Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1]    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Zadanie (Czytany 1759 razy)
Mejonezan

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 11


Zobacz profil
« : 15 Stycznia 2012, 19:53:34 »
Nie jest to może opowiadanie o smokach, krasnoludach i innych bzdetach ale trochę fantastyki w nim jest.
Na polski mieliśmy napisać coś o filozofii Sępa Szarzyńskiego, Chryzostoma Paska i Pascala Blaisa więc ja zrobiłem to tak....




-Już czas - powiedział profesor i włączył machinę
Całą pracownię wypełniły odgłosy pracującej maszyny,transformatory Tesli powoli zaczynały iskrzyć,lampy plazmowe rozgrzewały się,a diody na generatorze kaskadowym zabłysły niczym lampki na bożonarodzeniowej choince. Powietrze na środku obręczy zaczęło lekko drgać,materia naszego świata zetknęła się z materią innego wymiaru doprowadzającym tym samym do procesu anihilacji. Cały pierścień zaczął emanować błękitnym światłem,które rozlewało się po pracowni oświetlając inne zadziwiające wynalazki stworzone przez profesora Murraya.
Stanąłem na podeście razem z profesorem.
-I pamiętaj, w tym wymiarze spotkasz ludzi, którzy nie powinni istnieć,zobaczysz rzeczy,których nigdy dotąd nie widziałeś,ujrzysz miejsca,które zapamiętasz na bardzo długo.Gotów na najdłuższą podróż swojego życia?
Skinąłem głową. Nie bałem się. Wiedziałem,że mimo iż mój umysł nie ogarnie cudów jakie tam ujrzę to i tak muszę spróbować,muszę znaleźć człowieka,który odpowie mi na wszystkie pytania, które mnie dręczą. Profesor lekko mnie popchnął. Spadłem w światłość.


Obudziłem się z upiornym bólem głowy. Zmysły odmówiły mi posłuszeństwa. Przed oczyma miałem jedynie kolorowe plamy,które krążyły tam i z powrotem,w uszach słyszałem szum jakbym stał tuż u podnóża Niagary,czułem suchość w ustach. W końcu plamy zwolniały ukazując mi światło,nie było ono podobne do tego z wrót wymiarów,było zbyt naturalne. Kolory w końcu zespoliły się w harmonii układając mi przed oczyma widok drogi.Leżałem w rowie obok asfaltowej drogi. Zerwałem się na równe nogi aby sprawdzić jak moje ciało zareagowało na teleportację,o dziwo wszystko było na swoim miejscu,nawet ubranie. Zacząłem się rozglądać by móc mniej więcej ocenić w jakim kraju,a przynajmniej na jakim kontynencie się znajduje,o ile kontynent było tu dobrym słowem. Byłem w szczerym polu,wokół jak okiem sięgnąć rozciągała się pustynia. Skojarzyłem od razu,że być może trafiłem do Egiptu jednak obecność drogi wskazywała iż prawdopodobnie trafiłem do Stanów Zjednoczonych.
"Super"- pomyślałem -"Zobaczę Hollywood,pojadę do Las Vegas,zrobię sobie zdjęcie ze Statuą Wolności".W oddali na horyzoncie,tam gdzie droga znikała z oczu, majaczył duży budynek."Jeśli to motel kimnę się na parę godzin,ta podróż cholernie mnie wykończyła".Spojrzałem w niebo,słońce powoli kończyło wędrówkę po niebie mając ustąpić miejsca nocnemu zmiennikowi - księżycowi.
"Dobra to niedaleko,pół godziny spacerkiem i mam nadzieję,że się prześpię."
Zacząłem iść w kierunku budynku,grzebałem przy okazji w kieszeniach szukając pieniędzy na opłacenie noclegu. Znalazłem w nietkniętym stanie pieniądze,które profesor przygotował dla mnie na podróż,było tego jakieś 500 zł. Normalnie za te pieniądze kupiłbym sobie nową kurtkę,komputer albo dołożył sobie na prawko,ale profesor upomniał mnie,że to "fundusze na cele naukowe".Nie miałem zresztą pojęcia czy zapłacę tu komukolwiek w złotówkach.
Doszedłem do budynku,który okazał się czymś w rodzaju 2-piętrowej karczmy w starym dobrym stylu,jedyne co się rzucało w oczy i nie pasowało do tego średniowiecznego stylu był monitor LCD tuż nad drzwiami i mała klawiatura obok drzwi. Na klawiaturze były wypisane państwa w kolejności alfabetycznej:
Afganistan,Albania i tak dalej."O ,Polska ! Więc jednak o nas nie zapomnieli"
Wcisnąłem klawisz,a na ekranie nad drzwiami wyskoczył napis : "Ojczyzna wielu"
"To pewnie musi być nazwa tej karczmy" pomyślałem i zaglądnąłem do jednego z okien.
Nie zobaczyłem niestety nic gdyż było toweneckie szkło więc nacisnąłem klamkę drzwi i wszedłem do środka




