Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1] 2    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Piętno (Czytany 8863 razy)
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« : 04 Listopada 2007, 20:05:31 »
No i nowy wątek. Wszelkie recenzje mile widziane ;D
 Dnia następnego Agrael wszedł do karczmy. Spotkał tam Reyę i Izabelę, rozmawiające na wiadomy temat...
   -Wiecie coś może. jak pierwszy dzień w pracy Urkhala?
   -Wiemy, ale najpierw ty powiedz jaka suknia ślubna jest lepsza.
   -Ta która mniej zakrywa.- strzelił demon. Reya spojrzała na Izabelę z triumfem.
   -A nie mówiłam? Jest ciepło, możemy się tak ubrać.
   -No dobrze... więc co z Urkhalem?
   -Siedzi w swoim gabinecie.
   -I to wszystko?
   -Tak, wszystko.
   -Świetnie...
   Agrael wyszedł z karczmy i udal się do szkoły Urkhala. Wszedł do gabinetu fizyka a tam zobaczył jakiegoś mężczyznę.
   -Kim Pan jest?- spytał Norn.
   -Raczej kim ty jesteś? Przecież to Urkhal uczy fizyki.
   -Co? Jaki Urkhal?
   -No ten demon!
   -Aaaa.... Urszon Cedrik III. To w gabinecie dyrektora.
   -Kogo?
   -Dyrektora.- odpowiedział zniecierpliwiony Norn.
   -Dzięki, a tak przy okazji... Excidium!
   Norn upadł na ziemię.
   -Bye bye maszkaro.
   Agrael stanął przed drzwiami na, której wisiała tabliczka "Dyrektor Szkoły podstawowej numer 1 w podziemiach". Wszedł, a w gabinecie na krześle siedział Urkhal.
   -Cześć Urkhal.
   -Co? Nie mów do mnie urkhal, to tak prymitywnie brzmi, nie uważasz? Mów mi Urszon Cedrik III?
   -CO?! Pogorszyło ci się
   -Ależ nie, przeciwnie już po godzinie grono ciała pedagogicznego ujrzało we mnie przyszłego dyrektora szkoły i awansowałem.
   -Gratulacje...- odpowiedział lekko zirytowany Agrael, który pamiętał jeszcze luki w słownictwie Urkhala i jego złe budowanie zdań a teraz...
   -Sprawowanie tego urzędu to bardzo poważna sprawa, jednak staram się dobrze prowadzić tę instytucję, niedługo dostanę dodatkowe dotacje i może nagrodę pieniężną, którą przeznaczę na wyremontowanie szkoły, która przecież jest miejscem do, którego przychodzą ludzie, którym należne są dobre warunki...
   -Urkhal, błagam wróć....
   Agrael wyszedł z gabinetui zderzył się z Darinem.
   -Cześć, Agrael.
   -Cześć... jeżeli idziesz do Urkhala odpuść sobie.....
   -Nie, ale Reya chce cię widzieć.
   -Co, znowu suknia?
   -Nie, tym razem tort weselny.
   -No dobra....
   Agrael wrócił do knajpy.
   -Kochanie, na czubku tortu umieścimy cukrową różyczkę, czy gwiazdę z palonego karmelu?
   -Ty wybierz...
   -Och, pomyśl choć trochę! W końcu to też twoj ślub!
   -Ale mnie się we wszystkim podobasz.
   -Tu nie chodzi o suknię, tylko tort. Och, Izabelo, czy ty też masz z Raelagiem takie problemy?
   -Nie, najmniejszych.
   -No, widzisz! Da się słuchać swojej narzeczonej!
   -Ale on tylko potakuje.
   -Akurat... Jakbyś słyszał, co mi mówił wczoraj w nocy...- wtrąciła Izabela.
   -A co ci mówił?
   -To moja prywatna sprawa!- oburzyła się królowa.
   -No, dobra. A ty co masz zamiar włożyć na ślub?
   -Eee... tak nie może być?
   -Faceci... Mój Raelag też uważa, że jego aktualny strój się nadaje na uroczystość zawarcia związku małżeńskiego...- westchnęła Izabela.
   -Niech Raelag tyle nie myśli bo się jeszcze zmęczy....
   -O ile nie wyczyścisz rdzy, poprawisz naramienników i przemalujesz tej zbroi, nie ma przebacz!- skonkludowała Reya.
   -A na jaki kolor?
   -Nie wiem... ostatnio modny jest jaskrawozielony i oczojebnoróżowy.
   -A może czarny?
   -Nie, on jest modny tylko u ludzi.
   -Srebrny?
   -Żartujesz chyba... Metaliczne kolory wyszły z mody 3 lata temu.
   -Dobra... a może jednak złoto?
   -Jeżeli chcesz wyglądać jak jakiś leśny elfik co biega po lesie i kłania się kwiatkom, to proszę bardzo. Wybieraj jeden z dwóch podanych.
   -No dobra, wiem, mam świetny pomysł!
   -Słucham cię pilnie.
   -Odmaluję tą zbroję na czerwono.
   -Czerwony był modny miesiąc temu. Oczojebny róż czy jaskrawa zieleń?- naciskała Reya.
   -Pieprzony czerwony!
   -To taki brzydki odcień...
   -Mi się podoba...
   -Jeżeli ty sobie nie przemalujesz zbroi, ja to zrobię.- zagroziła Reya, wymachując pędzlem. Izabela już sie zbliżała, niosąc puszkę farby.
   -Fasters!
   Agrael z dopalaczem uciekł z baru.
   -Zabiłem miliony, nigdy się nie cofnąłem przed walką, ale kobieta w gniewie...
   Agrael nie mając nic do roboty poszedł do szkołu Urkhala.
   Wszedł do klasy gdzie połowa uczniów spała, a druga połowa próbowała popełnić samobójstwo, wieszając sie na mundurkach.
   Urkhal właśnie tłumaczył teorię kwantową, gdy do sali wszedł Agrael.
   -Więc załóżcie, że...
   -Cześć, panie dyrektorze...- przerwał mu Agrael z kpiną w głosie.
   -A, Agrael....Czy mógłbyś pomóc mi wytłumaczyć LV, że teoria kwantowa to nie jakieś wydalone szczątki z organizmu
   -Popieram was!- krzyknął do uczniów.
   -Jak on się nazywa, panie dyrektorze?- zapytał jeden z uczniów.
   -Agrael...
   -Wiwat na cześć Agraela!
   -Urkhal... na co im teoria kwantowa w przyszłości?
   -No więc zacznijmy od....
   -Daj spokój. Kto chce się nauczyć walczyć?- zawołał Agrael.
   Wszyscy uczniowie uciekli z klasy za Agraelem.
   -Dzieci, wracajcie ja jeszcze nie skończyłem.- poprosił Urkhal. Nadaremnie...
   Resztę dnia Agrael spędził ucząc dzieci walczyć i zapowiedział, że na następnej lekcji pokaże dzieciom "ciekawe" zaklęcia.
   ...aż złapała go Izabela z puszką oczojebnoróżowej farby.
   -Reya! Tu jest!- krzyknęła. Agrael uciekł prosto do sali Urkhala.
   -Stary, błagam! Może zabrałem ci uczniów, ale przepraszam!
   -Przepraszam za złośliwość, ale....
   -Nawarzyłeś piwa, to wypij to piwo.
   Reya i Izabela rzuciły się na Agraela z pędzelkami w rękach. Jednak naszemu demonowi udało sie uciec dzięki teleportacji. Wylądował w łazience dla Pań.
   -No super....
   Ironia chciała, że po chwili weszła tam Izabela, za potrzebą.....
   Agrael teleportował się do Raelaga. Gdziekolwiek okiem sięgnął, jak w Mickiewiczu... ciemno wszędzie, głucho wszędzie...
   -Co jest?
   -Po tej wczorajszej teleportacji mam migrenę. Możesz mi powiedzieć, czemu zakłócasz mój spokój?
   -Izabela, Reya chcą mnie pomalować na różojebny!
   -Dlaczego?
   -Myślą, że kolor mojej zbroi jest zły na ślub!
   -Bo jest!
   -Raelag?
   -Nie... kochanie.
   Z ciemności wynurzyla się Reya z pedzlem w ręku i rzuciła się na Agraela. Ten z wrzaskiem odskoczył.
   -Idźcie się bić gdzie indziej, zaraz mi głowę rozsadzi!-krzyknął Raelag i wyrzucił ich.
   -No dobra... Ustalmy jedną rzecz: nie chcę różojebnego. Ani żadnego innego, zostaję przy czerwieni!
   -Kochanie, w trwałych związkach mężczyzna pełni rolę dominującą, więc przestań się targować.


