Tawerna.biz - Forum

Hyde Park => Literatura => Wątek zaczęty przez: Cahan w 30 Lipca 2012, 20:01:31



Tytuł: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 30 Lipca 2012, 20:01:31
Nawiązania do tematu lektur szkolnych pojawiają się dość często i w paru miejscach na forum. Nie były to jednak dyskusje na ten temat, lecz raczej krótkie wzmianki.

Zastanawia mnie jakie jest wasze zdanie o tej przymusowej literaturze  ^_^. Lubicie ją, a może nie? Jakie lektury byście usunęli z listy, a jakie dodali? Czy według was zmuszanie młodzieży do czytania lektur szkolnych przynosi dobre, czy złe skutki? Jakie książki wam się podobały, a jakich nie trawicie?

Ja osobiście lubię większość lektur szkolnych. Czasami mam jednak wrażenie, że do ich listy wpisano wiele książek słabych, infantylnych, głupich, naiwnych oraz niewiarygodnie wręcz nudnych. Moim zdaniem taka przymusowa lektura może zniechęcić młodych ludzi do czytania, ale też zachęcić. Wśród najgorszych lektur mojego życia można wymienić: "Syzyfowe prace"- pozbawiony akcji tasiemiec, w którym absolutnie nic się nie dzieje, najnudniejsza książka świata (nawet według mojej babci ;D) ;"Puc, Bursztyn i goście"- książka nudna, opowiadająca o bandzie zantropomorfizowanych psów, lektury tej chyba nikt nie lubi, nawet poloniści, bo książka jest pozbawiona przesłania; "Krzyżacy"- u mnie w klasie przeczytało to 5 osób w tym ja, nie było by takie straszne gdyby nie ciągnąca się akcja (przez prawie 100 stron Zbyszko siedzi w lochu i myśli o Danusi); "Stary człowiek i morze" książka ma u mnie sporego minusa z powodu rażących biologicznych błędów (delfin nie jest rybą) oraz fabuły opowiadającej o znęcaniu się nad zwierzęciem- to co dla innych jest walką z samym sobą, dowodem odwagi, etc. dla mnie jest zwykłym bestialstwem.
Z drugiej strony płotu stoją takie książki jak: "Hobbit"- wszystkim się zawsze podoba, młodzi ludzie zaciekawiają się literaturą fantasy, książka jest dostosowana do wieku; "Robinson Cruzoe" i "W pustyni i w puszczy"- książki uczą takich wartości jak odwaga, wytrwałość, wiara we własne siły i przyjaźń; "Mały Książę"- mądra książka o życiu, posiada drugie dno; "Antek" i "Dziady cz.II", przekazują wiedzę o tym jak się kiedyś żyło o obyczajach i tradycji.
W obu kategoriach i dobrej i złej mogłabym wymieniać wiele książek, o niektórych wogóle nie mam zdania...
Do listy lektur dodałabym trylogię "Mroczne Materie"- książkę dość trudną, o fanatyźmie religijnym, dorastaniu, związkach między ludzkich. Inną lekturą, którą bym zaproponowała jest Wiedźmin, ponieważ prócz funkcji zwiększającej atrakcyjność literatury dla czytelników to dodatkowo wyśmiewa infantylne i naiwne podejście do życia. Oczywiście obie zaproponowane przeze mnie cykle powinny zostać wprowadzone najwcześniej w III gimnazjum, wcześniej po prostu czytelnicy nie są w stanie zobaczyś drugiego dna.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Agrael II w 31 Lipca 2012, 12:03:59
Ja teraz idę do gimnazjum więc na razie nie mam na koncie zbyt wielu lektur, ale się wypowiem. Nie mam nic przeciwko nim, bo połowa osób z mojej klasy nie ma na koncie praktycznie nic poza nimi i się potem w VI klasie jąkają kiedy czytają na głos, no sorry, ale jak się ma 13 lat to powinno się płynnie czytać (ja z tym nigdy nie miałem problemów). Największe syfy jakie do tej pory musiałem przeczytać to "Tajemniczy Ogród", książka o hindusce, która znajduje zapuszczony ogród i wraz z niepełnosprawnym chłopcem Dickiem (nie wiem jaką trzeba być fujarą aby dać tak na imię swojemu dziecku) i jeszcze "Ania z Zielonego Wzgórza" jeszcze nudniejsze od "Ogrodu" chyba wszyscy wiedzą co to, ale przyzwoitość każe mi napisać, że jest to książka o dziewczynie Ani, która farbuje sobie włosy na zielono i wyczynia jeszcze gorsze głupoty w dworku Cuthbertów i poza nim i wiecznie powtarza "Och, jakie by to było romantyczne"; nigdy nie strawię tych książek. Te dobre to już Cahan wymieniła: "Hobbit", "Robinson Crusoe", "W Pustyni i w Puszczy". I faktycznie Wiesia można by wrzucić, ale pod 3 gimnazjum, bo to jednak dorosła książka. Z tego co słyszałem, "Dziady" są wyjątkowo przynudzające.
Edit: Z tych najlepszych zapomniałem o "Chłopcach z Placu Broni", jedyna lektura, którą przeczytałem 2 razy.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Miker w 31 Lipca 2012, 13:18:41
Ja już jestem po wszystkich lekturach i też się wypowiem.
"Krzyżacy" i "Hobbit" to książki opcjonalne. Mój rocznik w mojej szkole już tego nie czytał. Rocznik przede mną czytał to w gimnazjum na lato jako bonus na szóstkę.
A co do reszty lektur to moim zdaniem mimo iż totalnie tego nienawidziłem, uważam, że są potrzebne. Raczej bym z obiegu wywalił te chore streszczenia i opracowania. Żadna to pomoc naukowa. Jedynie kilka egzemplarzy w szkolnej bibliotece dla maturzystów powinno być dostępne.
Od gimnazjum zaczyna się wypożyczanie książki, odkładanie jej na półkę i czytanie streszczenia na korytarzu przed polskim.

