Punkty uznania(?): 1
Offline
Wiadomości: 878
|
|
« : 17 Lutego 2009, 10:50:31 » |
|
To gospodarstwo znajduje się na południowym końcu wioski. Otaczają je pola jęczmienia i rzepy. Podwórze zawsze jest starannie wymiecione, okala je drewniany płot. Z lewej widać wybudowaną z czerwonej cegły stodołę i niewielką oborę, z prawej zaś spory dom. Na wprost bramy znajduje się wejście do sadu. Rosną tam grusze i śliwy. Sam dom jest dwupiętrowy, wybielony wapnem. W oknach nie ma firanek, widać tylko światło odbijające się w szybach.
|
The universe speaks in many languages, but only one voice.
|
|
|
The Great LichMaster
Punkty uznania(?): 27
Offline
Płeć:
Wiadomości: 1 473
Scream for me Tawerna!
|
|
« Odpowiedz #1 : 19 Lutego 2009, 22:56:24 » |
|
Maist
~Duży dom na uboczu wioski, służący jako łóżko dla strudzonego podróżnika... Właściciel musi być bardzo naiwny albo o złotym sercu. Albo podróżni stamtąd nie wychodzą, to też może być wyjście. Ale chłopi są wszyscy tacy sami- słabi i tchórzliwi. Pewnie robi to gdy wędrowcy ulegają błogiej rozkoszy snu. Dobrze że mi go dużo nie potrzeba...~
Myśl skończył przed samymi drzwiami chaty. Wyciągną rękę i z gracją ale i siłą uderzył trzy razy w drzwi.
|
|
« Ostatnia zmiana: 19 Lutego 2009, 23:02:55 wysłane przez Luk »
|
IP:
Zapisane
|
|
|
|
Punkty uznania(?): 1
Offline
Wiadomości: 878
|
|
« Odpowiedz #2 : 19 Lutego 2009, 23:11:43 » |
|
Prowadzenie Maista Przez pewien czas nic się nie działo. Wreszcie jednak, drzwi otwarły się z nieprzyjemnym dla ucha skrzypnięciem, a w progu stanęła pulchna matrona odziana w suknię w kratę i fartuch, najpewniej pani domu. Na twój widok zareagowała starym, dobrym, wypróbowanym zblednięciem i wybałuszeniem oczu. Najwyraźniej prócz tchórzostwa i słabości tutejszych chłopów cechował również brak oryginalności. Ale przynajmniej nie zemdlała.
|
|
« Ostatnia zmiana: 20 Lutego 2009, 07:20:17 wysłane przez egzeq »
|
IP:
Zapisane
|
The universe speaks in many languages, but only one voice.
|
|
|
The Great LichMaster
Punkty uznania(?): 27
Offline
Płeć:
Wiadomości: 1 473
Scream for me Tawerna!
|
|
« Odpowiedz #3 : 20 Lutego 2009, 00:13:30 » |
|
Maist
~Nie, to jednak by było zbyt piękne. To kolejna zwykła farmerska rodzina podszyta kilogramem strachu... Czas najwyższy zacząć to wykorzystywać~
Maist zdejmuje kaptur, oddaje honor prowadzącej dom gospodyni i mówi:
-Mam sprawę do męża imieniem Orson. Zaprowadź mnie proszę do niego, mam wieści niecierpiące zwłoki...-
|
|
« Ostatnia zmiana: 20 Lutego 2009, 07:19:48 wysłane przez egzeq »
|
IP:
Zapisane
|
|
|
|
Punkty uznania(?): 1
Offline
Wiadomości: 878
|
|
« Odpowiedz #4 : 20 Lutego 2009, 10:25:01 » |
|
Prowadzenie Maista Przestraszona kobieta trochę przestała się bać, kiedy uprzejmie się do niej zwróciłeś. Odsunęła się, pozwalając ci wejść do środka. Sień wyglądała normalnie, jak przedsionek każdej chłopskiej chaty, była jedynie czystsza i na jej ścianach wisiały hafty najprawdopodobniej stworzone przez żonę i córki gospodarza. - Tędy, jaśnie panie... drugie drzwi na lewo... - pani domu wskazała mu odpowiednie wrota, po czym czmychnęła do izby obok.