   Trochę później...
   -Nie jest tak źle...- stwierdziła Reya patrząc na jaskraworóżową zbroję Agraela.
   -Ten różojebny jest gorszy niż myślałem...
   -Mogło być gorzej....
   -Mówiłaś, że srebrny jest pedalski a ten róż...
   -Jest bardzo ładny.
   -Podkreśla kolor oczu...- dodała Izabela.
   -Widzisz...
   -No dobra jakoś to zniosę...
   Agrael przeszedł przez ulicę i populacja nornów zmniejszyła się o 15%. Za to od krwi zbroja Agraela znów była czerwona...
   -No pięknie... I 1000 sztuk złota na farbę poszło się *****!- krzyknęła Reya.
   -Mówiłem, że to głupi kolor....
   -CO TU SIĘ DZIEJE!?- wrzasnęła Ashavari.- Kto jest winien tej hekatomby?
   -Czego?
   -Zapytaj Urkhala, jak nie wiesz.
   -Aaa... tak no cóż chciałem urozmaicić plan lekcji....
   -Słucham?
   -No więc pokazałem dzieciom co mają robić na wypadek ataku ze strony tamtego plugastwa...
   -Ach tak... Daj mi się zastanowic nad karą.
   -Więc będziesz zamiatał trupy z ulicy.....
   -W różojebnym!- dodała Reya.
   -Co? Nie możecie!
   -A można uczyć dzieci tak postępować?
   -No więc...
   Reya oblała Agraela różojebnym.
   -No to do pracy!
   Resztę popołudnia Agrael spędził zmiatając z ulicy trupy i papierki.
   JEB!
   Sklepienie podziemia pękło, a do podziemia wpadł kamienny wilk.
   -Niemożliwe! Jak on nas znalazł?- przeraziła się Ashavari.
   Wilk wystrzelił promień w Agraela i... booom.
   -Co jest?
   -"Odporna na rdzewienie i na śmiercionośne promienie obcych."- odczytała Reya z puszki po farbie.
   -Musimy uciekać!- krzyknęła Ashavari.
   -Nie!
   Na pole bitwy wybiegł Blackclaw i zaczął walczyć z wilkiem. Rzucił w niego shurikenem, ale nie zadziałało.
   "Hmm.... w ten sposób nie dam rady..."
   "A może..."
   -JEDNOŚĆ!
   Blackclaw zabłysnąl i stał się tak wielki jak wilk.
   -Promień wieczności!
   Blackclaw zaatakował wilka, któremu odpadła ręka. Wilk zaatakował Blackclawa pazurami, a następnie kopnął go z pół obrotu
   Blackclaw zamachnął się i....
   -Hasta la vista fack peach!
   Wilk padł na kolana a potem na twarz.
   -Musimy zmienić kryjówkę Wiedzą gdzie jesteśmy teraz będą nas atakować nałogowo.
   -Jednego mniej....
   Blackclaw odwrócił się i ruszył w stronę szkoły, ale......
   -ZA TOBĄ!!
   Wilk ostatnimi siłami zamachnął się i...
   -Dzięki.- powiedział Blackclaw.
   -Ależ nie ma za co.- odrzekł Agrael, wycierając ostrze z krwi shaelvna.


   Po kilku dniach opuścili podziemie...
   -No i co teraz?
   -Jak znajdę jakiś sklep to kupię ten różojebny.
   -Nie o to chodzi!
   -Teraz musimy wracać na Ashan, co nam pozostaje?
   -Ja jedynie zechciałbym się znaleźć na obszarze gdzie byłaby jakaś instytucja zajmująca się rozwojem wiedzy.
   -Brakuje ci szkoły?
   -Tak...
   Agrael walnął Urkhala prosto w łeb.
   -Agrael!
   -No co? Was nie drażni to jego gadanie?
   Nikt nie odpowiedział.
   -No tak myślałem....
   Szli dalej.
   -To jak wrócimy? Nie mamy statku...
   -Na mnie nie liczcie.- zastrzegł Raelag.-Nie teleportuję nikogo na taką odległość, dopóki nie wynajdą ibupromu.
   -Wiecie może ja bym spróbował...
   -Zaraz, patrzcie!
   W zatoce stał jakiś statek.
   -No statek, zwykły statek Blackclaw i co...
   -Ale znak! Ten na dziobie!
   -Dziwny nigdy takiego... nie zaraz!  On był na flagach twojej wioski.
   -Czyli to musi być...
   Blackclaw z niebywałą prędkością zaczął biec do zatoki. Ujrzał tam...
   -Patrzcie! To flameus!
   -No a co, worek z cementem? Kim jesteście i czego chcecie i czemu ten drugi gapi się na mnie jak na śniadanie?- krzyknął flameus, patrząc na Blackclawa.
   -Proszę pana...- zaczął Raelag.
   -Pani, idioto!
   "To już wiem dlaczego się tak na nią gapi" przekazał Agrael.
   "Spokojnie Agrael" stoicko odpowiedział elf.
   -Więc czy moglibyśmy się zabrać z panią na... właśnie, gdzie pani płynie?
   -Na jakieś zadupie... chyba Ashan. Mnie nie przeszkadzacie, ale jeżeli tamten będzie się tak gapił nie ręcze za siebie...
   Blackclaw zaczął się ślinić, ale przestał gapić. Podszedł do Agraela i zapytał się:
   -Jaka technika podrywu jest najlepsza?
   -Hmm... To nie ten adres, spytaj Reyę.
   -Reya, jaki jest najlepszy sposób podrywu
   -Tak! Wiedziałam, że kiedyś zapytasz!- ucieszyła się elfka.- Więc po pierwsze nie możesz się ślinić ani gapić jak... nieważne. A poza tym kwiaty, kolacja, komplement od czasu do czasu, potem zaproponuj spotkanie albo coś, ale nie narzucaj się, próbuj rozmawiać. Popieraj.
   Blackclaw podziękował Reyi i wbiegł szybko na statek.

Przeczytajcie następne party (koniecznie)
Zdarzy się coś ciekawego Agrael retrun!!!


IP: Zapisane
Oliwsen
Ale jak to

*

Punkty uznania(?): 30
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 789


Cichojcie

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1 : 04 Listopada 2007, 20:23:17 »
Kolejna część historii z życia Agrael'a :D Opowiadanko jest z odrobiną humoru i zabawnych tekstów, jednak nie podoba mi się jedna rzecz. Mianowicie związek małżeński Raelag'a z Izabelą. Jak dla mnie niedopuszcalne jest połączenie rasy Mrocznych Elfów, którą najbardziej lubię z rasą ludzi. Dlatego ocenię twoją pracę na 5/10 :-\


« Ostatnia zmiana: 04 Listopada 2007, 20:25:28 wysłane przez oliwsen7 » IP: Zapisane
Fehu
Pożeracz Kamieni

******

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 489


To tylko sen. Nikt nam go nie odbierze...

Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : 04 Listopada 2007, 20:23:39 »
No cóż, przede wszystkim mam wielkie trudności z czytaniem, a raczej rozumieniem powyższego tekstu. Większość to dialog, który bardzo ciężko jest zrozumieć, ponieważ uczestniczą w nim 3 osoby, a praktycznie żadna wypowiedź nie kończy się dopiskami typu: '- powiedziała Izabela', albo '- odpowiedział Agrael'. Z tej oto prostej przyczyny nie wiadomo od razu kto daną kwestię wypowiada, a z kontekstu też wcale nie łatwo się domyślić. W wielu miejscach trzeba po prostu przelecieć parę linijek dalej, żeby połapać się kto co powiedział. Nie przeczytałem całego tekstu (tylko trochę ponad połowę), ponieważ miałem wyżej opisany problem ze zrozumieniem dialogów, a nie miałem ochoty na 'trudną lekturę'.

Ogólnie nie podobają mi się pomysły wprowadzania postaci fantastycznych do opowiadań realistycznych. Takie zmienianie klimatu jak najbardziej opowiadaniom nie służy. Jedyna zaleta usilnego zmieniania fantasy na realizm to humor, który w przypadku twojego tekstu jest żałosny.