W liceum bardzo dobrze poradziła sobie z tym moje nauczycielka. Każdą lekturę opowiadaliśmy sami na ocenę. Oczywiście w ciągu roku każdy był pytany dwa razy ale ludzie czytali bo nigdy nie było wiadomo kiedy przyjdzie nasza kolej.

A teraz o samych lekturach. Nie było lektury, która by mnie zainteresowała. Wszystko tak człowieka usypia, pewnie dlatego ,że jest to przymus a nie rozrywka. Ponieważ dla relaksu potrafię czytać paręset stron bez przerwy w ciągu jednego dnia. Lektura 100 stron zajmowała mi trzy tygodnie. Mimo to uważam, że są niezbędne a choćby dlatego, że bez nich większość dzieciaków czytałaby tylko kolorowe gazetki i nic poza tym. Przydałoby się zwiększyć nacisk na nauczanie muzyczne bo to też leży i kwiczy w Polsce.

Co do "Syzyfowych Prac" to książka opowiada o sytuacji w zaborze rosyjskim. A tytułowe Syzyfowe Prace to nieudolne próby rusyfikacji młodzieży. Książka ma jak najbardziej sens. Tak naprawdę najnudniejsze książki mają największą wartość. Mimo iż nie potrafię lektur strawić to uważam, iż są to naprawdę dobre książki ze względu na ich wartość edukacyjną. Wiadomo, że lekcje polskiego byłyby przyjemniejsze, gdybyśmy mieli tam tylko czytać Tolkiena, Sapkowskiego, Paoliniego, Rowling czy innych lubianych autorów ale nie o to tam chodzi. Oczywiście poświęca się chwilkę na ten aspekt literatury jednak polski to taka historia poparta literaturą.

A teraz moim zdaniem najnudniejsza z najnudniejszych.
"Potop" - mieliśmy na to pół roku a przeczytałem 30 stron. Nie potrafiłem się do tego zmusić.
Najciekawsza była literatura z okresu drugiej wojny światowej. Z tego przeczytałem praktycznie wszystko. Odpuściłem sobie jedynie "Inny Świat" ponieważ trzeba było wziąć się za książki do prezentacji. Jednak śledziłem wszystkie lekcje o tej książce więc raczej dużo nie straciłem. Dosyć dokładnie ją omawialiśmy. Jak zresztą wszystko z tego okresu. Same "Medaliony" omawialiśmy dwa tygodnie. Zaciekawiło mnie chyba również "Jądro Ciemności", jedna z niewielu krótkich lektur, które przeczytałem w jeden wieczór.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Marbas Lucyferowicz w 31 Lipca 2012, 16:18:52
 Hmmm ja to opiszę tak. Lektury szkolne są jak piłka nożna... coś czego prawie nigdy z nastawieniem na nigdy nie czytałem/grałem :D
 Podstawówki do 3 klasy nie liczę bo to inny świat był, i prawie nic nie pamiętam :D
 Więc Hobbit był jedyną co w całości przeczytałem, Mały książę bo był krótki i hmmm coś o jakimś żydzie bo też była krótka i naprawdę musiałem. W liceum dosłownie nic, nawet kilkunastostronicowy shit Mickiewicza coś o rycerzach, no bo ludzie! Jak mam cokolwiek się wyluzować czytając coś co jest wmiętolone niewiadomo co i w dodatku zwierszowane.
 Efekt? Na maturze miałem 71% bo po prostu słuchałem nauczycielki i tych przygłupów z klasy jak opowiadali o lekturze ;> Oczywiście mógłbym więcej wyciągnąć ale w ogóle nic się nie uczyłem że nie wspomnę o notowaniu. Po prostu słuchałem. Co ja tam mam się wysilać i zasypiać przy czymś co sobie ktoś wymyślił bo mu się nudziło, jak to samo się dowiem słuchając innych wraz z ciekawymi komentarzami. Blach!  ;)
 Zresztą i tak wole sobie poczytać coś autentycznego typu jak dawniej żyli, albo Machiavellego.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Szerszeń w 31 Lipca 2012, 17:44:47
Może i ja napiszę parę słów w tym temacie. Niestety, ale zamiast dać nam do przeczytania jakieś nowe powieści, coś co nas zaciekawi, to dają nam starocie, które są dla większości osób przereklamowane. Czytałem ostatnio "Metro 2033" i powiem, że jak na mnie, to na lekturę się nadaję. Dużo akcji, zwrotów fabuły i tym podobne. I co najważniejsze: uczniów już taka książka by zaciekawiła. A czytając "Nawiedzony dom" prawie zasnąłem przed biurkiem, bo książka po prostu mnie nudziła. z 28 osób w mojej klasie, lekturę przeczytało 5 osób :D. Jedyna dobrą lekturą, jaką przeczytałem z uśmiechem na twarzy jest "Hobbit". I z niego miałem jedyną szóstkę z testu z lektury :).
W liceum dosłownie nic, nawet kilkunastostronicowy shit Mickiewicza coś o rycerzach, no bo ludzie! Jak mam cokolwiek się wyluzować czytając coś co jest wmiętolone niewiadomo co i w dodatku zwierszowane.
I tu mam taką samą sytuację. Mieliśmy zadane przeczytać jedną z części "Dziadów". A ponieważ był to utwór wierszowany, to nawet tego nie przeczytałem. Po prostu nie potrafiłem się za to zabrać.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Andre94nt w 31 Lipca 2012, 18:12:36
Jak dla mnie za Potop ciężko się było zabrać, ale drugi tom i później już fajny. Ja teraz sam z siebie czytam ogniem i mieczem i muszę przyznać, że jeśli nie jest się przymuszonym, to nawet takie coś dobrze "wchodzi". Z lektur ja również nie lubię wierszowanych, ogólnie mickiewicza, a tak w ogóle to z całej epoki romantyzmu tylko Kordiana jeszcze ledwie da się przeczytać.
Syzyfowe prace rzeczywiście nudne, kamienie na szaniec fajne, ale od połowy, a w podstawówce nie pamiętam, wiem tylko, że przeczytałem wszystkie lektury w podstawówce, oprócz psa który jeździł koleją, co mnie męczy całe życie i musze go kiedyś przeczytać xD tak mi siedzi dziad na sumieniu.
A i wiedźmin krew elfów w moim starym gimnazjum wprowadzili teraz do 3 lub 2 klasy.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 01 Sierpnia 2012, 18:40:51
Potopu nie mogłam wogóle przeczytać  :P. Po pół strony zasypiałam i wogóle nie potrafiłam zrozumieć o co tu chodzi.
Obawiam się, że lektury szkolne zniechęcają do czytania, ponieważ każą nam czytać jakieś napisane niezrozumiałym językiem starocie. Oczywiście niektórzy mówią: Sienkiewicz to klasyka języka polskiego... Tyle, że dla ówczesnych czytelników to było coś w rodzaju "Eragona"- taka przyjemna do czytania powieść pseudohistoryczna. Wiem, że dla pokrzepienia narodu...


