Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1] 2 3 4 ... 10    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Pamiętnik Tawernowicza (Czytany 54743 razy)
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« : 22 Grudnia 2010, 23:33:12 »
Pamiętnik Tawernowicza
Zbiór wspomnień i krótkich opowieści Pióra Belegora Meriadoka von Dragenhaart

Pamiętam jakby to było wczoraj… byłem dobrym strategiem u wielu władców, mimo iż sam nie miałem zapędów do władzy pomogłem wielu herosom w jej uzyskaniu. Moja dobra passa szła przez cały Antagarich i Axeoth, wtedy o Ashanie nie wiele słyszałem. Jednakże w końcu trafiła kosa na kamień, a dokładniej na króla upiorów z małej wyspy- Spazz’Maticusa. Stanęliśmy przed jaskinią króla demosmoków- najpotężniejszych istot w całym Axeoth, których kolebką była właśnie owa Rdzawa pustynia, bogata w siarkę i rudy, które miały pomóc królowi w podbiciu kraju słynącego również z przepisu na nieśmiertelność- chyba Channon jej było, ale kto by pamiętał o podbitych krajach. Wracając do rzeczy, gadzina ta zażądała 100 ród siarki i kilka smoczych artefaktów, które były porozrzucane w tej okolice- niby nic, siarki było w bród, ale okolice te strzegły nieumarłe hordy barona von Tarkina- znowu te chodzące ścierwa, co mało płacą, a swojego by ze mnie zrobili, okropni fanatycy. Mieli tu aż trzy bazy, niby nic, ale głównodowodzący nimi był demonicznym generałem mającym pod swą banderą ponad setkę wampirów, trzy razy więcej duchów, a o szkieletach i tych wielkookich pokurczach nie wspomnę. Nasza armia nie była na bitwę z nim gotowa, mając pod berłem tylko kilka czarnych smoków i kilkadziesiąt zmor, nawet ja niewiele mogłem zdziałać. Zacząłem więc szukać artefaktów po całej pustyni w nadziei, że za pomocą demosmoków uda się wygnać umarlaków do ich grobów. Niestety poszukiwania nie zdały się na nic, a teren wokół baz był nadal niezbadany, bowiem nikt ze szpiegów nie wrócił stamtąd żywy- martwy tym bardziej. Spazz ogarnięty szałem powiedział mi:
-Jeśli w ciągu miesiąca nie zapłacimy królowi demosmoków to ty odpowiesz za to głową! Rozumiesz!
Nie miałem wyjścia jak mu potaknąć i ruszyłem w poszukiwaniu rady, bowiem sam nie mogłem tego rozgryźć. Opuściłem Axeoth, zacząłem szukać pogłosek, rad, wskazówek dotyczących tych artefaktów lub mędrców wiedzących o nich. W końcu trafiłem do miejsca bliżej nieokreślonego, niby to leżało w Antagarichu, niby w Axeoth, a czasem mówili, że w Ashan. Gdy dotarłem tam na miejsce zadziwił mnie jej ogrom. To nie była jakaś tam karczma, to był wieżowiec, istny drapacz chmur. Byłem przerażony, każdy miał tu swój gabinet, pokój… na najwyższym piętrze swoje biuro miał „Ojciec- założyciel” tejże  organizacji o przydomku JareQ, dziwne jak dla mnie, jak taka osoba może nosić takie…. miano, ale jak to się mówi „Co diecezja, to herezja”. Niżej mieli jego asystenci: Martin, Luk, a jeszcze niżej  Laxx, Loczek, Cepek- tych ostatnich miana nawet mnie rozbawiły, ale z powodu kulturalnych szybko się powstrzymałem, tych jeszcze poniżej odechciało się czytać. Zacząłem szukać bardziej osób kompetentnych, które wiedziały coś o Axeoth i Rdzawej Pustyni, znalazłem w końcu komnatę, czy może gabinet zajmujący się sprawami tej krainy. Gdy wszedłem do recepcji, pojawiła się…. Stara, ohydna kobieta grubo po sześćdziesiątce, w ogromnych okularach, wyzywająco różowym sweterku i szarych lokach zapiętych niezbyt starannie w kok. Uśmiech miała jak żaba, która połknęła pszczołę. Zapytała skrzekliwym głosem:
-Czego?
Zmieszany brakiem kultury u „pracownicy” biura odpowiedziałem:
-Chciałem zgłosić swój problem, właśnie w dziale o Axeoth, chodzi o…
-Trzeba się zarejestrować.
-Co proszę?
Stara baba zbliżyła swój pomarszczony łeb ku mnie i spytała:
-Której części zdania Pan nie zrozumiał?
-Nie, nie, zrozumiałem , ale ja tylko…
-Nie ma rejestracji, nie ma rozwiązania. To poważna firma, a nie jakaś jaskinia pytań i odpowiedzi. Byle kto nie ma prawa się tu udzielać, ani zadawać pytań! Czy to jasne!?
Przerażony odpowiedziałem najgrzeczniej jak umiałem:
-Jasne madame, bardzo jasne…. Ile to kosztuje?
