej sytuacji zacząłem pracować na wypłacenie rachunku. Harował dzień i noc, ponoć zostałem nazwany „szybkim” bo wyprzedziłem nawet osoby z góry. Niektórzy krzywo na to patrzyli, parę osób nawet mnie uznało za neo, ale nie poddawałem się. Wszystko byłem gotowy zrobić by tylko pozbyć się tej maski i „zbroi”. Gdy w końcu nadszedł ten dzień wróciłem do Hellscreama z pieniędzmi. Rzuciłem mu na stół i powiedziałem:
-Gotowe. Oto pieniądze, dokładnie taka suma jak na paragonie.
Ork odpowiedział:
-To świetnie. Genn będzie bardzo zadowolony. Ma czym opłacić swa kampanię. Niezły jesteś. Tak szybko tyle wypracować…
Już uradowany stanąłem przed nim mówiąc:
-A teraz zrzuć to ze mnie.
Hells odpowiedział mi:
-Nie.
-Co proszę?
Ork wyjaśnił mi:
-Zapisałes się do konkursu Nowych ras, tak?
-Tak.
-Zamieściłeś tam taką samą jak ty, tak?
-E… fizycznie tak, ale kulturowo i psychicznie…
-Zatem nie możesz zdjąć tego bo złamiesz regulamin, a wtedy będziesz musiał zapłacić wiele o wiele razy więcej niż to co jest na stole. Nie czytałeś tego pod małym druczkiem?
Załamałem się. Na dobitkę Hells mi odpowiedział:
-Nie martw się Belegorze, jak się skończy wtedy Cię uwolnię z tego, a na razie możesz to zdejmować tylko gdy będziesz sam. 
Z nadzieją spojrzałem na Niego i zapytałem:
-A kiedy się to skończy?
Ork podniósł ręce, mówiąc:
-A czy ja wiem. Na razie mam tylko dziewięć, a potrzeba mi szesnastu. Zatem w takim tempie za rok czy dwa… Może się zakończy.
Wtedy załamałem się kompletnie. I tak trwam do dzisiaj w tej sztucznej formie, uważany za herpetofila, fana reptilionów i cytadeli z Anatagarichu. A to wszystko przez.......
//zerwane połączenie//


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Veselar w 23 Grudnia 2010, 14:23:56
Trochę błędów jest ale to nic nie warte a tu masz jeden
Gdy weszłam miałeś taki błąd
Ale ogólnie opowiadanie mi się podoba
Aha będą jeszcze następne części? BO bardzo mi się spodobało


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: ani101 w 23 Grudnia 2010, 14:46:14
No to już wiemy, czemu jesteś jaszczurem. :> Opowiadanie genialne, pośmiałam się nie gdzie. Tak samo jak poprzednik, czekam na kolejne części.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 24 Grudnia 2010, 00:00:12
Wigilia na tawernie

Wigilia, ciemnej, śnieżnej nocy podczas gdy w lesie panowała zawierucha, w obszernej chacie trwała wigilia. Na środku Sali były rozstawione ogromne choinki, a pod nimi prezenty. Wszyscy wyszli z wigilijnego stołu pożądliwie na kolorowo ubarwione pakunki. W Sali brzmiała muzyka…. Kolędy w stylu Iron Maiden, Megadeath i Sabathonu wykonywane przez Luka, Egzeqa i innych metalowych fanów trash- metalu. Nie wszystkim się to podobało, w tym mi i paru innym  osobom, ale byliśmy w mniejszości- uroki demokracji. Każda grupa miał swoja choinkę. Drużyna Hellsa, Fergarda, Panny Laxx, Psychola, Bandara i chwilowo Menela z Wittem i Sebastianem oraz Panienka Oliwsen. Wszyscy patrzyli na świecącą lampkami choinkę, gdy nagle z prezentów wyszła czerwona czapeczka z białym pomponikiem i wtedy wyskoczyłem, krzycząc:
-Ho ho ho! Prawdziwie wesołych świąt!!!
Wszyscy popatrzyli na mnie z niesmakiem. Wtedy zapytałem:
-Co? Coś nie tak? Z krzyżem lub z menora tu nie latam.
Wtedy psychol przekręcił głowę mówiąc:
-Ale mógłbyś się uśmiechnąć. Twoja mina zawsze jest taka sama.
Wtedy zezłoszczony odpowiedziałem mu:
-Bo jestem w masce idioto! Jak mogę się uśmiechnąć przez maskę, hm?!
Psychol wyjął mazak z kieszeni i powiedział:
-Mogę ci namalować.
Klepnąłem dłonią w maskę i schyliłem głowę mówiąc:
-Nie dobijaj mnie, proszę. Hells, to twoje wina!
Ork uśmiechnął się mówiąc:
-No co? Trzeba było wpisywać się na konkurs? Możesz zdjąć to, ale wtedy musisz zapłacić, wiesz ile.. hehehe..?
Załamany mu odkrzyknąłem:
-Ttty.. draniu! Nawet w święta mi nie odpuścisz, czy ty masz w ogóle serce?
Hells odpowiedział:
-Tak , mam. Piernikowe, chcesz?
Wyjął z torby czekoladowy piernik jeszcze w plastikowym opakowaniu. Psychol i Fergard od razu wzięli kawałki, bez pytania. Reszta po wymianie uprzejmości. Ja odmówiłem, jeszcze bardziej dobity. W końcu otrząsłem się z dołka, gdy usłyszałem że przy sąsiedniej choince admini zaczęli rozdawać sobie nawzajem prezenty. Więc zawołałem:
-Czas na prezenty dla grzecznych dzieci i…. nie-dzieci. Czyli ty Hells odpadasz od razu.
Wszyscy spojrzeli na orka, a ten wyjął topór mówiąc:
-Jakieś urazy? Hm…?
Nie chcąc powtórki sprzed miesięcy odpowiedziałem:
-nie, nie… wszystko w porządku, tak tylko żartowałem ha.. ha… ha..
~A żeby Cię Panna Laxx zagoniła do roboty, dziadu jeden.~
Wskoczyłem w stos prezentów i wyjąłem czerwoną torebkę w choinki z podpisem: „Dla Bandaro”. Zawołałem jego imię i rzuciłem mu torebkę. On złapał i jak rozradowane kocie szybko rozpakował prezent, którym się okazała… poduszka i koci miętka. Od razu zaczął się do niej tulić i turlać się z nią głośno mrucząc. Psychol uśmiechnięty powiedział:
-Ta.. wiedziałem że mu się spodoba.
Fergard zwrócił mu uwagę:
-Ale on teraz…. Jest naćpany, wiesz?
Chłopak podniósł ramiona i uśmiechając się zripostował:
-Przynajmniej będzie miał kolorowe święta.
Niezrażony jeszcze raz zanurkowałem wyjmując tym razem złote pudełko przeznaczone dla… Fergarda.
 Gdy okularnik rozpakował okazało się że dostał spory zapas wody święconej i aerozol o nazwie „Demon-stop” on odpowiedział:
-Ale ja jestem półdemonem.
Psychol odpowiedział:
-Ale w połowie również człowiekiem, a ta połówka może nie lubić tej demonicznej, nie?
Wszyscy spojrzeli po bokach by nie patrzeć na chłopaka i rozwścieczonego okularnika.
Ja tymczasem wyjąłem torby dla Panny Laxx i Grommasha Hellscreama, które im podałem. Z radością je otworzyli i wtedy zrzedły im miny. Laxx wyjęła patelnię, a Hells oferty pracy na następny rok. Sukub zwrócił się orka:
-Co to ma znaczyć? Znowu aluzja bym szła do kuchni szowinisto.
-A to?! Znowu chcesz mnie wysłać do roboty?! Przecież już pracowałem.
-Wojskowy się nie liczy! Obiadu ci nie będę gotować!
-A ja do roboty nie pójdę!
I zaczęli się znowu kłócić o ten sam temat tymczasem już rzuciłem prezenty Menelagowi i jego ekipie. Czarodziej dostał nową różdżkę, którą tylko zamachnął a wystrzeliła promień, który trafił w rusałkę, zamieniając ją w…. skrzyżowanie węża i ważki. Od razu schował prezent za pazuchę, tymczasem Ditto i Sebastian rumieniąc się również schowali swe podarki. Panienka Oliwsen dostała pluszowego Zehira i z całej siły zaczęła zabawkę tulić do siebie. Wtedy Hells i Panna Laxx odwrócili się do mnie i z  rykiem zakrzyknęli;
-Kto wymyślił te prezenty?!
Mikołajowa czapka opadła na pysk maski i próbując się wykręcić odpowiedziałem:
-nie do mnie zażalenia, jak co to do św. Mikołaja.
Wtedy Panna Laxx powiedziała:
-Przecież Św. Mikołaj nie istnieje.
Wtedy nagle wszyscy prócz Niej, mnie i Fergarda zakrzyknęli:
-Co?!
I wtedy zapanował płacz i zgrzytanie zębów, Hells płakał jak bóbr, nawet Luk, który to usłyszał załamał się jęcząc niczym banshee. Wtedy psychol wrzasnął:
-Laxx! Jak mogłaś nam to zrobić!? Jesteś okrutna! Wiesz?!
By ratować sytuację odpowiedziałem:
-Przecież istnieje. Tylko, że przez większość roku jest jako Thor. Niby czemu nie ma podczas świąt koncertów metalowych, co?
Widać bajeczka podziałała, wszyscy odetchnęli z ulgą. Wtedy znów zacząłem grzebać wśród prezentów. Wyjąłem wielką paczkę dla.. Panny Laxx. Podałem jej i nagle jej twarz się rozjaśniła, z torby wyjęła nowa parę wojskowych kozaków, płytę ze starymi przebojami Nightwish oraz….. piękną, sukienkę, niezwykle…. ekstrawagancką. Powiedziała rozradowana:
-Jaka piękna, to nawet mój roz…. kto mnie podglądał?!
Wszyscy się odwrócili, Oliwsen zaczęła gwiżdże między kiełkami. Uwaga sukkubki jednak skierowała się na Hellsa i nagle na jego głowę poleciała patelnia. Laxx zaczęła wrzeszczeć, bijąc go nowym teflonem:
-Jak mogłeś stary zboczeńcu! Jeszcze nawet nie stanęliśmy przed urzędem cywilnym! Podglądacz! Stary zboczeniec! Jak mogłeś?!
Ortk zasłaniając niezdarnie swój łysiejący czerep tłumaczył się;
-Ała! To nie ja! Ja nawet nie wiedziałem! Nie podglądałem Cię! Ała!! Przestań!
Ja patrząc na to zdezorientowany spojrzałem w dół i zobaczyłem mała karteczkę, która odpadła gdy odczytałem ostatni prezent sukkubki. Wziąłem do ręki i przeczytałem:
-Dla Laxx’si, drogi „F”
Laxx przestała bić Hellsa, zaś ork zaczął się trząść, zaś jego oczy zaczerwieniły się. Syknął:
-„F”...?!
Panienka Oliwsen spojrzała na zegarek i powiedziała:
-Oj.. jak czas szybko leci. Musze uciekać, zabrać mojego drogiego Zehirka z oddawania krwi. Wesołych Świąt!!!
Życzenia wypowiedziała gdy otoczyła ją chmura dymu i uleciała wraz z nim pod postacią chmary nietoperzy. Demonica uśmiechnęła się krzywo i zaczęła się tłumaczyć:
-Z Fastem mnie nic już nie łączy. Byliśmy kiedyś no.. kiedy byłam głupia i… jeszcze młodsza. Kochanie, nie powinieneś się dener…
-AARGHHH!!!!!!!!! Zabije go!! Gdzie on jest! Zabije Fasta!! Rozpruje mu flaki!
Słysząc to zanurkowałem pod stosem prezentów, wyjąłem komórkę i zadzwoniłem do Fasta:
-Cześć, tu Belegor. Nie zjawiaj się tu, rypnęło się. Hell jest naprawdę bardzo wściekły.
Nagle usłyszałem:
-..oraz tego, kto go ostrzeże!!
Skończyłem rozmowę mówiąc:
-Muszę kończyć, bo i ja znowu dostanę. Wesołych Świąt.
Gdy się rozłączyłem rzuciłem Hellsowi jego prezent ode mnie, czyli „Stress- off” w aerozolu. Widać podziałało, bo wnet się uspokoił. Rozdawania prezentów trwało dobre półtorej godziny. Gdy oddałem ostatni zaskoczony zapytałem:
-Hej, a gdzie moje prezenty? Czy nic już nie zostało?
Psychol odpowiedział:
-Na to wychodzi.
Załamałem się, ale potem zostałem obrzucony lawiną kolorowych pudełek o kokardkach i wstążkach różnych wzorów. Wtedy usłyszałem:
-Wesołych świąt Belegor!!!
Gdy się wygrzebałem, podziękowałem, lecz oni kazali mi rozpakować od razu prezenty. Przy pierwszym od razu mina mi zrzedła (gdyby choć to było widoczne) gdy wyjąłem z pudełka… szampon do łusek dla jaszczuroludzi. Spojrzałem na nich, pytając się:
-Co to jest?
Jeden z grupy odezwał się:
-No widzisz…. Tak długo jesteś w tym stroju, że wszyscy wzięliśmy Cię za jaszczura. Wiesz… ta maska i w ogóle.
Zapytałem go:
-Czy to sobie ze mnie k***a żartujesz? Wszyscy?
Zmieszani cała grupa odwróciła wzrok ode mnie spoglądając na drugi bok, włącznie z Fergardem. Tylko Hells nie, mówiąc:
-Nie wszyscy. Dlatego ja z okazji wigilii dałem ci.. trzy nowe maski i nową rasę do konkursu przepuściłem.
-Nowa rasę?! Ile jeszcze zatem brakuje?
-Siedem, jeszcze siedem.
Upadłem załamany słowami orka.
Hellscream i Menela złapali mnie za ramiona i podnieśli mnie. Czarodziej powiedział:
-Nie łam się. Pójdziemy na Pasterkę i od razu mina się poprawi. Zobaczysz…
Wtedy Psychol się odezwał:
-A to skuteczniejsze od mazaka?



Dla całej tawerny i każdego jej członka życzę sto lat, wielkich sukcesów, małych trosk i wielkich radości. Niech W te święta wszyscy się cieszą rodzinnym gronem i magią tych świąt. Niech Nowonarodzony Jezusek wszystkich was obdarzy szczęściem i miłością, byście z uśmiechem przechodzili przez wszystkie trudy w życiu, w pracy jak i w szkole lub na studiach. By się spełniły wasze najskrytsze, czyste marzenia. Mocy prezentów, dobrej muzyki na co dzień, dobrych gier i żeby Ubi wam dogodziło w następnych seriach Heroesów.
Smacznego karpia, pachnącej choinki, pieniędzy na przyszłe zachcianki, kochanych osób, odnalezienia brakujących połówek i wszystkiego czego pragniecie życzy wam…

Belegor
(dla wtajemniczonych Maciej)
                                                                  Nie przegapcie również Sylwestra i Nowego Roku^^.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Fergard w 24 Grudnia 2010, 01:27:28
Pomysł jest generalnie fajny, i to jest już pierwszy plus.

Odnoszę wrażenie, że jest nieco więcej błędów gramatycznych/merytorycznych niż w np. Shantrii, ale może to tylko zwidy. Nie jestem pewien, czy Hellsowi spodoba się "łysiejący ork", no ale... :D
Swoją drogą, Fergard nie nosi okularów.
Nie zmienia to faktu, że niektóre postaci są... Cóż, fajne. Szczególnie dobrze oddano tu dowcipkowość naszego orka, choć jego reakcja względem potencjalnego "neo kida" była przesadzona: Sądzę, że ja prędzej mógłbym tak zareagować. :)
Oh, i dziękuję za życzenia.

W każdym razie, opowiadanie fajne, ciekawa odskocznia od patetycznych klimatów Ashanu. Z chęcią zobaczyłbym więcej.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Veselar w 24 Grudnia 2010, 11:11:48
Trzymasz klimat , śmiechy kupa , tylko szkoda że mnie nie było w grupce Menelaga , czekamy na Sylwester w Tawernie i Wielkanoc.
Poza tematem : WESOŁYCH ŚWIĄT!  ;D


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Andre94nt w 24 Grudnia 2010, 11:20:46
Ej, a gdzie ja na wigilii? Stały bywalec i dobry kolega kotołak? Oj będę drapał ;D


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Aleksiej w 24 Grudnia 2010, 13:01:12
Szkoda że mnie nie było... no, trudno może pojawię się w następnym rozdziale.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: SebastianHommVI w 24 Grudnia 2010, 15:34:58
Super nawet ja jestem :D twoje dzieło jest niesamowite oby tak dalej czekam na następne części .


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Oliwsen w 24 Grudnia 2010, 20:50:57
Czuję się mile zaskoczona. Pozostaje mi jedynie podziękować i życzyć zarówno autorowi pamiętnika jak i reszcie tawernianej społeczności zdrowych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia oraz samych pomyślności w przyszłym roku. ;] Wesołych Świąt ;]


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 24 Grudnia 2010, 20:56:06
Belegor, jest mi bardzo miło, że umieściłeś mnie w tym opowiadaniu :). W każdym razie jest to bardzo fajne opowiadanie, i życzę wszystkim Wesołych Świąt.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 21 Stycznia 2011, 20:46:52
Cytuj
"Laxx wyjęła patelnię, a Hells oferty pracy na następny rok. Sukub zwrócił się orka:
-Co to ma znaczyć? Znowu aluzja bym szła do kuchni szowinisto.
-A to?! Znowu chcesz mnie wysłać do roboty?! Przecież już pracowałem.
-Wojskowy się nie liczy! Obiadu ci nie będę gotować!
-A ja do roboty nie pójdę!"
Klasyk :>

Co mogę powiedzieć? Opowiadanie super! Oryginalny pomysł i forma pamiętnika. :) Bardzo mi się podoba :)
Gdzieniegdzie pojawiają się błędy, ale nie miażdżące ;)

P.S.: Z Hellsem mnie też nic nie łączy, bom Ajronmejden jest, wiesz? : D


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 21 Stycznia 2011, 21:09:45
A czy napisałem, że jesteście parą? Wyjaśnienia będą w następnym wpisie.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Hellscream w 21 Stycznia 2011, 21:10:57
Nie wiem kogo Laxx chce tym postscriptum oszukać, ale jej nie wyszło. :D

A opowiadanko jest świetnym odstresowywaczem, w którym możemy nabrać dystansu do społeczności. Hells jest zajebisty jak zawsze, Fergard to jego wierny sidekick, Laxx nie kontroluje emocji, ogólnie fajnie jest. ;)
Pozdrawiam


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 21 Stycznia 2011, 21:28:53
Cytuj
A czy napisałem, że jesteście parą? Wyjaśnienia będą w następnym wpisie.
Żądam rekompensaty naruszenia mojego dobrego imienia ;D

Cytuj
Nie wiem kogo Laxx chce tym postscriptum oszukać, ale jej nie wyszło.
Oj tam, oj tam, nie ma Ivana Dante -> nie ma nas ;D

Cytuj
Hells jest zajebisty jak zawsze
Przestań się oszukiwać ;D



Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Hellscream w 21 Stycznia 2011, 21:51:33
Chodziło mi o postać, nie o mnie. :P


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 21 Stycznia 2011, 23:33:10
Trudne początki

Moje początki na tawernie były dosyć ciężkie, wiadomo- nowe środowisko, nowe, całkiem obce osoby i nowy świat. Przez jakiś czas włóczyłem się tu i ówdzie dzieląc się doświadczeniem i spostrzeżeniami, w końcu trzeba było odrobić u Hellscreama. Pewnego razu spotkałem się z pewnym czarodziejem- był wysoki i tak jak typowy mag chodził w dziwnym stroju przypominającym mieszankę damskiej sari z peleryną jak z Hogwartu i flanelową koszulą napchana przeróżnymi fatałaszkami. Jednym wyrażeniem mówiąc: jakby wyszedł od Jacykowa. Pomimo wręcz białych włosów i mądrych, błyszczących oczu nie przypominał on dobrotliwego starca, lecz młodego, pełnego sił młodzieńca gotowego na każde wyzwanie jakie przyniosłoby mu życie. Wzbudził moje zainteresowanie i zaufanie. Po krótkiej rozmowie upewniłem się co do Menelaga- takie nosił on imię. To on właśnie wprowadził mnie do nowego świata- Ashan, a wraz z nim do głównej bazy Tawerny. Świat w którym miałem zostać na dłużej zauroczył mnie, zielona okolica, pełna dorodnych iglastych drzew, oraz jasnozielonych łąk, na którym Słońce odbijało swe promienie na kroplach rosy niczym nie tkniętej trawy. Poczułem się jak w raju. Rozejrzałem się po okolicy gdy nagle zauważyłem małą, brązową chatynkę z bali i dachem ze słomy. Wydawała mi się dosyć malutka w porównaniu z tamtym wieżowcem. Podszedłszy do tawerny zapukałem do drzwi. Czekałem chwilę, lecz nikt nie odpowiadał. Zdecydowałem wejść do środka, gdy uchyliłem drzwi stanąłem wryty. Gdyby mogła, szczęka by mi opadła (maska zafundowana przez Hellsa uniemożliwiała mi jeszcze wiele innych rzeczy, poza piciem i ssaniem ze słomki płynnych i półpłynnych pokarmów). Widok był niesamowity. Ogromna sala z drewna, w której roiło się od ludzi, elfów, cudaków i Bóg wie jeszcze czego. Wszedłszy głębiej zostałem otoczony przez nieokiełznany tłum, każdy dyskutował z innym na inny temat, niektórzy komentowali strategie jakiegoś Khazia w  misji z orkami, inni z nekromantami, jeszcze inni zachwalali swa sztukę lub innych, wymieniali swe spostrzeżenia na tematy polityczne, społeczne i jeszcze inne. Próbując dostać się do lady ledwo co uniknąłem zmiażdżenia przez jakąś ogromną pandę i goniących ją grupę watażków. W końcu ostatkiem sił doczłapałem się do lady i jęknąłem:
-Piwo, jasne proszę! Ohhh…
Nagle ktoś się do mnie odezwał:
-Nowy?
Usiadłszy na wysokim krześle zaliczyłem „glebę” głową o blat lady i odpowiedziałem:
-Tak….
Odwróciłem głowę i zobaczyłem mężczyznę w szarym płaszczu z kapturem, pykającym fajkę i trzymający lewą dłonią kufel pełnego jasnego piwska z dużą pianką. Ten kubek miał chyba z litr pojemności. Zapytałem się:
-A ty to kto?
Nieznajomy odsłonił zdjął kaptur ukazując swe przyjazne oblicze. Uśmiechnięty szelmowsko, z dużym nosem i ciemnozielonymi włosami sprawiał miłe wrażenie, lecz szrama na lewym policzku świadczyła iż lepiej z nim nie zadzierać. Potem ujrzałem jego szare oczy. Nie był on tu chyba nikim zwykłym. Przedstawił się:
-Pablossd, bard do usług. A ty, nowy?
 Odpowiedziałem;
-Eeem….. Belegor.
Bard spojrzał przed siebie i zadumał się lekko powtarzając mrukliwie:
-Belegor…. Belegor…hm…. Oryginalne imię. Jesteś jaszczurem, czy coś w tym deseń?
Odpowiedziałem mu;
-Czemu tak…a nie, nie to moja maska. Widzisz miałem nieprzyjemną przygodę z pewnym łysiejącym, zielonym i ohy…
-Hellscream.
Zaskoczony zapytałem:
-Skąd wiedziałeś?
Pablossd uśmiechnął się przekornie i powiedział:
-W naszej tawernie jest bardzo mało orków, a tylko jeden jest łysiejący. Ma już czterdziestkę na karku, więc nic dziwnego, że włosy mu już nie stoją.
Rzekłem na to:
-A myślałem, że to na mądrej głowie włos nie stoi, hehe…
Bard odrzekł;
-Nie u wszystkich, przypadek Hellsa to inna bajka.
-Czyżby…
-To ork, ale jak co to nie ode mnie usłyszałeś.
Zgodziłem się. Gdy otrzymałem swoje piwo, łyknąłem trochę i od razu cały wigor i chęci wróciły. Zacząłem więc żywiej rozmawiać z nowo poznanym tubylcem. Zacząłem go pytać w końcu o celebrytów. Wśród nich znałem tylko jak dotąd tylko Grommasha i to od „niezbyt” przyjemnej strony. Pablossd palcem wskazywał mi ich po kolei:
-Widzisz tego elfa w swoim druidzkim stroju i z taką wielką laską?
-Tak.
-To jest właśnie ojciec-założyciel naszej organizacji- JareQ Wielki. Gdyby nie jego poświecenie i trudy nad stworzeniem tego miejsca i zaufanie do obcych ludzi- i nie ludzi to miejsce nigdy by nie powstało, a my byśmy razem nie rozmawiali przy piwie. Spoko gościu, choć raczej milczący, ma swoje lata choć młodszy od naszego rębajły, chyba o jakieś osiemnaście lat.
-A ten zdechlak z którym rozmawia to kto?
Pablossd spojrzał na mnie przerażony i powiedział:
-To jest Luk, nasz wielki lichmistrz i jeden z adminów najwyższych po ojcu- założycielu osobistości w tym przybytku.  Dobrze że Cię nie słyszał, bo byś skończył jako kaszanka, albo jego sługus.
Spojrzawszy na Niego rzekłem:
-To  nic nowego dla mnie, wiesz?
Bard uspokoiwszy mnie gestami dłońmi powiedział:
-Dobra, nie wnikajmy w to. Ten obok nich to Martin, nasz „opiekun” zdolniacha w zapałkach, ale w innych sprawach…. jesteś na to stanowczo za młody.
Spojrzawszy w stronę adminów wskazałem palcem na rycerza w hełmie ze skrzydełkami i płaszczu srebrzysto-białym jakby z jakiegoś zakonu, zapytałem;
-Chodzi o tego zakutego z hełmem jak u Asteriksa po siłowni?
-Przestań mi tu ich obrażać, tak chodzi o niego. Przejdźmy do modów, są oni trzeci w drabinie ważności. Mamy ich trzech: Loczka- to ten blondyn z charakterystycznym loczkiem zamiast grzywki i z kwadratową szczęką. Ten z chomikami na sobie i w kieszeniach to Cepek. Najszybciej zarabiający członek tawerny.
-Ale śmieszne. I noszą takie fajne małe hełmy. Słodkie.
-To najgroźniejsza broń tawerny po Luku. Służą do eksterminacji neokidów, lepiej z nimi nie zadzierać. Widziałeś mięsożernego królika, broniącego gralla?
Odpowiedziałem:
-Tak.
-One są znacznie groźniejszego od niego.
Przerażony przełknąłem ślinkę. Na uspokojenie podniosłem kufel tak by życiodajny płyn wleciał przez dziurkę, prosto do mego gardła, wtedy nagle z całej siły klapnął mnie Pablossd, śmiejąc się tak że prawie bym się udusił piwskiem. Wściekły odwróciłem się od Niego, a on wskazał palcem na salę. Ktoś właśnie zabierał pandę ogłuszoną jakimś metalowym przedmiotem, lecz wzrok wszystkich przeniósł się na Hellscrema kłócącego się z jakimś sukubem, o czerwonym kolorze skóry, czarnych i błyszczących włosach, błoniastych skrzydłach, potężnych rogach, zjadliwie żółtych oczach, fioletowych ustach (chyba od szminki) i w skąpanym stroju. Najdziwniejsze było w nim to iż nosił…. Wojskowe glany. Zapytałem barda:
-A co to za diabelskie stworzenie? Zaraz po Niej zostanie miazga.
Pablossd zaczął się śmiać, potem mi wyjaśnił:
-Nie, skądże znowu. Hellscream nie ma szans z Laxx. Ona jest raz wyżej od Niego, dwa to jedna z nielicznych naszych dziewoj i na dodatek najbardziej…. gorąca.
-Straszna raczej, nie w sensie że obrzydliwa, ale te rogi, ogień i buciory, oraz że demon, na dodatek sukub, nie miłe rzeczy o nich słyszałem.
Pablossd machnął ręką, mówiąc:
-E tam nie przejmuj się tym. Ona jest inna, choć owszem charakterek ma z piekła rodem, ale za to jaki nosek. Hehe… Poza tym jest niedostępna i dla płci przeciwnej zimna jak lód, pamiętam jak do Niej zalecał się pewien troll o imieniu Gotai…. do dziś zbiera się jego szczątki ze ścian. Jedynie tam Fast jeszcze z nią kręcił a teraz chyba Hells. Haha stary ork chce po raz ostatni uświadczyć rozrywek młodym tylko dostępnym.
Odpowiedziałem:
-Sądzisz że coś z tego wyjdzie?
-Mieszkają w jednym mieszkaniu.
Zaskoczony wyplułem całą zawartość piwa jaką miałem w ustach i wykrzyknąłem:
-Że co?!
-Nie, nie są oni parą.
-Na kocią Łapę?!
-Nie! I żadnych z tych rzeczy! Widzisz… władza mieszka na piętrze tawerny, tam mają swoje pokoje w których odwalają pracę papierkową i spędzają tam czas. Akurat Laxx i Hells mają wspólne mieszkanie, bo Hells żyje z emerytury wojskowej, a nasza diabliczka no tego…. Z kasą nie za dobrze, a nie z całą moderacją jest za pan brat. Rozumiesz… w gronie elfów, nieumarłych, ludzi i hodowców chomików żaden demon nie czuje się dobrze, nie? Więc zmuszona jest mieszkać z orkiem. A on jest staroświecki, więc wymaga od Niej by mu gotowała obiady, zaś ona feministka goni go do roboty. I tak przez długi czas kłócą się ze sobą. Fajne są i nie nudzą się ponieważ przy każdym sporze ktoś dostaje patelnią, garnkiem, kulą ognia lub toporem. Ba, robimy nawet zakłady kto tym razem dostanie. Ostatnio postawiłem wszystko na Ptakubę i wygrałem, hehehe….
Wysłuchawszy go skwitowałem:
-Współczuje Pannie Laxx
-Zazdroszczę Hellsowi
Spojrzałem na barda krzywo (oczywiście nie było tego widać przez maskę), lecz bard jakby rozumiejąc co to miało oznaczać zmieszany nagle wstał od stołu i założywszy kaptur odrzekł:
-Ale tan czas leci, musze spadać sukcesów i miłych wrażeń na tawernie Belegor. Na razie!
Pablossd szybko czmychnął i zniknął w tłumie, wtedy nagle poczułem mocny uścisk na ramieniu, spojrzałem do góry i ku memu przerażeniu zobaczyłem Hellsa. Ork uśmiechnął się i żachnął:
-Witaj Belegorze! Widzę że już się dorwałeś do naszego piwka, co? Z nami się nie napijesz co? Chodź zapoznam Cię z resztą, czas byś dołączył do innych, a nie samemu w kąciku siedzieć, jak Fergard.
spojrzawszy na stół zobaczyłem go leżącego i zamroczonego zbyt dużą ilością wypitego chmielu. Wtedy skapnąłem się, że mój kufel został na ladzie.
-Ale, ale, ale… moje piwo… ale, ale…
-Żadnych ale, do reszty mówię, nie pożałujesz.

I tak zostałem  wprowadzony w wir zdarzeń, w którym poznałem kotołaka Andre i Bandara, Psychola, oraz paru innych osób, o których później napiszę. Po  niedługim czasie mój zapał i chęć pozbycia się maski spowodowała iż stałem się najszybciej zarabiającym członkiem, wyprzedzając nawet Cepka, mam nadzieję, że nie ku jego niezadowoleniu. Niestety przez to wszędzie zacząłem być uważany za jakiegoś jaszczuroluda, lub smokołaka. Zgnębiony tym i zdesperowany zacząłem marzyc o dniu, w którym wyrzucę maskę precz i pokażę prawdziwego siebie.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 22 Stycznia 2011, 20:38:58
Uśmiałam się do łez ;D
Naprawdę ;)

Cytuj
-Nie! I żadnych z tych rzeczy! Widzisz… władza mieszka na piętrze tawerny, tam mają swoje pokoje w których odwalają pracę papierkową i spędzają tam czas. Akurat Laxx i Hells mają wspólne mieszkanie, bo Hells żyje z emerytury wojskowej, a nasza diabliczka no tego…. Z kasą nie za dobrze
Karciara i blachara? ;D


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 22 Stycznia 2011, 22:56:22
Hehe... nie miałem, napisać, że studentka- ale to by brzmiało zbyt stereotypowo.

Cieszę się, że podobało się.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Menelag w 28 Stycznia 2011, 20:18:03
Haha, miło mi :D
No dokładnie opis się zgadza, pamiętam tamte dni xD
Jeszcze troche i bedzie okrągła rocznica.. mam nadzieję, że coś postawisz i jakoś to opijemy xD


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Adaskop w 30 Stycznia 2011, 17:43:43
WoW. Jestem pod wrażeniem ^_^. Naprawdę świetny pomysł z tymi opowiadaniami. Więźi łączące starszych forumowiczów muszą być naprawdę ciekawą i wielką rzeczą: ). A takie opowiadania troszkę to przedstawiają w krzywym zwierciadle:)Dobry dobry pomysł:) i czekam na kolejne jeśli będą:)


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Wagant w 04 Lutego 2011, 20:22:32
Witam mam pomysł , może zamiast wpisów jednego forumowicza zróbmy tutaj opowiadania większości zdolnych powieścio-pisarzy.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Rakszasa Maciej w 04 Lutego 2011, 21:22:17
Moim skromnym zdaniem , Wagant - lepiej na twoj pomysl zalozyc osobny temat, bo TUTAJ jest opowiadanie Belegora(z reszta jedwabiste!) ;)
No ale pytaj jego.


Tytuł: Odp: Pamietnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Fergard w 04 Lutego 2011, 21:58:15
Jako self-proclaimed zastępca tutejszego moderatora Hellscreama pozwolę sobie odpowiedzieć.

Generalnie, każde opowiadanie posiada swój temat, niemniej jednak dla krótkich prac można skorzystać z tematu "O postaciach moich i niemoich" mojego autorstwa, gdzie umieszczone są takie krótkie prace.
Prosiłbym jednak, by przed założeniem tematu zastanowić się, czy wzmiankowane opowiadanie faktycznie jest na tyle dobre i pozbawione błędów ortograficznych/merytorycznych/itp, by je wrzucać.
Pozdrawiam


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Hellscream w 04 Lutego 2011, 22:18:57
Nawet Windows ze swoim Niebieskim Ekranem Śmierci nie mógł mi dać rady. Specjalny topór marki Format ściął dziada, a wy możecie lamentować "On snap, HE's back!".

I tak - jeżeli ktoś aspiruje do napisania nowego opowiadania, to ja polecam guziczek "Załóż Nowy Temat" lub jeśli chce pokrótce opisać jakąś postać, temat Fergard czeka.

A poza tym zmieniłem tytuł z "Pamietnik Tawernowicza" na "Pamiętnik Tawernowicza". Belegor jest ogonkożerny.

Cheers.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 05 Lutego 2011, 15:41:17
Byż może.... ostatni wpis

Drogi pamiętniku…. ta dość nietypowo zaczynam, ale to ze względu na okoliczności. Być może to ostatni wpis, bowiem moje dni na tej tawernie mogą być ostatnimi- i to głównie przez niejakiego Martina. Wszystko zaczęło się dokładnie dwa miesiące temu….
Byliśmy w Sali sądowej Tawerny. Wszyscy siedzieli na ławkach, z gotowym werdyktem, na miejscu sędziego siedział Martin- tym razem zrzucił swoją zakutą zbroję i przerzucił się na niezbyt pasujący do niego strój a la assasyn z jakimś pajęczym kołnierzem. Poza nim nie było ani jednego admina. Na miejscu oskarżonego siedział Bandaro- dobry kolega od piwa i porządny członek naszej społeczności- owszem trochę pyskaty i nazbyt aktywny, ale w końcu jest kotem (znaczy, pół-kotem, panterą jest czasami). Siedział teraz biedny ze spuszczonymi, czarnymi uszkami czekając na werdykt. Martin stuknął młotkiem o blat swego sędziowskiego tronu i zapytał jakby od niechcenia zgromadzenia członków:
-Jaki jest wasz osąd?
Jako przedstawiciel naszego zgromadzenia uznajemy Bandara niewinnego i na wzgląd na szybką poprawę prosimy o ułaskawienie i nie karanie go w tym wypadku.
Martin uderzył młotkiem i powiedział:
-Uznaję go winnym i skazuję na banicję- wyrzucić go.
Cała sala się oburzyła, Bandaro na naszych oczach został zabrany niczym jakiegoś Hannibala i wyrzucony za drzwi. Odezwały się odgłosy sprzeciwu lecz Martin je przerwał:
-Moje słowo jest najważniejsze. Mogę stosować kary jakie chce.
Wtedy się odezwałem:
-Ale to niezgodne z regulaminem. On nie popełnił aż takiej zbrodni by go karać jak za deprawację, czy rozszerzanie pornografii.
Martin prawie krzyknął:
-A kto pytał Cię w ogóle o zdanie?!  Od interpretowania regulaminu to jestem ja i reszta administratorów. Rozwiązuję sprawę. Rozejść się!
Nie mieliśmy innego wyjścia jak wyjść z sali rozpraw. To nie był jedyny taki wybryk Martina. Wcześniej gdy otwarto kącik literatury tawernianej by wyprowadzić ją poza nasz obręb i pokazać ogółowi, Martin je zamknął i odesłał do swojego miejsca, którego według prawa nie można było tknąć bo nie był używany przez okres dłuższy niż miesiąc. Niby można było w sprawach otwartych, ale ten temat wówczas był zamknięty, bo brakowało twórców, wiec gdybyśmy na nowo otworzyli to byśmy jednak złamali prawo. Potem nagle okazało się, że z powodu braku aktywności w tym zagadnieniu żadne z naszych dzieł nie wyjdzie poza nasz kącik. To było niesprawiedliwe, ale cóż mogliśmy zrobić, nasza mentorka Panna Laxx była zdegradowana do redaktorki i jej głos nic nie znaczył dla adminów, czy może raczej Martina. Od tamtej pory nie darzyłem go zbytnim uwielbieniem. Nie słuchał w ogóle naszych argumentów powiedział raz i odszedł zamykając nasze zebranie. Na nieszczęście nic nie mogliśmy zrobić czy do kogo odwołać. Powiedziałem mu słowa prawdy, że tym łamie regulamin, a on nic sobie z tego nie zrobił. Jako administrator Martin miał prawo do egzekucji regulaminu (patrz. Punkt 6), poza tym ich mógł nawet nie dotyczyć- nie byli zwykłymi użytkownikami, a do redakcji nie należeli- byli oni wyżej (patrz. Punkt.3). Tak więc byliśmy w sytuacji bez wyjścia, w której zwykły członek był z góry skazany na przegraną, wiec cienko miał ten który był na bankier choćby z jednym z nich. Sam stałem się ofiarą tego systemu…
Niespełna miesiąc po wyroku skazującym Bandaro, zostałem nagle wezwany do Sali rozpraw. Byłem wielce zaskoczony- nie sprawiałem nikomu problemu, zawsze odzywałem się z sensem i dając coś do dyskusji, nikogo nie obrażałem, owszem zarabiałem więcej niż inni, ale wiadomo czemu tak było. Gdy wszedłem do Sali rozpraw, byłem wielce zaskoczony bowiem nikogo nie było tylko Martin, który siedział wysoko na swym tronie i spojrzał na mnie pytając:
-Belegor?
Odpowiedziałem:
-Tak.
Jesteś winny. Na razie daję ostrzeżenie. Koniec rozprawy.
-Co? Za co?! Przecież nie złamałem regulaminu. Za co?
Martin niedbale odpowiedział:
-Dostałeś i tyle. Idź, koniec rozprawy.
-Najpierw powiedz za co.
-Za co, za co. Sam sobie szukaj i nie denerwuj mnie jeśli nie chcesz być wyrzucony.
Zdenerwowany powiedziałem:
-Nie możesz, to nie zgodne z regulaminem.
Martin odrzekł mi na to:
-Mogę, bo jestem administratorem. Nie drocz się ze mną więcej bo oskarżę o oczernianie mnie i wyrzucę bez żadnego procesu.
Wyszedłem, dopiero po długim sprawdzeniu w archiwum wyszło, że dostałem ostrzeżenie za… krótką wypowiedź. Byłem wielce wściekły, wysłałem list do Martina, nie odpowiedział w ogóle.
Potem przez prawie miesiąc starałem się by pozbyć tego niezasłużonego ostrzeżenia, gdy brakowało ledwo parę tygodni, doszło do niespodziewanego zdarzenia. Otóż po licznych prośbach Bandaro został przywrócony. Już mieliśmy pójść na piwo, gdy nagle znowu dostałem wezwanie do Sali Rozpraw. Bandaro zapytał:
-Co się stało Belegor?
Odpowiedziałem mu:
-Nie nic, tylko muszę gdzieś wyjść. Zobaczymy się później, na razie.
Wybiegłem bardzo szybko z baru, nie chciałem by się domyślił że stałem się obserwowanym.
Gdy wszedłem do środku, znowu zastałem pustą salę i Martina na swym tronie, tym razem bez pytania powiedział:
-Następne ostrzeżenie tym razem większe.
 Zaskoczony zapytałem;
-Za co?
Odpowiedział mi:
-Za to samo.
Wtedy warknąłem:
-Co?! Przecież nie złamałem tym żadnego punktu w regulaminie! Co z tego że to tylko jedno, dwa zdania. Jest w nich więcej sensu i poprawności niż w tych beznadziejnych, paplaninach mających ponad 12 fraz, które można byłoby streścić jednym słowem. Co to ma znaczyć?! Tego nie ma w regulaminie!
Martin uderzył w blat tronu i powiedział:
-Nie dyskutuj ze mną! Dałem ci je bo chciałem! Pamiętaj, jeszcze raz się postawisz, powiesz nieprzychylne słówko o mnie, a wylatujesz bez ostrzeżenia, rozumiesz!
-Nie możesz tak zrobić. To nie sprawiedliwe!
Martin zaśmiał się i powiedział;
-I co z tego?! Jestem administratorem i mogę robić co zechcę, mogę wyrzucić każdego, awansować byle kogo. Kto mi zabrani?! Jestem tu najwyższą władzą. Kto mi się postawi? JareQ?! Luk?! JareQ ma ważniejsze sprawy by tu zaglądać, Luk podobnie. Poza tym jestem na równi z nimi, więc nie mogą mnie stąd wyrzucić. Ja mam po swojej stronie ich właśnie. A ty kogo!? Menelaga? Laxx? Hellscreama?! Kim oni są? Menelag, phi też mi redaktor- modować każdy może, ja zrobiłbym to nawet sto razy lepiej, gdyby mi się tylko chciało. Laxx? Ha! Jeszcze trochę a odejdzie stąd, już ja tego dopilnuję. Nikt nie będzie wytykał moich błędów, ani zwracać uwagi. Hellscream?! Jego tu prawie nie ma. Redaktorzy nie mają nic tu do powiedzenia. Moderatorzy także. Sprawiedliwości tu nie ma Belegorze. Zapamiętaj to. Możesz mieć po swojej stronie całą tawernę łącznie z redaktorami i moderatorami, a to ci nie pomoże. Wyrzucę Cię tu bez możliwości powrotu, wiesz czemu? Bo mogę. Nikt mnie nie osądzi, nikt nie oceni. Możesz na mnie psioczyć udowadniać, że robię źle i łamię regulamin. To nic nie da. Mnie nie da się wyrzucić, ani ukarać. Jestem na równi z Jarkiem i Lukiem, a póki oni się nie zgodzą wobec mnie to nic nie zrobią. Jesteś przegrany Belegor, członkowie, ich werdykt jest niczym dla mnie. Moje zdanie jest najważniejsze i tylko ono się liczy.

