Przeszedłem ją kolejny raz za czasu pogadanki z Melem, ale dopiero teraz mam czas, aby rozgrywkę opisać.
Wziąłem sentinela, który wg twórców był polecany jako tylko dla doświadczonych graczy (eng. pr0, patrz post wyżej), więc jako że miało to być już moje dwucyfrowe przejście KotORa, niewiele myśląc wybrałem tę postać (nigdy wcześniej nią nie grałem, nie wiem czemu), i jakże wielkie było moje zdziwienie trudno opisać. Sentinel miecie tak, że szczena opada!
W skrócie: grałem light (jak nigdy xD) więc mocy boostujących ful- odporności na dmg fizyczny, od mocy, plusy do ataku i obrony, minusy dla przeciwników. Błyskawice trzepiące co najmniej 120dmg, insanity robiło przegięcie- 15 chłopa w pojedynkę bez draśnięcia można rozwalić, dmg w zwarciu tylko 30-40, ale dwa miecze+szybkość mistrza+dodatkowy atak daje 5x30-40, o critical hit i power hit nie będę wspominał- setka bez problemów.
Tak ogólnie to nie pamiętam, abym loadował grę po jakieś porażce... w ogóle nie przypominam sobie żebym poległ. Nihilus miał farta i jeden power hit mi przysolił za 150 ale i tak było dla niego za późno. Sion nawet mnie nie drasnął, Traya wzięła jakąś 1/5 życia potem wyssaniem życia i tak mi nic przez barierę nie robiła, trzy miecze to znów insanity i koniec.
Ogólnie sentinelem gra się łatwo i szybko- jestem zawiedziony ;p Najgorzej gra się tym pośrodku bo żołnierz przynajmniej daje ten dmg w granicach 180 ale o używaniu mocy ofensywnych możesz zapomnieć. Z resztą w ten środkowy też jest tylko do leczenia, resisty lecą jak gruszki. A sentinelem kończyłem z Will w okolicach 40 więc to jest po prostu jakaś miazga.
Jak ktoś coś z tego zrozumiał to się cieszę