Przykro mi za dobitną krytykę. Piszesz nawet ciekawie i przede wszystkim poprawnie językowo, ale to nie mój typ opowieści ;)... Tak więc krótki werdykt: opowiadanie poprawne, ale nie zbyt dobre - 4.5/10


IP: Zapisane
kluseczka

*****

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Wiadomości: 878


Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : 04 Listopada 2007, 20:41:34 »
A więc oliwsen7: zastrzeżenia do twórców ubisoftu, to ich pomysł, poza tym ślubu jeszcze nie mieli. Na dodatek: w Kronikach jakoś nie zgłaszałaś zastrzeżeń, a tu nagle ci się przypomniało? Zresztą wyjawię ci tajemnicę: mi też się nie podoba, że romansuje akurat z Izabelą, uważam, że Freyda jest ładniejsza, a Izabela głupia. Ale cóż, tak zrobili, więc nie mam serca przerywać tak romantycznej miłości, która nawet mnie doprowadziła do łez wzruszenia...
Almanahy: święta racja z tymi dialogami, przepraszam, i obiecuję, że w następnym rozdziale będzie napisane. A co do realistycznego opowiadania- niedługo aż tak realistyczne być przestanie, nie martw się.


IP: Zapisane
The universe speaks in many languages, but only one voice.
Oliwsen
Ale jak to

*

Punkty uznania(?): 30
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 789


Cichojcie

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #4 : 04 Listopada 2007, 20:48:09 »
Na dodatek: w Kronikach jakoś nie zgłaszałaś zastrzeżeń, a tu nagle ci się przypomniało?
Nie zgłaszałam zastrzeżeń, bo na razie nie było takiej potrzeby. Ślubu nie mieli owszem, jednak nie spodobał mi się pomysł z zamiarami tego typu. Wyraziłam po prostu swoje zdanie na ten temat, a jeśli kogoś uraziłam swoją wypowiedzią, to sorry.


IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : 06 Listopada 2007, 20:18:15 »
I następny part z dedykacją dla JareQ i jeszcze raz wszystkiego najlepszego! 

Przez następne kilka dni BlackClaw próbowal zdobyć względy tej flameuski, która, jak się dowiedział zwała się Shina. Niestety, oryginalność nie była jego mocną stroną...
   -Dzień dobry.- zaczął Blackclaw nieśmiało.
   -Dla kogo dobry dla tego dobry...- odcięła się zgrabnie flameuska.
   -Czy zechciałaby Pani przyjąć ode mnie te kwiatki?- skłonił się flameus, wyciągając zza pleców bukiet.
   -O, świetnie!
   Shina wzięła kwiatki. Blackclaw uśmiechnął się w dość idiotyczny sposób, ale jego uśmiech szybko zniknął, gdy oberwał po hełmie swoim bukietem.
   -Ale skucha!- zaśmiał się Ewan, który właśnie wracał z łazienki.
   -Więc pierwsza próba się nie udała...
   Reya poszła do kajuty Blackclawa. Flameusa tam jeszcze nie było, jednak po chwili wkroczył, cały oblepiony liśćmi i płatkami.
   -No to może jakiś list miłosny?- zapytał się elfki.
   -Hmm... może, ale ja piszę!
   Do pokoju wszedł Agrael.
   -CO?! Zdradzasz mnie z Blackclawem... co on ma, czego ja nie mam? Zabiję się...
   Agrael wyszedł.
   -Ale się porobiło...- zachichotał flameus.
   -Słuchaj napisz, że jej sierść jest piękna jak.. Urkhal powie, a poza tym piękna i takie tam jakieś komplementy.- powiedziała w pośpiechu Reya i ruszyła za Agraelem.
   -Agrael, zaczekaj! Ja tylko instruowałam Blackclawa jak poderwać Shinę...
   -Nie pomagaj Blackclawowi w ten sposób. My różnimy się od Flameusów, one są bardzo szczere.
   -Ale...- zaczęła elfka.
   -On musi sam zadziałać.
   -Sam nie da rady.
   -Skoro dał radę pokonać tego wilka i mnie wcześniej to z nią też sobie da radę, mnie nikt nie pomagał.- odrzekł Agrael.
   -No dobra, ale naprawdę uwierzyłeś, że ciebie...
   -Masz mnie za idiotę?
   Agrael odszedł.
   -No dobra... Blackclaw, słuchaj, ten list będzie leciał tak: "Jesteś..."


   O trzeciej w nocy Agraela obudził przerażający dźwięk. Wyjrzał przez okno, i ujrzał Blackclawa szarpiącego struny gitary i wyjącego jakąś piosenkę.
   -Ciebie tylko pragnę, ciebie tylko chcę. Do ciebie należy, Shino, serce me...
   Ów nieharmonijny dźwięk został zagłuszony przez brzęk... i Blackclaw zwalił sie na ziemię, wśród odłamków wazy z dynastii Mekong. Shina zatarła z zadowoleniem ręce i zamknęła okno.
   -Reya!!- wrzasnął demon.
   -Co?!
   -Mówiłem ci przecież miłosny list to jedno, ale... mogłaś odpuścić.
   -No a co ty byś zrobił, bardzo ładnie mnie prosił więc...- wymówiła się elfka.
   -Jedno trzeba ci przyznać... oryginalny pomysł. Chodź, pomóż mi zabrać ciało Blackclawa z widoku.


   -Nieładnie śpiewałem?- zmartwił się Blackclaw, kiedy tylko się obudził.
   -Nie, było świetnie, ale ona ma spaczony gust.- pocieszała go Reya.
   -No to co ja mam zrobić?
   Powiedz szczerze że ją kochasz i tyle.- powiedział Agrael.- A ty, Raelag? Co o tym myślisz?
   -Myślę, że nie powinieneś się jej narzucać. Być przy niej i pomagać, kiedy będzie tego potrzebować, ale nic więcej.
   -No następny... Słuchaj z tego co wiem Flameusy są bardzo bezpośrednie.- westchnął Agrael.
   -Więc co mam zrobić?- zapytał flameus.
   -Rób tak jak ci mówią Reya i Raelag to skończysz jak dziś w nocy.- odrzekł demon.
   -A co było dziś w nocy?- spytał zdziwiony Raelag.- Ja tylko słyszałem jakąś kakofonię.
   -Pewnie ci się wydawało.- odpowiedział Agrael.
   -A kto ma dzisiaj dyżur w kuchni?- dyplomatycznie zmienił temat Ewan.
   -Black...- zaczęła Reya.
   -Ja.- przerwał jej Agrael.
   "Dlaczego?" zdziwiła się elfka.
   -Miałeś przecież wczoraj.- zauważył Darin.
   "Pewnie w rozpaczy by wszystko zjadł a co ja bym powiedział tamtej" telepatycznie odszepnął Agrael.
   -Ale zakłóciłem ciszę nocną i mam do końca tygodnia!- powiedział do Darina.
   -To ja się poświęcę i wezmę dyżury na weekend.- zaproponował Raelag.
   -Dobrze.
   -Ja mam mokro!- poskarżył się Darin.
   -To idź do...
   Dopiero po chwili Agrael zauważył, że Blackclaw siedzi w kącie i ryczy, a jego łzy wypełniły już jedną trzecią kambuzu...
   -Mamy basen!- ucieszył się Ewan. Raelag wstał, i poszedł pocieszać flameusa.
   -Nie martw sie, i tak cię pokocha...
   -Tak myślisz?
   -Myślę...- powiedział z kpiną w głosie elf.- Ja to wiem!
   Blackclaw od razu się rozchmurzył.
   -A kogo innego miałaby pokochać? Prócz niej jesteś jedynym flameusem.- złośliwie wtrącił Agrael.
   "PRZESTAŃ!" krzyknęli wszyscy mentalnie.
   -No, ale one często mówią, że nie pokochałyby kogoś nawet gdyby był ostatni na...- zaczął Agrael.
   -Tylko ludzie i elfy tak mówią.- przerwała Reya.
   -Ach tak?
   -Właśnie tak.
   -Posłuchajcie mnie... Da sobie radę sam. Pamiętasz jak skończył się nocny koncert?- spytał Agrael.
   -Nie przypominaj mi...- jęknął Blackclaw.