Skrzekliwa sekretarka odwróciła się i zniknęła gdzieś w głębi swego mrocznego gabineciku, coś mi się wydaje że chyba za rodzica miała troglodytę, ale gdy zanim zdążyłem wysnuć po której dokładniej stronie pojawiła się z całą ryzą dokumentów i rzuciła mi je na ręce, mówiąc:
-Nic, masz to wypełnić i mi zwrócić. Proszę, masz tu długopis. To tez masz potem zwrócić.
Ledwo podnosząc je przytaknąłem, położyłem na stoliku (gdy je upuściłem, miałem wrażenie jakby ktoś zmiażdżył butem karalucha, dopiero potem okazało się, że to była rusałka pod moimi dokumentami). Po męczących godzinach papierkowej roboty w końcu skończyłem. Gdy je oddałem, ona wzięła tylko kartkę z góry, a resztę rzuciła do niszczarki, jak to zobaczyłem już miałem wybuchnąć, lecz ona jakby to przeczuwając odpowiedziała:
-To normalne procedury. Sama góra je wprowadzała. Gotowe, od tej pory jesteś członkiem naszej organizacji, dziękujemy za rejestrację. Legitymacje otrzymasz za następnymi drzwiami, tam powiedzą gdzie masz się udać.
Podziękowałem. Westchnąłem na myśl o spotkaniu z kolejnym żaboludem gdy za drzwiami ujrzałem… cudo. Blond włosa elfka o zielonych, błyszczących oczach, długich nogach, wąskiej talii i i…… dużo by gadać, po prostu wspaniale wyglądała w stroju sekretarki. Uśmiechnięta podała mi legitymacje i regulamin w wersji kieszonkowej. Wskazała jak dojdę na piętro Axeothu. Żal mi było ją opuszczać, ale w końcu termin się kończył, a Spazz odciąłby mi nie tylko głowę, więc ruszyłem na spotkanie z fatum którego niestety nie byłem świadom. Gdy wszedłem do windy zamknęła się za mną i ruszyła. Spojrzałem w zainstalowane tam lustro, poprawiłem co tam mogłem, w tym i czapkę oraz uśmiechnąłem się na myśl, że być może w końcu odnajdę upragnioną odpowiedź. Gdy wjechałem na piętro czekało mnie jeszcze kolejna papierkowa robota związana z założeniem mej sprawy. Na szczęście trwało to o wiele krócej i przyjemnej, bo sekretarką była ludzka kobieta, brunetka o błękitnych jak łuski Błękitnego oczach. Widać nie tylko administracja Jaskini Behemota takich szukała. Nagle zaświeciła się lampka. Urzędniczka powiedziała mi że czeka na mnie osoba, która wie jak rozwiązać mój problem. To wszystko wyglądało jak jakaś agencja prawnicza, równie uporządkowana. Spodobał mi się ten porządek. Gdy wszedłem do środka, za biurkiem siedział młody mężczyzna o dziwacznie ułożonej fryzurze i lekko przemądrzałym uśmieszku. Na lewej stronie jego marynarki było napisane „Kokoju”, przypominał mi początkującego prawnika. Wskazał mi miejsce gdzie mogę usiąść i zapytał:
-Herbaty? A może gorącej czekolady?
-Herbatę, jeśli nie sprawi to problemu- odpowiedziałem.
Gdy usiadłem na miękkim fotelu filiżanka herbaty już była przede mną. Prawnik przedstawił się:
-Witamy na tawernie. Jestem Kokoju i pomimo tego uniformu nie jestem jakimś urzędnikiem po prostu, tak sobie nas wyobraziłeś, lecz gdy już znajdziesz swoje miejsce wszystko będzie wyglądać inaczej, bardziej swojsko, luźniej i przytulniej. Jakie jest twoje imię?
Nie rozumiejąc zbytnio co miał na myśli odchrząknąłem i rzekłem:
-Jam Belegor Meriadok von Dragonhaart. Wszyscy mówią na mnie Bel lub Mer. To zależy gdzie aktualnie przebywam.
Młodzieniec uśmiechając się milej zapytał:
-Zatem… Belegor, ogólnie wiem o co chodzi, ale mimo to chciałbym dokładniej się dowiedzieć o twej sprawie i prosiłbym o twoją szczegółową wersję wydarzeń.
Opowiedziałem mu z jak największą dokładnością całe wydarzenia i sytuację na Rdzawej Pustyni. Wtedy usłyszałem, że artefakty maja na pewno nekromanci i zaczęła się dyskusja nad przeprowadzeniem odpowiedniej strategii. Rozmowa okazała się wielce pomocna. Uradowany rozwiązaniem mego problemu podziękowałem Kokoju, a on mi odpowiedział:
-Nie dziękuj, to normalne że sobie pomagamy, w końcu każdy na początku miewał jakieś problemy, my dzielimy się wiedzą by inni mogli z niej skorzystać. Taki jest już nasz cel. Życzę ci samych sukcesów na tle strategicznym i tutaj, w naszej tawernie. A to na dobry początek. Łap!
