Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1]    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Czarny Polak z Ponyville (Czytany 3515 razy)
Cahan
Człowiek - Szparag

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 751


Dragons, dragons everywhere

Zobacz profil
« : 28 Maja 2014, 22:07:30 »
Tak, temat może wydawać się dziwny, rasistowski i kontrowersyjny. Gwoli wyjaśnienia- jest to crossover i parodia kiepskich fanfików z polskiego fandomu mlp.

UWAGA: Fanfik zawiera treści kontrowersyjne, które mogą obrażać uczucia religijne i narodowościowe, co wcale nie jest jego celem. Jest to pozycja wyśmiewająca właśnie twory, które te uczucia obrażają i tak powinno to zostać odebrane.

Pozycja zawiera dużą dozę randomu.

Nie wiem, czy kiedykolwiek będę to kontynuować, ale nie wykluczam.
Wersja na Google Docs: https://docs.google.com/document/d/1-l_vFruP0dTORtMmF3K2Y0dHeg1xoUMmJA7em55l44Q/edit?usp=sharing


Czarny Polak z Ponyville

[Z][one shot][violence][romans][random] [comedy][human][crossover][zło][nie czytajcie tego][absurd]

autor: Cahan



Przerażony anioł Michał miotał się jak Rainbow Dash na widok szczotki do grzywy. Jako Stróż Księżniczki Luny był święcie przekonany, iż jej dusza wraz z sercem należą tylko i wyłącznie do niego. Niestety doszło do sytuacji iście przerażającej. Kiedy po tygodniowej popijawie z Jezusem wrócił do Canterlot, czekała go niemiła niespodzianka.
Polacy byli wszędzie. Księżniczka Celestia wraz ze swoją wierną gwardią zabarykadowała się w zamku, aby uchronić swe królewskie, fascynujące nozdrza przed smrodem niepranych białych skarpet, noszonych do klapek Kubota. Siedziała na swym złotym tronie, szlochając cicho i zajadając się ciastem czekoladowym z bitą śmietaną, polewą truskawkową, lukrem, cukrem pudrem oraz pałeczkami nawozowymi do storczyków.
- Luna… Nie ma mojej siostry! - białoplocista zaszlochała na widok błękitnookiego Michała.
Sługa Boży zaklął tak brzydko, że na twarzach pegazich gwardzistów wykwitły rumieńce. Bynajmniej nie od zapachu piwa, jaki roztaczał anioł.
- Ona… Jeden z Polaków, Krzysztof! Zamienił ją w człowieka! I uwiódł! Uprawiali czternastogodzinny seks i mnie nie zawołali! - jojczała Celestyna.
Gdyby nie był nieśmiertelnym, to zemdlałby niechybnie. To było nie do przyjęcia. Luna?! Jego Luna?! Z jakimś Krzyśkiem?! Bez ślubu?! Zhańbiona! Michał sprawdził ukradkiem, czy nie wyrosły mu dodatkowe rogi…
- Uratuję ją, Księżniczko! - rzekł, po czym zasalutował i teleportował się do miasta.
Wylądował w samym centrum canterlockiej zawieruchy. Metamorfował do swej zwyczajnej postaci i wyciągnął baseballa zza pazuchy. Nie był to zwykły, drewniany kij, lecz legendarna broń. Święta Pała dawała duży bonus do bicia heretyków, niepraktykujących, satanistów, innowierców, wierzących… No, ogólnie do bicia wszystkich.
Dookoła, wśród uroczych budynków, delikatnych arkad i krużganków, kręcili się jego niegdysiejsi rodacy. Właściwie to nie kręcili, a zataczali. Wszyscy Polacy, osobnicy męskiej nacji, potomkowie Imperium Rzymskiego, husarze monopolowych byli pijani w sztok. Co ciekawe, ci młodzi osobnicy mieli na sobie koszulki z postaciami z serialu MLP: FiM, opcjonalnie wokalistami zespołów metalowych. Bronies, bronies wszędzie…
Nieliczne kucyki wyglądały na niezwykle wymęczone. Szczególnie klacze. Ich potargana sierść wskazywała na to, iż Polacy zastosowali na nich broń masowej zagłady wynalezioną przez Telekonisie, czyli tulenie.
Michał podszedł do jednego z nich, długowłosego bruneta, półnagiego od pasa w dół i uderzył całą mocą Świętego Kaca. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Chłopak złapał się za głowę, ale przynajmniej wytrzeźwiał.
- Seba? To ty? - wymruczał półprzytomnym głosem.
- Nie, Michał anioł - Stróż Luny rozwinął swe pierzaste skrzydła, by pokazać broniemu, że nie takich na dzielni w Edenie już klepał. - Co ty tutaj robisz? Jak się tu znalazłeś? - zapytał uprzejmie, podnosząc lekko swój błogosławiony oręż.
- Krzysiek wbił nam na chatę, miał taką rękawicę jakąś. I nas przeniósł. Ale fajnie, nie?
- Nie.
Było dużo gorzej niż myślał. Polacy nie tylko byli wszędzie, nie tylko ukradli jego dziewczynę, ale i zdobyli Legendarną Polską Rękawicę! Artefakt, wobec którego nawet sam Michał był bezradny, ba nawet Bóg nie dałby rady… Potrzebował bohatera, jedynego, którego nawet polscy bronies się lękali. Niestety nie znał miana wybrańca. Przerażeni jego potęgą Polacy też nie.
Walnął nudystę Świętą Pałą, posyłając go w otchłanie piekielne, gdzie będzie prześladował te same diabły, które niegdyś opętały Lyrę. Jeśli Polacy byli wszędzie, to mogli by w końcu być również w Piekle, gdzie przysłużyliby się sprawie.
Teleportował się do Nieba, by poradzić się, gdzie szukać Wybrańca.