Nastała chwila ciszy, zrozumiałem że naprawdę nie mam wyjścia. Na dowód Martin dodał:
-Możesz zgłaszać to do Administratorstwa, ale więc że ja to szybciej przeczytam i nim oni zdążą się w ogóle zebrać ja Cię stąd wyrzucę na zbity pysk. Prawo tawerny to ja.
Zatem Żegnaj Belegora i ciesz się obecnością tutaj póki możesz….bo wierz mi, niewiele ci czasu zostało. Obiecuje ci również to, że jak zechcę to regulamin tak zmienię że ty zostaniesz zapamiętany jako największy złoczyńca tawerny. To ja stworzyłem te prawa i mogę je egzekwować i zmieniać kiedy chcę i bez niczyjej wiedzy (patrz punkt.7)

 Zatem kończę tu mój wpis. Wiedząc, że niedługo stąd odejdę mam nadzieję że nim to zostanie spalone ktoś zdąży przeczytać to i dowie się prawdy. Pragnę tylko jednego- by innych nie spotkała taka niesprawiedliwość i żeby żaden nie był prześladowany lub poniżany przez osoby czujące się bezkarne tylko dlatego, że są wyżej niż inni.

A jeśli ktoś z redakcji lub wyższej władzy to przeczyta niech zastanowi się nad zmiana niektórych punktów prawa tawernianego by nie dopuścić do korupcji i korzystania z prawa wedle swoich upodobań.

Z całym szacunkiem i pełen nadziei pisał tu Belegor.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 05 Lutego 2011, 16:02:15
Zapomniałeś o jednym Belgor, po akcji z Bandaro połowa obecnej społeczności dostała po warnie ;>. Bardzo urozmaiciłeś wątek z okrutnym Martinem, ale w tym jest sedno prawdy.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Veselar w 05 Lutego 2011, 17:14:32
Serio Martin jest na równi z JarQiem i Lukiem? Eee...  ale serio nie wiedziałem że była jakaś sprawa z Bandarem. I co to jest warn , proszę oświećcie mnie. Aha i na temat historii , tak było na serio Belegorze?


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 05 Lutego 2011, 19:22:59
We wszystkim jest ziarno prawdy, więc zapewne i w Tym jest..
a Warn to z eng. ostrzeżenie  =>  warning
ciekawych rzeczy się dowiaduje...
                                                   ... ale jeśli zrobi to (wywali Cie) to jak by sie przyznawał i mówił: "Tak, tak właśnie było jak Belegor pisał"


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 05 Lutego 2011, 20:52:41
A ja tego  nie skomentuję i powiem, że nie wiem o co kaman ;(


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Luk w 06 Lutego 2011, 21:21:38
Ale fantastyka ;D

Z drugiej strony czuję głębokie oburzenie i smutek, że to nie ja zostałem osadzony w roli głównego decydenta ;( Czy te wszystkie lata nic już dla was nie znaczą? Tak się starałem i zero wyróżnienia...


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Martin w 07 Lutego 2011, 10:50:21
Normalnie miałem dać bana, ale jak to przeczytałem to się niezle uśmiałem.
Szkoda tylko ze forma tego procesu jest tak kiepsko napisana pod względem stylistycznym i prawniczym. Jestem zawiedziony :-/.

Cytuj
Prawo tawerny to ja
:D

http://www.youtube.com/watch?v=itmNiTwHOsM


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Luk w 07 Lutego 2011, 21:05:26
A czego innego oczekiwać po słabej prowokacji ; P

Nie żebym się czepiał ale są ludzie co przez kilka lat nawet upomnienia od moderatora nie dostali więc nachodzi mnie taki szalony pomysł, że to może nie po stronie administracji jest problem. ;]

Ale co ja tam wiem. Przecież nigdy nie byłem tu zwykłym userem i nie wiem jak to jest ;]

@up
I AM THE LAW!


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 07 Lutego 2011, 22:06:07
Cytuj
Normalnie miałem dać bana
Z tego co wiem, bany są za obrażanie, linki porno i strony fanatyków Hitlera. Tego pod to nie podciągałabym. Cóż, a jednak masz serce... ;>


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Hellscream w 08 Lutego 2011, 19:08:06
Nie wiem kto to zamknął, ale jestem modem, to sobie napisze ostatni komentarz do dziełka.

Ogólnie rzecz biorąc, wszystkie części czytało się przyjemnie i lekko. Było dużo humoru i śmiesznych sytuacji, bazujących na naszych prawdziwych tawernianych perypetiach. Dzięki Beluś za to dziełko. ;)

Over and out.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 10 Lutego 2011, 21:25:59
”Szara” Codzienność
Od spotkania z Pablossdem minęło parę miesięcy, w ciągu tego czasu zapoznałem się lepiej z Hellscreamem, Panną Laxx, Menelagiem oraz ze skrytym Fergardem. By opłacić kurację jaką mi zafundował Grommash rozpocząłem u Niego pracę. To w niej miałem okazję zapoznać się z jego przybocznym, który okazał się nie tylko sympatycznym jak na półdemona okularnikiem, ale również świetnym pisarzem i gościem z wyobraźnią. W podobny sposób zaimponował mi Hellscream. Z typowego moczymordy i gwałtownego orka, bijącego każdego do twarzy (takie było pierwsze wrażenie, też byście takie mieli gdyby was przywitał pięścią i toporem) stał się swoistym intelektualistą, mającego za dziadka specnaza (takie ruski Rambo), co mnie akurat nie zdziwiło. Mogło być gorzej, mógł być z Wermachtu jeszcze. Ich dzieła literackie zainspirowały mnie do ukazania innym swoich grafomańskie strony. Przyjęte zostały one zaskakująco pozytywnie. Po niedługim czasie dołączyłem do czołówki pisarzy Tawerny. Z Fergardem nawzajem ocenialiśmy swoje prace i rozmawialiśmy na ten temat. Następnie bliżej poznałem Panną Laxx, która okazała się całkiem…. No całkiem sympatyczna. Będąc raz świadkiem ich kolejnej kłótni słyszałem zakłady kto tym razem dostanie. W ruch poszły tradycyjnie patelnie, garnki i topory. Byłem akurat przy kotołaku Andre- sympatyczny kiciak, prawie jak Bandaro, tylko bardziej….futrzasty. On postawił na neokida. Ja odmówiłem, nie lubiłem hazardu to raz, dwa do totka nigdy nie miałem szczęścia. Jednakże po jego namowach, postawiłem na administratora. Zdziwieni wybuchnęli śmiechem, zwłaszcza Pablossd, którzy przyjmował mój zakład. Nagle z tłumu wyskoczył rycerz zakuty w zbroję- Martin, poznałem po hełmie ze skrzydełkami. Towarzyszył mu arcylicz Luk. Grupa za nimi rozpierzchła się, a paladyn spojrzał na kłócąca się parę i warknął:
-Co tu się dzieje? Co to za porządki?! Macie natychmiast przerwać! A wy co tu robicie! Koniec zakładów! To nie targ.
-Nie wtrącaj się!- żachnęła wściekła sukubka i rzuciła patelnie w stronę adminów.
Luk widząc to od razu się cofnął, Martin zajęty zwracaniem uwagi nowszym członkom niezauważył niebezpieczeństwa i gdy tylko się odwrócił dostał naczyniem prosto w przyłbicę. Upadł na miejscu, a wszyscy, którzy to widzieli syknęli głośno współczując mu. Administrator ledwo podniósł głowę i powiedział:
-Moja głooowaaa… o widzę gwiazdki.
Luk wziął poszkodowanego za ramiona i rzekł do Niego:
-Idziemy, kolego. Trzeba Cię wykurować.
Arcylicz wyniósł go z miejsca wypadku, a Laxx z rozdziawionymi ustami spojrzała na Hellsa i ryknęła:
-To twoja wina!- po czym rzuciła pierwszą złapaną rzecz, która okazał się tasak.
Hells uniknął „pocisku” i z zaskoczeniem żachnał:
-Moja wina?! A kto w niego rzucił teflonem!?
-To przez Ciebie rzuciłam!
-Nie przeze mnie!
-Przez Ciebie!
-Mogłaś nie rzucać!
-Mogłeś nie zaczynać kłótni!
-To trzeba było iść do garów jak prosiłam!
-Nie ma mowy szowinisto! Do roboty się weź!!
-Ja byłem w robocie!
-Wojskowy to nie robota!
I kłótnia rozgorzała na nowo, my odsunęliśmy się na bezpieczną odległość i zaczęli się rozliczać z zakładów. Jako że wygrałem zebrałem całą pulę. Uśmiechnięty (przez gadzią maskę nie było widać) zacząłem machać dużym kwitkiem pieniędzy gdy nagle koścista dłoń wyrwała mi je z ręki. Luk chowając moją mamonę do kieszeni kaptura powiedział:
-Podatki kolego i na leczenie Martina.
Po czym licz wyszedł, a ja upadłem na kolana powiedziałem jakby na odchodne mu:
-Ale ja też jestem poszkodowany.
…………………………………………………………………………………………………

Nie licząc boomu związany z modą nowo-aszańską (Heroes VI) życie tawerny toczyło się wokół piwa na ogólnym forum karczmy i na turniejach, gdzie było na co popatrzeć. Podczas kolejnego zwykłego dnia popijałem piwo z Bandarem, Psycholem, Andrem i Michałem, rozmawiając o historii i co by było gdyby, gdy nagle jakby z jasnego nieba lub jak panda pojawił się znikąd Hadrian cały ożywiony i podekscytowany jakby wypił za dużo kawy. Podbiegł do nas i chwyciwszy oddech wykrzyknął:
-Nie uwierzycie chłopaki! No, normalnie nie uwierzycie!
Michał poprawił swe długie blade włosy i zapytał sarkastycznie:
-Wpadłeś na kolejny genialny pomysł?
Bandaro uśmiechnął się pod nosem, zaś Hadrian zmarszczył swe szerokie czoło i nerwowo poruszył wąsikami ukrywając urazę i odpowiedział:
-Nie. Hells się żeni.
Jak to usłyszeliśmy wszyscy jak jeden mąż wypluliśmy całą zawartość piwa jaka mieliśmy w ustach z zaskoczenia. Ja prawie wrzasnąłem:
-Że co?!
Hadrian dumnie się wyprostował jakby był jakimś generałem i ryknął entuzjastycznie:
-Zielony się żeni!!! I to z Laxx!!!!
Psycholowi, kotołakom i Michałowi szczęki opadły. Mi też mogłaby, gdyby nie maska. Hadrian tracąc cała energię po wykrzyczeniu spokojnie zapytał:
-To co robimy teraz?
Odpowiedziałem:
-Jak to co Hadrian. Wieczór kawalerski!

//Inspiracja do ostatniej sceny: http://www.youtube.com/watch?v=sRJZK2LkeY0 xDD//
Ps. PRzy słuchaniu zamieńcie kolory xDD


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Reuel w 10 Lutego 2011, 21:51:49
Przyznam szczerze iż od początku śledzę rozwój Pamiętnika i od tego też poczatku jestem zdumiony jak bardzo człowiek może być pomysłowy oraz pełen humoru. Gratulacje ;) Naprawdę zasłużyłeś, nie tylko z tego powodu, że mnie w swoich opowieściach umieściłeś (za co jestem niezmiernie zaszczycony, miło zaskoczony,wdzięczny :)) ale też za genialne pisanie o fanaberiach tawernowiczów, niezłą dawkę śmiechu, no i co tu dużo mówić, wspaniały pomysł wraz z wykonaniem. Jeszcze raz gratulacje :)

P.S. Jak czytam o kłotniach Hellscreama i Laxx to wymiękam ;D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Veselar w 11 Lutego 2011, 10:05:38
Myślałem już że to koniec pamiętnika ale powróciłeś z nim Belegorze ^_^
Hells i Laxx się żenią?! To jest dopiero wydarzenie , pisz dalej Mistrzu Belegorze , czekamy!
PS: Jest nowy rozdział Shantiri?


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 11 Lutego 2011, 10:18:23
No nie, spoko ;D
Super ujmujesz nasze kłotnie. I prawda, wojskowy to nie robota ;P
Czekam na kolejną część ;D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 11 Lutego 2011, 10:36:58
Następna część będzie przewidziana na walentynki- taka edycja specjalna xD

Tak serafinie jest nowy rozdział pamiętnika.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Andre94nt w 11 Lutego 2011, 11:04:28
Bardzo się cieszę, że wreszcie zostałem tutaj ukazany :) sam wpis dobry, troche lepszy od reszty, bo występuje i ja i Luk...;P
Trzymasz poziom, czekam na następny wpis...


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 11 Lutego 2011, 11:21:15
Bardzo dobry rozdział, dobrze, że jest z nami Belegor. Trzeba mieć w końcu jakiegoś kronikarza  ^_^. Racja wojskowy to nie robota, Hells do Łopaty! ;D. A myślałem, że mnie coś łączy z Laxx... Zawiodłaś mnie  :>.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 11 Lutego 2011, 11:38:44
Eh Psycholu... nie żebym ci kibicował, ale jakie ty miałeś szansę z Hellscreamem? Przyznaj szczerze...
Ważne, że będzie wieczór kaswalerski  ;D.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 11 Lutego 2011, 11:40:48
Małe... ale na wieczór "Kaswalerski" przyjdę.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 11 Lutego 2011, 11:56:50
No, cóż... wyszedł ci Pamiętnik znakomicie, bardzo dobrze odwzorowałeś wybuchową Laxx i Hellsa emeryta wojskowego. Miło, że też jestem w opowiadaniu oraz to, że jest więcej osób. Im więcej tym lepiej, nawet gdyby mieli małe role ^_^


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Menelag w 11 Lutego 2011, 16:25:46
Jak zwykle śmieszny i przyjemny ;)
Tego było mi trzeba xD
Ciekawy jestem dlaczego ten wątek był zamknięty i kto to zrobił. Spamu tu przecież nie było.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 14 Lutego 2011, 19:23:40
Walentynkowe szaleństwa
Walentynki- czas szczególny, to dzień w którym zakochani mogą okazać swe uczucia- jakby w całym roku nie mogli. Jest to również dzień rozpaczy dla samotnych i wrażliwych, oraz świeżo po rozstaniu- jakby też nie mogli mieć całego roku na to. Na tawernie również się działo, w dość… nietypowy sposób. Na początku zostałem poproszony o prowadzenie trój- osobowego jury w specjalnym programie „Randka z miss”. Poza mną w skład zespołu weszli Psychol i Bandaro. Pierwszy był bardzo podekscytowany, drugi z emocji spał na swej poduszce- milusio wyglądał, gdyby był tak zwykłym kotem, a nie półkotoludem, to bym go pogłaskał. Wracając do rzeczy, obok mnie stała czara buchająca czerwonym ogniem. Moim zadaniem polegało na wybraniu karteczki i wytypowaniu, kto pójdzie z daną miss w tym dniu na randkę. Sponsorami było oczywiście Administratorstwo i moderatorzy. Bez oklasków i entuzjazmu po odczytaniu listy sponsorów- ale my ich kochamy, choć nie gdy zabrzmiało imię Luk zabrzmiały oklaski umarłych klakierów- dawni neo jak sądzę. Wstałem i wyjmując drugą listę zacząłem z udawaną radością czytać:
-Witajcie w programie „Randka z miss”, w tej czarze zamieszczone są prócz imion naszych chutliwych, znaczy chętnych panów miana naszych gwiazdeczek. Boże, kto wymyślił ten tekst?!
Psychol chrząknął wskazując tym na siebie. Odchrząknąłem przepraszająco i czytałem dalej:
-Pierwszą kandydatką jest pierwsza Miss Tawerna, gorąca i lubiąca mocne drinki. Nie znosząca pantoflarzy i lizusów uwielbia łamać serca i… karki twardzielom. Oto ona ostra i ponętna Panna Laxx!!!!
Gromkie brawa odezwały się gdy światła padły na sukuba, wielce zażenowanego opisaniem go. Mruknąłem do Psychola:
-Zamorduję Cię za ten tekst. Robisz ze mnie pośmiewisko tym.
Chłopak odpowiedział:
-Nie martw się, jak co to nasze imiona też są w czarze.
Prawie wrzasnąłem:
-Co?! Jak ty…
Jednakże gdy brawa umilkły musiałem ciągnąć tę szopkę dalej:
-Naszą drugą kandydatką jest mroczna Pani z samego serca Heresh. Choć ma męża lubi przygody i niewinne flirty. Jej hobby to picie krwi z Martini- wstrząśnięte, nie zmieszane. Obecnie na boku jest z Zehirem- jako ochotniczy dawca krwi. Nie poskąpi jednak jakimś romansem. Oto Panna Oliwsen!!!
Wampirzycę powitano oklaskami- szczególnie ze strony wampirów i chyba masochistów, ale kontynuowałem czytanie:
-Ostra i drapieżna. Równie twórcza co nasza wampirzyca, lecz dziksza i nieprzewidywalna. Z wierzchu cicha i niedostępna w środku puchata i milusia, oto nasza Gajko- gryfica!!!
Trzecia kandydatka nerwowo utrzymywała się na krzesełku na widok takiego tłumu i odgłosu tylu oklasków. Gdy ździebko umilkły zacząłem opis ostatniej uczestniczki naszego show:
-Lubiąca obcisłe jeansy. Modna i przebiegła. Fanka mrocznych, wilgotnych klimatów, rodem z kuszących pałaców Yg-chall, Shadya o tajemniczym numerze „222”.
Oklaski również i tu się odezwały, lecz przerwałem je mówiąc:
-No to zacznijmy losowanie! Zasady są proste. Jeden facet na jedną kobietę, żadnych trójkącików czy obiekcji nie przewidujemy. Niech Amor wybiera!!
Ogień buchnął i nagle z niego wyleciała różowa karteczka, wziąłem ją do ręki i uśmiechnąłem się pod nosem po czym powiedziałem:
-Pierwsza parą tego odcinka jest….. Gajko i Gryfik!!! Gratulujemy pierzastej parze!
Zaskoczenia nie było, głównie dlatego, że gryfów było kilka, mimo to oklaski i gwizdy odezwały się ze wszystkich stron. Para odleciała z koszykami słodyczy od hostessy. Trzeba dodać, że koszyki zostały ufundowane z kieszeni JarQa. Ogień buchnął po raz drugi i wyleciała druga karteczka. Wziąwszy ją powiedziałem:
-Naszą drugą parą jest…. Shadya i…. Andresant!!!!
Tym razem oklasków było tylko kilka. Kotołak szybko wskoczył koło swej wybranki i gdy tylko hostessa podała im słodycze zabrał ją ze studia. Biedactwo nie zdążyło przed nim uciec. Powiedziałem do widzenia:
-Ciekawe co oznacza numer „94”, nie? Trafił swój na swego, He He….Ekhm.. a teraz trzecia para.
Z czary wyleciała karteczka, lekko pokryta sadzą. Otrzepawszy ją z pyłu przeczytałem zawartość i zaskoczony krzyknąłem do mikrofonu:
-Oliwsen i Mietek!?
-Tak!!! I co się dziwisz?! To moja żona!!
Z trybuny wyskoczył naprawdę wściekły wampir w zbroi o takim samym wzorze co suknia Panny Oliwsen. Był naprawdę wysoki, blady i jak na truposza bijącego krzepą. Jego blond, prawie białe, długie włosy przypominały mi księciuna z Hellboya. Wszedłszy na scenę odwrócił się do mnie i wrzasnął:
-Potem się z Tobą policzę Meriadok! Tak, poznaję cię doskonale i z ta maską! A ty wracasz ze mną.
Przerażona wampirzyca popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem, lecz ja tylko wzruszyłem ramionami. Z Idvardem Hurdem nie było żartów, ja o tym wiedziałem najlepiej. Gdy tylko złapał ją wpół ona krzyknęła:
-Nie!!!
I zanim hostessa zdążyła im podać koszyki para wampirów znikła w obłokach dumy i nietoperzy. Mruknąłem:
-Współczuję Zehirowi. No to będzie stypa, nie?- rzekłem do jurorów, lecz Psychol na mnie krzywo popatrzył, a Bandaro… spał jakby nigdy nic. Tymczasem z czary wyleciał kolejny zwitek. Wziąłem do ręki i znowu zaskoczony wrzasnąłem:
-Bandaro i nasza hostessa!!
Widzowie oklaskiwali naszego zwycięzcę. Były tak głośne, że zbudziły półkotołaka ze snu i zapytał:
-C-Co się stało?
Wtedy gładkie i drobne dłonie musnęły jego kocie uszy i otuliły się wokół jego szyi. Hostessa mruknęła:
-Jesteś mój koniaczku, mrrr…
Bandarowi stanął… ogon i zarumienił się, po czym rzekł do nas:
-No to spadam chłopaki.
I znikli razem. Ja przekręcając oczami wziąłem następna kartkę i powiedziałem:
-Nasza przedostatnią parą jest… Psychol….
Chłopak z podekscytowania zaczął podskakiwać, wszyscy spojrzeli na Panna Laxx, a ona głośno połknęła ślinkę, a ja kończąc tą groźną atmosferę bez entuzjazmu rzekłem:
-i… Psychol.
Widzów zamurowało, miss tawerny również, tylko Psychol entuzjastycznie podskakiwał i powiedział:
-Super! Mam randkę z samym sobą…. ej… jak to z samym sobą?
Wzruszyłem ramionami i odpowiedziałem:
-Nie moja wina, nie ja ją robiłem tylko Chińczycy.
Na dowód pokazałem metkę czary z wydrukiem: „Made In China”. Psychol widząc to powiedział:
-No dobrze…. mogłem być sam.
Przekręciwszy oczami czekałem aż z czary wyskoczy karteczka. Gdy wystrzeliła z ognia złapałem ją i już mięłam odczytać na głos gdy spojrzałem co w Niej było. Podałem Psycholowi i powiedziałem półszeptem:
-Daj ją Martinowi, to dla Niego.
Gdy chłopak poleciał do admina, z czary wyłoniła się karteczka. Wziąłem ją do ręki i uśmiechnięty powiedziałem:
-Ostatnią parą tego wieczora jest…. Jest….. Panna Laxx i Grommash Hellscream!!!
Nim  sukub zdążył krzyknąć został podrzucony do góry, a potem złapany przez orka. Hells uśmiechnął się i powiedział:
-a nie mówiłem że jesteśmy sobie przeznaczeni. Daj całusa.
Laxx położyła rękę na twarzy orka i odrzekła:
-Spadaj!
Nagle z trybuny wstał Martin i ryknął:
-Ale ona mnie kocha!!
Wszyscy spojrzeli w jego stronę, lecz wtedy wstał Fast i warknął:
-Nie, bo mnie!
Po nim Kolcz prawie wyskoczył ze swego miejsca z wrzaskiem:
-Nie, bo to we mnie się durzy!!!
I na całą salę rozpętała się ostra kłótnia pełna słów, których tu nie przytoczę. Przerażeni tym widzowie uciekli z swych miejsc, tak samo jak Panna Laxx, a za Nią Hells. Gdy to zauważyli konkurenci pobiegli za nimi. Ja westchnąłem cicho z ulgą i wstałem z miejsca. Już miałem odejść gdy nagle z czary wystrzeliła karteczka. Złapałem ją w powietrzu. Zauważyłem swoje imię.
Zacząłem czytać:
-Belegor i…. O Boże.
Spojrzałem dookoła siebie i odwróciwszy się do czary podpaliłem karteczkę. Gdy całkiem się spaliła nagle usłyszałem za sobą głos Psychoza:
-Co robisz Belegor?
Przerażony odwróciłem się i powiedziałem:
-Ja? E… gaszę ogień.
 Jak się cieszyłem, że w tej sytuacji miałem maskę, bo nie mógł zobaczyć mej miny. Mimo to skierował głowę bok i popatrzył na mnie jakby mi nie wierzył i zapytał:
-Ogniem?
Odpowiedziałem:
-Nie słyszałeś… „Ogień, zwalcza się ogniem”, nie?
Psychol łyknął to i zapytał:
-To co teraz robimy Belegorze?
Odwróciłem się by wyłączyć czarę i rzekłem mu:
-To co każdego wieczoru od ostatniego tygodnia. Robimy wieczór kawalerski.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: DWito w 14 Lutego 2011, 19:56:50
 :piwo: Super rozdział  nie mogę się doczekać kolejnego


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Aleksiej w 14 Lutego 2011, 20:12:27
Świetne! Wyczekuję następnych rozdziałów z niecierpliwością, TO JEST  :upadl: i właśnie xD


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 14 Lutego 2011, 20:15:00
"-Pierwszą kandydatką jest pierwsza Miss Tawerna, gorąca i lubiąca mocne drinki. Nie znosząca pantoflarzy i lizusów uwielbia łamać serca i… karki twardzielom. Oto ona ostra i ponętna Panna Laxx!!!"

Haha świetny rozdział Belegor   ^_^, istna masakra śmiechu.

"Naszą drugą kandydatką jest mroczna Pani z samego serca Heresh. Choć ma męża lubi przygody i niewinne flirty. Jej hobby to picie krwi z Martini- wstrząśnięte, nie zmieszane. Obecnie na boku jest z Zehirem- jako ochotniczy dawca krwi. Nie poskąpi jednak jakimś romansem. Oto Panna Oliwsen!!!
Wampirzycę powitano oklaskami- szczególnie ze strony wampirów i chyba masochistów, ale kontynuowałem czytanie:
-Ostra i drapieżna. Równie twórcza co nasza wampirzyca, lecz dziksza i nieprzewidywalna. Z wierzchu cicha i niedostępna w środku puchata i milusia, oto nasza Gajko- gryfica!!!"

Puchata i milusia, i to martini z krwią  :> bardzo fajne.

"-Nasza przedostatnią parą jest… Psychol….
Chłopak z podekscytowania zaczął podskakiwać, wszyscy spojrzeli na Panna Laxx, a ona głośno połknęła ślinkę, a ja kończąc tą groźną atmosferę bez entuzjazmu rzekłem:
-i… Psychol.
Widzów zamurowało, miss tawerny również, tylko Psychol entuzjastycznie podskakiwał i powiedział:
-Super! Mam randkę z samym sobą…. ej… jak to z samym sobą?"

Ale żeś ze mnie amanta zrobił... Hehe :)

I to Made in China - Bezcenne.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Reuel w 14 Lutego 2011, 20:17:32
Bez kitu kolejne fajne opowiadanie ;D Mam nadzieję, że na kolejne nie musimy czekać długo :P Fajny był ten numer z Psycholem oraz podpaleniem kartki.
P.S. Jeżeli z tym księciuchem z Hellboya to było o mnie to tak na przyszłość to proszę mnie nie sfatać bo ja już mam kogoś na oku :P


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Bandaro w 14 Lutego 2011, 20:30:17
Bardzo fajne opowiadanie, chyba te przy którym najbardziej się uśmiałem ;D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 14 Lutego 2011, 20:40:45
-,-

Cóż. Widzę, że kompletnie na siłę próbujesz mnie zeswatać z Wojskowym :>
Pomysł na Tawerniane walentyki oryginalny, aczkolwiek coś mi się skojarzyło z HP, nie wiem czemu :)
Gdybym miała oceniać, daję 8/10 ponieważ za dużo jest wątków moich i Zielonego :)

Ogólnie tak trzymać ;)


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Shadya222 w 14 Lutego 2011, 22:02:23
a napiszesz coś na Wielkanoc? bo ja już bym następny wpis chciała :P GENIALNIE napisane kłótnie Laxx i Hellsa są prześmieszne ;D 10/10 za cały pamiętnik ;)


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 14 Lutego 2011, 22:14:30
Wszystko cacy, ale powoli robi się nudne w kółko opowiadania o ekscesach Laxx i Hellscreama, daj im trochę prywatności :lol: Czekam na kolejny, ale tym razem ciekawe o czym będzie...


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 14 Lutego 2011, 22:19:08
Nie, tego wątku nie rzucę dopóki Hells nie zakończy konkursu  :diabelek:.
Co do ślubu.... sama to zaczęłaś Panno Laxx, czy może... Pani Laxx ;> xD.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 14 Lutego 2011, 22:48:21
Gdzieś Sponad-Osnowy-Rzeczywistości, z siedziy istoty nazywanej gdzieniegdzie Nimrodem. Został wysłany Avatar-Zabójca, by jego pan mógł przyglądać sie z bliższa ciekawiącym go poczynaniom w Universum znanym potomnym jako Tawerna.
Wśliznął sie do Tawerny niemalże początkowo niezauważony. Usiadł w rogu nasunął kaptur na czoło i cicho obserwował zajadając rodzynki z sakiewki u pasa. Lecz teraz jego oczy rozbłysły czarnym światłem wstał wyszedł przed stół niemal na środek sali i powiedział:

-Sądze że tym Hellsa za bardzo nie pogonisz ;P

Nagle światło w jego oczach zgasło, zauważył gdzie jest otrząsnął sie 2 razy, i potrząsając głową skierował się z powrotem do swojego miejsca w rogu biorąc z sakiewki bogatą garść rodzynek.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Andre94nt w 15 Lutego 2011, 08:25:34
Nimrod- pomyliłeś wątki!!

A co do rozdiału- fajny, ale mnie tam nie było!! W kolejnym muszę być ot co ;P


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Veselar w 15 Lutego 2011, 08:32:47
Może rozpoczniesz nowe wątki , co Belegorze? Rozdział fajny ,ale walczę z ciekawością , kim była ta osoba na kartce ?  ^_^ Czekam na następny rozdział


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Oliwsen w 15 Lutego 2011, 13:00:36
Cytat: Belegor
Oliwsen i Mietek!?
[...] Z Idvardem Hurdem nie było żartów, ja o tym wiedziałem najlepiej. Gdy tylko złapał ją wpół ona krzyknęła:
-Nie!!!
I zanim hostessa zdążyła im podać koszyki para wampirów znikła w obłokach dumy i nietoperzy.

I znowu mam szlaban na 500 lat...Belegor! :<

Walentynkowa część pamiętnika jak zresztą i wszystkie poprzednie bez dwóch zdań wyszły Ci humorystyczne oraz miłe do poczytania, choć ja mam jedno pytanie odnośnie postaci Mietka - Idvara... raz wymieniłeś Mietka, raz owego Idvara Hurda (tak to się pisze?) i Mietka jako tako rozpoznaję, ale kim jest Idvar?