Młodzieniec rzucił mi jabłko. Złapałem je i podziękowałem. Gdy wyszedłem zatopiłem się w myślach i jedząc soczysty owoc delektowałem się słodyczą wiedzy, wygranej i jabłka gdy nagle poczułem silne uderzenie czegoś twardego i zimnego. Jabłko wpadło mi do gardła. Zacząłem się krztusić gdy nagle zobaczyłem… ogromnego, zielonego, łysiejącego, obrzydliwego orka z wystającymi z żuchwy kłami i powiedział niskim głosem:
-Zarysowałeś mi topór. Co masz na swe usprawiedliwienie…
Z powodu zakrztuszenia nie mogłem nic powiedzieć, mogłem co najwyżej cos wystękać lub chrząknąć. Uzbrojony w ciężki pancerz i…. jeansy ork skrzywił swą mordę i jego żółte oczy zaczerwieniły się mówiąc:
-Bełkoczesz…. Jesteś zatem neo..
Po chwili pojawił się za nim okularnik o bujnej, rudej czuprynie. Był wysoki i wyglądał na zaspanego.  Ubrany był normalnie, tylko kostur miał zawieszony za plecami. Zapytał zielonego monstrum:
-Hells co ty robisz?
Potwór odpowiedział:
-Właśnie znalazłem neo-dzieciaka, zarysował mi mój cenny topór, wtargnął do naszej organizacji, a za to Jest… Tylko… ŚMIERĆ!!!! Za Ordę!! AArghhh….!!!
Machałem rekami by dać do zrozumienia że doszło do pomyłki, próbowałem krzyknąć, lecz nie zdołałem ostatnia rzecz jaką wtedy widziałem do szybko lecąca pięść w moją stronę. Potem czułem tylko ból, złamania kości i Bóg wie co. Próbowałem uciec, lecz nic to nie dało, w końcu zemdlałem od nadmiaru cierpienia.
Zza drzwi wyszedł Kokoju i przerażony widokiem orka robiącego ze mnie miazgę wykrzyknął:
-Co tu się dzieje!! Fergard!! Co Hellscream robi!?
Okularnik odwrócił się do młodzieńca i odpowiedział:
-Złapał neokida, wiesz jak on ich nie lubi.
-Ale to nie jest neo!! To nowy członek!!!
Zaskoczonemu Fergardowi opadła szczeka, potem wykrzyknął do Hellsa:
- Grommash! Zostaw Pana bo ci zdechnie! To nie neo, to nowy!!
Ork odwrócił się i zapytał:
-Przepraszam, ale co powiedziałeś?
Kokoju wrzasnął:
-Właśnie pobiłeś naszego nowego członka zielona pokrako!
Hellscream podniósł mnie i powiedział, pytając się:
-Zatem to nie neo…
Fergard i Kokoju syknęli na mój widok. Jeden z nich odpowiedział:
-O Matko! Wygląda gorzej niż Jadowity Pomiot! Co żeś z nim zrobił… jak on się zbudzi to nas poskarży i wszyscy wylecimy na łeb na szyję. Zadłużymy tawernę po wsze czasy. Musiałeś go tak zmasakrować!
Ork odpowiedział:
-No co, dawno nie walczyłem… a ten topór dopiero co od kowala wrócił.
Fergard zapytał:
-To co my teraz zrobimy?
Kokoju odsunął się, mówiąc:
-To już wasz problem, nie mój, na razie!
I zniknął w obłokach dymu. Hells złapał się za podbródek i powiedział:
-Chyba wiem co zrobimy… Genn Szara Grzywa ma u mnie pewien dług.
…………………………………………………………………………………………………..
Gdy się ocknąłem czułem tępy ból głowy, całej głowy. Ledwo co widziałem. Zapytałem się:
-Gdzie… ja…. Jestem? Czy… umarłem?
Nagle odpowiedział mi głos:
-Nie, skądże znowu. Jesteś w moim pokoju. Długo leżałeś. Jak się czujesz?
Odwróciłem się w stronę źródła głosu i zobaczyłem rudego okularnika. Odpowiedziałem mu:
-Jak schabowy po ubiciu.
-Haha… schabowe leje jeszcze mocniej.
Gdy usłyszałem ten głos odwróciłem się w prawo i ujrzałem go… tego cholernego orka, przerażony zasłoniłem się dłońmi wrzeszcząc:
-Nie!!! Zostaw mnie potworze!  Ja przepraszam! Ja nie chciałem zarysować toporu!! To było nie chcący! Jabłko mi utknęło w gardle i dlatego belkotałem! Nie zabijaj mnie!! Proszę!! Ja jestem za młody by umierać!!! Nie!!!
Okularnik schwycił mnie za rękę i uspokajał mnie mówiąc:
-Spokój, nikt ci nie zrobi krzywdy. Jesteś tu bezpieczny.
Ork odpowiedział:
-Tak. Przepraszam Cię, to było małe nieporozumienie…
-Nieporozumienie-odkrzyknął okularnik:- Ty go omal nie zabiłeś Grommashu Hellscreamie!
Hells bagatelizując sprawę machnął ręką:
-Oj tam omal nie zabiłem, lekko go drasnąłem ot tak.
-Drasnąłeś,…. drasnąłeś!? Wiesz ile trwała cała rekonstrukcja ciała i kości?! Idioto! To cud że ma zdolność regeneracji bo byśmy z Gennem w życiu go nie poskładali.
Straciwszy orientację ryknąłem:
-Dość! Ktoś mi wyjaśni co tu się dzieje i co ja tu robię? Co się ze mną stało? Kim wy jesteście? I co ta zielona ohydna małpa robi tutaj zamiast za kratkami!!
Hellscream lekko zdenerwowany syknął:
