Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1] 2 3 4 ... 8    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Wojny Starożytnych - dostępny Rozdział Dwudziesty Ósmy (Czytany 44441 razy)
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« : 15 Kwietnia 2009, 22:51:41 »
Cross-overy, tj. walki bohaterów. Fanfic, oparty na moich własnych imaginacjach, w którym uczestniczy kilku bohaterów znanych z gry Tekken, Soul Calibur i trochę innych zapożyczeń. I dużo z mych wyobrażeń. Będzie fajnie :). Dziś prolog.

Na wyspie Zar’Khan, jednej z niewielu pozostałości po wielkim niegdyś terytorium Barago, panowało poruszenie. Wyspa, choć mała, była rozrywkowym centrum świata. Jeśli obywały się jakieś turnieje sztuk walk, od bywały się na Arenie Zar’Khan. Niedawno został ogłoszony nowy turniej, zwany Wojną Starożytnych. Ogłosił go sam Herazou.
Genn Szara Grzywa przybył tu ze swoimi przyjaciółmi. On, Stara Szrama, Worgołak, Wolfrick, Kruger i Hrontrig przybyli na turniej. Mieli nadzieję wygrać nagrodę – kopalnie diamentów na Zar’Khan, 3 miliony sztuk złota oraz uścisk dłoni Herazou. Było więc o co walczyć.
- Rozwalamy imprezę i spadamy do domu! – krzyknął Genn. Miał standardowy wyraz twarzy – rozbawienie połączone z ciągła gotowością do bitki.
- Miejmy nadzieję. Zgłosiło się multum uczestników – cicho mruknął Kruger.
- Przesadzasz. Poradzimy sobie z każdym – powiedział beztrosko Hrontrig.
Gnolle w tym czasie obserwowały przeciwników. Sami prezentowali się świetnie. Znany wszem i wobec Genn Szara Grzywa, bojownik o cokolwiek. Worgołak, nieśmiertelny wojownik i posłaniec Herazou. Wolfrick, Lodowy Upiór w służbie Króla Lisza. Kruger, wódz Vari i znakomity kowal. Stara Szrama, gnollowy szaman i innowierca, brat Genna. I wreszcie Hrontrig, odporny na magię łowca nagród z plemienia Szlachetnych Gnolli.

- Panie i panowie! Ludzi i nieludzie! Mam zaszczyt powitać was na tym turnieju! Nagrodą są kopalnie diamentów na Zar’Khan, 3 miliony sztuk złota oraz uścisk dłoni Herazou! – krzyczał główny i jedyny komentator, sławny Grommash „Grom” Hellscream. Grom nie był już młody, więc nie wziął udziału w walkach. Z chęcią jednak przyjął stanowisko komentatora.
- Specjalnie dla państwa komentuje Grommash Hellscream! – krzyknął stary ork. Odpowiedziało mu skandowanie z zielonej strony trybun.
- Taak...A teraz uwaga. Podajemy walki na pierwszą rundę Wojny Starożytnych. Przypominamy, że walki kończą się nieprzytomnością jednego z zawodników. Ten świat nie może sobie pozwolić na stratę tak wielkiej ilości świetnych wojowników. A teraz wyświetlamy na ścianach listę walk pierwszej rundy... – Hellscream nacisnął jakiś guzik i na ścianie wyświetliła się lista zawodników.

Gnolle i upiór z zaciekawieniem słuchali słów starego przyjaciela, a dla niektórych i towarzysza, Groma Hellscreama. Zresztą nie tylko oni: Jakiś staruszek o osmalonej twarzy słuchał uważnie, dziwny rogaty mężczyzna uśmiechał się, patrząc na orka, jakaś wielka, pozostająca w cieniu bestia szczerzyła się kpiąco, młody Azjata mamrotał do siebie coś po chińsku, patrząc na rozłożony zwój. Niektórzy prowadzili pogawędki: Worgołak konwersował o czymś z jakąś smokowatą istotą, niesamowicie spokojny osobnik o jakiejś wampirycznej powierzchowności rozmawiał z liszem w czarnym pancerzu, kościsty osobnik w kapitańskim mundurze rozmawiał z jakimś starszym człowiekiem wyjętym żywcem z westernu, chodząca zbroja i jakiś zakapturzony nieumarły wbijali sobie nawzajem szpile...Inni zachowywali się jakby nigdy nic: Retromanta w obszernej szacie stale chichotał, wielki demon przyglądał się obecnym z zaciekawieniem, elf w skórzanym pancerzu ćwiczył szermierkę, wysoki człowiek w szarym mundurze czyścił jedwabną ściereczką okulary z górskiego kryształu. W końcu wyświetliły się tablice, a było tam wyświetlone tak:

Walka 1: Vokial – Kalt
Walka 2: Nimrodel – Reptilion
Walka 3: Gandan – Zanthos Psychomag
Walka 4: Kruger – King
Walka 5: Worgołak – Agen Lor
Walka 6: Gror – Genn Szara Grzywa
Walka 7: Nekros – Merciless
Walka 8: Wasyl Smokokrwisty – Wolfrick
Walka 9: Stara Szrama – Hrontrig
Walka 10: Finkregh – Behemoth
Walka 11: Tricey – Spinos
Walka 12: Volcanos – Avink
Walka 13: Skell – Carter Slade
Walka 14: Augustus Brimstone – Ru Ciemny Cierń
Walka 15: Silas Brimstone – Feng Wei
Walka 16: Nesdro – Raijin
Walka 17: Mroczny Żniwiarz – Thant
Walka 18: Sandro – Mordekain
Walka 19: Nehr’zul – Tezzeth
Walka 20: Sergei Dragunov – Vi’nu

Nastroje były...różne. Dwa gremliny jednocześnie wrzasnęły do siebie „Ty tutaj?!” i zaczęły się kłócić. Kościsty osobnik i „kowboj” wymienili uścisk dłoni i skinęli sobie głowami. Błękitnoskóry troll patrzył na jednego z gremlinów i kręcił głową, zaś Azjata spoglądał na drugiego z dziwnym uśmiechem. Nieumarły i zbroja rzucili okiem – choć żadne materialnych oczu nie miał – na rozpiskę i zaczęli wbijać sobie szpile z jeszcze większą zajadłością. Vokial – ów wampiryczny osobnik-  westchnął cicho.
- A więc, gdzie mój przeciwnik? – rzucił pytanie wampir.
- Tutaj, mości Vok – rzekł jakiś spokojny głos. Vokial zobaczył Kalta, znanego wszędzie żywiołaka wody. Wampir trochę się zaniepokoił...
- Życzę powodzenia i szczęścia. Będzie ci potrzebne – mruknął lisz w czarnym pancerzu do swego towarzysza. W tym czasie, Kalt odszedł już do swojego przyjaciela, Kinga.
- Nietoperek będzie miał problem. Tak samo King, Agen, Wasyl i Gror – wyliczył Genn, spoglądając na rozpiskę.
- I jeszcze Szrama – powiedział Hrontrig z uśmiechem.
- Nie żartuj sobie. Zrobię z ciebie omlet – zaśmiał się Szrama i poklepał Hrontriga po przyjacielsku.

- I tym sposobem, znamy już zawodników. Życzę powodzenia. Za chwilę zmierzą się ze sobą Kalt i Vokial! – ryknął Hellscream do mikrofonu. Wszyscy zamarli w oczekiwaniu...


« Ostatnia zmiana: 12 Lutego 2012, 21:32:34 wysłane przez Hellscream » IP: Zapisane
kluseczka

*****

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Wiadomości: 878


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : 17 Kwietnia 2009, 21:48:30 »
 Crossover! Fanfik! Już dla tych dwóch słów poczułam, że warto przeczytać. A takie cross-overowe bitwy bohaterów zwykle obfitują w dynamizne opisy walk, komiczne momenty i cale mnóstwo ukłonów w stronę szczęśliwców, którzy mieli okazję się z nimi zetknąć... ja niestety się nie zaliczam do nich (znam co najwyżej Vokiala, Sandro, Grim Reapera i BYĆ może Silasa Brimstone'a jeśli jest to ten Silas Brimstone, ktorego mam na myśli. Ale Tekken, powiadasz?). Zapowiada się jak dotąd interesująco, mam tylko dwa pytania: co to jest SMG i czy retromanta to czarodziej który rzuca tylko przestarzałe czary? o.O


IP: Zapisane
The universe speaks in many languages, but only one voice.
Ptakuba
Sołtys Anduiny

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 533


Multikonto Martina

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #2 : 17 Kwietnia 2009, 22:00:28 »
co to jest SMG
Sub-Machine Gun, taka mała maszynówka, w stylu Pepeszy chyba.


