Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
Pokaż wiadomości
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Pamiętaj, że widzisz tylko te wiadomości w tematach do których masz aktualnie dostęp.
  Wiadomości   Pokaż wątki   Pokaż załączniki  

  Pokaż wątki - InKuRuPniK
Strony: [1]
1  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Zachariel-Skrzydlate Kłamstwo-Tom I : 26 Czerwca 2015, 16:14:42
Prolog
 
<Każdy z tomów będzie sie składał z koło 5 rozdziałów :D>
Dawno, dawno temu kiedy ziemia nie była siedliskiem majestatycznych istnień, a polem bitwy pomiędzy boskimi istotami, wśród odgłosów bitwy narodziłem się ja... Zachariel, Skrzydlate Ostrze.
Narodziłem się z pewną wadą, skazą na duchu... Nie byłem taki sam jak reszta moich braci i sióstr, nie byłem idealnym narzędziem w rękach Elratha.Byłem inny- Nie byłem tak silny, bezlitosny, lojalny i posłuszny jak reszta! Lecz zawsze uzupełniałem te braki swym ostrzem oraz umysłem. Ciało me zrodziło się z światłości, skrzydła z wiatru zaś miecz z krwi mych wrogów.


Wielka Wojna, święta bitwa trwająca już tysiące lat, wojna, która pochłonęła już miliardy demonicznych jak i anielskich dusz. W dzisiejszych czasach, wojnę tą pamiętają jedynie najstarsze istoty- Starożytne anioły, pierwsze enty lub też najstarsi lordowie demonów, którzy przeżyli czasy tej okropnej masakry. Ziemia po której stąpały wojownicze legiony pokryta była szczątkami towarzyszy zaś sama przesiąknięta była krwią. Zapewne zapytasz dlaczegóż to w tych czasach, w naszym pięknym Ashanie ta okropna wojna, jedynie pozostawiła po sobie piętno w postaci wiecznej nienawiści pomiędzy dziećmi jasności a Urgasha. Dlaczego ta przeraźliwa bitwa, zachowała się dzisiaj w postaci bitewek. To dzięki naszemu tytułowemu bohaterowi, dzisiaj opowiem Ci historię właśnie o nim, lecz opowiem Ci nie tylko to co się zdarzyło, lecz także to co się zdarzy...
Usiądź więc wygodnie, zrób sobie herbatę, przygotuj sobie jakieś pożywienie.
Rozsiadłeś się już? Dobrze więc, zaczynajmy.
Rozdział I
Początki
W wymiarze Elratha, tam gdzie zawsze panuje światłość a mrok nie ma wstępu, tam wybudowane są Świetliste Wrota. Miejsce gdzie dochodzi do narodzin aniołów. Nasz tytułowy bohater nie zrodził się jak reszta swych towarzyszy, powstał z gorącego, choć zakazanego, związku pomiędzy świetlistą Ajglają oraz aniołem Metaronem. Był... Inny. Jego skrzydła były wiecznie w barwie czerwieni, z cząstkami bieli oraz czerni zaś twarz jego przypominała ludzką, nie idealną i przepiękną jak jego towarzyszy. Jak każdy młody anioł, wstąpił do Akademii, gdzie służyły najstarsze anioły, oraz dusze jeszcze nie zrodzonych choć już najsilniejszych wojowników- Dokładnie, chociaż Elrath bogiem światłości i dobroci jest, pokierował losem niektórych dusz tak by te już przed narodzinami miały wyznaczone przeznaczenie.