W środku panował nieopisany rozgardiasz,było tłoczno i głośno. Wokół roznosił się zapach najróżniejszych potraw,wina,piwa,papierosów i tłumu spoconych ludzi. Pachniało tam czymś jeszcze,czymś słodkawym od czego robiło się niedobrze. Karczma była urządzona w starym stylu,stały tam wielkie okrągłe stoły zajmujące praktycznie całe miejsce,jednak dostawione były do nich okrągłe fotele oraz sofy powleczone czerwonym materiałem,zupełnie jak w domach jakichś parszywie bogatych snobów. Na tym nie kończyły się niespodzianki,bar oraz barman za nim stojący był iście z XXI wieku. Na półkach stały dobrze znane alkohole m.in whiskey,wódka,bandy,martini,bourbon itd. barman ubrany w tani smoking obsługiwał klientów,gdzieś w koncie ktoś grał na pianinie. Jednak obecność tych "bajerów" z przyszłości nie zdziwiła mnie najbardziej,dosłownie wyskoczyłem z butów gdy zobaczyłem kto przyszedł do tej oberży...
Na środku na olbrzymiej ławie siedział ksiądz Robak wymachując swą tabakierą i zachwalaŁ swoją tabakę krzycząc:
-Gdy cesarz Napoleon w potyczce zażywa,raz po raz to znak pewny,że bitwę wygrywa.
Tuż pod oknem przy jednym ze stołów siedział Sienkiewicz przed sobą miał maszynę do pisania jednak gdy za każdym razem zabierał się do pisania ,krzywił się co chwila i zatykał uszy gdy siedzący obok szlachcice(po bogatych i barwnych strojach rozpoznałem,że byli to Sarmaci) wznosili  toasty za Polskę, wychwalając pod niebiosa jej wspaniały ustrój. Biedak w końcu nie wytrzymał,rąbnął pięścią w stół,wziął maszynę pod pachę i wybiegł w pośpiechu z karczmy. A ja rozglądałem się dalej i przyglądałem się intrygującym gościom.
Po dłuższym wsłuchaniu się w piosenkę pianisty rozpoznałem "Jak mija czas",pianistą zaś okazał się Sam,a najlepsze ,że obok przy stoliku siedzieli Rick Blaine i Ilsa Lund i pili spokojnie herbatę .Nieco dalej na specjalnie przygotowanym pulpicie stał sam Juliusz Cezar i wygłaszał jakąś przemowę polityczną do zgromadzonych przed nim Rzymian. Na lewo od baru nieco w głębi znajdował się stół do bilarda gdzie partyjkę snookera rozgrywali Immanuel Kant i Fryderyk Nietzsche. W koncie dostrzegłem mała postać Mahatmy Ghandiego,który siedział na małej poduszce i pił jedną z tych indyjskich herbatek prowadząc ożywioną rozmowę z Einsteinem,który rozlał zupę na stół i kreślił na niej jakieś wzory.
Skończyłem oglądać salę wypełnioną gośćmi,odwróciłem się do barmana i zagadałem:
-Gdzie my właściwie jesteśmy,w jakim kraju ?
-Możemy być wszędzie i może nas nie być nigdzie. Podać coś do picia ? -odparł spokojnie barman
Pomyślałem,że może mnie nie zrozumiał albo,że nie lubi zbytnio rozmawiać więc zapytałem o co innego
-Więc może chociaż powie mi pan jaki mamy rok,miesiąc przynajmniej,która jest godzina ?
-Możemy być każda godzina,ale może nie być żadnej. W takim razie może Pan coś zje? - odparł równie spokojnie co poprzednio barman
"Ten człowiek raczej mi nie pomoże. Zaraz,niezła myśl ! Może coś zjem,ta podróż wyczerpała też mój żołądek". Sięgnąłem po kartę dań z lady i zacząłem czytać pozycje :

