Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1]    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Zachariel-Skrzydlate Kłamstwo-Tom I (Czytany 4285 razy)
InKuRuPniK

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 11


Zobacz profil
« : 26 Czerwca 2015, 16:14:42 »
Prolog
 
<Każdy z tomów będzie sie składał z koło 5 rozdziałów :D>
Dawno, dawno temu kiedy ziemia nie była siedliskiem majestatycznych istnień, a polem bitwy pomiędzy boskimi istotami, wśród odgłosów bitwy narodziłem się ja... Zachariel, Skrzydlate Ostrze.
Narodziłem się z pewną wadą, skazą na duchu... Nie byłem taki sam jak reszta moich braci i sióstr, nie byłem idealnym narzędziem w rękach Elratha.Byłem inny- Nie byłem tak silny, bezlitosny, lojalny i posłuszny jak reszta! Lecz zawsze uzupełniałem te braki swym ostrzem oraz umysłem. Ciało me zrodziło się z światłości, skrzydła z wiatru zaś miecz z krwi mych wrogów.


Wielka Wojna, święta bitwa trwająca już tysiące lat, wojna, która pochłonęła już miliardy demonicznych jak i anielskich dusz. W dzisiejszych czasach, wojnę tą pamiętają jedynie najstarsze istoty- Starożytne anioły, pierwsze enty lub też najstarsi lordowie demonów, którzy przeżyli czasy tej okropnej masakry. Ziemia po której stąpały wojownicze legiony pokryta była szczątkami towarzyszy zaś sama przesiąknięta była krwią. Zapewne zapytasz dlaczegóż to w tych czasach, w naszym pięknym Ashanie ta okropna wojna, jedynie pozostawiła po sobie piętno w postaci wiecznej nienawiści pomiędzy dziećmi jasności a Urgasha. Dlaczego ta przeraźliwa bitwa, zachowała się dzisiaj w postaci bitewek. To dzięki naszemu tytułowemu bohaterowi, dzisiaj opowiem Ci historię właśnie o nim, lecz opowiem Ci nie tylko to co się zdarzyło, lecz także to co się zdarzy...
Usiądź więc wygodnie, zrób sobie herbatę, przygotuj sobie jakieś pożywienie.
Rozsiadłeś się już? Dobrze więc, zaczynajmy.
Rozdział I
Początki
W wymiarze Elratha, tam gdzie zawsze panuje światłość a mrok nie ma wstępu, tam wybudowane są Świetliste Wrota. Miejsce gdzie dochodzi do narodzin aniołów. Nasz tytułowy bohater nie zrodził się jak reszta swych towarzyszy, powstał z gorącego, choć zakazanego, związku pomiędzy świetlistą Ajglają oraz aniołem Metaronem. Był... Inny. Jego skrzydła były wiecznie w barwie czerwieni, z cząstkami bieli oraz czerni zaś twarz jego przypominała ludzką, nie idealną i przepiękną jak jego towarzyszy. Jak każdy młody anioł, wstąpił do Akademii, gdzie służyły najstarsze anioły, oraz dusze jeszcze nie zrodzonych choć już najsilniejszych wojowników- Dokładnie, chociaż Elrath bogiem światłości i dobroci jest, pokierował losem niektórych dusz tak by te już przed narodzinami miały wyznaczone przeznaczenie.