-Ty durny skrzydlaty...! -Wrzasną Gabriel widząc jak jeden z pierwszoroczniaków, podczas walk treningowych zniszczył swym mieczem starożytny napierśnik Olfiran'a- Pierwszego anioła.
Po chwili archanioł podleciał do młodego anioła, po czym wytrącił mu miecz z ręki, by następnie złapać go za ramiona oraz unieść się wraz z nim przestworza. Chociaż Akademia była pięknym miejscem, z którego każdy anielski adept wychodzi wyszkolonym i silnym wojownikiem, miała naprawdę surowy zestaw kar. Tytułowy bohater nigdy już nie ujrzał tego niezdary, można domyśleć się co zrobił z nim Archanioł, lecz jednak Zachariel nigdy nie chciał o tym myśleć.
Chociaż sam Zach, był z teorii słabszy fizycznie jak i umysłowo od reszty kompanów, radził sobie najlepiej z całego pokolenia. Zawsze wygrywał treningowe pojedynki, już w siedemnastym roku ćwiczeń nauczył się wskrzeszać poległe dusze (Co jest naprawdę, wyniosłym osiągnięciem!) oraz poznał wszelkie tajniki anielskiej magi.
W Akademii czas według niego leciał jak piasek w klepsydrze.
Po trzystu latach treningu, otrzymał od samego Gabriela, sto czwartego Zarządce Anielskiej Akademii, gratulacje oraz  Pogromcę Demonów, miecz o takiej potędze że sam stał się legendom.
-To Ci się przyda, mam nadzieję że nigdy go nie stracisz. -Rzekł oschle archanioł do młodego skrzydlatego wojownika, po czym wzleciał w górę spoglądając wciąż kątem oka na nowy zastęp wojowników.
-Dziękuję... -Powiedział cicho Zachariel, po czym popchnięty do działania przez kompanów za nim, począł musztrowym krokiem podążać
za resztą oddziału. Podróżowali oni przez Niebiańskie wzgórza, aż do Portalu Jasności, gdzie przywitały ich wszelkiej maści żywiołaki światła, w tym rodzicielka Zachariela. Oczywiście z wielu ważnych powodów sam młody anioł nie miał zielonego pojęcia o tym jak powstał, sam w sobie myślał że został pokarany przez samego Elratha, przez co jest taki... Ludzki.
-Pierwszy raz, co? -Zapytał naszego tytułowego bohatera stary archanioł Orfiniarz. Niegdyś Orfiniasz zajmował miejsce Gabriela, był dwudziestym czwartym zarządcą Akademii oraz był bliźniaczym bratem legendarnego  Olfiran'a (powstali z tego samego promienia światłości), wielkim wojownikiem był, opowieści mówią że ten zmierzył się z samym Urgashem lecz ten swą mocą pozbawił go skrzydeł. Dawno, dawno temu piękny wojownik o masywnych, białych skrzydłach- Teraz starzec podpierający się na Kle Erlatha, bezskrzydły i stary. Archanioł ten wybrał się właśnie na ostatnią swą bitwę, wiedząc o tym że zginie.
-Tak, panie, to pierwszy raz... Co tam nas spotka, mistrzu? -Zapytał podekscytowany choć przerażony wizją "Czerwonej Ziemi" starszego niebianina.
-Śmierć, demony, walka. -Odpowiedział krótko starzec po czym wraz z swoim oddziałem odleciał (przy pomocy kompanów) w stronę portalu.
Wtem jeden z aniołów, najpewniej rozgniewany ślamazarnością Zachariela złapał go za jego jasne włosy, po czym wraz z nim zaciskającym zęby z bólu (lub wściekłości) poleciał w stronę swego przeznaczenia.

~Ziemia wyglądała tak jak każdy sobie ją wyobraził. Ziemia cała czerwona od krwi, pierzyną jej nie była trawa lecz zwłoki legendarnie wyglądających demonów oraz aniołów. Pierwszy oddział został już po gromiony, zaś stary wojak może teraz wieść życie opatulony w promienie Elratha, po to by kiedyś odrodzić się jako nowy anioł.
Zapewne zapytasz, jak to możliwe że wytrenowani, silni wręcz elitarni aniołowie zostali tak szybko rozgromieni. Odpowiedź jest taka że portal jest tunelem czasoprzestrzennym, przenosi ciało w odpowiednie miejsca lecz w nieodpowiednim czasie. Kiedy oddział naszego głównego bohatera dotarł na miejsce, mogła upłynąć nawet dekada, jak nie dłużej...~