Dania główne:
1.Pawie języki w sosie szafranowo-imbirowym z bakaliami  50 $
2.Takoyaki  50 JPY
3.Carpaccio z owocami jałowca 25 €

Prawdę powiedziawszy nie miałem pojęcie z czego to się wszystko robi i jak to się je więc zaprzestałem czytania dalszych pozycji. Może zupy...

Zupy:

1.Szczi - "Szczi i kasza – strawa nasza"  50 RUB
2.Kulajda 50 CZK
3.Rosół 10 PLN

"A niech mnie ! Mają tu rosół ! "
-Poproszę rosół - bąknąłem do barmana i rzuciłem na ladę 10 złotych
-Będzie za 10 minut .Do którego stolika podać ? - zapytał barman chowając banknot
Zacząłem się rozglądać po sali w poszukiwaniu wolnego stolika. Byłem pewien,że zwolnił się jeden po Sienkiewiczu ,ale na jego miejscu siedział teraz Nikola Tesla pokazując kilku ludziom swój nowy wynalazek.
Nagle zauważyłem,że kiwa do mnie jakiś facet z jednego ze stolików. Spojrzałem na niego a on gestem zaprosił mnie do siebie i dwóch innych mężczyzn siedzących przy stole,który stał nieco na uboczu,odrodzony czymś w rodzaju kotary na wpół otwartej.
Z daleka nie miałem pojęcia kim on jest ale skusiło mnie wolne miejsce.
"A co mi tam. Zjem tylko z nimi zupę i pójdę się przespać"
-Do tamtego stolika - wskazałem barmanowi i dorzuciłem - Macie wolne pokoje?
-Został nam jeden apartament małżeński ale jest ona bardzo drogi.Dla Pana proponuję coś mniejszego,może kawalerka ? - rzekł barman i wziął się za wycieranie szklanek
-Ile to będzie ?
-Kawalerka plus ciepła woda,plus Internet,plus kablówka,plus jedzenie do pokoju..Jakieś 700 złotych? Pan z Polski ? - zapytał nie odrywając wzroku ze szklanki
-Tak z Polski. A bez jedzenie ile kosztuje ten nocleg?
-500 złotych
-Co wy przynosicie do tego pokoju na kolację homara i kawior?
-Oprócz tego Tacos,Gyros i Nachos i do tego lampkę szampana
-To jedzenie kosztuje tylko 200 złotych?
-U nas tak gdzie indziej jakieś...100 złotych więcej
Lekko zdziwiony odszedłem od lady i skierowałem się w stronę mężczyzny który do mnie machał.
"Jeśli wszystko tyle tu kosztuje to ja nie chcę stąd wracać !"
Podszedłem do stołu i przyjrzałem się mężczyznom. Teraz doskonale rozpoznałem francuskiego filozofa Pascala,Jana Chryzostoma Paska oraz poetę Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Mimo iż znałem ich twarze jedynie z reprodukcji rozpoznałem ich od razu,kiedyś w szkole nawet czytałem ich niektóre dzieła. Wszyscy trzej tworzyli w baroku i tak:Pascal snuł teorie na temat zgłębiania świata przez człowieka i jego ograniczeń związanych z rozumem,Pasek z kolei lubił dużo gadać jakie to było życie ziemianina i żołnierza,natomiast Szarzyński pokładał nadzieję w religii,w wierze w Boga iż tylko on może pomóc człowiekowi w tym jakże nieprzyjaznym świecie. To okropnie dziwne uczucie spotkać twarzą w twarz tych,których do tej pory znałeś z wykładów nauczyciela.
Pascal wskazał mi miejsce obok siebie,usiadłem,a on natychmiast zaczął rozmowę:
-Przepraszam jaśnie pana,że mimo iż się nie znamy zaprosiłem pana tu do nas. Na początku może się przedstawię,nazywam się..-zaczął Blaise łamaną polszczyzną
-Pascal,Blaise Pascal - odpowiedziałem nie dając mu dokończyć - A to są Jan Chryzostom Pasek oraz Mikołaj Sęp-Szarzyński
-No tak,kolejna polaczyna z przyszłości,który gdzieś kiedyś o nas zasłyszał! - zawołał znudzonym głosem Pasek
-To znaczy,że ktoś tutaj przede mną był,ktoś z Polski,ktoś kto was znał ?
-Tak był tu taki jeden - zaczął Mikołaj - nazywał się Mickiewicz. Przeczytał nam nawet coś ze swojego rękopisu,tylko jak on się nazywał,ten rękopis...pijacy,nie...brudasy..też nie...a tak ! dziady ! Przeczytał nam coś z Dziadów,ale Jan pogonił go zaraz,mówiąc mu że te bajki o duchach to może sobie wsadzić w...no sami wiemy w co.
-Nie będzie mi tu chłopina wygłaszała o jakichś duchach oracyji ,o duchach co to nimi stare baby dzieci straszą kiedy spać nie chcą. Jedyny duch w jakiego ja Jan wierzę to Spiritus Sancti !
-Dobrze panowie,nie chcemy wystraszyć kolejnego waszego rodaka...
-No chyba,że zacznie odpowiadać o czarach,duchach i innych głupotach co to stare plotkarki nawymyślać potrafią-przerwał Pascalowi rozgniewany Pasek
-Nasz gość wygląda na cywilizowanego no i wierzącego co jest dla mnie godne podziwu - stwierdził pan Sęp wskazując na krzyżyk wiszący na mej piersi
-Tak jestem wierzący ale wierzę także w naukę i logikę bo bez nich bym się tu nie znalazł - odrzekłem
-Nauka? Ha ! Kolejny wymysł was szaleńców i filozofów. Byście poszli do wojska,ha ! Tam nie mielibyście w głowach co by rozważać i prowadzić te,eksperymenty naukowe ! Tam by was nauczyli jako prawdziwy chłop ma myśleć,a przede wszystkim jak wojować ! Bo teraz nie ma komu ufać,powiadam wam bracia,nie ma ! -wykrzyknął swą przemowę Pasek
-Tak panowie,jedynie komu możemy zaufać to tylko Bogu. Tylko on może nas ocalić w tym strasznym świecie gdzie zło szerzy się niczym plaga,niczym szarańcza zalega na polach,na polach naszych serc ! Jesteśmy tacy samotni,tacy zagubienie w tym okrutnym świecie !
-Nie zgodzę się z tobą drogi Mikołaju bo nie mamy nawet pewności czy Bóg istnieje. Człowiek jest jedną z najdoskonalszych istot, jest twardy ale ogranicza go rozum,który nie pojmuje niektórych rzeczy – powiedział Pascal
-No niby tak,ale byłem na niejednej wojnie i siedzę tu, razem z wami,a nie leżę gdzieś w rowie z kulą w potylicy. Kto jak nie Divus nade mną czuwał tam kiedym wojował z naszym kochanym hetmanem Czarneckim ? - zapytał Jan
-Wy Francuzi, wszyscy tak bluźnicie ? Więc kto jak nie Bóg ulepił nas,marnego człowieka ? Kto stworzył to wszystko co nas otacza ?
-Drogi Mikołaju,nie mówię,że Bóg nie istnieje ale że człowiek nie potrafi pojąć czym jest Bóg. Wiara w Boga opłaca się. Nie,nie mówię tu o zyskach materialnych ale o tym co możemy dostać po śmierci. Bo jeśli założymy,że Bóg nie istnieje,a on będzie istniał to na zawsze stracimy szanse na zbawienie. Ale jeśli założymy,że Bóg istnieje,a jego nie będzie stracimy tylko życie te,które mamy tutaj i te godziny spędzone na mszach i odmawianiu różańca.