***

Dark Momentum machał swymi, czarnymi jak bezksiężycowa noc w ciemnej jaskini, skrzydłami. Bezchmurne niebo wprost prosiło się by po nim polatać. Rainbow Dash ledwo dotrzymywała mu lotu. Ziajała ciężko, a z piersi odpadały jej płaty gęstej piany. Tęczowy ślad rozwijał się po nieboskłonie obok pasa utkanego z samego mroku, jaki pozostawiał za sobą czarny pegaz.
Zaledwie wczoraj nie umiał latać i zaledwie wczoraj się nauczył. Niestety jego poziom był marny. Latał zaledwie tak szybko jak tęczowogrzywa klacz. Dzisiaj Dashie udzielała mu dalszych korepetycji. Tematem lekcji było „Jak zrobić Sonic Rainboom”. Dark Momentum nie zadowalały robione postępy. Wciąż nie mógł pobić swojego porannego rekordu: zrobienia serii sześćdziesięciu dwóch Sonic Rainboomów. Ale i tak niebo nad Ponyville jaśniało dzisiaj od wybuchów uwalnianej przez skrzydła pegaza magii.
- Stój! Przerwy! Wody! - wysapała zmęczona cyjanowa klacz.
Dark Momentum zatrzymał się. Wylądowali na schodkach podniebnego domu tęczowej pegaz. Nieśmiały i zamknięty w sobie ogier spojrzał swymi czerwonymi oczami w różowe ślepia Rainbow. Podobała mu się, ale przy Fluttershy nie istniała. Ale przecież była jej przyjaciółką, więc może, może…
- Słuchaj, Dash, chodzi o to, że ja… - zająknął się czarny pegaz.
- Tak, co? - Element Lojalności nadstawił uszu.
- Nie miałem rodziców, całe życie spędziłem w tym opuszczonym domu na obrzeżach Ponyville, a teraz chciałbym założyć rodzinę. Ale najpierw trzeba się zakochać, mogłabyś mi pomóc? - zapytał nieśmiało.
Dashie pobladła. Wyglądała jak gdyby prąd ją kopnął. Nawet zszokowany wiatr przestał wprawiać jej rozczochraną grzywę w jeszcze większy nieład.
- Że jak?!
- No, czy mogłabyś mi wyjaśnić na czym zakochanie polega i jak to zrobić?
Rainbow Dash zamyśliła się przez chwilę, po czym zeskoczyła w dół, kierując się błyskawicznie w stronę miasteczka. Dark Momentum został sam.
Czekanie dłużyło się w nieskończoność. Tęczółka nie wracała od całych pięciu minut, przez co z oczu pegaza poleciały łzy. Czuł się opuszczony i pozostawiony sam na pastwę losu. Znów. Najpierw rodzice, teraz Element Lojalności.
Coś jest ze mną nie tak, coś musi być ze mną nie tak, skoro nikt nie chce okazać mi odrobiny ciepła…
- Wróciłam!
Głośny okrzyk RD wyrwał go z marazmu. Tęczowogrzywa trzymała coś pod lewym skrzydłem. Książkę. Chwyciła ją w zęby i podała Darkowi. Czarny pegaz odgarnął resztki śliny, kurzu, sałaty oraz pajęczyn, zakrywające okładkę książki.
- „Cierpienia Młodego Ogiera”…
- Twilight powiedziała, że to najlepsza historia o miłości, jaką kiedykolwiek napisano - wypaliła Dashie, podskakując radośnie.
Momentum w mgnieniu oka przekartkował całą książkę i już znał jej treść od deski do deski. Twilight wczoraj w nocy nauczyła go czytać i pisać. Wystarczyło, że pegaz musnął okładkę i już wiedział wszystko.
Życie kucyka imieniem Dark Momentum było istną tragedią. Nie był w stanie osiągnąć perfekcji w niczym; nie dostał Znaczka ani za latanie, ani za czytanie… Wszyscy myśleli, że to przez jego mroczną przeszłość. A on po prostu był beznadziejny we wszystkim.
Ale teraz już wiedział; wiedział, co musi zrobić. Niestety Fluttershy nie miała narzeczonego, który mógłby pożyczyć mu pistolet. Była wolna jak ptak i nieśmiała niczym mysikrólik. Dlatego właśnie czarny pegaz postanowił złożyć jej małą wizytę.
Szybko pożegnał się z Dashie i już po jednej trzeciej sekundy znalazł się przed chatką maślanej klaczy. Niewielki, przywodzący na myśl skrzyżowanie domu, drzewa i pagórka domek znajdował się pod lasem Everfree. Niektóre kucyki bały się tu zapuszczać, zwłaszcza że prócz puszystych króliczków Drżypłoszka trzymała też niedźwiedzie, węże, pająki i inne ciekawe istoty. Czerwonooki ogier przez moment zawahał się. Był zbyt nieśmiały by wyznać Flutterce co do niej czuje.
- Witaj, Dark - usłyszał delikatny głos tuż za swoimi plecami.
Jego kamienne serce drgnęło i rozpłynęło się od wszechogarniającego go ciepła. Ten uśmiech, na słodkiej, żółtej niczym prawidłowy mocz, twarzyczce okolonej aureolą różowych włosów… Ten moment był najwspanialszą chwilą w całym dotychczasowym życiu Momentum. Nigdy wcześniej jego wątroba nie mówiła mu, iż żółć może być aż tak słodka.
- Dzień dobry, Fluttershy. Ślicznie dziś wyglądasz - powiedział, uśmiechając się uwodzicielsko.
Morskooka pegaz zarumieniła się ślicznie i zatrzepotała rzęsami. Tego Dark już nie wytrzymał. Czarny pegaz objął ją i zaczął całować namiętnie, ona zaś już po chwili odpowiedziała tym samym. Spletli się jak dwa glonojady przyssawkami[1], wymieniające się śliną. W końcu maślana klacz oderwała się od Dark Momentum i mruknęła, jednocześnie obdarzając go głodnym spojrzeniem:
- Weź mnie! Weź mnie tu i teraz!
- Nie, Fluttershy. To niemożliwe…
- Dlaczego? Dlaczego? Och! Och! Dark Momentum! Kocham cię!
Srebrnogrzywy zamyślił się. Przecież nic nie stało na przeszkodzie by wziął, cokolwiek to znaczy, Drżypłoszkę. Ale nie mógł. Podręcznik, który zdobyła dla niego Rainbow, nie zakładał niczego takiego. Powinna mu powiedzieć, że go nie chce, że ma innego, a tymczasem… Ale nie mógł tak po prostu nic nie zrobić. Objął ją i przytulił, szepcząc:
- Jeszcze nie czas na to maleńka, jeszcze nie czas… Nie uważasz, że miłość to coś więcej niż cielesne pożądanie? W końcu Ogier i Lotta nigdy nie skonsumowali swojego związku…
- Co?! - krzyknęła maślana pegaz.
Dark Momentum pogładził ją po różowej grzywie i pocałował leciutko. Nikt nie rozumiał go tak dobrze jak Fluttershy, ale teraz doszło między nimi do nieporozumienia, spowodowanego jego niedobrym, zbyt sporym oczytaniem.
- Po prostu, nie sądzisz, iż powinniśmy wyprawić wielkie wesele, zaprosić na nie same księżniczki oraz całą resztę Equestrii? A potem spłodzilibyśmy kopę źrebaczków? Po mnie miałyby czarną sierść, a po tobie różowe grzywy…
- Tak, tak! Idę pisać zaproszenia! Yay! Rarity na pewno się ucieszy, ona uwielbia takie rzeczy! - podniecała się Drżypłoszka.
Odleciała, wlokąc się jak żółw. Przeciwieństwa się przyciągają. Idealna Fluttershy i on, tak bardzo niedoskonały. Ona słoneczna jak letni poranek, on mroczny jak bezśnieżna zimowa noc.