|
The universe speaks in many languages, but only one voice.
|
|
|
|
|
« Odpowiedz #5 : 20 Lutego 2009, 20:58:23 » |
|
Ker`throg Ker`throg rozejrzał się. W pobliżu budynku nie zauważył nikogo. Przez chwilę zastanawiał się czy nie został oszukany przez handlarza-orka z jarmarku. -Hmm... Jestem zmęczony, ale w razie czego będę w stanie "porozmawiać' z tym kanciarzem. Jeszcze raz, bacznie się rozejrzał i pomyślał, że poczeka jeszcze trochę. Może za chwilę pojawi się ten rolnik...
|
|
|
|
The Great LichMaster
Punkty uznania(?): 27
Offline
Płeć:
Wiadomości: 1 473
Scream for me Tawerna!
|
|
« Odpowiedz #6 : 20 Lutego 2009, 21:35:18 » |
|
Maist
Maist prawie że w pośpiechu podszedł do drzwi, zapukał dwa razy i nie czekając na odpowiedź wszedł do pokoju Orsona. Jak szybko wszedł, tak jeszcze szybciej zamknął drzwi, jednak nie robiąc przy tym dużo hałasu. Prawą ręką okiełznał swój płaszcz, który od tej nadmiernej prędkości ruchów zaczął się chaotycznie wywijać we wszystkie strony. Potem wprawnym ruchem zerwał go z ramion i przewiesił przez rękę. Cały czas uważnie patrzył na Orsona, jednak nie zwracał uwagi na jego reakcję, gdyż znał całą procedurę. Podszedł zatem do chłopa i rzekł:
-Niezręcznie mi jest nawiedzać kogoś bez uprzedzenia, tym bardziej przynosząc złe wieści, jednak sprawa jest ogromnej wagi, dlatego liczę na wyrozumiałość i współpracę. Nazywam się Maist i odpowiadam za bezpieczeństwo tego regionu przed wpływami upadłych magów i czarodziei. Ja i nasz oddział mieliśmy bronić tej kotliny przed wszelakim plugastwem magicznego pochodzenia, które miałoby ochotę na kolejne podboje. Jak dotąd sobie radziliśmy, jednak ostatnio wróg przyjął niepodobną taktykę. Zaczął atakować z ukrycia, podstępem, stał się niesamowicie przebiegły. Dwa dni temu niedaleko na północ stąd okrążył nasze obozowisko i zaatakował nas we śnie. Tylko mnie udało się przeżyć i dotrzeć tutaj. Obawiam się że na dniach zwiadowcy wroga dotrą do wioski. Będziemy mieli do czynienia z nikim innym jak z nekromantami, zdegenerowanymi magami zepchniętymi do podziemi za ożywianie trupów i wykorzystywania ich do zbrodniczych celów. A to tylko początek ich nawyków...-
~Niedobrze, zaczyna mi zasychać w gardle... jak się zająknę albo zatrzymam w budowaniu grozy to wszystko może wziąć w łeb... skup się...~
-Tylko patrzeć, kiedy ich agenci zaczną pojawiać się w wiosce. Możliwe nawet że już tu są czekając na dobry moment aby zamienić wszystko w chaos i płonące zgliszcza. Dlatego przybyłem do jednego z dostojniejszych domów z nadzieją znalezienia w niej sprytnej duszy, która po przestrodze nie da się wyprowadzić w pole. Radzę uważać na obcych, ryglować na noc drzwi i okna i pod żadnym pozorem nie spuszczać dziatwy z oczu. Jak ma pan synów, to niech nie wychodzą dalej niż przed dom. Córek proszę nawet nie wypuszczać z domu, co ci zwyrodnialcy mają w zwyczajach robić z małymi dziewczynkami przechodzi ludzkie pojęcie. Nader wszystko nalegam jednak absolutnie nikomu nie zdradzać ani słowa z tej rozmowy. Wprowadzi to tylko chaos, a to przyniesie nam zgubę szybciej, niż portal do Sheogh na rynku. Tylko czyny, żadnych słów. Życie tej rodziny zależy teraz od Ciebie bardziej niż kiedykolwiek, a oni z kolei polegają na głowie rodziny bardziej niż kiedykolwiek. Możesz im oszczędzić życie i koszmary przez kolejne lata swojego żywota. Żadnych słów, podwójna czujność. Teraz muszę jeszcze ostrzec sołtysa, o ile nie jest za późno i już po jego domu nie buszują nieumarli. Wrócę za parę godzin. Zapukam w to okno pięć razy. Potem naradzimy się co robić dalej.