IP: Zapisane
Wioska Anduina - moja piaskownica. Zapraszam wszystkich.

"My tutaj jedziemy na zgryzocie, problemach z dzieciństwa i pasywnej agresji."
Hellscream, 10 czerwca 2015
Luk
The Great LichMaster

*

Punkty uznania(?): 27
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 473


Scream for me Tawerna!

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #3 : 17 Kwietnia 2009, 22:25:11 »
SMG czyli Submachine gun, na polski pistolet maszynowy. Kompaktowa broń krótkiego zasięgu używająca nabojów pistoletowych miotając je z dużą częstotliwością. Zastosowanie ma głównie do walk na krótki dystans np. w obszarach zabudowanych, do przygważdżania przeciwnika i uzyskiwania przewagi ogniowej. Przykładami mogą być wspomniana PPSh lub MP5.


IP: Zapisane
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : 18 Kwietnia 2009, 10:18:02 »
Nasza drużyna zajęła miejsca przy arenie. Była to – arena – półkolista, zadaszona budowla. Wysoka na 15 metrów, długa na około 30 i szeroka na mniej więcej 20. Ot, optymalne warunki do toczenia walk. W dwóch narożnikach oczekiwali zawodnicy.
- A więc, proszę państwa, czas na pierwszą walkę! Żywiołak zmierzy się z wampirem! Śmierć zawalczy z Wodą! Z lewego narożnika wychodzi spokojny, utalentowany i potężny wampir...Vokial! Władca nieumarłych, arcymag władający dwoma magicznymi laskami! – z lewego narożnika wyszedł wspomniany Vokial. Ubrany był w czarną szatę, miał gładko przylizane włosy i trzymał dwie laski. Jedna, zakończona diamentową głowicą, emanowała mocą. Druga, prostsza, zakończona czymś na kształt smoczej czaszki, sprawiała wrażenie...prymitywnej. Wzdłuż kija wyryte było „Beerhemoth”, cokolwiek to znaczy. Nieumarli – lisze, szkielety, wampiry – wznieśli wielki aplauz.
- A w drugim narożniku...Kalt! Żywioł Wody, Strażnik Głębin! Mistrz magii o anamorficznych zdolnościach! Powitajmy tego zawodnika! – po tych słowach, na arenę wyszedł Kalt. Miał rybią głowę z wielkimi uszami, przypominającymi skrzydła. Ubrany był w długi, czarny płaszcz w prążki. Nosił czarne okulary, które w niewiadomy sposób trzymały się na jego twarzy.

Zawodnicy – wampir Vokial i żywiołak wody Kalt – stanęli naprzeciwko siebie. Vokial trzymał laskę z diamentową głowicą przed twarzą, tą ze smoczym czerepem miał wbitą w ziemię. Kalt nie miał żadnej broni i tylko skrzyżował ręce na piersi. Rozległ się ryk smoka, będący swoistym wystrzałem z działa. Albo i gongiem. Albo i strzałem z pistoletów. Naah, w każdym razie zaczęli walkę.
Vokial uderzył od razu. Zamachnął się diamentową laską na Kalta. Ten, jakby nigdy nic, po prostu cofnął się górną częścią ciała. Wyciągnął się na mniej więcej metr, a później jak na sprężynie wrócił na miejsce, uderzając potężnie wampira.
- Proszę państwa, oto anamorficzność Kalta! – krzyknął ork do mikrofonu.
Kalt przeszedł w międzyczasie do ofensywy. Ustawił się w pozycji bojowej, jakby do jakiegoś kung-fu. Zmienił też ręce w łby zielonych mamb. Wystrzelił oboma „dłońmi” w twarz Vokiala, trafiając.
- Mamba gryzie – powiedział z rozbawieniem, usuwając się z zasięgu Vokiala. Wampir spojrzał nań wściekle i wystrzelił chmarę magicznych pocisków. Kalt nie uniknął pocisków – grad szmaragdowej energii rzucił go pod ścianę. Vokial wyprostował się i uśmiechnął krzywo.
- Oj, panie kolego, brakuje panu do mnie. A teraz...przygotuj się na ból – syknął wampir, wystrzeliwując jednolity, cienki promień o barwie krwi. Kalt, czując na sobie moc pocisku, zawył.
- Niebywałe! Vokial sprawia Kaltowi ból! – krzyknął Hellscream z niedowierzaniem. Całe trybuny zaszumiały. Kalt w końcu był faworytem tej walki.