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Andre94nt w 01 Sierpnia 2012, 19:38:50
Ale nie da się przekazać historycznej głębi czytając utwór pisany językiem potocznym, to po prostu byłoby bez sensu. Czytać zamiast np: "Jedli wieczerzę w owej sieni napełnionej zbroją, która szła przez całą szerokość domu od majdanu aż do sadu z drugiej strony" to " Jedli kolację w pomieszczeniu, w którym przez całą szerokość były poustawiane zbroje".
(cytat autentyczny z "Ogniem i mieczem" wydania z 1984r. strona 194 tom 1)


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Marbas Lucyferowicz w 01 Sierpnia 2012, 23:33:03
 Taaa tylko że z tą stylizacją językową jest różnie i podłużnie. Wiecie od czego pochodzi w rekonstrukcji sformułowanie ,,sienkiewiczować,, ? Właśnie taka stylizacja gdzie jest przesadzona, iż bardziej gwarę góralską przypomina niż zamierzony cel ;)


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 02 Sierpnia 2012, 22:01:08
andre, ale to nie jest archaizm tylko to co Sienkiewicz myślał, że wtedy mówili. Ja osobiście mam mniejszy problem z przeczytaniem prawdziwego tekstu z danej epoki niż z sienkiewiczoskimi udziwnieniami.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Andre94nt w 03 Sierpnia 2012, 12:37:05
nie użyłem w wypowiedzi słowa archaizm -.-


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Cebulak w 04 Grudnia 2012, 13:09:40
Niektóre lektury są dobre (Mały Książę, Hobbit), a niektóre to złamka (przyszła Lalka, Pan Tadeusz). Nawet Potop czytał mi się nie najlepiej mimo, że lubię książki historyczne, ale tym współczesnym językiem, który jest bardziej zrozumiały. Co mnie zdziwiło, to Antygona i Król Edyp są nie przerabiane razem, a chyba powinny być omawiane jedna po drugiej, a nie jak teraz jedna w gimnazjum, a druga w szkole wyższej.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Sylu w 04 Grudnia 2012, 15:48:48
Dzięki Hadrian, że mi przypomniałeś, iż na czwartek mam przeczytać "Pana Tadeusza" xD

Z dobrych książek to "Stary człowiek i morze", "Mały Książę", "Kamienie na szaniec"

"Potopu" przeczytałem ze 150 stron- po prostu nie mogłem dalej czytać tego. "Krzyżaków" zakończyłem po pierwszym tomie. O ile historię lubię, nienawidzę powieści historycznych, szczególnie Sienkiewicza.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Reuel w 04 Grudnia 2012, 15:57:59
Eee to u mnie jak wrócę z praktyk to klasa będzie dalej przerabiać "Lalkę". Z czego najlepsze jest to, że 99% klasy jej nie przeczytała ;D Sam miałem zamiar się za nią wziąć, jednak miałem na to może tydzień po poprzedniej lekturze i nagle w weekend patrzę, że mam "Lalkę" przeczytać na poniedziałek :> No ale nowele będę czytał bo są krótkie i bardzo fajne.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 04 Grudnia 2012, 18:35:21
"Potop" to jest tragedia- ta książka została kompletnie niezrozumiałym dla mnie językiem.
Za to podobał mi się "Świętoszek" Moliera oraz o dziwo "Dziady". Książki te są całkiem strawne i nawet fajnie się je czyta.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Hellscream w 04 Grudnia 2012, 19:03:07
Przesuwam od działu Literatura.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Nikt w 04 Grudnia 2012, 19:41:24
Potop jest fajny przeczytalem go sam z wlasnej woli ^^
Pan Tadeusz jest tragiczny, ogolnie to co jest napisane wierszem ciezko zrozumiec


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Reuel w 04 Grudnia 2012, 19:49:01
Potop jest fajny przeczytalem go sam z wlasnej woli ^^
Pan Tadeusz jest tragiczny, ogolnie to co jest napisane wierszem ciezko zrozumiec
Hmm ja właśnie powiem, że o ile Pana Tadeusza przeczytałem, to Potopu nie dałem rady. No ale może kwestia tego, że jeszcze jego czas nie nadszedł ;D


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Menelag w 04 Grudnia 2012, 22:48:03
Dla mnie czytanie lektur (zwłaszcza dzieł Żeromskiego) było wielką męką. Ogólnie książki czytać lubię, ale tylko te, co sobie sam wypatrzę. A tak pod przymusem to niekoniecznie. Tak czy siak zawsze się zmuszałem i czytałem, czytałem, czytałem. Jedne mi się spodobały, inne nie. Do tych "fajnych" z pewnością mogę zaliczyć "Zbrodnię i karę", "Mistrza i Małgorzatę", "Dżumę" oraz "Quo Vadis"<- te pozycje to dla uczniów szkół średnich.

