Tawerna.biz - Forum

Hyde Park => Wasza Twórczość => Zaginione Zwoje - poezja => Wątek zaczęty przez: Cahan w 13 Marca 2013, 21:34:05



Tytuł: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 13 Marca 2013, 21:34:05
Zacznę od tego, że ten utwór miał być polem do nadinterpretacji i powstał na skutek mojego nie zadowolenia z powodu nadinterpretacji "Pielgrzyma" Cypriana Norwida, przez mojego pana od polskiego. Jak to utwór pisany w 5minut rymy ma kiepskie. A teraz niespodzianka: Kto poprawnie zinterpretuje to dostanie nagrodę :D.

Schabowy


Leży na stole kotlet schabowy,
widelec srebrny weń na sztorc wbity,
mięso ze świni, a nie z krowy,
tłuściutki, pyszniutki, mlekiem napity.

Wokół ziemniaczki i słodka kapustka,
ach ten smak, ach ta woń,
kiedyś by prosiak, teraz jest pustka,
bo świadomość zwirzęcia odeszła w toń.

Kotlecik najdroższy, był niegdyś żywy,
no, ale cóż, jeść trzeba,
a ponad to me dziwy,
by stronić od potraw, co odsyłają do nieba.


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Fast w 13 Marca 2013, 21:38:35
Według mnie wyrażasz swój bunt wobec otaczającej rzeczywistości. Bije od Ciebie taka ambiwalencja.

...ale Freud i tak by powiedział, że to ukryty kompleks Edypa :D


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 13 Marca 2013, 21:43:03
Nie  :P. Kluczem do interpretacji jest zauważenie motywu wertykalnego i motywu horyzontalnego (czy jakoś tak to szło).


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Fast w 13 Marca 2013, 21:46:20
Przykro mi Cahan, ale cierpisz na syndrom Szymborskiej. Nie umiesz zinterpretować własnego utworu. Lepiej zostaw to zawodOWCĄĄĄĄ.

 ;>


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Hadras w 13 Marca 2013, 21:48:17
Chcesz wyrazić swoją niechęć do odrzucania jakieś ważnej dla ciebie wartości/sprawy, pomimo tego, że było to przedtem coś innego ty dostajesz przy swoim.


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 13 Marca 2013, 21:49:26
Co? Nie... Jak już mówiłam wcześniej motywy wertykalny, horyzontalny, a do tego motyw śmierci, etc. Czego to jest metafora?


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Fast w 13 Marca 2013, 21:53:49
Koniec dyskusji, przegrałaś maturę z własnego wiersza, Twoich odpowiedzi nie ma w kluczu :D

Ogólnie rzecz ujmując Twój wiersz opiera się na czterech fundamentach:
  • konceptualizm
  • konfrontowanie idei Św. Franciszka z nowoczesną myślą społeczną
  • dychotomia moralna
  • ambiwalencja


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 13 Marca 2013, 23:09:21
oki trollerzy ja sie tym zajme dajcie mi tylko chwile

Wiadomość doklejona: [time]13 Marzec 2013, 23:18:03[/time]


Wiadomość doklejona: [time]13 Marzec 2013, 23:40:13[/time]
Co do poprzedników Fast - nie niema tu buntu jest za to perwersyjna w swojej prostocie pragmatyka.