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 19 Marca 2011, 12:55:35
Jest to ostatni rozdział poświęcony jak bardzo znanemu pairingowi Panna Laxx x Hellscream. Życzę miłej lektury:

Wieczór Kawalerski
To było całkiem niedawno, w tawernie wszędzie wrzało- Laxx i Hells się żenili, para tak słynna jak Antagarich, czy Ashan. Wielu wątpiło czy z tego rzucania garami cos będzie, w końcu Panna Laxx nie była pierwszą lepszą, a nasz ork miał już swoje lata. „Miłość jest ślepa”, tak mówili, ale co z tego wyszło, ja wiem najlepiej. Wiadomość poszła jak burza, nim minął tydzień już zaczęliśmy organizować wieczory. Ja z ekipą- dla Hellsa, a Oliwsen i reszta panien dla Laxx. Ponoć suknia ślubna została przez nie zrobiona- projektem zajęła się wampirzyca, a pozostałe wykonaniem. My zajmowaliśmy się rzecz jasna ważniejszymi sprawami- wieczorem kawalerskim. Ja zająłem się organizacją, gdy reszta samym Hellsem i wspomagała mnie w robotach, zwłaszcza Serafinek. Był on dość pyskaty i bezczelny, ale za to szczery więc współpraca  jakoś grała. Na początek zebrałem chłopaków na naradę. Miejscem spotkania rzecz jasna była nasza karczma, przy ladzie. W skład świeżo powołanej Rady do spraw Wieczoru Kawalerskiego (w skrócie RdsWK) weszli: Główny przewodniczący, czyli ja, pierwszy vice-przewodniczący Fergard, II vice-przewodniczący Serafinek oraz Bandaro, Andresant, Hadrian, Psychol i paru nowych gości. Pierwszą sprawą były motyw wieczoru, ja zaproponowałem:
-No skoro Hells żeni się z Laxx, czyli jego małżeństwo będzie piekłem. Dlatego my zrobimy mu rajski, niemal niebiański wieczór- ostatnia noc wolności kawalerskiej. Moją wizję oparłem o niebo wedle chrześcijan i raj muzułmańskiego mężczyzny. Na poczekaniu zatem zamówiłem 77 kobiet, które wejdą w stroju Joanny Krupy- czyli tylko z anielskimi skrzydełkami i zamiast krzyża- by nie obrażać pobożnych katolików- alkoholu, każda innego rodzaju. Poza tym mamy zamówione jeszcze 30 litrów. Sala już zajęta, moderatorzy odpuścili nam swój pokój.
Nagle mój wywód przerwał Andresant:
-Belegor! A skąd my na to weźmiemy pieniądze?! I 77 kobiet?! Dlaczego tyle?
Gestem dłoni uspokoiłem kotołaka, a następnie powiedziałem:
-Wszystko jest finansowane przez administratorstwo jako prezent ślubny. A dlaczego siedemdziesiąt siedem? Bowiem tyle dziewic otrzyma każdy wierny muzułmanin, tak twiedzi martwy Achmed, nie?
Wtedy zza stolika wyjrzał Luk z turbanem na głowie i przyczepionymi wąsami i rzekł:
-Ja, Ja, Allah Ja!
Andresant wybuchnął:
-Ale to Luk!
Machnąłem ręką, mówiąc;
-Trup, to trup, co za różnica
Luk słysząc to wybuchnął;
-A chcesz zostać zombie?!
-Dobra, dobra, sorry Luk. Wróćmy do tematu. Jak powiedziałem będzie siedemdziesiąt siedem kobiet, niekoniecznie dziewic, nie sprawdzałem i sprawdzać nie będę. Wy też nie, wszystkie mają wrócić nietknięte.
Cała rada się odezwała jedną, wiele mówiącą samogłoską:
-Eeeeeeee……
Nawet Fergard i Psychol wyrazili swoją dezaprobatę. Mimo to zdecydowanie postawiłem na swoim, wszak one miały grać aniołki Hellsa, a nie robić…. inne rzeczy. Po wyjaśnieniu tej sprawy zająłem się omawianiem imprezy:
-Muzyka będzie taka jaką lubi nasz stary ork, czyli mocny rock, lecz gdy wieczór rozkręcimy zaczniemy śpiewać to.
Podałem zebranym karteczki, po czym dodałem:
-Skserujcie je również pozostałym zaproszonym na wieczór.
Serafinek wstał z miejsca wbijając wzrok w karteczkę i wyjąkał:
-Ale to…ale to…
Zapytałem go:
-Kto tu jest przewodniczącym?
-Ale..
-Kto?
-Ale..
-Kto jest przewodniczącym?
Serafinek westchnął i odpowiedział:
-Ehh… ty Belegor.
Poklepałem go po głowie i odrzekłem:
-Skoro tak, zatem to zróbcie. To wszystko, miejsce i czas wieczoru tak jak wcześniej, czyli bez zmian. Wprowadzenie orka tak samo. Skoro wszystko wyjaśnione, zaczynamy operację „Wieczór Kawalerski”, do roboty chłopaki.
………………………………………………………………………………………………

W Sali wrzało, na nasze szczęście Cepek wyjechał na jakieś szkolenie, czy wymuszony urlop, albo na coś jeszcze innego. Cokolwiek to było, zabrał ze sobą swoje bojowe chomiki. Loczek zaś- czyli tawerniany blond-przystojniak z wydatnym podbródkiem z dołkiem oraz z jego charakterystycznym loczkiem na grzywce szykował się do wyjścia. Potem się okazało iż poszedł na wieczór panieński, a czemu? A po co zaprosiliśmy siedemdziesiąt siedem „aniołków”? Domyślać nie trzeba. Dzięki temu mogliśmy spokojnie pracować nad dekoracjami i cateringiem. Co do ostatniego to był mały problem. Gdy widziałem co się w kuchni gotuje ryknąłem:
-Wursty!? Wursty!? Co to ma znaczyć?! Miała być kuchnia ruska! Pierogi, bigos i barszcz, a nie wursty, kiełbaski i sznycle!
Psychol, który odpowiadał za gotowania zapytał mnie:
-Ej, przecież jego dziadek był w Wermachcie, nie?
Ruchem dłoni wykonałem „facepalm” i odpowiedziałem:
-Hells to nie Tusk, jego dziadek był w Specnazie, nie w Wermachcie, pomyliłeś służby!
Psychol rozejrzał się dookoła i zapytał całkiem szczerze:
-A to jakaś różnica?
Załamałem się, mówiąc:
-O Boże…..
Wtedy chłopak palnął:
-Nie wołaj „ o Boże”, bo ci nie pomoże.
Wścieknięty warknąłem:
-Nie wnerwiaj mnie lepiej. Wywal te niemieckie śmieci, albo daj Martinowi, wszystko jedno. Mnie szwabskie kiełbaski i parówki nie interesują. Jak tu wrócę mają się gotować pierożki.
I to ruskie! Zrozumiano?
Psychol kiwnął głową jakby zrozumiał, lecz potem wysłałem mu na pomoc Michała by chłopak przypadkiem nie zrobił jakiś pierogów z kaszą zamiast z serem albo nie bodajże pasta. Humor przywróciło mi pilnowanie montażu dekoracji na suficie i ścianach. Trzymając notatki i kreśląc długopisem wszelkie uwagi i zaznaczałem co było gotowe. Pilnowałem by wszystko było zapięte na ostatni guzik. Serafinek dzięki umiejętności latania był bardzo pomocny, choć często próbował mi wmusić jego punkt widzenia, lecz na moje szczęście jestem zbyt asertywny. Podczas montażu leciał utwór który ostatnio znalazłem i bardzo mi się spodobał. Tytuł działa był bodajże „Hide and Seek” niezłej japońskiej piosenkarki. Nie wiem czemu, ale wielu się to nie podobało, w ogóle nie przepadali za utworami z tego kraju, zwłaszcza Psychol, ale akurat jego zdanie z wiadomych powodów mnie nie raziło. Tylko Fergard, przynajmniej częściowo podzielał mój gust. Wracając do rzeczy gdy już miało dojść do kulminacyjnego punktu w utworze nagle ktoś wyłączył radio. Odwróciłem się i zobaczyłem Panną Laxx w swoich glanach, jeansach i t-shircie z „herbem” Sabathonu. Sukub podszedł do mnie i zapytał mnie:
-Czy można na słówko, Belegorze?
Odpowiedziałem całkiem zaskoczony (choć przez maskę nie było tego w ogóle widać, oj chyba wiem co czuje Luk, gdy nie może swą czaszką wyrazić gniewu, ani radości):
-Jasne, proszę bardzo.
Obecni na miejscu członkowie RdsWK bardzo się zdziwili i byli zaciekawieni o czym rozmawiałem z przyszłą Panną Młodą. Gdy skończyliśmy, ona wyszła całkiem swobodnie z placu budowy, a ja wróciłem do chłopaków. Zapytali mnie:
-O czym rozmawialiście?
Odpowiedziałem im:
-O wieczorze kawalerskim.
Wtedy Psychol niczym Filip z konopii wyskoczył z pytaniem:
-Ale nie wspomniałeś jej o „Aniołkach Hellsa”?
W jego oczach biło przerażenie i nadzieja. Andre i Bandaro zrobili swoje kocie oczka. Ja pochylając się nad Psycholem spojrzałem mu w oczy i odpowiedziałem pytaniem:
-A ty byś jej powiedział?
Chłopak odetchnął z ulgą i palnął:
-Jasne, że nie!
Poklepałem go po głowie, mówiąc:
-No więc widzisz, no chłopaki do roboty. Za parę dni wieczór, którego Hells zapamięta do końca swego żywota.
…………………………………………………………………………………………………

Wszyscy czekaliśmy w ciemności na przyjście kawalera. Hells owszem jak zwykle się spóźniał, lecz tym razem miał go przyprowadzić Fergard. Po chwili słyszeliśmy jego tubalny głos:
-Gdzie ty mnie prowadzisz? Jak znowu walnę kroczem o słupek nie żyjesz, rozumiesz!
Fergard mu odpowiedział:
-Nie moja wina, że słaniasz się jak słoń po whisky. Jesteśmy na miejscu.
Drzwi Sali otworzyły się, widać było, że ork odwiązywał sobie opaskę na oczy, wtedy stojący najbliżej włącznika Hadrian włączył światło. Mina orka była godna uwiecznienia, takiego zdziwienia nie widziałem nawet w kreskówkach Fergarda. Podszedłem do orka i przywitałem się z nim:
-Cześć Wujku! I jak się podoba? Chodź zaprowadzę Cię na twoje miejsce.
Zaprowadziłem solenizanta do specjalnego krzesła- znaczy tronu zrobionego na modłę „Conana” i Hordy. Było ustawione centralnie przed wrotami w kształcie niebiańskiego portalu z Antagarichu. Na ścianach były położone sztuczne chmury, zaś ciężki i słodkawy dym leciał po podłodze. Przy ścianach i wśród stołów stały palmy. Na rogu Sali na grała kapela śmieciowo-hardrockowa składająca się z Luka jako gitarzysty, Eqzeqa (szkielet ze sztucznym irokezem na czaszce) jako perkusista i kilka innych martwiaków oraz Ptakuba, próbujący wcisnąć swoje solówki. Hells zaczął podziwiać kuchnię ukraińską i rosyjską, gdy oparłem dłonie o jego barki i powiedziałem donośnie:
-Szefie, Grommashu Hellscreamie jutro twój najważniejszy dzień- żenisz się. To będzie bardzo smutny dzień bowiem wraz z sakramentalnym „tak” skończy się twa wolność i przestaniesz być kawalerem. Starzy powiadali że małżeństwo to piekło na ziemii. A jako że żenisz się z Panną z piekła rodem…i to dosłownie, żeby ci jakoś umilić twoje życie w małżeńskim piekle postanowiliśmy urządzić ci niebiański wieczór. Ostatnią noc twej wolności uczynimy rajskim. Hells Witaj w raju!!!
Wtedy na moja odezwę wrota otworzyły wypuszczając ogromne kłęby dymu oświetlone reflektorami ukrytymi zza niebieskimi kotarami. Potem pojawiły się kobiety- blondynki, brunetki, szatynki, rude i kolorowe, każda ubrana jedynie w skrzydełka i niosąca ruską wódkę, szampan, wino, piwo- po prostu każdy alkohol wyprodukowany w Rosji i na Ukrainie. Hells patrzył na to zdumiały i zaskoczony….bardzo pozytywnie. Dziewczyny nam usługiwały, polewały wódkę, a Hellsa dodatkowo karmiły i masowały kark. Zabawa zaczęła się na całego. Piliśmy, tańczyliśmy, jedliśmy i śmialiśmy się. Często Hellsowi polewałem dodatkowo, więc jak był podchmielony porządnie podałem mu długopis i dokument mówiąc:
-Hells jak się bawisz?
Ork odpowiedział:
-Po prostu świetnie. Dzięki Belegor.. Ek!...za ten Ek!....wieczór.
Uśmiechnąłem się i kontynuowałem rozmowę:
-Cieszę się, skoro w takim możesz podpiszesz to?
-A co to?- spytał ork. Odpowiedziałem mu:
-To zgoda na rezygnację z turnieju w sposób nie łamiący reguł i bez żadnych kar.
Hells wziął do ręki dokument i zaczął go czytać, po czym rozerwał go wpół. Powiedział:
-Nie ma mowy, zbyt mi zależy na twoich pieniądzach, poza tym lubie patrzeć jak się męczysz z tą maskę.
Byłem zaskoczony wypowiedzią Hellsa, szczególnie iż pomimo był na granicy nietrzeźwości to nadal był na tyle trzeźwy by nie podpisać dokumenty. Jęknąłem:
-Ale Hells..
Wtedy ork beknął mi prosto w twarz:
-NiBueeee….!
Odór przeszedł nawet za maskę, przez to zakręciło mi się w głowie i opadłem na swoje krzesło. Po chwili wróciłem do czucia. Gdy wszyscy byli zbyt upici by tańczyć siedliśmy przed stołami pijąc i zajadając się rarytasami. Wtedy zaczęły lecieć mniej rockowe piosenki. Wiedząc że to najlepszy moment podszedłem do Luka i podałem mu kartkę z nutami. Gdy ją zobaczył zapewne wyraziłby zniesmaczenie czy dezaprobatę, ale tak jak ja tego nie mógł- w końcu co może wyrazić pusta czaszka? Jedynie szczery uśmiech. Gdy wróciłem na swoje miejsce licz zaczął grac pierwsze nuty. Chłopaki się przygotowali. Hells zaskoczony zmianą klimatu zorientował się, że coś kombinujemy, wtedy zaspiewałem:
- Dziś zadzwonił do mnie kumpel
i melduje, że
Tłum dopowiedział:
- Hells się żeni
- Chociaż ja nie znam kobiety,
-która chciałaby z nim być!
- Hells klnie, głośno chrapie,
- Ale ona to zmieni
- Bo w kagańcu w potulną owcę,
zmienia się dziki lew…
Nagle w rytm zaczęliśmy bić kuflami o blat stołu do refrenu:
- He- ells…
-Hells się żeni!
- He- ells…
-Hells się żeni!
- He- ells…
-Hells się żeni!

-Ja nie wierzę w to do dzisiaj,
- że Hells się żeni!
- On pił piwo, słuchał rocka
Wtedy tłum głośno odkrzyknął specjalnie:
- i lubił się bić!!
Mimo złości nie przerwałem śpiewania:
- Ale ona go kocha
- i ona to zmieni
- B w tresera rękach nawet dziki tygrys
jest smutny jak pies. He-ells…

-Hells się żeni!
- He- ells…
-Hells się żeni!
- He- ells…
-Hells się żeni!

- Straciliśmy przyjaciela, bo
-Hells się żeni!
- Już nie będzie wspólnych balang
- i wypadów do baru
- Przecież Hells ją kocha,
- ale ona to zmieni
- Tylko kumple z nim zostaną
-Na dobre i złe!

- He- ells…
-Hells się żeni!
- He- ells…
-Hells się żeni!
- He- ells…
-Hells się żeni!
- He- ells…
-Hells się żeni!
- He- ells…
-Hells się żeni!

Potem zaczęliśmy skandować jego imię, aż końcu walnęliśmy kuflami trzy razy pod rząd. Wtedy nagle niczym grom z jasnego nieba drzwi sali zostały wywarzone, a w nich stała wielce wściekła i ryknęła:
-Co zrobiliście mojemu Hellsowi!?
Wtedy ork przygarniając najbliższe dziewczyny palnął wielce pijany:
-Ale o-chło-dzi-Łik!-kło-chłanie-Łik!...
Sukubka spojrzała na Hellscreama a potem jakby jęknęła:
-Koch… Jak ty mogłeś?!
Ja od razu schowałem się pod stół, reszta siedziała wryta, nie wiedząc co zrobić. Panna Laxx ryknęła piekielnie wściekło:
-Jak mogłeś w dzień prze naszym ślubem mnie zdradzić! I to z tymi s******i, k****i, d******i, ************!!!!! To koniec! Nie będzie ślubu!!
Wtedy jak szalona zaczęła rzucać kulami ognia gdzie popadnie. Kobiety uciekały przerażone, krzycząc wniebogłosy. Jednej blondynce nawet włosy się zapaliły. Dostało się również chłopakom. Bandarowi i Andresantowi podpaliła ogony i osmaliła wąsy, Hadrian skończył bez wąsów, Serafinek wyglądał jak upadły anioł, a Fergard… jemu w ogniu na głowie było całkiem, całkiem… Hells odbijał kule swoim toporem, przez co pociski lądowały na dekoracjach i stołach. Cały hol zajął się ogniem. Gdy wszyscy uciekli ja wyskoczyłem spod cudem ocalałego mebla i powiedziałem:
-No, no…niezłe interno nam tu zrobiłaś.
Panna Laxx pstryknęła palcami i cały ogień piekielny znikł, po czym zapytała:
-I jak? Przekonywująco zagrałam?
Odrzekłem jej;
-Jasne, nawet bardzo, choć mogłaś trochę mniej rzucać kulami ognia, a więcej przeklinać.
-Chciałam wyjść naturalnie-odparła. Kiedy otrzepałem się z kurzu i prochu zwróciłem jej uwagę:
-Nie zapomniałaś o czymś?
Wtedy sukubka zrobiła słodką minę z usteczkami i zaproponowała:
-Całus nie wystarczy?
Ja ironicznie odpowiedziałem:
-No oczywiście, za jeden twój całus gotowy jestem zrobić jeszcze więcej… czy ty masz mnie za idiotę?! Wiesz ile włożyłem w to, żeby wyszło jak najlepiej i najnaturalniej by nikt się nie skapnął? Poza tym, przez maskę nic bym nie poczuł. Nie wycwanisz mi się Panno Laxx. Więc….?
Sukubka westchnęła i z kieszeni wyjęła duży kwit banknotów, ja wziąłem i przeliczyłem, po czym wyjąłem portfel i nim włożyłem pieniądze. Rzekłem:
-Interesy z Tobą to czysta przyjemność. Jak zechcesz jeszcze z kimś zerwać polecam się na przyszłość.
…………………………………………………………………………………………………

Następnego dnia przyszedłem do baru. Tam już siedzieli goście z wieczoru, w tym i chłopaki. Wszyscy mieli na sobie bandaże i pili soki, wrażliwsi na etanol wodę. Ja zamówiłem sobie piwo z sokiem. Zapytałem Serafinka:
-Co się wam stało?
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na dziwaka lub cudzoziemca w stroju Borata. Anioł odpowiedział:
-Jak nie wiesz to Laxx urządziła nam armagedonn, a w szpitalu u Saph, Psychol ją nazwał smokiem.
Na samo wyobrażenie o tym, aż syknąłem, po czym zauważyłem kogoś nowego. Był to wysoki człowiek, o kruczoczarnych włosach, i równie ciemnych wąsach i brodzie. Miał ciemnoczerwony płaszcz zakończony kruczymi piórami na połach peleryny jak na obrzeżach kołnierza z kapturem. Zapytałem Serafinka:
-Kto to jest? Pierwsze widzę.
Nieznajomy się odwrócił i odpowiedział za aniołka:
-Jestem Nimrod miło mi. Byłem na wczorajszym wieczorze.
Zaskoczony spytałem go:
-To czemu nie wyglądasz na poszkodowanego jak inni?
Wyjaśnił mi:
-Bowiem gdy demonica zaczęła rzucać ogniowymi pociskami ja zamieniłem się w kruka i szybko wyleciałem przez wyrwę jaką zrobiła na wrotach. Wiesz co, wydaje mi się to dosyć dziwne…
-Co takiego?- zapytałem. Nimrod odpowiedział:
-Wydaje mi się, że to wszystko było zaplanowane, skumulowanie panien głównie wokół Hellsa, podczas gdy żadnej nie było na końcach stołów, to że po dokładnie trzecim uderzeniu naszych kufli po piosence pojawiła się Laxx jakby na wezwanie. Ciekawe też było, czemu schowałeś się pod stół zanim zaczęła rzucać kulami ognia, jakbyś wiedział, że to zrobi. Poza tym z tamtego pożaru ocalał tylko jeden stół, ten pod którym ty byłeś.

Gdy czarownik skończył wyliczać wszyscy obecni spojrzeli na mnie podejrzliwie. Ja zabrałem kufel Nimrodowi i powiedziałem, jakby żartując:
-Za dużo chyba wypiłeś, wiesz?
Czarodziej kiwnął głową i rzekł:
-Tak, chyba masz rację. Zatem skoro ze sobą już rozmawiamy to pogadajmy o twym ostatnim rozdziale w gazecie tawernianej. Ja z Sylathem zauważyliśmy…
Wtedy niemal wbiłem kant kufla  jego usta i ze śmiechem powiedziałem:
-Pij, kolego, pij…


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 19 Marca 2011, 13:37:51
Skoro stawiasz...  <pije>

;D No naprawdę mnie tym rozbroiłeś! (skąd kurde wiedziałeś że mam wąsy i brodę hę ?)

Genialne jak dla mnie, i owca cała (demoniczna dodam) i wilk syty (77 aniołków sadze że potrafi "nasycić". ;D

Mam nadzieje że nie jest to ostatni wogóle z rozdziałów tylko ostatnbi z wątku G.H X p.L.

Oby tak dalej!.. pozdrawiam ;)


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Reuel w 19 Marca 2011, 13:52:44
Aj jak zwykle się uśmiałem, zwłaszcza ostatni rozdział był najlepszy :D Fajnie, że dodałeś Nimroda, w końcu to osoba będąca teoretycznie młodą częścią (jeśli chodzi o to ile jest, bo od większości starszy ;D) Tawerny, a mimo to każdy go chyba lubi i uważa za bardzo dobrego usera (tak mi się przynajmniej zdaje :>). Rozbrajający był wątek Luka w turbanie udającego Turka. Ogólnie naprawdę udany rozdział.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 19 Marca 2011, 14:15:14
Ekstra wątek z tureckim nieumarłym Lukiem. A wejście Laxx dobre, choć też moim zdaniem za mało gwiazdek było. Udany wątek, czekam jak inny na następny, zbliża się.... Ślub i Wielkanoc?
EDYT: To zostało nam jeszcze Wielkanoc, no ale Belegor idealnie trafił z tym wąsem, bo już go nie mam :huh: <niezły jesteś>(czas zmienić sygnaturę).


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 19 Marca 2011, 14:24:50
Ślubu raczej nie będzie...


(...choć ja tam nie wiem... )




Zresztą Hadrian popatrz na początek posta Belegora.     ;P


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 19 Marca 2011, 15:03:15
Skoro Panna Laxx prosiła <czyt. dała łapówkę> to trzeba było jakoś zakończyć ten wątek, ale teraz skąd mam wziąć wenę...

Nimrod, tak trafiłem bo z taką osobą mi się kojarzysz. Nick i styl może wiele powiedzieć o człowieku.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Veselar w 19 Marca 2011, 18:26:52
Spoko po twojej piosence włączyłem sobie na YouTube Rudy się żeni :D
Dziwi mnie jednak że ja już trochę tutaj goszczę ale mnie nie ma w Pamiętniku ale Nimroda dałeś , ehh...


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 19 Marca 2011, 19:44:15
No to wiem, o czym (znaczy o kim) będzie następny "wpis do pamiętnika".


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 19 Marca 2011, 21:03:38
Jadłem właśnie kiełbasę białą, rodem z filmów z udziałem Niemieckich aktorów. Miałem zamiar zrobić pierogi. Do kapeli mnie nie wrzucił, za to zrobię ci wjazd "OD TYŁU" na chatę przy użyciu karabina Rozjemcy. Kupiłem specjalnie nowe pałki Travisa, koszulkę roz. L za 24,99 zł, o kolorze czarnym z napisem "Jestem Metalem" w CareFurer, a tu ani fuchy w kapeli, ani porządnego tekstu "Kapciowata Flądro" w stronę Laxx... Wstyd Belegor  xD ^_^. I małe sprostowanie... Nasz Wasyl Hells należy do Mafii Włoskiej!, i to są fakty. Rozdział bardzo fajny, jak zresztą sam fakt, że dołączyłeś do niego Nimroda, chłopak się tyle podlizuje a tu żadnej wzmianki.... aż do teraz  ^_^. Dzięki, że na koniec dnia są tacy ludzie jak ty, którzy mnie motywują by dożyć kolejnego dnia w blasku mon..... słońca.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 19 Marca 2011, 21:24:15
eeeeeeeeeeeeee ? co? co? co?
 A chcesz poczuć chłodne żelazo w bezdennej pustce twojej puszki mógowej Psychol  :>
mój rożen pragnie świerzej krwi...
buahuahuahua


Lecz tak ogólnie to nie wiem ocb.  :co:


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 21 Marca 2011, 18:28:39
Ktoś mnie wrabia w dziwne związki xP

xD


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 21 Marca 2011, 18:48:28
Już nie. Od tej pory w "Pamiętniku..." będziesz jako wolna singielka, która mieszka z Hellsem, bo jest biedna, a Martin jej nie lubi xD.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Aleksiej w 06 Kwietnia 2011, 20:02:36
Śledzę każdy rozdział i nadal wyczekuję kiedy będę (jeśli będę) A tak w ogóle to to jest zaje****e! Czekam na następny rozdział Belegor, coś czuję że w kolejnym będzie jeszcze lepiej.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 15 Kwietnia 2011, 16:41:31
Moja pierwsza rocznica
Obudziłem się lekko otwierając oczy, czułem dziwne mrowienie na podbródku. Dopiero potem, gdy zacząłem już wyraźniej widzieć i kontaktować z otoczeniem spojrzałem w dół i zobaczyłem ołówek. Podniosłem się, dopiero sobie przypomniałem, że przez całą prawie noc rysowałem, obiecana pracę do kącika artystów. Spojrzałem na zegarek, westchnąłem ciężko i poszedłem do łazienki by się umyć. Gdy wróciłem odświeżony przebrałem się, a następnie założyłem płaszcz, rękawiczki no i maskę. Już miałem dość jaszczurzych masek, ale z powodu opóźnień związanych z konkursem byłem na nią skazany. Wziąłem dokumenty i pracę i wyszedłem z pokoju. Kluczyki oddałem w recepcji. Po załatwieniu spraw poszedłem do baru. Miałem ochotę się napić piwa, gdy nagle zobaczyłem siedzącego na stołku przy ladzie Menelaga. Wydawało się, że tryska radością i dumą. Przysiadłszy przywitałem się z nim:
-Cześć Menelag.
Mag odwrócił się i klepnął mnie po ramieniu, prawie krzycząc:
-Bel?! Jak się masz? Coś nie w humorze, czy Martin znowu zdołował?
Odpowiedziałem mu:
-Nie. Jest nawet lepiej niż sądziłem.
-Co takiego?! Lepiej?! Z Martinem?!
-Ano…. Wyczyścił mi akta.
-Skasował konto?
-Nie, wszystkie wykroczenia i punkty karne. Jestem czysty jak łza.
Menelag słysząc to wypluł to, co miał w ustach (a pił on piwo jasne z wkładką) i ryknął:
-Co?! Nie wierzę! Jaki dzisiaj mamy dzień?
-Odpowiedziałem mu:
-E…. chyba 15 kwietna, a co?
Mag pogładził się po swej krótkiej bródce i mruknął:
-Wiesz Mozie było jakieś święto, czy dzień dobroci dla innych, bo szczerze i mnie cos dobrego spotkało, ale nie sądziłem, że od Martina.
Zaciekawiony po zamówieniu piwa z sokiem zapytałem:
-Co takiego Menelagu?
-Zostałem mianowany na modera.
Klepnąłem go po plecach i rzekłem:
-No to gratulacje stary. Zasłużyłeś na to. Jesteś naszym najlepszym magiem. Kelner: kolejne piwo proszę, jasne i z dużą ilością piany!!
Menelag uśmiechnął się a potem zaczął się śmiać. Gdy spytałem, co tak go rozbawiło, odpowiedział mi:
-A jednak pamiętałeś. Wiesz przyjacielu, że dokładnie rok minął, od kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś progi tawerny?
Zaskoczony tym miałem coś powiedzieć, gdy sobie przypomniałem mój pierwszy dzień na tawernie i… lecącą zielona pięść wściekłego, łysiejącego orka. Załamy uderzyłem głową w ladę (maską znaczy) i jęknąłem:
-Weź mi tego nie przypominaj, proszę…
-Czemu? Wiesz ile dokonałeś przez ten czas? Stałeś się najszybciej zarabiającym członkiem tawerny, w przeciągu roku stałeś się najbogatszym bywalcem. W ciągu roku! Wielu już 6 razy dłużej tu są, a na koncie nie mają nawet &frac14; tego, co ty masz. Jesteś znany i sławny, każdy prawie czytał, choć jeden rozdział twych powieści, pomagałeś innym. Wywołałeś nawet opozycje przeciwko adminom. Belegor, to wszystko i to w przeciągu jednego roku, jednego, słyszysz, jednego!
Zapytałem go wciąż załamany:
-I, co z tego?
Menelag prawie spadł ze stołka zaskoczony moją reakcją i złapał się za głowę. Powiedział:
-Nie rozumiem Cię Belegorze. Tyle dokonałeś i nic z tego nie robisz. Co chciałeś zostać redaktorem, albo wyżej?
Podniosłem głowę i odpowiedziałem:
-Ty wiesz najlepiej, że mnie nie ciągnie do władzy, za dużo obowiązków jak dla mnie, a przywileje i tak są zarezerwowane dla adminów.
Menelag spytał się, zatem:
-Co zatem Cię trapi?
Westchnąłem, gdy kelner podał mi piwo wziąłem łyka a potem wybuchnąłem:
-Bo z tego, że jestem sławny, jak i tak każdy uważa mnie za jaszczurofila!! A ja nim przecie z nie jestem!! Wszystko przez te maski!!!
Menelag pocieszając mnie klepnął delikatnie po plecach a potem powiedział:
-Rozumiem, zatem czemu jej nie zdejmiesz?
-Bo nie mogę. Jestem związany z Hellsem tą głupią umową na konkurs Nowych Ras Tawerny. Głupi opisałem siebie i nie mogę zdjąć teraz kombinezonu, bo złamie regulamin konkursu. No, bo jak będę chodził bez tego przebrania to każdy się skapnie, która jest moja, a autorzy mają być anonimowi. Głupi myślałem, że konkurs szybko się rozstrzygnie, ale nie…. jakieś patentowane durnie, które się chwaliły prac swych nie oddały i tak tkwię w tym stroju już rok! Gdybym wiedział, kto nie jeszcze zalega u Hellsa to bym ich wszystkich pozabijał.
Menelag słysząc to zaczął gwizdać, a potem rzekł:
-Nimrod nie oddał pracy.
-To on zginie pierwszy- odrzekłem, lecz mag mnie powstrzymał, mówiąc:
-Daj mu szansę. Od niedawna tu jest, więc zrozum go.
Ja mu zripostowałem:
-A inni, co? 11 Miesięcy to ku**a za mało dla nich?! Ja przez ten czas zrobiłbym z dziesięć porządnych prac. Czy to jakaś kpina?!
Menelag przełknął ślinkę i wyjaśnił:
-Ty, to ty, a oni to oni. Ty jesteś przecież „Specem od oryginalnych pomysłów”, więc Tobie jest łatwiej niż innym. Po za tym nie wszyscy sądzą że jesteś jaszczurem. Są przecież akta z dnia kiedy się zarejestrowałeś…
Przerwałem mówiąc mu:
-Spalone, wtedy podczas najazdu botów.
Kokojou?
-Ma słabą pamięć do twarzy. Prawdę o moim wyglądzie po za mną oczywiście znają Hells i Fergard, chociaż…. Jest jeszcze ktoś.
-Kto?
-Hm…Bandaro.
-On?! W jaki sposób?- zapytał mnie. Poprawiłem się na stołku, oparłszy się o ladę i rzekłem:
-To krótka historia, to było chyba z 8 miesięcy chyba. Tuż po tym jak dowiedziałem jak się dowiedziałem co mnie czeka jak się nie wywiąże z regulaminu. Wtedy zaczęto się mną interesować, raz nawet Pablossd ułożył krótką historyjkę o mnie. Tak, wtedy to było…
Kąciku plotkarskim aż huczało. Ja tam nie uczęszczałem, bowiem nie przepadałem za tak szerokim polem dyskusyjnym, dopiero potem się do czatowni przekonałem. Rozmowę prowadziła Panna Laxx, poza nią resztę towarzystwa stanowili mężczyźni: Serafinek, Serafin, Pablossd, Fast i jeszcze paru. Przyglądał się im średniego wzrostu półkotołak o zielonych oczach i czarnej sierści. Na szyi wisiał duży aparat fotograficzny. Sukkubka powiedziała:
-Każdy wie kim jest Belegor i czemu łazi w tej masce, jednakże nie znamy jego prawdziwego oblicza. Nic praktycznie.
-Niezupełnie- odparł Gwynnbleid- Wiemy iż to ma związek z konkursem Nowych Ras. Po prostu Hells zrobił go w konia. Mówią iż jeśli zdejmie swa maskę będzie musiał zapłacić za to astronomiczną sumę- za złamanie regulaminu.
Serafinek odparł:
-Zatem możemy sądzić, że Hells i Fergard wiedzą jak on wygląda. Admini mają jego zdjęcie rejestracyjne, nie?
Laxx westchnęła i wyjaśniła:
-Mam na pienku z Martinem, nie dadzą zatem wejścia do ich archiwum. Na tego zielonego obiboka również… nie ważne jak długo prosiłam, kusiłam, błagałam, nawet mu obiad ugotowałam drań nie pisnął nawet słowa o nim. Bezużyteczny, patentowany leń. Myśli że jak jest po wojsku to…
-Dobrze, dobrze, znamy twój stosunek do Grommasha- odparł Serafin- Czyli przekupienie orka też nic nie da. Co z Fergardem?
-Dziwak. Rzadko się pokazuje publicznie, a jak tak to tylko jako przyboczny Hellscreama. Głównie czas spędza noce na pisaniu swoich powieści, próbuje zrobić ostrą, erotyczną, hardcorową powieść przygodową, ale jak dla mnie on ma za mało w sobie tego, tego… jak się nazywają jaja ryb- spytał Serafin.
-Kawior- odpowiedział Aleksiej.
-Kawior to przyrządzona ikra głupku- odezwał się kotołak, który podskoczył do zebranych, strzygąc zabawnie uszami.
Laxx przytaknęła:
-Tak, kiciak ma racje Nowy.
Aleksiej nagle wybuchnął płaczem i uciekł z krzykiem:
-Ale ja nie jestem nowy!!!! Beeeeeheheheee…!!!
Sukkubka nie zwracając uwagi na beczącego blondyna zwróciła się do gościa:
-Kim jesteś?
Półkotołak się ukłonił i odpowiedział:
-Jestem Bandaro miło mi. Mam chyba sposób na rozwiązanie waszego problemu.
Wszyscy spojrzeli na niego, on uśmiechnięty wyjął z kieszeni zdjęcia i rzucił je zainteresowanym. Każde z fotek przedstawiała osobę w kompromitującej sytuacji: Luka w różowej piżamce i czapeczce z pomponikiem, trzymający w zębach paliczek kciuka i oglądający tęczowe kucyki. Pod pacha trzymał pluszowego misia w kształcie jednego z tych stworzonek. Inne z kolei Martina całującego zdjęcie Hathoset za plecami JarQa, Pannę Laxx w samym ręczniku, Pannę Oliwsen z gestem Kozakiewicza w stronę odchodzącego Mietka. Loczka śpiącego z Cepkiem i jego chomikami, Hellsa oglądającego japońskie, animowane pornosy oraz Fergarda wkładającego do odtwarzacza płytę „Smerfne Hity”. Wszyscy oniemieli na widok tych zdjęć. Bandaro wyjaśnił:
-To nie są fotomontaże, jak widzicie jestem całkiem niezłym fotografem, robiącym zdjęcia z ukrycia. Mogę wam zrobić fotkę Belegora za jedynie cztery setki i immunitet redaktorski- Luk wykrył mnie po tym jak zrobiłęm zdjęcie i chce ze mnie zedrzeć futerko i zamienić w koto-trupa. Co wy na to.
Laxx widząc swoje zdjęcie zaczęła się trząść z wściekłości. Odwróciła się i już miała powiedzieć, gdy Gwyn rzekł:
-Dobra, umowa stoi.
-Co?!- warknęła diablica, zaś Bandaro uśmiechnięty powiedział „Super” i zamieniwszy się w czarną panterę ruszył zrobić zdjęcie.
Ja tymczasem wróciłem do swego pokoju. Jeszcze miałem parę rzeczy do zrobienia więc zamówiłem pokój na dłuższy czas. Zdjąłem z siebie kostium i wszedłszy do łazienki włączyłem wodę. Gdy się rozbierałem usłyszałem jakiś szelest, lecz zignorowałem to. Gdy wszedłem do kabiny prysznicowej, przekręciłem kurek z ciepła wodą i oddałem się przyjemnej kąpieli. Po dłuższej chwili nagle usłyszałem jakiś hałas, zakręciłem wodę i wyszedłem z kabiny wtedy oślepił mnie blask fleszu. Wtedy zobaczyłem półktołaka z aparatem. Patrzył na mnie wryty i powiedział:
-O w mordę… ale ty miałeś peda….
Nim dokończył stracił równowagę i spadł deski sufitowej.
Byłem wściekły, wielce wściekły. Założyłem na biodrach ręcznik i wyjąłem z pochwy katanę, która wisiała przy ręcznikach. Półktołak widząc to jęknął:
-Belegor, co ty robisz, nie… nie, nie rób tego. To oni mnie zmusili! Nie, nie Nie!!!!
Luk wielce zadowolony szedł sobie po tawernie, witając porannych gości. Gdy trafił na Martina przywitał się z nim:
-Witaj stary, ładny dzień mamy, nie?
Rycerz odpowiedział:
-Ano, ładny, ładny… czy to nowy płaszcz?
Luk spojrzał na swoja togę z aksamitnej, puszystej, czarnej sierści i powiedział:
-Zauważyłeś? Pasuje mi jak ulał nie sądzisz?
Martin przytaknął, nagle miedzy nimi pojawił się Psychol. Był cały zziajany i padnięty. Stęknął:
-Ludzie! Bandara zgolili!
Martin się spytał:
-Kogo?
Psychol wyjaśnił:
-No tego półkotołaka co łaził z aparatem. Ktoś go normalnie zgolił i pociachał. Zmusił go do zmiany w panterę i wtedy został ogolony. A miał takie fajne futro, czarne, aksamitne i puszyste.
Wtedy spojrzał na płaszcz Luka i rzekł:
-Ej, dokładnie takie samo co twój płaszcz. Identyczne normalnie, cętka w cętke.
Rycerz spojrzał na nekromante i zapytał:
-Zaraz, czy to nie był ten nowy, który żalił się, że chcesz go obedrzeć ze skóry?
Luk spojrzał na pozostałych i odsunął się zaparłszy:
-Ale to nie ja! Ja z tym nie mam nic wspólnego! Dzisiaj rano to leżało przed moim pokojem w paczce od „życzliwego członka”. Ja tego nie zrobiłem.

Właśnie wtedy przechodziłem by dotrzeć do komnaty Hellsa i Laxx by oddać mu dokumenty związane z jego projektem, gdy nagle zobaczyłem kłócących się animatorów. Spytałem Psychola:
-Co się stało?
Okularnik odpowiedział:
-Martin podejrzewa Luka o spowodowanie wypadku Bandara.
-Kogo?
-Tego nowego półkotołaka. Ogolił go i roztrzaskał jego aparat. Biedak leży w szpitalu z urazem psychicznym i drgawkami.
Słysząc to uśmiechnąłem się szyderczo ( w masce tego nie było widać) i rzekłem:
-Peszek.

Kończąc opowiadanie upiłem ostatni łyk z piwa i powiedziałem:
-O to koniec historii. Teraz Bandaro do tej pory milczy i najwyraźniej mnie unika. I wciąż tu siedzę w tej masce.
Menelag słuchając mnie przytaknął i odpowiedział:
-Ale inni maja gorzej…
-
To znaczy?..- zapytałem, gdy wtedy przy ladzie kelner podał mi kolejny kufel piwa. Odwróciwszy się poznałem w nim serafina. Chłopak o przeciętnej fryzurze i zwyczajnej urodzie, w niczym nie charakterystyczny. Odpowiedział mi:
-Ty przynajmniej jesteś sławny, a o mnie nikt nie pamięta, nikt mnie nie uwiecznił w niczym.
Odpowiedziałem mu:
-Ja też nie jestem nigdzie uwieczniony.
Serafin zaprzeczył mi:
-Sam się uwieczniłeś, swoimi powieściami, jesteś jednym z autorów literatury tawernianej. Ja nie umiem tak dobrze pisać.
-Ale nikt nie mówi na Ciebie nowy!- odrzekł ciemnoczerwony demon w potężnej zbroi, wielkim mieczu i tarczy z godłem w postaci rogatego, wężowego pyska. Był to Sepulchure. Dopowiedział:
-Ja jestem tu już od trzech lat i wciąż mówią o mnie „ten nowy”!
Spojrzeliśmy na siebie nawzajem, potem na demona. Zapytałem:
-To ty nie jesteś nowym członkiem?
Sepulchure słysząc to stanął w miejscu. Jego szczęka się zatrzęsła i nagle odwrócił się chowając twarz w ręce, płacząc uciekł krzycząc:
-Ale ja nie jestem nowy!!!!!

Gdy z trzaskiem drzwi wybiegł z karczmy odwróciłem się do Menelaga i serafina mówiąc:
-To na czym zatem staneliśmy….

Tymczasem po drugiej stronie tawerny:
-Aciuuuuu!!!- kichnął potężnie Hells wprost na Fergarda. Oszczyścił nos ze smarków palcem i powiedział:
-Przepraszam kolego, złapałem chyba jakieś mocne przeziębienie.
Okularnik rękoma zrywając gluty z włosów, okularów i twarzy mruknął:
-Na zdrowie.
Wtedy z całej siły Bandaro kichnął w chusteczkę. Półkotołak jęknął:
-Też chyba to złapałem. Czuję się również jakoś dziwnie…. ogołocony. To chyba jakaś epidemia, nie?
Ork znowu kichając potężnie, oblepiając Fergarda kolejną porcją smarków odpowiedział:
-Tak, chyba to to. Lepiej pójdę do łóżka i się wykuruję.
-Ja również- odpowiedział Bandaro.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: sircaptain w 15 Kwietnia 2011, 17:02:40
He He He... bardzo fajne i zabawne opowiadanie, dobrze napisane.
Czyta się to bardzo dobrze i prawie nie ma błędów. Nie było mnie tu przez pół roku ale widzę że tawerna wiele się nie zmieniła, dalej ci sami starzy dobrzy użyszkodnicy  :D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 15 Kwietnia 2011, 19:50:00
@Up to Ty nie jesteś nowy o.O ?

hiehieheihei

Dobre Belegor ;p a ja tam tworze tworze, chyba jednak ni e jestem jedynym co hamuje  ? prawda..?


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Bandaro w 15 Kwietnia 2011, 20:12:05
@Up
Oj... nie wiadomo ale lepiej unikaj Belegora bo spotka cię mój los...

Opowiadanie świetne, miło się czyta i ogólnie :ok:


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Nekro_L w 15 Kwietnia 2011, 21:06:33
Nie przeczytałem całości, ale ostatni rozdział był całkiem przyjemny. Fajny klimat i dobre odwzorowanie Tawerny. Większość błędów to interpunkcja i czasami poprzestawiane literki, ale nie rzuca się to tak bardzo w oczy. W każdym razie fajne opowiadanie. Tylko ma dużą wadę...
...nie ma mnie! Coś ty Belegor, o mnie zapomniałeś? Tyle tu siedzę, narażałem dla całej Tawerny swoją reputację i skórę u Martina, a o mnie zapomniałeś?
No trudno, nawet bez siebie będę czytał kolejne rozdziały...