Vokial powoli i metodycznie zbliżał się do Kalta, nie pozwalając mu wstać. Promień dosłownie smażył żywiołaka – wydawał się maleć, wysychać. Po pewnym czasie wampir wypalił z drugiej laski. Użył identycznych promieni, ale żółtych. Wylatywały z oczu czaszki. Wampir skrzyżował promienie i smażył żywiołaka z ogromną siłą. Aż nagle...

Żywiołak niczym wąż ominął płynnymi ruchami promienie i zmienił kształt paszczy na pysk boa.
- Boa połyka – rzekł, po czym złapał Vokiala i podrzucił go do góry, po czym go połknął. Od razu po tym jak wampir znalazł się w jego szyi, został dosłownie napromieniowany różnoraką magią. Kalt splunął wrogiem. Wampir był osmalony, poszarpany, a jeden kieł mu wypadł.
- Proszę państwa, anamorficzność Kalta nie zna granic! W spektakularnym stylu z pokonanego stał się wygrywającym! Vokial chyba długo już nie postoi! – ryknął Hellscream. Vokial tylko prychnął i podniósł laskę z czaszką.

Buchnął dym, a ze smoczej paszczy poleciał deszcz kul ognia. Które po drodze przekształciły się w ogniste pytony, lecące w stronę oponenta. Kalt trochę się przeraził, bo tylko ogień mógł go zranić. Zadziałał jednak szybko i...znikł. Pytony, gubiąc cel, zmieniły się w dym. Vokial stał skonsternowany. Nagle za nim wyrósł Kalt.
- Orzeł wydziobuje oczy – syknął, wbijając dwa palce, które naprędce zmienił w pazury, w skroń wampira. Vokial krótko wrzasnął, gdyż prawie natychmiast został wybitny w powietrze przez nieznaną siłę. Kalt z kolei popatrzył na oponenta i westchnął.
- Potęga to nie to samo co moc...Póki tego nie zrozumiesz, nie masz szans mnie pokonać – po tych słowach, Kalt wystrzelił w powietrze.

Wampirowi nie stała się żadna poważna fizyczna krzywda. W powietrzu dostał już tylko jeden cios naładowany czystą mocą, który wbił go w piach areny razem z posadzką. Niedomagał jednak trochę z pamięcią i głowa mu się trzęsła.
- Po spektakularnym zastosowaniu anamorficzności, magii i kung-fu „Wąż w cieniu Orła” Kalt pokonuje Vokiala! Cóż...wygrał lepszy. Jeden i drugi byli potężni, ale wygrał lepszy. Tymczasem...już za chwilę kolejna walka! – darł się Grom do mikrofonu.



IP: Zapisane
Loczek
King Loczdorah

*

Punkty uznania(?): 23
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 845


It's Seriously Christmas

Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : 18 Kwietnia 2009, 10:28:31 »
Cóż Hellsiu powiem jedno ten Fan-Fik spodobał mi się, i jest mim zdanie ciekawym i mam nadzieję że będzie więc Rozdziałów z walkami które miejscami są bardzo dokładnie opisane z soczystymi Komentami.

Czekam na next Parta ;)


IP: Zapisane
kluseczka

*****

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Wiadomości: 878


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : 18 Kwietnia 2009, 11:45:40 »
 Wreszcie wiem co to jest anamorficzność, co robią poszczególne zwierzątka i dlaczego Hellscream nazywa się Hellscream xD No i muszę ci pogratulować lekkiego pióra tzn klawiatury przy opisywaniu walk, z którym sama zawsze miałam wielki problem. Więc następna walka Nimrodel kontra Reptilion? Ten pierwszy brzmi elfio, tfu, tfu, zaś drugi... jaszczurzo? Stawiam dwadzieścia gil na łuskowca!