Nawet domu nie miał. Dlatego mieszkał u Twilight w bibliotece. Panna Sparkle nie dała mu wydrzeć swojego łóżka, zaś koszyk Spike’a był dla ogiera za mały, tedy spał na dywaniku łazienkowym, przeniesionym do sypialni fioletowej jednorożec.
Był środek nocy, a Dark Momentum leżał i rozmyślał o wielu rzeczach; o śmierci, o Fluttershy, o swojej mrocznej przeszłości, o braku talentów, o śmierci, o Fluttershy, o swoich rodzicach, których nawet nie znał, a którzy niechybnie zostali zabici przez Maba, złego smoka, który terroryzował Equestrię tysiąc lat temu, otwierając Wrota Światów i tworząc drogę dla potworów zwanych ponyfagami.
Zasnął dopiero nad ranem. Śniły mu się rzeczy wielkie, piękne i zdolne zmienić całą Equestrię. W jednej z jego wizji Twilight sama posprzątała wnętrze swojego drzewa, którym była tak naprawdę Drżypłoszka, przemieniona przez Rarity, która była zazdrosna o to, iż on, Dark Momentum, wybrał maślaną klacz zamiast niej.
Obudził się koło południa. Był sam, w bibliotece było pusto. Już chciał zanieść się płaczem, że znowu go opuszczono, ale przypomniał sobie, iż jego gospodyni mówiła wczoraj, że jedzie do Crystal Empire, w celu spotkania się z księżniczką Pasztet, tzn. Cadance, czyli Kredens. Dlatego zszedł do kuchni, by zrobić sobie śniadanie.
Powoli przeżuwał kanapkę z pietruszką, doceniając jej bogaty bukiet i półwytrawny smak. Dodanie strychniny było naprawdę dobrym pomysłem, który wyciągnął całą esencję smaku.
Nagle na środku pomieszczenia pojawił się biały jednorożec o czarnej grzywie i błękitnych oczach, który metamorfował w dziwną, wysoką istotę. W skrzydlatego człowieka, ze skrzydłami. Nad głową anioła unosiła się złota obręcz. Czarnowłosy mężczyzna miał na sobie śnieżnobiały dres, zaś w ręku trzymał kij baseballowy.
- Witaj, Wybrańcze! Jam jest anioł Michał! Przybyłem by objawić ci, że tylko ty możesz uratować Equestrię przed wszechobecnymi Polakami - rzekł dostojny przybysz.
Dark Momentum osłupiał, przecież to było niemożliwe, nie… On, tak beznadziejny kucyk po prostu nie mógł być Wybrańcem. Ale…
- Skąd wiesz, że to właśnie ja jestem Wybrańcem? - zapytał.
Michał nie odpowiedział. Sąsiad Jana Pawła II wskazał na coś za oknem. Na jednym z parapetów siedział biały gołąb, trzymający w dziobie gametofit torfowca zwyczajnego, symbol mocy, magii i wspaniałości.
- Bóg mi wskazał - odparł w końcu anioł. - Jak masz na imię?
- Jestem Dark Momentum.
Stróż Luny spojrzał na niego swoimi mądrymi, niebieskimi oczami i rzekł:
- Dzielny Wybrańcze, musisz użyć swojej magii by dezaktywować rękawicę i odesłać Polaków, którzy porwali moją Lunę. Bez tego Królestwo Equestrii upadnie, a ja nigdy nie wykorzystam zgody od Jezusa na seks z Księżniczką Nocy…
Czarny pegaz zamyślił się. To wszystko przypominało wyjątkowo dziwny sen. Ale wczoraj wieczorem nie jadł ogórków i nie popijał ich mlekiem. Sam przed sobą musiał jednak przyznać, iż był niezwykłym osobnikiem. Po pierwsze, był czarny. Po drugie, był czerwonookim pegazem. Po trzecie, nie miał rodziców. Po czwarte, nie miał znaczka. Ale czy taka beznadzieja, która nie umie wykonać nawet stu Sonic Rainboomów na raz, może być Wybrańcem?
- O wielki Michale! Ale ja nie umiem używać magii… - powiedział Dark.
- Nie?! Jak to?! W takim razie będę musiał cię zabrać do stwórcy wszystkich kucy, który nauczy cię tak zaawansowanych czarów, o których nie śniło się nawet Celestii po obejrzeniu obrad polskiego sejmu. Wyruszamy natychmiast!
- Poczekaj, muszę zostawić jakąś notatkę dla Twilight.
Michał anioł kiwnął głową z aprobatą. W końcu znał się na kobietach jak mało kto. Wiedział co lubią, w końcu oglądał MLP:FiM. Np. ciastka, czekoladę, chipsy, ciepłą kąpiel, śniadania do łóżka.
Momentum znalazł jakąś kartkę, pióro i atrament. Pośpiesznie naskrobał kilka słów.