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Aleksiej w 16 Kwietnia 2011, 11:19:19
Oczywiście się przyczepię. Otóż nie wiem co to jest to całe Spelchure. Mam nick S E P U L C H U R E. I nie jestem nowy! Ale pisz dalej zobaczy się jak będzie dalej.

P.S. Nie jestem blondynem!

P.S 2 Nie beczę ciągle

P.S 3 I nie jestem nowy!

P.S 4 (czy już tego nie mówiłem?) Nie jestem nowy!


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 16 Kwietnia 2011, 11:47:31
No, nieźle wyszło, nie było znowu jako "główni" bohaterowie Laxx i Hellscreama, to dobrze ;) Podoba mi się lekkie odbiegnięcie od całej sprawy za pomoc Sepulchure. Opowiadanie udane, ale wpleć w nie więcej użytkowników, to byłoby lepiej. Czekam na następny rozdział. :D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 16 Kwietnia 2011, 12:06:26
Sepulchure- poprawione, kurcze taki trudnny nick masz w ogóle. Ale kurcze.... do dziś trudno mi uwierzyć, że nie jesteś "tym nowym" i że 3 lata tu spędziłeś.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Veselar w 16 Kwietnia 2011, 18:28:09
Heh , wreszcie się doczekałem wystąpienia w twoim pamiętniczku .
@Up Sepulchure ja powiem ci , że nie wiedziałem o tobie . Dowiedziałem się dopiero po opowiadaniu o zabójcy . Ale to było trochę temu...

Edit: Temat oczyszczony z offtopu, na przyszłość poszukajcie innego tematu do taki spraw./Loczek


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Shadya222 w 17 Kwietnia 2011, 12:01:51
Cytuj
Ale kurcze.... do dziś trudno mi uwierzyć, że nie jesteś "tym nowym" i że 3 lata tu spędziłeś.

Może dlatego, że on był przez te 3 lata Aleksiejem potem mu się dopiero takie 'złe' klimaty udzieliły i został SEPULCHUREM jest nim z 2 miesiące to sie kojarzy jako 'nowy'. Wracając do opowiadania - jak zwykle genialne! I popieram Hadriana - udało ci się odejśc od tematu Panna Laxx - Zielony. Jedyna wada to że mnie tam nie było :/ no cóż, może w następnym mnie umieścisz...

Pozdrawiam

                                                 


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 24 Kwietnia 2011, 11:04:56
Wielkanoc na tawernie
Ach… święta wielkanocne. Czas rodzinnych spotkań, najedzenia się do syta i odnowienia starych znajomości nie zapominając, że to święto przede wszystkim chrześcijan- reszta korzysta z wolnych dni od pracy. Tak też i było na naszej tawernie. Po długich przygotowaniach, które kosztowały godziny ślęczenia przy garach, masy oparzeń i polowań na ptasie jaja miała nadejść długo oczekiwane „jajeczko”- tawerniany ranek wielkanocny.  Tradycyjnie gwoździem- znaczy daniem programu miał być barszcz biały. Pieczę nad nim osobiście kierował JareQ, na wzgląd, że Luk z oczywistych powodów nie odróżni białego od czerwonego barszczu, a Martinowi… jakby to rzec, nie był akurat dyspozycyjny. Reszta grupy masowo kupowała pędzle i farby, byli tak pochłonięci przygotowaniami, że karczma stała pustkami, a obrażona panda spakowała manatki i pojechała na urlop zostawiając barek pod opieką serafina. Biedak był zbyt zajęty malowaniem swoich pisanek, że nie zauważył jak kilka nowych czerwony ninja rąbnął kilka skrzynek z piwem. Ponoć widziano go jak mętnie włączał się w dyskusję o modach robiąc z siebie kosmiczne jaja. Nawet Hadrian się z niego nabijał. Czerwonemu było ponoć na imię Bloodwayne, ale cóż…. Nie każdemu wchodzi oleum do głowy za pierwszym razem. Wróćmy jednak do tematu. Podczas zebrania grupy tawerny był wtrącony temat o tym, kto ma ugotować barszcz. Nie było wielu chętnych, poza Psycholem, ale po tym jak pomylił kuchnię ukraińską z niemiecką przy nocy kawalerskiej dla Hellsa postanowiono odrzucić jego kandydaturę. W końcu zgłosił się jeden członek- był nim Nekro_L, sumienny, pracowity i niesprawiający wielu problemów człowiek, znany fan rocka. Jako kuchcik został mu przydzielony Michał, jako że miał doświadczenie w pomaganiu przy kuchni. Reszta zajęła się polowaniem na jajka do pisanek. Niektórzy przemierzyli wiele światów i krain, ja natomiast poszedłem do sklepu i kupiłem cały tuzin. Po co się przemęczać? Inspiracji do wzorów zaczerpnąłem z natury, znaczy…z atlasu o ptakach. Gdy ukończyłem malowanie ostatnich jajek z kupionego tuzina wziąłem się za kraszanki- wydmuszki. Zajęło mi to sporo czasu, ale efekt był nader, nader. Następnego dnia nadszedł wielki dzień- Wielkanoc. Wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca przy stole gaworząc i układając swe ozdoby na wielkim stole. Pisanki leżały na osobnym stole. Sekretarki teraz nam podawały jajka z chrzanem. Czekaliśmy na rozpoczęcie. JareQ wstał, poprawił swą, białą szatę i chrząknął parę razy. Powiedział:
-Drodzy tawerniczanie! Zgromadziliśmy się tu w tym świętym dla wielu z was dniu by razem cieszyć się tą dobą i złożyć sobie życzenia. Zatem drodzy tu zebrani życzę wam rodzinnych, ciepłych, sytych świąt, mokrego dyngusa i pisanek, co nie miara. Po złożeniu sobie nawzajem życzeń i po uroczystym śniadaniu zaczniemy konkurs na pisankę roku. Koniec ogłoszeń parafialnych.
Po tych słowach wziął jajko i złożył życzenia Lukowi, a potem Martinowi, my za jego przykładem też wstaliśmy ze swych miejsc i zaczęliśmy składać życzenia ze swymi sąsiadami. Ja trafiłem miedzy menelagiem, a Hellsem. Wszędzie słyszeć się dało sztampowe zwroty, typu: „mokrego dyngusa, smacznego jajka, kolorowych pisanek” i tym podobnych, nudy. Gdy sobie z Michałem złożyliśmy również typowe życzonka podał mi płytkę szepcąc:
-O to zamówiony towar.
Odszepnąłem mu, biorąc płytkę od jego dłoni i chowając w kieszeni swego obszernego płaszcza:
-Dzięki, jestem twoim dłużnikiem
Michał z uśmiechem odpowiedział:
-Nie ma sprawy. Interesy z Tobą to czysta przyjemność. (Od razu tu zaświadczam, że treści dane przez Michała nie są kontrowersyjne, ani erotyczne. Powtarzam: Michał nie jest dilerem filmów porno- to, kto inny robi porno-mod do heroesa).
Po życzeniach od razu siedliśmy do stołu i zajadaliśmy się barszczem. Trzeba przyznać, wyszedł idealnie. Następnie zaczął się konkurs pisanek, na pierwszy ogień i to dosłownie poszła największa pisanka na stole. Była ogromna, na szczycie miała trzy wyrastające na boki krótkie kolce. Cała była pomalowana na zielono i pomarańczowo, po każdej stronie było widać portret długowłosego, orka o czerwonych oczach- autoportret Hellsa z czasów jego młodości- oj, kiedy to było…. Nie zdziwiłbym się gdyby był z T-rexem na ty. Zapytałem się:
-E… skąd to jajo?
Ork żachnął się:
-Jak to skąd z Kalimdoru rzec jasna. Gdybyś wiedział ile czasu uciekałem przed rozzłoszczoną gadziną, o mało, co by mnie nie przysmażyła…
Ja zdębiały zapytałem:
-Chyba nie chcesz nam powiedzieć to, co myślę, czego się boję czyje to jajo…
Hells potaknął:
-Tak to jest To jajo…
-Hells! Jak mogłeś wziąć Smocze jajo!?- Odkrzyknąłem, nim Hells chciał się pochwalić, jakim to sposobem ja mu wrzuciłem:
-Ty barbarzyńco!! Tty.. orku.. zielony ty…!  Jak mogłeś? Jajo zagrożonego gatunku, nie wstyd ci?!
Ork zaskoczony mą reakcją odpowiedział równie gwałtownie:
-Zagrożony?! Ta łuskata chole..
-Nie obchodzi mnie, w jakim była nastroju. Jak mogłeś zabić małe smoczątko w tym jaju?! Tty draniu bez serca!
Ork broniąc się rzekł:
-Ja je tylko zagotowałem i pomalowałem.
-Co?!- Odkrzyknął Fergard, a potem zrobił gest ręką wyrażający „facepalm”. Następnie dodał:
-Czy ty naprawdę nie używasz mózgu? Ty wiesz, czemu w ogóle smoki składają jaja przy wulkanach? One potrzebują wysokich temperatur i ciągłego trącenia do stymulacji wzrostu. Gdy tych obu czynników zabraknie i ktoś nagle uderzy w jajo to…
-To, co?- Zapytał psychol stukając młotkiem w skorupkę. Półdemon warknął:
-Nie!!!!...
Skorupka zaczęła pękać aż nagle szczyt poleciał w górę ukazując mała czerwoną główkę przypominającą legwana i pisnęło. Wszyscy stanęli wryci. Gdy smoczek wylazł cały ze skorupki zaczęło się krztusić, psychol od razu uciekł w stronę grupy Hellsa i Fergarda, smoczek wychynął główkę w stronę ruchu i nagle zionął ogniem. Wszyscy schowali się pod stół, ja stałem z boku patrząc na maluszka. Smoczek odwrócił się ku mnie i o dziwo podleciał. Patrzyło mi na maskę, a ja na Niego. Nagle podleciał do mniej i zaczął się tulić do mych ramion i torsu. Zaskoczeni powoli wychynęli się zza blatu przewróconego stołu i spojrzeli na ten niecodzienny widok. Psychol palnął:
-O, patrzcie. Belegor został mamusią.
Odwróciłem się do Niego i syknąłem:
-A chcesz w ryja od zajączka?
Chłopak zamilkł. Jareq poprawił szatę i powiedział:
-Hellsowi dziękujemy i kontynuujmy konkurs. Następne jajo było różowe i przypominało…’
-Granat!! Wszyscy padnij!- ryknął Hells i schronił się za stołem jak poprzednio.
-To jajo tylko, moje jajo- dodał lekko zażenowany Nekro. Podał je orkowi i odpowiedział:
-To zwykła wydmuszka, która pomalowałem na różowo i ozdobiłem ją tak by przypominała zwyczajny granat.
Ork tyknął jajo, a potem wziął do ręki. Uśmiechnął się z samego siebie i rzekł:
-Niezłe… nawet zawleczkę ma.
Hells dotknął zawleczki, Nekro_L widząc to odkrzyknął, lecz nie zdążył, ork wyrwał zawleczkę, a wtedy wydmuszka wybuchła różowym gazem. Ork wyglądał jak pokryty różowym pudrem, umalowany czerwoną szminką i podkręconymi rzęsami. Psychol widząc to zaczął się śmiać wniebogłosy, wijąc się po podłodze. Przez śmiech jęknął:
-Ale ty wyglądasz! Jak się umalowałeś?! Wyglądasz jak po wizycie u pijanej makijażystki, hahaha… Hellsiunia! Buahahaha..!!!
Ork rozzłoszczony wyjął topór i ryknął:
-Zginiesz marnie, pomiocie robaka! GuuArgHHH!!! Łysiejący ork skoczył na psychola, lecz ten zdołał się wymknąć i zaczął uciekać. Ork gonił go niczym ekipa Ptakuby za Pandą bez majtek. Reszta nie zważając na to kontynuowała konkurs. Zawody wygrał Sepulchure ze swym „kosmicznym jajem”- to znaczy umalowany na niebiesko i wyrysowanymi gwiazdozbiorami. Zwycięstwo było jednak krótkie, bowiem gdy Sepulchure zaczął reszcie pokazywać swe dzieło uciekający wciąż przed rozzłoszczonym orkiem psychol strącił jajko z dłoni zwycięscy, a potem wpadł na resztę pisanek rozbijając je na żółtko i skorupki. Teraz to cała grupa go goniła po całej tawernie. Nawet dziewczyny w stroju króliczków ich nie uspokoiło, potem jednak Panna Laxx wymierzyła w nie kilkoma kulami ognia wrzeszcząc coś o kobiecej godności i innych feministycznych hasłach. Sama też nosiła królicze uszka. Tymczasem ja zajmowałem się swoim małym smoczkiem, karmiąc go kiełbaskami z barszczu.

Wszystkim tawernowiczom życzę kolorowych pisanek, cukrowego basranka, smacznych jajek na stole wypełnionym rodzinna atmosferą i ciepłem, niech zmartwychwstały Chrystus da wam siły na nowy rok, byście dalej szli i pokonywali przeszkody na jakie was będą czekały.
Wesołych Świąt Wielkanocnych życzy wam Belegor.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 24 Kwietnia 2011, 12:55:03
Belegor przyznać muszę, że super ci wyszło.
A tym:

-To, co?- Zapytał psychol stukając młotkiem w skorupkę. Półdemon warknął:

To mnie roztrzepałeś, całkiem do mnie podobne. Wiadomo, ze jakiś debil musiał to zrobić i czytając byłem pewny, że to ja je roztłukę. Tak poza tym bardzo humorystyczne, kilka ciekawych opisów itd. Naprawdę bardzo dobry wykon.

Pozdrawiam i życzę smacznego jaja. ^_^


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 24 Kwietnia 2011, 13:56:09
Nie, nie, nie, niezbyt, nie spodobało mi się, za dużo.. niczego.. tam jakieś króliczki, tu konkurs jajek, tu napad orkowej złości, tam jakieś wymiany płytkom, a jeszcze gdzie indziej Bloodwayne, nieład dla mnie. Nie spodobało mi się, tak jak już wspomniałem za mało tawernowiczów, za dużo orka, no i za mało feminizmu! Ale no cóż, nie zmienia to faktu, że wszystkiego najlepszego wam w ten Wielkanocny dzień.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: sircaptain w 24 Kwietnia 2011, 19:57:21
Całkiem nieźle ale wkradlo się parę drobnych błędów; napisałeś ,,rzec jasna'' zamiast rzecz jasna i ,,cukrowego basranka'' zamiast cukrowego baranka :D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 24 Kwietnia 2011, 22:25:01
Nie, nie, nie, niezbyt, nie spodobało mi się, za dużo.. niczego.. tam jakieś króliczki, tu konkurs jajek, tu napad orkowej złości, tam jakieś wymiany płytkom, a jeszcze gdzie indziej Bloodwayne, nieład dla mnie. Nie spodobało mi się, tak jak już wspomniałem za mało tawernowiczów, za dużo orka, no i za mało feminizmu! Ale no cóż, nie zmienia to faktu, że wszystkiego najlepszego wam w ten Wielkanocny dzień.

Nie martw się, wystąpisz w następnym rozdziale xD

Szczerze... no nic ciekawego na tawernie się nie działo przez ten okres, a wielkanocny odcinek był obiecany.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 25 Kwietnia 2011, 13:05:03
Nie, nie, nie, niezbyt, nie spodobało mi się, za dużo.. niczego.. tam jakieś króliczki, tu konkurs jajek, tu napad orkowej złości, tam jakieś wymiany płytkom, a jeszcze gdzie indziej Bloodwayne, nieład dla mnie. Nie spodobało mi się, tak jak już wspomniałem za mało tawernowiczów, za dużo orka, no i za mało feminizmu! Ale no cóż, nie zmienia to faktu, że wszystkiego najlepszego wam w ten Wielkanocny dzień.

 Nie ma to jak złość, z powodu nie wystąpienia w danym rozdziale. Patrz zawsze wychwalałeś wniebogłosy a teraz nagle, gdy cię zabrakło, już się Hu***** za przeproszeniem zrobiła. Wiesz ile Belegor musiał to pisać, już za to, że to prowadzi powinien dostać jakieś uznanie użytkowników. Ja jestem mu wdzięczny bo wiem ile zajmuje przepisywanie tekstów na komputer, żeby ktoś łaskawie docenił efekt "mej"* pracy.

* W tym przypadku Belegora.

Hadrian: Inaczej niż jesteś żenujący tego nie mogę opisać.  Belegor też tak to odebrał. A poza tym narzekałeś na akcję, w której nic się specjalnie nie dzieje i za mało jest bohaterów - tawernowiczów, co przeczy wszystkiemu bo bohaterów nie jest za mało, jest w sam raz. Choć raz zachowaj się przyzwoicie.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Nekro_L w 25 Kwietnia 2011, 18:36:10
Jestem! ^_^ Dzięki Belegor.
Rozdział krótki, ale śmieszny. Naprawdę. Łzy ze śmiechu miałem przy jajku Hellsa i zniszczeniu mojego. Bloodwayne'a mogłeś zostawić na następny rozdział, bo o nim można by więcej napisać ;> Najwięcej błędów to interpunkcja, ale nie utrudnia to czytania. Najważniejsze, żeby tawerniany klimat był!
I z tego miejsce chciałbym życzyć wszystkim może już nie wesołej Wielkanocy, bo za późno, ale przynajmniej zdążę mokrego dyngusa! Wybaczcie, że wcześniej nie złożyłem życzeń, ale w Zakopanem nie miałem internetu...
A tak! Wybuch mojego jajka przypomniał mi zwrotkę z pewnej piosenki. Belegor pozwoli, że ją tu zacytuję.

Kiedy ci jest smutno wreszcie
chcesz rozerwać się troszeczkę
wsadź se granat między nogi
wyciągnij zawleczkę


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 25 Kwietnia 2011, 18:36:32
Nie, nie, nie, niezbyt, nie spodobało mi się, za dużo.. niczego.. tam jakieś króliczki, tu konkurs jajek, tu napad orkowej złości, tam jakieś wymiany płytkom, a jeszcze gdzie indziej Bloodwayne, nieład dla mnie. Nie spodobało mi się, tak jak już wspomniałem za mało tawernowiczów, za dużo orka, no i za mało feminizmu! Ale no cóż, nie zmienia to faktu, że wszystkiego najlepszego wam w ten Wielkanocny dzień.

 Nie ma to jak złość, z powodu nie wystąpienia w danym rozdziale. Patrz zawsze wychwalałeś wniebogłosy a teraz nagle, gdy cię zabrakło, już się Hu***** za przeproszeniem zrobiła. Wiesz ile Belegor musiał to pisać, już za to, że to prowadzi powinien dostać jakieś uznanie użytkowników. Ja jestem mu wdzięczny bo wiem ile zajmuje przepisywanie tekstów na komputer, żeby ktoś łaskawie docenił efekt "mej"* pracy.

* W tym przypadku Belegora.
Nie bierz przykładu z Bloodwayne i czytaj dokładnie moje posty:
"No, nieźle wyszło, nie było znowu jako "główni" bohaterowie Laxx i Hellscreama, to dobrze [...] Opowiadanie udane, ale wpleć w nie więcej użytkowników, to byłoby lepiej. Jakbyś nie zauważył wcześniej już o tym mówiłem, trochę spokojniej bo czuje agresję w tym poście. Przy okazji, Belegor nie może słyszeć samych pochwał, bo spocznie na laurach. A i pojawiłem się w opowiadaniu, więc nie wiem o co ci chodzi
"Nawet Hadrian się z niego nabijał." Krótki, ale właśnie o to chodzi, w opowiadaniu pojawia się więcej użytkowników, nie ma wtedy opowiadaniu o "jednym gościu" i jest więcej "akcji".


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Shadya222 w 07 Maja 2011, 13:35:13
Dawno tu nie zaglądałam... Jak zwykle świetny ;) A ja przesyłam nieco spóźnione najlepsze życzenia wszystkim tawernowiczom: sukcesów w szkole i w herosach, zdrowia, szczęścia, pomyślności, weny dla wszystkich tawernianych rysowników, poetów i pisarzy i - specjalnie dla Belegora - żeby nie kończyły Ci siępomysły na to i inne opowiadania i żeby szło Ci tak dobrze jak dotychczas. Trzymam kciuki! :D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Rakszasa Maciej w 04 Czerwca 2011, 17:39:59
Mi się podobało, ze śmiechu mało się nie popłakałem.
Wg mnie Belegor może spoczywać na laurach bo za tak wykwintny humor powinien ich wystarczająco dużo nazbierać.

Po prostu owacje na stojąco.
Oby tak dalej.

PS. I wcale mi nie żal że mnie tam nie ma..... ;D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 10 Lipca 2011, 23:32:53
Przyjaciele i pseudowrogowie.

Dość dużo czasu minęło od ostatniego wpisu, wynika to z tego, że przez długi czas poza manią Ashanu nic się nie działu, nie licząc ataku neobotów pod przywództwem Bloodwayne’a i Gandzialfa, otwarciem nowych kącików, schizmy Ptakuby, wielką inwazją na Ashan z przeszłości, testowanie portalu czasu, awansów- normalka. Jedynie co trzeba dodać jest to, że zaczęły się wakacje na dobre- dżdży i mokro. Peszek. Skoro mowa o awansach, to był normalnie wysyp tego, na skutek dobrego humoru Martina. Ponoć jest albo wynikiem krótkiej wizyty Hathoset, albo na zamkniętej imprezie dla VIP-ów Menelag dodał co nieco do kieliszka naszego admina, bądź, co bądź nie grzeszył twardą głową (zemdleć od patelni- rzuconej owszem przez rozzłoszczoną Laxx, ale tylko patelni) i cosik podpisał. W ten sposób następnego dnia, niemal z samego rana dostałem list. Wyszedłem wtedy świeżo z prysznica i musiałem się jeszcze przebrać. Powoli ku mojemu nieszczęściu zacząłem się przyzwyczajać do kapoty, rękawic i masek… gadzich, rozwartych paszczami, przez które każdy bierze mnie za jaszczuroczłeka. Wszystko przez tego Zielonego, Łysego, Starego, Zdziadziałego, Chciwego, ekhm…. Wojowniczego i Dzielnego Hellscreama. Wracając do rzeczy, nim założyłem maskę listem zajął się mój nowy lokator- smoczek z Kalimdoru Puszek. Nim dobiegłem rycząc na niego on przeżuł ostatni róg i odskoczył kuląc do drzwi niczym szczeniak, który dostał klaps za nie wiadomo co. Westchnąłem, schyliłem się i próbowałem coś zebrać z koperty, ale zostały, tylko drobne strzępy. Jedynie co odczytałem to „Menel..” i „bar”. Zrozumiałem, że Menelag chce się ze mną spotkać w barze, bo kto ma miano bliżej brzmiące do menela, niż mój stary znajomy Menelag. Gwizdnąłem na Puszka i mu powiedziałem:
-Puszek. Idziemy na spacer.
Mały smok wesoło merdając ogonem podleciał do przedpokoju i wrócił ze smyczą. Założyłem mu ją, przy okazji okazało się, ze znowu urósł bo trzeba było rozluźnić obrożę. Widać dieta z drobiu i wołowiny mu sprzyja, choć raz na tydzień daje mu baraninę- lecz w małych ilościach, po tym jest jakoś dziwnie podekscytowany jak dziecko po czekoladzie. Obecnie miał rozmiary dużego psa. W takim tempie wzrostu będzie trudno go uchować przed tymi co świeżo wracają z Kalimdoru, np.: podchmielony Hells delikatnie mówiąc. Na moje szczęście jest w większości czarny, a w Tawernie większość to fani Antagarichu, czy Ashanu, a tam Czarne Smoki są ulubieńcami. Suma sumarum nie muszę się martwić o Puszka,… dopóki nie podpali czyjejś chaty.
No więc jak wyszedłem ze smoczkiem na spacer kilka osób przywitało się ze mną, niby nic ale jakoś to zrobili milej i z szacunkiem. Dziwne, Puszek to tylko zwykły smok, żaden to szpan. Nagle dopadł mnie Nekro_l i zziajany przywitał się ze mną i oczywiście z Puszkiem (podpala tych, co go ignorują- taki młody, a już ma zadatki na gwiazdę, he he…). Chłopak z koszulką fanklubu „Green Day” zapytał mnie:
-Bel, mam pewien pomysł związany z naszą redakcją.
Zaintrygowany rzekłem:
-Zamieniam się w słuch.
Nekro_l wyjaśnił:
-Chodzi mi o to by jakoś rozreklamować wasze opowieści. Jakoś je wyróżnić.
-Kącik literacki na zewnątrz naszej organizacji, tak jak owoce pracy Menelag i Pani Oliwsen (Panienka już nie pasuje do kobiety już zamężnej, nie? Nie oficjalnie wynika to z niespodziewanych odwiedzin Mietka i jego „prośby”), bądź mapy tawernowiczów, tak?
-Dokładnie- odrzekł podekscytowany, po czym dodał:- Masz jakieś pomysły?
-Tak, nawet kilka-odrzekłem i zaczęła się długa rozmowa. Tak się wciągnąłem we wspólny projekt, że zapomniałem o czasie, dopiero potem przypomniałem o spotkaniu z Menelagiem i pożegnałem się w miłej, a dzięki Puszkowi i w…. gorącej atmosferze (poirytowany podpalił sznurówki oryginalnych trampek z Nike Nekro_la). Gdy doszliśmy do baru już tam na nas czekał Menelag. Podniósł swój kufel piwa i zawołał:
-Belegor! Stary przyjacielu! Co tak długo?! Goniłeś neobota, czy poszczułeś Psychola swoją gadziną?!
Odpowiadając tylko podniesieniem ręki dosiadłem do Niego, zaś Puszek zaszył się w kuchni, gdzie podjadał resztki i dokuczał serafinowi w jego pracy.
Ja nie zważając na wygłupy mego zwierzaka zapytałem się czarodzieja:
-Jak tam praca, słyszałem że Dwitto i Sebastian niezbyt się angażują w twoją pracę ze strony medialnej, nie?
Mag machnął ręką i rzekł:
-Po tym jak dostali te swoje gazetki na Wigilię cały czas widzę ich chowających się po katach i przeglądających podobne. A tak poza tym nie ma co na nich narzekać, praca idzie ciągle do przodu, ale mam w zanadrzu inny projekt, taki… poważniejszy, jeśli wiesz o co mi chodzi.
Ja z oburzenia niemal ryknąłem:
-Znowu?! Myślałem że już wyperswadowałem ci kręcenia porno-herosa. Może Hells ma grac główną rolę, co?
Menelag machnął ręką:
-Od razu jakieś porno, nie… Dwitto naczytał się za dużo i tak mu się palnęło. To ma być erotyk, taki… lekki i nie taki poważny, taki…od szesnastu lat.
Zażenowany dodałem:
-„Od szesnastu” dostają filmy za aseksualne pokazanie górnych atrybutów kobiecego ciała.
Mag gwizdnął i rzekł:
-No wiesz co, ale ty masz wygładzony język, ja bym to nazwał po prostu…
-PALI SIĘ!!! Kuchnia się pali!- krzycząc na cały głos z wnętrza baru wyskoczył serafin z palącym się fartuchem. Od razu wyskoczyłem z rykiem:
-PUU-SZEK!?
Smok ledwo co wyczłapał się z aneksu kuchennego ziejąc ogniem co chwilę. Po jego kiwaniu i półprzymkniętych oczach poznałem co mu się stało i zapytałem serafina, który właśnie zabrał Menelagowi kufel piwa i wylał na wpół-spalony fartuch by zgasić ogień:
-Co mu dałeś?
Chłopak odpowiedział:
-Dobrał się do baraniny do kebabów to mu dałem miodu z beczki do uspokojenia. Nie wiedziałem, że to był alkohol.
-Upiłeś mi Puszka!?
Panda słysząc to złapał się za głowę i jęknął:
-Mój miodek!!
Barman klęknął i zaczął płakać rzewnymi łzami. Menelag widząc to rzekł:
-Ciężko z nim będzie na spotkaniu Redaktorskim.
-Co proszę?- zapytałem go.
Zaskoczony czarodziej spytał mnie:
-E… to ty nie dostałeś listu?
-Dostałem, lecz go…. Nie mogłem się rozczytać. Doczytałem się jedynie, że mamy się spotkać w barze.
Menelag klepnął dłonią głowę i powiedział:
-Nie sądziłem, że podpis Martina będzie taki wielki…
-Co proszę?
-Nie, nic- zaprzeczył czarodziej i wyjaśnił:
-W liście było mianowanie Cię na Przyjaciela Tawerny, oraz zaproszenie na spotkanie Redakcji w tej i innych sprawach. Oj, to już za chwilę.
Słysząc to, nie mogłem uwierzyć, ryknąłem tylko:
-Co?! Ale jak mam z nim pójść?!
-Nie wiem, musisz coś wymyślić- wtrącił Menelag.

Tu przy okazji napiszę wam na czym polegają „Przyjaciele”. Taki tytuł otrzymują osoby, które są znane i lubiane, choć nie biorą aktywnego udziału w życiu tawerny. Byli wybierani według pewnego kryterium. Polegało ono na tym, czy ta osoba jest kulturalna, ma długi staż i czy ma dość dużą ilość postów. Zadaniem bowiem owych „Przyjaciół” Tawerny była jej reklama w społeczności oraz dawanie przykładu. Byli wzorami dobrego członka tej już dość starego zgrupowania Jednym z pierwszych do dziś znanych Przyjaciół był Zehir15, zwany teraz Mikerem oraz sezonowo się zjawiający Johnny Szalony. Ten ostatni to był jegomość ekscentryczny, którego hobby było… łapanie adminów i członków Redakcji za słówka. Zbierał on kolekcję ich „kwiatków” i za każdym razem je wrzucał, przez co autorzy tych gaf odczuwali wstyd i zażenowanie (może dlatego Martin stał się taki sztywny, a JareQ tak rzadko się odzywa). Obecnie wraca jedynie na turnieje by pognębić nowicjuszy i zmierzyć się z godnymi sobie rywalami. Do dziś pamięta się te epickie walki. Johnny’ego można poznać po tym, że chodzi w…. czarnym płaszczu i masce rodem z serii „Krzyk”, ponoć wywołuje w Adminach i Redaktorach ten sam efekt co w bohaterkach owych horrorów. Ze starej paczki jeszcze można powiedzieć o Neramirze. To chyba jedyny „Przyjaciel” starej daty, który do tej pory aktywnie bierze udział w tematach. Stąd stary system, który polegał na tym, że przyjaciele potem wybierają przyjaciół umarł śmiercią naturalną i rekrutację przejęła Redakcja i Administracja. W ten sposób (omijam tu szczegóły z Martinem, Menelagiem i kieliszkiem w roli głównej) w poczet Przyjaciół Tawerny weszli: asystent Hellsa, pół-demon i pół- nie-demon jak to ująłby Psychol, okularnik. Ma talent pisarski, choć niestety nie jest tak aktywny na innych polach w tawernie jak jego mentor Hellscream- Fergard. Poza nim do paczki weszli: Nimrod- młody czarodziej, który wykazał się tym, że jako jedyny poza mną nie skończył podpalony przez Pannę Laxx w wieczorze kawalerskim Hellsa oraz Ireth- jedyna kobieta w tym gronie. Jest amatorką mitologii i historii, zapamiętałem ją z dyskusji właśnie o jednostkach mitologicznych, które pojawiły się w Antagarichu i Ashanie, a szczególnie o Kirinie.

Wraz z nowymi Przyjaciółmi siedziałem wraz z Puszkiem koło mojej nogi (zdjęcia Hellsa i Laxx od Bandara tak go przeraziły, że ognista czkawka mu minęła)  przy stole zarezerwowanym dla nas- czyli przyjaciół. Było 12 miejsc, z czego zajęte były tylko cztery, Miker- wtedy Zehir15 nie był dysponowany. Johnny ponoć oszalał (raczej mu nie wysłali zaproszenia), miejsca Szałasa, Tośka, Kubofonisty, kluseczki, Markala Wielkiego były pokryte kurzem, a krzesła ze stołem były już połączone pajęczynami pełnymi pająków. Przy okazji przypomniało mi się, że Cepek coś wspominał, że Markal zostawił tam swego ulubieńca, nie pamiętam nazwy… Ariog, arachna, Aragog, chyba tak Aragog, albo coś w tym stylu. Jednakże od tamtej pory każdy ze służby lub neo, który tam miał posprzątać nigdy stamtąd nie wrócił. Przed nami był stolik Administracji, przy której siedziała cała nasza Trójca: JareQ, Martin i Luk. Obok nich dwójka moderatorów: Loczek i Cepek z płaszczem pełnych chomików z hełmami. Po lewicy Administracji byli zaś Redaktorzy, Elita Redaktorska, oraz reszta, w tym Moderzy: Menelag i Sylan. JareQ poprawiając szatę, wyrzucając z rękawa kilka chomików bojowych, oraz z kaptura jednego. Chrząknął kilka razy i podnosząc głową, zaczął przemowę:
-Otwieram Zgromadzenie Redaktorskie. Wpierw muszę tu oznajmić iż do naszej małej grupy dołączyła świeża krew: czterech nowych Przyjaciół: Pannę Ireth oraz Panów Belegora, Fergarda i Nimroda. Proszę miło ich przyjąć i zapoznać z ich przyszłymi zadaniami.
JareQ na znak zaklaskał w dłonie, a z nim całe zgromadzenie, Martin dość chłodno i powoli, zaś Menelag głośno i żywo, jakby był dumny z nas. Hells zaś zasnął i dopiero uderzenie łokciem od Panny Laxx go obudziło i powoli klaskał, gdy owacje się skończyły znowu zasnął. JareQ nie usiadł kontynuował:
-Nie zapomnijmy o tym, że zmiany zaszły również w Redakcji. Powitajmy nowego członka- Misia Puchatka.
Sala zamarła, do komnaty wszedł rudowłosy, o gęstej, kudłatej fryzurze, z kpiącym uśmieszkiem i białym gajerkiem. Ja widząc tego zarozumialca, który tak się puszył i wyzywał starych wyjadaczy i pozostałych, w tym i mnie od spamerów i neobotów niemal nie wybuchłem. Jednakże oliwy do ognia dodał on sam, mówiąc:
-Hę… dziękuje za ten zaszczyt Panie JarQu, ale dziwi mnie tu obecność spamerów zwłaszcza przy stole przyjaciół.
Słysząc to nie wytrzymałem, wstałem i ryknąłem:
-I kto to mówi?!
-Co proszę?- odrzekł z kpiącym uśmiechem. Powiedziałem mu:
-To, że nie wiem co zrobiłeś, że zostałeś redaktorem bo nie zasługujesz na ten tytuł. Jedynie co robiłeś to wszczynałeś burdy, krytykowałeś bez podstaw każdego bez powodu. Oczerniałeś i wyzywałeś. Zachowywałeś się i nadal jesteś butnym, zuchwałym, pyszałkowatym, spamerem.
Grownock zniesmaczony obszedł mnie dookoła i tonem jakiegoś panicza oznajmił:
-Jak śmiesz dziecko neo się tak do mnie odzywać.
Wszyscy oniemieli. Menelagowi szczęka opadła na dół, a Hells obudził się bez trykania go łokciami. Grownock kontynuował:
-Na pewno miałeś tyle warnów co palców w mojej dłoni, a ostrzeżeń jeszcze więcej. Nie potrafisz rozmawiać z innymi, zaś twa gęba, o przepraszam… maska jest odrażająca. Jak taki osobnik, kryjący się pod… tym może w ogóle tu być w Tawernie. Zabierzcie go ode mnie, obrzydza mnie.
Tym razem ten koleś przesadził, wiele razy pozwalałem sobie na jego czcze gadki, po prostu spływały po mnie jak po kacz….eńcu, lecz w obliczu tego grona nie mogłem sobie pozwolić by jakiś palant sobie rządził. Podszedłem do niego i wytknąłem mu:
-Tak się składa… koleś, że z matmy to chyba pałę miałeś, bo nigdy, przenigdy nie zostałem wyrzucony stąd, znam ta tawernę dłużej niż ty i wiem co w niej pasuje, a co nie. Poza tym tobie ostatniemu bym powiedział czemu tak chodzę. Jesteś jedynie nadętym, pyszałkowatym, wrednym, złośliwym, ślepym na innych, paskudnym draniem! I nie pozwolę by taki ktoś jak ty rządził sobie w Tawernie jak jakiś pan. Jesteś tylko nadętym bufonem, któremu trzeba przytemperować nos.
Oczy Grownocka zwęziły się i ryknął:
-Spamer!
Ja mu odkrzyknąłem:
-Bufon!
-Padalec!
-Pijanica!
-Neodzieciak!
-Zgniłe jajo!
-Paskudna jaszczurka!
-Rudy osioł!
-Gruby spamer!
-Pustogłowy!
-Stara Banshee!
-Jęczący ork!
Nagle cała sala zatrzęsła się od krzyku Panny Laxx:
-Dosyć!!!!!!!!!
Ja z Grownockiem zamarliśmy. Spojrzałem za siebie, ujrzałem wtedy sukkuba straszniejszego niż jakikolwiek diabeł, czy czart. Ognie piekielne przy niej zdawały się być zaledwie iskierką. Ryknęła:
-Skończcie tą bezsensowną błazenadę, bo inaczej wam dokopię, zwłaszcza Tobie Belegor!!
Słysząc to jęknąłem:
-Czemu ja?!- pożałowałem potem tego, bowiem Panna Laxx wybuchła:
-Za miłość do Ojczyzny!- potem się uspokoiła i odrzucając kilka loczków westchnęła mówiąc:
-Ech… bowiem ty jako Przyjaciel powinieneś być wzorem i przykładem dla innych członków tawernianej społeczności. Tutaj zaś dałeś nam pokaz zupełnie czegoś innego. Nie chcę się zawieść na Tobie, bo zasługujesz na miano Przyjaciela.
Następnie skierowała się do chichoczącego za moimi plecami Grownocka:
-Ty! Jak jeszcze raz usłyszę lub będę świadkiem jak wyzywasz lub prowokujesz do bezsensownych zwad innych, to ci wkopię podwójnie! Masz jeszcze muchy w nosie by dyskutować z innymi. Swoją drogą kto dał tytuł temu pacanowi?
Grownock zaskoczony nazwaniem go pacanem nie miał odwagi odpysknąć jej. Martin rzekł:
-Administracja nie musi nikomu zdradzać powodów swych decyzji.
Panna Laxx westchnęła:
-Nieważne… Grownock jak jeszcze raz będziesz bez podstawy atakował, nie dam ci żyć w Redakcji, aż do skończenia świata. Zrozumiano?!
Grownock tylko kiwnął głową.
JareQ wstał i powiedział:
-Widząc, że jednak może dojść do przyszłości do awantur zwłaszcza wśród młodszych członków trzeba będzie parę osób usunąć z nominacji, by…
-Zaczekaj!- Przerwała mu wypowiedź Panna Laxx. Odwróciła się do nas i swoim mrocznym spojrzeniem syknęła:
-Mam lepszy pomysł. Jak jeszcze raz zobaczę, że się kłócą wyrzucimy ich na miesiąc do lasu daleko za tawerną związanych ze sobą za ręce żelaznym łańcuchem. Będą pozostawieni tylko na swoje towarzystwo. Ciekawe ile wytrzymają…
Wyobrażając te katusze razem zgodnie krzyknęliśmy:
-Nie!!!
-Więc zatem będziecie grzeczni?
-Tak!
-Bez żadnych awantur?
-Tak!!
-No i dobrze. Przyjaźń dobra, kłótnia zła. Tak to się panowie załatwia takie sprawy. Kłótniami do niczego nie prowadzi.
-I kto to mówi-szepnął Hellscream Oliwsen, gdy nagle poczuł wzrok sukkubki na sobie. Ten dla niepoznaki zaczął gwizdać. My tymczasem wymienialiśmy groźnymi spojrzeniami, lecz gdy Panna Laxx się odwróciła natychmiast udawaliśmy dobrych znajomych i rozeszliśmy do swoich miejsc.
Po tym zdarzeniu. JareQ chrząknął i powiedział:
-Skoro mamy to za sobą, zajmijmy się drugą sprawą. Przyjaciele Tawerny, macie jakiś projekt.
Wtedy sobie przypomniałem o rozmowie z Nekro_lem i gdy żaden z pozostałych nie odezwał się wstałem i rzekłem:
-Ja mam pewną propozycję.
I tak rozpocząłem swoją mowę i wyjaśniłem na czym polega Kącik Literacki, wspólny projekt mój i Nekro_la. Po skończonej przemowie Martin rzekł:
-Ten pomysł był kiedyś zrealizowany, lecz nie wyszedł, jednakże… Teraz jest zupełnie inna sytuacja, a nuż się  uda. Moje oświadczenie brzmi: tak, jeśli inni się zgodzą i poprą. Damy ten projekt pod osąd publiczny.
Menelag wtrącił:
-Uważam że to bardzo dobry pomysł i jestem jak najbardziej na tak. Moje oświadczenie brzmi: Zgadzam się.
Hellscream odrzekł:
-Ja nie jestem za, nie sądzę by to było potrzebne.
Ork ułożył się wygodniej w fotelu, potem JareQ spytał się:
-Jakie zatem oświadczenie?
Hells odchrząknął:
-Później go dam, jest dużo czasu.
Laxx spojrzała na Niego w taki sposób jakby pioruny biły z jej oczu, lecz ork nie zważał na to. Potem skierowała wzrok ku Fergardowi, ten zaczął się trząść i powiedział:
-Ja z opinia poczekam na oświadczenie szsz… Hellscreama.
Westchnąłem i prawie krzyknąłem:
-Fergard wyraź swoje zdanie!!
Hells zaś uśmiechnął się kierując wzrok na swego asystenta. JareQ odrzekł:
-Zatem tę sprawę zakończymy po osądzie publicznym i oświadczeniu Hellscreama i Fergarda. Zamykam również to Zgromadzenie. Mamy chyba dość wrażeń na dziś, nie?