~Uff, udało się. Albo połknie to wszystko razem z przynętą i kijem, albo wywali mnie za drzwi z donośnym hukiem... to by spowodowało jeszcze kilka godzin teatrzyku... a jak pójdzie gładko to na dziś już będę miał spokój...nie, nie wywali...~
-A zatem Orsonie, czy Twoja rodzina i ja możemy na Ciebie liczyć?-
|
|
« Ostatnia zmiana: 21 Lutego 2009, 07:35:58 wysłane przez egzeq »
|
IP:
Zapisane
|
|
|
|
Punkty uznania(?): 1
Offline
Wiadomości: 878
|
|
« Odpowiedz #7 : 20 Lutego 2009, 22:20:28 » |
|
Prowadzenie Maista Z każdym twoim słowem wieśniak bledł coraz bardziej i bardziej. Kiedy doszedłeś do konca, jego twarz przypominała kolorem nagą kość. Zastanawiałeś się, czy zemdleje, ale, o dziwo, udało mu się nawet utrzymać na nogach. Patrzył na ciebie z przerażeniem, jakbyś to ty był owym zapowiadanym nekromantą, o słodka ironio... - C-c-co... Jak... Nekromanci tutaj? O Elrathu! - jęknął, chwytając się za głowę. Po chwili jednak wziął sie w garść i zapytał: - Jasny panie! Co możemy uczynić? Jam nie woj, lecz mam silnych parobczaków, siekierą oni machać potrafią... lecz co pomoże siekiera przeciw gusłom piekielnym? - jęknął. - Mówicie, panie... kiedy zaatakują?
Bez zmiany nazwy tematu do jasnej cholery!
|
|
« Ostatnia zmiana: 21 Lutego 2009, 07:34:07 wysłane przez egzeq »
|
IP:
Zapisane
|
The universe speaks in many languages, but only one voice.
|
|
|
The Great LichMaster
Punkty uznania(?): 27
Offline
Płeć:
Wiadomości: 1 473
Scream for me Tawerna!