-A co sądzi nasz nowy gość ? Co o tym wszystkim sądzisz yyy...jak masz na imię? - zapytał nagle Szarzyński
-Wojciech. Na imię mam Wojciech. A jeśli chodzi o Boga? Tak wierzę ,a raczej chce wierzyć,że po śmierci coś jednak jest,że to co tutaj robimy to nie koniec.
-A jakże ! Bo gdzie jak nie tam hen wysoko na caelusie są wszyscy bohaterscy żołnierze i ziomkowie moi co walczyli ze mną ramie w ramię ze Szwedami ! - po raz kolejny krzyknął Pasek
-A więc co powinien robić człowiek by dostąpić zbawienia? Modlić się czy po prostu żyć? A jeśli żyć to w jaki sposób,dając na msze i chodząc do kościoła czy czas spędzając na swawolach i potańcówkach w karczmach i barach? - zapytał mnie Blaise
-Człowiek dobrze żeby był ważnym ale ważniejsze żeby był dobry. - odpowiedziałem
-Co rozumiesz przez stwierdzenie "dobry" ? - zapytał z kolei Sęp
-Człowiek powinien być dobry nie ważne w co wierzy czy w Buddę,czy Allaha czy w naszego Boga  w Trójcy jedynego. Nie mówię tu o tym,że każdy powinien robić to co uważa za dobre bo jeśli złodziej kradnie i uważa,że to co czyni poprawi jego sytuacje materialną, a co za tym idzie pomoże mu być bliżej marzeń,szczęścia to to nie jest dobre. Dobre jest to co wywołuje na twarzy uśmiech,dobre jest to co rodzi w sercu nadzieję,że jeszcze ten świat nie zszedł na psy i wiarę,że zło nie zawsze musi wygrywać...
-Skoro tak mówisz to czy Szwedzi nie uśmiechali się wzajemnie do siebie rabując skarby z naszych kościołów? Czy Chmielnicki nie wzbudził w sercach kozaków nadziei,że wreszcie mogą mieć państwo,mogą mieć ojczyznę,władcę? -przerwał mi Szarzyński
-Uśmiech Szwedów był szyderczy,a nie płynący z serca,taki jakim obdarza cię matka gdy wracasz do domu rodzinnego po wielu latach tułaczki po świecie .Chmielnicki zaś
zrobił to co zrobić musiał,przynajmniej tak jemu się wydawało,nie mi oceniać czy było to dobre,ale dzisiaj na Ukrainie uznawany jest za bohatera narodowego.
-Ale nam wtedy ci kozacy dali popalić,psie syny ! Wielu naszych poległo kiedy my z nimi wojowali,ten biedak Potocki stracił nawet jednego ze swych synów pod Żółtymi Wodami. W końcu my ich pod Jezierną capnęli razem z Tatarami i Chmielnicki musiał ukorzyć się przed Rzeczpospolitą,przed królem !
-Polacy walczyć umieją dobrze co już nie raz pokazali - wtrącił Pascal
-I pokażą nie raz w przyszłości jak choćby podczas II Wojny Światowej kiedy...
-Wsławią się męstwem podczas Powstania Warszawskiego i nie tylko - dokończył za mnie Szarzyński
-Skąd wy to wiecie? -
-Mieliśmy tu jednego Polaka,który nam o tym wszystkim opowiedział,to był jakiś elektryk ale już na emeryturze,jakaś szycha w tzw. Solidarności
-Wałęsa? Lech Wałęsa tu był ?
-Wałęsał się ale po barze kiedy graliśmy w karty,zaprosiliśmy go bo nam czwartego do brydża brakowało,no i się tak złożyło,że nam opowiedział co nieco o sobie i o Polsce jaka to jest w jego świecie,a raczej będzie..była..Cholera,nie wiem nigdy nie umiem zapamiętać przez te skoki między wymiarami.