Skład drużyny-
Zach- Skrzydlate Ostrze, Anielska Światłość, Pół Anioł.
Zachariel jest to bardzo potężny anioł, chociaż uważa sam siebie (jak i z reguły powinno być) za słabszego. Zaprawdę niegdyś w porównaniu do innego anioła był słabym przypierdkiem, lecz po kilkuset lat ciężkich treningów stał się prawdziwą maszyną to szerzenia (demokracji) światła Elratha.
Umiejętności:
Światło Elratha- Potrafi wskrzeszać za pomocą swego boga swoich poległych braci, oraz ranić samym dotykiem demony.
Krew Demona- Jest to miecz, który jest tak ostry jak sam kieł Urgasha, zaś ostrze zabarwione jest na czerwono od Krwi Demonów.
Rozdział II
Krew za krew
Anielski legion osiadł na ziemię. Nastąpiła cisza, zagłuszana jedynie metalicznymi odgłosami wyjmowanych mieczy, nieprzerwana cisza nastąpiła kiedy to niebianie ułożyli się w swych pozycjach, z wyjętymi ostrzami. Cóż to się dzieje? Czy demoniczna batalia się zakończyła? Czy to już koniec tej okropnej wojny? -Pomyślał Zachariel- Czyż to nie p... Nie dokończył myśli, gdyż zza wzgórza trucheł nieopodal wyrwał się potężny ryk, a po kilku chwilach na pole bitwy zaczęły szarżować demoniczne pomioty. Były ta piekielne cyklopy, inkuby, Qary i inne legendarne potwory, pochodzące z czeluści piekieł, których dzisiaj, towarzyszu, nie uświadczysz zobaczyć.
Lecz cóż to? Nie demon prowadził oddział demonów, lecz anioł skąpany w czerni i czerwieni.
-To Ifryt! Ifryyt! -Radośnie krzyczały młode anioły, lecz po chwili okrzyki zakończyły się gdyż ich niedawny kompan, wysłał na rozradowanych niebian kule ognia, które po chwili uderzyły w grupę spalając owych krzykaczy oraz parząc anioły w okół. Przerażeni lecz rozgniewani wojennicy wybiegli na pole bitwy w kompletnej ciszy. Ich przeciwnicy jednak wydobywali z siebie ogłuszające ryki, które rozcinały swym impetem dotychczasową ciszę.
Wojownicy światłości zostali brutalnie uderzeni przez Piekielne cyklopy, tracąc sporą część swych wojsk. Jednak Uzdrowiciele zdołali szybko zainterweniować przez co starty nie były aż takie okropne.
Rozpoczęła się bitwa, makabryczny pojedynek pomiędzy siłami mroku a jasności. Ziemię przysłaniały górki ciał, zaś powietrze przepełnione było swądem krwi i zwęglonych ciał. Zachariel ciął swym mieczem demony, a to rozcinając cyklopy na pół, a to odcinając na raz głowy kilku inkubów... Zaprawdę tańczył on z swym mieczem na polu bitwy, niby makabryczny teatr a Zachariel był gwiazdą tego przedstawienia.
-Aniele! Stań do pojedynku. -Zakrzyknął Ifryt, podlatując na swych zwęglonych skrzydłach do naszego tytułowego bohatera.
Nie odpowiedział jedynie wyciągnął lewą rękę, tą którą trzyma miecz, oraz skłonił się ku Upadłemu. To samo zrobił jego przeciwnik, po chwili jednak zaszarżował na anioła wymachując swy mieczem na boki, przez co ranił i demony, i aniołki.
[c.d.n]
2  Hyde Park / Zaginione Zwoje - poezja / Wierszyki by VanKaze : 14 Maja 2015, 06:38:40
Oto wiersze wykreowane przez mojego towarzysza Vankaze, jest to dość utalentowany pisarz wierszy, sami się przekonajcie :D
1. Otchłań

Narodziło  się trzech boskich braci,
Jeden z nich moc zatraci.
Przy jego powstaniu umilkły Słońca,
Początek to był spokoju końca.

Straszne monstrum to było,
Twarz cztery oblicza kryło.
Rąk dwie pary co dumy strzegły,
Dusze niewinnych w cierpieniach poległy.

Poskromiła go Święta Rada,
Odbyła się wieczna narada.
Wygnali swego syna do Otchłani,
Przysiągł, że zostaną ukarani.

Stworzył on królestwo, swoją krainę,
Ogniem ją zalał, naprawił ruinę.
Armię z demonów stworzył, by bronić jej murów,
Przyjmował do swych szeregów upadłych królów.

