Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1]    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Akademia Wujka Hellsa (Czytany 3454 razy)
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« : 29 Marca 2012, 13:55:42 »

Wasze mózgi zostaną zniszczone. To chyba wiecie po samym tytule...Jeżeli myśleliście, że tylko Fergard jest w stanie napisać szkolną powiastkę o supernastolatkach i władcach piekła...Surprise, I'm back.

W dość dużym salonie znajdowała się czwórka nastolatków. Krótko ścięta blondynka w niebieskim dresie mruczała coś pod nosem, stojąc przy desce do prasowania. Na zielonej kanapie siedziała pozostała trójka, to jest przeglądająca pocztę dziewczyna z długimi, brązowymi włosami, którą „flankowała” dwójka z padami w dłoniach. Okularnik o brązowych włosach kierował poczynaniami Żelaznołuskiego, a jego przeciwnik, o włosach podobnej barwy, lecz nażelowanych, kontrolował Malanore. Słychać było tylko westchnienia, pomruki i stukanie w guziki. W końcu wielki smokowiec złapał za elfickiego wiedźmina i rozerwał go na sztuki. Jednym słowem, Kim Ironfist, Kate Windsdaughter, Marcus Aftermatch i Casper Stratoavis spędzali razem kolejne popołudnie.

- I znowu wygrałem. Starzejesz się, Marc – prychnął Casper, poprawiając okulary. Jego przeciwnik tylko pokręcił głową i demonstracyjnie pocałował Kate w czoło.
- A ja mam dziewczynę, nerdzie. Ugryź mnie – powiedział z jadowitym uśmiechem.
- Celuj w tchawicę! – krzyknęła radośnie prasująca Kim. W tym momencie Kate natknęła się na list, który ją zaciekawił. Kopertę znaczyła okrągła, zielona pieczęć z literami „GDA”, zaadresowana do całej ich czwórki.
- Patrzcie, to oferta jakiejś szkoły czy coś… – powiedziała, rozrywając kopertę.
- Skończyliśmy to liceum, mamy po 19 lat, możemy w końcu zostać najemnikami i ratować świat, a tu nam jakaś szkoła wysyła zaproszenie? Thanks but no thanks – prychnął Stratoavis. Zanim Marcus się odezwał, Kata syknęła.
- Ludu, pakujemy się. Czytajcie – powiedziała wręczając kopertę Marcusowi. Okularnik zapuścił żurawia, a Kim oderwała się od deski.

„Wobec licznych osiągnięć, zasług, a także nietypowych zdolności, mamy zaszczyt zaprosić Państwa do dołączenia do nowopowstałej Akademii Bohaterów, założonej z inicjatywy kierownictwa Gildii oraz Wysokiej Rady Organizacji Nacji Sojuszniczych. Jeżeli wyrażacie Państwo zainteresowanie, prosimy o stawienie się…”

- Że niby Gildia Mrocznych Zabójców otworzyła sobie SZKÓŁKĘ?! – krzyknęła z niedowierzeniem Kim.
- Tia, akademię nawet. Podali adresy, telefonu, miejsca, nazwiska…Podpisano z poważaniem, zastępca dyrektora, Banehallow… – czytała Windsdaughter. Casper wciągnął powietrze.
- Ściągnęli władcę Tartaru? To kto w takim razie jest dyrektorem? – zapytała Kim.
- To jest Gildia Mrocznych Zabójców. Kogo oni mogli tam wcisnąć, jak wam się wydaje? – parsknął Marcus, popijając sok ze szklanki, którą następnie odstawił na stół.
- Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę – pokręcił głową Stratoavis. – Coś jeszcze?
- Zgrupowanie za półtora miesiąca, na Azzinoth…Dołączyli bilety lotnicze…O kuźwa – sapnęła pod koniec szatynka.
- Pochwal się – mruknął Marcus.
- Płacą za uczęszczanie, poza matematyką i takimi jest szermierka, magia, alchemia, dają jeść i spać… – wypowiedziała na jednym oddechu dziewczyna Marcusa.
- Płacą za uczęszczanie – powiedziała jednym, radosnym głosem cała grupa. A potem rzucili się pakować bagaże…