Dla gimnazjalistów polecam gorąco "Krzyżaków" oraz "Hobbita" haha, chociaż tą drugą książkę to pewnie wielu przeczytało jeszcze w podstawówce :)

Wracając do licealistów - naprawdę polecam czytanie lektur oraz generalnie czytać dużo literatury. Naprawdę zaplusuje to na egzaminie maturalnym z języka polskiego, zwłaszcza na poziomie rozszerzonym, który miałem przyjemność pisać. :)


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: MiSi w 05 Grudnia 2012, 11:26:20
Dla gimnazjalistów polecam gorąco "Krzyżaków"
Mieliśmy wybór Krzyżacy/Quo Vadis.  :niepewny:
Niestety my, (w większości) chłopacy w uczciwym głosowaniu przegraliśmy na rzecz przeważającej nas "ilościowo" grupie dziewczyn.
W ten oto sposób mamy Quo Vadis.
Bleh... :/


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Kha Beleth w 05 Grudnia 2012, 14:56:52
My Krzyżaków mamy przeczytać do piątku (ja skończyłem 3 tygodnie temu, szczegóły ;)), a później W. Szekspir czyli "Roma i Julian".

"Kczydzaków" przeczytałem z niemałą przyjemnością. Wystarczyło dostosować się do języka, a szło dobrze.

Tak w ogóle, to nasza pani z polaka stwierdziła, że w 2 klasie będziemy musieli przeczytać "Wieśmina" Sndrzeja Aapkowskiego (ja już przeczytałem 2 tomy).

PS: Nasza biblioteka organizuje konkurs wiedzy o Horrym Porietrze. Ilość zgłoszeń ok: 100 osób. W konkursie o kamykach na szańcu wzięło udział 20-30 osób.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Veselar w 05 Grudnia 2012, 15:05:58
My Krzyżaków mamy przeczytać do piątku (ja skończyłem 3 tygodnie temu, szczegóły ;)), a później W. Szekspir czyli "Roma i Julian".

"Kczydzaków" przeczytałem z niemałą przyjemnością. Wystarczyło dostosować się do języka, a szło dobrze.

Tak w ogóle, to nasza pani z polaka stwierdziła, że w 2 klasie będziemy musieli przeczytać "Wieśmina" Sndrzeja Aapkowskiego (ja już przeczytałem 2 tomy).

PS: Nasza biblioteka organizuje konkurs wiedzy o Horrym Porietrze. Ilość zgłoszeń ok: 100 osób. W konkursie o kamykach na szańcu wzięło udział 20-30 osób.
Nie mówiłem? Wystarczyło się w Krzyżaków wczytać i po problemie.
U nas w szkole jak spytałem o Wieśka to powiedziała mi że do dla starszych :(
Jednakże w książce do polaka mamy fragment z wyprawy na Voli... yyyy... na złotego smoka.
Teraz omawiamy Kamizelkę i Siłaczkę, takie średnie jak dla mnie.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Cahan w 05 Grudnia 2012, 16:04:48
W gimnazjum byłam w 33 osobowej klasie, "Krzyżaków" przeczytało 5 osób w tym ja. Osobiście mi się nie podobali- nudne. Przez połowę pierwszego to mu Zbyszko siedział w lochu i myślał o Danusi.
Żeromski zaś to jest koszmar... Najnudniejsze (i bezsensowne) książki świata, obok "Puc, Bursztyn i goście" oraz "Ten Obcy".
Za to z perspektywy czasu bardzo dobrze wspominam "W pustyni i w puszczy", "Robinsona Cruzoe", "Dzieci z Bullerbyn", "Akademię Pana Kleksa", "Tajemniczy ogród", "Małego Księcia", "Skąpca"...
"Romeo i Julia" też nie były najgorsze.
Najlepiej jednak wspominam "kwiatki" w danych książkach. W "Zemście" są takie teksty jak "fiut z wiatrówki", "wypi***j karocę", zaś Julia z RiJ kupiła "piękny, przybytek miłości" :lol:.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Fergard w 05 Grudnia 2012, 16:15:04
@ MiSi: Actually, Quo Vadis czyta się dużo lepiej niż Krzyżaków. Pomijając już okropną stylizację, Swetoniusz(czy jak mu tam było) jest świetną postacią. Czyta się to powoli, prawda, ale czyta.

Ja z kolei niedawno skończyłem "Trans-Atlantyk" Gombrowicza. Był... dziwny.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: KeTiP w 05 Grudnia 2012, 16:42:15
Dla mnie książki, były jakąś straszną męka. Nienawidziłem czytać i nienawidzę to teraz, chociaż zdarzały się książki które wspominam dobrze, są to: Ten Obcy, Dzieci z Bullerbyn, Chłopcy z Placu Broni - to książki z podstawowej klasy. W gimnazjum to Antygona... Moja nauczycielka z Polskiego powiedziała nawet że mam czytać Krzyżaków... Nie chce mi się ich czytać, ponieważ ta książka jest tak gruba, że jak się już na nią patrzy to nie chce się czytać... Już się boję pomyśleć jak grube książki przede mną.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Asir w 05 Grudnia 2012, 18:28:36
Ja najlepiej wspominam z lektur szkolnych Hobbita,Tolkien wykreował fantastyczny świat magi i miecza,wręcz arcymistrzowski..Dla mnie nie ma różnicy ile książka ma stron,czy 100,czy 1000,byle aby była interesująca.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: KeTiP w 05 Grudnia 2012, 19:04:34
Nie czytałem Hobbita, skoro wszyscy ja polecają, to i ja przeczytam, zobaczymy jaka jest. :) Pozdrawiam. :)