„Droga Twailait Sparkle!

Właśnie odwiedził mnie anioł Mihau, ktury żecze, isz jestem Wybrańcem i tylko ja mogę ocalić świat pżed najazdem Polaków, co są wszędzie. Dlatego idę na misję.

Pżekaż Flaterszaj, rze jom koham.

dark momentum”

Dark przejrzał raz jeszcze swoją notatkę, sprawdzając czy nie popełnił żadnego błędu. Zadowolony ze swojej doskonałej znajomości ortografii odwrócił się do Michała i dał mu znak, że mogą ruszać w drogę.

***

Twilight Sparkle znalazła karteczkę pozostawioną jej przez czarnego pegaza. Przerażona jednorożec natychmiast zawołała Spike’a i kazała mu wysłać list do Księżniczki Celestii. W końcu Equestria była zagrożona, więc ona, Twilight, już dawno powinna była zwołać żołnierzy, znaczy się dziewczyny i lecieć na ratunek. A tymczasem wysłano Wybrańca?! Jak to?! Przecież to ona powinna być Wybrańcem! No i dlaczego Dark Momentum kocha Fluttershy, a nie ją?!
Odpowiedź od solarnej władczyni nie przyszła, co panna Sparkle skomentowała głośnym…
- ADENOZYNO TRÓJFOSFORAN! METAGENEZA IZOMORFICZNA! DINUKLEOTYD NIKOTYAMIDOADENINOWY! CHOLERA!
Wiedziała jedno, że przed wyruszeniem w drogę, należy zebrać drużynę.

***

Srebrnogrzywy posłusznie kłusował obok anioła Michała. Niebiański posłaniec rozglądał się uważnie na boki, jak gdyby wypatrywał niebezpieczeństwa. Jak dotąd zaatakował ich tylko Discord, ale dostał Świętą Pałą i dał sobie spokój, kwicząc coś o znęcaniu się nad zwierzętami. Twierdza Sagitariusa, tak właśnie nazywał się bowiem twórca kucyków przypominała istny labirynt. Na szczęście sąsiad Jana Pawła II znał drogę. Wyjawił mu ją Draconequi po rzuceniu na niego zaklęcia Strappado.
W końcu doszli do sali tronowej. Na Żelaznym Tronie Aegona Zdobywcy, zrobionym ze stopionych mieczy pokonanych władców Westeros, zasiadał wysoki mężczyzna w wojskowym mundurze, zajęty lekturą „Pieśni Lodu i Ognia”. Długie brązowe włosy opadały mu na ramiona. Sagitarius zakończył POVa Tyriona i podniósł wzrok. Stwórca kucyków poderwał się nagle, odsłaniając naszywkę na rękawie munduru. Anioł prawie zemdlał. Przed sobą miał kolejnego Polaka.
- Co wy tu, ***, robicie?! W pizdu! - zdziwił się Sagitarius, potwierdzając swoje polskie korzenie.
- Bądź pozdrowiony, Wielki Sagitariusie! Jam jest anioł Michał, przyprowadziłem Wybrańca, abyś nauczył go magii…
Strzelec przetarł oczy, najwidoczniej zastanawiając się, czy to co wziął za mąkę na pewno nią było. Nie na co dzień widuje się czarne pegazy oraz anioły ubrane w białe dresy.
- Wybraniec?! Jaki Wybraniec? Co się dzieje?!
- Ten kuc - anioł wskazał na czerwonookiego ogiera - to jest Dark Momentum. Sam Bóg wybrał go, jako jedynego, który zdolny jest zatrzymać inwazję Polaków. Niestety, nie odblokował jeszcze swojej magii, tylko ty możesz to zrobić, Panie!
- A dlaczego miałbym wam niby pomóc?
- Bo Polak Krzysztof uprowadził księżniczkę Lunę i ją teraz bałamuci…
- Moją córkę?! Moją małą Lunę?! - wrzasnął potężnie Sagitarius. - Już ja im pokażę! Gdzie on jest?!
- Nie wiem, ale ma Legendarną Rękawicę…
- No to bez Wybrańca ani rusz - oklapł stwórca kucyków. - Ty będziesz wybrańcem, Dark Momentum. Bo dalej nie chce mi się szukać. A ciebie nikt nie lubi, więc można cię poświęcić.
Stróż Luny wykonał facepalma. Ale ucieszył się też wyraźnie, że dyskusja w końcu przyniosła jakiś efekt. W końcu przeszli do konkretów.
- No więc uczyń czarnego pegaza IMBA i lecimy z tym koksem!
- Nie mogę uczynić Dark Momentum IMBA - odparł smutno Strzelec.
- Jak?! Dlaczego?! - zdziwił się Michał.
- Ponieważ tylko Celestia może tworzyć Irracjonalnie Mroczne Boskie Alikorny. Ale mogę uwolnić magię. Jednak to stanie się tylko wtedy, jeśli Momentum przyjmie swoją mroczną przeszłość - Sagitarius przerwał swój wywód i zwrócił się do czarnego pegaza. - Czy jesteś na to gotowy, Wybrańcze?
Dark Momentum zastanowił się. Bardzo chciał odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytania o swoim istnieniu. Nie wiedział nawet tak podstawowych rzeczy, jak to czy jego matka lubiła pierogi, ani czy jego ojciec golił brodę. Z drugiej strony bał się, że spłodził go Sombra razem z Discordem albo, co gorsza, babcia Kowal razem z Big Maciem. W końcu jednak skinął głową.
Stwórca kucyków podniósł ręce w górę i zwinął je w pięści, wokół których zaczęła zbierać się krwista, jak stek, magia. Czarodziejskie wyładowania rozrastały się, sycząc i warcząc, po czym owinęły się wokół czarnego pegaza niczym kopulujące ośmiornice.