     Więc tak pierwsza zwrotka pokazuje leżące w gruzach ideały. Zabite przez właśnie nasza pragmatykę i realistyczne podejście. To iż autorka napisała to pod wpływem "Pielgrzyma" C.K.Norwida (którego w nawiasie mówiąc lubię) jest dość widoczne.
     Dlaczego tak uważam?
     Ponieważ Norwid chciał odmalować romantyczne podejście, a tu jest jego całkowity negatyw - pragmatyzm. Jednak czy jest aż tak daleko posunięty zobaczymy posuwając się dalej w analizie.
   Leżący kotlet to pozostałości - szczątki świni. Tłusta świnia jest ogólnie symbolem dobrobytu, bogactwa. Dodatkowo słowo prosiak mówi o młodości owej świni. Tu w utworze oznacza bogactwo wewnętrzne, nasze młodzieńcze ideały (patrz: prosiak). Do których jak widać przestaliśmy dążyć - to właśnie widelec nasz pragmatyzm i szare życie które zabiło ideały. Jednocześnie jest zaś opis tego co można dostać w zamian, kosztem bogactwa wewnętrznego które odznacza wybitnych ludzi, ale jednocześnie ich alienuje. Dzięki odrzuceniu tego nie cierpi się biedy, życie nie jest zagrożone jest bogate materialnie.
     Druga zwrotka kontynuuje i wychwala właśnie taki rodzaj życia, choć pojawia się w niej rysa ze jednak coś straciliśmy przecież. Dobitnie obrazują to dwa słowa - "pustka" i "toń"
     Trzecia zwrotka utwierdza w przekonaniu i cementuje podmiot liryczny iż dobrze zrobił. To normalne że się dojrzewa i dorasta i traci się wtedy cześć młodzieńczych idei. Jednak następuje to co musi, taka już jest kolei rzeczy i owa jest pochwalana w utworze. Nazwałbym to po prostu zmianą priorytetów.
To by było zamknięcie motywu wertykalnego. Zaś motyw horyzontalny w porównaniu do uprzedniego wydaje się przyziemny, w takim samym stopniu jak młodzieńcze ideały do statecznej dorosłości. Jest to powiem motyw o przemijaniu i prawach natury. By coś żyło coś musi zginać. Dlatego tez z niegdyś żywej istoty powstało danie (1 zwrotka), danie okraszone w poszerzające gamę smaku dodatki (2 zwrotka), ponieważ jak już spożywamy to nie powinno być to torturą a przyjemnością(3 zwrotka). Dlatego też przez same uniesienie wywołane zjedzeniem dania, oddajemy szacunek prosiaczkowi którego właśnie cześć spożyliśmy.
     Oczywiście by doszło do posiłku lirycznego jest tu (lekki bo lekki ale jest) motyw śmierci prosiaka (tego realnego zwierzaka a nie tego co ów reprezentuje bo to jest właśnie głębia wiersza). I ten motyw jest jedna z części składowych motywu horyzontalnego. Metaforyczne zaś znaczenie podana w pierwszej części wiersza jest rdzeniem motywu wertykalnego.
     Podsumowując autorka chce ukazać ze nad próbę uczynienia swojego życia epicka opowieścią ceni sobie bezpieczeństwo i pewność jutra.

Każdemu któremu spodobał się utwór autorki gorąco polecam przeczytanie książek M.J. Moorcock'a



Wiadomość doklejona: [time]13 Marzec 2013, 23:48:07[/time]
No a tak serio prywatnie i osobiście uważam ze utwór powstał w celach czysto prześmiewczych. Motywy śmierci prosiaka w celach spożywczych miały zachęcić ludzi którzy by do tego podeszli za poważnie i w widoczny sposób nadinterpretowali (o co z reszta była prośba) by wychodziły kuriozalne sytuacje. Jest to wiersz który ukazuje lub ma ukazać różne metafory w krzywym zwierciadle.

Nie jestem pewien czy właśnie coś takiego Cahan chciałaś tu ukryć, ale w każdym razie jak przeczytałem to coś takiego wykoncypowałem. I chciałem to napisać jak i też zrobiłem. Jeśli nie trafiłem, lub choć się nie otarłem o to co chciałaś ukryć(*), to musisz trochę bardziej popracować nad próba przekazania tego ukrytego znaczenia w swoich następnych prześmiewczych utworach ;P

(*) - dlaczego ukryć? - ponieważ jak by chodziło o prosta analizę i interpretacje było by to łatwiej, a tak jak by musimy tak jakby zobaczyć ukryty wzór po pochodnej jaką nam podałaś, a przecież możliwych wzorów jest więcej niż jeden tak długo jak mają taka pochodną w tym momencie swojego przebiegu, że tak porównam to matematycznie ;p

i jak tam z moim całkowaniem Cahan ?:P


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 14 Marca 2013, 15:06:31
Blisko, ale nie do końca. Wiersz oczywiście jest parodią. Parodią nie samego "Pielgrzyma", a jego interpretacji przez mojego pana profesora. Mój pan profesor znalazł w "Pielgrzymie" motyw krzyża i męki pańskiej, o mnie lekko zdenerwowało. Dlatego jako swego rodzaju wyśmianie napisałam "Schabowego", którego jakby się uprzeć też da się go tak zinterpretować, choć ze względu na mało patetyczną formę nikt tego oczywiście nie zrobi. Pomocą do interpretacji ma tu być "widelec na sztorc wbity". W oryginale jest to wieża.