Od tamtego spotkania minęło trochę czasu. Wystarczyło jednak by niektórzy zmienili się. Grownock utemperował się. Skończył jak na razie z wybuchami, zwłaszcza po tym jak po dyskusji z Serafinkiem ukazała się jego ograniczona wiedza i ignorancja. Moje relacje z wrogich stały się neutralne. Był bowiem dobrym szpiegiem i dzięki niemu zyskiwaliśmy nowe informacje, choć nie był tak dobry jak mistrz Hex (wiem co mówię, bo też w to się bawiłem). Pomocny był jednak wyjątkowo podczas otwarcia Portalu Czasu do Ashan. Poza tym pojawiło się inne zagrożenie. Inwazja neobotów.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Rakszasa Maciej w 11 Lipca 2011, 09:33:24
Pierwszy! ;D
No dobra, ale bez offtopów.
Odcinek(bo chyba można tak go nazwać) pt. "Przyjaciele i Pseudowrogowie" jest dosyć kontrowersyjny. Tzn. wg. mnie, bo wydawało mi się jakbyś chcial zamieścić w nim swoje zdanie na różne tematy. No ok, nie ingeruje, to mnie nie dotyczy ;)
Ogólnie, przyjemnie się czyta, mimo jednak rzucających się o oczy niczym pioruny(tak, te same ;)) literówki, szczególnie w nickach np. Namrod (pozdruffka dla Nimroda ;))
Oczywiście nie zabrakło specyficznego tawernianego humoru ;)
Bardzo ładnie, Piątka z plusem ;P


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 11 Lipca 2011, 09:53:25
Literówki, których nie zauważyłem- bo późno pisałem i wysłałem jak zauważyliście są usunięte. W tym rozdzialiku owszem dużo jest rzeczy z mojego punktu widzenia. Pokazałem również tu, że ja nie zawsze jestem taki święty jakby się wydawało na co dzień.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: DWito w 11 Lipca 2011, 12:02:21
Cytuj
Menelag machnął ręką:
-Od razu jakieś porno, nie… Dwitto naczytał się za dużo i tak mu się palnęło. To ma być erotyk, taki… lekki i nie taki poważny, taki…od szesnastu lat.

Chłopie gdzie ty tam mnie widziałeś ??


No to fajnie, choć mógłbyś go dziebko przerobić i na dodatek da mu konkurenta. Byłoby ostrzej, na dodatek to postanie minotaurów- pakty, sojusze, zdrada i krew..... Rzym po prostu (no tam był jeszcze i seks, ale tego nie da się pokazać w herosach).

Będzie miał rywala, tylko nie będzie on z Lochu. A jeśli chodzi o seks, tu Cię zaskocze i powiem, że się da, ale ze względu na młodszych graczy nic takiego nie będzie ;)

Jaaaaasne, a na mojej dłoni kaktus urośnie. Nie rób nas w balona, podteksty to moze i były w kampanii, ale nawet twócy nie potrafiliby z tych modeli zrobić takie wygibasy. Konkurent spoza lochu? Fiu, fiu.... czyżby człek, czy elf z Sylvanu, bo krasnal z góry odpada.

Cytuj
Gdyby sie nie dało, bym nie pisał ;D no a masz coś do krasnali ;D fakt, krasnal odpada xD

Serrrio się da? Nie wierzę w to ale by nie nabijać postów , mogłbyś pozmieniać troszkę Meye co? Albo nie wiem...

Zamiast gadać, czy się da czy nie, lepiej to Menelag zaprezentuj pod jakimś linkiem z +18. Młodsi pobierają na własną odpowiedzialność, starsi już mogą na legalu takie sceny oglądać  :P

Tiaa 8)
skonczmy ten temat bo sie nakreciliście za mocno ;D
Heroes to Heroes a nie Roma :P
I to by było na tyle, proszę państwa xD

No wiesz co, tak ich gasić.... trzeba było ich nie podniecać ta wizją.
Kiedy możemy sie spodziewać kolejnej dawki newsów.

Tyle było o TYM w topicu Uzurpator - MOD.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Nekro_L w 11 Lipca 2011, 12:52:25
Witam. To znowu ja, wróciłem. Widzę, że na Tawernie wiele się działo, ale na razie ograniczę się tylko do komentarza opowiadania Belegora.
Rozdział fajny. Kontrowersyjny, dużo się w nim dzieje, mamy kilka spornych sytuacji - czyli to co lubię :) Ogółem nieźle. Na początku nie mogłem się trochę połapać co i jak, bo text był trochę zagmatwany, ale przez resztę rozdziału wszystko było okej oprócz kilku literówek i błędów interpunkcyjnych, które mogą przytrafić się każdemu ;) I przewyższyłeś mój wkład w pomysł otwarcia Kącika literackiego Belegor (ja nic nie zrobiłem oprócz tego, że jakoś skierowałem rozmowę na ten tor, w sumie cały pomysł i projekt to twoje dzieło) ale i tak dzięki.
Mogę wymienić kilka zabawnych sytuacji, które najbardziej mi się podobały jak Heroes-porno lub zachowanie Hellsa na zebraniu (to było mistrzowskie).
Rozdział na plus, trzymaj tak dalej i czekam na kolejne części :)
Powodzenia w pisaniu!


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: SeRaFiNeK w 11 Lipca 2011, 14:56:15
Zacznijmy od tego, że wskazywałeś Heroes 6 na porażkę rynkową, ze względu, że jest grą typowo pecetową, ja na przykładzie Blizzarda pokazałem, że można robić gry wyłącznie na piece i mieć z tego gigantyczne dochody.
Przykład Ubisoftu i AC 2 dokładnie rozpisał Michał, więc nic dodać, nic ująć w tym temacie. 
Ode mnie, to by było na tyle. Uważam, że powinniśmy skończyć te nasze dyskusje, ponieważ prowadzą donikąd, a cała Tawerna ma pewnie już tych naszych rozmów dość. Dla mnie, to już będzie temat zamknięty, nie wiem jak dla ciebie ;).



Pamiętnik jak zawsze bardzo dobrze napisany, dodam jeszcze tylko, że mogłeś coś dodać o naszych wspólnych dyskusjach o Lidze Światowej na SB, czy o becie H6. Rozumiem jednak, że trzeba też coś zostawić, na kolejny rozdział, więc jest dobrze, pod każdym względem ;).


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Hellscream w 11 Lipca 2011, 22:35:43
Wyrzuciłem offtop i prywatną kłótnię do Kosza. Jakby ktoś chciał poruszyć temat polityki wydawniczej Ubisoftu - temat stosowny jest. Jakby Belegor, Grownock, Serafinek czy cholera wie kto chciałby jeszcze wrócić do kłótni, oczerniania, wyjaśniania sobie czegokolwiek - to drogą prywatną. Tutaj komentujemy opowiadanie Belegora.
Otwieram, i nie bałaganić mi, bo Loczek wyjmie banhammer.
Over and out.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 12 Lipca 2011, 00:16:14
Dzięki szefie, na Tobie zawsze można polegać.  ;D
Wracając do opowiadania tu od razu mówię że nie mogłem opisac wszystkich Przyjaciół, bowiem jak przybyłem do tawerny to większość z nich albo już odeszła albo odzywała się rzadko i dopiero lipca 2010 bądź 2009 (czyli jeszcze przede mną) odeszli na długi czas z Tawerny.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 12 Lipca 2011, 11:42:51
Hmm. Kolejny wpis powiadasz... cóż, jak zwykle wychodzi na to, że co najlepsze mnie ominęło na Tawernie :>
Co do samego odpowiadania, czytało się je również "lekko, łatwo i przyjemnie". Jest kilka błędów i wręczy oksymoronów, najbardziej mnie ten poruszył:


Cytuj
Odwróciła się do nas i swoim mrocznym spojrzeniem syknęła
Stary, ja rozumiem, że jestem cacy, ach i w ogóle ale spojrzeniem nie potrafię jeszcze syczeć ;)

Znowu coś się działo, było o czym czytać. Ach i ten Hells, Stara Zrzęda :>



Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 12 Lipca 2011, 16:16:36
Rozdział ciekawy, lecz nie dorasta do pięt moim zdaniem chociażby: "Wieczorowi Kawalerskiemu" czy "Wielkanocy na Tawernie" obeszło się bez stereotypów, świeżość.



Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Aleksiej w 12 Lipca 2011, 17:37:36
Popieram Psychola. Ten rozdział jest znacznie gorszy od innych, co nie oznacza że jest zły, jest dobry ale czegoś mi tu brakuje....


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 24 Września 2011, 19:06:58
Powrót do... Przeszłości?
Dawno tu nie zaglądałem….ale się zakurzyło! Gdzie pokojówka?! A, zapomniałem…Puszek zjadł ostatnią. No cóż, przynajmniej wiem, do czego elfy się przydają. Ostatnio wiele się wydarzyło. Zmiany we władzy, najazd neodzieciaków i robotów, skandal polityczny. Oj wiele, wiele, wiele było, nie mam jednakowoż czasu na opisanie wszystkich tych wydarzeń. Każdy z nich bowiem zająłby całe dnie na spisanie. Dlatego postanowiłem na razie ominąć te rzeczy i przedstawić przyczynę, tło tych wydarzeń jakim był Portal Przeszłości. Prowadził on bowiem do Ashan- nie do czasów królowej Izabeli i Saretha, po odejściu demonów nudno się po prostu zrobiło. Portal pozwalał przejść do odleglejszych czasów, do momentu gdy wszystkie elfy jak jeden mąż wąchały kwiatki, a nekromanci byli jedynie sektą, przepraszam…grupą fanatycznych wielbicieli ożywionych trupów, zielonych gazów i ostrych narzędzi. Do czasów gdy fanatycy i paladyni byli jednym, a wojska ludzi były ładniejsze. Do okresu gdy monopol na cyrk mieli ludzie dowodzący nagami, a orkowie kumplowali się z sierotami i bękartami, które nimi potem dowodziły. Ashan sprzed pięciuset lat, czasy smoczych krew i łez, tuż przed rewolucją w lesie oraz w okresie największej aktywności nag z Hashimy. Wszystko fajne gdyby nie to, że… portal był w budowie. Inżynierzy mówili, że „załatwią to w mgnieniu oka”. Dopiero Hells powiedział nam, że to tylko oficjalny slogan ubi- inżynierów i w żaden sposób nie powinien być interpretowany jako ocena czasu, który zostaje poświęcony na wykonanie jakiegokolwiek  zadania. Tak więc pozostało nam jedynie polowanie na gońców z wiadomościami o historii w tym akurat momencie dziejów. Nie obyło się bez ofiar i skandali. Wielu stało się maniakami i zaczęli nosić stroje z tamtych czasów i podszywać się pod istoty- ogarnęło to zwłaszcza górę, poza Lukiem. W końcu to nieumarły licz, a jako chodzący trup nie ma mózgu do zmanipulowania. Byłem przerażony tą falą nowej mody. Z powodu zbytniej gorliwości inżynierowie często przekładali termin otwarcia portalu. Z drugiej strony mieli do złożenia portale dla każdego z nas, kto miał klucz, a w zapasie czekały pozostałe. Problem ten ogarnął nie tylko naszą tawernę, ale również inne gildie- Kwasową Grotę i Wrota Niebios (lecz ci pierwsi nie mieli manii Asuańskiej).
Sprawę portalu rozjaśnił dopiero nie kto inny jak Grownock. Otrzymał on specjalny klucz i mógł wejść nawet przez niegotowy jeszcze portal. Wielce się tym chwalił i błagał by inni do niego dołączyli, lecz my zajęci swoimi sprawami, maniami lub zignorowawszy go nie słuchaliśmy. Nie zrażony tym poszedł do portalu, inżynier zapytał:
-Ktoś ty?
-Jam jest Grownock, oto specjalny klucz i pozwolenie na przejście tychże wrót.
Mówiąc to wyjął z kieszeni zwój z kluczem, na którym były zarysowany ciąg cyfr. Inżynier sprawdził i rzekł:
-Dobrze, lecz pamiętaj że portal nie jest w pełni gotowy. To oznacza iż jest niestabilny i w czasie podróży jak i w tamtym miejscu mogą Cię dotknąć skutki uboczne, a obejmują one, zaraz gdzie to mam…
Mrucząc zaczął szukać po swoich kieszeniach, w końcu wyjął poplamiony kawą i czymś tłustym zwitek. Rozwinął go i mlaskając odrzekł:
-Skutki niepożądane obejmują suchość w ustach, zawroty głowy, mdłości, zatrzymywanie wody, bolesne swędzenie odbytu, halucynacje, demencję, impotencję, psychozę, śpiączkę, śmierć i… uch śmierdzący oddech. Podróże w czasie nie są dla każdego, przed użyciem portalu skonsultuj się z lekarzem lub domowym psychologiem. Jesteś gotów?
Grownock połknął ślinkę, lecz wyprostował się i powiedział:
-Zawsze i wszędzie.
Inżynier włożył klucz do dziury po lewej stronie portalu, przekręcił go i ryknął:
-No to walcie się!
I nim demon zorientował się o co chodzi krasnoludki inżynier kopnął go w tyłek i śmiałek przeleciał przez portal.
Po jakimś czasie wrócił z portalu dumny jak paw i zadowolony z siebie. Stał się bożyszczem ludu. Każdy go pytał jak tam jest i w ogóle. On szczęśliwy, że stał w centrum uwagi opowiadał i rozdawał zdjęcia (że też miał czas je robić w trakcie bitwy). Trzeba przyznać robiły wrażenia, a jego opowieści stały się hitem tawernianego ludu, zapominając, że duża część z nich sama ujrzy te cuda, o których mówił Grownock. Ja jedynie zapytałem się o ptaka na zdjęciu. Gdy się dowiedziałem, że to feniks byłem zaskoczony. Taka zmiana w ciągu niecałego tysiąclecia i to na gorsze. Jak to się stało, że z pięknego, niebieskiego ptaka wyszedł ognisty, paskudny nietoperz? To mnie najbardziej zainteresowało. Wkrótce mogłem się tego dowiedzieć. Po tym jak pierwsi wybrańcy powrócili z wyprawy zaczęto przygotowania do częściowego otwarcia portalu. Byłem wielce tego ciekaw. Sam zdobyłem po wielu trudach upragniony klucz- tuz po tym jak wysłannicy od Ubi zaczęli je rozdawać na targowisku za darmo. Wtedy się załamałem, choć nie tak jak wysokością długu u Hellscreama.
Nadszedł czas.
O ustalonej godzinie wszyscy z kluczami się ustawili przed swoimi portalami. Inżynierowie rozpoczęli procedurę przejścia. Nie obeszło się bez powodu- to kilku poraził prąd, to uwolnili zarazę z innego wymiaru (głównie ci co skorzystali z „nieoficjalnego” źródła), a to odrzuciło ich na kilka metrów. Gdy ja próbowałem wejść po prostu wpadłem plaskiem na portal jak na ścianę. Inżynier odparł:
-Wybacz, chwilowe zawieszenie portalu, zaraz to naprawimy.
-Dobrze, ale uwolnijcie mnie wpierw- stęknąłem, lecz nim to zrobili naprawili portal i wpadłem przez niego. Po wielu perypetiach w portalu trafiłem całkiem poobijany i zakurzony. Gdy ujrzałem widoki Doliny Gryfów po prostu oniemiałem. Te wszystkie wysiłki, znoje i ataki niecierpliwości się opłaciły. Walczyłem u boku Sławy, pomogłem Irinie i cudakom z wodnego miasta. Prowadziłem do boju armie pięciu nacji. Na moje szczęście portal rozbudowywano, dzięki temu mogłem potowarzyszyć Sandorowi i pomóc mu w uwolnieniu Iriny- jego przyrodniej siostry. Lecz wszystko co dobre, szybko się kończy- ale czemu tak brutalnie?! Po ostatniej rozbudowie częściej kończyłem porażony prądem niż w Ashanie, a jak tam trafiałem towarzyszyły mi wielkie zakłócenia w czasoprzestrzeni. Bohaterowie miecza zamieniali się w duchy przy ataku, a zaklęcia które rzucałem najczęściej kończyły jako niewypały. Pocieszała mnie tylko jedna myśl- że 13 października portal będzie w pełni gotowy i bezpiecznie będę mógł przejść przez niego. Wtedy będę mógł odkryć odpowiedź na największe pytanie ludzkości- co spaskudziło tak feniksa?


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Reuel w 25 Września 2011, 00:09:05
Imponująca puenta tego rozdziału ;P No poza tym nie jest źle, takie wprowadzenie do tego, co się działo ostatnio. Warto to uwzględnić i przenieść do historii Tawerny. Z tym kopniakiem w tyłek Grownocka mnie rozbawiłeś (w sensie rozśmieszył mnie sposób przepuszczania inżynierów przez portal ;D) Brakowało mi tego pamiętnika ;)


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Widmax w 25 Września 2011, 09:47:09
Pamiętnik Tawernowicza jest bardzo fajny. Fajne było to, jak ten Puszek zjadł ostatnią pokojówkę i to kopanie w tyłek Grownocka, czyli ten sposób przepuszczenia przez portal  :) .


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: tyfon w 25 Września 2011, 10:35:54
Wszystkie wpisy są świetne, jestem ciekawy jak byś mnie tutaj opisał Belegor


najlepszy był... hmmm nie wiem.... chyba wieczór kawalerski


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 26 Września 2011, 11:13:13
Czarna Karta
Niestety mnie przypadł udział w spisaniu tej jakże  czarnej karty w historii Tawerny. Przyczyną pośrednią tego wydarzenia było otwarcie portali do przeszłości. Wszyscy wtedy mieli fioła na punkcie historii Ashan, by jak najlepiej się przygotować do walki w tym okresie. Wielce w tym celu przysłużyli się nasi szpiedzy: Hex- wysoka osoba, ciągle chodząca w płaszczu z kapturem (tak jak ja). Mimo swej sławy nikt poza nim nie wie kim jest dokładnie i jak wygląda (to tak jak ja….prawie). Jego przymioty to skuteczność (tak jak ja), szybkość (tak jak ja), dokładność i wiedza (tak jak ja). Normalnie chodzący ideał (tak jak ja), nie musi chodzić w gadzich maskach by nikt nie wykrył jego tożsamości (w przeciwieństwie do mnie…niestety). On sam by wystarczył, za całą agencję szpiegowską. Poza nim kilku próbowało (w tym i ja), lecz niewielu się udało. Jedynie sławę szpiega otrzymał Kolcz, a potem Grownock. Ten ostatni przegonił wszystkich, nawet słynnego Hexa o informacje, których nikt się nie spodziewał. Znalazł on ślady działalności mrocznych elfów i bezimiennych razem ramię w ramię. Na dodatek miał zdjęcia ich z żywiołakami cienia i kobietą, którą być może zamienili w smoka na wzór Malassy. Puszył się jak paw i wielu go wielbiło. Niestety to był właśnie początek nieszczęścia.
Kiedyś wspominałem o Kwasowej Grocie, nieprawdaż? Jeśli nie to przypomnę. Tawerna nie jest sama. Nie jest jedyną gildią zrzeszającą strategów. Poza nimi znane są jeszcze dwie ogromne gildie. Pierwsza, zza morza w krainie Lodwar (północ Axeoth chyba) znajduje się siedziba „Niebiańskich Wrót”, ci cieszą się największą renomą. Są również najstarszą gildią strategów na świecie. Ponoć ich członkowie są tak potężni, że potrafią zmienić losy krain i nacji w danym obszarze. Jedynie znanym mi magiem o tak potężnej mocy to Menelag z naszej gildii, choć ostatnio Sylan również pokazuje co nieco, lecz czy przerośnie mistrza- przyszłość pokaże. Bliżej nas mieści się Kwasowa Grota- miejsce znane z budzenia bóstw Antagarichu i rządzonej sprawiedliwie przez Rdzawego Smoka Acida i wybranych przez Niego Starożytnych i Strażników. Być może ich system władzy przypomina nasz, ale to nieważne. Gildia ta stała się większa dzięki sojuszowi z Jaskinią Behemoty, przez to również zachowując autonomię zwiększyła się jej renoma i pozycja. Kiedyś Ptakuba działał na rzec utworzenia Triady- sojuszu Trzech Gildii: Tawerny z Kwasową Grotą i Jaskinią Behemoty, jednakże jego wysiłki nie przyniosły oczekiwanych owoców. JarQowi nie spodobały się podziemne klimaty, a dla Acida było za jasno w Tawernie. Warunki postawione przez władze Jaskini Behemota nie podobały się naszej trójce rządzących więc, z układu nici. Utrzymały się neutralne relacje, a do nas doszedł Hellscream, który na stałe zawitał do nas i rozwinął kulturalne zaplecze naszej siedziby. Wróćmy jednak do Kwasowej Groty. Ci mieli naprawdę dobrych szpiegów, nie raz byli o krok przed nami. Można powiedzieć, że konkurowaliśmy miedzy sobą o to kto będzie pierwszy. Stawką byli nowi, wartościowi członkowie. W tym nieoficjalnym „wyścigu” była walka wyrównana i biegliśmy łeb, w łeb. Była to jednak zdrowe i uczciwe współzawodnictwo…do czasu.
Nie minął miesiąc od wstrząsających informacji danych nam przez Grownocka, gdy nad Tawerną pojawił się cień. Nad budynkiem latał rdzawy smok. Niby nic, w końcu nie był to jedyny smok w naszej okolicy, choćby i mój Puszek. Problem był taki, że my znajdowaliśmy się w Ashanie, a w tej krainie nie istniały żadne rdzawe smoki! Bestia okrążała nasz budynek, powoli zniżając lot. Gdy wylądowała przed wejściem do Tawerny głową otworzyła drzwi (były takie jak w hotelach, więc nie miał z tym problemów). Skrzekliwa sekretarka wychynęła się tradycyjnie z lady i warknęła:
-Czego?
Gdy zobaczyła jak Rdzawy Smok zmniejsza się i przybiera bardziej ludzkie kształty przerażona stała w miejscu jak słup soli. W wejściu stanął blady, wysoki mężczyzna w rdzawej, płytowej zbroi, brązowym płaszczu. Miał długie, rudawe włosy, jadowicie zielone oczy, a z czoła i wzdłuż głowy, wyrastały dwa rzędy krótkich rogów, stykających się tuż za głową. Mężczyzna odwrócił się do sekretarki i zapytał z serdecznym uśmiechem:
-Czy to Tawerna?
Sekretarka ledwo przełknęła ślinkę i ruchem głowy przytaknęła. Gość powiedział:
-Jestem Acid. Mam pewną ważną sprawę i chciałbym w tym celu się zarejestrować.
…………………………………………………………………………………………………

Wtedy ja wraz z Michałem, Hadrianem i Ptakubą sączyliśmy zimne napoje. To było zanim Michał o numerze 787 przemianował się na Reuela. W Tawernie nikt nie spodziewał się przybycia tak ważnego gościa. Nagle zauważyłem wysokiego mężczyznę z rogami jak rdzawy smok i płaszczu w kolorach jego skrzydeł. Rozpoznałem go od razu, z zaskoczenia wyplułem cały napój jaki miałem w ustach, przez maskę wprost na Hadriana. Ten otarł się chusteczką i powiedział:
-Nie mogłeś mnie ostrzec, zanim to zrobiłeś? Następnym razem zapamiętam, że nie lubisz Nestea.
Ja zaś niemal wyskoczyłem z krzesła i niemal zawołałem:
-To władca Kwasowej Groty! Acid!
Obecni przy stoliku prychnęli niemal równocześnie i zawołali:
-Co?!
Odpowiedziałem im:
-Nie co, tylko po co. Acid jest znany wszem i wobec w naszym środowisku, lecz poza Jaskinią Behemota nie odwiedzał nigdy innych miejsc. Ciekawe po co tu przybył, hm…? Coś mi tu śmierdzi. Chodźcie, musimy to sprawdzić.
Grupa niechętnie przystała na to, Hadrian dopowiedział:
-Jeśli tylko mi przysmaży wąsy ty zapłacisz za fryzjera, zrozumiano? Wciąż pamiętam te dantejskie sceny z wieczoru kawalerskiego.
-Nie marudź Hadrian!- odrzekłem mu, po czym dodałem:- Co najwyżej nas zakwasi.
-Też mi pocieszenie- mruknął Hadrian i się nie odezwał więcej.
Acid skierował się ku największemu gronowi, który prowadził dyskusję o nowościach z historii i zwłaszcza o tych od Grownocka. Wszedł niezauważenie na mównicę, chrząknął parę razy i rzekł do tłumu:
-Przepraszam, że przerywam wam dyskusję drodzy Tawernowicze. Jestem Acid z Kwasowej Groty, nad którą trzymam pieczę. Przybyłem tu z ważnego powodu. Otóż…doszło do kradzieży. Wasz redaktor Grownock wykradł informacje zdobyte z trudem przez naszego Strażnika Alamara w misji na wschodzie. Mam dowody, że doszło do plagiatu i przykro mi, że musieliście się dowiedzieć w ten sposób.
Słowa przywódcy innej gildii zaskoczyły obecnych, w tym i mnie. Tłum zawrzał, wielu zaczęło dyskutować na ten temat i pytać o co chodzi. Wyjąłem z kieszeni płaszcza notatki. Michał, który to zauważył spytał:
-Skąd to masz?
Wyjaśniłem mu prędko:
-Lubię porównywać informacje z różnych źródeł, dzięki temu ma się pewniejsze informacje.
Przeglądając informacje na temat mrocznych elfów z Groty i od Grownocka zszokowała mnie niemal całkowita identyczność. Czas podania, zawartość, nawet język i styl były niemal takie same, jeśli nie identyczne. Ryknąłem:
-Wiedziałem. Grownock przyniesie nam jedynie problemy! Dokonał plagiatu!
Michał natychmiast zareagował:
-Ejże, czy aby  nie przesadzasz? Może to tylko zbieg okoliczności?
-Tak?! To spójrz na to.
Już miałem mu podać notatki, gdy nagle do komnaty z hukiem drzwi wszedł rudowłosy chłopak w białym garniturze- Grownock we własnej osobie. Dłubał sobie wykałaczką w zębie i warknął:
-Kto mnie wywoływał? Ktoś tu mnie oskarżał o plagiat?
Potem spojrzał na Acida i palnął:
-Co to za gościu?
Rozzłoszczony odpowiedziałem mu:
-To Acid, władca Kwasowej Groty. Jak mogłeś im ukraść informacje?!
Grownock podirytowany tym, że ktoś mu zwrócił uwagę odrzekł:
-Ja nie kradnę informacji. Jestem ponad to. Bez dowodów proszę się do mnie nie odzywać.
Acid rzekł do niego:
-Mam dowody, o które prosisz. Dokonałeś plagiatu, dając materiały do swojej siedziby bez źródła.  Nie podałeś jak je i skąd zdobyłeś. Zawartość zaś i styl przedstawienia w całości pokrywa się z tym od Alamara. Tłumaczenie tekstu również nie pozostawia złudzeń. Czas wydania również wskazuje na jedno. Dokonałeś plagiatu.
Grownock syknął:
-Kłamstwo! Po co miałem dawać źródło?! To przecież bez sensu! Mam podawać źródło do każdej zdobytej informacji? Nie świruj!
Wtrąciłem się:
-Acid ma rację. Podaj źródła skąd zdobyłeś te wiadomości. Tak będzie sprawiedliwiej i udowodnisz, swoją niewinność.
Demon warknął w moją stronę:
-Odczep się ode mnie! Nie będę słuchać spamera! Nie rób wiochy! Po czyjej ty jesteś w ogóle stronie?!
Nie zrażając się wyjaśniłem mu:
-Jestem po stronie Tawerny. Bronię jej dobrego Imienia! Dlatego proszę Cię podaj źródła nim swym postępowaniem zniszczysz reputację naszej siedziby.
Grownock nie słuchając mnie w ogóle pysknął mi:
-To ty psujesz jej reputacje swym spamerskim zachowaniem.
Już miałem mu zripostować, gdy miedzy nami stanął Michał i ryknął:
-Skończcie już z tym cyrkiem! Oboje!
Posłuchałem kolegi i westchnąłem. Miał rację. Kłótnia z Grownockiem tylko by pogorszyła sprawę. Wtedy demon skoczył i wylądował przed władcą Groty i zaczął go wyzywać:
-Jak śmiesz mi zarzucać plagiat. To ty jesteś kłamcą! Kłamca! Kłamca! Kłamca!! Jesteś dziecinny. To „tawernowicz” był pierwszy w tych przeciekach. Poza tym były one w Heroes Community. 
Na ratunek poszedł demonowi również Hex, jednakże nie dołączając do jego podskoków.
Acid spokojnie stał nie zrażony jego nadskakiwaniem i odezwał się:
- To pokaż te źródła z HC. Poza tym to nie „Tawernowicz” był pierwszy. Screeny, które dałeś pochodzą od Alamaara, bo to on je wykonał.
Grownock słysząc to zbaraniał. Hex słysząc to odszedł od Grownock. Acid kontynuował:
-Widzę, że nie możesz podać źródła. Zatem potwierdzasz że wziąłeś je z naszej gildii. Nie dziwota. Alamar długi czas tłumaczył język tubylców, by mógł uzyskać te informację. Po tobie zaś widać, że nie byłbyś w stanie tego dokonać. Nie musiałeś kraść, wystarczyło jedynie poprosić. Dalibyśmy ci te informacje bez problemu. Są one dla wszystkich przecież.
Wtedy Grownock odskoczył od Acida i palnął:
-W Jaskini Behemota również są te informacje i to takie same! To wy im ukradliście!
Ptakuba słysząc to załamał się i oparł się o moje ramię, jęcząc:
-O Boże, co za głupota! Ta jego pycha nas dobije!
Wtedy odezwaliśmy się razem:
-Przecież Kwasowa Grota i Jaskinia Behemota są w sojuszu!!
Grownock wzdrygnął. Nie wiedział co powiedzieć. Wtedy do akcji wkroczył Psychol i odezwał się:
-Nawet jeśli to zrobił to i tak będę po stronie Tawerny.
Załamałem się zachowaniem znajomego. Grownock zaś słysząc to uśmiechnął się tryumfalnie, nagle do komnaty weszła trójka naszych adminów. JareQ ukłonił się gościowi, który odpowiedział tym samym gestem. Nasz lider powiedział:
-Ta sytuacja wielce nas niepokoi. Proponuję byśmy to razem wyjaśnili w moim gabinecie. Proszę.
Acid przystał na propozycję naszego administratora i poszedł za nim z resztą adminów i Grownockiem opuszczając naszą salę.

Wyników tej rozmowy nam nie podano. By się dowiedzieć jak się potoczyły musiałem opuścić na jakiś czas Tawernę i wejść do Kwasowej Groty. Z tym nie było problemu. Maska i płaszcz i rękawice nie były tam już potrzebne, a jako Przybysz mogłem spokojnie wejść do środka. Wszedłem do ich podziemnej tawerny, która przypominała futurystyczny budynek z aluminium i stali, być może fabrykę lub laboratorium. W środku Mieszkańcy dyskutowali tak jak my w swoich komnatach. Nagle usłyszałem rozmowę:
-Jak oni mogli! Nie dość, że nas okradli, to jeszcze oskarżyli naszego władcę i go obszczekali.
-Wiedziałem, że tak będzie. Dlatego tam nie chodzę. Na dodatek tuszują sprawę. Za grosz godności normalnie.
-Właśnie! Ci ludzie bronią swego niewiedzą o co chodzi i tylko się pogrążają.
W całej karczmie rozgorzało. Słyszałem krzywdzące słowa o nas, lecz nie mogłem zareagować. Mimo iż bolało, że ocenili nas na podobieństwo Grownocka i akcji Psychola to po części się z nimi zgadzałem. Ze wstydem zwiesiłem głowę. Zasłużyliśmy sobie na to. Wtedy tą dyskusję zakończył Acid- tym razem w swej prawdziwej, smoczej postaci:
-Spokój! Powiedziałem wam o tym byście ocenili i powiedzieli co sądzicie. Nie chcę by doszło do jakiś bojkotów lub rozpoczęli nagonkę na Tawernę. Rozmawiałem z ich przełożonymi i dali mi słowo, że podobna sytuacja się nie powtórzy. Mam jedynie nadzieję, że „autor” poradzi sobie sam.
W karczmie uspokoiło się. Ja dowiedziawszy się jaki był finał rozmów odszedłem z Groty i powróciłem do Tawerny. Przez cały czas rozmyślałem o przywódcy tej Gildii. Nie spodziewałem się takiego zachowania po nim. Pomimo iż był poniżony i obszczekany nie wyraził urazy do nas i zabronił wszelkich negatywnych działań wobec Tawerny. Zdziwiłem się tym i jestem ciekaw jakby nasi postąpili w takiej sytuacji. Czy tak jak Acid, czy może jak Grownock oskarżając na boki i atakując bezmyślnie. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał się tego dowiadywać. Dotychczas w sprawach plagiatu od nas potrafiliśmy działać normalnie i spokojnie, lecz jak będzie teraz?
Na skutki nie trzeba było czekać długo. Oficjalnie zostałem wyrzucony z komnaty plotkarskiej na okres nieokreślony z powodu złego stosunku do Grownocka. Do dziś nie ujawniono rozmów z gabinetu JarQa, a Panna Laxx, która była przeciwko Grownockowi po tej akcji została zdegradowana i obłożona monitoringiem. Podmiot tych wydarzeń znikł, choć zachował swój status. Na tawernie zapanował spokój, niezbyt miły, cichy i pusty. Wtedy do akcji wkroczył Hellscream, ale to inna historia.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Reuel w 18 Października 2011, 19:58:32
No cóż, w pamiętniku powinny się znaleźć nie tylko te dobre wspomnienia, lecz również te złe, które powinny być przestrogą. W każdym razie było jak było, mam nadzieję, że cała ta paranoja się więcej nie powtórzy i tyle. No ale jak widzę to w tym artykule skromnością nie grzeszysz ;P

Edit: Dziwne, nie zwróciłem uwagi na ten rozdział, a tyle na niego czekałem. No cóż, ja już tak mam. Chwilami na dzień przed wyjazdem dowiaduję się, że wyjeżdżam gdzieś z rodzicami i siostrą, więc do tego typu wpadek jestem przyzwyczajony ;D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 18 Października 2011, 20:39:24
Bardzo dobrze spisane i zrelacjonowane wydarzenia na Tawernie, pamiętnik powinna zareklamować administracja na Stronie i podkleić na forum! Luźna forma, prosty przekaz, nie wulgarny język. Brawa! :yahoo:


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 07 Kwietnia 2012, 17:47:52
Dobre i złe dni