Legenda głosi, że droga istnieje,
Jednak szansa na powodzenie maleje.
Wiele jest pułapek na twojej drodze,
Nie ufaj swym oczom, lecz nodze.

Dla zgubionych nie ma już nadziei,
Dusze od ciała demon rozdzieli.
Służyć one będą Czartowi,
Nie sprzeciwią się Lordowi.

Stare pisma mówią o budowie Piekła,
Ponoć jakaś staruszka o warstwach rzekła.
Siedem ich skrywa ziemia przeklęta,
Na każdej z nich ciemność zaklęta.

Na ostatnim poziomie zamek stoi,
Pod wieżą od strażników się roi.
Czarcie lordy to ich brzemię,
Dawne starożytne plemię.

W pałacu król, na kościanym tronie,
W splecionej z dusz koronie.
Na mieczu runy, pieczęcie mroczne,
Pod komendą sługi żarłoczne.

Nawet Bogowie do Podziemi nie schodzą,
Swą mocą chochliki odgrodzą.
Lęki ich uzasadnione,
Du' raghald potępił światy stworzone.

Wiersz ten opowiada o wykreowanym przeze mnie Piekle dla pewnego serwera. Tutaj macie opowiadanie, jakby był ktoś zainteresowany :p

Powstanie
Niegdyś na początku wszechświata ze związku bogów narodzili się trzej bracia, Archeon, Skryen i Du'raghlad. Najpotężniejszym i najstarszym był Archeon, ten który polował na gwiazdy i przestawiał je z jednego miejsca na drugie tworząc majestatyczne konstelacje, najsłabszym oraz najszczęśliwszym z braci był Skyren, który obdarzony tylko cząstką boskiej mocy, osiadł na Ziemi oraz zapoczątkował na niej życie. Lecz był też i Du'raghald, który narodził się chwile po najstarszym bracie, podczas jego porodu słońce zasłoniła ciemność, a gwiazdy przestały na chwilę świecić, jakby cały wszechświat oczekiwał...A może się bał, porodu młodego bożka. Młody Du'raghald urodził się z czterema rękoma oraz o wydłużonej twarzy, przez co był częstym obiektem pośmiewisk w boskim panteonie. Jego potęga jak i nienawiść do wszystkiego rosła wraz z wiekiem, a bożek powoli przerastał swą mocą wszelakie boskie stworzenia, dlatego też została wezwana pierwsza w wszechświecie Boska Rada, na której nawet rodziciele Du'Raghlada, choć z ciężkim sercem, zadecydowali, że ten ma zostać strącony do Podświata zwanego Otchłania, więzienia pełnego ciemności oraz potępionych stworzeń... Skazany bóg przekształcił Piekło na swą modłę, zalewając krainę żywym ogniem oraz rozświetlając ja setką słońc, okrutne istoty przyciągnięte jego potęgą złożyły mu hołd, a sam został nazwany Czarcim Lordem Du'raghaldem...

Jak tam dotrzeć nie tracąc życia, pytasz podróżniku?
Istnieje kilka dróg, prowadzących do Otchłani. Zewnętrze połączone jest z nią miasto-brama Moruis'Dalekta, można tam dostać się także kilkoma Demonicznymi Wrotami. Przyczyn, dla których śmiertelnicy składają tu wizyty jest kilka. Niekiedy zabłąkani podróżnicy wpadają tu przez przypadek, co zwykle kończy się śmiercią w męczarniach. Czasami jednak Bezimienny Pan nie zabija swych więźniów tylko zamienia ich w podobne mu stwory, albo też rzuca na pożarcie swym podwładnym. Są też głupcy, którzy zstępują do Otchłani z własnej woli, dla zemsty, mocy lub sławy. Jeżeli nie są zabijani od razu, demony najczęściej zawierają z nimi układy, które łamią gdy jest im wygodnie. Częstymi praktykami jest wręczanie ludziom zaklętych kamieni, które służą im do ich śmierci, następnie porywając dusze "panów" do Otchłani. Jest wiele dróg, umożliwiających opuszczenie tego przybytku, jednak są trudne do odnalezienia i zdradzieckie. Szlaki do Vildi wymagają zeskoczenia z urwisk, te do Riverwood prowadzą przez mroczne jaskinie, pełne wygłodniałych ghuli oraz Zniszczonych. Biada temu, kto zmyli drogę, lub wybierze złą ścieżkę. Najbezpieczniejszymi drogami są - forteca Maradruu na pierwszej warstwie planu, lecz i tak najpewniej będzie cię tam czekała niechybna śmierć z rąk Piekielnych Rycerzy. Przy ucieczce dobrze jest pamiętać, że niższe rangą demony chętnie przyjmują łapówki, jednak nie zawsze wywiązują się z danych ci obietnic.

