No i kolejny part... Prosiłbym o komentarze, ponieważ nie wiem ile osób to w ogóle czyta
Dedykuję tę część dla Kluseczki - mojego mistrza zakręconych fabuł!W dalekim kącie wypełnionej dymem fajek izby siedziała już cała trójka przyjaciół. Nieczekając na Sama zamówili sobie po miodowym piwie. Sofy jako pierwsza zauważyła jego przybycie i uśmiechnięta od ucha do ucha uniosła się lekko i pomachała przyjacielowi. Ten ruszył w ich stronę z trudem przeciskając się pomiędzy w pełni obsadzonymi stolikami. Dookoła rozchodziły się śmiechy i głośne rozmowy. Wszyscy doskonale się bawili. Esmeralda, właścicielka karczmy krzątała się wszędzie roznosząc klientom zamówione przez nich trunki. W sezonie żeglarskim, kiedy w karczmie nie było praktycznie nikogo, Sam bardzo często przesiadywał tu i rozmawiał z nią całymi godzinami. Jej zawsze roześmiana twarz przypominała mu zmarłą matkę. Zapatrzył się właśnie w jej gęste kruczoczarne loki, kiedy usłyszał nawoływanie kolegów. Szybko ocknął się z marzeń i doszedł w końcu do ich stolika.
- W końcu! Masz, zamówiliśmy dla ciebie piwko! - przywitał go Patrick wskazując mu gestem masywny kufel wypełniony bursztynowym napojem z delikatną pianką.
- Nie uwierzysz, co wymyślił Graham - powiedział Sofia, dyskretnie przysuwając się bliżej Samuela.
- Słuchaj, stary! Zawsze mówiłeś, że chciałbyś wyjechać gdzieś daleko - zaczął wyjaśniać - właśnie nadarza się idealna okazja!
- Co? A niby jaka to okazja? - zdziwił się chłopak.
- Mój stary znajomy przyjechał dziś do miasta - kontynuował brunet - ale zatrzymuje się tylko na noc. Wyrusza do Stoneshire, górskim szlakiem!
- No i będzie mógł nas podrzucić na szlak, gdzieś w pobliżu pogranicza! - dokończył podekscytowany Patrick.
- Uwierz mi! Taka okazja nie trafia się często! - powtórzył Graham.
- Zaraz, zaraz! - Sam był nieco zdezorientowany - Czy chcecie powiedzieć, że możemy wyjechać gdzieś w góry na parę dni?
- Dokładnie tak! Wyruszamy dziś w nocy! - prawie krzyczał podniecony blondyn.
Chłopak zamyślił się na chwilę. W sumie to faktycznie bardzo chciałby pojechać, ale starał się pomyśleć racjonalnie. Mógłby tak rzucić to wszystko, zostawić wuja i odejść na jakiś tydzień? Thomas na pewno by się nie zgodził...
- Sam nie wiem. A ty Sofy, jedziesz? - zapytał dziewczynę.
- Raczej tak.
- A twoi rodzice się zgodzili?
- Nic o tym nie wiedzą! W końcu to ma być nasza wielka ucieczka! - zachichotała beztrosko.
- Słucham? A więc to ma być takie nocne wymykanie się?!
- A jak inaczej to sobie wyobrażasz? - odrzekł Graham. - Przecież doskonale wiesz, że na zgodę rodziców nie mamy szans!
- No, chyba macie racje...
Jeszcze długo tak siedzieli i naradzali się na sprawą nocnego wyjazdu. Ostatecznie Samuel doszedł do wniosku, że istotnie to może być jedyna okazja na milion. Bardzo długo żałowałby, gdyby teraz odmówił.
- Zgoda! Jadę! - zakrzyknął uradowany własną decyzją.
- No! I to rozumiem! - rozpromienił się Patrick.
- A więc postanowione! Wyruszamy dzisiaj o północy! - skwitował brunet.
- A co jeśli ktoś nas nakryje? - zauważyła przytomnie Sofia.
- Nikt nas nie złapie! Wyluzuj i łyknij sobie piwka!
Reszta wieczora upłynęła im pod znakiem wyśmienitej zabawy. Nie wracali już do tej sprawy, za to postanowili zamówić sobie jeszcze po jednym mocniejszym trunku. W drodze do domu Sam ponownie jednak zaczął gorączkowo myśleć o tym, co wydarzyło się w gospodzie i o tym, co miało się dopiero wydarzyć. Nie wiedział jednak, jak wiele się stanie i jak długo nie przyjdzie mu wrócić do domu.