-Zaraz, zaraz… gdzie to mam. Przepis na soczysty gulasz, nie…. żeberka z colą nie…. plan zawładnięcia nad światem… też nie, poradnik do flirtowania też nie, o płyta Nickelbacka? A, nie to podróbka dla brata. No kurcze gdzie to mam? Puszek! Gdzie mam te notatki o Hellsie?! No nie! Mówiłem żeby tego nie tykać! Zły smok! Zły smok!
Mój smok po raz kolejny podpalił notatki o Hellsie moderatorze. No cóż postaram się zatem napisać jego biografię bez pomocy notatek. Lecz zanim się za to zabiorę, kilka słów wyjaśnienia. Hells to zielony, łysy, stary, leniwy, aspołeczny, cuchnący….  sympatyczny, doświadczony, szarmancki i elokwentny dżentelmen lubiący w kobietach, zwłaszcza wobec panny Laxx. Uff… Banaxe’a nie ma, mogę pisać dalej. Niedługo po cichych dniach (nie związanych z niczyim „przejściem przez Morze Czerwone”, jeśli wiecie co mam na myśli) administracja zajęła się szukaniem nowego moderatora. Mnie wówczas nie było, byłem wtedy na ważnej misji w górach, a i tak miałem embargo na komnatę plotkarską. Długo nie szukali, zastępcą Panny Laxx, został Hellscream. To był wyśmienity wybór, po tym jak Ten, którego imienia nie można wymawiać pokazał „co potrafi” (związku z Kwasową Grotą) potrzebna była osoba, którą znała większość mieszkańców i była lubiana i respektowana. Taki był właśnie ów ork, nikt mu nie życzył śmierci, ani zapomnienia jak nowemu redaktorowi (który dziwnym trafem bez rekrutacji został redaktorem). Na początku nie brał tego na poważnie, traktował nas normalnie, niczym stary, dobry wujek lub raczej dziadzio…. do czasu, aż nie ulepszyli jego skarbu (czyli 40 sekund)- kochanego topora. Początki władzy były dość spokojne, nawet za spokojne. Parę osób się rozzuchwaliło i…. otrzymało bilet banaxe’m w jedną stronę. Mieszkańcom jednak z trudem przychodziło do takiej zmiany i nadal lekko traktowali funkcję starego orka. Oj to były żarty. Wszędzie, w każdym zakamarku mówiło się o „bananowej księżniczce”, „żółtej/cytrynowej princessie”. Pomimo nowych omówionych spotkań z banaxe’m (a wierzcie mi samo spotkanie z jego właścicielem boli, wiem coś o tym), to żartom nie było końca. Niewiadomo czy z tych, czy innych przyczyn Hells dał za wygraną i zaszył się w swoim pokoju, bujając się na żółtym, wiklinowym,  bujanym krześle czytając świerszczyki lub polerując swój topór. Okres milczenia trwał tak długo, że ja z Fergardem zaczęliśmy się bać najgorszego. Wkrótce to się miało zmienić….
Pamiętacie Wolny temat? Tak się nazywała najbardziej rozgadana, żywa, rozrywkowa część naszej tawerny, była esencją, sercem gildii, klejem zlepiającym nieznane sobie osoby w kumpli. To tam poznałem wiele wartościowych indywiduów Tawerny. To było miejsce, gdzie działy się najważniejsze wydarzenia obyczajowe, gdzie piwo i cola (lub Jack Daniels- nie odróżniam) najlepiej smakowały./Niestety ten nasz swoisty zakątek, został zamknięty przez górę, z powodu dyskusji, która zamieniła się w kłótnię, pełną wyzwisk i nieczystych zagrań. Nie będę tu wymieniać winnych (pozdrawiam Fasta). Gildia mocno na tym ucierpiała, niby potem pojawił się temat do nocnych rozmów, ale nie każdy miał czas. Powoli, lecz coraz dobitniej tawernę trawiła nuda, rutyna i marazm. Jakby to wielki poeta rzekł: „Nic się nie dzieje nananana, nikt się nie bawi nananana, wszyscy się nudzą”. Nie pomagały nawet nowe wieści od inżynierów z portali, czy rewolucyjne informacje o angażu u piratów z Redanii. Trzeba było działać. Pierwszą iskrą był głównie Hadrian i Reuel- stary znajomy, znany wielu pod pseudonimem „Michał787”.  To oni niczym rewolucjoniści zebrali listę osób zgadzających się z ich postulatami, by reaktywować nasz ukochany i dawno utracony przybytek. Wszyscy chętni, a było ich chyba dwudziestu (w tym ja, oraz praktycznie każdy stary wyjadacz, który jeszcze pozostał, poza Menelagiem) podpisało dokument- zwany potem „Listem dwudziestu” i został wysłany do JarQa. Efekty były niespodziewane. Nasz blond-włosy rycerz Loczek zajął się porządkami i wkrótce otwarto Wolny Temat. Zabawom nie było końca, Menelag wówczas postanowił sprosić wszystkich tych, którzy odeszli lub dawno się nie odzywali. To była noc cudów, bowiem w ten jeden wieczór niemal równocześnie wróciła Panna Laxx jak i stary, dobry wujek Hells. Rozmowom nie było końca, Hadrian, Pawek i Psychol cieszyli się rangami redaktorów, Menelagowi ulepszyli różdżkę (którą otrzymał ode mnie na święta bożonarodzeniowe), a ja cieszyłem się wraz z nimi. Pogratulowałem Reuelowi, a gdy więcej wypiłem rzekłem:
-Pamiętasz jeszcze Hellscream? Ten stary dziad, co mnie tak załatwił? Ten stary, zagrzybiały, egocentryczny cap! Ja mu pokażę, załatwię go jeszcze, zmuszę go do zakończenia konkursu nowych ras, a potem jak się pozbędę tego durnia…
Spojrzałem wtedy na Reuela, który miał przerażoną minę i wskazywał palcem coś w moim kierunku. Odwróciłem głowę i ujrzałem Groma we własnej osobie, wściekłego i ściskającego topór w dłoniach. Wtedy pod wpływem alkoholu rzekłem do niego:
-O cześć! Nie wiedziałem, że tu jesteś!
Następnie odwróciłem się do kolegi i syknąłem głośno:
-Imbecyl…
Dopiero w tym momencie dotarło do mnie co ja zrobiłem. W ostatniej chwili uniknąłem ciosu jego toporem i zaczęła się gonitwa. Niemal przez całą imprezę wiałem przed rozwścieczonym orkiem, potem ponoć dołączyła również Panna Laxx ze swą patelnią, ale wolałem nie patrzeć za sobą. Otwarcie trwało całą dobę, potem zostali tylko admini zostali, by posprzątać i upchnąć gdzieś resztki (zwłaszcza alkoholu). Luk zygzakiem szedł wzdłuż sali jęcząc:
-Cała sala… szuuuka ciałaaa!
JareQ zaskoczony spytał Martina:
-Co mu jest?
Rycerz w białym płaszczu rzekł:
-Przeżywa kryzys zgonu średniego.
-Zali czemu?
-Z ubóstwa. Jest tak biedny, że nie ma nawet za sobą wapnia.
-Przykro mi, ale i tak mu nie podniosę pensji.
-Dobry ruch, towarzyszu.
…………………………………………………………………………………………………

Niedługo potem Reuel otrzymał rangę przyjaciela, którą zasłużył już dawno temu. Dzięki pomocy Mikera (można by rzec dyrektora naszego grona przyjaciół) i dobrej woli Loczka udało się. Kiedy pozostałe sprawy zostały związane udałem się z misją szpiegowską do Kwasowej Groty, ale o tym innym razem.
Gdy wróciłem, na powrót wróciłem do tawerny by ucztować i pić z Hellsem i starą banda wyjadaczy.  Byłem szczęśliwy, konkurs ruszył z nową rasą, ork wrócił do pisania, a po Grownock i Martinie niemal żadnego śladu i aktywności. Miałem nadzieję, że zawsze tak będzie, niestety nie sądziłem że los może się jeszcze odwrócić. Pierwszym sygnałem był apel Loczka z informacją, że odchodzi. Zbytnio się tym nie przejąłem, bowiem wierzyłem, czy raczej wiedziałem, że wróci i pewnie odzyska swoją funkcję. Przed końcem pierwszego kwietnia okazało się, że to był wczesny prima aprilisowy żart. Kolejny cios był jednak prawdziwy. Otóż tego feralnego dnia, nim Słońce wstało stary ork spakował się i wyszedł z plecakiem i torbą podróżną ze swego pokoju. Wszyscy widzieli jak szedł spokojnie uliczkami, korytarzami, aż dotarł do wyjścia. Odwrócił się i widząc tłumy ludzi, czekających choć na słowo wyjaśnienia chrząknął i zaczął swą dawno przygotowaną przemowę:
- Cześć wszystkim. Nie lubię tego robić. Naprawdę nie lubię. Już raz żegnałem jedną społeczność, Jaskinię Behemota, nadal mam taki gorzki posmak w ustach po opuszczeniu  gildii i piękne wspomnienia z nią związane...Tak, nastał w końcu moment, kiedy wasz Wujek Hellscream odchodzi na słuszną emeryturę. Początkowo przybyłem tu, żeby awanturować się o kradzież moich pomysłów, ba, złamałem regulamin moją pierwszą wypowiedzią. Uważałem tą stronę za zbiorowisko trolli i neokidów, ale na szczęście zmieniłem zdanie. Bez zbędnej przesady stwierdzę, że poznałem tu mnóstwo wartościowych osób i w żaden sposób nie zmarnowałem żadnego z dni z wami spędzonych.

Trzeba jednak wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Zdaję sobie sprawę, że wieczne braki w wydajności moich projektów nadrabiałem gadaniną i miną, więc może forum nie straci na moim odejściu tyle, co na podobnej akcji przeprowadzonej przez Loczka. Swoją drogą, zbiegliśmy się w czasie, nie ma co...
Mój serdeczny kuzyn zaprosił mnie do siebie na czas w sumie nieokreślony, a ja z chęcią się zgodziłem. W końcu ostatni raz w Hiszpanii byłem 8 lat temu, a przez najbliższe pół roku nic mnie w Polsce nie trzyma...Nie obrazicie się chyba, że nie będę Wam opisywał meandrów mojego życia prywatnego.
Mówię to zanim zedrą ze mnie odznaczenia rangi, powodzenia wszystkim w konkursie na nowych moderatorów, który z pewnością zostanie rozpisany po odejściu moim i Loczka. Jeżeli administracja tego nie zrobi, to ja Menelagowi współczuję.

Ork westchnął i kontynuował dalej swą mowę:
-No i kilka słów do osób mi bliższych, przecież co to za pożegnanie bez nich.
Jarku, dzięki, że uwierzyłeś, że mogę coś zrobić dobrze i przepraszam, że kilka razy zawiodłem. Martin, no-lifie, get a fuckin' life.
Luk, Up the Irons. Mam nadzieję kiedyś się z Tobą spotkać na jakimś koncercie.
Oliswen, jeszcze raz serdecznie dziękuję Ci za rysunki.
Kluseczko, choć pewnie tego nie słyszysz, dziękuję Ci za bycie wierną czytelniczką mych opowiadań.
Laxx, diablico...Będziemy w kontakcie. (tu wykonał odpowiedni gest ręką i ustami)
Shelv, mój ukochany dres - intelektualista...Oby przewaga liczebna zawsze była po Twojej stronie.
Cepek, kiedyś masz się dorobić sieci restauracji, w której obsłuży mnie przebrany za chomika kelner.
Menelag, jeszcze raz wyrazy współczucia. Ale będziesz miał roboty...
Belegor, miłego noszenia maski. Jeżeli administracja przyzwoli, możesz dokończyć Nowe Rasy Tawerny, żeby nie stały jako pomnik mojej porażki. Może w końcu skończymy tego PBFa.
Dabu, Lazor, Fehu...moglibyście tu wrócić, bo się nudno robi. 
Ptakuba...zawsze chciałem Ci to powiedzieć. Kiepski z Ciebie anarchista, co ciągle chce wprowadzać sojusze o!
Milandia, której już z nami nie ma...Byłaś pierwszą osobą z którą gadałem na Tawernie. Pozdrowienia, gdyby ktoś ci o tym powiedział.
egzeq, do dziś pamiętam Twoje gówniarskie odzywki na forum Ptaka, a tutaj to taki ułożony byłeś. Dzięki Tobie słucham The Exploited, wiec dzięki.
Kolcz, od Ciebie zaraziłem się długimi okresami absencji. Hate you.
I jeżeli kogokolwiek pominąłem, a uważa, że powinien się tu znaleźć - to sorry. 
Regeth, mistrzu tematonekromantów...Ręka na pulsie.
Nimrod, ty stary draniu, do usłyszenia.
andre, Tazol - chłopaki od LoLa, dzięki za gry.
No i last but not least...Fergard, mordko Ty moja. Siedź na tej stronie, a moje imię nie zginie. Może na odchodne zdołam Cię zrobić moderatorem Waszej Twórczości, nie widzę nikogo innego jako mojego następcy. Powodzenia, cokolwiek byś nie robił, na pewno się do Ciebie odezwę, musimy w końcu tego PBFa postawić na nogi i w LoLa zagrać. Sława!

Sigh...no i chyba to by było na tyle. Wiem, że 1 kwietnia aż wrzeszczy, że to tylko Prima Aprilis, ale niestety - to rzeczywistość. POSTARAM, postaram się Was jakoś odwiedzić...Pewnie w niedzielny wieczór wpadnę ostatni raz, a potem czeka Was długi odpoczynek ode mnie. Z nieukrywanym żalem odchodzę, ale nie miałem serca zwiać bez pożegnania.

Ladies and gentlemen...Uncle Hellscream has left the building.

Po skończonej przemowie tłum ogarnęły sprzeczne emocje. Lament mieszał się ze śmiechem, część wieszczyła, że to prima aprilis, ale większość czuła, a na pewno w środku, że to powiedział na serio. Gdy odszedł pozostała pustka, której się nikt nie mógł zapełnić. Minęło niewiele czasu, ale sama świadomość tego sprawia że tęskni się za tymi czasami. Może kiedyś napiszę o nim biografię. Historię orka, który pomimo swej gwałtownej (delikatnie mówiąc) i barbarzyńskiej naturze był doświadczonym, dobrym wujkiem radą. Pomógł mi na tawernie rozwinąć skrzydła, uwierzyć w swoje literackie zdolności. Był wzorem tawernianego bohatera, idealnego obywatela naszej gildii jak i przyjaciela. Był przede wszystkim Wujkiem Hellsem

Farewell warrior, for the Horde!


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 07 Kwietnia 2012, 18:41:28
Wkradło się kilka nieścisłości i wad, których od razu się doczepię:
-Menelag był przeciw otwarciu WT - wydało się ;D.
-Bez obrazy, nie żebym się wywyższał czy coś, no ale w ogóle pominąłeś mnie przy fragmencie o WT (tak jakbym nic nie zrobił).
-Nie napisałeś o tym, że Pawek tez jest zieleniał.

"Gdy odszedł pozostała pustka, której się nikt nie mógł zapełnić. Minęło niewiele czasu, ale sama świadomość tego sprawia że tęskni się za tymi czasami."
No proszę... nie lamentuj, było minęło, głowa do góry i do przodu! Hells nie byłby zadowolony takimi dołowaniami. ;)

Co do reszty, to jest w miarę, trochę mało, no ale coś tam opisuje. Szkoda, że ostatnimi czasami nie tworzyłeś żadnych nowych "kartek z pamiętnika".


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Fast w 07 Kwietnia 2012, 18:52:00
Te Twoje pozdrowienia wyglądają tak jakbyś wszystkie "zasługi" przypisał mi ; >


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 07 Kwietnia 2012, 19:13:46
O rekrutacji na redaktorów napiszę później i należycie. Tu skupiłem się na Hellsie i Wolnym Temacie. Oczywiście poprawię to i owo, by było jak najbliżej prawdy.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Fenir w 07 Kwietnia 2012, 20:32:05
-Przeżywa kryzys zgonu średniego-cień
-(...)Jest tak biedny, że nie ma nawet za sobą wapnia- Lisz ale było, że nie ma zasobów wapnia
-Cała sala… szuuuka ciałaaa!-też cień
Ehh jednak są tu jacyś wyjadacze Warcrafta  ;D czyżby to miało związek ze spamem na sb cytatami z WIII?

Fajnie, że wreszcie się pojawiła nowa kartka :D, chociaż boli, że dopiero po półrocznej przerwie.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 07 Kwietnia 2012, 20:39:18
No cóż fakt, faktem sam planowałem emeryturkę, ale jak widzę, nadal będę potrzebny.  :)


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 26 Czerwca 2012, 21:59:46
Hmm... trochę czasu minęło, a jak widać żadnej nowej opowieści. Czy Belegorze planujesz może jakiejś nowej kartki z pamiętnika? Bo bardzo chętnie bym przeczytał ;).


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 03 Grudnia 2012, 00:37:11
Bohaterowie magii i… mafii?
Oj dużo czasu minęło. Ostatnio było chyba jak odszedł Hellscream. Nie na dobre, nie żebym się skarżył…zwłaszcza, że z każdej strony może we mnie uderzyć jego samonaprowadzający się banaxe. Nie raz się z nim zmierzyłem, raz nawet urządziliśmy konkurs czyja broń jest skuteczniejsza. To było całkiem dawno temu, kiedy słuch o cepkowych chomikach bojowych całkiem zaginął. Loczek wtedy ramię z ramię ze staruszkiem Hellscreamem szalał zamieniając neokidów w popiół lub tatar, z czego ani jedno i ani drugie nie było jadalne. Na drodze stanął im Raelag z numerem 1972. Był to na pozór nie wyróżniający się z tłumu elf we fioletowo- czerwonej zbroi, ze złocistymi zdobieniami. W jego oku coś błysnęło, zaś usta wykrzywiły się tworząc szelmowski uśmiech. Loczek już się na niego zamachnął, lecz wtedy coś błysnęło przed jego oczyma. Był to dwuręczny, długi miecz o zwężającym się końcu, przypominającym wydłużony trójkąt o równych ramionach. Był o ułamek milimetra od złocistego blond-loczka czarodzieja. Przerażony, tym że mógł utracić swój imienna cześc owłosienia przeteleportowała się, zostawiając za sobą kilka bomb. Raelag szybko przeciął lonty od tych bomb i się zaśmiał:
-Nie ma silniejszej broni od Spamdurila- drżyjcie śmiertelnicy.
Hellscream tylko założył ręcę i z kpiącym wyrazem twarzy odrzekł:
-Twoja wykałaczka jest niczym wobec mego topora, odejdź nim posmakujesz jego ostrza. To jest moje pierwsze i… ostatnie ostrzeżenie.
Elf zignorował to i pewien swej wygranej zaatakował. Formalnie, każdy, nawet pół-trzeźwy oświadczyły, że topór jest lepszy od miecza. Cóż… Raelag do takich nie należał, nie wiem czy był podchmielony, albo po prostu głupi. Tak czy siak, nie mogłęm patrzeć jak Hellscream bawi się nim i pomiędzy ciosami śmieje się z niego. To było zbyt okrutne. Postanowiłem więc zainterweniować. Poza swoją zwykłą katana miałem coś, a raczej kogoś kto mógł im sprostać. Tak więc postanowiliśmy im przeszkodzić. Zaatakowaliśmy w chwili gdy mieli złączone ze sobą Spamduril i banaxe. Odskoczyli od siebie, a gdy kurz opadł opuścili broń. Między nimi bowiem stał Puszek. Już w pełni dorosły smok z bocznej linii Deathwinga i prostej lini od tej jakiej tam……. Alextraszy. Miał już parę-naście metrów długości i 5m wysokości. Ryknął potężnie. Widząc jakie poruszeni wywołał rzekłem do wojowników:
-Nieważne jak silne macie bronie to nic w porównaniu z moim smokiem. Z prostej linii od smoczych aspektów z twojego świata Hells. Niczego się  nie boi,  buahahaha!
Elf uciekł porzucając swój stępiały od walki miecz. Ork tylko schował topór za siebie i zakładając ręce na siebie zapytał kpiącym tonem:
-To ja wiem, ale czy on wie?
Ja zaskoczony odpowiedziałem mu:
-Jak nie, jak tak. Puszek! Pokaż…
Wtedy zauważyłem, że mój smok gdzieś zniknął. Obejrzałem się w lewo, potem w prawo i do góry. W końcu spojrzałem za siebie i załamałem się. Okazało się, że Puszek schował się za mną i z wystającym jak u kota grzbietem, trząsł się ze strachu i skomlał jak szczeniak. Zdębiałem, że też musiał mi się trafić z całej smoczej rasy akurat taki tchórz. Ork tylko się zaśmiał i rzekł:
-Nikt nie jest groźniejszy od Grommasha Hellscreama, nawet smoki to wiedzą, Hahahaha….
Wreszcie jego śmiech został przerwany głośnymi, mokrymi kaszlnięciami. Jednak nawet i to przeraziło mego Puszka. Widząc, że jestem na przegranej pozycji uśmiechnąłem się  i powiedziałem:
-No to skoro bójki nie ma, to… ja może już polecę, co….? Puszek w nogi!!
Nim minęła chwila zebrałem co miałem i uciekłem na grzbiecie mego smoka. Hellscream tylko patrzył i splunął na posadzkę. Wtedy pojawił się JareQ w swej złocisto-białej zbroi i warknął:
-4000 złotych monet grzywny, albo sprzątasz!
Ork zniesmaczony potencjalną karą, wyjął z brudnej kieszeni chusteczkę i mruknął:
-Już się robi….
Po tym całym zdarzeniu został mi właśnie tylko spamduril, którego Raelag z roku 1972 zostawił. Obecnie zmienił imię na Armiwrat i raczej do niczego mu się nada. Tak więc szybko dałem na złom, zarabiając co nieco. W międzyczasie zdarzyło się kilka mafii, w którym brałem parę razy udział w tym na samym końcu. Jednak nim to opiszę, należy przedstawić czym jest ta „mafia” i kto ją założył.
Tu parę słów trzeba poświęcić jednej osobie. Nie jest zbyt młodym członkiem, lecz przez długi czas niczym się nie wyróżniał. Był tu już ponad 5 lat temu. Pierwszą swą obecność zaznaczył słowami o wyższości maga nad woja, pod względem przeżywalności armii. Następnie infiltrował Hyde Park i ogólne komnaty o herosach. Nie był trollem, a zarazem niczym się nie wyróżniał z poza tłumu poza mentalnością klasycznego mężczyzny z lat kiedy to on był żywicielem rodziny i intelektualistą. Niestety choć piękny i naturalny, to wśród „tolerancyjnych” i „feministycznych” nie był mile widziany i często wyśmiewany. Był również autorem „Wielkiej Konfrontacji” i „Zemsty Upadłego”, które leżą obecnie w zakurzonym archiwum zapomnianych dzieł. Brał udział również w pierwszych i jedynych do tej pory sesjach. Cóż… był tam mistrzem gry i graczem Eliandarem, więc może dlatego? Tak czy siak nie z tego zasłynął, a przynajmniej nie w młodym pokoleniu. W czasach starego Hellscreama, cichego Fergarda i nieobecnych Psychola i Panny Laxx stał się znany dzięki właśnie mafii. Formowa Mafia- gra, która zastąpiła sesje RPG i ożywiła choć na krótką chwilę Tawernę.  Był jej ojcem i pierwszym prowadzącym. Gra polega na tym że jest miasto i mafia. Jedno jest dobre, a drugie bardzo złe, bo zabija członków tego pierwszego. Głową mafii jest Ojciec chrzestny, który w razie remisu sam wybiera kto ma zginąć. Nikt z miastowych nie wie kto jest w mafii, więc po każdym jej mordzie dokonują linczu, w którym ginie najbardziej podejrzana osoba. Mafia również w tym bierze udział stąd najczęściej to osoba niewinna umiera- Peszek. Z góry miasto wydaje się być na przegranej pozycji, lecz ma w zanadrzu 2 atuty: detektywa i księdza. Pierwszy ma za zadanie znaleźć członków mafii infiltrując karty każdego mieszkańca i wskazanie ich w czasie linczu. Oczywiście musi działać w sposób dyskretny, bowiem mafia na pierwszym miejscu szuka i pragnie zabić jako pierwszego. Ksiądz ma za zadanie modlić się za poszczególne osoby i dzięki temu ratować je przed mordem mafii. Na siebie może tylko raz, więc również musi być ostrożny. Obydwaj mogą sprawdzać ciała zlinczowanych by sprawdzić ich tożsamość, lecz tylko raz- ile czasu można w końcu udawać trupa, nie? Tak więc w skrócie: gra polega na wzajemnym się zwalczaniu- mafia wygra, gdy będą stanowić ponad połowę lub równo 50% populacji miasta. Mieszkańcy wygrywają gdy wybiją całą mafię wraz z ojcem chrzestnym. Niby walka wyrównana, ale od wielu edycji to mafia tylko wygrywa. Cóż…. często mafię tworzą indywidualne, przebiegłe jednostki, a miasto…. bez komentarza. Tak czy siak dzięki temu Niedziela, a obecnie Niedziel (zmienił płeć z męskiej 0, na męską +). Na tawernie można go spotkać jako niezbyt wysokiego śniadego człowieka o krótkich ciemnych włosach. Rysy ma południowo-europejskie, lecz wyraz twarzy jak u Niemca stojącego na baczność.  Chodzi w czapce z płaskim rondem i w ciemnej marynarce w paski. Wystylizowany na lata 60-70 XX wieku, żywcem wyjęty ze świata „Ojca Chrzestnego” i Al Capone’a. Zna się dość na historii, więc udziela się w tematach z nią związane. Obecnie często denerwuje adminów i moderatorów ramię w ramię z Fastem. Do ich ekipy dołączył zakapturzony Waverley i dość chudy w oczach Freeezon. Często również spotyka się go z naszą nową czarną smoczycą Cahan. Ostatnio Niedziel skupił się na tworzeniu kart i trzeba przyznać, są dość ładne.
Wracając do mafii, brałem 4-5 razy udział w tej grze. Fajne jest, że Niedziel ma niezłą przebieralnię, więc zależnie od pomysłu można się odpowiednio przebrać. Jednakże w moim przypadku i tak musze łazić z maską. Miałem różne role, parę razy byłem mieszkańcem, raz detektywem, a raz księdzem. Ostatnio razem z Armiwratem, Waverleyem i Fergardem współtworzyłem mafię. Był to mój debiut po długiej nieobecności, więc grałem słabo- delikatnie mówiąc. Ile razy byłem na celowniku, tyle razy mnie cud ratował. A to Fast ze swymi zboczonymi kurczakami ratował z opresji, a to ktoś się wyłamywał z kruchego muru mieszkańców. Wielce nam pomógł testament Revolda (chyba jego) no i nieporadność miasta w ustaleniu jednego, wspólnego werdyktu. Nie żebym byli do kitu, sami delikatnie mówiąc… inteligencją nie grzeszyliśmy. Odkryliśmy się niemal na samym początku. Ja z Fergardem byliśmy niemal cały czas na muszce. Tylko dzięki wsparciu MG, którym był wówczas Hells i chaotycznemu Fastowi z kurami mogliśmy wygrać. Cóż to była obiektywnie najsłabsza rozgrywka ze wszystkich, choć dała mi najwięcej frajdy i emocji. Przy okazji polepszyły się relacje Hellsa z Fastem. Nie, żeby byli zaciekłymi wrogami, ale tuz przed ślubem Hellsa nie przepadał za lwio-grzywiastym hipisem bez wąsów. Mówiąc „nie przepadał” mam na myśli ataki furii i rzucaniem swym toporem we wszystko co jego przypominało. Stąd na tawernie nie ma ani jednego lwa. Jest to może związane z tym, że był jedynym partnerem Panny Laxx, który znał jej wymiary (jeśli wiecie co mam na myśli^^- tylko taki typ by wchodził do szafy przeglądając literki na metkach, a wy o czym myśleliście?). Po tym jak wieczór kawalerski się nie udał stosunki zneutralizowały się, a podczas mafii były niemal koleżeńskie. Cóż…. nie da się nie lubić go na dłuższą metę. By to uzmysłowić musze go opisać. Fast to wysoki człowiek, w białym „garniturze” z lat 70-tych zeszłego wieku, tyle że poplamiony i podziurawiony gdzieniegdzie. Włosy przypominały grzywę lwa, zaś jego prostokątna twarz z parodniowym zarostem i mina człowieka który dopiero co wstał po ostrej libacji dawały wrażenie lwiego pyska. Dłonie miał zakryte rękawiczkami równie „czystymi” co reszta odzienia. Buty jak po nocy disco, starte i zużyte. Mimo wyglądu był luzacki i często robił kawały. Jako jedyny partner Panny Laxx nie przejął się rozstaniem. To właśnie ten typ- długo się nie martwi, a smutki spływają jak po kaczce (może dlatego tańczy kaczuszki razem ze swymi kurami). Jest częstym gościem Hyde parku i Wolnej Komnaty. Nieraz ją rozwalił w drobny mak poprzez nocne libacji, po których nie raz Loczek ze złością sprzątał jako jedyny nie skacowany. Raz przez niego Komnata została zamknięta na długi czas, lecz dziś nikt nie ma tu za złe. Stał się luźnym, pozytywnym duchem tawerny. Nie jest tak szalony i błaznowaty jak Psychol, ale cóż…. lepszy leniwy lew, niż zapchany zlew. Osobiście poznałem go dopiero podczas gry w mafię, gdzie łaził ze swym nowym nabytkiem- stadem groźnych, zboczonych kur (mówili mu: kup koguta, bo kury będą piać, ale nie… musiał zaoszczędzić na piwo, jasne…. Ale czemu na kogucie?!). Razem z nimi grał w piłkę podczas gdy miasto denerwowało się próbując uniknąć i tak przesądzonej apokalipsy (nawet gdyby mafia przegrała i tak Hells by spalił miasto smoczym tytanem jak planował- ah… ta starcza fantazja). Po tej akcji, kury stały się nieodłącznym elementem Fasta, który objawił się jako skrzywiony obraz Cepka- nie dość, że wolał rosół w piórach to nie miał za grosz poetyckiego talentu. Obecnie życie Tawerny koncentruje się wokół hałaśliwej i żywej grupy Fasta, Niedzieli, Freezona, Waverleya i Cahan. O ile smoczyca jest spokojna to reszta stanowi nie mały problem dla Reuel, a nowego moderatora Menelag przyprawia o migrenę. Skoro o nim mowa wreszcie mogę uchylić rąbka tajemnicy dotycząca jego dzieł….
Wszystko zaczęło się dobry rok, góra dwa lata.
Postanowiłem odwiedzić starego, dobrego znajomego. Mieszkał on w wieży na uboczy tawernianej wioski. Miał tam potrzebny mu do tworzenia spokój. Zapukałem do drewnianych, wystylizowanych na gotyk drzwi. Ze środka usłyszałem zapraszający głos, tak więc otworzyłem je i wszedłem. Wnętrze było zaskakująco przestronne jak na taką wieżę. Pełna map zawieszonych na linach, kolorowych istot w klatkach i latających wokół magicznych kul. Na poziomie parteru ujrzałem Menelag pracującego przy kreślarskim stole. Podszedłem do niego i spytałem:
-Witaj, co porabiasz?
-O cześć Belegorze, nadal w masce?
-Wiesz, o całej sprawie.
-A kto nie wie. Hellscream chwalił się jak to jednego nowicjusza wyrolował z konkursem. Nie ma co stary, ale masz przeje…. O zobacz!
Podszedłem do niego zaciekawiony i spojrzałem na to co wykreślił. To co było na papierze przedstawiało smoka przypominającego zielonego z Irollan, z tą różnica że był mniejszy i składał się jakby z gwiazd i dziwnego, ciemnoniebieskiego metalu. Spytałem go:
-Co to jest?
-To jest księżycowy smok i jak, fajny nie?
Zastanowiłem się i rzekłem mu:
-Ja bym jednak coś zmienił…
Na jego pracy narysowałem jego rysikiem co bym zmienił. Mag spojrzał na to i podsumował:
-Niezłe, niezłe… czemu żaden z moich asystentów na to nie wpadł.
-A właśnie, gdzie jest Dwitto i Sebastian?
-Wysłałem ich do modelowania map do mojego projektu.
-Jakiego projektu- zaintrygowany spytałem czarodzieja. Ten się odwrócił i poważnym tonem zadał pytanie:
-A nikomu nie powiesz?
Ja mu wtedy odpowiedziałem:
-Masz moje słowo.
Menelag szczerze się uśmiechnął, pokazując cały pakiet ze swej niemal sztucznej szczęki jak menel i klepnął po barach, mówiąc:
-To witaj w ekipie. Tworzę nową erę- czuciofilm, w którym każdy kto przejdzie przez portal poczuje się jak jego główny bohater. Zobaczysz, będzie to hitem!
-A jak się nazywa?
-Uzurpator.
Tak też było. Pomagałem mu jako pomocniczy scenarzysta i znawca muzyki. Projekt „Uzurpator” stał się przebojem tawerny. O nim trąbiono nawet w sąsiednich portalach jak Kwasowa Grota na ten przykład. Ja napisałem w gazecie recenzję, która zebrała wszelkie pochwały. To zmotywowało naszego maga do zrobienia sequela. Moja rola również była większa- podałem mu kilka moich pomysłów na bohaterów i jednostki. Nie wszystkie zostały przyjęte- nie wszystkie przecież były doskonałe. Cóż muszę tu wspomnieć, że wbrew napisom końcowym: „Żadne stworzenie, czy heros nie został zraniony” Menelag za pomoca swej różdżki zamieniał istoty w nowe potwory, a czasami zmieniał ich płeć, co kończyło się niekiedy fiaskiem (zwłaszcza u centaurów). Część bohaterów nigdy nie wróciła do poprzednich postaci, nawet Tawernowicze ponoć zostali zamienieni w potwory (Sebastian stał się wampirem, a rakszasa-generał to ponoć zaginiony Bandaro). Wszczepiał im głosy różnych osób, które były chętne się z nim podzielić. Ja się nie odważyłem. Uzurpator 2: Serce Ashan stał się jeszcze większym hitem, niestety nie dane mi było mi go zobaczyć na własne oczy, gdyż coś blokowało mój portal. Mimo to nie przestałem współpracować z Menelagiem. Wkrótce pojawił się nowy projekt zwany „Księga Czarodzieja”- byłem tam drugim scenarzystą, pomysłodawcą i oceniającym muzykę. Do ekipy doszedł Sylan, a Dwitta i Sebastiana zastąpił Kokoju, który zmienił następnie imię na Kyoshiro. Jego terroformowanie terenu Ashan było zadziwiające i efektowne. Do drużyny filmowej dołączyła Panna Oliwsen, która została mianowana główną graficzką projektu i razem z Menelagiem używała magii do mutowania istot. Wobec ich talentu i zdolności moja działalność była szczerze… niewielka delikatnie mówiąc, tak się stałem „pisarzem duchem” Menela(ga). Dzięki utworzeniu miasta od nowa dla jednego terytorium „Księga Czarodzieja” wzbudziła podziw i szacunek. Był to do tej pory najwyższy kunszt modelowania Ashanu w całym hereos’owym świecie. Miałem szczęście brać choć trochę w nim udział. Dałem im kilka pomysłów, które Menalag postanowił wykorzystać w następnych częściach, a zaplanował że zrobi z KC trylogię. Zaproponował mi również napisanie scenariusza do nowego projektu. Z chęcią się za to zabrałem, jednakże to było trudniejsze niż mogłem sądzić. Pierwsza wersja okazała się zbyt ogólna i skupiająca się na narodach, a nie na bohaterach. Druga wersja okazała się nie mieścić w budżecie. Cóż… nie poddałem się. W końcu zyskałem tytuł vice-pisarza w konkursie o nazwie „Dzień Narodzin Smoków”, a to już zobowiązywało.  Przyszedłem z gotowym scenariuszem do wieży. Gdy wszedłem do środka poczułem się jak na planie filmowym. Ekipa składająca się z gremlinów montowała kamery i sprzęt. Menelag zaś siedział na swoim reżyserskim… lewitującym tronie i wydawał im komendy. Widziałem również aktorów czytających swe role, najbardziej uśmiałem się na widok Panny Oliwsen, która w swej wybujałej fryzurze wyglądała jak żona Frankensteina. Widać to zauważyła, bo zmroziła mnie swym bazyliszkowym wzrokiem i wyszła razem z Arantirem, który gościnnie zgodził się wziąć udział. A myślałem, że nadal bujała się w Zefirze… no cóż, kobiety nawet po śmierci są zmienne jak wiatr. Gdy doszedłem do czarodzieja i chrząknąłem, on się odwrócił i zawołał:
-Belegor! Stary druhu, co tam porabiasz? Akurat chciałem się przeteleportować się do Ciebie, musze ci coś pokazać.
Zsiadł ze swego tronu, przekazując reżyserską pałeczkę Pannie Oliwsen, która akurat wróciła, tyle że, w białym habicie, z szalem owiniętym wokół szyi i twarzy na wzór hidżab. Tyle można powiedzieć jeśli chodzi o kwestie mody. Mag postanowił mnie wymęczyć swoim najnowszym dorobkiem muzycznym. Zmęczony całkowicie zapomniałem o scenariuszu. Ledwo się chwialiśmy- ja z wyczerpania, on z wypicia dużej ilości wina. W końcu zapytał:
-Beluś, ale powiedz ty mi szczerze….dużo ty na gadach się znasz?
Ja mu szczerze wyjaśniłem:
-Co nie co to wiem, ale ekspertem raczej jeszcze mnie nie można nazwać.
-Hik! Toś mam dla ciebie propozycję, MEGA- propozycję, ale zgódź się.
-Na co?
-No zgódź się!
-Na co?!
-No zgódź się, Beluś, no! Bądź dobra jaszczurka…
-Ile raz mam powtarzać, że nie jestem  żadnym zasmrodziałym jaszczuroludziem z bagien!!! To tylko moja maska i płaszcz!
-Udowodnij! Rozbieraj się!- mówiąc to sięgnął swą ręką niecelnie po moją maskę. Ja się odsunąłem i ryknąłem:
-Sam wiesz, że nie mogę! Hells tylko na to czeka! Wiesz ile bym musiał za złamanie regulaminu zapłacić!?
-No weź Beluś…. Nikomu nic nie powiem Hik! Obiecuję…. Hik! To jak…?
-Ale obiecasz, że nikt inny nas nie zobaczy?
-Słowo Hik! Czarodzieja… Hik!
Zgodziłem się. Zaprowadził mnie do pokoju, w którym tworzył projekty terenów dla Kyoshiro. Zamknął drzwi, okien nie było tak samo widzących kamieni. Tak więc zdjąłem przed nim maskę i płaszcz. Mag spojrzał i skwitował:
-Fakt…  nie jesteś. To zmienia postać rzeczy. Nie dziwię się Hellsowi.
-Ej! Wiesz jak to zabrzmiało?!- ryknąłem z powrotem zakładając maskę i płaszcz. Czarodziej się zaśmiał pijackim śmiechem i siorbnął nosem. Wyszliśmy z pracowni dość szybko. Już miałem obrażony wyjść, gdy Menelag mnie powstrzymał:
-Stój! Tak tylko żartowałem. Tak czy siak niewiele to zmienia. Mam dla Ciebie propozycje zagrania roli! Hik!
Zaskoczony zapytałem:
-Dla mnie? Ale ja…
-No weź… każdy w mojej ekipie gra, no może poza Kyoshiro, bo ten woli zmieniać teren wedle moich pomysłów. Widzisz… nie stać mnie na nowych aktorów, dlatego Oliwia się poświęca, a nawet ja. Jestem heretykiem o tym samym imieniu co ja, który pomaga Dainwinowi, po tym jak zabija swego mistrza.
-Jak dla mnie to brzmi jak megalomania.
-Megalomania to było jak George Lucas grał główną rolę w pierwszych „Gwiezdnych Wojnach”, ja zaś poświęciłem się dla budżetu i gram rolę głównego anty-bohatera całej serii.
-Raz grał tylko R2-D2 i Palpatina w najnowszej części, a po drugie to się nazywa akurat chora megalomania- odrzekłem z przekąsem. Czarodziej zripostował celnym argumentem:
-I mówi to ktoś kto w swej powieści umieścił gościa o tym samym imieniu co autor.
-Co? Ale… ale…to dlatego, ze… to inna postać, tylko imię nigdy- zacząłem się nerwowo usprawiedliwiać. Mag uśmiechnął się i tryumfalnie odrzekł:
-Moje na wierzchu, hehe…Hik!
-No dobra, kogo miałbym zagrać?
-A… to porządna rola. Polubisz je.
-To znaczy?
-Kirina z wyspy Tseonów i Smoka Malassy.
-Co?! Chyba żartujesz! Nie będę grał żadnej gadziny, wystarczy że musze nosić takie maski!
Wtedy znienacka poleciał promień z różdżki Menelaga. Cudem jej uniknąłem, trafiła na szczęście w ścianę. Zawołałem do niego:
-Uważaj, jeszcze mogłeś we mnie trafić, Menelag! Zaraz…. Co ty robisz?
Spojrzałem na maga, który pijany próbował wycelować różdżką we mnie. Sapnął:
-Nie ruszaj się, bo nie mogę Hik! trafić.
Odkrzyknąłem mu:
-Nie ma nawet takiej mowy!
Szybko się odwróciłem i zacząłem uciekać, Menela zaczął za mną gonić wołając:
-Nie trzęś się Hik! To nie będzie  Hik! Boleć. Tylko Hik! Urośniesz trochę! Chyba…Hik!
-Ani mi się śni!
Przebiegłem niemal cały plan filmowy, uciekając przed pijanym czarodziejem, który rzucał zaklęciami. Wrzeszczałem ile sił, błagając o pomoc:
-Aaaa!!! Pijany, stary i brzydki mag mnie goni!! Ratunku!! Wujku Hells ratuj!!!
Ucieczka trwała dość długo, w końcu Menelag się zmęczył i przystanąwszy na chwilę  złapał oddech, a potem zawołał:
-Stój! Dałem już spokój. Porozmawiajmy.
Słysząc, to pomyślałem, że oszukuje, ale wyglądał na zmęczonego, a i czuć było, ze cały alkohol z wina wywietrzył się. Podszedłem do niego na bezpieczną odległość i zapytałem:
-Żadnego zamieniania z zaskoczenia?
-Bel! Wytrzeźwiałem, no!
Uspokojony odetchnąłem z ulgą i zbliżyłem się. Rzekłem:
-Mówiłem już, nie zagram jako przerośnięta jaszczurka. Nie chcę skończyć jak Bandaro.
-Ej, to była inna bajka. Odpracowuje swoje. A gdybym ci coś zaproponował.
Z ostrożnością spytałem:
-Co takiego?
Menelag kiwnął palcem bym się zbliżył. Zrobiłem to i powiedział na ucho. Zaintrygowany spojrzałem na Pannę Oliwię, która akurat rozmawiała z Arantirem przy bardzo jasnozielonej herbatce- o ile to była herbata. Dla upewnienia się zapytałem:
-Ona…. mnie?
Menelag kiwnął głową.
Miałbym własny portret, na którym mógłbym patrzeć po każdym męczącym dniu łażenia w masce. Na samą myśl o tym się uradowałem, albo na ideę obrazu jaki mogłaby dla mnie zrobić, lecz wtedy przypomniałem sobie o dwóch odrzuconych przez nią propozycjach. Odpowiedziałem zatem stanowczo czarodziejowi:
-Nie!
Zaskoczony mag zapytał z pretensją:
-Jak to?! Dlaczego?!
-Bo pewnie zapomnisz, albo co innego ci wyjdzie i będę jak zwykle stratny.
-Ile razy mogłem coś ci takiego zrobić?! Tobie?! Belegor.
W odpowiedzi pokazałem wymownie trzy środkowe palce prawej dłoni. Menelag zafrasowany odrzekł:
-Noż kuźwa…..pamiętliwy to ty jesteś. Czyli nici z układu?
-Na to wygląda. To.... do widzenia. Miłej pracy.- rzekłem i już miałem iść w stronę wyjścia gdy usłyszałem:
-Zatem nie mam wyboru.
-Hę?- ledwo zdążyłem się odwrócić gdy nagle pojawiły się czarty i złapały za ręce. Zawołałem:
-Ej, co jest! To jest jakiś żart, co nie? Menel…Menelag? Odłóż tą różdżkę natentychmiast! Mówię ci, odłóż ją! Czemu we mnie celujesz? Co ja ci takiego zrobiłem?! Nie wygłupiaj się!  To nie jest śmieszne. Błagam odłóż ją! Nie rób tego. Nie, nie, nie nie, nie, nie, nie, nie….NIEEEE!