***

Ciemność, wszędzie ciemność. I zimno. Lodowe pustkowie pełne ciszy, mrozu oraz wilczej zamieci. Białego zimna i białego światła. Nagle świat odrodził się z białego ziarna, które nie wykiełkowało, lecz wybuchło płomieniem.
Kto śpiewa?
Smoki?
Nie… To chyba co innego.
Dark Momentum otworzył oczy. I osłupiał, gdyż widok był niezwykły. Przed nim, na podłodze z brązowego kamienia, ktoś wyrysował białą kredą heksagram. Wpisano w niego różne dziwne symbole. Dookoła stały zakapturzone kucyki. Alikorny, sądząc po rogach i skrzydłach, to wszystkie czarne.

Versus Momentus, mafeerak far gran!
Vonus, ho dah, morohk vo zindro zahn!
Dark kucys hangar!

Błysnęło oślepiająco, a w środku heksagramu zmaterializowała się ciemność, która narastała coraz bardziej, a w końcu zmieniła się w źrebię czarnego pegaza. W ogierka o szkarłatnych oczach i srebrnej grzywie.

***

Obraz zmienił się. Znów zobaczył samego siebie, tym razem nieco starszego. Miał może z 10 lat. Tańczył z mieczem na zamkowym dziedzińcu, a wysoki alikorn o białej grzywie i smoczych oczach krzyczał:
- Tempo, tempo! Parada, cios, odskok!
Wiedźmin. I to nie kto inny, jak słynny Biały Timberwolf.
- Dobrze, bardzo dobrze. Możesz zdjąć opaskę z oczu, Dark Momentum.
Wychowali mnie wiedźmini? To niemożliwe! Może ja naprawdę jestem Wybrańcem?

***

Czarny pegaz leżał martwy. Selekcjonerki Poległych unosiły się nad jego zakrwawionym ciałem. Śpiewały, nuciły jakąś pieśń. Pasma złotej magii otaczały Dark Momentum, by wniknąć do jego serca i dać mu ciepło.
Teleportowano go do tego opuszczonego domu w Ponyville, w którym znalazła go Twilight.
Czerwone oko otworzyło się, a złota smoczyca Harmonia zanuciła:
- Czas wypełnić przeznaczenie! Leć, Dark Momentum, leć! Ocal Equestrię i niech zapanuje światło, z mroku zrodzone!

***

Srebrnogrzywy podniósł się z zimnej posadzki. Przetarł oczy kopytem, bo obraz mu się lekko rozjeżdżał. Czuł bolesną pustkę w sercu. Żałował, że nadal tak mało wiedział o swojej przeszłości. Nie miał rodziców, ale miał wiedźminów. Obiecał sobie, iż jak tylko ta przygoda się zakończy, to ich odszuka.
- I jak? - zapytał z troską anioł Michał.
Dark Momentum skinął łbem. Był gotów ponieść to brzemię, był gotów użyć magii. Zagłębił się w najmroczniejszą część swojej duszy i przywołał płomień. Sagitarius i Michał aż pisnęli na ten mały pokaz nowych umiejętności czarnego pegaza. Tak naprawdę żaden z nich nie wierzył, że to się uda. A jednak.
- To gdzie jest ten Krzysztof i jego rękawica? - zapytał Dark Momentum.
W jego szkarłatnych ślepiach grała rządza mordu. Wyobrażał sobie Polaka jeszcze brzydszego niż stwórca kucyków, który obejmuje jego Fluttershy. Musiał pokonać ich wszystkich.

Michał teleportował ich do samego serca koszmaru. Natężenie Polaków na metr kwadratowy było tu większe niż gdziekolwiek indziej. Miejsce to wyglądało jak jakiś zniszczony zamek i chyba kiedyś nim było, ale z powodu obecnych rezydentów, to bardziej przypominało jednak oborę.
Na samym końcu sali, na podwyższeniu znajdowały się dwa trony. Na jednym zasiadał mężczyzna w białym podkoszulku, slipkach i z dwuręcznym mieczem na plecach. Nosił również rękawicę. Na drugim tronie siedziała smukła, drobna kobieta o granatowych włosach. Uśmiechnęła się szeroko na ich widok i krzyknęła radośnie:
- Cześć, Michał! Poznaj Krzysia, mojego chłopaka! Krzysiu, to jest Michał, mój anioł stróż!
Michał wyciągnął swojego baseballa i wyglądało na to, że zaraz Krzysztof Polak dowie się, że ma jakiś problem. Sąsiad Jana Pawła II się jednak rozmyślił i tylko wysyczał zza zaciśniętych warg:
- Luno! Jak mogłaś! Bez ślubu! Z takim grzesznikiem! I jak ty wyglądasz, moja droga…
Księżniczka nocy wyglądała naprawdę ładnie. Miała lekko trójkątną twarz i biust w rozmiarze G.
- Ty idioto - Sagitarius przerwał odzianemu w biały dres aniołowi. - Coś ty narobił, Krzysztofie! Zalałeś całą Equestrię Polakami! Głupcze! Czy ty wiesz, czym to grozi!
- Nie - odpowiedział chłopak Luny.
- Ja też nie, ale musimy coś z tym zrobić - stwierdził Strzelec.
Nagle za ich plecami rozległy się radosne krzyki Polaków.
- Mane Six! Mane Six tu jest!
Przerażony Dark Momentum odwrócił się i rzeczywiście, zobaczył wszystkie Elementy Harmonii, w tym Fluttershy. Wszystkie klacze nosiły złote zbroje i trzymały w pogotowiu miecze, topory, partyzany i korbacze.
- Bić Polaków! - wrzasnęła Rainbow Dash, rzucając się na pierwszego z brzegu ze swoim labrasem.
Nieszczęsny brony straciłby głowę, gdyby Applejack w ostatnim momencie nie złapała Dashie za ogon.
- Szanowni Polacy! To jest nasza Equestria i albo wyniesiecie się z niej po dobroci, albo zaraz urządzimy wam tu krwawą tęczę Harmonii! - oznajmiła fioletowa jednorożec.
Luna wstała ze swojego tronu i rzekła:
- Twilight Sparkle! Nakazujemy wam natychmiast opuścić broń i zakazuję wam dokonać aktu jakiejkolwiek agresji w stosunku do naszych przyjaciół, Polaków. A ty - kobieta zwróciła się do Michała - nie bądź zazdrosny, tylko przynieś mi jakiegoś schaboszczaka, bom głodna.
Michał pokiwał głową i zniknął. Teraz na placu boju pozostali tylko Sagitarius razem z Dark Momentum.
- Wybacz, Wybrańcze, ale tę bitwę będziesz musiał stoczyć sam. Polacy nie mogą zniszczyć Królestwa Equestrii…
- Ale ojcze! Krzysztof i ja… Ja go kocham! - załkała Luna.
- To jest kolejny powód, dla którego jego głowę należy nabić na pikę, córeczko - odparł łagodnie. - Czyń swoją powinność, czarny pegazie.
Dark Momentum skoczył w górę i błyskawicznie otoczył Polaków. Mane Six zaczęło śpiewać[2].