---

Odziany w swój ciemnobrązowy, zniszczony płaszcz młodzieniec o zielonkawej, poznaczonej bliznami skórze przypatrywał się listowi trzymanemu w lewej dłoni. Jego białe oczy pozbawione były wyrazu, wiatr wył na szycie płaskowyżu, a upiór w ciemnym prochowcu zaglądał mu przez ramię.
- Za starzy jesteśmy, żeby się czegoś nauczyć…Nie musimy jeść ani spać…No i pieniądze nam nie potrzebne… – wyliczał Raynor Right. Jego brat tylko syknął i podrapał się po brodzie.
- Ale miło będzie pójść miedzy ludzi, którzy nie witają Cię mieczem i kulą ognistą…Ja tam myślę się wybrać – odpowiedział jego brat Christopher.
- Szef nie powinien mieć nic przeciwko…Pójdę jeszcze zrobić obchód, a ty pozbieraj nasze graty – westchnął niematerialny i uleciał w kierunku lasu krzywo zbitych krzyży i odrapanych kamiennych nagrobków. Chris zmiął w pięści kopertę, bezwiednie wysuwając cienkie, stalowe ostrze.
- Oh riiiiight… – mruknął sam do siebie, odchodząc w kierunku jedynego zabudowania na terenie Thur’Abisu, swej ponurej, zrujnowanej chatynki…

---

Huk wystrzału spłoszył stado ptaków, a także położył trupem jelenia z ziejącą dziurą w boku. Myśliwy odjął od twarzy długą strzelbę i poprawił swoje osobliwe okulary. Spore, idealnie okrągłe szkła, połączone wykrzywionym mostkiem w drucianych oprawkach dawno wyszły już z mody. Skrywały one piwne oczy, bladą twarz i długie, brązowe włosy sięgające za łopatki, związane czarną frotką w kitkę. Kilkudniowa broda okalała twarz strzelca, którego luźna kurtka i powiewająca pod nią koszulka sugerowała niezbyt rozwiniętą muskulaturę. Myśliwy przewiesił broń przez ramię i otarł twarz czarną rękawiczką bez palców, nie mógł mieć więcej jak dwadzieścia, może dwadzieścia pięć lat. Z gałęzi drzewa zeskoczył niemalże identyczny osobnik. To znaczy, ich twarze wyglądały jak lustrzane odbicia, bowiem „skoczek” nosił tylko wojskowe bojówki, czarne glany (tak samo jak jego sobowtór) i koszulkę typu bokserka, co ujawniało jego muskularne ręce i szeroką pierś. Prawą rękę spowijały fantazyjne, niebieskie tatuaże. Nie nosił okularów, włosy miał przycięte do ramion. Lewa nogawka owinięta była stalowym łańcuchem, przy pasku dyndała mu też kabura z myśliwskim nożem, zaś z ust smętnie zwisał dębowy listek. Szybkim ruchem dobył krótkiego ostrza i wbił je jeleniowi pod mostek.
- Spokojnie, malutki. Kraina wiecznych łowów czeka… – powiedział cicho do zwierzęcia, a potem zacmokał w kierunku strzelca. – Ładny strzał, brachu. Będzie co do garnka włożyć.
- Dzisiaj moja wachta na kuchni, czy zmotywujemy jakoś naszą siostrzyczkę do urzędowania w kuchni? – spytał okularnik oprawiającego zwierzynę.
- W sensie przystawisz jej kałasza do potylicy? Bo inaczej jej nie przekonasz – parsknął śmiechem domorosły łowca, złapał jelenia za poroże i zaczął ciągnąć go w kierunku małej leśniczówki.
- Masz rację, dam sobie radę…Jakieś wieści od Carrie? – spytał ten z dłuższymi włosami, poprawiając gumkę.