Struktura Piekła
Otchłań ma podobno nieskończoną liczbę warstw, lecz tradycyjnie jest uznawane że ma 7 warstw, na której siedzą różnorakie stworzenia. Na pierwszej żyją Niszczący, czyli dusze grzeszników które będą służyć demonom do czasu gdy ich dusza ulegnie zniszczeniu a oni staną się bezmyślnymi maszynami do zabijania. Na drugiej jak i na trzeciej oraz czwartej żyją demony pomniejszej rangi, zjadając oraz zabijając sie wzajemnie tylko po to by zasiąść kiedyś po prawicy Bezimiennego a może i zasiąść na jego tronie...Piątej i szóstej warstwy pilnują Ślepi Bracia oraz Rycerze Piekła, elita wśród demonów, najsilniejsze z nich oraz najbardziej oddane swojemu panu, prędzej demony te zabiły się niż powstały przeciw swemu Panu. Na siódmej a raczej siódmą warstwą jest rozległy pałac strzeżony przez Czarcich Lordów, a pośród wielkich i rozległych labiryntów, umieszczona jest rozległa sala a pośrodku tron z kości oraz metalu na którym zasiada Bezimienny Pan Otchłani. Nigdy, przenigdy nie próbuj nawet wejść do siódmej warstwy. Dlaczego? Nikt nie wie, ale najstraszliwsze istoty w całym wszechświecie, a nawet bogowie boją się tam zejść...

2. Łowcy

Cisi niczym cienie, skradają się w nocy,
Gdy ich spotkasz z nikąd pomocy.
Wizję miał Roark, przywódca ich stada.
Podjął się on nie lada wyzwania

Stworzył on grupę, Łowcami zwaną,
Dla wielu ludzi było to raną.
Znaleźli się tacy co zabić go chcieli,
Ciało swe tylko krwawo pocięli.

Zlecenia wszelakie chętnie przyjmował,
Złota dla swych ludzi nigdy nie żałował.
Pomagali mu wiernie, członkowie zakonu,
Nie żądał od nich nigdy pokłonu.

Zebrali się druidzi, uleczyli stare rany,
Lider znów uderzył w tarabany.
Gotowe są wojska, Łowcy skupieni.
Wrogowie strzały będą zgubieni.

Łuki napięte, groty wyrzeźbione,
Dusze od ciała zostały wybawione.
Rozeszły się pradawne głosy,
Skończyły swą drogę głodne losy.

Czas dla Argiena zakończył się na świecie,
Odszedł ich przyjaciel samotnie w lecie.
Spuściznę swoją dla pokoleń wskazał
Cierpnie po stracie Łowcom zmazał.

Z cienia powstali, w cień wrócili,
Opuścili znane ziemie, więzy stracili.
Pamiątką pozostała złamana strzała
I dawna niezbrukana chwała.
~Vankaze
Ten wiersz opowiada o Łowcach, których ja także wykreowałem dla pewnego serwera.

Kim jesteśmy?
Jesteśmy Łowcami.
Na co polujemy?
Polujemy na wszystko, zdobywamy wszystko. Za dobrą opłatą możemy ofiarować informacje,zwierzynę oraz inne usługi..
Jesteśmy cisi niczym cienie, szybsi od cieni i bardziej zabójczy.
Jestem Przywódcą tego ugrupowania,zwą mnie Łowcą o czarnych łuskach,są lepsi łowcy ode mnie jak i gorsi.
Ja mam zamiar stworzyć dla wszelkich ludzi którzy umieją napiąć cięciwę i bez wahania ją puścić,odnaleźć oraz zaprosić do mej grupy..
Jesteśmy Łowcami,polujemy na zwierzynę,informacje, polujemy na zlecenie.
Wszystko za dobrą cenę..