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 14 Marca 2013, 16:40:23
Nie wiem (czyt. wiem ze nie) czy tu można użyć zwrotu "w originale", możesz użyć zwrotu w oryginalnym koncepcie tego wiersza bądź coś podobnego.

Ponadto ni cóż Cahan jest niemalże nie możliwe oddać tego oryginalnego konceptu komuś kto nie słyszał nawet tamtej interpretacji Twojego nauczyciela. Jest parę możliwych dróg już przy samej interpretacji, a jeśli chodzi o próbę nadinterpretowania to liczba możliwości rośnie wykładniczo.
Więc możesz chyba założyć ze nikt tego nie zinterpretuje w totalnej zgodności z konceptem.

Aczkolwiek jak już podałaś motywy. 
Cytuj
(...) motyw krzyża i męki pańskiej (...)
To nie jest trudnością je dopasować do tak skrzywionej sytuacji, aczkolwiek wydaje mi sie ze niema wystarczająco dużo środków które by to w ogóle sprawiały możliwym. Poza tym ostatnim zdaniem.
W takim wypadku można prosiaka porównać do Jezusa, et-cetera et-cetera. Idąc podobnymi tropami można widelec porównać do WTC, albo czarnej wieży. Nawet idąc już w opary opium można to porównać do ...nie wiem ...do Barad-dur'u i zniszczenia pierścienia, jak ktoś będzie umiał dobrze szukać i wymyślnie nad-interpretować.

Nie mam pojęcia o co chodzi z Tym widelcem i wieżą - wydaje mi się ze za mało tropów dałaś które prowadziły by do tego. Dlatego ogólnie poszedłem takim tropem który na 85% wydawał mi się iż NIE JEST "tym Twoim oryginalnym konceptem", ale był nad wyraz obiecująca możliwością do nadinterpretacji ;p


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 15 Marca 2013, 00:11:20
Zacznę od tego, że ten utwór miał być polem do nadinterpretacji i powstał na skutek mojego nie zadowolenia z powodu nadinterpretacji "Pielgrzyma" Cypriana Norwida, przez mojego pana od polskiego. Jak to utwór pisany w 5minut rymy ma kiepskie. A teraz niespodzianka: Kto poprawnie zinterpretuje to dostanie nagrodę :D.

Schabowy


Leży na stole kotlet schabowy,
widelec srebrny weń na sztorc wbity,
mięso ze świni, a nie z krowy,
tłuściutki, pyszniutki, mlekiem napity.

Wokół ziemniaczki i słodka kapustka,
ach ten smak, ach ta woń,
kiedyś by prosiak, teraz jest pustka,
bo świadomość zwirzęcia odeszła w toń.

Kotlecik najdroższy, był niegdyś żywy,
no, ale cóż, jeść trzeba,
a ponad to me dziwy,
by stronić od potraw, co odsyłają do nieba.

Yhym... Skoro napisałaś go w pięć minut to ogromny szacunek dla ciebie (Motyw groteski ambiwalentnej)

Pozdrawiam. Posiedź, przemyśl i wrzuć. No chyba, że to są żarty ;]
(No takkk...)

Pozdro: Fast, Nimrod, Michał, Hadrian, Loku i reszta o której zapomniałem.

Może czas na jakiś mentos ode mnie?

My Polacy Tak Mamy...

Tatko...3 dni, już, doprawdy ach...kiedy to ostatnio?!...
Wolnego czasu mego, bliskiego prawdy, jest serce
wam je dam najprędzej.