Dark Momentum, Dark Momentum,
by his honor is sworn
To keep evil forever at bay!
And the fiercest foes rout
when they hear triumph's shout,
Dark Momentum, for your blessing we pray!

Hearken now, sons of snow, to an age, long ago
and the tale, boldly told, of the one!
Who was kin to both witcher
and the races of ponies
with a power to rival the sun
cut through enemies all, master of war
Savior of Equestria Time!
Krzysztof, Bane of Kings,
ancient shadow unbound,
with a hunger to swallow the world!

But a day, shall arise,
when the dark Polish lies,
will be silenced forever and then!
Fair Equestria will be free from foul Krzysztof's maw!

Dark Momentum, Dark Momentum,
by his honor is sworn
To keep evil forever at bay!
And the fiercest foes rout
when they hear triumph's shout,
Dark Momentum, for your blessing we pray!

Krzysztof również wstał. Jego rękawica zalśniła wrogim, niebieskim światłem i wystrzeliła wiązkę energii w stronę szkarłatnookiego ogiera. Dark Momentum zręcznie wykonał zwód, jednocześnie wyzwalając dwa Sonic Rainboomy i posyłając falę czarnej magii w stronę Polaka.
Dwie siły ścierały się pod sufitem Zamku Królewskich Sióstr. Grzmiało i błyskało.
- Avada Kedavra! - krzyknął Krzysio.
- Jobsa hopsa! - skontrował Dark.
Czarny pegaz przypomniał sobie o swoim trudnym dzieciństwie i pogardliwie splunął na Polaków, którzy byli wszędzie. Kilku natychmiast się od tego stopiło.
Ta chwila nieuwagi kosztowała go dużo. Chłopak Luny już leciał na niego, lewitując przed sobą butelkę wybielacza marki „Nyx”. Już odkręcił nakrętkę, już prawie ciecz poleciała na Dark Momentum…
ŁUP!
Krzysztofa aż odrzuciło. Anioł Michał teleportował się w ostatnim momencie i uderzył go Świętą Pałą. Wybielacz chlusnął na biały dres sąsiada Jana Pawła II, nie czyniąc mu najmniejszej szkody.
- Widzę twoją duszę, Krzysztofie! Jest czarna! Jako i ty, Polaku! - oznajmił anioł.
- Michał, zdejmij okulary przeciwsłoneczne, bo nic nie widzisz! - poradził Sagitarius.
HLUP!
BLURP!
ŁUP!
TRATATA!
FUS ROO YAY!
Obraz stał się zupełnie biały. Dark Momentum podniósł się z sufitu. Głowa bolała go jak po wixie u Pinkie Pie.
ŁUP!
Żebra chrupnęły. Czarny pegaz zdenerwował się nie na żarty. Odszukał wzrokiem Krzysztofa, ciskającego cegłami i zaszarżował w jego kierunku. Plótł zaklęcie.
- Magiczny Panzerfaust rozwali nawet Lauren Faust!
- Co? - mruknął Polak.
- Dalej, dalej, Dark Momentum! Dasz radę, Wybrańcze! - skandowało Mane Six. Sagitarius wtórował im.
- Krzysio! Krzysio! - darli się Polacy.
- Przestańcie! - beczała Luna.
JEBUDU!
WIUT!
Srebrnogrzywy uderzył w imigranta. Obaj zwarli się w śmiertelnym uścisku. Krzysztof miał rękawicę, a Dark 500 kg żywej masy. Polak nie mógł tego wygrać, szczególnie, że po stronie Momentum stały takie gwiazdy jak Ogier Werter i Kucdian. To od nich nauczył się jak należy walczyć.
- Michał, przywal mu baseballem! Szybko! - wrzasnął czerwonooki.
- Nie - zaprotestował Sagitarius. - To twoja walka, Dark Momentum. Niech Moc będzie z tobą.
-  I z duchem twoim - potwierdził Stróż Luny.
- Dasz radę, dasz radę! - wzdychała Drżypłoszka.
Rarity zganiła ją za takie wyznania na polu bitwy. Biała klacz miała duszę barbarzyńcy.
Dark Momentum tytanicznym wysiłkiem otworzył portal i pchnął w niego wrzeszczącego Krzyśka. W oddali zagrzmiało. Było już po wszystkim.
Anioł Michał chwycił mocniej Świętą Pałę i spojrzał na Polaków pogardliwie.
- Wracacie do Sosnowca, czy wpierdol? - mruknął.
- Ja się tym zajmę - wtrącił się czarny pegaz.
Beknął tak donośnie, że cała Caballusia[3] zadrżała.
W Crystal Empire kryształy popękały, a pod księżniczką Cadance załamał się wychodek. Doprowadziło to do najdłuższego focha w historii Equeidów[4], zwieńczonego podbitym okiem Shining Armora.
W Tartarze, niejaki Tirek zmarł na zawał jelita grubego. Cerber bardzo się ucieszył. W końcu nie musiał wysłuchiwać tych jęków oraz ballad w języku tatarskich krzeseł.
Król Sombra przypomniał sobie, że nie żyje i z tego powodu musi odwołać inwazję na łóżko Twilight Sparkle. Zamiast tego umówił się z Kozakami na popijawę. Zaproszono również wiedźminów z Pony Morhen.
A Polacy zniknęli. Tak po prostu i już. A ja zdradzę Ci czytelniku, że nie wiem co się z nimi stało. Mieli trafić do Piekła, ale Szatan powiedział, że ich nie chce, bo śmierdzą. Potem trafili do Czarnej Kompani, ale dobierali się do Pani, więc Konował ich wywalił. Śledziłam ich losy i zgubiłam trop w świecie Barbie…
Fluttershy rzuciła się na jego szyję i pocałowała go, przy wszystkich. Applejack i Rainbow Dash zaczęły klaskać.
Sagitarius i Michał przywracali Lunie dawną, kucykową postać. Anioł przytulił granatową alikorn. Jej łzy zostawiały na jego dresie czarne zacieki od tuszu do rzęs.
- Tak właściwie, to co się stało z Krzysztofem? - zapytała Twilight.
Dark Momentum oderwał się od maślanej pegaz, wydając przy tym odgłos odczepiania przepychacza do kibla.
- Cahan pisała, że potrzebuje sprzątaczki. Nawet rękawica nie da rady czarnej smoczycy, która jest OP.