-Jaka jest teraz,teraz Blaise,wymiary są równoległe więc czas płynie w nich jednakowo - odpowiedział strapionemu Pascalowi Mikołaj
-Mniejsza o to panocki ! Ale dobrze mówił ten elek..ten od knotków i świecek,że Polacy od Grunwaldu nic się nie zmienili !
-Bo Polacy są z żelaza,trzeba w nich młotem uderzyć by się rozgrzali.-krzyknąłem tak iż połowa sali na mnie spojrzała wywołując tym samym szczery uśmiech na twarzy Paska
-A co z człowiekiem? Czy nadal ludzie walczą z pokusami zła,ciała,z rozpustą i ziemskimi przyjemnościami ?
-Z tym to już chyba zawsze będziemy mieć problem. A teraz nawet pojawiły się gorsze problemy , ludzie biorą udział w jakimś wielkim wyścigu,każdy gdzieś za czymś biega,nikt nigdy nie ma czasu,pieniędzy ani chęci na nic. Brakuje im nadziei na lepsze jutro,wiary w siebie,wiary,że może być lepiej,że lepsze jutro nadejdzie,miłości kogoś,kto wspierałby ich w trudnych chwilach i pozwolił w to wszystko uwierzyć. Brakuje nam odwagi by zmieniać to co możemy,brakuje jej by próbować bo jeśli ktoś próbuje to nie przegrywa,nigdy ! No i brakuje nam cierpliwości,a do świata w którym żyje wymagana jest diabelska siła by mieć anielską cierpliwość.
-Więc dlaczego nie proszą Boga o łaskę,nie wiedz,że to On i tylko On jest naszą ucieczką,naszą tarczą przeciwko złu i pochodnią w nocy ? - zapytał zdruzgotany wizją mojej rzeczywistości Mikołaj
-Są tacy,którzy się jeszcze modlą,są tacy,którzy modlą się z przyzwyczajenia,są tacy,którzy stali się fanatykami i gotowi są rzucać się ze szczytów wierz kościelnych. Pomoc bożą ludzie pojmują na wiele sposobów,a jest ich tak wiele jak ludzi na tym świecie
-A zrozumiemy cokolwiek więcej ? Czy nadal nasz umysł jest barierą nie do przebycia – zapytał tym razem Pascal
-Dla niektórych jest to jedyna bariera ale często nie do przebycia. Ludzie pojmują więcej jednak jest wiele pytań na których nie znamy odpowiedzi i jeszcze długo nie poznamy.
-A dziewki to piękne macie tak jak to kiedysik było? - zapytał dziarsko Pasek
-A no, dziołchy i ładne i mądre a i robotne – zakrzyknąłem w stylu Paska posyłając mu „oczko”, na co on roześmiał na głos.
-Lubię go ! A teraz dość mędrkowania o Bogu,ludziach i naszych problemach. Dzisiaj mieliśmy się bawić a wy tu zaczynacie znowu swoje przemowy ! - krzyknął Pasek i poderwał się z fotela - Hej murzynie ! - zawołał do Sama grającego na pianinie – zagraj no co skocznego !
Sam kiwnął głową i w powietrzu natychmiast rozeszła się wesoła melodia skocznej piosenki. Pasek pochwycił siedzącą obok boginię Atenę i porwał ją do tańca. Inni goście gdy usłyszeli muzykę również przyłączyli się do tańca,a byli tam m.in. Joanna d'Arc w parze z Urlichem von Jungingenem tańczyli dostojnego walca,Kleopatra z Mieszkiem I próbowali sił w polce,a Maria Skłodowska-Curie tańczyła czardasza z Mendelejewem