1863 Okolice Wilna, mieszkanie nr 12, kamienica na ul. Florjańskiej.



Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 15 Marca 2013, 00:15:17
Psychol jak zwykle ni z gruchy ni z pietruchy i większość ludzi nie ogarnie co właściwie sie stało ;p

ale chyba żadnej interpretacji tam nie zamieściłeś a szkoda jestem ciekaw co bys wymyślił ;PP


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 16 Marca 2013, 21:27:05
Zima

Za oknem jest zima,
śniegu czapy na dachach,
szczęśliwa dusza ma,
że widoki jak w snach.

Padają płatki gęsto,
gwiazdki o kształtach pięknych,
wicher dmie często,
by rozsiewać moc cudów bezcielesnych.

Mróz osadza się na drzewach,
białych igieł lasem,
o tym w ptasich śpiewach,
słychać czasem.

Nocą gwiazdy nad światem
i zórz mroczne łuny,
nie widać tego latem,
jak konstelacje tworzą runy.




Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Hadras w 16 Marca 2013, 21:32:46
Jakież to piękne ^_^
Gdy to czytałem, łzy napłynęły mi do kanalików łzowych i strumień łez spłynął po mych licach ;)
A tak na poważnie, naprawdę piękny i dobry wiersz. Wspaniale odzwierciedla to czym jest zima i jak wspaniała jest ta pora roku.

Jeszcze taki plusik ode mnie za to, że zima jest moją ulubioną porą roku :)


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Sojlex w 16 Marca 2013, 21:38:21
Pączek approves 8) a tak serio całkiem ciekawe :)


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 18 Marca 2013, 17:36:05
Przed bitwą


Mokną zastępy wśród krwawych pól,
smoczych skrzydeł huk,
mają dość odgrywanych ról,
by ostrzyć miecz i napiąć łuk.

Stoją w szeregach równych,
pod ołowianym niebem,
w zbrojach błyszczących, cudnych,
za wrogiem i za chlebem.

Miecza i magii krwawy blask,
roztacza się nad nami,
słychać śmierci łakomy mlask,
na spór pomiędzy stronami.
 
Jutro nie będzie nas tylu,
ilu dziś tu stoi,
ale przeżyje wielu,
by bronić tej ostoi.





Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Waverley w 18 Marca 2013, 18:14:02
Pikne. Jedyne zastrzeżenie to to, że masz problemy z zachowaniem rytmu... Plusik.


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Psychol55 w 19 Marca 2013, 22:34:03
Spodobała mi się zima. W pewnych aspektach. Próbowałaś innych rymów niż tylko abab? Ciekawie by to wyszło.  Nie jest to coś co mnie wbija w fotel jak "Trzy Zimy" Miłosza, ale pierwszy wiersz trzyma poziom, serio. Pokombinuj z ciekawszymi rymami. Będzie bardzo dobrze zobaczysz  ^_^.


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Ptakuba w 20 Marca 2013, 23:28:48
Zacznij pisać o czymś i może być fajnie.


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 21 Marca 2013, 15:07:35
Wreszcie ktoś to zauważył ^Up^

@Cahan nie chce cie krytykować, i nie chciałem pisać tu jakos tak nie ciągnęło mnie do oceny. Co ja widzę co ja czytam, wersy słowa rymy czasem rytm. Ten drugi utworek byłby dobry w ustach barda, jak by miał więcej zwrotek i przekazywał jakaś treść. Ten pierwszy nazywał bym wprawką do pisania wierszy. Ja już chyba mówiłem ze lubię wiersze białe, prawda? W innym temacie, ale ja to nadal ja i mam takie same odczucia.
Dlaczego ? Łatwiej zawrzeć sens w takim wierszu i przekazać treść, potem jak umiesz już to robić można popróbować by Twoje wiersze miały lepsza rytmikę i mogły się rymować od czasu do czasu. Takie jest moje podejście. Ty podchodzisz do tego jak podejrzewam z drugiej strony, od strony formy, a zmierzasz w stronę treści. Nie mogę się doczekać tego. Ja ogólnie nie znam się na tym jak pisać ani nie umiem tego robić, i nie pisze dużo, ale wiem co lubię czytać. I gładkie rymy i prosty sens mi nie wystarczają po prostu. I nie bardzo ugruntowanych lubię  form i regularnych norm. (albo to miało na odwrót byc  ;p , ale co tam niech chaos zostanie..)