-Ty durny skrzydlaty...! -Wrzasną Gabriel widząc jak jeden z pierwszoroczniaków, podczas walk treningowych zniszczył swym mieczem starożytny napierśnik Olfiran'a- Pierwszego anioła.
Po chwili archanioł podleciał do młodego anioła, po czym wytrącił mu miecz z ręki, by następnie złapać go za ramiona oraz unieść się wraz z nim przestworza. Chociaż Akademia była pięknym miejscem, z którego każdy anielski adept wychodzi wyszkolonym i silnym wojownikiem, miała naprawdę surowy zestaw kar. Tytułowy bohater nigdy już nie ujrzał tego niezdary, można domyśleć się co zrobił z nim Archanioł, lecz jednak Zachariel nigdy nie chciał o tym myśleć.
Chociaż sam Zach, był z teorii słabszy fizycznie jak i umysłowo od reszty kompanów, radził sobie najlepiej z całego pokolenia. Zawsze wygrywał treningowe pojedynki, już w siedemnastym roku ćwiczeń nauczył się wskrzeszać poległe dusze (Co jest naprawdę, wyniosłym osiągnięciem!) oraz poznał wszelkie tajniki anielskiej magi.
W Akademii czas według niego leciał jak piasek w klepsydrze.
Po trzystu latach treningu, otrzymał od samego Gabriela, sto czwartego Zarządce Anielskiej Akademii, gratulacje oraz  Pogromcę Demonów, miecz o takiej potędze że sam stał się legendom.
-To Ci się przyda, mam nadzieję że nigdy go nie stracisz. -Rzekł oschle archanioł do młodego skrzydlatego wojownika, po czym wzleciał w górę spoglądając wciąż kątem oka na nowy zastęp wojowników.
-Dziękuję... -Powiedział cicho Zachariel, po czym popchnięty do działania przez kompanów za nim, począł musztrowym krokiem podążać
za resztą oddziału. Podróżowali oni przez Niebiańskie wzgórza, aż do Portalu Jasności, gdzie przywitały ich wszelkiej maści żywiołaki światła, w tym rodzicielka Zachariela. Oczywiście z wielu ważnych powodów sam młody anioł nie miał zielonego pojęcia o tym jak powstał, sam w sobie myślał że został pokarany przez samego Elratha, przez co jest taki... Ludzki.
-Pierwszy raz, co? -Zapytał naszego tytułowego bohatera stary archanioł Orfiniarz. Niegdyś Orfiniasz zajmował miejsce Gabriela, był dwudziestym czwartym zarządcą Akademii oraz był bliźniaczym bratem legendarnego  Olfiran'a (powstali z tego samego promienia światłości), wielkim wojownikiem był, opowieści mówią że ten zmierzył się z samym Urgashem lecz ten swą mocą pozbawił go skrzydeł. Dawno, dawno temu piękny wojownik o masywnych, białych skrzydłach- Teraz starzec podpierający się na Kle Erlatha, bezskrzydły i stary. Archanioł ten wybrał się właśnie na ostatnią swą bitwę, wiedząc o tym że zginie.
-Tak, panie, to pierwszy raz... Co tam nas spotka, mistrzu? -Zapytał podekscytowany choć przerażony wizją "Czerwonej Ziemi" starszego niebianina.
-Śmierć, demony, walka. -Odpowiedział krótko starzec po czym wraz z swoim oddziałem odleciał (przy pomocy kompanów) w stronę portalu.
Wtem jeden z aniołów, najpewniej rozgniewany ślamazarnością Zachariela złapał go za jego jasne włosy, po czym wraz z nim zaciskającym zęby z bólu (lub wściekłości) poleciał w stronę swego przeznaczenia.

~Ziemia wyglądała tak jak każdy sobie ją wyobraził. Ziemia cała czerwona od krwi, pierzyną jej nie była trawa lecz zwłoki legendarnie wyglądających demonów oraz aniołów. Pierwszy oddział został już po gromiony, zaś stary wojak może teraz wieść życie opatulony w promienie Elratha, po to by kiedyś odrodzić się jako nowy anioł.
Zapewne zapytasz, jak to możliwe że wytrenowani, silni wręcz elitarni aniołowie zostali tak szybko rozgromieni. Odpowiedź jest taka że portal jest tunelem czasoprzestrzennym, przenosi ciało w odpowiednie miejsca lecz w nieodpowiednim czasie. Kiedy oddział naszego głównego bohatera dotarł na miejsce, mogła upłynąć nawet dekada, jak nie dłużej...~