-Ja będę musiał się już zbierać,mam jeszcze parę sonetów do napisania. Przepraszam panowie,ale obowiązki wzywają ! Miło było poznać pana Wojciecha,mam nadzieję,że się jeszcze spotkamy.
-Mi również było miło i dziękuję za wspólną dyskusję.
-Blaise powiedz Lincolnowi,że jutro o 19.00 gramy w pokera.
-Jasne,przekaże mu jak go spotkam.
-Życzę przyjemnej zabawy panowie – to powiedziawszy Sęp wstał wziął swój kapelusz oraz płaszcz ukłonił się nisko i wyszedł.
-No na mnie już też pora,nie lubię takich imprez bo przy Pasku wszystko potem przeradza się z pijatyki w bijatykę.
-Miło było pana poznać,niech pan pozwoli,że odprowadzę na zewnątrz.
-To dla mnie zaszczyt – Pascal skinął głową i zaczął się ubierać.
-To nieprawdopodobne,że spotkałem tylu najsławniejszych i najznakomitszych ludzi w jednej małe karczmie
-To nie jest zwykła karczma Wojciechu to „Ojczyzna Wielu”,a tu nic nie jest zwykłe.
Wyszliśmy na zewnątrz. Była już noc. Gwiazdy świeciły wysoko na niebie,a na wschodzie księżyc prezentował swoją świetlistą tarczę nocy.
-Właściwie to gdzie my jesteśmy ? - zapytałem tym razem mając nadzieję,że wreszcie ktoś mi odpowie na to pytanie
-Jesteśmy zawieszeni pomiędzy czasem, a przestrzenią ten wymiar jest pośrodku wszystkich,nie dzieją się w nim rzeczy te które dzieją się w innych. Czas płynie jednak tu normalnie jednak nikt go nie mierzy i dokładnie nie wiadomo która dokładnie jest godzina i jaki dokładnie mamy rok.
-A jak to się dziej,że rozmawiam z wami ja,człowiek z roku 2010,a wy wracacie potem do XVII wiecznej Polski i pamiętacie to wszystko...bo wracacie prawda ?
-Wracamy gdyż czas w naszych wymiarach nadal płynie,a jeśli ktoś z nas chciałby zostać tu na dłużej mogłoby to mieć opłakane skutki w jego świecie , a jeśli równowaga jednego świata zostanie zakłócona to równowaga we wszystkich światach także. Oczywiście na kawę,partyjkę pokera czy bilarda każdy może wpaść byle nie za długo
-A co z tym wszystkim co słyszycie ? Stykają się tu kultury całego świata, z każdego wieku jak to jest,że każdy wracając do domu nie opowiada o tym co widział i co słyszał?
-Bo gdyby to zrobił świat „pojechałby” innym torem myślenia,a harmonia i porządek rzeczy zostały by zachwiane i świat w którym każdy z nas żyje przestałby istnieć bo jeśli jeden przestaje to inne także
-Nie rozumiem
-Człowiek jest ograniczony rozumem i pewnych rzeczy pojąć nie potrafi jednak pamiętaj Wojciechu : bądź silny..
-Jak ta trzcina !
-Widzę,że już pojąłeś o co mi chodzi,na mnie niestety już czas
Z oddali usłyszałem dziwny dźwięki i światła nadjeżdżającego samochodu. Pascal wsiadł do czarnego mercedesa i odjechał, machając mi przez okno.
Wróciłem do karczmy gdzie jak przewidział Blaise zaczęła się kłótnia,Pasek kłócił się z kilkoma Butrymami o to,że ich panny nie są chętne do tańca. Usiadłem przy stoliku i przypomniałem sobie o mojej zupie. Nabrałem łyżką zupy. Zimna. Rozejrzałem się wokół i uśmiechnąłem się,barman to zauważył i też się uśmiechnął.



IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : 15 Stycznia 2012, 22:06:42 »
Cytuj
Nie jest to może opowiadanie o smokach, krasnoludach i innych bzdetach ale trochę fantastyki w nim jest. 

Chwała Ci za to! : ]

Opowiadanie, ogółem rzecz biorąc, bardzo mi się spodobało. Od połowy przestałem zwracać uwagę na brak spacji przy wyrazach po przecinku i kilka innych drobiazgów, a skupiłem się na samej akcji. Fakt, nie ma tutaj epickiej bitwy decydującej o losach dwóch niezależnych wymiarów, jednakowoż sama koncepcja jest genialna : ]

Cytuj
ten rękopis...pijacy,nie...brudasy..też nie...a tak ! dziady !
A ten fragment szczerze mnie rozbawił  ;>

Tak czy inaczej, mógłbym doczepić się do braku dodatkowych opisów przy kolejno następujących po sobie kwestiach, ale wyjątkowo nie przeszkadzało mi to :)

Cytuj
-A co z tym wszystkim co słyszycie ? Stykają się tu kultury całego świata, z każdego wieku jak to jest,że każdy wracając do domu nie opowiada o tym co widział i co słyszał?
-Bo gdyby to zrobił świat „pojechałby” innym torem myślenia,a harmonia i porządek rzeczy zostały by zachwiane i świat w którym każdy z nas żyje przestałby istnieć bo jeśli jeden przestaje to inne także

Tutaj bym się na chwile zatrzymał.
Załóżmy teoretycznie, że Lech Wałęsa dogadałby się z Mieszkiem I i podpowiedział/doradził w jakiejś konkretnej sprawie, bądź po prostu wyraził swoją opinię na dany temat, to czy zmianie nie uległby tor myślenia samego Mieszka, a co w następstwie zmieniałoby porządek rzeczy?

Rozmowa może przynieść jakieś refleksję, bądź doprowadzić do konkretnych wniosków.
W tym momencie zmieniłby się tor myślenia ( i działania ) danej postaci, bowiem inaczej zachowałby się:
- Mieszko I, który miał okazję rozmawiać z Lechem Wałęsą.
- Mieszko I, który nie miał okazji rozmawiać z Lechem Wałęsą.

Oczywiście Mieszko I (który rozmawiał) po powrocie do swojego wymiaru mógłby próbować postąpić tak, jakby postąpił nie będąc w posiadaniu informacji od Lecha Wałęsy i próbować postąpić, tak jakby tej rozmowy nigdy nie było. Jednakowoż sądzę, że to całkowicie niemożliwe, bo jak wyżej wyróżniłbym w obliczu tej sytuacji dwóch zupełnie alternatywnych Mieszków :D

Trochę to zakręcone, ale dawno żadne opowiadanie nie wywołało u mnie chęci jego rozwałkowania .

8.5/10 bo nie byłbym sobą, gdybym nie zaniżył oceny za brak opisów przy wypowiedziach bohaterów.


IP: Zapisane
Mejonezan

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 11


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : 16 Stycznia 2012, 16:22:22 »
Myślałem nad rozszerzeniem tego, coś w stylu amnezji po powrocie do swoich czasów bądź pakcie milczenia jednak z tym drugim byłby problem czy ktoś by go przestrzegał.


IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : 16 Stycznia 2012, 16:26:25 »
Amnezja wiarygodniejsza, choć też nie tłumaczyłaby wszystkiego. Tak czy inaczej opowiadanie super ;)


IP: Zapisane
Mejonezan

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 11


Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : 16 Stycznia 2012, 18:50:47 »
Chociaż pomysł z paktem milczenia można by rozwinąć sankcjami za niedotrzymanie tego paktu. Np jeśli dajmy na to Hitler złamał jego postanowienia i po dyskusji z uczonym z dzisiejszych czasów próbowałby stworzyć drony bojowe bądź kamizelki kuloodporne to do akcji wkroczyli by strażnicy czasu albo jakaś ładniejsza nazwa :) Odpowiadali by oni by takie zdarzenia nie miały miejsca i potrafili by nie tylko cofać czas ale także wymazywać pamięć - coś jak w Facetach w Czerni


IP: Zapisane
Strony: [1]    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.037 sekund z 17 zapytaniami.
                              Do góry