- Żadnych. Ale się o nią nie martwię, to duża dziewczynka z dużymi… – tu zwiesił na chwilę głos, poprawiając uścisk. Jego towarzysz spojrzał na niego znacząco. – skrzydełkami – dokończył z szerokim uśmiechem.
- Jaaasne, bracie. Znam Cię całe życie, ale tak, oczywiście, niech Ci będzie – parsknął z udawaną wesołością, a następnie zderzyli się pięściami.
- Jestem starszy, urodziłem się 7 minut wcześniej. Tak wiec nie pyskuj – warknął z udawaną złością, a następnie obaj bracia weszli do leśniczówki. Była ładnie i bogato wystrojona, ich kroki skierowały się jednak do piwnicy – ich przybrana siostra chyba by ich zaszlachtowała za wybrudzenie dywanów. Zastali ją w piwnicy. Była, cóż…niepozorna. Bracia mierzyli może metr osiemdziesiąt w wysokich butach, jednakże pakująca walizki dziewczyna sięgała każdemu może do obojczyków, była też bardzo szczupła…nie, po prostu chuda. Jej fioletowawe włosy chowały twarz. Ubrana była w czarne jeansy, czarną koszulkę i przydługi, szary sweter na guziki, na nogach, podobnie jak bliźniacy, nosiła czarne glany.
- A ty tak z własnej woli porządkujesz? – zapytał z autentycznym zdziwieniem okularnik.
- Nie, kretynie – powiedziała z uśmiechem, odwracając się. Miała szczupłą twarz i heterochromię – jednej oko było niebieskie, drugie zaś brązowe. – Sprawdziłam pocztę, dostaliśmy list.
- A co w nim było takiego ważne, że pakujesz nam wszystkim walizki? – rzucił pytaniem „opiekun” jelenia.
- Trzymaj, Will – powiedziała, wręczając mu kopertę z zieloną pieczęcią. Ten płynnie przekazał ją bratu.
- Móżdż, mózgu – ziewnął i zabrał się za skórowanie i dzielenie zwierzaka. Dziewczyna skwitowała to jęknięciem.
- Jak pobrudzisz mnie juchą, to cię zapierdolę – warknęła.
- Nie dasz rady.
- Coś wymyślę.
- Jesteś za głupia.
- Ale jestem śliczna.
- Jesteś kobietą.
- Mam cycki, przegrałeś.
- Misie, dajcie spokój – przerwał trwającą w najlepsze kłótnię „mózg”. – Taka okazja nie zdarza się dwa razy. Claudia, posuń się, pomogę Ci – powiedział do swej „siostry”. Razem raz dwa uporali się z bagażami.
- Powie mi ktoś w końcu o co się rozchodzi? – burknął okrwawiony Will.
- Wracamy do szkoły, bracie. Tym razem, żeby nauczyć się rzeczy przydatnych, jak walka, magia, alchemia… - zaczął tłumaczyć.
- Dobra, Jackie, dobra. Jak niby chcesz mnie przekonać? – machnął ręką drugi z braci.
- Płacą.
- Płacą?
- I dają jeść, i mieszkać, i pewnie chlać pozwalają.
- Płacą?
- Tak, młotku, płacą – westchnęła ciężko ciemnowłosa. – A poza tym, mamy zagwarantowane miejsca w GDA, nie będziemy już podrzędnymi najemnikami – na te słowa Will podniósł się ze stołka i podszedł do pozostałej dwójki. Jego brat objął w talii swą siostrę, a następnie zderzył się z bratem pięściami.
- Oto otwiera się przed nami świetlana przyszłość – rzekł filozoficznie.
- Z pełnymi portfelami i gardłami z wódką – dodał jego brat.
- I bez biednych, martwych leśnych zwierzątek – dorzuciła dziewczyna.
- Półtora miesiąca – powiedzieli zgodnie.