|
|
« Odpowiedz #8 : 20 Lutego 2009, 23:11:40 » |
|
Maist
~::błogi uśmiech::~
-Tego niestety nie wiem. Nie jest ich dziesiątki, więc nie muszą, ale mogą zaatakować frontalnie. Jednak po tym co widziałem, będą próbowali zniszczyć miasto od środka i po cichu tak, aby nie niepokoić sąsiednich królestw. Na dzień dzisiejszy nie mieliby absolutnie szans z doborowym garnizonem wojska więc przynajmniej otwarty konflikt nie wchodzi w grę... jeśli będziemy liczyć na ich rozwagę. W przeciwnym wypadku, zachęceni zwycięstwem z nami rzucą się na tę wioskę tak jak będą stali z tym co będą mieli. Oj drogi Orsonie Elrath wystawił nas na ciężką próbę... Ale tak jak wspomniałem, spokój i roztropność jest teraz naszą najlepszą bronią. Poradzenie parobkom, aby nie rozstawali się z siekierą może być dobrym pomysłem, jednak nic ponadto. Każdy stan alarmowy może wzniecić panikę, a to z kolei będzie zaproszeniem dla nekromantów. Jak rozegramy to spokojnie i z rozwagą, to mamy nawet sporą szansę na dożycia kolejnego miesiąca. Zanim nasz obóz został rozbity wysłaliśmy posłańca z prośbą o wsparcie. Jeśli doczekamy przybycia posiłków, zostaniemy uratowani, a Ty Orsonie będziesz bohaterem wioski. Wszystko co na razie musisz zrobić, to odprawiać wszystkich wędrowców. To mogą być obdartusy, kupieni przez nekromantów za pół bułki, którzy bez mrugnięcia okiem odbiorą życie Twoje i Twojej rodziny, a dużo wyżej cenisz swoja rodzinę, nieprawdaż? Gorzej, jeśli to będą sami nekromanci w przebraniu, wtedy módl się abym był w pobliżu. W każdym razie nie ufaj "strudzonym wędrowcom szukającym schronienia". Ja teraz muszę się udać do chaty sołtysa. Z jego pomocą będziemy mieli jeszcze większe szanse na wygraną. Potrzebuję też wiedzieć gdzie składacie nieboszczyków. Trzeba będzie to miejsce zabezpieczyć, bo jeśli oni się do tego dobiorą, to biada nam wszystkim.-
~Pić...~
|
|
« Ostatnia zmiana: 20 Lutego 2009, 23:37:18 wysłane przez Luk »
|
IP:
Zapisane
|
|
|
|
Punkty uznania(?): 1
Offline
Wiadomości: 878
|
|
« Odpowiedz #9 : 20 Lutego 2009, 23:40:26 » |
|
Prowadzenie Maista Omotałeś go jak pająk niewinną muchę - biedny Orson wierzył ci całkowicie i bez zastrzeżeń. Z jednej strony groźba ataku straszliwych profanatorów zwłok i wymordowania jego rodziny, z drugiej strony perspektywa zostania bohaterem i uratowania całej wioski... wybór był oczywisty. Łatwo osiągnąłeś swój cel, nawet nie uznał za podejrzane pytania o składowanie zwłok. - Jasny panie, wszystkich zmarłych chowamy na cmentarzu... znajduje się na zachód od domu sołtysa więc możecie się tam udać zaraz po rozmowie z nim... - wypowiedział drżącym głosem wieśniak, wskazując niezbyt czystym palcem odpowiedni kierunek.
|
The universe speaks in many languages, but only one voice.
|
|
|
The Great LichMaster
Punkty uznania(?): 27
Offline
Płeć:
Wiadomości: 1 473
Scream for me Tawerna!
|
|
« Odpowiedz #10 : 21 Lutego 2009, 00:54:55 » |
|
Maist
-Doskonale, im mniej czasu zmarnowanego, tym więcej zdobytego.-
Mówiąc te słowa, Maist wprawnym ruchem zarzucił swój kruczoczarny płaszcz na ramiona.
-Pamiętaj o tym co Ci mówiłem, a wyjdziesz z tego cało przy okazji ratując całą wioskę. Ucałuj żonę za tak sprawne zarządzanie domem i uważaj na dziatwę. Pamiętam gdzie są drzwi, nie musisz się fatygować. Do zobaczenia Orsonie.-
Zakończył rozmowę narzucił kaptur na głowę i obrócił się na pięcie. Płaszcz gustownie zatoczył koło i zniknął za drzwiami próbując nadążyć za pędzącym właścicielem. Niewiele chwil minęło, kiedy minął również i wyjściowe drzwi.
~Poszło jeszcze łatwiej niż mi się wydawało... ciekawe czy z sołtysem też mi tak gładko pójdzie... niby najwyżej postawiony wśród chłopów... co nie znaczy że najmądrzejszy... nie ma potrzeby na zapas się zamartwiać, coś się wymyśli. Jednak wpierw nagroda...~
Z niecierpliwością w duszy i nadzieją w oczach sięgnął do swojego worka i wyciągnął butelkę z nalewką, odbił korek i pociągnął siarczystego łyka.