IP: Zapisane
The universe speaks in many languages, but only one voice.
snajper92

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 69


Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : 18 Kwietnia 2009, 11:54:57 »
Bardzo fajne, masz wielki talent, opowiadanie dynamiczne, emocjonujące, bogate w opisy i ogólnie cudne ;) Tylko jednego trochę mi nie pasuje:

Wampir skrzyżował promienie i smażył żywiołaka z ogromną siłą. Aż nagle...

Żywiołak niczym wąż ominął płynnymi ruchami promienie i zmienił kształt paszczy na pysk boa.

Zawsze w filmach akcji, bajkach, baśniach jest taka sytuacja: koleś dostaje potężne baty, słabnie, potem dostaje jeszcze większe baty, więc logiczne, że powinien już paść. A tu lipa, nagle wstaje jak gdyby nigdy nic ze zdwojoną siłą i bez problemu niszczy rywala. Żeby chociaż wampirowi zadrżała nieco laska, żeby stało się coś nieoczekiwanego, ale tu nic takiego się nie wydarzyło, żywiołak przerwał coś bez powodu. Dlaczego nie potrafił tego zrobić wcześniej?

Zaraz pewnie powiesz, że się czepiam xD Nie, mnie po prostu irytuje ten moment w każdym filmie czy książce, więc zwróciłem na to uwagę.


IP: Zapisane
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : 25 Kwietnia 2009, 13:30:32 »
Strzelec Wyborowy92 :) - powodowane jest to tym, że pierwszy rozdział musiałem ostro przerobić (pierwotnie Kalt zmasakrował wampira) i nie przerobiłem go we wszystkich miejscach...
-------------------------------------------------------------------------------------------------
- A teraz, proszę państwa, pora na drugą walkę! Elf-Demon stanie do walki z jaszczuroczłekiem! Piękno stoczy batalię z Mądrością! Z lewego narożnika wychodzi piękna, utalentowana uczennica Kalta...Nimrodel! Księżniczka Piekła, dziedziczka elfów i demonów! – z lewego narożnika wyszła wspomniana Nimrodel. Pierwszą rzucającą się w oczy cechą była fioletowa skóra i oszałamiające piękno. Elfka miała miłą twarz, skołtunione włosy w kolorze śliwek, no i miała czym oddychać. Ubrana była w czarny prochowiec z podwiniętymi rękawami, spodnie z czarnego materiału i koszulę z barwionego lnu. Tak jak jej mistrz, nie miała żadnej broni.
- A w drugim narożniku...Reptilion! Wieszcz oraz Prorok Światłości i Porządku! Powitajmy tego mądrego jaszczuroczłeka! – po tych słowach, na arenę wyszedł Reptilion. Był wysoki, ruszał się powoli, a jego oczy świeciły jasnym blaskiem. Jego łuski były niebieskie. Nosił lekki, skórzany pancerz i buty ze złotawego metalu. Przypasany miał długi miecz w hebanowej pochwie.