Pożegnali się z Sagitariusem. Michał teleportował ich do Canterlot. Brudni, zakrwawieni i wymęczeni stanęli przed tronem Celestii. Ale solarnej władczyni tam nie było. Zamiast białoplocistej, na krześle władców Equestrii, siedziała wysoka, czarna alikorn o zielonej grzywie.
- Witam w moim zamku - powiedziała Night Shadow.
- Co zrobiłaś z księżniczką?! I kim ty jesteś?! - ryknęła Rainbow.
- Wysłałam Tarrethowi na urodziny. Niech ma. Jestem nową panią tych ziem, a jak się komuś nie podoba, to wypad do Polski.
- A dlaczego do Polski? - zdziwił się Michał.
- Bo tam Polacy są wszędzie - wyjaśniła zielonogrzywa.
Dark Momentum wiedział, że musi pokonać nowe zło. Już szykował się do wzniecenia Armageddonu, kiedy…
- Nie radzę, naprawdę nie radzę - ostrzegła go czarna klacz.
- Bo co nam zrobisz?! - warknęła Luna.
Mroczna alikorn zaśmiała się lekko. Wstała i rzekła:
- Użyję swojego najpotężniejszego zaklęcia. HUALONG RATUJ!
Gdzieś wysoko nad Canterlot zaryczał zielony smok, przypieczętowując tyranię Night Shadow.


A co z Dark Momentum i całą resztą? Dogadali się z nową władczynią i urządzili wielkie przyjęcie z okazji pokonania Polaków. Połączyli je ze ślubem Darka i Flutterki oraz ze ślubem Michała i Luny. Piwo lało się strumieniami, grill również był udany. Tylko sąsiedzi Twilight, coś mówili, że nie piecze się marchewek na balkonie…


Bibliografia:

Czarny Pegaz

Polacy Są Wszędzie

Anioł z Ponyville

Legendy Początku

Cień Nocy

Past Sins

Wiele innych fanfików



[1] Glonojady nic takiego nie robią, ale uznałam za stosowne pośmiać się z takich parek.

[2] Przeróbka piosenki Dragonborn z gry Skyrim

[3] Kontynent na którym znajduje się Equestria

[4] Wszystkie koniopodobne istoty w ponywersum





« Ostatnia zmiana: 29 Maja 2014, 22:15:05 wysłane przez Cahan » IP: Zapisane

Cytuj
[Dzisiaj o 22:15:22] ♣ Sojlex: Cahan jest do tego stopnia chłopczyca, że tylko bycie feministką ratuje jej kobiecość :>
Sojlex
Drugi Andrzej

*

Punkty uznania(?): 13
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 659


Swego czasu Last Pączek Standing

Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : 28 Maja 2014, 22:43:14 »
Pozycja zawiera dużą dozę randomu.

Nie wiem, czy kiedykolwiek będę to kontynuować, ale nie wykluczam.
Nie wiem, czy kiedykolwiek będę to kontynuować, ale nie wykluczam.
Nie wiem, czy kiedykolwiek będę to kontynuować
Nie wiem


Wiesz.

Chcesz kontynuować to opowiadanie.
A najlepiej niech akcja odgrywa się na początek gdzie indziej, i tak się zwalą.



« Ostatnia zmiana: 28 Maja 2014, 22:48:36 wysłane przez Sojlex » IP: Zapisane
Menelag
Moczymorda Tawerniana

*

Punkty uznania(?): 10
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 280


1+2= Menelag

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #2 : 29 Maja 2014, 21:54:49 »
Wow, Cahan, pojechałaś ;D

Generalnie powiem Ci tak... dostałem sygnały od użytkowników forum, że to co napisałaś trochę godzi w ich uczucia, np. religijne.

Wiem, że nie ma tutaj wulgaryzmów, czy generalnie nieprzyzwoitego słownictwa, ale jako moderator apeluję o większą restrykcję przy dobieraniu tematów, postaci i wydarzeń. Tutaj zaglądają różni ludzie, młodsi i starsi, o różnych przekonaniach i poglądach.