-Zielona… małpa? Już ja ci zaraz…
-Spokój Hells! Ma prawo wiedzieć- uspokoił orka okularnik. Potem się zwrócił do mnie:
-Przepraszam za Hellscreama. Jestem Fergard Stratoavis, półdemon, a ten zielony to słynny na całym świecie Hellscream Grommash, wyzwoliciel orków i obrońca Kalimdoru.
Odpowiedziałem mu;
-Nie znam. A ten gościu na pewno nie jest herosem, a jedynie mordercą niewinnych istot!
Półdemon ujął mnie za rękę i uspokoił mnie:
-Spokojnie. On już ci nic nie zrobi. Gdy się zorientował że jesteś jednym z nas postanowiliśmy zabrać Cię do jego przyjaciela Genna. U niego wraz z szamanem udało się przywrócić cię do normalnego stanu, choć wiele ran musi mieć czas na zagojenie się, więc kowal, którego imienia nie pamiętam zrobił coś dzięki czemu możesz się poruszać spokojnie po naszej Tawernie i po innych światach. Kostium powinien pasować jak ulał.
Zaskoczony spojrzałem na siebie, wtedy zobaczyłem, że jestem w jakimś długim, ciemnym płaszczu zapiętym jak sutanna księdza, a dłonie skrywały rękawiczki o trzech palcach. Powiedziałem:
-Dajcie mi lustro.
Fergard patrząc na mnie powiedział:
-Nie sądzę, żeby to był najlepszy pomysł…
-Daj mi lustro!
Półdemon niechętnie podał mi lusterko, gdy spojrzałem na nie zamiast swej twarzy zobaczyłem…. Niebieską, jaszczurzą maskę o wielkich żółtych gałach. Wściekłem się potwornie i ryknąłem z całych sił;
-Cccccco żeście ze mną zrobili!!! Chol***a jasna!! Zrobiliście ze mnie jakiegos kobolda!! Przez was kurde wszyscy wezmą mnie za jakiegoś paszczura i to na dodatek z Tatalonii! Nienawidzę gnoili! Nienawidzę reptilionów! Zabije was!!! Pozwe was do sądu! Jakem Belegor!
Ork uśmiechnąwszy się odpowiedział:
-Nie, nie możesz.
Wytrącony z tropu zapytałem;
-Jak to nie mogę?
Hells wyjaśnił:
-Jestem redaktorem Tawerny.
-No i?
Ork pokazał mi dokument i dokończył wyjaśnienia:
-A to, że mam immunitet. Nic mi nie możesz zrobić. Nowe przepisy.
Maska mi się zatrzęsła, drżąc powiedziałem:
-Że co proszę….
Grommash odrzekł potem:
-Za to ty musisz zapłacić za koszty leczenia. Oto rachunek.
Gdy mi pokazał paragon opadła mi szczęka (gdyby to było jeszcze widoczne, maska i tak wyglądała jak rozdziawiona paszcza reptiliona). Widząc tyle zer za jedynką. Ork poklepał mnie po ramieniu bardzo lekko i odpowiedział:
-Nie martw się jak wykażesz się aktywnością i pracowitością szybko się wypłacisz, a wtedy będziesz mógł to zdjąć. A na razie życzę powodzenia.
I tak w tej beznadziejnej sytuacji zacząłem pracować na wypłacenie rachunku. Harował dzień i noc, ponoć zostałem nazwany „szybkim” bo wyprzedziłem nawet osoby z góry. Niektórzy krzywo na to patrzyli, parę osób nawet mnie uznało za neo, ale nie poddawałem się. Wszystko byłem gotowy zrobić by tylko pozbyć się tej maski i „zbroi”. Gdy w końcu nadszedł ten dzień wróciłem do Hellscreama z pieniędzmi. Rzuciłem mu na stół i powiedziałem:
-Gotowe. Oto pieniądze, dokładnie taka suma jak na paragonie.
Ork odpowiedział:
-To świetnie. Genn będzie bardzo zadowolony. Ma czym opłacić swa kampanię. Niezły jesteś. Tak szybko tyle wypracować…
Już uradowany stanąłem przed nim mówiąc:
-A teraz zrzuć to ze mnie.
Hells odpowiedział mi:
-Nie.
-Co proszę?
Ork wyjaśnił mi:
-Zapisałes się do konkursu Nowych ras, tak?
-Tak.
-Zamieściłeś tam taką samą jak ty, tak?
-E… fizycznie tak, ale kulturowo i psychicznie…
-Zatem nie możesz zdjąć tego bo złamiesz regulamin, a wtedy będziesz musiał zapłacić wiele o wiele razy więcej niż to co jest na stole. Nie czytałeś tego pod małym druczkiem?
Załamałem się. Na dobitkę Hells mi odpowiedział:
-Nie martw się Belegorze, jak się skończy wtedy Cię uwolnię z tego, a na razie możesz to zdejmować tylko gdy będziesz sam. 
Z nadzieją spojrzałem na Niego i zapytałem:
-A kiedy się to skończy?
Ork podniósł ręce, mówiąc:
-A czy ja wiem. Na razie mam tylko dziewięć, a potrzeba mi szesnastu. Zatem w takim tempie za rok czy dwa… Może się zakończy.
Wtedy załamałem się kompletnie. I tak trwam do dzisiaj w tej sztucznej formie, uważany za herpetofila, fana reptilionów i cytadeli z Anatagarichu. A to wszystko przez.......
//zerwane połączenie//