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Niebieskooki Smok w 05 Grudnia 2012, 19:13:32
Lektury szkolne...Dopiero teraz po latach doceniam te wszystkie książki narzucane mi w latach liceum, gimnazjum i podstawówki. Już od podstawówki ładowali mojej klasie gromadę nudnych (tak myślałem kiedyś) lektur.Każda kolejna męczyła mnie bardziej niż poprzednia. I tak było do liceum.Wtedy zrozumiałem, że nie muszę czytać każdej knigi jaką zada nauczyciel i np. Rarki Plusa (sorry Lalki Prusa  ;) ) nie przeczytałem mimo, że polonistka zarzekała się, że nie przejdziemy do następnej klasy jeśli nie przeczytamy (nie czytałem i zdałem  ;> ).Nie chcę namawiać do nieczytania, bo większość lektur jest dobra ale uważam, że w klasach podstawowych i gimnazjalnych jest przeładowanie lektur, wg. mnie większość gimnazjalistów (pomijam tawernowiczów) nie dorosła do serwowanej im w szkole literatury. Takie lektury jak np. Quo Vadis, nie powinny być przerabiane w gimnazjum. To zbyt piękna książka opowiadająca o początkach chrześcijaństwa i miłości, a także zakulisowych zagrywkach Petroniusza (moja ulubiona postać w tej książce) chcącego uratować przed gniewem cezara swego siostrzeńca i jego narzeczoną.A krew mnie zalewa jak słyszę gimnazjalistę mówiącego, że Quo Vadis jest beee, nudne i gópie. Jeśli chodzi o moje ulubione lektury to z podstawówki "W pustyni i w puszczy", gimnazjum "Mały książę" (kiedyś słyszałem, że ktoś przerabiał go z dziećmi w podstawówce; ludzie złoci  :-/ ) oraz "Dzieje Tristana i Izoldy", a w liceum "Quo Vadis" , "Potop"  oraz "Proces"  Franza Kafki.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: MiSi w 05 Grudnia 2012, 19:27:34
Tutaj pewnie mnie skrzyczycie, ale Mały Książę - nienawidzę tej książki  :P. Ta symbolika ukryta w każdym słowie i przepaskudna nadinterpretacja. Fuj... :/
Takie lektury jak "W pustyni i w puszczy" wspominał bardzo miło, czego nie mogę powiedzieć o Małym Księciu(tak, nawet ci cudzysłowu nie dam ;>).


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Kha Beleth w 05 Grudnia 2012, 19:30:16
Lektury przeczytałem prawie wszystkie i nie żałuje ani jednej. Począwszy od Kubusia Puchatka po Krzyżaków, każda obrazowała coś innego, zgodnie z poziomem rozwoju umysłowego. Innym faktem jest, że lektury typu: Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i Stara szafa przeczytałem 4 razy z czego 3 raz był jako lektura. W szkole zawsze lubiłem, lubię i lubieć będę lektury dodatkowe. Pamiętam do dziś jak w 5 klasie podstawówki opowiadalem o Zwiadowcach (jako jeden z 3), połowa klasy o Harrym, reszta o Eragonie. Wybijałem się też bogactwem formy i tekstu w wypracowaniach z lektur, zwłaszcza kiedy trzeba było opisać dalsze losy bohaterów. Owszem, były książki które przeczytałem i które chciałbym zapomnieć (np. Pinokio), ale chyba wszystkie tegoroczne lektury mam fajne ("Kamienie na szaniec", "Krzyżacy", "Romeo i Julia", "Skąpiec", "Przygody Sherloka Holmesa", "Bethowen i dzinsy").


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Niebieskooki Smok w 05 Grudnia 2012, 19:39:05
Cytuj
Tutaj pewnie mnie skrzyczycie, ale Mały Książę - nienawidzę tej książki . Ta symbolika ukryta w każdym słowie i przepaskudna nadinterpretacja. Fuj...

MiSi szczerze to i ja się w gimnazjum z tą knigą męczyłem. Wydawała mi się nudna i infantylna, jednak po głębszym wczytaniu zrozumiałem, że to bardzo życiowa i poważna książka w której to właśnie symbolika zakryta płaszczem dziecinności zrobiła na mnie wielkie wrażenie; w latach gimnazjalnych nie miałem pojęcia, że w jednym utworze można zawrzeć właściwie dwie opowieści. A już rozmowa z pijakiem i Małym księciem rozłożyła mnie na łopatki rozbawiając i zasmucając zarazem. MiSi nie będę Cię zmuszał ale wczytaj się właśnie w tą symbolikę zawartą w Małym księciu.  ;)


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Ptakuba w 06 Grudnia 2012, 00:06:54
Nie odnoszę się do dyskusji tylko do samego tematu.

Kiedyś czytałem wiele książek z chęcią. Potem przyszli "Krzyżacy" jako lektura. Wtedy straciłem wiarę w literaturę i skończyłem swą przygodę z nią. No, jakieś tam wyjątki były. Ale niewielkie.

Pierwsze, co najlepsze, to Mały Książę. Małe, czytelne, a z treścią, która jest o czymś. Forma taka, żeby treść była wyeksponowana, a treści jest w sam raz i są to treści, które uczą wartości.

W liceum przychodzą rzeczy bardziej przemyśleniowe. Dziady najlepsze. Ale te porządne Dziady, a nie bajka o życiu w dawnych czasach i o wywoływaniu duchów. Autentycznie, Mała i Wielka Improwizacja imponowały mi gdy je czytałem i inspirowały. To jest coś.

Dalej, Zbrodnia i Kara. Nie przeczytałem. Żałuję. Muszę przeczytać. Psychologia mordu w względnie słusznej sprawie. Czego chcieć więcej?