   Dnia następnego, nasi bohaterowie wciąż rozmawiali na temat amorów Blackclawa.
   -On jest zbyt nieśmiały, aby być szczerym do końca...- zauważyła Reya.
   -Skąd wiesz?- zdziwił się Agrael.
   -To normalne.- powiedziała za znawstwem elfka.
   - No i co? Przez to mamy mieszać się do jego spraw i...
   Blackclaw wszedł do pokoju.
   -Cześć, Blackclaw!
   Flameus nie zareagował. Od rana był zamyślony... posłodził kanapkę i umył kotleta z obiadu zamiast naczyń.
   "Jak myślisz, co mu jest?" zapytał telepatycznie Ewan.
   "Nie wiem." odrzekł Darin.
   -Bla...- zaczął Agrael
   -Ej, kiedy pokonaliśmy tego wilka nie widziałeś czegoś podejrzanego obok zwłok?- zapytal nagle flameus.
   -Podejrzanego znaczy...
   -Eeee... nic, nic.
   Do kuchni weszła Shina.
   -O, cześć. Widział ktoś moją szminkę?
   -Eee... nie.
   "Szminka?" zdziwił się Agrael.
   "To kosmetyk" wyjaśnił Raelag.
   "Coś czuję, że się z nią zaprzyjaźnię" wtrąciła Reya.
   -Nie, ale mam coś lepszego...- powiedział na głos elfka, i wyszła z flameuską.
   -No świetnie... Moja przyszła żona zamienia się w swatkę...- westchnął Agrael.
   Do kuchni wszedł Raelag. Wyglądał, jakby przebiegł po nim maraton krasnoludów...
   -Znowu piłeś?
   -Nie.. znowu jest ta okropna wiosna...
   -No wiesz! To moja ulubiona pora roku.- oburzyła sie Izabela.
   -Bo nie masz alergii na pyłki...
   Agrael i spółka wybuchnęli śmiechem.
   -Serio?
   -A myślisz, że sam się tak urządziłem?- zirytował się elf, po czym kichnął.
   -O, ja też mam alergię. Na fiołki, róże i ogólnie kwiatki...- wyliczał Ewan.
   -Potem, teraz omawiamy problem  Shiny.- uciął Agrael.
   -Więc...- zaczął Darin.
   -Ona lubi Blackclawa, podoba jej się jego styl. Dlatego szukała tej szminki, chciała się pokazać.- powiedziała Reya, wracając do kuchni.
   -A nie mówiłem, że jej się spodobasz?- spytał Raelag.
   -Tak, tak, mówiłeś...
   Reya nie wytrzymała.
   -Przestań myśleć o tym <CENZURA> wilku i idź do Shiny!
   Blackclaw został brutalnie wyrwany z transu.
   -Powodzenia, Blackclaw...
   Flameus wziął głęboki wdech i poszedł do kajuty obok.

   BlackClaw wrócił późno wieczorem. Wyglądało na to, że randka się udała.
   -Jak było?- zapytała zaciekawiona Reya.
   -Świetnie, słuchajcie...
   -Poczekaj, chce porozmawiać z tobą na osobności.- poprosił Agrael Wyszli.
   -Co ty tam widziałeś?? Wtedy przy wilku. Przejąłeś się tym i to bardzo, co to było?
   -Wiesz ja... ja widziałem... Uch, tego sie nie da opisać!
   -Zrobimy inaczej prześlesz mi ten obraz z telepatycznie.
   Agrael skupił się, i... stał już w podziemiach i widział jakiegoś lorda demonów wychodzącego z trupa wilka.
   -Co?
   -Pamiętasz mnie?- spytał demon.
   -Nie za bardzo...
   -Zaraz sobie przypomnisz...
   Demon zacisnął pięść  a na czoło Agraela wystąpił heksagram.
   -Aaaaaa!
   -Pamiętasz?!
   Zobaczył Tieru, który narysował mu na czole ten znak kiedy odprawiał rytuał.
   -Co to za znak?
   -To ty jesteś apokalipsą.
   -Co?
   -Nie jesteś mesjaszem, ale bronią w jego rękach jednak po jakimś czasie zacząłeś się zmieniać... A do tego nie moge dopuścić...
   Lord podszedł bliżej Agrael przyjrzał mu się...
   -Zaraz... to ty Tieru! Ty jesteś demonem!!
   -Tak... niedługo będziesz z Mesjaszem, będziesz jego bronią.
   Obraz znikł a Agrael zobaczył, że drze się wniebogłosy, a reszta bohaterów stoi nad nim.
   -Agrael, co ci...
   -Później porozmawiamy.- odrzekł Agrael. Ciągle słyszał słowa Tieru "Będziesz z Mesjaszem, będziesz jego bronią"...


IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : 11 Listopada 2007, 19:26:04 »
Next part, czekam na opinie.

 -Agrael!
   Reya podeszła bliżej.
   -Co się stało, darłeś się, teraz odchodzisz i... O co chodzi?
   -Nie mogę ci powiedzieć, właśnie się dowiedziałem kim jestem i jaki jest mój cel...
   -Nie, twoim celem jest ślub ze mną, a jesteś przyszłym moim mężem, rozumiesz?
   -Izabelo, to nieładnie czytać w cudzych myślach bez zgody.- znudzonym tonem powiedział Raelag. Królowa zaczerwieniła się.
   "Niczego się nie dowiedziała, nie martw się"
   -O co tu chodzi?- zdenerwowała sie Reya.
   -Dowiedział się, że Darin schował mu obrączki.
   -CO?
   Wściekła elfka teleportowała się do kajuty obok.
   -Gdzie są obrączki?
   -Więc, ja, eeee...
   -Zadarłeś nie z tą elfką co trzeba.
   Po chwili Reya wyszła z pokoju Darina, podrzucajac obrączki i gwiżdżąc wesoło.
   -Darin, żyjesz?- zaniepokoił się Ewan.
   -Nie...
   -Dobrze ci to zrobi...
   -Mam obrączki!- zawołała triumfalnie Reya, wchodząc do kuchni. Jednak Agraela i Raelaga już tam nie było...
   -Słuchaj ważna sprawa, ta wizja to...- zaczął Agrael, kiedy tylko Raelag otworzył przejście do swej rupieciarni...
   -Wiem, co widziałeś.- przerwał elf.
   -I co o tym myślisz? Ja z mesjaszem?
   -Myślę, że to może stać się bardzo niebezpieczne.  Zaraz... co ty masz na hełmie?
   -Nic. O co ci chodzi?- zdziwił się Agrael.
   -O ten.. heksagram.
   -Co?
   Agrael spojrzał w lustro. Na hełmie płonęło krwistoczerwone znamię.
   -On o tym mówił, to znak mesjasza...
   -Co zamierzasz z tym zro...
   Nagle Agraela rozbolała głowa i usłyszał głos demona.
   -Nie ma ucieczki przed chaosem, naznacza nas wszystkich! Ciebie też!
   -Agrael?
   -Ja... właśnie słyszałem głos, mesjasza...- wyjaśnił demon.
   -Jest gorzej niż myślalem... Myślisz, że może przejąć nad tobą kontrolę?
   Nagle jego znak na czole zaczął płonąć i boleć.
   -Co się dzieje?!- krzyczał.
   "Dołącz do mnie" szeptał dziwny głos w jego głowie.
   -Agrael! Wszystko w porządku?- zaniepokoił się Raelag.
   -Nie!!
   "Krew demona... jeżeli do mnie nie dołączysz ona cie strawi"
   -Odejdź!
   -Jak sobie chcesz.- Raelag wstał i ruszył do drzwi.
   -Nie ty, idioto!- zirytował się Agrael.
   -Co ci jest?- zaniepokoił się elf.
   -Nic, nudzi mi się, Jakiś demon! Mesjasz demonów!
   "Dołącz do mnie" szeptał mesjasz.
   Mentalne słowa urwały się po chwili. Raelag podszedł do Agraela, położył dłoń na jego czole i powiedział:
   -Powtarzaj za mną: Nie masz nade mną mocy, demonie...
   -Nie masz nade mną mocy demonie...- posłusznie wyrecytował Agrael.
   -Nie będę mieczem w twojej dłoni, ani sługą na twe rozkazy...
   -Dokładnie!
   -Powtarzaj wszystko... od początku.- cierpliwie rozkazał Raelag.
   -Nie masz nade mną mocy, demonie... Nie będę mieczem w twojej dłoni, ani sługą na twe rozkazy...
   "Będziesz..." szepnął ze złością Mesjasz.
   -Nie masz nade mną mocy, demonie... Nie będę mieczem w twojej dłoni, ani sługą na twe rozkazy!- wykrzyczał Agrael.
   Mesjasz demonów zniknął z umysłu Agraela.
   -Dzięki...- powiedział Agrael.
   -To cię nie będzie chronić przez dłuższy czas. - ostrzegł Raelag.- Musimy znaleźć coś innego.
   -Ten znak... on jest...
   -Heksagramem.
   -Tak... to symbol Władcy Demonów. Kha-Beleth kontrolował tym symbolem nieposłuszne demony.- wyjaśnił Agrael- A mesjasz chce mnie...-
   -Rozumiem. Wiesz, jakiego rodzaju magii do tego używał?
   -To może jakaś zaawansowana magia umysłu...
   -I co o tym myślisz? Co zamierzasz uczynić?- zapytał Raelag.
   -Jest może jakieś zaklęcie, które zablokowało by ten znak?
   -Pogrzebię trochę w starych księgach, może coś znajdę. Zamierzasz powiedzieć o tym Reyi i pozostałym?
   -Po co?- wzruszył ramionami Agrael.- Wystarczy, że ty wiesz.
   -Jak sobie życzysz. A więc pozostawiam twojej wyobraźni wymyślenie usprawiedliwienia na heksagram...
   -Dobrze...
   Rano byli już bardzo blisko Ashan a Mesjasz dalej próbował złamać Agraela. Nawiedzał go w snach, wciąż szepcząc te same słowa.
   Agrael zszedł na dół i zapytał Shiny:
   -Daleko jeszcze?
   -Tak.
   -No, świetnie.
   -Agrael? Jak tam ten... znak?- zapytał cicho Raelag, podchodząc do Agraela.
   -Im jesteśmy bliżej Ashan tym bardziej boli... Znalazłeś jakieś zaklęcie?
   -Tak.. niejaką Pięczęć Zapomnienia.
   -To na co czekamy?- zniecierpliwił się Agrael.
   -Chcesz, abym to zrobił tu, na oczach Reyi, Shiny, Blackclawa i reszty?
   -Zejdziemy pod pokład.
   -Proszę do mnie... mam już wszystkie niezbędne rzeczy.- powiedział Raelag, ruszając pierwszy. Pomieszczenie, które przygotował wyglądało dość kabalistycznie. Na podłodze wyrysowany był perfekcyjny pentagram, w którego rogach umieszczono dziwne świece, palące się czarnym płomieniem.
   -Wchodź do środka i nie wychodź, choćby nie wiem co...
   -Zaczynajmy.- Agrael posłusznie stanął w wyznaczonym miejscu.
   -W porządku. Aevynn ssha'er nevith ann Evaic'h. Vaell laroix naer'yeil tah saehan'aeir, Asveyaan veth Usharthedd, tevver vex Ustharthe ysthevan...
   Agrael nagle poczuł coś w rodzaju pewnej blokady o wielkiej mocy, ale także utratę siły...
   -Co się...
   "Dołącz do mnie" usłyszał ostatnie, rozpaczliwe wołanie mesjasza w głowie.
   -Co się ze mną stało?
   -Ta pieczęć to pewna blokada...- wyjaśnił Raelag.- Ona blokuje niechcianą telepatię, ale niestety też osłabia. Nie powiedziałem ci, bo wiedziałem, jak zareagujesz, a Pieczęć Zapomnienia to w tej materii jedyny ratunek...
   -Akurat teraz! Kiedy tamte bestie na nas polują! Też sobie wybrałeś moment.
   -Czasami trzeba wybrać mniejsze zło...- wyszeptał elf, nie patrząc Agraelowi w oczy. Demon nic nie odpowiedział.
   Raelag skierował się do wyjścia, ale po chwili zatrzymał się.
   -Jak długo masz zamiar ukrywać to przed resztą?
   -Tak długo, jak będę mógł.
   Elf pokręcił głową z dezaprobatą, po czym wyszedł.
   Agrael skierował siędo wyjścia kiedy nagle przed nim powstała jakaś iluzja
   -Co?
   -Witaj, Agraelu.- usłyszał bezczelny głos Tieru.- Zapieczętowałeś heksagram? Mądrze, ale to i tak nic nie zmieni... dołączysz do nas.
   -Nie dołączę!
   -Chcesz z nami walczyć z mniej więcej połową swojej mocy? Myślałem, że jesteś rozsądny...
   Tieru zniknął.
   -Przy najbliższej okazji zabije tego...