« Ostatnia zmiana: 29 Marca 2012, 17:07:35 wysłane przez Hellscream » IP: Zapisane
Fenir
Lupus Hellsus

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 182


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : 29 Marca 2012, 14:33:36 »
-Ghflwawa affjsahg kasdfghiasd osdg sdgsjdig
To jest opinia Fenira o opowiadaniu, którą wypowiedział chwilę po rozwaleniu mu mózgu.

Teraz na serio.
Jestem pełen podziwu dla autora, który wreszcie wziął się do roboty, zamiast biegać o lasce i krzyczeć "FOR THE HORDE ".
Czyta się to fajnie, stylistyka jest dobra, a błędów ortograficznych i interpunkcyjnych nie znalazłem (nie wiem czy to moja wina, czy sukces autora). Fragment kłótni z "-Mam cycki, przegrałeś" na końcu mnie rozwalił, normalnie spadłem z pufy, wsunąłem się pod łóżko i zacząłem śmiać. Dawno nie czytałem niczego tak dobrego.
Szkoda że mi nie płacą za uczęszczanie :(

Czekam na kolejną część opowiadania, kolejnego mema na górze i na odszkodowanie za mózg.



« Ostatnia zmiana: 29 Marca 2012, 18:11:40 wysłane przez Fenir » IP: Zapisane
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : 29 Marca 2012, 17:09:09 »
Wkradł się jeden błąd rzeczowy - różnobarwność tęczówki to heterochromia, a nie monochromia. :) Ale już poprawiłem.

A na przyszłość - PRZED przecinkami czy kropkami nie stawia się spacji, jedynie PO nich. Poprawię Ci, a następnym razem już o tym pamiętaj, bo ciężko się czyta. ;)
Pozdrawiam


IP: Zapisane
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : 30 Marca 2012, 01:08:09 »

W ciągu półtora miesiąca listy zdążyły zapewne dojść do wszystkich adresatów. W dzień mający zapoczątkować „rok akademicki” na jednej z wysp Azzinothu, konkretnie Wyspie Retta, zrobiło się wyjątkowo tłoczno. Wszystkim wiadome było, że Gildia kontroluje w praktyce cały kontynent, dlatego widok lądu przekształconego pod „studentów” zdziwił tylko nielicznych. Ci z lepszym wzrokiem mogli zobaczyć malujące się na horyzoncie budynki Akademii, a także pewnie osiedla mieszkalne. Na razie wyspa dała się poznać jako kraina zieleni, jednakże sztucznie stworzono nań pewnie wszystkie możliwe biomy.

- No i jesteśmy – powiedziała Kim do trójki swoich przyjaciół, wciągając powietrze w płuca. Znajdowali się w wielkim tłumie osobliwych, jednakże młodych osób. Casprowi mignęło w zbiorowisku tylko kilka znajomych twarzy – widział szarego gnolla o zielonych oczach, obdarzoną złym spojrzeniem elfkę o fioletowej skórze, kilku dawnych znajomych z Louisville, a także pewnego jegomościa, którego obecność zjeżyła mu włosy na karku i puściła pot na skroń.
- Wszystko w porządku, stary? – zapytał go Marcus. Stratoavis pokręcił głową.
- Christopher Right…Zresztą nieważne. Idźmy za tłumem, niedługo dojdziemy do tej cholernej uczelni – burknął, strącając ramię Aftermatcha i ruszając przed siebie. Kate westchnęła rozdzierająco.
- Jego znowu co ugryzło? – zapytała.
- Nie wiem. Znasz Caspra…niespecjalnie potrzebuje powodów.

- Ludzie – warknął Christopher jakby do siebie samego, potrącając po drodze jakiegoś chłopaka z czerwonymi włosami i przebitą brwią. Ten popchnął go (bez większych rezultatów).
- Patrz jak leziesz, obszarpańcu – warknął w kierunku Righta. Ten powoli obrócił się na pięcie. Jego puste, pozbawione koloru oczy zajrzały w głąb drugiego człowieka, a to jedno spojrzenie wystarczyło do złamania go.
- Jak mnie nazwałeś, żałosny worku mięsa? – powiedział cicho, przechylając się na bok.
- N-n-nic nie mówiłem – wydusił z siebie ten drugi.
- Nie podoba mi się Twoja gęba…Gdybym przeciął ją na pół, nabrałaby więcej uroku – rozmyślał Chris, zaciskając pieść, co spowodowało wyskoczenie jednego z ostrych jak brzytwa ostrzy z jego przedramienia. Znikąd zmaterializował się fantom w czarnym płaszczu.
- Poniechaj, bracie – rzekł Raynor. – Nie warto sobie robić wrogów już pierwszego dnia.
- Jaki z niego byłby wróg…Co najwyżej denat – westchnął ożywieniec, rozluźniając dłoń, chowając ostrze i zwracając się w swój kierunek.
- Dalej wydaje mi się, że tracimy tu czas – wtrącił upiór.
- You don’t say – sapnął Chris. – Nie przybyłem tu by marnować czas z tymi smarkaczami. Wyrwijmy się z tego tłumu.