*Do niektórych drzwi,w niektórych miastach oraz do drzew zostaje przypięta strzałą karta na której napisane jest*
Witaj nieznajomy
Zwę się Łowcą, jestem mistrzem ugrupowania do którego mają wstęp najlepsi myśliwi,łucznicy i wojownicy..
Jeżeli nie boisz się ryzyka,możesz puścić napiętą cięciwę bez zawahania i chcesz dużo zarobić dołącz do nas już dzisiaj.
Jesteśmy wszędzie, jesteśmy wszystkim tylko Ty nas nie widzisz..
Dołącz do nas już dziś, nieznajomy a może w przyszłości bracie..
Pozdrawiam cię.

3. Taniec Śmierci

Przyjdźcie moje małe, uczucia me stałe,
Rozpacz im przynieście, uciechę mi nieście.
Śmierć was nagrodzi, niech się wam powodzi.
Trupy będą wasze, dusze wszystkie nasze.

Do mnie moje miłe, ciała wasze zgniłe
Truciznę swą siejcie, żniwa swoje zbierzcie.
Wasze zęby ostre, oszczędźcie mi siostrę.
Pragnienia jej spełniajcie, w jej żyłach mieszkajcie.

Gryźcie  co popadnie, co wam w łapy wpadnie.
Wpatrujcie się w mój taniec, ofiarą będzie samiec.
Brzemię swe nałożę, do grobu położę.
Zemsty dla Ignis dokonam, wrogów jej pokonam.

4. Hymn

Póki broni nie złożymy, nie ugnie się nasz lud
Ziemi swej bronimy, nie zważając na trud.
Bracia naszym sercem, mury naszym domem
Tarcza jest orężem, spokój honorem.

To jest moje życie, to jest mój wybór
Ścieżkę swą wyznaczę, zabrzmi anielski chór
Topór swój naostrzę, miecz wypoleruje,
Żegnam się, ze światem, nic nie obiecuje.

Słonce zajdzie, księżyc wzejdzie
Szykujcie się ludzie, Reen nadejdzie.
Tak mówiły stare słowa, lecz nam one nie straszne
Kompania podoła, wrogu swemu stawi czoła.

To jest moje życie, to jest mój wybór....

Każda nasza przysięga, poparta czynami
Do końca życia pozostanie z nami.
Zamiary nasze słuszne, serca waleczne,
Dusze niby różne, jednak wszystkie serdeczne,

To jest moje życie, to jest mój wybór....

Piękne góry, żyzne ziemie, to nasza kraina
Pozbędziemy się jej wrogów niczym lawina.
Strzeż się, głupcze, poruszyłeś starożytne ziemie,
Przyjdzie zemsta, zbierze żniwa, nałoży swe brzemię.

To jest moje życie, to jest mój wybór...

Więc, drodzy użytkownicy, powiedzcie co sądzicie o poezji mojego przyjaciela?

3  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Opowieść o Astarothcie : 04 Kwietnia 2015, 15:42:37
Dedykuje tę część mojemu mentorowi Fastowi :P
Część I
Witajcie drodzy słuchacze
Jestem ja bajkopisarzem, opowiadaczem (i bawidamkiem)
Zwę się wieloma imionami, lecz wy nie musicie używać żadnego z nich..
Dzisiaj opowiem wam dość nieznaną historię..Opowiadam ja tylko historie jednostki czy też nieznane światu..Opowiem wam historię pewnego demona, historię makabry,zabawy i przygód, wiele,wiele epickich przygód.
Więc nasza historia zaczyna się na ziemiach (elizejskich) Asha....
Zanim zaczne, spytam was czy zechcielibyście posłuchać mej opowieści?