(3 tygodnie później)
Nigdy, ale to przenigdy już nie odwiedzę wieży Menelaga! To był najgorszy okres mego tawernianego żywota! Nie jestem nawet w stanie tego zapisać. Tajemnicę tego okresu i mej nieobecności zabiorę do grobu. To sprawa miedzy mną, a Menel(agi)em. Jeszcze się na nim odegram. Zobaczycie!


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Fast w 03 Grudnia 2012, 01:01:05
Przyjemnie się to czyta - taka tawernowa kronika :D ale nie wspomniałeś o powrocie Klusi, a to jest epickie wydarzenie :D
 
Swoją drogą:
Hmmm... ja nie dodawałemm swojego zdjęcia do "pokaż swoją twarz".

Czy dodawałem? Belegor - skąd masz tak dokładne informacje na temat mojego ulubionego garnituru, gadaj mi tu zaraz.



Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Waverley w 03 Grudnia 2012, 06:20:26
ŚNIEEEEEG!

Miło przeczytać, że ktoś tutaj docenia moje wysiłki. Brakuje tylko tekstu na początku rozdziału - "Drogi pamiętniczku!".

A teraz bardziej krytycznie: pomysł fajny, ale wykonanie gorsze. Czasami jedno zbyt długie zdanie można zapisać jako dwa, a czasem dwa krótkie zdania lepiej wyglądałyby połączone. "Menelag" odmieniamy: M. Menelag, D. Menelaga, C. Menelagowi, et cetera - a u Ciebie tej odmiany nie ma. I takie tam podobne blędy, nie rażące, ale moją uwagę przyciągają.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Menelag w 03 Grudnia 2012, 16:35:34
Eyauuuu

Szczerze, niewiele zrozumiałem z tej historyjki, w której jestem w stanie upojenia alkoholowego... :D

Cytuj
-Moje na wierzchu, hehe

Jak zawsze ^^

Cytuj
Pijany, stary i brzydki mag mnie goni!!

Pałka się przegła. Foch forever  >:(


;D



Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Veselar w 03 Grudnia 2012, 17:23:32
Yay  :yahoo:
Wreszcie się doczekałem powrotu (mam nadzieję że już będzie częściej) ulubionej serii opowiadań. (mała korekta po latach, hihi)


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 03 Grudnia 2012, 19:47:42
Cieszę się, że wreszcie pojawił się nowy wpis, bo bardzo lucbię czytać to opowiadanie. Miło mi, iż wspomniałeś w nim o mnie. Pamiętnik jest niezwykle ciekawy, ma interesującą treść i formę. Jedyna moja uwaga to odmiana słowa "Menelag" :).


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 15 Lutego 2014, 20:24:05
Tajemnice, artykuły i sługi- czyli… to co każdy redaktor musi wiedzieć

Drogi Pamiętniku
Oj dawno tu nie pisałem, dużo się działo i brakowało czasu, zwłaszcza jak zostałem redaktorem. Nie wiecie? Ja, taki outsider, ciężko pracujący i skromny user, który ma alergię na władzę został jednym z zielonych- nie, nie chodzi tu o Greenpeace, ani tym bardziej o Hordę (Zug, Zug). Wszystko zaczęło się dawno temu (niecałe półtora roku), podczas rozmowy z Menelagiem. Ogólnie dzień co dzień, siedzieliśmy w barze gdzie panda czyściła kufle i serwowała piwo. Był to listopad, więc mieliśmy odpowiednie do miesiąca humory. Ogólnie mag dalej męczył na temat swych muzycznych wypocin (są dobre jak na kogoś kto ma do dyspozycji jedynie organy) i swych dzieł. Ja cierpliwie słuchałem i sączyłem przez słomkę piwo.  Nie za bardzo go słuchałem, miałem wówczas straszliwą chandrę, a ciemne chmury krążyły nad moją głową. Monolog Menelaga trwał długo, nagle nastała taka niezręczna cisza, nawet panda przestała polerować kufel od piwa i spojrzała na nas. Było tak cicho, że nawet świerszczom głupio było grać na swych kończynach. W końcu ten krąg milczenia przerwał czarodziej pytając mnie:
-Co ci dolega?
Odstawiłem słomkę i odwróciłem się powolnym ruchem głowy, by odpowiedzieć:
-Nic.
-Widzę, że jesteś markotny, widać to nawet przez maskę. O co biega?
-E…tam. Po prostu jestem znużony, tyle lat aktywności, pisania, wojowania, najzwyczajniej na świecie się wypaliłem. Coraz rzadziej wychodzę na piwo tutaj, coraz mniej ludzi mnie kojarzy. Gdybym teraz podszedł i zapytał się „Hej! Wiesz który to Belegor?”, to odpowiedzieliby „Kto? Nie znam gościa, nowy?”, tylko Niedziel by powiedział, że to syn syna kogoś tam z Dali ze Śródziemia. Wiesz….nawet mnie to nie razi.  Może powinienem sobie pójść, zostawić pola młodszym, ambitniejszym.
Menelag drapał się przez brodę i mruknął. Wrócił do piwa, po czym je podniósł i wylał na mnie.
-Co jest kurna?! Lepić się będę!
Mag wyjaśnił:
-Obudź się chłopie! Tyle pomysłów masz i nie wiesz co robić z nimi?! Nadal jesteś dość aktywny i wielu starych ziomków Cię zna. Myślę, że czas byś został redaktorem.
Propozycja maga bardzo mnie zaskoczyła. Nigdy nie planowałem wchodzić w wyższe rangi tawerny. Bałem się, że woda sodowa uderzy mi do głowy i jak Hells będę ganiał ludzi z jakimś kawałkiem żelastwa. Od razu mu odrzekłem:
-O nie! Wiesz przecież dobrze, że stronię od polityki i nie chce się mieszać w sprawy elity tam na górze.
-Jaka tam polityka. Będziesz po prostu pisał artykuły i najwyżej doradzał w sprawach organizacyjnych. Chłopie, ty jesteś specem od oryginalnych pomysłów, takich nam trzeba. Zdecyduj się i pójdź na całość, a nie pożałujesz. Możesz odcisnąć piętno na tawernie, które nie zniknie, nawet gdy Ciebie zabraknie.
Nim zaprzeczyłem Menelag wstał i przeteleportowała się. Oczywiście gapa zostawił po sobie kawałek ubrania. Na szczęście ty razem to była peleryna (raz się zdarzyło, że zostawił spodnie. Wyobraźcie sobie, jakie były miny moderatorów, gdy się zjawił w ich pokoju, a dokładniej na kanapie Hellsa). Postanowiłem mu przynieść pelerynę i wyszedłem. Po drodze cały czas myślałem o tym co powiedział mój przyjaciel. Wtedy zauważyłem wielki transparent zawieszony nad Siedzibą Administracji. Była to zwykła biała pościel z czarnym napisem „Szukamy nowych redaktorów! ”, postanowiłem zaryzykować- cóż zawsze mogą mnie nie przyjąć. Podszedłem do okienka siedziby skąd wyjrzała ta sama niebieskooka sekretarka, którą widziałem w dniu kiedy po raz pierwszy wszedłem do Tawerny. Nic, a nic się nie zmieniła, istne…. bóstwo. Uśmiechnęła się do mnie i zapytała:
-Czym mogę pomóc?
-Eee…ja..tt-en..na redaktora…proszę?
Widocznie to nie była jej pierwszyzna i odpowiedziała rozpromieniona jak promyk Słońca:
-Chodzi pewnie panu o rekrutację na redaktora? Dobry moment, akurat czcigodny JareQ szuka nowych, w związku ze stałym otwarciem portalu do starego Ashanu. Zaraz panu podam wzór CV i odpowiednie papiery do podpisania.
-Ddobrze…-zdołałem jedynie wydukać, po czym znikła za okienkiem. Czekałem, czekałem i czekałem cierpliwie jak pies nad pustą miską. W końcu się znów pojawiła… z wielkim stosem dokumentów i długopisem na górze góry papieru. Zrzuciła mi ją, mówiąc:
-Niech Pan cierpliwie to uzupełni, a potem przyniesie.
Gdy złapałem czułem jakbym miał na rękach półtony. Nie wiem skąd ta sekretarka ma tyle krzepy. Podszedłem do najbliższego stolika i gdy je tam położyłem usłyszałem głośne chrupnięcie, pomyślałem że to stół od nacisku pęknął, dopiero po wypełnieniu formularzy okazało się, że przypadkowo zmiażdżyłem rodzinkę rusałek. No co, każdemu się zdarza- małe to takie i obrzydliwie słodkie i wszędzie się pcha to się, miażdży nie? Z wielką ochotą i uśmiechem „podbiegłem” do okienka z wypełnionymi dokumentami i CV. Zawołałem:
-Gotowe, wszystko ładnie uzupełnione ko….
Wtedy właśnie wychynąłem zza stosu papieru i ujrzałem tą samą starą, zgrzybiałą i paskudną sekretarką co podczas rejestracji. Zaskrzeczała:
-Czego… znowu?
-Em.. zwracam te formularze i CV związane z rekrutacją na redaktora.
-A ty nie nowy przypadkiem?
-Nie… pani mnie rejestrowała, tylko że od tamtej pory nosze maskę.
-Pewnieś paskudny
Już jej miałem wrzucić, celną ripostą, albo kulą ognia, ale się powstrzymałem:
-Sama jesteś p…proszę, to dokumenty.
Sekretarka z urodą troglodyta zabrała papiery i wszystko poza CV włożyła do niszczarki. Zaskrzeczała:
-Odpowiedź otrzymasz listownie.
Podziękowałem i odszedłem w stronę domu Menelaga.

Minęło parę tygodni, przez ten czas niemal o tym zapomniałem. Jak co dzień jadłem sobie śniadanie przed wyjściem do tawerny, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałem się żadnych gości, więc pośpiesznie założyłem maskę i gruby płaszcz, po czym otworzyłem drzwi. Przed nimi stanął listonosz z czerwoną, ozdobiona złotym gryfem kopertą. Zapytał:
-Pan Belegor?
-Tak, we własnej osobie.
-Oto list od Czcigodnego JareQa, życzę udanego dnia.
-Dziękuję bardzo.
Wziąłem list, po czym listonosz zniknął w oparach mgły jakby się teleportował. To się nazywa poczta. Nie czekając chwili rozerwałem złoty lak i otworzyłem kopertę. List istotnie był od JareQa:

Witaj Belegor
Po wspólnej naradzie adminów postanowiliśmy przyjąć Cię do redakcji.
Początkowo będzie to 3 miesięczna próba po której podsumujemy Twoją pracę i zadecydujemy o przyznaniu (bądź nie) stałej posady (taki mamy regulamin przyjęć).
Niedługo udzielone zostaną Ci uprawnienia redaktorskie. W kopercie powinien pojawić się klucz, który do własnego biura w „Rajskich Komnatach” (pewnie mają na myśli górne piętra tawerny), w którym założysz swój dziennik redakcyjny opisując to czym chciałbyś się zająć (przejrzyj dzienniki innych). Swoje prace na rzecz tawerny będziesz także publikował w ów dzienniku poddając ją tym samym do wglądu przez pozostałych członków redakcji, którzy będą mogli ją komentować. Po weryfikacji zostanie dodana na stronę przeze mnie lub kogoś z pozostałych adminów.
Po pozytywnym przejściu okresu próbnego otrzymasz także dostęp do Panelu administracyjnego, wtedy będziesz mógł osobiście dodawać swoje materiały.
Zapoznaj się także z regulaminem redakcyjnym oraz potwierdź jego akceptację.
To chyba wszystko Jeżeli czegoś nie będziesz wiedział – pytaj swego sługi.
Witaj więc w naszym gronie
Pozdrawiam
jareQ


~Sługi?~
To słowo mnie zdziwiło, gdy w kopercie znalazłem wspomniany ów klucz. Był on duży i złoty, robiony na modłę średniowieczną. Gdy go wyjąłem, zdziwiłem się jak bardzo jest lekki (pewnie był jedynie pozłacany, albo pusty w środku- czego się nie robi dla oszczędności). Nagle poczułem ssanie w żołądku, nim się zorientowałem co się dzieje wylądowałem na górnym piętrze tawerny. Pierwsza reakcja to była chęć wyrzucenia z siebie świeżo zjedzonego śniadania. Przeklinałem tego, który to wymyślił (za dużo Harry’ego Pottera, za dużo…). Rozejrzałem się wokół i zacząłem szukać swego pokoju. Minąłem pokoje moderatorów o srebrnych, bogato zdobionych drzwiach, pokoje adminów o złotych, niemal barokowych bramach pełne przepychu i…. drewniane drzwi redaktorów z tabliczkami. Minąłem między innymi Hadriana i dawne Hellscreama (widać było po krzywej, ledwo wiszącej tabliczce i smrodowi wychodzącego z pokoju- się nie dziwie, że Laxx się w końcu od niego wyprowadziła, takiego smrodu nawet ustawa nie przewidywała). Po minięciu dziesięciu kolejnych w końcu znalazłem swoje własne. Otworzyłem je za pomocą klucza i pchnąłem drewniane drzwi. To co ujrzałem, urzekło mnie tak, że przez gołe 5 minut stałem z rozdziawioną gębą i oczami jak latarnie (nawet na masce było to widać). Biuro okazało się ogromną komnatą, pełną wypchanych bestii z różnych kontynentów i światów herosów, zbroi wojowników. Na suficie wisiały pięknie zdobione żyrandole i szkielety wiwern, oraz pegaza i czarodziejskiego smoka. Samo biuro było z mahoniu i stylizowane na wiktoriańską Anglię, obok niego zaś stała maszyna drukarska. Wyglądało jakby był specjalnie dla mnie zaprojektowany. Gdy wszedłem do środka drzwi się za mną zamknęły automatycznie.
~Ci to wiedzą jak zachęcić do roboty~ pomyślałem i usiadłem za biurkiem. Na blacie była kartka. Gdy ją podniosłem i przeczytałem jej treść, okazało się, że był to list otwarty do dziennika redakcyjnego. Miałem w nim opisać o czym chciałbym pisać i jak mógłbym wesprzeć tawernę. Rozejrzałem się wokół, wypchane zwierzęta, bestie i zbroje ich jeźdźców, wojowników nasunęły mi idealny pomysł- zrobię dział o kultowych jednostkach, o istotach i wojownikach, których można spotkać na każdym kontynencie, czasie i świecie herosów. Potem dodałem, że mógłbym to i owo napisać o Axeoth i tłumaczyć jakieś artykuły. Gdy skończyłem kartka zniknęła. Dopiero później się okazało iż trafiła do przeglądu administracji, moderatorstwa i pozostałych członków redakcji. Na szczęście została pomyślnie rozpatrzona. Dniami i nocami pracowałem nad artykułami (przy okazji również miałem zlecenie od Acida by opisać smoki i kiriny z Ashan), co chwila przychodziłem z zapytaniem o poradę, czy do pokazania JareQ’owi. Jak się okazało był cierpliwą, spokojną i charyzmatyczną postacią. Jest owszem odrobinę flegmatyczny i szuka okazji by poleniuchować, ale z drugiej strony osoba na takim stanowisku jak on pracuje non stop by panował porządek w naszej tawernie. Widocznie moja praca się opłaciła, gdyż w przeciągu mniej niż 3 miesięcy otrzymałem oficjalne potwierdzenie przyłączenia się do członków Redakcji (a może chodziło o to, że zabrakło ludzi, a wówczas zapanował potok informacji o przeszłości Ashan do przerobienia). W owym czasie powstały trzy artykuły: o Kawalerii, Gryfach i Wilkach (dwa z nich ujrzały światło dzienne, a trzeci jest w fazie poprawek). Nabrałem większej ochoty do pracy i udzielania się w tawernie, przy okazji nabrałem również większego szacunku do innych redaktorów i moderatorów. Mimo to wciąż się zastanawiałem o jakiego „sługę” chodziło w liście od głównego administratora. Wszystko się wyjaśniło wieczorem tego samego dnia, w którym zostałem oficjalnie redaktorem. Zmęczony otworzyłem drzwi do własnego mieszkania, gdy nagle usłyszałem dziwne pomrukiwanie swego Puszka dochodzące z salonu. Nie zdejmując płaszcza i maski poszedłem przywitać się ze swym małym 7- metrowym smoczkiem (no dobra, może nie takim małym). Gdy wszedłem do salonu stanąłem wryty jakby ktoś mnie prądem poraził. Poczułem szok i zdenerwowanie na ten widok. Jakieś smoczydło w stroju kamerdynera bezczelnie popijał sobie herbatę w moje porcelanowej filiżance, siedząc na moim krześle i najnormalniej na świecie drapał swą stopą Puszka (w miejscu gdzie głowa, łączyła się z szyją. Najgorsze, że smok zamiast pożreć lub przegnać obcego to leżał jak kot i dał mu się głaskać, prosząc niewdzięczny o jeszcze. Ryknąłem wściekły:
-Co to ma być?! Kim ty jesteś u licha i jak żeś się włamał do mego domu?!
Smoczydło  przeszyło mnie swym zimnym wzrokiem, normalnie poczułem jakby w pokoju spadła temperatura do pięciu poniżej zera. Gość przestał drapać Puszka i wstał z krzesła. Rozprostował swe błoniaste skrzydła i paroma machnięciami podleciał do mnie. Gdy stanął przede mną, mogłem mu się dokładniej przyjrzeć. Był podobny do małego dwunożnego zielonego smoka, pokrytego czarnymi paskami. Chodził na palcach jak pies, tyle że palce miał gadzie i zakończone tępymi pazurami. Dłonie czarne, pokryte łuską i również zakończone pazurami. Miał szerokie, błoniaste skrzydła jak u pterozaura. Szyję miał tak długa, że musiałem podnieść głowę by przyjrzeć się jego pyskowi. Czarne łuski przy nozdrzach na przedzie pyska, sprawiały wrażenie jakby miał psi nos. Miał chłodne, niebieskie oczy, z pustą tęczówką i wąską źrenicą. Z tyłu głowy miał gęste, czarne i rozczochrane włosy zapięte z tyłu tasiemką (jak jakiś samuraj), a wśród nich wystawały zygzakowate rogi i błoniaste „uszy”. Smoczydło zrobił krok w tył i nisko ukłonił się przede mną, mówiąc średnio wysokim, mocnym głosem:
-Witaj Panie. Jestem Tsavo, twój sługa.
-Sługa?!- dopiero wtedy sobie przypomniałem o wzmiance w liście JareQ’a. Byłem zaskoczony, zwłaszcza że wydawał mi się dziwnie znajomy (poza tym, że akurat miałem na sobie maskę z jego mordą). Tsavo widząc moje zdziwienie wyprostował się i rzekł:
-Może Panicz wpierw się rozbierze i zdejmie maskę, a ja wszystko wyjaśnię.
Zdjąłem z siebie płaszcz i maskę i powiesiłem je na wieszaku przy drzwiach frontowych, po czym wróciłem by wysłuchać swego lokaja. Tsavo stał w miejscu cierpliwie na mnie czekając. Gdy się zjawiłem z powrotem pokazał mi krzesło bym usiadł, a gdy to zrobiłem chrząknął i zaczął wyjaśniać:
-Jak wiesz, Tawerna dzieli się na mieszkańców i elitę administracyjną. Ci drudzy to główna siła kierująca tawerną. Ona ma za zadania dbać o porządek, czystość i bezpieczeństwo naszego społeczeństwa. To oni zaprojektowali komnaty, plan tawerny jak i bibliotekę do której mogą wejść wszyscy. To im zawdzięczamy ten bogaty zbiór informacji, sztuki, zaklęć i eksponatów dzięki którym nowe pokolenia strategów mogą działać począwszy od Antagarichu i kończąc na Ashanie.
-Wow… tyle to i ja wiem- przerwałem mu, po czym Tsavo znów chrząknął i kontynuował dalej:
-Więc wiesz jaka to ciężka robota, Paniczu. Dlatego została powołana instytucja sług, choć ja wolę użyć słowa kamerdynerów, ale cóż nie ja jestem prezesem Ligii, więc moje zdanie się nie liczy. Wracając do sedna. Sługi to istoty, które mają za zadanie pomaganie redaktorom, moderatorom i administratorom w pełnieniu swych funkcji i pilnowaniu by nie zaniedbywali swych obowiązków. Trzymamy się jednak w cieniu i niewiedzy mieszkańców. Nie wpływamy i nie bierzemy bezpośredniego udziału w życiu Tawerny. Wyjątkiem jest prezes Ligii- towarzystwa zrzeszającego wszystkie sługi Elity Tawerny. Ba… ten karierowicz nie tylko bierze udział, ale jeszcze został Przyjacielem Tawerny.
-Kto?
-Fergard rzecz jasna!
-Fergard sługą?! Czyim?!- Na słuch o tym, niemal nie spadłem z krzesła. Nie sądziłem, że mój pół-demoniczny przyjaciel był czymkolwiek sługą. Z drugiej strony tłumaczy, czemu tak rzadko się pojawia. Tsavo zaskoczył mnie jeszcze raz swą wiedzą.
-Pana Moderatora Hellscreama. Za to że go wypromował z redaktora na moderatora został prezesem naszej Ligii. Rzadko się zdarza, ale cóż obaj mieli farta…..-syknął z przekąsem. Coś czułem, że nie przepada za Fergardem, ciekawe czemu? Wtedy właśnie wyobraziłem sobie Fergarda w stroju pokojówki sprzątającego pokój Hellscrema, syknałem z obrzydzenie na samą myśl o tym. By więcej o tym nie myśleć zapytałem:
-Em…więc mówisz, że każdy z elity ma swego sługę?
-Tylko redaktorzy-oznajmił Tsavo, po czym wyjaśnił:- Elitarni redaktorzy posiadają parę sług, np: Pani Elitarna Redaktor Oliwsen ma pod sobą wilkołaka Mietka i Arantira, wczesniej miała Zehira, ale go wywaliła za zbyt częste używanie wody kolońskiej. Po każdym zebraniu sala śmierdziała czosnkiem. Moderatorzy posiadają cztery sługi, dobrym przykładem jest Pan Moderator Hellscream, któremu służą smok Perłojad, nadęty gnoll Genn Szara Grzywa, wiecznie naćpany troll o dziwnym imieniu, no i nasz prezes…. Fergard, (znowu syknął złośliwie). Super Moderator ma już sześciu, a administratorzy aż dwanaście. Parę z nich zapewne poznałeś- to sekretarki przy rejestracji i rekrutacji. Niebieskooka służy JareQ’owi, a ta starsza- Bożenka zaś…
-Nie, nie trzeba. Już się domyślam.-przerwałem mu, łapiąc się za głowę. Tylko jedna osoba mogła by być tak biurokratyczna, sztywna i pozbawiona humoru. Chcąc przerwać wizję admina zarządzającego dwunastoma takimi Bożenkami spytałem swą sługę jeszcze raz:
-Czyli im wyżej w elicie, tym więcej sług. Jakie jest kryterium wyboru?
Tsavo chrząknął jeszcze raz i odpowiedział:
-Cóż…wyborem odpowiedniego sługi dla moderatorów zajmował się Luk, ich sługi wybierał JareQ, zaś wasze redaktorskie wybiera Hellscream. Dokonuje on wyboru na podstawie charakteru postaci ze światów jakie dany redaktor poznał, stworzył, odwiedził, czy zdobył. Wśród nich wybiera tą najlepszą.
Patrząc na mą maskę zawieszoną na wieszaku mogłem się domyśleć czymś się Hellscream do-kład-nie kierował. Westchnąwszy zapytałem:
-Coś jeszcze powinienem wiedzieć?
Mój sługa uśmiechnął się tajemniczo i odpowiedział:
-Owszem. Wraz z nadaniem tytułu redaktorskiego ulepszana jest broń redaktora, podobnie się dzieje gdy awansuje na moderatora. Wtedy kowal poza ulepszeniem daje również broni możliwość wygnania mieszkańca z Tawerny. Idealnym przykładem jest broń Pana Moderatora Hellscreama. Gdy był jeszcze zwykłym, starym i brzydkim orkiem łaził jedynie ze zwyczajnym młotkiem na patyku. Potem gdy awansował na redaktora młot przekuto na topór, który został ulepszony runami by móc dokonywać strasznych zniszczeń.. i przebudowywać Komnatę Zaginionych Zwojów. Gdy został moderatorem topór nabrał więcej magicznych zdolności, to właśnie znany wszem i wobec Banhammer, albo Banaxe, jak kto woli. Sługa natomiast staje się potężniejszy, a przede wszystkim zyskuje większą płacę…!
Przy okazji, kiedy Panicza nie było, ośmieliłem się wziąć Pańską katanę i ulepszyć ją u naszego kowala. Oto ona- Ostrze Błyskawicy.
Kończąc swą przemową pstryknął palcami i z obłoków dymu pojawił się moje ostrze. Podarował mi je. Wyciągnąłem broń z pochwy i zobaczyłem jak wzdłuż ostrza pędzą małe błyskawice. Tsavo wyjaśnił:
-Tak jak ja, broń odzwierciedla twój charakter i sposób działania. Tobie najbardziej pasował piorun. Jesteś spokojny i wyrozumiały, lecz na wrogów uderzasz z zaskoczenia jak piorun z jasnego nieba. Działasz może powoli, ale skutecznie. Celnie uderzasz w punkty, przez co przeciwnik szybko słabnie. Widzisz więc, im szybciej awansujesz Paniczu tym potężniejszy się staniesz, a ja bogatszy…znaczy również silniejszy.
Wtedy mu odpowiedziałem:
-Ale nie mam zamiaru awansować. Do tego całego redaktorstwa namawiał mnie mój kumpel Menelag. Ja sam bym nigdy nie brał w tym udziału. Nie lubię polityki.
-Co?!- Tsavo wrzasnął zaskoczony. Spojrzałem na niego i wtedy zrozumiałem jak bardzo nim to wstrząsnęło. Z rozdziawioną pyskiem, szeroko otwartymi i ciałem zastygniętym w ruchu wyglądał jakby duch mu uleciał z ciała. Widocznie tym razem Hellscream dał ciała, bo przydzielił mi sługę o przeciwieństwie do mnie wysokimi ambicjami. Nagle smoczydło otrząsnęło się i zaczął błyskawicznie mówić:
-Ale jak to!? Każdy normalnie dąży by być na górze. Nie myślałeś nigdy by zostać chociaż moderatorem. Nie miałeś ochoty zsanować nikogo za byle co. Mógłbyś nawet banować Hellscrema co trochę, tak jak on to z Loczkiem nawzajem sobie robią. Mógłbyś się mu odpłacić za wszystkie lata łażenia w masce….z nawiązką.
Ostatnie słowa bardziej mnie przekonały. Wizja wysyłania starego, zgrzybiałego, egocentrycznego orka co chwila za bramę tawerny bardzo mi się spodobała. Ale jeszcze bardziej przypadło mi do gustu wyobrażenie kogoś zupełnie innego. Wtedy mu odpowiedziałem:
-No dobra, wyjaśnijmy coś sobie. Nie zależy mi na karierze, chcę jedynie działać dla dobra Tawerny i rozwijać ją dzięki swym talentom. Ale jeśli zaawansuje, to tylko jak na to zasłużę, dobra? Mój kamerdynerze.
Po czym podałem swemu słudze dłoń na zawarcie naszej umowy. Tsavo podniósł łeb i z uśmiechem podał rękę, mówiąc:
-Zgoda Paniczu.
Po chwili zaburczało mi w brzuchu. Po czym zapytałem:
-Umiesz gotować?
Tsavo odrzekł:
-Coś z kuchni włoskiej, czy francuskiej?
-Z włoskiej.
-Już się robi Paniczu.
…………………………….
I tak zmieniło się moje bytowanie na tawernie od kiedy zostałem redaktorem. Mam własne biuro, kamerdynera i fajne ostrze. Najlepsze się jednak wydarzyło podczas Dziesiątej Rocznicy Tawerny, podczas której anulowano konkurs Hellscreama i mogłem spokojnie zrzucić z siebie maskę i płaszcz, by pokazać światu swoje prawdziwe oblicze! Nawet z tej okazji zamówiłem sobie portret i nową tabliczkę do biura u Asderuki. Hells Yeah!


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Menelag w 15 Lutego 2014, 21:38:35
Omomomom jak ja uwielbiam oblewać wszystkich piwem!  :piwo:

Ale że tak powiem, cel uświęca środki :D

Ładny wpis, Pamiętniczek jest szczęśliwy, że wreszcie sobie o nim przypomniałeś...


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 15 Lutego 2014, 22:40:50
Nowy rozdział- yay.
Warsztatowo się poprawiłeś, zdecydowanie. Ale fabularnie- trochę wieje nudą.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 15 Lutego 2014, 23:02:39
No cóż... ten wpis miał za zadanie pokazać czym się zajmują redaktorzy, moderatorzy, oraz administratorzy i.... Dlaczego powinno się ich szanować. O! Poza tym, jak zauważyliście zaczynam wprowadzać elementy niekoniecznie faktyczne, ale przydatne później.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Loczek w 16 Lutego 2014, 09:13:24
Cóż powiem iż wpis ten jest ciekawym ale powiem tak iż za mało było o pracy moderatorów. Do Redów nie czepiam się ale powiem Ci że mogłeś np w opisie umieścić iż Jarek w swym gabinecie ma galerię (oprawione zdjęcia) byłych i obecnych Redów.

Wracając do modów, zrób lepiej o tym oddzielny wpis a informacje zdobyć możesz łatwo ;D


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Fenir w 16 Lutego 2014, 09:54:25
Moar plz. Przemilaśnie się to czyta. Nawet człowiek czuje, że nie marnuje swojego życia na bzdety.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 19 Kwietnia 2014, 19:43:32
Święto Tawerny i Dzień Belegora

  Mieszkanie było głośne od odgłosu kaszlu i smarkania w chusteczki. Na każdym oknie założone zostały dziwne kraty z paskami lepkiego materiału do których były poprzyklejane driady i nimfy. Drzwi wyglądały jakby były zamknięte na cztery spusty. Z pozoru wyglądało to na jakieś więzienie niż dom, ale czego się spodziewać gdy ma się alergię… na słodycz. Wszystko zaczęło się dość od dziwnej manii jaka zapanowała na kwasowej grocie, a następnie na Tawernie. Okazało się, że wiele gildii napadła dziwna epidemia. Nagle jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać stworzenia podobne do małych koni, lecz o jaskrawych barwach, wielkich oczach i na dodatek gadających. Wszystkie wyglądały jakby były zrobione z plastiku. Okazało się, że to była część osób, które stały się poniami, albo broniami- sam nie wiem. Wszystkie wygadywały o dziwnych rzeczach, rzucały denne piosenki i rozsiewały taką słodycz, że aż…. wielu się pochorowało. Mój pan zwłaszcza szczególnie. Nigdy nie przepadał już za driadami i sylfidami z wrót żywiołów. Na sam widok biedak dostawał konwulsji i skrętu żołądka. To samo gdy widział lukrowane ciastka, cukierki lub szczeniaki. Dziwne że nabył odporność na kocięta, ale cóż…może nie są, aż tak słodkie jak się na pozór wydają. Wracając do tematu, gdy tylko w Kwasowej Grocie zapanowała „moda” na ponie, mój Pan uciekł ledwo na własnych siłach. Miał nadzieję, że w Tawernie odnajdzie spokój, lecz niestety i tu doszła ta zaraza. Roznosicielką okazała się znana z formowej mafii Cahan- ta o której się mówi, że jedynie feminizm został z jej kobiecości- cokolwiek by to znaczyło. Niegdyś dumna, czarna smoczyca niemal upadła do poziomu swej plastikowej zwierzyny rozsiewając ich chorą ideologię wzdłuż i wszerz Tawerny. Mój Pan wówczas dostał mocnych konwulsji i zapalenia oskrzeli. Alergia osiągnęła swoje apogeum i rozłożyła niegdyś dumnego redaktora na kolana. Mija już trzeci tydzień jak go pielęgnuję, dokarmiam i podaję leki. Jest tak słaby, że niema nawet sił by napisać ten wpis do swego pamiętnika. Więc ja z pełną dozą skromności pełnię jego rolę i napisze tak jakby tego chciał…
-Gdzie moja herbata!...Ghe!Ghe!
-Już podaję Mistrzu!
Tsavo szybko wypełnił kubek świeżo zaparzoną herbatą i dosypał dwie łyżeczki cukru. Mieszając podleciał do łóżka gdzie leżałem. Znów zasmarkałem silnie w chusteczkę, po czym ledwo rękoma dosięgałem kubka herbaty, którą mi podał Tsavo. Ledwo wypiłem łyczek, gdy znowu złapał mnie silny kaszel i połknąłem wydobywającą się flegmę. Z obrzydzenia aż zatrzęsłem się i odpowiedziałem słabym głosem:
-Przeklęte pseudokuce. Skądś się u licha one wzięły!
-Pewnie z Kanady.
-Co? A co myśmy Kanadzie zrobili, że nam wysłali taką zarazę?!
Tsavo odpowiedział:
-Wiesz, wszystko co dziwne, śmieciowo-popularne i „słodkie” pochodzi z Kanady, zwłaszcza z południowej. Jak wcinają jakieś żywice i soki z drzew na co dzień to się ma takie… odloty.
-Ale czee-e-m-mu d-do n-na….Achoo!
Tsavo wytarł się chusteczką z moich smarków i cierpliwie wyjaśnił:
-Tak samo jak ptasią grypę, czarną ospę i francę.
-Przez kobiety?!
-Nie! No dobra, to ostatnie tak, chodziło mi, że to przez wpadkę, przypadkiem. Wszystkie pandemie dzieją się przypadkiem i przez czyjeś niedopatrzenia.
-Pseudokonie to wyższa forma trolli, trzeba je zbanować!
-Niestety…w konstytucji nie ma nic o likwidacji koni, poza tym środowiska zwierzolubne mogłoby nas oskarżyć o znęcanie się i krzywdzenie zwierząt.
-Ale one są z PLASTIKU!!!-Ghe!ghe!Ghe!..
-Już, już…nie wysilaj się Panie. Ja się wszystkim zajmę. Dokończę za pana pamiętnik.
-Co? Nie moż…ghe!ghe!
Tsavo nagle wsunął mi do ust, łyżeczkę z gorzkim, sosnowym syropem i połknąłem. Lokaj mi odpowiedział:
-Spokojnie, napisze tak aby nikt się nie zorientował, że to nie ty. A teraz odpocznij i wygrzej się. Za parę dni wyzdrowiejesz, obiecuję-odrzekł Tsavo i wszedł schodami na górę, gdzie zostawił niedokończony wpis do pamiętnika swego mistrza. Przysiadł i wznowił pisanie:
Mój Mistrz chciał tu opisać kulisy święta tawerny. Jak każdy członek, mający więcej niż pół roku kadencji w naszej gildii wiecie, że w zeszłym październiku nasza tawerna kończyła właśnie 10 lat. Tak, tyle lat minęło od podstawienia kamienia węgielnego przez Czcigodnego Administratora JarQa. Wówczas świętowanie było długie i obfitowały w zabawy, gry, jedzenie i picie. Jednakże przygotowania do tego zaczęły się o wiele wcześniej, bowiem na początku marca zeszłego roku. Zaczęło się od zebrania w pokoju redakcji. Mój Pan jak i ja szliśmy akurat by omówić parę spraw, no i by ochrzanić Hellsa za opóźnianie swego konkursu. Gdy mój mistrz otworzył drzwi z hukiem zobaczył widok, który wprawił w lekkie zażenowanie- „ciężko pracujących” moderatorów. Loczek pilnikiem czyścił sobie paznokcie dłoni patrząc przez kryształową kulę, czy jakiś troll nie zaczął znowu zaśmiecać jakiegoś tematu, Hells jak zwykle żłopił piwo przy boku swych sług i klepał Fergarda po głowie jakby był jakąś poręczą. Coś oglądał na laptopie- wiadomo co taki 40-letni, stary i paskudny ork zazwyczaj ogląda. Menelag zaś bawił się różdżką robiąc jakieś figurki pod przyszłe modele do swych filmów. Przy nim stała rudowłosa elfka o zielonych oczach- Asderuki, która wielce potem przysłużyła się memu mistrzowi. Tymczasem redaktorzy albo chowali się wystraszeni w kącie, albo grali w rzutki, celując w zdjęcie Martina na tarczy. Mój Pan chrząknął:
-Ej! Czyżby moderacja nie miała już swego pokoju? Jazda do siebie, to miejsce należy do redaktorów.
Hells wtedy podniósł rękę i machnął w geście mówiącym „idź sobie, przeszkadzasz nam”. Mój mistrz nie lubi tego typu zniewag, więc nic dziwnego, że wyjął swój miecz i wycelowawszy w laptopa wysłał wiązkę piorunów. Efekt był natychmiastowy. Hellscream odskoczył od spalonego sprzętu i ryknął:
-A za co?!
Mój Pan odpowiedział:
-Dobrze wiesz za co, leniwy dziadu (jak zwykle nieokrzesany i nie mający szacunku do starszych, nawet jeśli są zboczeni i zieloni).
Wielki moderator podniósł swój topór i już miał ze swymi sługami rzucić się na nas, gdy sytuację uratował (nie żebyśmy potrzebowali ratunku, ja sam bym położył tego psa i jaszczurkę, a Fergardowi bym jeszcze dołożył od siebie) Hadrian wołając:
-Wszystko chować!! Administracja idzie!!
Redaktorzy w szybkim tempie sprzątnęli swoje jak i moderskie graty (o ile wypchanie wszystkiego do szafy można nazwać sprzątaniem), następnie oporządzili się i stanęli w szeregu, jedynie Belegor niechętnie dołączył do szeregu i poprawił swój kombinezon. Wtedy weszli do pokoju Martin z Lukiem. Rycerz rozejrzał się wokół po czym chrząknął i powiedział:
-Według historii Tawerny czwartego października tego roku będziemy obchodzić dziesięciolecie portalu. Czasu jest jeszcze dużo, jednak sądzę, iż można się zacząć przygotowywać.  Docelowo myślałem nad zorganizowaniem szeregu konkursów z nagrodami, którymi się to chwalił nasz przełożony. Docelowo miał być konkurs wiedzy o Heroes of Might and Magic i Tawernie, jakiś konkurs graficzny i coś jeszcze, które trwały by na przykład przez cały wrzesień z finałem w październiku. Więc do roboty lenie i ruszać swoje bezczynne siedzenia do roboty!!
Akcentując ostatnie słowa z całych sił uderzył pięścią w stół. Wibracje były tak silne, ze wyskoczyły wszystkim plomby z zębów, a Hellscreamowi sztuczna szczęka. Na dodatek szafa nie wytrzymała i się otworzyła, z hukiem wyrzucając zapchaną w niej zawartość. Martin spojrzał wściekle na nas, gdy nagle przed nim potoczyła się tarcza do rzutków z jego zdjęciem i narysowanymi na nim kółkami. Gdy opadła twarz Martina zaczęła przypominać dorodnego pomidora, wtedy jakiś pocisk trafił w samą dziesiątkę tarczy- czyli w nos. Okazało się, że tą „rzutką” był paliczek. Martin odwrócił się błyskawicznie w stronę Luka a ten odparł:
-No co?! Wskazujący mi wystrzelił.
Rycerz zaczął głośno oddychać, licząc do dziesięciu. Gdy twarz wróciła do normalnych proporcji i kolorów, kontynuował wypowiedź:
-W każdym razie, potrzeba nam osób, które mogłyby się zająć organizacją konkretnych konkursów. My będziemy was koordynować i pomagać. Zatem moi mili….Do Roboty!!!
Jak krzyknął, tak odszedł z Lukiem głośno trzaskając drzwiami. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy nagle znów się pojawił z kulą ognią, którą spalił na popiół naszą tarczę do rzutków, po czym znów zatrzasnął drzwiami. Odgłos żalu i zawiedzenia wszystkich redaktorów (poza Grownockiem) i moderatorów był naprawdę smutny. Wszyscy na 5 minut stali w ciszy patrząc na kupkę popiołu, który jeszcze chwilę temu był źródłem ich rozrywki.
Wówczas cichutko zza drzwi wyjrzał Luk, po czym rzucił nam nową tarcze do rzutków z wydrukowanym Martinem jako celem. Licz wyjaśnił:
-Sorki za tamtą tarczę, zapomnijmy o tym i szybko wymyślcie konkursy, a o tej tarczy ani mru mru, bo się może domyśleć. Jeszcze mi nie-życie miłe.
Redaktorzy szybko powiesili tarczę na ścianie i z moderatorami zaczęli pracę nad konkursami do Święta Tawerny. Wszyscy pracowali jak chińczycy w fabryce i-podów. Nikt się nie oszczędzał, no może poza redaktorkami, które jak tylko usłyszały o propozycji konkursu graficznego od razu zniknęły. Nie wszystkie też pomysły się też nadawały- na przykład turniej wielobojowy mego Pana. Kto by pomyślał by eliminacje rozegrać w Antagarichu, ćwierćfinały w Axeoth, po to by półfinaliści rozegrali swe wojenki w Ashan podczas szóstego zaćmienia, by na koniec wysłać dwójkę finalistów o 5 wieków wcześniej po to by zwycięzca mógł mieć dostep do Enroth z czasów wojny o sukcesje. Bez urazy, ale kto w nagrodę wysłałby zwycięzcę wojny 30-letniej we wczesne średniowiecze? Nic więc dziwnego że pomysł nie przeszedł, podobnie jak quiz o Azeroth (wiadomo czyj). To miało być święto Tawerny, a nie jakiejś zgrai zielonych, śmierdzących i paskudnych stworów ubranych jak z filmu „Mulan” Disneya. Inne konkursy miały więcej szczęścia, na przykład quiz, z wiedzy o herosach ze świata magii i miecza. Każdy redaktor, moderator, a nawet administrator włożył swoją cegiełkę w jego stworzenie, urządzenie i przygotowanie. Był główną atrakcją naszego święta, mniejszą popularnością cieszył się konkurs literacki, bo tylko 3 osoby się zgłosiły (cóż Redakcja nie mogła w nim brać udziału). Ciekawie się złożyło z konkursem o kartę postaci rodem z heroes of might and magic, bowiem w tym mogli wziąć też udział redaktorzy. Mój Pan postanowił zrobić kawał i wysłał sparodiowaną i wyklejoną niechlujnie kartę postaci… moderatora Hellscreama. Wielkie było zaskoczenie jego gdy nie dość, że potraktowali go na poważnie to jeszcze uzyskał pierwsze miejsce. Moderator chełpił się wszystkim jaką to budzi inspirację u młodych, a mój panicz do dziś się nie przyznaje do tej pracy. Głowę mógłbym założyć, że gotów byłby publicznie się wyprzeć, ba gdyby za każde jego zaprzeczenie otrzymywał dukata byłbym dziś milionerem. W międzyczasie przygotowano bandery i reklamy naszego święta, głównie autorstwa Szanownego Jarqa, który to malował między jednym, a kolejnym kuflem żywieckiego piwa. W międzyczasie zjawiła się powrotem pani redaktor Hathoset. W ramach święta (i przeprosin za niechęć w kierowaniu konkursem graficznym) stworzyła piękną grafikę jako logo tawerny. Jednakże nie pasował nam zbytnio do święta, więc mój Pan postanowił wykorzystać ją w inny sposób. Wymyślił konkurs, który miał przypominać szukanie graala. Idee podchwycił Luk i razem rozpoczęli prace nad „poszukiwaniem skarbu”. Redaktor pociął mapę na kawałki i znalazł miejsca by je schować. Mój Pan za to miał za zadanie stworzyć wskazówki dla poszukiwaczy i regulamin. Po drobnych poprawkach Luk z Paniczem ruszyli w późną noc by rozwiesić fragmenty obrazu (zawczasu skopiowano wiele razy). Wyobraźcie sobie miny i reakcję przechodniów i mieszkańców, którzy stawali twarzą z twarz z zakapturzonymi nieznajomymi, z których jeden z nich trzymał kosę i na dodatek z kaptura wystawała czacha. Tak szczerych spowiedzi jeszcze nie było u nas. Następnego dnia ogłoszono konkurs. Mój mistrz liczył na to że samo poszukiwania będą trwały całymi tygodniami, skoro Administrator Luk i Moderator Loczek uznali je za zbyt trudne….wielkie więc było zdziwienie mego Pana gdy po niecałym dniu przyszedł nie kto inny, ale ‘zhipisiały lew Fast ze złożonym obrazem. Administrator Martin skwitował: „Szybko poszło, nie?” i poklepał w bark mojemu, załamanemu Panu. Święto trwało niemal kilka tygodni, jednakże zostało brutalnie przerwane przez jedno wydarzenie….