   Przez następne dnia Agrael chodził po statku z miną, jakby ktoś go otruł.
   -Co mu jest?- spytała Reya Raelaga.
   -Pewnie się denerwuje przed nadchodzącą walką ze shaelvnami.- skłamał elf. Kiedy tylko elfka zniknęła z pola widzenia, podszedł do Agraela.
   -Jeżeli chcesz ukryć tą sprawę z mesjaszem przed innymi, to uspokój się! Reya już coś podejrzewa. Czyżby pieczęć nie zadziałała?
   -Działa, ale teraz Tieru mnie nawiedza... A mesjasz próbuje przebić pieczęć....
   -Współczucie... Poszukam ci jakiegoś leku na bezsenność.
   -Nie żartuj sobie! Lepiej otumaniacza... Jak będę nieprzytomny to może mnie zostawią...- ponuro stwierdził Agrael.
   -Nie sądzę. Na podświadomość można łatwiej wpłynąć, niż na świadomość. Przykro mi, ale nie mogę ci pomóc.
   -Świetnie...
   -Ale zawsze mogę spróbować zablokować śnienie.- zaproponował Raelag.
   -Byleby pomogło.
   -Już. Nie powinieneś mieć koszmarów... ani żadnych innych snów. Blokadę możesz łatwo zdjąć, jeśli ci się znudzi.
   -Ziemia! Ziemia!- wrzasnął Ewan z gniazda bocianiego.
   -Wreszcie... To Ashan!
   -Tak, i wygląda świetnie!
   Ashan nie było już pokryte metalem, wszystko wróciło do normy.Zeszli na ląd w najbliższym porcie, który, jak sie okazało, należał do Imperium Gryfów. Nasi bohaterowie zostali ulokowani w zamku Izabeli.
   -Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.- sentencjonalnie westchnęła Izabela.
   -Jak myślicie, co mogło pokonać tych shaelvnów?- wtrąciła się Reya.
   -Nie wiem, ale demony też się uwolniły.- powiedział Ewan.
   "Ja chyba wiem, musimy być ostrożni" przekazał Agrael do Raelaga.
   "Nadal jesteś pewien, że nie powinni wiedzieć?"
   "Narazie nie zadręczajmy ich"
   "Czego się boisz? Przecież cię nie odrzucą z tego powodu." natarczywie przekonywał elf.
   "Będą się przejmowali mną, a w szczególności Reya, a to mi nie pomoże."
   "Powinieneś powiedzieć im prawdę. Szczerość jest jednym z podstawowych warunków zaufania."
   "W życiu codziennym, ale w sprawie demona, który chce mnie opętać!" rozzłościł się Agrael.
   "To niczego nie zmienia. Możliwe, że wiedzą, jak sobie z tym poradzić."
   "Wierzysz w to?"
   Odpowiedzi nie było.
   - Pójdę odwiedzić grób Godryka.- powiedziała Izabela.
   -Idę z tobą.- zerwała się Reya.
   Ewan poszedł do kuźni, Blackclaw ze Shiną udali się do "Róży Wiatrów", Darin i Urkhal postanowili zrobić rundkę po knajpach. Agrael szwędał się po zamku. Z marazmu wyrwał go dopiero krzyk strażników.
   -Demony! Demony nas atakują!
   -Co?
   Agrael wyjrzał przez okno. Ujrzał wielką armię Inferno prowadzoną przez...
   -Tieru?
   -Jak to się mówi, Agraelu, nie przyszła góra do Sar-Elama, Sar-Elam przyszedł do góry!
   Ewan, Urkhal, Darin, Reya i Izabela już walczyli. Agrael pobiegł, do drzwi, ale zanim dotknął klamki, do pokoju wpadł Raelag.
   -Nie wychodź! On tylko na to czeka! Po to tu przybył! Zostań tu!
   -Dobrze, ale uważaj na Reyę.- niechętnie zgodził się demon.
   -Będę jej strzegł, jak źrenicy oka.- obiecał elf, po czym wybiegł, by stawic czoło nadciągającym hordom.
   -No dobrze... skoro nie mogę walczyć wręcz to... Ignis totem!
   Ogromny głaz upadł na grupę sukkubusów.
   -Ignis Firea!
   Kula ognia spopieliła kilka impów.