Skład drużyny-
Zach- Skrzydlate Ostrze, Anielska Światłość, Pół Anioł.
Zachariel jest to bardzo potężny anioł, chociaż uważa sam siebie (jak i z reguły powinno być) za słabszego. Zaprawdę niegdyś w porównaniu do innego anioła był słabym przypierdkiem, lecz po kilkuset lat ciężkich treningów stał się prawdziwą maszyną to szerzenia (demokracji) światła Elratha.
Umiejętności:
Światło Elratha- Potrafi wskrzeszać za pomocą swego boga swoich poległych braci, oraz ranić samym dotykiem demony.
Krew Demona- Jest to miecz, który jest tak ostry jak sam kieł Urgasha, zaś ostrze zabarwione jest na czerwono od Krwi Demonów.
Rozdział II
Krew za krew
Anielski legion osiadł na ziemię. Nastąpiła cisza, zagłuszana jedynie metalicznymi odgłosami wyjmowanych mieczy, nieprzerwana cisza nastąpiła kiedy to niebianie ułożyli się w swych pozycjach, z wyjętymi ostrzami. Cóż to się dzieje? Czy demoniczna batalia się zakończyła? Czy to już koniec tej okropnej wojny? -Pomyślał Zachariel- Czyż to nie p... Nie dokończył myśli, gdyż zza wzgórza trucheł nieopodal wyrwał się potężny ryk, a po kilku chwilach na pole bitwy zaczęły szarżować demoniczne pomioty. Były ta piekielne cyklopy, inkuby, Qary i inne legendarne potwory, pochodzące z czeluści piekieł, których dzisiaj, towarzyszu, nie uświadczysz zobaczyć.
Lecz cóż to? Nie demon prowadził oddział demonów, lecz anioł skąpany w czerni i czerwieni.
-To Ifryt! Ifryyt! -Radośnie krzyczały młode anioły, lecz po chwili okrzyki zakończyły się gdyż ich niedawny kompan, wysłał na rozradowanych niebian kule ognia, które po chwili uderzyły w grupę spalając owych krzykaczy oraz parząc anioły w okół. Przerażeni lecz rozgniewani wojennicy wybiegli na pole bitwy w kompletnej ciszy. Ich przeciwnicy jednak wydobywali z siebie ogłuszające ryki, które rozcinały swym impetem dotychczasową ciszę.
Wojownicy światłości zostali brutalnie uderzeni przez Piekielne cyklopy, tracąc sporą część swych wojsk. Jednak Uzdrowiciele zdołali szybko zainterweniować przez co starty nie były aż takie okropne.
Rozpoczęła się bitwa, makabryczny pojedynek pomiędzy siłami mroku a jasności. Ziemię przysłaniały górki ciał, zaś powietrze przepełnione było swądem krwi i zwęglonych ciał. Zachariel ciął swym mieczem demony, a to rozcinając cyklopy na pół, a to odcinając na raz głowy kilku inkubów... Zaprawdę tańczył on z swym mieczem na polu bitwy, niby makabryczny teatr a Zachariel był gwiazdą tego przedstawienia.
-Aniele! Stań do pojedynku. -Zakrzyknął Ifryt, podlatując na swych zwęglonych skrzydłach do naszego tytułowego bohatera.
Nie odpowiedział jedynie wyciągnął lewą rękę, tą którą trzyma miecz, oraz skłonił się ku Upadłemu. To samo zrobił jego przeciwnik, po chwili jednak zaszarżował na anioła wymachując swy mieczem na boki, przez co ranił i demony, i aniołki.
[c.d.n]


« Ostatnia zmiana: 28 Czerwca 2015, 10:12:27 wysłane przez InKuRuPniK » IP: Zapisane
Prawdziwą sztuką jest Anarchia!
~InKuRuPniK
Strony: [1]    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.038 sekund z 18 zapytaniami.
                              Do góry