Co do @Ptakuby to sobie ten jego temat tez muszę obczaić;p


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 21 Marca 2013, 17:34:14
Jeśli chodzi o tematykę to pierwszy utwór po prostu chwali piękno natury. Peany pochwalne ku czci przyrody to mój ulubiony typ poezji. Drugi utwór jest tak naprawdę pieśnią, która mówi o zniszczeniach wojennych oraz o tym, że wojna ma jednak sens.

Wiadomość doklejona: 31 Marca 2013, 16:03:17
A jej sensem jest zdobywanie dóbr materialnych przez armię wygrywającą. Ci ludzie walczą, by mieć co żreć.


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Nimrod w 21 Marca 2013, 20:59:22
No jasne. rozumiem to Cahan ale ja jestem dziwny po prostu. Ogólnie utworki mi się podobają są ładne i zgrabne, ale nie w moim stylu ;p

Dlatego to nazwałem prostym sensem, bo piszesz o czymś i o tym jest wiersz. Ja lubie czytać/pisać o jednym a żeby sens był odnośnie czegoś innego ;p (wiem dziwne, ale to właśnie ja :> )

Co do pierwszego, ładnie oddaje porę roku za której, no cóż przyznam zbolały że nie przepadam jakoś.

Drugi wydaje mi się ładniej zbudowany od pierwszego i rymy wydaja się zgrabniejsze, ciekawe. Jest jedna nieścisłość jak by pierw podmiot liryczny był agresorem a później w dwóch ostatnich wersach obrońcą.
Właśnie w czym rzecz czego mi tu brakuje nie umiem powiedzieć, łatwo było by Cie po prostu pochwalić (pewnie i tak nie spoczęła byś na laurach, ale kto tam wie. Nie znam Cie tak dobrze by to stwierdzić :P), znacznie trudniej być szczerym ze sobą i z osobą o której twórczości piszesz, że coś ci nie gra do końca coś brakuje może, ale nie umiesz powiedzieć dokładnie. W końcu co ze mnie za ekspert? W życiu przeczytałem 4 wiersze na krzyż, nie mam wyrobionego w sumie żadnego smaku, nie umiem powiedzieć czego dokładnie mi brak. To tylko moja subiektywna i maluczka opinia, że będzie lepiej.

Co do sensu - No cóż jako tako wojna ma sens - w sensie że jest jakaś myśl za nią, ale czy to jest sensowna myśl? Summa summarum były takie armie które walczyły by żyć, dla których woja była jedyna mozliwością utrzymania się. No dobrze nie wojna a napady, ale co tam ;p.

(ja za chiny ludowe nie dam żadnych moich pseudo-"utworów" bo nie zostawicie na mnie suchej nitki :P,  ale ... )

ps. EUREKA znalazłem, znalazłem słowo którego szukałem przy pierwszym poście, odczuwam ze i Ptakubie o to chodzi i mnie. Chodzi o przekaz ;p , a czego ? Tego my nie potrafimy powiedzieć, bo to Ty je napisałaś.


Tytuł: Odp: Cahan i jej poezja (pseudopoezja, no bądźmy realistami)
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 30 Maja 2014, 15:25:42
Dobra, przerwa była spora. A to co tu wstawię jest dość nietypowe, ponieważ jest to opowiadanie. Ale uznałam, że jednak tutaj to wrzucę, bo to jednak liryka.

Polecam czytać na Docsach, bo tam jest wersja poprawiona.

Szept Mgły

https://docs.google.com/document/d/1GUENZgjHmTfsXtacnCwvR9bCsLyZq5dT5Y-NIXrCF34/edit?usp=sharing

Jeszcze przed złej Nightmare Moon wygnaniem,
Nocnym czasem, przed świetlistym dnia nastaniem,
Krążyła po Equestrii wiekowa legenda,
Że gdzieś w potężnych Smoczych Górach,
Gdzie rośnie wonna, fiołkowa lawenda,
Jeszcze nie, w wzniosłych, białych chmurach,
A ponad krwawymi, bukowymi, spowitymi cieniem lasami,
Nad Ciemnym Stawem, mgły przesuwają się szarymi pasmami.