Zawodnicy ustawili się naprzeciw siebie. Nimrodel rozprostowała kości palców z trzaskiem i spojrzała na przeciwnika.
- W ogóle się nie postarzałeś...szefie – powiedziała z przekąsem.
- Skoro tak mówisz...Wiedz, że nie uda ci się ze mną wygrać – mruknął w odpowiedzi jaszczuroczłek.
- Taa...Wielu już tak mówiło – odpowiedziała z uśmiechem Nimrodel, wysuwając jedną nogę w tył. Reptilion zacisnął rękę na rękojeści miecza. Zaryczał smok.
Nimrodel przeszła do oblężenia. Wykonała szybki zamach, podczas którego jej dłoń zaświeciła na niebiesko. Gdy dotarła do Reptiliona, magiczna siła wyniosła go w powietrze i unieruchomiła. Elfka roześmiała się i wypuściła grad magicznych pocisków w kierunku jaszczuroczłeka. Wszystkie trafiły. Ten jednak nie spadł z „nieba”. Wówczas dostał kilka gromów w czaszkę. I wtedy Nimrodel puściła kontrolę. Ale...jaszczuroczłek nadal był w powietrzu.
- Ha! To był wybieg taktyczny! Reptilion pozwolił nabrać Nimrodel pewności siebie! Patrzmy na następne ruchy... – powiedział ork do mikrofonu.
Nimrodel, widocznie zaniepokojona wydarzeniami, odskoczyła jak kot do tyłu, wykonując salto. Widać nie chciała się wdawać w walkę z Reptilionem. Jaszczuroczłek popatrzył na nią i mruknął coś do siebie. Machnął mieczem, wyciągając go z pochwy. Nimrodel w połowie salta zamarła i jakaś siła rzuciła nią o ścianę.
- Taak...Reptilion może i ma 1200 lat, ale takiego psionika jak on to ze świecą szukać! – krzyknął Hellscream. Istotnie, Reptilion z drwiącym uśmiechem wykonywał jakieś gesty...
Walka szybko przerodziła się w obronę utrzymanej pozycji. Reptilion zatrzymał się na wysokości 5 metrów i siłą umysły wyrywał kawałki skał z areny, podpalał je i ciskał w przeciwniczkę. Ona zaś roztrzaskiwała je magią. „Zabawa” trwała około 10 minut, aż wreszcie znudziła się elfce. Wykonała jakiś gest i podłoże areny zmieniło się w pył. Reptilion wykorzystał chmurę pękających głazów jako zasłonę dymną. Zapikował na Nimrodel i powalił ją na piasek, a później wbił w podłoże. Przystawił jej miecz do skroni.
- Mogę zatopić cię w szkle, które zrobię z tego piachu. Poddajesz się? – wysyczał jaszczuroczłek. Reakcja elfki była przewidywalna.
- Nigdy! – krzyknęła. Reptilion westchnął tylko.
- Ach, ta młodzież...
Reptilion wygrał pojedynek. Nie stopił wprawdzie rywalki, ale za pomocą miecza wysłał do jej mózgu impuls, który zacisnął parę żyłek w mózgu. Pozbawiając tym samym elfkę przytomności.
- Reptilion wygrał w pięknym stylu! Szybki pojedynek, w którym mądrość i doświadczenie zagórowało nad potencjałem i mocą! Mamy tylko nadzieję, że Nimrodel się obudzi, bo jej tatuś może się zdenerwować... – niewiadomo, czy był to żart, ale spora część publiki wybuchła śmiechem. Ojcem Nimrodel był Terroran, jeden z najpotężniejszych książąt demonów.
- Staruszek dał popalić Nim, co? – zagadnął Genn siedzącego obok Kalta.
- Taak...Widać nie uczył jej tak dobrze – parsknął King, najlepszy przyjaciel Kalta, popijając co jakiś czas z kufla złocistego trunku.
- Sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Reptilionowi bardzo na czymś zależy. W przeciwnym przypadku byłby mniej brutalny i najpewniej wysłałby kogoś z Gildii na turniej... – Kalt wpadł we własne myśli.
- Racja. Starej jaszczurce na czymś zależy. Pytanie na czym – mruknął smokowaty jegomość, który właśnie dosiadł się do gnollowej kompanii.
- Proszę proszę...Thant, wielki Przodek we własnej osobie. Czego szukasz? – spytał smokowatego Kalt.
- Zastanawiam się nad sensem mojego liczącego 4 i pół miliarda lat żywota... – mruknął Thant.
- A tak poza tym? – spytał King, dopijając kufel.
- Przybyłem tutaj, gdyż potrzebuję funduszy na badania, a nie chcę ich zdobywać w jakiś pokątny sposób. Zresztą... – smokowaty znów się zamyślił.
- Z kim walczysz? – zagadnął Kruger.
- Oh, z Mrocznym Żniwiarzem – Thant wskazał na ogromnego demona z czarnym pancerzu, znanego wszem i wobec łowcę dusz. Gnollowa kompania i jaguarołak przełknęła słyszalnie ślinę.
- Ze Żniwiarzem? Jak przewidujesz swoje szanse? – zapytał bez mrugnięcia okiem Kalt.
- Oh, na bardzo duże. Mówiąc o demonach, zaraz będą walczyli Gandan i Zanthos. Będzie na co popatrzeć... – rzekł z westchnieniem Thant i odleciał.
- Co sądzicie o słowach starej gadziny? – spytał Szrama, patrząc na odlatującego Przodka.
- Że ma rację. On zawsze ma rację. Od tej zasady wyjątków nie ma – zawyrokował Kalt. Wszyscy ucichli...