   Bitwa trwała juz wiele godzin. Armia demonów wdarła sie do miasta, palac i mordując wszystko, co stało im na drodze. Agrael wbiegł na wieżyczkę, by mieć lepszy widok.
   -Excidium!
   Zmora, której dosiadał Tieru rozpadła się w pył. Jednak zanim druid spadł na ziemię zniknął i pojawił się tuż przed Agraelem.
   -Cześć, kolego!- zawołał Tieru.- Destructo Manifico!
   Agrael odepchnął zaklęcie demona.
   -No walcz...
   Agrael zamachnął się i spróbował uderzyć swoim ostrzem Tieru, ten tylko się odchylił, i powtarzali parę razy tą sekwencję, aż druid cofnął się.
   -Chcesz być taki z nimi?- spytał, wskazując na pole bitwy.- Czy potężny z nami?
   -Chcę być silny...
   -No, widzisz...
   -Więc zostaję z moją drużyną!- zdeklarował się jednoznacznie Agrael. -Bye, bye...
   Agrael wykonał cięcie z taką szybkością, że Tieru nie miał szans się obronić. Demon zaczął krwawić i...
   -Niedługo do nas dołączysz...
   Tieru zniknął z hukiem w płomieniach.
   Na wieżę wbiegł Raelag.
   -Wszystko w porządku? Widziałem, jak walczysz z Tieru...
   -Co z oblężeniem?
   -Rzucają się do ucieczki. O Reyę się nie martw, włos jej nie spadł z głowy.
   -To dobrze.- ucieszył się Agrael.
   -Wiem. Słuchaj, musisz im powiedzieć. Nie możesz dalej trzymać ich w niewiedzy.- przekonywał elf.
   -No dobrze...


   Wieczorem cała drużyna zgromadziła się w sali tronowej. Agrael pod natarczywym spojrzeniem Raelaga w końcu się zdobył na odwagę, i opowiedział reszcie o mesjaszu.
   -Więc jeszcze raz. Mesjasz chce cie wykorzystać jako broń?- spytał Ewan.
   -Tak...
   -I to dlatego ostatnio tak się zachowywałeś?- indagował wciąż demon.
   -Tak to mesjasz chciał mnie opętać, ale założyliśmy pieczęć. Ale już niedługo może zostać złamana, dziś walczyłem z Tieru on też jest demonem...
   -Właśnie.
   -Musimy uderzyć jak najszybciej!- krzyknął Darin, waląc pięścią w stół.
   -AŁA!- wrzasnął Blackclaw, starając sie zabrać rękę spod dłoni Darina.
   -Im jestem bliżej Mesjasza tym pieczęć jest słabsza.
   -Musimy zaryzykować. Nie możemy dać mu zbyt wiele czasu, bo w końcu cię złamie. Czas nie jest naszym sojusznikiem, Agraelu.- powiedział poważnym tonem Raelag.
   -No więc kiedy ruszamy?- spytał Darin.
   -Jak najszybciej...- zdecydował Raelag. Już po chwili w sali tronowej nie było nikogo.


   -Jak tam pieczęć?- zapytali nagle wszyscy naraz.
   -Świetnie...
   "A nie mówiłem, że będą się niepotrze..."
   -Aaa! Moja głowa!
   Agrael przerwał telepatyczny przekaz, łapiąc się za hełm.
   "Dołącz do mnie, stań się częścią mej potęgi"
   -Wiecie co, może odpocznijmy...- zaproponowała Reya.
   -Nie przejmujcie sie mną!- krzyknął Agrael, odzyskując przytomność umysłu.
   -Ona ma rację, zróbmy przerwę.- poparł ją Raelag. Przeciwko dwójce mrocznych elfów Agrael nie miał szans w dyskusji. Rozbili więc obóz.


   Rano, kiedy tylko nasi bohaterowi się obudzili, od razu zauważyli, że Agrael zniknął.
   -Gdzie on jest?- wściekał się Ewan.
   -Mam złe przeczucia...- jęknęła Reya.


« Ostatnia zmiana: 11 Listopada 2007, 19:30:27 wysłane przez Fast » IP: Zapisane
Eternith

****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 264


Fpatrz się...

Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : 12 Listopada 2007, 13:23:35 »
Narazie napiszę tylko o pierwszej części, bo reszty nie przeczytałem. ;) Humor, humor i jeszcze raz humor!  :D Jest extra! Nie czytałem Kronik Kluszeczki, więc za wiele nie skumałem, a koniec to już w ogóle. Za to odejmę ze dwie dziesiąte punkta, ;) , czyli ocena to coś około 9.8 ;)
Niedługo przeczytam dalsze części.


« Ostatnia zmiana: 12 Listopada 2007, 17:24:31 wysłane przez Szymon131 » IP: Zapisane

Don't know how much I can take
Secret thoughts inside me wake
I've lost what it was within me
Oh sweet insanity
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : 12 Listopada 2007, 17:11:13 »
Tylko odejdź od kompa jak poczujesz, że oczy cię palą... ;)