W Canterlot ponad górskimi szczytami,
Żył jednorożec, młody i oczytany,
Ogier o sierści błękitnej jak lód
I grzywie płomiennej niczym lisia kita,
Po świecie chadzał, oczekując  na  cud,
Czekając na tą co jego wśród ostrych grań  powita.
Wielbił Harmonię i jej dzieło szmaragdowe,
Kochał wzniosłe szczyty i kwiaty kolorowe.

Parał się  magią, potężnym był czarownikiem,
Choć sam sobie w zbroi lśniącej widział się rycerzykiem.
Samotność odczuwał swego śmiertelnego żywota,
Tedy wciąż zielone leśne ostępy przemierzał,
Bo bał się, że wkrótce dosięgną go gorycz i sromota.
Z nadzieją, że w końcu trafi, tam dokąd zmierzał,
Tam gdzie szczęście skrzy w blasku ciemnych wód jeziora,
I gdzie złość wzrosła w czarnym sercu potwora…

W Beltaine Noc, poszedł sam w dzikie, gęste knieje,
Ponieważ nie chciał by marne pisano jego dzieje,
Klacz jego serca, lat cztery temu zmarła,
Jednorożec śliczna, słodka i urocza,
Rana w sercu ogiera po dziś dzień się nie zatarła,
Po tym jak Moonlight spadła ze zbocza.
Jej śmierć odbiera szczęście i nadzieję,
A daje pragnienie by zapaść się w knieję.

Szedł, wołany głośnym szeptem i cichym krzykiem,
Słowem nie witał się z żywym, ani z umrzykiem,
Strażnicza sosna otacza go swym ramieniem,
Dąb drogę zagradza, cień rzuca, zawadza,
Księżyc prowadzi, zwodniczym lśnieniem,
A wokół ktoś chadza, chadza, chadza…
Tam dumny jeleń ginie, zabity przez wilka,
A tłusty pająk pożera barwnego motylka.

Szeleszczą liście, trącane kopytem,
Natura wita, swym własnym mytem,
Bo kto w nią wchodzi,
Ten się zatraca,
I nie wychodzi,
Nigdy nie wraca.
Szepczą mgły szare pomiędzy sobą,
Że młody ogier nie wróci tą  drogą.

Krąży wśród drzew, wśród świerków i buków,
Nasłuchując zgrzytów i mruków,
Błądzi i gubi swoją drogę,
Coś mami go i wodzi,
By aby nie skręcił w złą odnogę,
Gdy w lesie mrok się rodzi.
W krzakach coś chrobocze i szeleści,
I pewnie niesie ważne tej nocy wieści.

Jezioro, odbijające gwiazdy i Księżyc,
W którego odmętach może żyć wszystko i nic.
Się z pomiędzy drzew wyłania,
Kamienistą, otoczakową plażą zaprasza,
A fala ku niemu się kłania.
Mgły zaś szepczą- ona, ona jest nasza.
Bo przed stoi przed nim Moonlight, ukochana.
Czy zostaną razem, choć do białego rana?

O sierści śnieżnej, smukła klacz,
Jej oczy mówią ino: Patrz,
Bo tutaj byłam cały czas,
Bez Ciebie, sama, porzucona!
Nad duszą mą już zamknął się las!
Lat tyle temu już zraniona,
Jak zechcę, to może Ci wybaczę,
A przeprosiny Twe rozpatrzę!

Celuje swym ostrym rogiem w nieboskłon,
Magią swą wymusza przyrody ukłon,
Jej grzywa skrzy się w świetle gwiazd,
Srebrzysta niczym Księżyc,
A krzyk wypłasza ptaki z gniazd,
By utworzyły Zorzy wstężyc,
Oczy jej szare, a znaczka brak,
Za to pół boku pokrywa jej Znak.