« Ostatnia zmiana: 04 Lutego 2011, 22:24:46 wysłane przez Hellscream » IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Veselar

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 368


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : 23 Grudnia 2010, 14:23:56 »
Trochę błędów jest ale to nic nie warte a tu masz jeden
Gdy weszłam miałeś taki błąd
Ale ogólnie opowiadanie mi się podoba
Aha będą jeszcze następne części? BO bardzo mi się spodobało


« Ostatnia zmiana: 23 Grudnia 2010, 14:34:15 wysłane przez serafin » IP: Zapisane
I kroczę ciemną doliną.
ani101

******

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 83


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : 23 Grudnia 2010, 14:46:14 »
No to już wiemy, czemu jesteś jaszczurem. :> Opowiadanie genialne, pośmiałam się nie gdzie. Tak samo jak poprzednik, czekam na kolejne części.


IP: Zapisane

Nie ma mnie, umrzyłam. Produkuję temperadełka na Malcie.
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : 24 Grudnia 2010, 00:00:12 »
Wigilia na tawernie

Wigilia, ciemnej, śnieżnej nocy podczas gdy w lesie panowała zawierucha, w obszernej chacie trwała wigilia. Na środku Sali były rozstawione ogromne choinki, a pod nimi prezenty. Wszyscy wyszli z wigilijnego stołu pożądliwie na kolorowo ubarwione pakunki. W Sali brzmiała muzyka…. Kolędy w stylu Iron Maiden, Megadeath i Sabathonu wykonywane przez Luka, Egzeqa i innych metalowych fanów trash- metalu. Nie wszystkim się to podobało, w tym mi i paru innym  osobom, ale byliśmy w mniejszości- uroki demokracji. Każda grupa miał swoja choinkę. Drużyna Hellsa, Fergarda, Panny Laxx, Psychola, Bandara i chwilowo Menela z Wittem i Sebastianem oraz Panienka Oliwsen. Wszyscy patrzyli na świecącą lampkami choinkę, gdy nagle z prezentów wyszła czerwona czapeczka z białym pomponikiem i wtedy wyskoczyłem, krzycząc:
-Ho ho ho! Prawdziwie wesołych świąt!!!
Wszyscy popatrzyli na mnie z niesmakiem. Wtedy zapytałem:
-Co? Coś nie tak? Z krzyżem lub z menora tu nie latam.
Wtedy psychol przekręcił głowę mówiąc:
-Ale mógłbyś się uśmiechnąć. Twoja mina zawsze jest taka sama.
Wtedy zezłoszczony odpowiedziałem mu:
-Bo jestem w masce idioto! Jak mogę się uśmiechnąć przez maskę, hm?!
Psychol wyjął mazak z kieszeni i powiedział:
-Mogę ci namalować.
Klepnąłem dłonią w maskę i schyliłem głowę mówiąc:
-Nie dobijaj mnie, proszę. Hells, to twoje wina!
Ork uśmiechnął się mówiąc:
-No co? Trzeba było wpisywać się na konkurs? Możesz zdjąć to, ale wtedy musisz zapłacić, wiesz ile.. hehehe..?
Załamany mu odkrzyknąłem:
-Ttty.. draniu! Nawet w święta mi nie odpuścisz, czy ty masz w ogóle serce?
Hells odpowiedział:
-Tak , mam. Piernikowe, chcesz?
Wyjął z torby czekoladowy piernik jeszcze w plastikowym opakowaniu. Psychol i Fergard od razu wzięli kawałki, bez pytania. Reszta po wymianie uprzejmości. Ja odmówiłem, jeszcze bardziej dobity. W końcu otrząsłem się z dołka, gdy usłyszałem że przy sąsiedniej choince admini zaczęli rozdawać sobie nawzajem prezenty. Więc zawołałem:
-Czas na prezenty dla grzecznych dzieci i…. nie-dzieci. Czyli ty Hells odpadasz od razu.
Wszyscy spojrzeli na orka, a ten wyjął topór mówiąc:
-Jakieś urazy? Hm…?
Nie chcąc powtórki sprzed miesięcy odpowiedziałem:
-nie, nie… wszystko w porządku, tak tylko żartowałem ha.. ha… ha..
~A żeby Cię Panna Laxx zagoniła do roboty, dziadu jeden.~
Wskoczyłem w stos prezentów i wyjąłem czerwoną torebkę w choinki z podpisem: „Dla Bandaro”. Zawołałem jego imię i rzuciłem mu torebkę. On złapał i jak rozradowane kocie szybko rozpakował prezent, którym się okazała… poduszka i koci miętka. Od razu zaczął się do niej tulić i turlać się z nią głośno mrucząc. Psychol uśmiechnięty powiedział:
-Ta.. wiedziałem że mu się spodoba.
Fergard zwrócił mu uwagę:
-Ale on teraz…. Jest naćpany, wiesz?
Chłopak podniósł ramiona i uśmiechając się zripostował:
-Przynajmniej będzie miał kolorowe święta.
Niezrażony jeszcze raz zanurkowałem wyjmując tym razem złote pudełko przeznaczone dla… Fergarda.
 Gdy okularnik rozpakował okazało się że dostał spory zapas wody święconej i aerozol o nazwie „Demon-stop” on odpowiedział:
-Ale ja jestem półdemonem.
Psychol odpowiedział:
-Ale w połowie również człowiekiem, a ta połówka może nie lubić tej demonicznej, nie?
Wszyscy spojrzeli po bokach by nie patrzeć na chłopaka i rozwścieczonego okularnika.
Ja tymczasem wyjąłem torby dla Panny Laxx i Grommasha Hellscreama, które im podałem. Z radością je otworzyli i wtedy zrzedły im miny. Laxx wyjęła patelnię, a Hells oferty pracy na następny rok. Sukub zwrócił się orka:
-Co to ma znaczyć? Znowu aluzja bym szła do kuchni szowinisto.
-A to?! Znowu chcesz mnie wysłać do roboty?! Przecież już pracowałem.
-Wojskowy się nie liczy! Obiadu ci nie będę gotować!