- Sporo wiary – powiedziała sama do siebie fioletowowłosa. Zmieniła glany na obcasy i zrezygnowała ze swetra, jednakże niewiele poza tym. Bliźniacy konsekwentnie zakładali identyczne czarne glany i niebieskie jeansy, jednakże Jack nosił koszulkę i skórzaną kurtkę, zaś Will bezrękawnik, a w pasie przewiązał sobie lnianą chustę. Jego lewą nogę ponownie owijał łańcuch, przytrzymujący miecz o fantazyjnym ostrzu. Druga, bliźniaczo podobna broń, spoczywała na jego plecach. W podobny sposób jego brat nosił winchestera, przy pasku każdy z nich miał też po dwie beretty. Jedynie dziewczyna nie posiadała żadnej broni, przynajmniej żadnej widocznej.
- Nie ma co ukrywać. Jack, ktoś, kogo znamy?
- Elfka o fioletowej skórze to w połowie demon i córka piekielnego lorda Terrorana, Nimrodel. Ten w okularach z dwoma klingami na plecach to Casper Stratoavis. Widzisz tego w skórzanym płaszczu?
- Namierzony.
- To jest ożywieniec, Christopher Right i jego brat, Raynor…Dalej, ten gnoll z emblematem góry na piersi to Genn Jr. i tak, to syn Genna Szarej Grzywy. Dziewczyna z dwoma ninja-to, nazywa się Mordimer…
- ***aa – przerwała mu dziewczyna, uderzając go łokciem w mostek. – Przestań wszystko wiedzieć.
- Też cię kocham, Claudio – odpowiedział, przyciągając ją do siebie i całując w czoło. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, to byłaby ostatnia czynność w jego życiu.
- A, a ta laska z czerwonymi pasemkami to Ashley di Sangue, znany szermierz… – rzucił William.
- Hmm…Nie znam. Jak James Murthal kogoś nie zna, to ten ktoś nie istnieje – westchnął z rezygnacją Jack.
- Ignorant. O, a tamten gość to Jarko Cata, siła jak u ogra…
- Syn Siergieja Cata? – spytała Claudia.
- Nie inaczej. Nie podejrzewałem cię o taką zakazaną wiedzę – parsknął wesoło okularnik.
- Udziela mi się twój zapchany pierdołami umysł.
- Za tłumem, Willie? – spytał zrezygnowany „młodszy”.
- Za tłumem, Jackie.

---

Po dojściu do oddalonej nie więcej niż pół kilometra granicy Akademii, jej przyszłych uczniów czekała niespodzianka. Granice ogromnego, utrzymanego w stalowej tonacji kompleksu wyznaczał wysoki na cztery metry mur, zaś bramę zagradzał potężnych rozmiarów posąg o kształtach przypominających z grubsza ludzkie, uwieczniony w przyklęku. Miał brązowy, ziemisty kolor. Za jego plecami rozciągał się zielony, przystrzyżony trawnik, zdobiony przez liczne krzewy i drzewa – w tym jedno naprawdę wielkie i podejrzanie ruchliwe. Zieleń była poprzecinana białymi, brukowanymi wstęgami alejek. Na przód tłumu przeciskało się wyuczonymi ruchami przybrane rodzeństwo.
- Ma ktoś pomysł, jak obejść to cholerstwo? – usłyszeli głos ponad dwumetrowego człowieka z brązowym warkoczem na głowie i brodzie, przypominającym jakąś groteskową mieszaninę nordyckiego berserka i XX wiecznego fana metalu.
- Pierdolnij mu w ryj własną gębą, gorzej wyglądać nie będziesz – doradziła mu stojąca po jego prawicy dziewczyna, dość wysoka, jednak i tak wydająca się małą przy „wikingu”. Miała na sobie bojówki, znoszone trampki, fioletowy top i liczne ozdoby – bransolety, naszyjniki, pióra przyczepione do ramion – a także finezyjny, zielony tatuaż na lewym ramieniu, przedstawiający chyba jakiś gąszcz. Z kącika ust zwisał jej smętnie papieros.
- Gdyby się tak zastanowić… - zmarszczył czoło jej rozmówca. – NIE.
- To może go tak wypalić? – zapytał jakiś wyjątkowo młody chłopak z blond czupryną, trzaskając palcami i powołując przy tym kulę ognia.
- A przepalaj sobie litą skałę – burknął Will. – Co to jest za mur. Przełaziłem przez takie za dzieciaka, przeskakiwałem jak jeszcze brody nie mogłem zapuścić – dodał, splunął i wykonał z miejsca godny podziwu skok przez płot…aby zatrzymać się z głuchym łupnięciem na polu siłowym i „odlepić się” na ziemię. Tłum wybuchł śmiechem.
- Wiedziałeś, ty wredna żmija? – warknął pod adresem swego brata. Ten, nieudanie zachowują powagę, pokiwał głową.
- Pokonała Cię skała. How sad – stwierdziła rzeczowo Claudia, a potem machinalnie przybiła piątkę z Jackiem. Nawet na siebie nie spojrzeli, widać było, że częstymi ćwiczenia doprowadzili „high five” do perfekcji.
- Nie będzie mnie kamulec ograniczał – splunął ponownie William, wyszarpując z pochwy na plecach miecz i wyprowadzając pozostawiające złotą smugę cięcie ku górze, które wyniosło go dobre dwa metry w powietrze. Następnie opadł na ziemię, wbijając w nią ostrze. Rozległ się potężny huk, grunt eksplodował, jednakże kamienny strażnik pozostał niewzruszony.
- Że co ***? – podniósł z niedowierzeniem jedną brew Murthal. Wtem na kamieniu zajarzyły się pomarańczowym światłem dwa punkty, a po chwili uniosły się ku górze. Dopiero wtedy każdy nie-krasnolud (te pokapowałyby się od razu) zauważył głowę konstruktu.
- Jedynie godni. Mogą podać hasło. I przejść – powiedział bardzo powoli strażnik, cedząc każde słowo.
- Tandetne efekciarstwo – syknął Christopher Right i przeskoczył mur jak wcześniej próbował Will, zaś Raynor podążył za nim. Wywołało to pomruki wśród zebranych.
- Czujesz się gorszy? – kąśliwie rzuciła Claudia.
- A powinienem? – z lekkim zażenowanie zapytał brata Willie.
- Nie. Ogólnie użyta magia, jak ta, nie dotyka zawieszonych pomiędzy światem żywych i martwych.
- Dzięki, brachu.
- I na cholerę mu podnosisz samoocenę?!
- Bo jest moim bratem.
- Ja jestem twoją siostrą, goddamit!
- Ale jego mimo wszystko znam dłużej.
- Ale ja jestem ładniejsza i w ogóle.
- Słuszna uwaga.