IP: Zapisane
kluseczka

*****

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Wiadomości: 878


Zobacz profil
« Odpowiedz #9 : 15 Listopada 2007, 06:39:51 »
   Tymczasem, w cytadeli mesjasza...
   -Więc w końcu przyszedłeś...- powiedział demon, widząc stojącego przed nim Agraela. Ten nic nie odpowiedział.
   -Tieru cieszę się, że mnie nie zawiodłeś, ale...
   -Ale co, Panie?- spytał były druid.
   -Chodzi o to, że on jest pod moją kontrolą co znacznie ogranicza jego inteligencje... Masz może...
   -Panie on jest jedynie opętany przez twoje moce, ale podświadomie nie chce ci służyć...
   -Że też zawsze muszę wszystko robić sam...- westchnął mesjasz.
   Zamknął Agraela w czymś, co dla zabawy nazwał błędnym kołem i uwolnił go spod opętania. Jak można było łatwo przewidzieć, demon przez około 3 godzin próbował się uwolnić. Kiedy się uspokoił, mesjasz odezwał się do niego.
   -Agraelu czemu jesteś przeciwko mnie?
   -Ponieważ nie podoba mi się twój styl... odpowiedział złośliwie Agrael.
   -Agraelu nie ma dobra i zła... Są tylko ci emocjonalni głupcy, którzy nie są w stanie dążyć do mocy... ty stajesz się takim głupcem... Pamiętasz stare...
   -Stare czasy, ale nie stare dobre...
   -Kiedyś to byłeś u szczytu tej mocy... ale pewnego dnia pojawiło się uczucie...- powiedział mesjasz.- Przyłącz się do mnie, będziesz panem Sheogh...
   -To nie jest szczyt moich ambicji... Sheogh możesz dać jakiemuś naiwnemu demonowi np. Tieru...
   -Nie chcesz? Prosze bardzo, możesz dostać co tylko chcesz... Władzę nad Imperium Gryfów, kiedy już je podbijemy, moc o jakiej ci się nie śniło... mało ci?
   -Skoro mogę dostać wszystko to chce twoją głowe... a w gratisie Tieru...- wyzłośliwiał się Agrael.
   -Nie ufasz mi? Tak, to dobrze... to źle być naiwnym, prawda, Agraelu? Pozwól, że ci coś pokażę...
   Demon wyciągnął z zanadrza bardzo dokładnie wykonany model Vigil. Jednocześnie otworzył na jednej ze ścian podgląd miasta.
   -Bardzo ładny, ale co mają twoje zdolności rzeźbiarskie do...
   Mesjasz zmiażdżył w dłoni glinianą wieżę. W tym samym czasie jej odpowiednik na wizji rozpadł się w gruzy, grzebiąc wielu ludzi pod kamieniami.
   -Jak ty to...
   -To moc jaką mogę ci ofiarować...
   -No, nie wiem... Zastanowię... Aaa! Co się...- Agrael chwycił się za głowę i padł na kolana. Mesjasz się roześmiał parszywie.
   -Teraz mam ciebie z całą mocą! Jesteś mój! Będziesz mi służyć, prawda?
   -Tak... Panie.- powiedział martwym tonem Agrael. W jego oczach jaśniało światło opętania.
   -To świetnie. Zauważyłem twoje talenty dowódcze, więc znalazłem ci nową, lepszą drużynę... bez żadnych apodyktycznych elfów czy pijaków...
   Mesjasz wprowadził Agraela do pokoju obok. Stali tam: Biara, która machała spokojnie ogonem, najwyraźniej zajęta paleniem piekłorosa, Tieru w nowej zbroi Demoniego Lorda, Nikolaj, który po kolejnym wskrzeszeniu wyglądał przerażająco, kolejni wskrzeszeni: Veyer śmiejący się z dowcipu, który opowiedział mu Sauron.
   Mesjasz dokonał prezentacji. Właśnie zamierzał objaśnić Agraelowi, jaką rolę mu przeznaczył, kiedy coś zadzwoniło alarmująco. Otworzył okno i wyjrzał.
   -No, proszę... Nadciąga nowa porcja zabawek... Agraelu, podejdźże do płota... to znaczy do okna.
   Demon wykonał rozkaz. Przed bramą zamku mesjasza stali dawni przyjaciele Agraela: Raelag, Reya, Ewan, Blackclaw, Izabela, Darin i Urkhal.
   -Zajmij się nimi.- rozkazał. Agrael kiwnął martwo głową.
   -Ale, żeby utrudnić im życie... GAR DON TA OCHIMRA!
   W całym zamku coś błysnęło. Demon wyczuł wyraźny spadek mocy magicznej, jakby mesjasz usunął całą magię z zamku... a właśnie tak było.
   Tymczasem na dole...
   -I oczywiście drzwi zamknięte..- westchnął Ewan.- Musimy się teleportować.
   -Nie. Mesjasz to przewidział, nie możemy użyć magii w obrębie jego "włości".- zaprzeczył Raelag.
   -To jak wejdziemy?- spytał Blackclaw.
   -Taranem...- popatrzyli na Urkhala.
   -Ma twardy łeb, wytrzyma.- powiedział Darin.
   -Ale co?- zapytał Urkhal.
   -Nic, nic...
   -Nie sądzę. To nie jest zwykły metal... to coś w rodzaju stopu veylinitu i tahlenu. Jest raczej odporny na obuchowe obrażenia, taran nie zadziała.- powiedział Raelag.
   -To co proponujesz?- spytała Reya.
   -Zrobienie drabiny... albo wspięcie się po murach, albo...
   Brama się otworzyła.
   -Ja śnię?
   -Nie... Widać chce, abyśmy weszli. Nie wiem, czego chce, ale myślę, że na razie możemy postępować zgodnie z jego planem.
   -To co, mamy czekać?- spytał Darin.
   -Nie, wejdźmy. Chyba, że zostajesz.
   Weszli do pałacu.
   -Gdzie on jest...- mówiła sama do siebie Reya.
   -Patrzcie!
   Veyer i Agrael stali w drzwiach pokoju obok.
   -Zaraz, przecież to najwięksi wrogowie.- zauważył Ewan.
   -Chyba właśnie nie...
   Veyer złapał topór i rzucił się na Darina, który stał najbliżej. Agrael nie dbał o odległość, celem jego ataku stał się Raelag. Cała reszta chciała pomóc walczącym, ale chwilę później zza drzwi wyskoczyli Tieru, Biara, Nikolaj i Sauron. Druid rzucił się na Reyę, w przekonaniu, że szybko wykończy elfkę. Mylił się.
   Reya zaatakowała go, tnąc ukośnie. Ledwo zdołał skontrować, kiedy pchnęła, trafiając go w dłon i zmuszając do upuszczenia laski. Tieru zaklął i chwycił halabardę, która ozdabiała ścianę obok.
   Sauron, co łatwo można było przewidzieć, walczył z Ewanem. Obaj dorównywali sobie doświadczeniem i zdolnościami. Ewan miał lepsze uzbrojenie, Sauron za to znał techniki walk, jakich nauczył go mesjasz. Walczyli z takim zapałem, że aż bron na ścianach brzęczała.
   Biara wzięła sobie za cel Urkhala. W tym przpadku walka była nierówna- Urkhal zapomniał bowiem o swoich krówkach, za to sukkubuska pamiętała, co demon jej zrobił pewnego razu, przez co walczyła niezwykle zaciekle.
   Nikolaj rzucił się na Blackclawa. Po raz trzeci wskrzeszony, posiadał naturalne zdolności dorównujące tym Sandro, Markala i Belketha, jednak w walce wręcz zdecydowanie był słabszy od flameusa.
   Dopiero patrząc na Veyera i Darina można było uznać, że walka jest wyrównana. Siłę i wagę złego demona równoważyły spryt i zwinność jego przeciwnika. A ponieważ Darin wystarczająco szybko unikał ciosów Veyera, szala zwycięstwa tkwiła nieruchomo w miejscu.
   Najlepszym wojownikiem na sali jednak był Agrael. Walczył jednocześnie z Raelagiem i Izabelą, i nawet się nie męczył. Z łatwościa unikał ataków królowej i parował ciosy elfa. Jego instynkt wojownika podpowiadał mu jednak, że jego dawny przyjaciel nie walczy tak dobrze, jak potrafi...
   Raelag rzeczywiście nie koncentrował się w pełni na walce. Wyczuwał, że struktura magiczna cytadeli zmieniła się. Nadal nie mógł rzucać zaklęć, ale aura magii była jakby bardziej... wyczuwalna.
   -Excidium!- dobiegł go głos Agraela. Uniósł głowę, i skamieniał z przerażenia, gdy ujrzał, że śmiercionośne zaklęcie nie było wymierzone w niego.
   Spojrzał prosto w niebieskie oczy Izabeli, tak pełen zrozumienia i niemej prośby. Prośby, której nie mógł odczytać... miał za mało czasu.
   Nie mógł w to uwierzyć. Jeszcze przed chwilą stała tu, oddychała tym samym powietrzem co on, walczyła z Agraelem, podobnie jak on, a teraz... nie było jej.
   Pogrążony w czarnej otchłani rozpaczy, bólu i niedowierzania upuścił broń na podłogę. Nie słyszał już szczęku oręża, nie widział też buławy Agraela, która z ogromną prędkością zbliżała sie do jego skroni. Jedna chwila, i... padł jak ścięte drzewo przed demonem.
   -No i o jedną mnie!-j wrzasnął Tieru
   -Wyjąłeś mi to z ust...
   Reya podcięła tchawicę Tieru.
   -Teleportionus!- ostatnimi siłami krzyknął Tieru, znikając w obłoku błękitnego dymu.
   -Dobrze, tego frajera mam z głowy... teraz Agrael.
   Agrael właśnie szykował się do dobicia Raelaga kiedy nagle..
   -Kochanie! Mam coś dla ciebie!
   Potężne uderzenie odepchnęło zaskoczonego Agraela. Reya stanęła przed nim z mieczami w ręku.
   -Agrael! Co oni ci zrobili?
   -Uczynili silnym!
   -Silnym? Chyba raczej słabym, jesteś tylko pionkiem w rękach mesjasza tylko jego bronią, przedmiotem! A wcześniej byłeś częścią drużyny...
   -Częścią... - wybełkotał Agrael
   -Tak, byłeś moim narzeczonym, idioto!- krzyknęła Reya, wiedząc już, że dotarła do Agraela.
   -Aaaa!- usłyszeli nagle krzyk Urkhala.
   -Żegnaj!- krzyknęła Biara, unosząc swoją broń. Jednak zanim zdołała zadać ostateczny cios, Agrael odepchnął sukkubuskę.
   -Co się dzieje...- szepnęła do siebie demonica.
   -Wróciłem...- powiedział Agrael a następnie wbił jej w głowę ostrze. Podobny los wkrótce spotkał resztę popleczników mesjasza.
   -Wiesz, Agrael, cieszę się, że wróciłeś.- stwierdził Urkhal.
   -Teraz został tylko Mesjasz... Zajmę się nim.- powiedział groźnie Agrael. Cmoknął Reyę prosto w usta, po czym pobiegł prosto. Blackclaw chciał ruszyć za nim, ale Ewan go zatrzymał.
   -Nie. Tą walkę Agrael musi stoczyć sam.
   -Tę walkę.- poprawił go Darin.- Poprawność językowa, bądź bolesna śmierć!
   -Co...
   Wszyscy spojrzeli w stronę, z której dochodził ten głos. Raelag próbował wstać, dopiero teraz odzyskał przytomność po ciosie Agraela.
   -Udało mi sie.- powiedziała z dumą Reya.- Mesjasz już zostawił mojego kochanego demonka w spokoju! I teraz poszli się bić...
   -Co?!
   Raelag natychmiast rzucił się w kierunku korytarza, w którym zniknął Agrael. Ewan już otworzył oczy, by powtórzyc swoje słowa, ale elf już zniknął w ciemnym labiryncie cytadeli.
   Kiedy wbiegł do komnaty mesjasza, widok, któty tam ujrzał nie zaskoczył go. Agrael leżał bez ducha na podłodze, żeł jednak. Mesjasz bawił się swoim ostrzem. Kiedy tylko elf odchrząknął, by zwrócić na siebie jego uwagę, leniwie podniósł oczy.
   -No proszę... Kolejny manekin treningowy. Na utratę formy nie mogę liczyć.
   Raelag nie odpowiedział. Wpijał tylko wzrok w demona tak intensywnie, że po chwili ten opuścił głowę, nie mogąc wytrzymać jego spojrzenia.
   -Zmora ci język odgryzła, elfie?- drażnił się.- Odpowiedz!
   Raelag zaczął okrążać mesjasza, wciąż nie spuszczając z niego wzroku. Nie odpowiadał.
   -Wkurzasz mnie!
   Demon zerwał się z tronu i zaatakował elfa. Był znacznie silniejszy, szybszy i zwinniejszy, ale nie miał doświadczenia, wszystkie manewry bojowe były dla niego zaledwie teorią. Dzięki temu, a także uważnej obserwacji i rozszyfrowaniu przeciwnika, Raelag dał radę przebić sie przez obronę mesjasza i ciąć go w nogę, spowalniając tym samym. Jednak każda akcja wywołuje reakcję, i demon skontrował cięciem, które prawie przecięło elfa na pół. Udało mu się wykonać szybki unik, ale i tak ostrze przebiło jego rękaw, który szybko nasiąkł krwią.
   -A nie mówiłem? Jestem najlepszy! A ty... nawet mówić chyba nie umiesz!- zirytował sie demon.
   Raelag cofnął się i ponownie zaczął okrążać mesjasza. Ten jednak nie miał ochoty na gierki i zaatakował, tnąc z góry na dół. Zasypał elfa gradem pchnięć, nie dając mu czasu na ofensywę. Patrzył z sadystyczną satysfakcją, jak przeciwnik ledwo paruje jego ciosy, z wyraźnym trudem blokuje kolejne szybkie jak błyskawica pchnięcie.
   Raelag był już i tak osłabiony walką z Agraelem, upływem krwi i okrutnie żywą pamięcią losu Izabeli. Wykonał jeszcze parę słabych zastaw, na chwilę przed tym, jak demon przyparł go do ściany, napierając coraz silniej na jego szablę.
   -Naprawdę myślałeś, że mnie pokonasz?- syczał.- Mnie, Mesjasza Demonów? Mnie, Wybrańca Urgasha? Myślałeś, że TY dasz radę mnie pokonać?
   Raelag nie patrzył na mesjasza. Patrzył za jego ramię, na Agraela. Podczas walki kilkakrotnie widział, jak demon się poruszył. Teraz powoli podnosił się z ziemi, szukając wzrokiem ostrza...
   -Nie. Nie ja.- odpowiedział, przenosząc wzrok na mesjasza. Demon wykrzywił usta w okrutnym uśmiechu i naparł mocniej na szablę Raelaga, która rozprysła się na milion błyszczących kawałeczków. Jednak elf był na to przygotowany, i kiedy tylko skończył mówic, rzucił się w prawo. Ostrze mesjasza minęło się z celem, jednak było za blisko, i uderzyło Raelaga w ramię, przygważdżając go do ściany. Przez mgiełkę, która powoli zasnuwała jego oczy, dojrzał, że Agrael unosi ostrze, i...
   -NIEEEE!!
   Krzyk mesjasza odbił się echem w całej cytadeli. Demon osunął się na podłogę. Przezorny Agrael odciął mu na wszelki wypadek jeszcze głowę.
   -Żegnaj.- rzucił, po czym spojrzał na elfa.
   -Raelag, ja... Ja przepraszam za Izabelę, wiem jak się czujesz....
   -Wybaczam ci.
   -Naprawdę?- nie dowierzał Agrael.
   -To nie byłeś ty. To on...- spojrzał na martwe ciało mesjasza.- Opętał cię. W ogóle cię nie winię.
   -Ale ja ją zabiłem! Chcesz to tak zostawić, bo mnie Mesjasz opętał?!
   -Wiem, że gdybyś był sobą, nigdy byś tego nie zrobił. To musiał być on...
   -Skoro ty nie chcesz dokonać zemsty... ja to zrobię, Destroyedo Maxima!
   Cały pałac zaczął się trzęść a Mesjasz palić. Dopiero w ostatniej chwili bohaterowie teleportowali się przed zamek, gdzie czekali już na nich Ewan, Urkhal, Darin i Blackclaw z ciałem Izabeli i Reya, która jak tylko zobaczyła Agraela, rzuciła się go ucałować. Tylko Raelag odszedł bez słowa...
   Agrael z trudem wyplątał się z ramion elfki.
   -Firea Manifesta!
   Agrael nadal rzucał zaklęcia na pałac mesjasza
   -Chodźmy stąd...- powiedział w końcu. Wrócili do centrum Imperium Gryfów... Raelag od razu zniknął, chcąc pomóc załatwić sprawy sukcesji i dziedziczenia tronu.
   -Ilu musiało zginąć, aby to skończyć... Kiedy zabiłem Nikolaja, powiedziałem, że wszystko się uprościło i skomplikowało jednocześnie... A teraz mamy konsekwencje tej śmierci.
   Rozejrzał się po Ashan... Spojrzał na ruinę Imperium Gryfów, opuszczone krainy krasnoludów, spalone lasy elfów...
   -Nie wiedziałam, że nachodzą cię takie filozoficzne przemyślenia, kochanie.- powiedziała Reya, tuląc się do Agraela.
   -Hmm...
   Agrael podszedł do jakiegoś czystego ducha. Był to archanioł...
   -Ja tobie życie odebrałem i ja ci daje...
   Wskrzesił go.
   -Niedługo weźmiemy ślub...- uśmiechnął się do Reyi.
   -Niech żyje młoda para!- zakrzyknął Ewan.
   -Niech żyje!- podchwycili wszyscy.
   -Nigdy nie udzielałem ślubu demonowi i mrocznej elfce, ale jestem coś ci winny...- westchnął kapłan.
   -A zatem ogłaszam was mężem i żoną.
   Wszyscy się cieszyli, dopóki nie przybiegł Darin i powiedział, że zapomniał obrączek...