-A ja do roboty nie pójdę!
I zaczęli się znowu kłócić o ten sam temat tymczasem już rzuciłem prezenty Menelagowi i jego ekipie. Czarodziej dostał nową różdżkę, którą tylko zamachnął a wystrzeliła promień, który trafił w rusałkę, zamieniając ją w…. skrzyżowanie węża i ważki. Od razu schował prezent za pazuchę, tymczasem Ditto i Sebastian rumieniąc się również schowali swe podarki. Panienka Oliwsen dostała pluszowego Zehira i z całej siły zaczęła zabawkę tulić do siebie. Wtedy Hells i Panna Laxx odwrócili się do mnie i z  rykiem zakrzyknęli;
-Kto wymyślił te prezenty?!
Mikołajowa czapka opadła na pysk maski i próbując się wykręcić odpowiedziałem:
-nie do mnie zażalenia, jak co to do św. Mikołaja.
Wtedy Panna Laxx powiedziała:
-Przecież Św. Mikołaj nie istnieje.
Wtedy nagle wszyscy prócz Niej, mnie i Fergarda zakrzyknęli:
-Co?!
I wtedy zapanował płacz i zgrzytanie zębów, Hells płakał jak bóbr, nawet Luk, który to usłyszał załamał się jęcząc niczym banshee. Wtedy psychol wrzasnął:
-Laxx! Jak mogłaś nam to zrobić!? Jesteś okrutna! Wiesz?!
By ratować sytuację odpowiedziałem:
-Przecież istnieje. Tylko, że przez większość roku jest jako Thor. Niby czemu nie ma podczas świąt koncertów metalowych, co?
Widać bajeczka podziałała, wszyscy odetchnęli z ulgą. Wtedy znów zacząłem grzebać wśród prezentów. Wyjąłem wielką paczkę dla.. Panny Laxx. Podałem jej i nagle jej twarz się rozjaśniła, z torby wyjęła nowa parę wojskowych kozaków, płytę ze starymi przebojami Nightwish oraz….. piękną, sukienkę, niezwykle…. ekstrawagancką. Powiedziała rozradowana:
-Jaka piękna, to nawet mój roz…. kto mnie podglądał?!
Wszyscy się odwrócili, Oliwsen zaczęła gwiżdże między kiełkami. Uwaga sukkubki jednak skierowała się na Hellsa i nagle na jego głowę poleciała patelnia. Laxx zaczęła wrzeszczeć, bijąc go nowym teflonem:
-Jak mogłeś stary zboczeńcu! Jeszcze nawet nie stanęliśmy przed urzędem cywilnym! Podglądacz! Stary zboczeniec! Jak mogłeś?!
Ortk zasłaniając niezdarnie swój łysiejący czerep tłumaczył się;
-Ała! To nie ja! Ja nawet nie wiedziałem! Nie podglądałem Cię! Ała!! Przestań!
Ja patrząc na to zdezorientowany spojrzałem w dół i zobaczyłem mała karteczkę, która odpadła gdy odczytałem ostatni prezent sukkubki. Wziąłem do ręki i przeczytałem:
-Dla Laxx’si, drogi „F”
Laxx przestała bić Hellsa, zaś ork zaczął się trząść, zaś jego oczy zaczerwieniły się. Syknął:
-„F”...?!
Panienka Oliwsen spojrzała na zegarek i powiedziała:
-Oj.. jak czas szybko leci. Musze uciekać, zabrać mojego drogiego Zehirka z oddawania krwi. Wesołych Świąt!!!
Życzenia wypowiedziała gdy otoczyła ją chmura dymu i uleciała wraz z nim pod postacią chmary nietoperzy. Demonica uśmiechnęła się krzywo i zaczęła się tłumaczyć:
-Z Fastem mnie nic już nie łączy. Byliśmy kiedyś no.. kiedy byłam głupia i… jeszcze młodsza. Kochanie, nie powinieneś się dener…
-AARGHHH!!!!!!!!! Zabije go!! Gdzie on jest! Zabije Fasta!! Rozpruje mu flaki!
Słysząc to zanurkowałem pod stosem prezentów, wyjąłem komórkę i zadzwoniłem do Fasta:
-Cześć, tu Belegor. Nie zjawiaj się tu, rypnęło się. Hell jest naprawdę bardzo wściekły.
Nagle usłyszałem:
-..oraz tego, kto go ostrzeże!!
Skończyłem rozmowę mówiąc:
-Muszę kończyć, bo i ja znowu dostanę. Wesołych Świąt.
Gdy się rozłączyłem rzuciłem Hellsowi jego prezent ode mnie, czyli „Stress- off” w aerozolu. Widać podziałało, bo wnet się uspokoił. Rozdawania prezentów trwało dobre półtorej godziny. Gdy oddałem ostatni zaskoczony zapytałem:
-Hej, a gdzie moje prezenty? Czy nic już nie zostało?
Psychol odpowiedział:
-Na to wychodzi.
Załamałem się, ale potem zostałem obrzucony lawiną kolorowych pudełek o kokardkach i wstążkach różnych wzorów. Wtedy usłyszałem:
-Wesołych świąt Belegor!!!
Gdy się wygrzebałem, podziękowałem, lecz oni kazali mi rozpakować od razu prezenty. Przy pierwszym od razu mina mi zrzedła (gdyby choć to było widoczne) gdy wyjąłem z pudełka… szampon do łusek dla jaszczuroludzi. Spojrzałem na nich, pytając się:
-Co to jest?
Jeden z grupy odezwał się:
-No widzisz…. Tak długo jesteś w tym stroju, że wszyscy wzięliśmy Cię za jaszczura. Wiesz… ta maska i w ogóle.
Zapytałem go:
-Czy to sobie ze mnie k***a żartujesz? Wszyscy?
Zmieszani cała grupa odwróciła wzrok ode mnie spoglądając na drugi bok, włącznie z Fergardem. Tylko Hells nie, mówiąc:
-Nie wszyscy. Dlatego ja z okazji wigilii dałem ci.. trzy nowe maski i nową rasę do konkursu przepuściłem.
-Nowa rasę?! Ile jeszcze zatem brakuje?
-Siedem, jeszcze siedem.
Upadłem załamany słowami orka.
Hellscream i Menela złapali mnie za ramiona i podnieśli mnie. Czarodziej powiedział:
-Nie łam się. Pójdziemy na Pasterkę i od razu mina się poprawi. Zobaczysz…
Wtedy Psychol się odezwał:
-A to skuteczniejsze od mazaka?