Było jeszcze coś, co mnie ciekawiło, ale nie pamiętam, bo autentycznie od czasów Krzyżaków nie potrafię uwierzyć w to, że książka, którą mam w ręce, nie zawiedzie mnie i nie zmarnuje mojego czasu, nawet jeśli właściwie jestem tego w pełni świadom. Potop był całkiem fajny z tego co wiem, wielowątkowa opowieść o zmianie i życiu wyklętego bohatera. Lalka, również wielowątkowa historia, bardziej pełna przemyśleń, bardziej filozoficzna. W ogóle Prus zawsze spoko. Dżuma o naturze zła, czyli przesłanie znakomite. Trochę fajnych dramatów, przykładowo Makbet, lubię zawsze motyw samospełniających się przepowiedni (bo jeśli nie traktować słowa "przepowiednia" zbyt dosłownie, to często w życiu prawdziwym się to pojawia), groteskowe rzeczy (ale nie mam na myśli Ferdydurke, którego wyśmiałem i którym wzgardziłem szczerze, choć z głębokiej siłowej interpretacji wynika że treść fajna, jednak zupełnie nieprzystępna). Więcej teraz sobie chyba nie przypomnę. Aha, no jeszcze z bardzo dawnych czasów Ten Obcy strasznie mi się podobał (o tym przypomniałem sobie pisząc następny akapit, ah uroki pisania cyfrowego).

Co najgorsze? Z dawnych czasów potworne i żenujące Dzieci z Bullerbyn i Ania z Zielonego Wzgórza. Na zawsze zapamiętam to jako banał i beznadzieję.
W czasach późniejszych oczywiście bez wątpienia Krzyżacy. Syzyfowe Prace. Ogólnie Żeromskiego nienawidzę. Nienawidzę wszelkiej literatury, której jedynym wątkiem jest patriotyzm, pewnie ze względu na poglądy, zwyczajnie uważam że to beznadziejna płycizna. Lubię literaturę, która jest uniwersalna (Potop wbrew pozorom zdaje tu egzamin całkiem nieźle). Wiem też, że beznadziejnie zawiódł mnie Pan Tadeusz, ogromny przerost formy nad treścią zwłaszcza na początku, co odstrasza. Ale tu nie mówię że jest to złe dzieło, nie umniejszam znakomitemu kunsztowi i całości epopei właściwie, po prostu osobiście się zawiodłem.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Finarfin w 19 Sierpnia 2013, 13:45:50
Jestem przeciwnikiem zmuszania ludzi, w tym dzieci, do czytania. Uważam, że przymus zabija przyjemność czytania i często prowadzi do tego, że czytelnik nie docenia wartości dzieł. A najbardziej męczyło mnie analizowanie dzieł z pozytywizmu i Młodej Polski, z paroma wyjątkami.

Lubiłem książki: "Chatka Puchatka", "Dzieci z Bullerbyn", "Ania z Zielonego wzgórza", "Ten obcy", "Makbet", "Moralność pani Dulskiej" i "Tango", a także bajki Krasickiego i dzieła Fredry. Uważałem je za ciekawe, wciągające, lekkostrawne i - poza Makbetem - zabawne.

Nienawidziłem "Syzyfowych prac", "Ludzi bezdomnych", "Siłaczki", "Chłopów", "Granicy", "Naszej szkapy", "Przedwiośnia", Trylogii Sienkiewicza. Były nudne, męczące, ciężkostrawne i nieciekawe, zarówno tematykę, jak i formę miały ciężką. W ogóle do dziś nie cierpię Żeromskiego i Nałkowskiej - uprzykrzają życie młodzieży.

Miałem mieszane uczucia wobec "W pustyni i w puszczy" - z jednej strony egzotyka i ciekawe okoliczności przyrody, przygody Stasia i Nel, z drugiej strony rozwlekłość, nadmiar opisów, podkreślanie chrześcijaństwa Stasia, jego oporu wobec przejścia na islam i nawracanie Murzynów, podkreślanie wyższości cywilizacji europejskiej i chrześcijańskiej - to mnie mdliło. Niemniej, ekranizację z 1973 oglądało mi się bardzo dobrze, bo to, co było ciekawe i dobre w książce, wyeksponowano, a ciężkie elementy okrojono i uczyniono łatwiejszymi do przełknięcia.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Piratka w 13 Września 2014, 17:02:46
Skończyłam już szkoły, lecz pamięć głupich bądź/oraz nudnych lektur, do których przerabiania mnie zmuszano, wciąż trwa.

Ja osobiście lubię większość lektur szkolnych. Czasami mam jednak wrażenie, że do ich listy wpisano wiele książek słabych, infantylnych, głupich, naiwnych oraz niewiarygodnie wręcz nudnych. Moim zdaniem taka przymusowa lektura może zniechęcić młodych ludzi do czytania, ale też zachęcić. Wśród najgorszych lektur mojego życia można wymienić: "Syzyfowe prace"- pozbawiony akcji tasiemiec, w którym absolutnie nic się nie dzieje, najnudniejsza książka świata (nawet według mojej babci ;D) ;"Puc, Bursztyn i goście"- książka nudna, opowiadająca o bandzie zantropomorfizowanych psów, lektury tej chyba nikt nie lubi, nawet poloniści, bo książka jest pozbawiona przesłania; "Krzyżacy"- u mnie w klasie przeczytało to 5 osób w tym ja, nie było by takie straszne gdyby nie ciągnąca się akcja (przez prawie 100 stron Zbyszko siedzi w lochu i myśli o Danusi); "Stary człowiek i morze" książka ma u mnie sporego minusa z powodu rażących biologicznych błędów (delfin nie jest rybą) oraz fabuły opowiadającej o znęcaniu się nad zwierzęciem- to co dla innych jest walką z samym sobą, dowodem odwagi, etc. dla mnie jest zwykłym bestialstwem. Z drugiej strony płotu stoją takie książki jak: "Hobbit"- wszystkim się zawsze podoba, młodzi ludzie zaciekawiają się literaturą fantasy, książka jest dostosowana do wieku; "Robinson Cruzoe" i "W pustyni i w puszczy"- książki uczą takich wartości jak odwaga, wytrwałość, wiara we własne siły i przyjaźń; "Mały Książę"- mądra książka o życiu, posiada drugie dno (…)
Wśród najgorszych : "Syzyfowe prace"- popieram. „"Stary człowiek i morze" Na szczęście wielkie udało mi się tego czegoś nie przeczytać. „Hobbit"- wszystkim się zawsze podoba” skąd to wiadomo? Mnie się nie spodobało. „W pustyni i w puszczy” jakoś się udało przeczytać jeszcze przed szkołą i powiedzmy że załóżmy do czytania się nadaje za to „Robinson” jest badziewiarstwem nudnym jakich mało. „Mały książę” – zdało mi się raczej nudne i do tego przykre. „Wiedźmin” już sam tytuł mnie odstręcza.