Tak?
Dobrze więc jak już mówiłem..
Historia Astharotha zaczyna się w Ashanie, w Księstwie Wilka gdzie służył przez wiele lat jako szary wojskowy, który został skazany na śmierć za dezercję z pola walki.
Dzień przed egzekucją  w jego celi pojawiła się postać Sukkuba która zwana była,jak dobrze pamiętam, Xaną. Zaoferowała staremu wojakowi wieczny żywot w potędze i chwale jeżeli odda on jedną rzecz...Swoją duszę, nie zawahał się on i od razu zgodził się na warunki "umowy".
Spowiły go ognie które odebrały mu życie i dały nowe w krainie Sheogu, gdzie odrodził się jako Inkub,słaby i mały.
Przez setki lat pracował wiernie pod okiem władcy piekielnej krainy, przez co stał się jednym z najlepszych generałów.
Pewnego pięknego dnia,pełnego krwi i ognia w pięknej krainie zwanej Sheog Kha-Belkhet dał naszemu anty-bohaterowi zadanie dość proste i zrozumiałe.
W skrócie miał on wyjść na zewnątrz i zniszczyć wszystko co się rusza, stary czart nie odmówił tej przyjemności i wraz ze swą małą armijką liczącą 35 impów,10 zmor oraz 25 sukkubów (które uwielbiał na wiele sposobów) wyszedł na zewnątrz.
Oślepił go blask plugawego słońca oraz otępiły go na chwilę radosne rżenia,gadania czy inne pierdoły "dobrych" (jeżeli można je tak nazwać) istot.
-Hmm..Za dużo tu radości jak na mój gust, a według ciebie Nimrusie?
-Powiedział Astaroth do impa,który wyróżniał się na tle całej armii.
Owy imp był dużej postury,mógł wręcz przypominać inkuba. Okuty był w lekką czarną zbroję oraz nosił w rękach podobne do Elfickich dwa długie miecze.
Z jego głowy wystawały długie,zagięte,żółte rogi a z pyska małe kły.
-Za mało ognia, za dużo życia i światła
-Odpowiedział Nimarus
W pewnej chwili Astaroth,który już teraz przypomina wyglądem lorda czartów czy też Arcydiabła a nie impa,z potężnym rykiem,który zdarł z ziemi trawę nieopodal niego, wyruszył na armię elfów pod dowodzeniem Ossira,a za nim z bojowym krzykiem reszta jego armii wraz z Nimarusem.
Wbili się oni w ową armię wyniszczając po kolei wszystkie elfy,wyżynając je toporami czy też mieczami oraz spalając ogniem, w pewnej chwili zgiełek bitwy umilkł a na polu walki została armia zła,Astaroth oraz Ossir.
-Niech będzie pochwalony Urgash i reszta boskich gówien...Wąchaczu kwiatów(elfów też było dobre xD),za chwilę będziesz wąchał swoje kwiatki  od spodu!
Powiedział tubalnym głosem Demon
-Umilknij poczwaro i posmakuj mojego miecza!
-Odpowiedział swym łagodnym głosem oraz jakże poetycko elf
(Wszystkie elfy takie same..Poeci i inne walzające. Czy nie mogą chociaż na chwilę oderwać się od palenia ziół?) -Pomyślał nasz anty-bohater
Po chwili oboje skoczyli sobie do gardeł, miotając zaklęciami oraz   tnąc się swymi brońmy.
Po kilku godzinach (armia demonów rozbiła sobie w okół nich obóz, gadali nawzajem,pili El deamone, palili pieklerosy oraz grali w piekłera, tylko połowa z nich stała w okół walczących) oboje stali poharatani przeciw sobie, w pewnej chwili Astaroth podniósł nad głowę swój potężny topór nad głowę i...Serce demona przeszył miecz elfa.
W ostatnim podrygu życia demon rzucił topór w elfa odcinając mu głowę, lecz po chwili padł martwy na ziemię..
Po całym Sheogu rozległ się płaczliwy oraz przepełniony gniewem ryk, oto stary i potężny generał, stał się Rogatym Nadzorcą.
 -Witaj, Astarothcie! Myślałem że się nigdy nie spotkamy.. To ja Imortis, Czarny Topór, Piekielny Kieł. Ten którego zabiłeś jakieś kilkaset lat  temu, teraz jak widzisz jestem czartem-Zanosi się demonicznym śmiechem
Szykuj się na ponowną śmierć...

Koniec części I

Strony: [1]




© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.033 sekund z 14 zapytaniami.
                              Do góry