Dla całej tawerny i każdego jej członka życzę sto lat, wielkich sukcesów, małych trosk i wielkich radości. Niech W te święta wszyscy się cieszą rodzinnym gronem i magią tych świąt. Niech Nowonarodzony Jezusek wszystkich was obdarzy szczęściem i miłością, byście z uśmiechem przechodzili przez wszystkie trudy w życiu, w pracy jak i w szkole lub na studiach. By się spełniły wasze najskrytsze, czyste marzenia. Mocy prezentów, dobrej muzyki na co dzień, dobrych gier i żeby Ubi wam dogodziło w następnych seriach Heroesów.
Smacznego karpia, pachnącej choinki, pieniędzy na przyszłe zachcianki, kochanych osób, odnalezienia brakujących połówek i wszystkiego czego pragniecie życzy wam…

Belegor
(dla wtajemniczonych Maciej)
                                                                  Nie przegapcie również Sylwestra i Nowego Roku^^.



« Ostatnia zmiana: 24 Grudnia 2010, 00:06:14 wysłane przez Belegor » IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Fergard

***

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 224


Uncle Hells' faithful sidekick

Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : 24 Grudnia 2010, 01:27:28 »
Pomysł jest generalnie fajny, i to jest już pierwszy plus.

Odnoszę wrażenie, że jest nieco więcej błędów gramatycznych/merytorycznych niż w np. Shantrii, ale może to tylko zwidy. Nie jestem pewien, czy Hellsowi spodoba się "łysiejący ork", no ale... :D
Swoją drogą, Fergard nie nosi okularów.
Nie zmienia to faktu, że niektóre postaci są... Cóż, fajne. Szczególnie dobrze oddano tu dowcipkowość naszego orka, choć jego reakcja względem potencjalnego "neo kida" była przesadzona: Sądzę, że ja prędzej mógłbym tak zareagować. :)
Oh, i dziękuję za życzenia.