Największe syfy jakie do tej pory musiałem przeczytać to "Tajemniczy Ogród", książka o hindusce, która znajduje zapuszczony ogród i wraz z niepełnosprawnym chłopcem Dickiem (nie wiem jaką trzeba być fujarą aby dać tak na imię swojemu dziecku) i jeszcze "Ania z Zielonego Wzgórza" jeszcze nudniejsze od "Ogrodu" chyba wszyscy wiedzą co to, ale przyzwoitość każe mi napisać, że jest to książka o dziewczynie Ani, która farbuje sobie włosy na zielono i wyczynia jeszcze gorsze głupoty w dworku Cuthbertów i poza nim i wiecznie powtarza "Och, jakie by to było romantyczne"; nigdy nie strawię tych książek.
„Największe syfy” o jak pięknie, nie wypowiadam się na temat Twych gustów (de gustibus disputandum non est) lecz pierwszy raz widzę równie mało fachowe omówienie „Tajemniczego ogrodu”. Jaka niby „Hinduska”? Głowna bohaterka Marysia Lennox przyszła na świat w Indiach (podobnie jak Kipling czy Orwell) lecz miała angielskich rodziców i była Angielką. Kiedy po jej przybyciu do Anglii (rodzice ją osierocili) miejscowa służąca naiwnie wyznała, iż początkowo wzięła ją za Hinduskę, Marysia obdarzyła ją porcją obelg, którymi nauczyła się znieważać swoją indyjską nianię. Tak bowiem była wychowaną, że traktowała wszystkich a zwłaszcza służbę z nienawiścią sytych do głodnych, stopniowo wszakże zostawioną będąc samopas w dworze wuja w Yorkshire zaczęła odkrywać że to też ludzie. Ogród, który odkryła, nie był „zapuszczony” (potajemnie opiekował się nim stary ogrodnik Ben) tylko zamknięty z woli jej wuja (tam bowiem tragicznie zmarła ciocia). Dick wcale nie był „niepełnosprawny” (wręcz przeciwnie, okaz zdrowia i w ogóle), zapewne mylisz go z Colinem, kuzynem Marysi, rozkapryszonym paniczem chorym z urojenia (synem owych wuja i cioci). O co Ci chodzi z tym imieniem Dicka? Że w angielskim slangu rzeczownik pospolity „dick” funkcjonuje jako obelga? Czy było tak w epoce pisania książki, wątpię. Dick z dużej litery jest zdrobnieniem od imienia Ryszard, znaczącego po staroangielsku „bogaty i potężny”. Wreszcie budowa zdania wygląda dziwnie, bez zakończenia wątku Ogrodu przechodzisz do Ani Z Zielonego Wzgórza. Przygody Ani nie sprowadzają się wyłącznie do farbowania włosów czy wyczyniania „głupot”, ale to już inna historia.

kilkunastostronicowy shit Mickiewicza coś o rycerzach, no bo ludzie! Jak mam cokolwiek się wyluzować czytając coś co jest wmiętolone niewiadomo co i w dodatku zwierszowane.
To ma być zarzut? Mickiewicz przynajmniej umiał zrymować. Ciśnie się cytat „Początek to ci mogę powiedzieć, bo ktoś to poezją pisał.” http://www.zmiennicy.com/forum/viewtopic.php?id=1136

Eee to u mnie jak wrócę z praktyk to klasa będzie dalej przerabiać "Lalkę". Z czego najlepsze jest to, że 99% klasy jej nie przeczytała ;D Sam miałem zamiar się za nią wziąć, jednak miałem na to może tydzień po poprzedniej lekturze i nagle w weekend patrzę, że mam "Lalkę" przeczytać na poniedziałek :>
Prusa nie cierpię nie znoszę po prostu  a zwłaszcza Lalki.

Dla mnie czytanie lektur (zwłaszcza dzieł Żeromskiego) było wielką męką
Dokładnie.

„Quo Vadis czyta się dużo lepiej niż Krzyżaków. Pomijając już okropną stylizację, Swetoniusz(czy jak mu tam było) jest świetną postacią.”
Chyba Petroniusz.

Nienawidziłem czytać i nienawidzę to teraz, chociaż zdarzały się książki które wspominam dobrze, są to: Ten Obcy, Dzieci z Bullerbyn, Chłopcy z Placu Broni - to książki z podstawowej klasy.
Dzieci z Bullerbyn fajowe, Chłopcy też dobrzy choć mogliby kończyć się lepiej, zaś Ten Obcy był i jest dla mnie jakimś nieporozumieniem.

Mały Książę - nienawidzę tej książki
Ja też.

Ogólnie Żeromskiego nienawidzę.
Ja też. Lecz nie „za patriotyzm” a przeciwnie – za opluwanie Polski („Rozdziobią nas kruki” wizja Powstania Styczniowego mająca nic wspólnego z rzeczywistością czy „Popioły”). Za jego styl nudny do mdłości takoż.