« Ostatnia zmiana: 17 Lipca 2009, 12:23:41 wysłane przez Hellscream » IP: Zapisane
kluseczka

*****

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Wiadomości: 878


Zobacz profil
« Odpowiedz #9 : 26 Kwietnia 2009, 10:48:39 »
 Hura! Jeszcze bardziej polubiłam Reptiliona po tej walce - chyba mam słabość do psioników. No i zdecydowanie nie przepadam za elfami, zatem wynik walki zdecydowanie mi przypadł do mojego subiektywnego gustu. Hm, następni Gandan i Zanthos... nic mi nie mówią te imiona, ale z niecierpliwością oczekuję następnej walki. Ach, i jeszcze jedno...
Zastanawiam się nad sensem mojego liczącego 4 i pół miliarda lat żywota...
:ok: Cool


IP: Zapisane
The universe speaks in many languages, but only one voice.
Nightin

******

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Wiadomości: 470


Zobacz profil
« Odpowiedz #10 : 26 Kwietnia 2009, 11:01:01 »
Widzę Hells, że wciągnęła cię lubość do pisarstwa. A to u rzadko, zdarza się orków, oj rzadko, ale nie wy tym rzecz, przecież każdy może coś od siebie napisać, czy to hobbit, drow, krasnolud czy tam lisz, oczywiście mówiąc językiem Fantazy. Otóż, te cudo wymaga od mnie wielkiego skrótu:
Bajecznofantastycznopięknie 666/10


IP: Zapisane
Lazor

******

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 484


Szarach il Lazor

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #11 : 26 Kwietnia 2009, 11:18:48 »
Człowieku, jesteś niesamowity, odzyskałem wenę czytając to, co oczywiście nie znaczy że będę od ciebie lamował, o nie. Pomysł bardzo dobry, opisy bardzo fajnie się czyta, jakiś błędów też nie wyłapałem.


IP: Zapisane
Grupa buntownicza
<PoW> czy za prawdę można dostać ostrzeżenie?
<pepe9donkey> zaprawdę,można

~Otaku
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #12 : 28 Kwietnia 2009, 10:08:12 »
- Przyszedł czas na następną walkę! Demon stanie do boju z retromantą! Szaleństwo zawalczy z Głodem! Uprzedzam osoby o słabych żołądkach – ta walka może być dość...brutalnie obrzydliwa – mruknął Hellscream na zakończenie. W tym momencie wyszedł pierwszy zawodnik. Wyglądał jak Reptilion, ale jego łuski były zielone, a on sam ubrany był w przepastną szatę. Jego spojrzenie było ciągle rozbiegane.
- Panie i panowie...Powitajcie Zanthosa Psychomaga! Nie na darmo nosi ten przydomek! – aplauz wzbił się w powietrze.
- A w drugim narożniku...Gandan! Demon herbu Wiecznie Głodny! Jego głód nie zna granic! – po tych słowach, na arenę wyleciał Gandan. Był wielkim, uskrzydlonym demonem o długiej szczęce. Ubrany był tylko w skórzaną przepaskę biodrową. W jeden z rąk dzierżył bicz z kolcami. Z oczu wyzierał głód...

