Tamer spamer soul
Punkty uznania(?): 3
Offline
Płeć:
Wiadomości: 1 399
Moja psina
|
|
« : 10 Sierpnia 2007, 22:11:03 » |
|
Co sądzicie o grze Warlords Battlecry III grał w ogóle ktoś w to ? Ja grałem i sądzę że gra jest spoko i fajna a nawet bardzo interesująca.
Samo brzmienie słowa „warlords” powinno budzić u co bardziej zaprawionych w bojach strategów znaczący dreszcz emocji. Wielu z nich pamięta zarwane nad pierwszą i drugą częścią Warlords noce kilka/kilkanaście lat temu. Wydanie pierwszej części serii wywołało małe trzęsienie ziemi w światku gier strategicznych – to właśnie ta gra była prekursorem dzisiejszych Heroes, Age of Wonders czy Disciples, gier należących do „lekkich” strategii turowych, opartych na mniej lub bardziej klasycznym świecie fantasy. Pierwsza część australijskich twórców ze Strategic Studies Group – Warlords 1 – pojawiła się w 1989 roku i bardzo szybko zdobyła sobie wielką popularność. Cała seria tych turowych strategii charakteryzowała się ładną grafiką, czytelnymi zasadami, prostą obsługą oraz olbrzymią grywalnością – także dzięki niezapomnianemu trybowi multiplayer na jednym komputerze. W Warlords grało się szybko i przyjemnie, zaś charakter rozgrywki wymuszający ciągłe podboje i rywalizację zapewniał stałą dawkę emocji. To powodowało, iż kończyliśmy scenariusz za scenariuszem, ciągle nie mając dosyć, zaś twórcy, widząc taki obrót rzeczy, przygotowywali edytory map i generatory losowych scenariuszy, dzięki czemu mogliśmy podbijać, grabić i gwa..., ehm, łupić prawie bez końca. Światy gry na skutek ciągłych potyczek i wojen doczekały się bardzo bogatej historii, legend, nawet mitów. Jednak gorsze czasy nadeszły także i dla tej serii – trzecia część odniosła nieco mniejszy sukces od spodziewanego, zaś dawni miłośnicy szybkich rozgrywek przerzucili się na strategie czasu rzeczywistego – był to wówczas Srebrny Wiek tego gatunku. Na drugiej linii frontu zaś pojawiły się bardzo mocni Heroes 3 oraz nowatorskie i niewiele słabsze Age of Wonders i Disciples: Sacred Lands. To spowodowało, iż kilka lat po wydaniu Warlords 3 ludzie z SSG doszli do wniosku, że nie kiepskim wyjściem z tej mocno skomplikowanej sytuacji byłoby zaserwowanie już nieco znudzonym fanom czegoś zupełnie nowego. Efektem tego było wydanie w 2000 roku eksperymentalnego Warlords Battlecry, gry ciekawej, gdyż po części wykorzystującej znaną z turówek mechanikę walki, która początkowo doprowadzała do białej wysypki hardcore'owych erteesiarzy. WBC oferował również rozwinięty wątek role-playing, olbrzymią, jak na RTS, ilość ras (9), atrakcyjną grafikę oraz wspaniały, legendarny wręcz klimat świata Warlords. Chociaż Battlecry 1 nie był pozbawiony wad, to jednak osiągnął swój cel – pozyskał sporą rzeszę wiernych fanów. SSG, producenci całej serii, zdołali jeszcze wydać drugą, nieco odtwórczą część WBC, po czym nadszedł dla nich okres przekazywania praw do serii oraz ukierunkowanie się na konkretnego odbiorcę – jak się okazało, nie był to jednak miłośnik Warlords. Główny programista całej serii Steve Fawkner założył w 2003 firmę Infinite Interactive, która od tego momentu opiekuje się serią. Na tym zakończę mój przydługi wykład z historii. Jak się okaże, historia w najnowszym produkcie Infinite – Warlords Battlecry 3, odgrywa istotną rolę.
Fabuła najnowszego Battlecry prezentuje się raczej standardowo. Mamy sobie imperialnych kupców, którzy w pogoni za złotem i srebrem najeżdżają i plądrują nowo odkryty kontynent, zamieszkiwany przez nieznaną dotąd rasę Ssrathi, jaszczuropodobnych. Rada najwyższych szamanów ludu Ssrathi, będąca świadomą zagłady grożącej całej ich rasie, postanawia wysłać jednego ze swych członków na wyspę Sundering Isle. Wyspa ta zamieszkiwana jest przez strażniczy lud Wysokich Elfów, którzy bronią dostępu do zamkniętego przed wiekami portalu, będącego niegdyś bramą do inwazji na Etherię dla Czterech Jeźdźców, niezwykle potężnych demonów nie-z-tego-świata. Tymczasem, na jednym z imperialnych statków podróżuje nieznany dotąd bohater, który, wspomagany kilkoma wiernymi towarzyszami, pełni na okręcie rolę ochroniarza. Stateczek ten płynął sobie spokojnie niedaleko Sundering Isle do momentu, w którym znad wyspy nadszedł niesłychanie wielki, nienaturalny wręcz sztorm. Gdy nieco ucichło, naszemu herosowi udało się przekonać kapitana statku do podpłynięcia bliżej i zbadania całego wydarzenia. Jak nietrudno się domyślić, tym skromnym bohaterem jesteś właśnie Ty, drogi graczu.
OKEJ OKEJ RECENZJA ŚCIĄGNIĘTA
|