Jestem przeciwnikiem zmuszania ludzi, w tym dzieci, do czytania. Uważam, że przymus zabija przyjemność czytania i często prowadzi do tego, że czytelnik nie docenia wartości dzieł. A najbardziej męczyło mnie analizowanie dzieł z pozytywizmu i Młodej Polski, z paroma wyjątkami. (…) Nienawidziłem "Syzyfowych prac", "Ludzi bezdomnych", "Siłaczki", "Chłopów", "Granicy", "Naszej szkapy", "Przedwiośnia", Trylogii Sienkiewicza. Były nudne, męczące, ciężkostrawne i nieciekawe, zarówno tematykę, jak i formę miały ciężką. W ogóle do dziś nie cierpię Żeromskiego i Nałkowskiej - uprzykrzają życie młodzieży.
Podpisuję się wszystkimi rękami i nogami, zwłaszcza Żeromski (fizys jak żywa reklama denaturatu, pisaniny też w tym guście) i Nałkowska (pomijając to że należała do „KRN”, w „Medalionach” nazwała Auschwitz „polskim obozem śmierci” !!!). Jedynie co do Trylogii mam wątpliwości – oczywiście jest miejscami kłamliwa – nienawidzący swych poddanych Jan Kazimierz jako dobry i mądry król; Jarema Wiśniowiecki w roli wielkiego wodza (jego ucieczka spod Piławiec przedstawiona niemalże jako bohaterski wyczyn) etc. - ale żeby nudna?


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Ewelina1919 w 13 Marca 2018, 13:52:13
Ja już na szczęście mam ten etap za sobą. Ale jeszcze pamiętam te męczarnie z niektórymi lekturami :p na szczęście ktoś mądry wymyślił coś takiego jak ściągi i streszczenia :D


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Sokolvip w 21 Marca 2018, 00:21:48
Swego czasu czytałem bardzo dużo książek w szkole, czytałem też lektury w podstawówce. Jednak im dalej w tok nauczania tym bardziej te lektury mnie odpychały. Większość była po prostu nudna, zapchana patriotyczno-wojennym bełkotem który niczym się nie różnił od poprzedniej. Jedyne lektury jakie dobrze wspominam z czasów gimnazjum-liceum to "Krzyżacy" i "Antygona". Jakoś te lektury w podstawówce nie były złe i dało się je czytać. "Dzieci z Bulerbyn", "Chłopcy z placu Broni", "Hobbit", "W pustyni i w puszczy" wszystkie te książki miały jakieś przesłanie i były ciekawe. Osobiście uważam, że wykaz lektur nie powinien istnieć w takiej formie. Ministerstwo powinno zmieniać część lektur zgodnie z tym jak wychodzą nowe dzieła literackie. Pozwoliłoby to zachęcić ludzi do czytania i wpasowywałoby się w trendy literackie. Komu by przeszkadzało gdyby dzieciaki w wieku gimnazjalnym (teraz 7-8 podstawówka) czytałyby Harrego Pottera czy Opowieści z Narni? A licealiści Sapkowskiego czy Dana Browna?


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Sylu w 21 Marca 2018, 15:13:42
Lektur nie ma czytać się dla przyjemności. Szkoła to nie czas na rozrywkę. Oczywiście miło by było, gdyby nauka była przyjemnością. Jednak wciąż jednym z zadań lektur jest między innymi nakreślić kontekst epoki, jaka jest aktualnie omawiana na lekcjach. A przez większość nauki raczej omawia się dawne epoki. Więc ostatecznie na te "dzisiejsze" lektury i tak by nie było dużo miejsca.


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: humanvirus w 17 Maja 2018, 14:16:15
Zauważyłem, że do niektórych lektur trzeba dorosnąć, żeby je zrozumieć. Młody człowiek lubi się buntować, to i młodzi mało chętnie czytają lektury, do których są notabene zmuszani. Po swoim przykładzie zauważyłem także, że gdy sam sięgnąłem już w wieku dorosłym po lekturę, to interesowała mnie ona o wiele bardziej niż w wieku licealnym czy gimnazjalnym. Gdy samemu się je czyta, nabierają nowego wymiaru. :)


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: sybille w 09 Listopada 2018, 09:23:32
Swego czasu czytałem bardzo dużo książek w szkole, czytałem też lektury w podstawówce. Jednak im dalej w tok nauczania tym bardziej te lektury mnie odpychały. Większość była po prostu nudna, zapchana patriotyczno-wojennym bełkotem który niczym się nie różnił od poprzedniej. Jedyne lektury jakie dobrze wspominam z czasów gimnazjum-liceum to "Krzyżacy" i "Antygona". Jakoś te lektury w podstawówce nie były złe i dało się je czytać. "Dzieci z Bulerbyn", "Chłopcy z placu Broni", "Hobbit", "W pustyni i w puszczy" wszystkie te książki miały jakieś przesłanie i były ciekawe. Osobiście uważam, że wykaz lektur nie powinien istnieć w takiej formie. Ministerstwo powinno zmieniać część lektur zgodnie z tym jak wychodzą nowe dzieła literackie. Pozwoliłoby to zachęcić ludzi do czytania i wpasowywałoby się w trendy literackie. Komu by przeszkadzało gdyby dzieciaki w wieku gimnazjalnym (teraz 7-8 podstawówka) czytałyby Harrego Pottera czy Opowieści z Narni? A licealiści Sapkowskiego czy Dana Browna?

Z tego co się orientuje, za czasów mojego gimnazjum, któraś klasa omawiała dodatkowo właśnie Opowieści z Narni :)

Ja sądzę, że zbyt wiele czasu poświęcamy starożytności, a nowożytność jest omawiana po łebkach. Więc czasu powinno się obecnym czasom poświecać moim zdaniem :)


Tytuł: Odp: Lektury szkolne
Wiadomość wysłana przez: Zerri w 11 Stycznia 2019, 11:01:58
Z lekturami problem jest taki, ze pod wzgledem listy nadal tkwimy mentalnie w XIX wieku. Moim zdaniem język polski powinien zawsze sluzyc jako punkt wyjsciowy do dyskusji o wspolczesnym świecie, ktory otacza nas - a im dalej w oś czasową, tym bardziej kompletnie odlatujemy od realiów. Nie dziwi mnie więc, że spora część turbopatriotów nadal postrzega świat przez pryzmat trylogii Sienkiewicza.