---

A kiedy Claudia i Jack prowadzili jedną ze swoim radosnych przekomarzanek, multum ludzi próbowało podać strażnikowi hasło. William odkorkował butelkę czerwonego wina Bordeaux (dzięki bogu, że Republiki Francuskiej nie zdążyli zniszczyć orkowie, jak stało się ze wschodnimi krajami Barcji…), którym raczyli się w trójkę, ignorując uwagi drobnej kobiety, jakoby wino miało ich „wjebać”. Po długich, ciągnących się minutach do strażnika podeszła Kate Windsdaughter z listem od Gildii w dłoni i wyrecytowała, co następowało.
- Fortitudo et honorem super omnes – wypowiedziała niepewnie.
- Dobrze, dziecko. Pamiętajcie, że. Siła i Honor. Nade wszystko – mówił strażnik, nieśpiesznie podnosząc się i schodząc z drogi studentom.
- Piękna nieznajoma, jakżeś na to wpadła? – zapytał ją nieudany skoczek. Ta lekko zarumieniła się.
- Napisali pod koniec listu…Wypadało spróbować – wzruszyła ramionami i spróbowała szybko zniknąć w tłumie. Jednakże tłum postanowił iść do przodu.
- Jak już przy tym jesteśmy…Tygrys, czy jaguar? – zagadnął ją Jack.
- To bardzo…ważne…pytanie – wycedziła przez zęby Claudia. Kate zastanawiała się krótką chwilę.
- Jaguar, ale co to ma do rzeczy? – odpowiedziała, a potem zauważyła wyrwę w ludziach i zniknęła w niej. Obdarzona dwoma kolorami oczu dziewczyna wyrywała łopatki z jej pleców spojrzeniem.
- Buyah, siostrzyczko – zaśmiał się James, co okupił ciosem w podbródek.
- To jeszcze nie koniec. Ruszcie tyłki, idziemy – zakomenderowała i podniosła obu za ramiona. Przeszli przez bramę, ramię przy ramieniu…jeżeli pominąć pewne „różnice wysokościowe”.


IP: Zapisane
Fenir
Lupus Hellsus

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 182


Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : 31 Marca 2012, 16:02:20 »
Zostałem zaszantażowany, więc muszę to zrobić, bo nikt nie chce sprzedać duszy :( .
Że co ***? – podniósł z niedowierzeniem jedną brew Murthal. Wtem na kamieniu zajarzyły się pomarańczowym światłem dwa punkty, a po chwili uniosły się ku górze.