Festiwal trwał w najlepsze, wszyscy się bawili w różne gry i zabawy. Belegor z Hellscreamem pili piwo gdy ork wyznał mu:
-Wiesz co…przykro mi to powiedzieć, ale wiesz… to z Loczkiem…zdecydowaliśmy ci to w końcu powiedzieć…eh! Konkurs Nowych Ras Tawerny został anulowany, pozostanie nierozstrzygnięty. Mało kto głosował, więc nie było szansy zdecydowania która praca lepsza i…
Belegor słysząc to odstawił piwo i zaczął tańczyć z radości wokół Hellsa- bowiem to oznaczało koniec życia pod maską i w przebraniu. Stary ork kontynuował swój monolog, kiedy to postać w kombinezonie robiła fikołki i skakała z radości wokół niego. Hells skończywszy żałobną przemowę odwrócił się i ujrzał Belegora w pozycji przypominającej pajacyka. Ten opatrznie to zrozumiawszy złapał go i przytulił, z płaczem powiedział:
-Wiedziałem, że ty jeden mnie zrozumiesz! Ty i ja jesteśmy najbardziej poszkodowani. Buehehe!!!
Belegor poklepał emeryta po plecach i wyprowadził z baru. Po drodze ork odzyskał humor i już miał pójść na Rzucanie Ciastem w Admina, gdy zobaczył jak Loczek mocuje się młotem w typowym konkursie sprawdzającym siłę. Hells warknął:
-Ja mu pokażę siłę. Żaden aliańczyk nie będzie się brał za gry Hordy.
Belegor bezsilnie próbował go powstrzymać, gdy tylko się zbliżyli od razu doszło do dyskusji kto lepszy: Horda, czy Sojusz. Postanowili to rozstrzygnąć za pomocą młota i dysku. Walka trwała długo, każdy uderzał coraz mocniej i mocniej. W końcu gdy Loczkowi udało się osiągnąć pierwszemu maksymalną wysokość słupa (a to był 2-metrowy słup, a dysk ważył z 5 kg) już uznał się za zwycięzcę, gdy Hells wyrwał mu młot z ręki i z zamachem walnął w metalową huśtawkę. Dysk błyskawicznie poleciał ku górze i wyrwał się ze słupa. Hells skakał z radości…nie wiedzieliśmy, że to był początek końca.
Martin wycierał jedwabna chusteczką resztę ciasta z przyłbicy warcząc:
-Jak oni mogli?! Jakim cudem?! Za każdym razem trafiali mnie w głowę! Za każdym razem!! Wyobrażasz to sobie?! Jakbym był jakimś magnesem na ciasta.
Luk, który szedł obok przekręcił czaszkę na bok i odrzekł:
-Oj, nie przesadzaj, to była przecież zabawa. To było na utrzymanie naszych posad, pamiętasz?
-Ale ty ani razu nie dostałeś, tylko ja! Rany, jak jeszcze czymś dostanę to jak Tawerne kocham ja zakończę to święto.
Luk miał odpowiedzieć, gdy nagle powietrze przeszył dziwny świst, który równie błyskawicznie ustało. Luk zapytał:
-Co to było Martin? Martin?
Licz obejrzał się na wszystkie boki, po czym spojrzał w dół i odskoczył z głośnym sykiem. Martin leżał rozłożony na łopatki z metalowym dyskiem na miejscu przyłbicy. Luk zdjął z trudem przedmiot, po czym podniósł głowę i.. zdjął z tyłu hełmu prostokątny metalowy bloczek. Mruknął do siebie:
-No… to naprawdę dobry magnes.
Podziwianie przerwało jąkniecie zwalonego rycerza. Licz od razu wyrzucił magnes w siną dal i zapytał:
-Nic ci nie jest?
Martin tylko jeknął:
-Zamykam…święto! Mamusiu…chcę do domu…
Luk zakasał rękawami i złapał przyjaciela za nogi i ciągnął go głową (a raczej hełmem) po ziemi. Ogłosił na koniec:
-Dobra, koniec zabawy! Jak się dowiem kto odpowiada za latający dysk to będzie obłożony karą 10 000 sztuk złota i służby u Martina na czas rekonwalescencji!
Słysząc to ludzie zaczęli powoli się schodzić. Hells nadal trzymając młot spojrzał na młot po czym rzucił nim na ręce Belegora. Nieszczęśnik został akurat zauważony przez Luka i…


-Puk!Puk!
Pisanie przerwało pukanie do drzwi. Tsavo odszedł od pamiętnika i zszedł na dół. Po pięciu minutach otwierania zamków, blokad i haseł otworzył drzwi. Za nimi stała ognistowłosa, zielonooka i lekko piegowata elfka, w brązowym płaszczu i ekstrawaganckim beżowym kapeluszu, z szerokim rondem zagiętym ku przodowi. Zapytała się:
-Witam, jestem Asderuki. Belegor chciał się ze mną widzieć w sprawie swego portretu. Czy go zastałam?
Tsavo odpowiedział:
-Panicz jest w domu, lecz niestety jest ciężko chory i raczej nie będzie w stanie…
-Wprowadź ją do domu Tsavo- przerwałem mu rozmowę poprawiając swój mundur. Stałem przed nimi bez maski, rękawiczek i grubego kombinezonu. Kamerdyner zaskoczony zająknął:
-Ale ty…dopiero..byłeś.. przecież…Panie?
Machnąłem ręką i wyjaśniłem:
-Twoja herbatka mi pomogła. Poza tym nie każmy sztuce czekać. Proszę Panno Asderuki. Przejdziemy od razu do interesów, czy może napijemy się wcześniej herbaty. Tsavo jest mistrzem w jej parzeniu.
Elfka weszła do środka mijając zaskoczonego sługę i powiedziała:
-Mam mało czasu.
Odrzekłem z uśmiechem:
-Proszę bardzo, widziałbym to tak…
…………………………………………………………………………………………………

Dzisiejszego wieczoru mój dom, aż pękał w szwach od ludzi, którzy tu przybyli. Zaprosiłem niemal całą tawernę i paru znajomych z groty. Inni również mogli wejść- jeśli nie byli szczeniakami, wróżkami, sylfidami czy plastikowymi kucykami. Tsavo ledwo nadążał z roznoszeniem jedzenia i kieliszków, pomimo pomocy ze stron sług innych redaktorów i moderatorów. Po niedługim czasie zgromadziłem ich wszystkich w sali balowej dla gości. Cała sala była bogato oświetlona żyrandolami w kształcie wijących się węży i wiwern. Na ścianach wisiały obrazy krajobrazów z Ashanu i Antagarichu jak i wypchane bestie i zwierzęta. Reszta wystroju przypominała ekskluzywny saloon prosto z Dzikiego Zachodu. Na deskach sceny stałem ja z Asderuki i obrazem schowanym za kurtyną. Gdy obecni usiedli na wyznaczonych miejscach klasnąłem głośno w dłonie, wtedy rozmowy ucichły. Chrząknałem przez maskę i zacząłem przemowę:
-Dziękuję wszystkim za to liczne przybycie. Czuję się wielce zaszczycony, że tak liczne grono tawernowiczów przybyło żeby się tu spotkać. Część z was dobrze mnie pamięta, ale dla młodszych przedstawię się. Jestem Meriadok Belegor von Dragonhaart, ale mówcie na mnie po prostu Belegor. Znany jestem z tego, że niemal od początku byłem skazany na chodzenie w maskach i w tym kombinezonie a to dzięki naszemu Drogiemu Helscremaowi…
Na sali rozniósł się cichy smiech tych, co dobrze kojarzyli o co chodziło. Kontynuowałem dalej:
-..i jego konkursowi. Ale wiecie co się stało? Podczas Święta Tawerny powiedział mi że konkurs Nowych Ras Tawerny został odwołany… po 3 latach został odwołany…wiecie jak się czułem jak mój wysiłek poszedł na marne…Cudownie! Właśnie dzięki temu uwolniłem się z jego chorych zasad i bez przeszkód mogę pokazać swoje prawdziwe oblicze. I co ty na to stary złodzieju! He!? Hę?! Nie jestem ci teraz nic winny! Ani grosza już ode mnie nie dostaniesz! Ekhm… przejdźmy do sedna. Tu w tej Sali stoi osoba która umożliwiła to wszystko. Artystycznie uzdolniona Asderuki zaszczyciła mnie i zgodziła się namalowac mój portret, mój prawdziwy portret.
Podszedłem bliżej Asderuki, a ona złapała za fragment kurtyny. Wtedy się odezwały werble. Tsavo wszedł na scenę i zapowiedział:
-Oto przed państwem. Jedyny i niepowtarzalny Mistrz Oryginalnych Pomysłów. RRRrrredaktor…
Wtedy Asderuki pociągnęła za kurtynę, a ja swój kombinezon i maskę.
-BelegoRrrrr!
Zasłona opadła. Portret i ja ukazaliśmy się w pełnej okazałości. Sala zamilkła, (mam nadzieję ze z wrażenia). Podszedłem do mikrofonu i powiedziałem z uśmiechem:
-Witajcie Tawerniczanie. Jestem Belegor i jestem Sylvatarem. I jak?
Nikt nie ośmielił się odpowiedź, wtedy zaproszony przeze mnie Bandaro podniósł głos:
-Ale ty wyglądasz ped…AAAHhhhhh!
Nim dokończył otworzyła się zapadnia, która uruchomiłem za pomocą mikrofonu, który był też dźwignią. Lekko zdenerwowany zapytałem:
-Ktoś jeszcze ma uwagi?
Wtedy głos zabrał Hellscream:
-Od początku wiedziałem, żeś raptoelf, nie ma co rodziców…
Wtedy ork dostał ode mnie piorunem tam gdzie Słonce nie dochodzi. Zwróciłem się jeszcze raz do was:
-A wy co sądzicie?

(http://images61.fotosik.pl/894/1ae5d92130fb6be2m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=1ae5d92130fb6be2)


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 19 Kwietnia 2014, 19:51:44
Epidemia, to się jeszcze nie zaczęła, finał będzie najlepszy  8)

Belegor sylvatarem... Takie rozczarowanie. Nie jest rusałką, nie jest syrenką, tylko takim czymś. Wygląda całkiem spoko.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 19 Kwietnia 2014, 19:55:37
Belegor, r zjadłaś na końcu jak coś. Przynajmniej nie spoufalam się ze sztucznymi stworami z Kanady. Na pohybel Hasbro i jego atomówkom. Lepiej powiedz czy ty smok, czy plastikowy "koń".


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 19 Kwietnia 2014, 20:05:41
Jam smok. Nawet ponysony de facto nie posiadam. Może i jestem fanką kucy, ale raczej fanonu, nie kanonu, ale jednak...


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Fast w 19 Kwietnia 2014, 21:24:04
Za mało narzekania, że Tawerna umiera :D

A tak to na propsie ^_^ Czyta się jak zawsze dobrze.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 19 Kwietnia 2014, 21:25:39
..jesteś z tym plastikowym motłochem. Rozumiem, lubisz konie, jeździectwo, ale nie wszystko co wygląda jest koń jest dobre i fajne. Na przykład Diadiaphorus wyglądał jak koń, a był gryzoniem. Widziałem osobę dotkniętą tą zarazą i twierdzę- to jest chore.

Fast...jak te całe pony wejdą do władzy to już będzie koniec dla tawerny. Już nawet mają własne sony. Nie wróży to nic dobrego. Jedyną szansą to uznanie je za trolli i wszelkich ich wyznawców banować, banować, albo najlepiej spalić, a potem zbanować resztki.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Fast w 19 Kwietnia 2014, 21:33:03
To byłoby nawet zabawne tak zakazać tych kuców...

Wieje mi to inkwizycją i zwalczaniem niewygodnych poglądów.

Jako katolik, absolutnie popieram. To słuszna walka.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 19 Kwietnia 2014, 21:53:12
Oj, od razu inkwizycja. Gdybym się w coś takiego bawił, to zatrudniłbym Hellsa i Loczka i bez uprzedzenia uderzył we wszelkie kucykowe tematy, czyszcząc je lub zamykając.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 19 Kwietnia 2014, 22:00:12
Uważaj Bel, bo umieszczę Cię w swoim kucowym opowiadaniu i sparuję z wurst pony...

Ty tak na poważnie? Czy aż za bardzo trollujesz :D?

Do kucyków nie zamierzam Cię przekonywać. Ale jeśli nie obejrzałeś paru odcinków serialu, to proszę abyś nie hejtował.

Jeśli uważasz kuce jedynie za pastelowe słodkorożce, to zgłoś się na PW, podeślę parę fanfików i fanartów, a być może zdanie zmienisz.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 19 Kwietnia 2014, 22:20:24
Tylko spróbuj, a zobaczysz.... odpowiedź na ten jawny atak będzie, będę uparty i nieustępliwy jak Rosjanie w Krymie.

Kolega próbował mnie przekonać- raz filmik z dziewczynami w kolorach tęczy i... z uszami i ogonami jak sekta jakaś!

A podczas pierwszego odcinka jakiego mi puścił to miałem straszne nudności od tej...plastikowej słodyczy. Nie, sorry ale pseudokonie budujące jakąś cywilizację? Sorry ale to takie nieteges, że nawet Psychol by wymiękł.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 19 Kwietnia 2014, 22:24:39
No cóż... Takie Silent Ponyville nie ma w sobie nic słodkiego, podobnie jak wiele innych fików, ale rozumiem.

Ja w fandomie siedzę dla fanonu- głównie fanfikicji.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 19 Kwietnia 2014, 22:33:29
Czyli w grupie ryzyka, niedaleka jest granica między fanowskimi projektami, a czystym kanonem- tak się cholibcia przekonałem do warcrafta. Teraz się boję, czy pewnego dnia nie zmienię się w takiego Hellsa.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Loczek w 20 Kwietnia 2014, 09:47:38
Jedno przyznać muszę iż ten rozdział mnie rozbroił i ten tekst:
Cytuj
[...]Gdy mój mistrz otworzył drzwi z hukiem zobaczył widok, który wprawił w lekkie zażenowanie- „ciężko pracujących” moderatorów. Loczek pilnikiem czyścił sobie paznokcie dłoni patrząc przez kryształową kulę, czy jakiś troll nie zaczął znowu zaśmiecać jakiegoś tematu, Hells jak zwykle żłopił piwo przy boku swych sług i klepał Fergarda po głowie jakby był jakąś poręczą.[..]

Tekst czyta się bardzo przyjemnie z uśmiechem na dziobie ;D Akcja z Martinem i Lukiem epicka i rozstrzygnięcie sporu Ally - Horde wyborne milordzie 8)

A o Hellsie to cała prawda, żłopek i leń z niego teraz ;P

A odnośnie tematu Kucyków to w sumie mam licencję Inkwizytorską więc dochodzenie mogę przeprowadzić i spalić kilka kucyków w oczyszczającym ogniu naszej wiary w...(tutaj każdy sam niech dopisze w co wierze lub i nie).


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 22 Kwietnia 2014, 11:18:55
Zrób w to w imieniu... światów, których cywilizację stworzyły humanoidalne istoty. Wszelkie inne to parodia i skaza na porządnej fikcji- nie ważne czy to s-f, czy fantasy.

Poza tym.... zawsze chciałem zobaczyć taką "inkwizycję" na żywo.

Można by wywalać albo autokasowac posty ze słowami-kluczami, np: kucyk, kucykowy, słodkie i może te imiona tychże postaci z tego serialu, Cahan lub Sylu powinni je znać. Też bym zrobił tak jak w Grocie taką "awatar-łasicę" na każdego kto weźmie plastikowego, animowanego koniodopobnego z oczyma jak u japońskiej lolity.

Te kroki powinny być wystarczające.


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Belegor w 09 Sierpnia 2014, 18:49:55
Nowa Re-re-redaktor

Czas bym opisał najświeższe news, który osobiście jak i moich znajomych bardzo uradował. Kojarzycie Laxx? Każdy chyba kojarzy sukkuba w wojskowych buciorach i ze śmiertelnie groźną patelnią. Martin od niej oberwał nie raz i dwa, przez co nabawił się fobii. Równie epickie były kłótnie Laxx z Hellscreamem, gdzie licytowaliśmy się, kto oberwie pierwszy. To były czasy…. Wracając do teraźniejszości, Laxx ponownie wstąpiła na szeregi Redakcji. Fakt, że to byłby jej trzeci raz, ale cóż- do trzech razy sztuka! Tym razem cała redakcja  postanowiła urządzić z tego okazji małą imprezę. Być może wynika z sympatii jaka Laxx budzi, albo po prostu jest jedną z nielicznych kobiet na tawernie. Wiem, to dość pragmatyczny i na pozór szowinistyczny punkt widzenia, ale… znając redakcję, jest to prawdziwsza opcja. Tak czy siak również się tam wybierałem i postanowiłem ubrać się w najlepszy garnitur jaki posiadałem. Właśnie mocowałem się przed lustrem z krawatem gdy usłyszałem szelest. Odwróciłem się i zobaczyłem za otwartymi drzwiami jak Tsavo poprawiał mankiety od swojej świeżo zakupionej marynarki. Zawołałem go, by pomógł mi z krawatem. Gdy mi go zawiązywał zapytałem:
-Ty też gdzieś idziesz?
-Owszem, Panie- odpowiedział Tsavo, skupiając się na zawiązaniu mego krawata. Po chwili kontynuował:
-Jak w twoim przypadku, wraz z nowym redaktorem powoływany jest z rekrutów nowy sługa. I też urządza się dla niego przyjęcie powitalne.
Belegor uniósł brew w zaciekawieniu i zapytał:
-Ale Laxx po raz trzeci staje się redaktorką, więc sługa jej nie powinien być już znany?
-Nie. Widzisz, gdy ktos z moderacji odchodzi jego słudzy znikają, wracają do oryginalnych postaci i tracą wspomnienia z tawerny. Wygląda to tak jakby nigdy nigdy nie istnieli.
-To okropne.
-Nie, nikt przecież nie ginie, nie? Poza tym redaktor może za każdym razem wybrać nowego sługę gdy wraca na swe stanowisko.
-Czyli nie wiecie kto zostanie jej sługa lub służącą?
Tsavo skończył zawiązywać mi krawat i poprawiając swą muszkę przed lustrem odrzekł:
-Nie, ale mam nadzieję, że to będzie ładna, sympatyczna kobieta.
-Aż tak wam brakuje kobiet wśród sług?
Tsavo zaczerwienił się lekko, po czym odchrząknął i z poważną mina odrzekł:
-Cóż, ekhm! Sprawa wygląda tak, że słudzy administratorów mają własne lokale i miejsca, przez co odcinają się od nas. Wśród pozostałych mamy… tylko jedną.
-Jaką?
Tsavo załamał się na wspomnienie o niej, po czym po długiej chwili milczenia odpowiedział…
-Amanda…uh…
-Co w niej takiego złego?
-To służąca Menelaga! Zawsze podejrzliwie patrząca na każdego cicha śmierć tawerny.
Spojrzałem na Tsavo jak na wariata. „Cicha śmierć tawerny”? Po co Menelagowi taki ktoś? Potem sobie uświadomiłem, że to on ją wymyślił do swojego filmu, a następnie co mi zrobił. Ta… z takimi to wszystko możliwe. Poklepałem swojego lokaja po ramieniu i uspokoiłem:
-Laxx jest w porządku, na pewno wybrała kogoś spokojniejszego.
Tsavo odsunął mą rękę i poprawiając kanty marynarki oznajmił:
-Faktycznie. Życzę udanej zabawy Paniczu.
-Wzajemnie Tsavo.
Wyszliśmy zamykając rezydencję i zostawiając pod opieką Puszka. To duży smok, powinien się nauczyć odpowiedzialności i samodzielności.
Przyjęcie miało się odbyć w pokoju redaktorskim. Na miejsce przybyłem punktualnie, choć już słyszałem głośną muzykę. Otworzyłem drzwi i załamałem się na sam widok pomieszczenia. Zamiast dobrej, gustownej imprezy co zastałem? Wiejską imprezę rodem z remizy gdzie na full głośność leciało disco polo. Nigdy, ale to przenigdy nie pozwolę więcej orkowi zorganizować jakiejkolwiek imprezy. Wiedziałem, że to zbyt podejrzane, że Hellscream chciał się wziąć za organizację przyjęcia, wiedziałem! Już miałem odejść, gdy nagle silna łapa złapała mnie na tył kołnierza i wrzuciła prosto w serce imprezy. Na szczęście było czego się napić. Po pierwszej butelce było mi obojętne co grają, po drugiej butelce zaczynało mi się podobać, po trzeciej butelce śpiewałem z ekipą, po czwartej rzuciłem garnitur i tańczyłem z Laxx i resztą, do piątej dosiadłem mechanicznego byka, próbując się na nim utrzymać, a do szóstej nie doszedłem gdyż….
Laxx się również bawiła, do muzyki i tak się przyzwyczaiła, ze względu na sąsiedztwo jakie miała w swojej okolicy. Gdy podchmielona podeszła do ściany usłyszała pukanie, odpowiedziała na nie również pukając w ścianę. Potem usłyszała:
-Knock! Knock!
-Who’s there?- zapytała?
-Knock!! Knock!!
-Who’s there?!
-Knock!!! Krrrrk!
Nagle niewiadomo czemu upadła na podłogę, chowając głowę. Spojrzeliśmy na nią, gdy w tym momecie ściana pękła, a z niej na wielkiej metalowej kuli na łańcuchu śpiewając:
-I CAAAME LIKE A WREEEECKING BAAAAAALL!!! HAAAA HAAAA!!
Za ścianą byli admini, którzy byli równie zaskoczeni co my. Mnie zaciekawiło czemu Martin miał krawat na głowie, ale szybko o tym zapomniałem gdy Luk zaczął wrzeszczeć:
-Ja-chcę- jeszcze RAZ!! HE-HE-He-he-he….
Po czym wypadł z kuli i bezwładnie padł na glebę z głośnym łoskotem. Jak się okazało, Jarek i Martin próbowali dokonać niemożliwego- upić nieumarłego i… udało im się. Niestety podczas „eksperymentu” Luk rozwalił głośniki i barek, więc impreza musiała się zakończyć. Na szczęście Laxx zaproponowała przeniesienie imprezy do jej nowego gabinetu. Ci co byli w stanie pójść na własnych siłach ruszyli, reszta leżała bezwładnie na ziemi udając że tańczą wężyka, czy coś w ten deseń. Tak więc Menelag, ja, Loczek i Hellscream posłusznie poszli za Laxx do jej pokoju służbowego.
Nie sądziłem, że z Laxx taka hipsterka. Gabinet wyglądał jak pokój jakiegoś maga z Enroth. Wszędzie gdzie nie spojrzeć były kamienne ściany, urozmaicone pochodniami i półkami ze zwojami i flaszkami z podejrzaną zawartością. Biurko jej wyglądało jak stół alchemiczny, brakowało tylko czaszki diabła z wetkniętą na czoło świeczką. Dodatkowo przy nim na ścianie były uchwyty na patelnie- dużo uchwytów. Przy oknie były poszarapne zasłony, które zakrywały widok na miasto Kreegan. Myślałem, że to szyba, ale jak wyciągnąłem rękę poczułem duże gorąco i schowałem ją błyskawicznie tuz przed błędną lecącą kulą ognia. Hells się śmiał najgłośniej z grupy. Zgrzytnąłem zębami, ale nie zachowując kulturę opanowałem się. Laxx zaprosiła nas do stolika. Cóż…. meble były dość jakby to ująć gotycko-dead-metalowe? Jak byście inaczej nazwali krzesła z kości i czaszek ludzkich!? Na dodatek nawet stolik był z tych materiałów. Kiedy spytaliśmy się, z czego i skąd ona ma, odpowiedziała nam że od Luka. To wiele wyjaśnia- teraz wiemy co robi z nadwyżką trolli i neokidów. Gdy usiedliśmy na miejscu zapytała nas:
-Czy chcecie coś do picia, mam dużo we flakonach na….!?
Nim zdążyła dokończyć ruska natura Hellscreama wzięła w górę i ruszył na regały chwytając i próbując zawartości każdego flakonu. Zachowywał się jak bogaty Menel w monopolowym. Wrócił obładowany flakonami z alkoholem i rzucił je nam na stół, po czym wziął jedna i rozsiadł się wygodnie na kościstym krześle. Laxx podenerwowana spytała sykliwie:
-Coś jeszcze podać?
Hellscream nie wyczuwając nic odpowiedział:
-Tak. Przydałyby się nam przekąski, nie chłopaki? Na pusty żołądek nie będziemy przecież pić.
Laxx naburmuszona podeszła do ściany z uchwytami na patelnię, kiedy Hells dodał:
-A przy okazji….ugotuj mi obiad.
Tego feministyczna natura Laxx nie mogła znieść. Odwróciła się w stronę Hellsa i chwyciła za najdłuższy uchwyt. Hells widząc jej wściekłą minę i brak patelni odrzekł:
-Ojej…nie masz patelni? I co teraz zrobisz?
Ku zaskoczeniu Hellsa i naszym sukub tylko się uśmiechnął i pociągnął uchwyt w dół. Nim ktokolwiek zrozumiał co właśnie uczyniła pod krzesłem Hellsa otworzyła się zapadnia i stary ork z wrzaskiem wpadł w dół. Po chwili zapadnia się zamknęła. Przełknęliśmy ślinę, wówczas Laxx odetchnęła i zacierając ręce rzekła:
-Doigrał się stary chłop.
-Zaraz…co się akurat stało?- spytał nadal zaskoczony Loczek. Demonica wyjaśniła:
-A…nic szczególnego. Tylko uruchomiłam zapadnię pod jednym z waszych krzeseł i wpadł do Sali Grzechu wypełnionej głodnymi gogami i magogami. Spokojnie, tak traktuje tylko gości, którzy za wiele sobie pozwalają.
Wszyscy równocześnie niemal wyskoczyliśmy z krzeseł jak oparzony, jeden mąż. Laxx się zaczęła śmiać, po chwili i my dołączyliśmy do niej. Cóż, to tylko gogi i magogi, co one mogą zrobić takiemu Hellscreamowi. Wspólnie zasiedliśmy do stołu, gdy Laxx przyniosła paluszki i chipsy. Na popitkę znalazło się parę soków i napojów gazowanych. Długi czas spędziliśmy na gadaniu i pijanych grach planszowych od Menela(ga).  Loczek nagle zapytał?
-Zaraz, a czy gogi to nie samce sukubów?
-Nie, inkub jest męskim odpowiednikiem sukuba.-wyjaśniłem Loczkowi. Wówczas Menelag dodał:
-Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby tam były inkuby?
Zaczęliśmy się śmiać, gdy Loczek palnął:
-Jeszcze by się Hellsowi spodobało, nie?
Wtedy zapadła, taka długa niezręczna cisza. Ja z Menelagiem z przerażeniem spojrzeliśmy na Loczka. On zaskoczony naszą reakcją uśmiechnął się krzywo i próbował wyjaśnić:
-No co wy, chłopaki…
My od razu instynktownie odsunęliśmy się od niego. To akurat wywołało głośny śmiech Laxx, po czym nagle beknęła. Ale to nie byle bek, ale to było naprawdę mocne, głośne beknięcie. Laxx zamknęła usta i się jeszcze bardziej zaczerwieniła. To przełamało lody i zaczęliśmy zgodnie się śmiać. Impreza trwała jeszcze długo i minęła bardzo przyjemnie.

Do rezydencji wszedłem późną nocą. Na szczęście Puszek był spokojny i nic nie zostało ani rozwalone, ani też zniszczone lub złamane. Już się miałem przebrać, kiedy drzwi się otworzyły. Odwróciłem się i zobaczyłem zmizerowanego Tsavo. Zapytałem go:
-Coś taki zmęczony?
-Nie pytaj.
-A właśnie, a jak przyjęcie. Służąca Laxx ładna?
-Xex, to był Xex.
Przypominając kim był Xex, próbowałem go pocieszyć:
-Nie martw się, będą może inne okazje.
-Nie o to chodzi.
-A o co?
-Zabawa była przednia szło wszystko do czasu… gdy się zjawiła Amanda.
-Co…dalej?- zapytałem zainteresowany. Tsavo wyjaśnił:
-Xex do niej podbił.
-No i?
-Ledwo uszliśmy z życiem. Cała tawerna pandy poszła z dymem.
-Ło matko! Teraz rozumiem, co miałeś na myśli mówiąc „cicha śmierć tawerny”.
-Paniczu?
-Tak?
-Gdzie Panicza marynarka?
-Jak to gdzie? Mam ją na so…. O *CENZURA*!!!!!


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Laxx w 09 Sierpnia 2014, 20:58:08
Powiem szczerze, że nieźle się uśmiałam :D Byćmoże początek jest nieco przesadzony, ale to tylko opowiadanie :)

Więc tak - gdzieniegdzie błędy się pojawiają i to mówiąc wprost głupie :P Nie chce się mi ich zbyt już ich przytaczać, ale przejrzyj jeszcze raz/parę razy tekst na spokojnie i zastanów się, czy nie zmieniłbyś pewnych zdań ;)

Najlepszy motyw tego wpisu - Luk na kuli. Z racji, że mam naprawdę bujną wyobraźnię...xD Po prostu padłam ;D

Co do beknięcia - daruję Ci to po starej znajomości ;P Nie no, żartuję. Mam dystans do swojej osoby ;D

Podoba się mi tak idealne odwzorowanie mojego gabinetu ;D I dziękuję, że ten wpis postanowiłeś poświęcić mojej osobie, jest mi naprawdę bardzo miło. Tak jak pisałam - nieźle się uśmiałam :)


Tytuł: Odp: Pamiętnik Tawernowicza
Wiadomość wysłana przez: Hunter w 10 Sierpnia 2014, 17:33:33
Ogółem rzecz biorąc, to tekst jest zabawny, lekki i przyjemny. W niektórych momentach się nieźle uśmiałem, a przez resztę czasu nie zmywałem banana z buźki. Tak już zresztą mam z twoimi tekstami, przynajmniej ostatnio. Chodzi rzecz jasna tylko o Pamiętnik.

Nie pozbyłeś się drobnych usterek, typu składnie zdań, jakieś przecinki w niewłaściwych miejscach. Błędów ort. się nie dopatrzyłem. Ale staraj się zwracać większą uwagę na niektóre, drobne stylistyczne błędy, bo czytając (szczególnie kilka twoich tekstów po sobie) mam wrażenie jakby były pisane, tak trochę 'na szybko'.
Parę przykładów, nic drastycznego, ot takie pomyłki.
Cytuj
Czas bym opisał najświeższe news, który(...)

Cytuj
Zawołałem go, by pomógł mi z krawatem. Gdy mi go zawiązywał zapytałem:
-Ty też gdzieś idziesz?
-Owszem, Panie- odpowiedział Tsavo, skupiając się na zawiązaniu mego krawata. Po chwili kontynuował:
-Jak w twoim przypadku, wraz z nowym redaktorem powoływany jest z rekrutów nowy sługa. I też urządza się dla niego przyjęcie powitalne.
Belegor uniósł brew w zaciekawieniu i zapytał:

Tu zaś piszesz najpierw w pierwszej osobie, jakbyś pisał pamiętnik, a potem dajesz zdanie Belegor.., czyli z pozycji narratora. Potem znów wracasz do 1-szej osoby.

Cytuj
Zachowywał się jak bogaty Menel w monopolowym.

Menel z dużej? Jak bogaty Menelag?? Bo nie sądzę żeby o to chodziło. ;D

Cytuj
Wszyscy równocześnie niemal wyskoczyliśmy z krzeseł jak oparzony, jeden mąż.

To zdanie brzmi dziwnie, nie jestem specem, ale wyczuwam coś nie pasującego do siebie. Dałbym, albo Jak oparzeni, albo Jak jeden mąż.

Jak oparzony, jeden mąż Dziwnie brzmi

Cytuj
Ale to nie byle bek, ale to było naprawdę(...)

Tu sam widzisz. Powtórzenie "ale", brzmi źle.

Gdybyś na następny raz starał się rozwijać bardziej opisy, to byłoby lepiej, bo mieścisz sporo akcji, w bardzo krótkim tekście. Według mnie rzecz jasna. Do fabuły nie mam zarzutów, jest świetna. W tej części LUK wygrał :D