Zaraz pewnie zagrzmicie, że w tym tekście nie ma nic złego, czy obraźliwego - od razu więc Wam odpowiadam - osobiście uważam, że tekst może uderzyć w czyjeś uczucia i faktycznie uderzył - jeśli sygnały, które dostałem są prawdziwe (nie będę podawał żadnych nicków).

Następnym razem ostrożniej dobieraj zawartość fabuły lub też sygnalizuj wcześniej, że tekst może naruszać czyjeś uczucia albo wprost, żeby nie brać tego do siebie.

Dziękuję.


IP: Zapisane
Cahan
Człowiek - Szparag

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 751


Dragons, dragons everywhere

Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : 29 Maja 2014, 22:13:27 »
Mea culpa- zapomniałam napisać informacje, że fanfik wyśmiewa wyjątkowo kiepski crossover MLP z Biblią i nie miał na celu obrażania Biblii, wręcz przeciwnie. On naśmiewa się z opowiadania, w którym Eden i jego mentalność wyglądało jak jakaś patologia.

Zawartość fabuły to mix kiepskich opowiadań, sparodiowany do granic możliwości.

Zaraz poddam edycji pierwszy post. Nie sądziłam, że to może kogoś urazić, bo bogowie brońcie, nie miałam tego na celu.


IP: Zapisane

Cytuj
[Dzisiaj o 22:15:22] ♣ Sojlex: Cahan jest do tego stopnia chłopczyca, że tylko bycie feministką ratuje jej kobiecość :>
Hadras

***

Punkty uznania(?): 5
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 245


STRIP THE FLESH!! SALT THE WOUNDS!!!

Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : 29 Maja 2014, 22:28:09 »
CAHAN!! To twój pierwszy taki skandal związany z opowiadaniem o kucach na Tawernie!! To wróży Ci świetlaną przyszłość, bo wiele celebrytów zaczynało od skandali. xD

I tak do tematu:
opowiadanie całkiem zabawne, ale Biały Timberwolf? Serio?


IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : 29 Maja 2014, 23:44:46 »
...naprawdę? Komuś to w coś ugodziło?

Opowiadanie jest średnie. Jak na parodię to imo taka se, bo nawet ani razu się nie uśmiechnąłem. Mieszanina konwencji itd., w założeniach zabawna, mnie odrzuciła. Wiadomo, że bazowe ,,uniwersum" jest dla mnie niejadalne, no ale łorewer. To nie zmienia faktu, że czytało mi się to średnio i widać, że ten tekst nie miał ambicji na bycie czymś ciekawszym niż tylko jakimś dziwnym fanfikowym produktem ubocznym skrzyżowania kilku różnych światów.

Warsztat może minimalnie podskoczył do góry, ale i tak może być dużo, dużo lepiej. Osobiście proponowałbym przeskoczyć w jakieś inne klimaty albo spróbować coś, co byłoby czymś więcej niż historią o magicznych koniach. Wiadomo - każdy powinien pisać o tym, w czym się czuje najlepiej, ale w ramach zwykłego eksperymentu odszedłbym od tego... Tak samo w wypadku rysowania - zamiast kuców, narysowałbym smoka czy cuś (choć smok od kuca różni się głównie tym, że ma skrzydła i pazuropodobne kopyta).

Polecam Ci Cahan tę książkę - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/178074/lancasterowie-i-yorkowie-wojna-dwoch-roz
Myślę, że mogłaby się w Twoim wypadku sprawdzić jako fajne źródło inspiracji. Lubisz Grę o Tron, więc powinno Ci to przypaść do gustu. Jeżeli będziesz miała troszkę więcej czasu, pieniędzy i chęci to wydaje mi się, że warto byłoby to przeczytać.
 


IP: Zapisane
Cahan
Człowiek - Szparag

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 751


Dragons, dragons everywhere

Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : 30 Maja 2014, 15:19:55 »
Fast, to jest typowe opowiadanie z tagiem random, czyli totalny bezsens ;).

I owszem, nie miało być ambitne. Pisałam to dla czystej zabawy i przyjemności. Niestety bez znajomości opowiadań z Bibliografii, jak i bez znajomości fanfików do MLP nie ma ten twór swojej mocy.

Piszę do MLP z paru powodów:
- zapewnia mi to sporą grupę odbiorców [Tawerna nie jest grupą docelową]
- jest to dobry temat ćwiczeniowy
- lubię tę konwencję, jest dla mnie całkiem ciekawa i przyjemna

Co do tej książki- hmm, chyba mnie nie zaciekawi. Tak mi się przynajmniej wydaje, ale kto wie... A jeśli chodzi o inspiracje i pomysły- mam zapełnione na najbliższe 3 lata ;).

Jeśli chodzi o coś ambitniejszego to wstawię za chwilę inny FF do MLP. Bardzo dziwny i nietypowy. Cień Nocy po poprawkach też będzie ambitniejszy, jednak jest to typowe opowiadanie przygodowe, z elementami fantasy i polityki. Jego prequel, sequel i spin offy będą o wiele bardziej głębokie i ambitne.


IP: Zapisane

Cytuj
[Dzisiaj o 22:15:22] ♣ Sojlex: Cahan jest do tego stopnia chłopczyca, że tylko bycie feministką ratuje jej kobiecość :>
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : 30 Maja 2014, 15:57:36 »
Cytuj
I owszem, nie miało być ambitne. Pisałam to dla czystej zabawy i przyjemności. Niestety bez znajomości opowiadań z Bibliografii, jak i bez znajomości fanfików do MLP nie ma ten twór swojej mocy.

W takim razie, wydaje mi się, że choć mi to średnio pasuje to ludziom, którzy byli targetem bardzo się spodoba. Tym niemniej nie mogłem sobie odmówić skomentowania nowego tematu w zaginionych zwojach.




IP: Zapisane
Strony: [1]    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.043 sekund z 18 zapytaniami.
                              Do góry