Chyba nie scenzurowałeś tego w surowej wersji, ponieważ z twojego kużwa pisanego przez "r", zostały trzy *. Poza tym nie ma żadnych błędów.

Tak swoją drogą widze co raz więcej nazw podobnych do tch Warcraftowych (Azeroth = Azzinoth, Windrunner=Windsdaughter) .


IP: Zapisane
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : 31 Marca 2012, 16:15:25 »
Na Tawernie jest autokorekta, przez co, jak to fajnie określiłeś "kuźwa przez r" zamienia się automatycznie w trzy gwiazdki. Jako autor opowiadań jestem z tego powodu niepocieszony. :(

No a Windsdaughter to inwencja twórcza Fergarda, z pretensjami do niego. :P
Pozdrawiam


IP: Zapisane
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : 31 Marca 2012, 16:55:25 »
Nieźle, nieźle.... goście z Lousville, metal wikingowie z wredną siostrą, ożywieńcy a'la volwerine na sterydach, futrzak junior.... jeszcze czekamy na wnuka Groma i możemy pożegnać się z akademią xD

Tak poza tym to niezły początek, choć śmierdzi mi poważnie Harrym Potterem, głównie ta akcja ze strażnikiem i Wiatrocórką (taka nowa Hermiona).


IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Fergard

***

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 224


Uncle Hells' faithful sidekick

Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : 31 Marca 2012, 22:21:50 »
Belegor zdążył mnie już uprzedzić... Oh well. Kate śmierdzi Hermioną na kilometr. Ja Ci dam Wiatrocórkę, ty spolszczaczu ty! >:(

Ale poza tym, wszystko zdaje się być ok, takie Hellscreamowe. Zobaczymy, jak to się dalej rozwinie - bo nie będę ukrywał, nie znam większości uczniów. Jeżeli Hellsa pisanie ma mankamenty, to zapewne podobnymi mankamentami jest fakt, że co i rusz pojawia się gdzieś nowa twarz. Ciężko zapanować nad takim majdanem.

Pozdrawiam


IP: Zapisane
Panzers roll forward and The Reaper follows them

Leaving tracks of blood, Panzers roll again

Your fate shows itself in shrapnel, smoke and tears

Who can stop these beasts, the source of all your fears?!
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : 31 Marca 2012, 22:34:18 »
Oj tam, bądźmy polakami, swój język mamy xD  :P

Póki co niestety wakat na nauczyciela został anulowany, a szkoda. Ciekaw jestem jaką to "radą pedagogiczną" będzie ten ork dysponował. Obstawiam, że Dazzle'a na sto procent, jakiegoś wampira, kilka cycatych elfek (bo jakżeby nie było ich w szkole tego starego z.... doświadczonego życiem orka), oraz pół-demonów lub zmutowanych, zmechanizowanych umarlaków.



IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #9 : 31 Marca 2012, 23:54:50 »
Zdradzę Wam tyle, że Dazzle nie będzie niczego uczył, pojawi się ulubieniec wszystkich Balor, a Genn będzie profesorem od skoku przez kozła. :P


IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #10 : 01 Kwietnia 2012, 00:13:04 »
Bardzo szybkie wprowadzenie, a i opisów troszku mało.
Większość opowiadania to dialog...
Nie lubię takiej formy choć u Ciebie Wujaszku jest strawna i bez błędów więc 8/10 daję uczciwie bez obawy o mój mózg.


IP: Zapisane
Falcon

***

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 31


Galeria piosenek w podpisie, wysyłaj swoje na PW!

Zobacz profil
« Odpowiedz #11 : 23 Kwietnia 2012, 20:08:13 »
Zdradzę Wam tyle, że Dazzle nie będzie niczego uczył, pojawi się ulubieniec wszystkich Balor, a Genn będzie profesorem od skoku przez kozła. :P
TUP! TUP! TUP!
Nie "spoileruj" bo użyje na prawdę ciężkich słów! Hultaju, nicponiu!
A tak na serio to mam zły humor i daje tylko 9/10 :P.


IP: Zapisane
Strony: [1]    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.035 sekund z 17 zapytaniami.
                              Do góry