Właśnie skończyłam 3 misję Twierdzy i muszę przyznać, że jak na razie była dla mnie najcięższa. Gram na najwyższym poziomie trudności. Sandor jest wojownikiem na drodze łez, kategoria moc, za broń rodową wybrałam Tasak Malathui, zdobyty w poprzedniej misji.
Zbieranie armii zajęło mi naprawdę dużo czasu, najgorzej było dostać się do Furii.
Misje poboczne: Zaraz po zdobyciu fortu z Furiami znalazłam Kirina. Ze względu, że wybrałam drogę łez po prostu oddałam Wodnemu Smokowi artefakt, odbyło się bez walki, w ten sposób uniknęłam niepotrzebnej straty armii i ukończyłam dodatkowe misje.
Wojska Świątyni skutecznie mi uprzykrzały podboje i strasznie denerwowało mnie, że panoszą się na moich terenach.
Wszystkie podbite forty odbijałam Sandorem, udało mi się dobić do 20 poziomu jego postaci. Punkty rozwoju pakowałam głownie w zdolności sztuki wojennej i w cnoty. Posiłkowałam się zwojami czarów dostępnymi u sprzedawcy artefaktów.
Dodatkowo wykupiłam paru bohaterów z tawerny i ich punktami punktami podniosłam cechy królestwa, w ten sposób dostawałam dodatkowo 4-5 jednostek podstawowych więcej oraz produkcja zasobów minimalnie wzrosła.
Ze względu na to że już w pierwszym scenariuszu wybrałam drogę łez to w misji "Barbarzyńskiej siódemki" towarzyszyła mi Airini, szamanka- buntowniczka, która nie godziła się na rządy Żarłocza.
Udało mi się doprowadzić ją do 15 poziomu, starałam się nie walczyć za wiele z neutralnymi armiami, ale czasami warto było, chociażby dla artefaktów czy budynków wspomagających rozwój postaci.
Airini zajmowała się głownie podbijaniem fortów weteranów i zbieractwem zasobów, Sandorem za to zbierałam armię.
Dużo korzystałam z teleportu miejskiego, naprawdę przydatna rzecz w tej misji. Dzięki temu udawało mi się w porę odeprzeć wojska nieprzyjaciela przed przejęciem fortów.
Wszystkie walki z Nagami przeprowadziłam wyłącznie Sandorem, z tego tylko trzy ostatnie były prowadzone w mieście.
Na sam koniec moja armia była już dość przetrzebiona, najliczniejszą posiadaną przeze mnie jednostką były Gobliny Łowcy-udało mi się zrekrutować około tysiąca tych stworzeń.
Zanim pojawił się Mukao walczyłam z trzema silnymi przeciwnikami z frakcji świątyni, ataki następowały z pod koniec tygodnia.
Z Mukao wygrałam za pierwszym razem, chociaż nie ukrywam, że była to bardzo ciężka walka, bo moja armia była mizerniutka.
Ze względu na drogę łez darowałam mu życie i czeka mnie teraz wspólna walka z demonami.
Ogólnie uważam, że kampania z Sandorem jest najfajniejsza
I myślę, że są tu najzabawniejsze dialogi