Pajęczy wzór, z motywem kwiecistym,
Skomplikowanym, niepojmowalnym oraz wzorzystym,
Tam wąż kąsa ogon swój własny i ginie,
Pąk rozkwita w kwiat róży,
By zwiędnąć, gdy czas jego minie,
Co snu ostatniego nastanie wróży.
Lśni w czarnym, nocy blasku
i łapie, i chwyta w potrzasku.

Ogier stoi i patrzy szczęśliwy,
Że to nie tylko sen kłamliwy,
Już życie swoje ponownie układa,
Z Moonlight u boku
I nie dociera do niego rada,
Że nie wolno dopuścić ku sobie mroku!
Miłość ma koniec oraz początek,
I zamknąć trzeba ten życia wątek!

Lecz on nie słucha, co wierzby szepczą,
A nogi jego same drepczą,
Bo wie już, rozumie,
Że los mu szansę wielką dał,
A pech jego wnet runie,
Niczym ziemny wał.
I sunie ku niej po plaży kamienistej,
A ona umyka ku wodzie czystej.

Stoi i patrzy, a Ice Spell powiada:
Dlaczego Ty jesteś taka blada?
Dlaczego ku wodzie, przede mną uciekasz?
Gdzie przez te wszystkie lata byłaś?
Powiedz mi tylko, na co tu czekasz?
I dlaczego do mnie nie wróciłaś?
Wróć ze mną, chcę być z Tobą!
Dlaczego ja napawam Cię trwogą?

Ucieka i znika wśród kłębów mgły,
On goni za nią, zrozpaczony i zły.
Jego kopyta z pluskiem uderzają o wodę,
Ona sunie bezdźwięcznie,
Ogier raz po raz napotyka przeszkodę,
Moonlight przemyka koło niej zręcznie.
Galopują szybko, w cwał dziki przechodzą,
Dźwięki gonitwy się w noc rozchodzą!

Wśród drzew kluczy, pomiędzy nimi gna,
Jeśli jej nie dogoni, to znów sięgnie dna!
Gałęzie za grzywę chwytają,
Wicher się wzmaga, a ziąb doskwiera,
Na niebie czarnym pioruny błyskają,
A strach duszę z niego wydziera!
Wracaj ku Canterlot młodzieńcze,
Porzuć swe pragnienia szaleńcze!

Wyżej, pod górę coraz bardziej,
Idź za nią coraz hardziej!
Wśród turni i poszarpanych grani,
Przez kosodrzewinę kłującą,
Co ciało boleśnie rani,
Biegnij szybciej, bo zniknie ulotne marzenie,
Kiedy Słońca nastanie złociste lśnienie!

Dogania ją w końcu pod samym szczytem,
Ona go żadnym nie obdarza zaszczytem,
Staje, odwraca łeb ku niemu,
I rogiem wskazuje coś, co leży pod drzewem,
Coś co zaprzecza jej istnieniu…
Kości klaczy wołają go zewem,
Wśród trawy się bielą,
Od lat już murszeją.

Mówi ona swym śpiewnym szeptem:
Nie idź za serca swego podszeptem,
Ono cię zgubi, idź stąd już,
Uciekaj zanim nadejdzie świt,
Słońca promień niczym nóż,
Odbierze Tobie życia mit!
Z zazdrości mnie zamordowano,
Nie chcę by mnie pochowano!

Nie słuchaj podstępnych mgły głosów,
Nie życzą one Ci dobrych losów!
Noc chyli się ku dniu,
Kocham Cię, lecz odejdź,
Zmiataj stąd co tchu!
Byś nie związał się z miejscem przeklętym,
Nekromancką magią zaklętym!

Lecz on tylko smutno powiada,
Że niemiła jest jemu jej rada,
Nie posłucha, zostanie,
I umrze wraz z nią,
Gdy przedświt nastanie,
Bo jest ona w sercu jego jedyną,
Klaczą, bez której żyć sensu nie ma,
A jego już nic ze światem tym nie trzyma.

I został, poczekał do świtu,
Padł martwy, bez krzyku,
Dołączył do niej,
Szczęśliwy, że jest z nią
I choć w śmierci wpadł lej,
To chętnie wypił życia czarę swą.
Już zawsze razem, pod białym jesionem,
Będą pląsać nad czarnym jeziorem.