W każdym razie, opowiadanie fajne, ciekawa odskocznia od patetycznych klimatów Ashanu. Z chęcią zobaczyłbym więcej.


IP: Zapisane
Panzers roll forward and The Reaper follows them

Leaving tracks of blood, Panzers roll again

Your fate shows itself in shrapnel, smoke and tears

Who can stop these beasts, the source of all your fears?!
Veselar

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 368


Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : 24 Grudnia 2010, 11:11:48 »
Trzymasz klimat , śmiechy kupa , tylko szkoda że mnie nie było w grupce Menelaga , czekamy na Sylwester w Tawernie i Wielkanoc.
Poza tematem : WESOŁYCH ŚWIĄT!  ;D


IP: Zapisane
I kroczę ciemną doliną.
Andre94nt
Pierwszy Andrzej

*

Punkty uznania(?): 2
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 822


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : 24 Grudnia 2010, 11:20:46 »
Ej, a gdzie ja na wigilii? Stały bywalec i dobry kolega kotołak? Oj będę drapał ;D


IP: Zapisane
Aleksiej

******

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 86


Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : 24 Grudnia 2010, 13:01:12 »
Szkoda że mnie nie było... no, trudno może pojawię się w następnym rozdziale.


IP: Zapisane
SebastianHommVI

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 138


Gość od edytora...specjalizacja (skrypty) .

Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : 24 Grudnia 2010, 15:34:58 »
Super nawet ja jestem :D twoje dzieło jest niesamowite oby tak dalej czekam na następne części .


IP: Zapisane


Uploaded with ImageShack.us
Oliwsen
Ale jak to

*

Punkty uznania(?): 30
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 789


Cichojcie

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #9 : 24 Grudnia 2010, 20:50:57 »
Czuję się mile zaskoczona. Pozostaje mi jedynie podziękować i życzyć zarówno autorowi pamiętnika jak i reszcie tawernianej społeczności zdrowych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia oraz samych pomyślności w przyszłym roku. ;] Wesołych Świąt ;]


IP: Zapisane
Psychol55
Ja słyszę a ty słuchasz

******

Punkty uznania(?): 2
Offline Offline

Wiadomości: 441


Krytyk Fasta

Zobacz profil
« Odpowiedz #10 : 24 Grudnia 2010, 20:56:06 »
Belegor, jest mi bardzo miło, że umieściłeś mnie w tym opowiadaniu :). W każdym razie jest to bardzo fajne opowiadanie, i życzę wszystkim Wesołych Świąt.


IP: Zapisane
http://emikozinska.wix.com/emi-kokoz-art

Sprawdźcie co robi moja siostra!
Laxx
Tawerniana Diablica

*

Punkty uznania(?): 10
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1 426


Posiadaczka Piekielnej Patelni

Zobacz profil
« Odpowiedz #11 : 21 Stycznia 2011, 20:46:52 »
Cytuj
"Laxx wyjęła patelnię, a Hells oferty pracy na następny rok. Sukub zwrócił się orka:
-Co to ma znaczyć? Znowu aluzja bym szła do kuchni szowinisto.
-A to?! Znowu chcesz mnie wysłać do roboty?! Przecież już pracowałem.
-Wojskowy się nie liczy! Obiadu ci nie będę gotować!
-A ja do roboty nie pójdę!"
Klasyk :>

Co mogę powiedzieć? Opowiadanie super! Oryginalny pomysł i forma pamiętnika. :) Bardzo mi się podoba :)
Gdzieniegdzie pojawiają się błędy, ale nie miażdżące ;)

P.S.: Z Hellsem mnie też nic nie łączy, bom Ajronmejden jest, wiesz? : D



IP: Zapisane
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #12 : 21 Stycznia 2011, 21:09:45 »
A czy napisałem, że jesteście parą? Wyjaśnienia będą w następnym wpisie.


IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #13 : 21 Stycznia 2011, 21:10:57 »
Nie wiem kogo Laxx chce tym postscriptum oszukać, ale jej nie wyszło. :D

A opowiadanko jest świetnym odstresowywaczem, w którym możemy nabrać dystansu do społeczności. Hells jest zajebisty jak zawsze, Fergard to jego wierny sidekick, Laxx nie kontroluje emocji, ogólnie fajnie jest. ;)
Pozdrawiam


IP: Zapisane
Laxx
Tawerniana Diablica

*

Punkty uznania(?): 10
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1 426


Posiadaczka Piekielnej Patelni

Zobacz profil
« Odpowiedz #14 : 21 Stycznia 2011, 21:28:53 »
Cytuj
A czy napisałem, że jesteście parą? Wyjaśnienia będą w następnym wpisie.
Żądam rekompensaty naruszenia mojego dobrego imienia ;D

Cytuj
Nie wiem kogo Laxx chce tym postscriptum oszukać, ale jej nie wyszło.
Oj tam, oj tam, nie ma Ivana Dante -> nie ma nas ;D

Cytuj
Hells jest zajebisty jak zawsze
Przestań się oszukiwać ;D




IP: Zapisane
Strony: [1] 2 3 4 ... 10    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.105 sekund z 18 zapytaniami.
                              Do góry