I komentować, zwłaszcza niech oliwsen7 napisze, czy jej się podoba ;)


IP: Zapisane
The universe speaks in many languages, but only one voice.
Ylthin

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 132


Zobacz profil
« Odpowiedz #10 : 15 Listopada 2007, 11:30:09 »
Jak dla mnie super 100/10  ;)


IP: Zapisane
Chcecie żyć w pokoju? To szykujcie się na wojnę!
Krzysiek 1

****

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 261


to właśnie ja

Zobacz profil
« Odpowiedz #11 : 15 Listopada 2007, 12:57:34 »
ta to się rozpisuje 10/10 ;)


IP: Zapisane
Oliwsen
Ale jak to

*

Punkty uznania(?): 30
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 789


Cichojcie

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #12 : 15 Listopada 2007, 14:26:21 »
Już śpieszę z komentowaniem ;) I o to mi chodziło ;) Nie trawię w ogóle postaci Izabeli i muszę przyznać, że podobał mi się jej koniec ;) Tak samo reakcja Raelag'a tuż po zabiciu Mesjasza :) Jeśli Raelag musi koniecznie brać ślub z jakąś panną, to mógłby ożenić się np. z Ylayą albo jakąś inną mroczną elfką, dla zachowania godności swojej rasy :P Ta część wyszła wam znakomicie :D 100/10 ;)


IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #13 : 15 Listopada 2007, 14:38:58 »
Widać naprawdę jej nie lubisz wcześniej za sam pomysł ślubu odjęłaś 5pkt... A teraz przekroczyłaś skalę... :o


IP: Zapisane
Oliwsen
Ale jak to

*

Punkty uznania(?): 30
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 789


Cichojcie

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #14 : 15 Listopada 2007, 14:43:06 »
Widać naprawdę jej nie lubisz wcześniej za sam pomysł ślubu odjęłaś 5pkt... A teraz przekroczyłaś skalę... :o


Nie tylko nie lubię, ja jej po prostu nienawidzę. Jest głupia i naiwna, a fabuła gry kręci się przede wszystkim wokół tejże głupiej istoty, psując mi przyjemność grania w kampanię jak i w inne scenariusze. :-X


IP: Zapisane
Strony: [1] 2    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.056 sekund z 19 zapytaniami.
                              Do góry