- Czas na obiad! – zaryczał demon. Retromanta tylko zachichotał.
- Zakładając że jesteś smaczny...Muahahaha! – zarechotał jaszczuroczłek.
- Jeszcze się pośmiejemy... – mruknął gardłowo Gandan.
Zaryczał smok. Zawodnicy zaczęli walkę.
Gandan zachował się przewidywalnie. Rzucił się z dziką furią ma wroga. Ten tylko podskoczył i rzucił czymś w demona. Chmura małych skarabeuszy otoczyła Gandana. W jednej chwili unieruchomiły go w miejscu. Zanthos w tym czasie wyjął „wielkie działo” mające około 10 centymetrów. Po chwili jednak je powiększył. I było wielkie.
- Poznaj moc działa Gaussa! 3 tonowy pocisk to jest moc! Muahahaha! – zarechotał zadowolony z siebie Zanthos i wystrzelił. Gandan wystrzelił w ostatniej chwili z pomiędzy chmury skarabeuszy, które zmiótł wystrzał...trawy. Tak, z działa wystrzeliła trawa. Która jednak wybuchła w kontakcie z owadami.
- Niezły trik! Ale to za mało, by pokonać Demonicznego Pożeracza! – krzyknął Hellscream do mikrofonu. Demon w tym czasie zapikował na wroga. Z jego pyska emanowała wściekłość. I głód. Czyli norma...Demon zbliżał się metr po metrze...stopa po stopie...cal po calu...I nagle coś wybuchło. Błysk oślepił wszystkich, a huk ogłuszył. Po opadnięciu naelektryzowanej chmury Zanthos leżał wbity w ziemię, ściskając mały pistolecik. Gandan został rozpłaszczony na przeciwległej ścianie.
- Cholera...ciekawym, czym walnął Zanthos – mruknął Hellscream sam do siebie, ale (nie)szczęśliwie „wycelował” w mikrofon. Bezpośrednio zainteresowany podniósł się z ziemi i otrzepał.
- Nieźle daje...Ale to nic – mruknął, wyjmując coś z którejś z kieszeni. Był to mały gwizdek. Rozbrzmiały chichoty. Gandan „odlepił” się od ściany.
- Chcesz mnie walnąć gwizdkiem? Niedoczekanie! – ryknął i skoczył w kierunku jaszczuroczłeka. Zanthos gwizdnął. Gandan zamarł w bezruchu...5 sekund...15 sekund...minuta...Gandan zdenerwował się i złapał jaszczuroczłeka i zaczął bić go po twarzy. Wymierzał proste ciosy pięścią. Zanthos tylko śmiał się obłąkańczo. I tak to trwało.
- Taaa...Dynamika kuleje – mruknął Hellscream po 5 minutach i ziewnął. I wtedy ciszę rozdarł ryk. I sufit pękł.

- Gojira! – wrzasnął jakiś młody osobnik rasy azjatyckiej. W istocie, mityczny Król Potworów wyzierał przez dach.
- Poczuj moc mojego...gwizdka na jaszczurki! Muahahaha! – zaśmiał się Zanthos obłąkańczo i odepchnął skamieniałego ze strachu Gandana. Król Potworów otworzył pysk i...
- To może być jedyny taki widok w waszym życiu! Atomowy Oddech Godzilli! – ryknął Hellscream do mikrofonu. W istocie, z Gandana zostały tylko...no, Gandan nie nosił butów. Ale został kawałek pięty, który zabrano z areny do ambulatorium. W końcu odrośnie...

- Zanthos w pięknym stylu pokonuje Gandana! Nie obyło się jednak bez pomocy mitycznego jaszczura, ale to tylko zwiększyło emocje! Już za chwilę walka 4! – krzyknął ork do mikrofonu.
- To było niezłe! – ryknął Genn do Krugera, przekrzykując maszyny naprawiające dach.
- Tak! A teraz rusz się! Walczymy! – ryknął King do Krugera. Wstali i poszli w odpowiednie strony...


« Ostatnia zmiana: 17 Lipca 2009, 12:23:08 wysłane przez Hellscream » IP: Zapisane
Lazor

******

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 484


Szarach il Lazor

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #13 : 28 Kwietnia 2009, 14:23:33 »
Lol, z takimi skillami to ja stawiam póki co że zwycięży Zanthos. Kontynuuj, ciekawe.


IP: Zapisane
Grupa buntownicza
<PoW> czy za prawdę można dostać ostrzeżenie?
<pepe9donkey> zaprawdę,można

~Otaku
snajper92

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 69


Zobacz profil
« Odpowiedz #14 : 28 Kwietnia 2009, 15:40:16 »
Uważaj żeby nie przedobrzyć i nie uczynić kogoś zbyt potężnym. Koleś co ma 4,5 mld na logikę wydaje się niepokonany...

W istocie, z Gandana zostały tylko...nie, nie buty. Gandan nie nosił butów. Ale został kawałek pięty, który zabrano z areny do ambulatorium. W końcu odrośnie...

Z tego Gandana został tylko kawałek pięty czy kawałek pięty po prostu mu odpadł i Gandan cały czas żyje?


IP: Zapisane
Strony: [1] 2 3 4 ... 8    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.035 sekund z 18 zapytaniami.
                              Do góry