~Tego mi było trzeba. Myślałem nawet, że będzie gorsze. Przydałoby się zostawić tego na później~
Tak więc Maist uradowany, orzeźwiony, pełen nowych pomysłów, ze złowieszczym uśmiechem udał się szybkim krokiem w stronę domu sołtysa.
-->Dom sołtysa
Prosiłbym nie naśladować kluseczki w zmienianiu nazw tematu...
|
|
« Ostatnia zmiana: 21 Lutego 2009, 07:35:12 wysłane przez egzeq »
|
IP:
Zapisane
|
|
|
|
Inkwizytor Tawerny
Punkty uznania(?): 10
Offline
Płeć:
Wiadomości: 941
|
|
« Odpowiedz #11 : 21 Lutego 2009, 08:04:33 » |
|
Prowadzenie Ker'thorga Ork stał jak słup przy gospodarstwie. Zimne powietrze omiatało jego twarz jak chłodzona woda. Jakby się nie zastanowił czemu nie zapukał do drzwi któregokolwiek z monstrualnych domków wchodzących w skład gospodarstwa Orsona...
|
|
|
|
|
|
« Odpowiedz #12 : 21 Lutego 2009, 11:15:25 » |
|
Ker`throg `Jak zaraz czegoś nie zjem to zwariuję!` - Ork odzyskał "trzeźwość" umysłu. I zaczął iść w prawo tuż do wielkiego domu, który zapewne należał do Orsona. `Jak się nazywał ten ork... Gorzu Terk? Go...` Idąc do domu farmera cały czas usiłował sobie przypomnieć imię orka z jarmarku. `Gorg... Garzg! Garzg Ters!` - Ork już dawno nie był tak zmęczony fizycznie i psychicznie. Ciągle powtarzał sobie "Garzg Ters" żeby nie zapomnieć. Podszedł do drzwi domu i zapkuał.
|
|
|
|
Inkwizytor Tawerny
Punkty uznania(?): 10
Offline
Płeć:
Wiadomości: 941
|
|
« Odpowiedz #13 : 21 Lutego 2009, 15:39:31 » |
|
Prowadzenie Ker'thorga Po zapukaniu do ciemnych, dębowych drzwi głównego budynku przez orka minęło parę minut, wydłużanych przez ciągłe palenie w gardle, chęć pożarcia całego pogłowia trzody chlewnej i bydła Orsona, oraz klejenie się oczu wojownika. W końcu drzwi otworzył mu pulchny, niski człowiek, odziany w brudne robocze ubranie: -Czego tu chcesz? Jestem Orson, a to moje gospodarstwo. Mam nadzieję, że masz stosowny powód do wkraczania na mój teren?
|
|
|
|
|
|
« Odpowiedz #14 : 21 Lutego 2009, 20:48:46 » |
|
Vodo'orm'nuruodo
Bladolicy zmierzał prosto ku drzwiom frontowym domu Orsona, nie zwracał uwagi na parobków pracujących na roli. Ominął szybkim krokiem kury dziobiące ziarno. Za to uważnie patrzał pod nogi, by nie pojawiła się pod nimi czasem jakaś słomiana kukiełka. Ponurak całą drogę musiał walczyć z peleryną, która dzisiaj była wyjątkowo nieznośna... Chłodny wiaterek wiał prosto w twarz Elfa i niósł w jego kierunku woń swieżo pędzonego samogonu rozciągającą się z budynków gospodarczych. ~Hehe... widzę, że parobczaki nieźle się bawią, kiedy szef nie patrzy~ Przemierzając podwóże Elf zauważył Orka dyskutujacego z osobą, którą jak mniemał był gospodarz tego domu. Vodo z łatwością rozpoznawał ważne osoby mierząc wzrokiem obwody ich pasa, dawno zauważył, że im "grubsza ryba" tym pulchniejsza. Stanął tuż za Orkiem i bacznie przysłuchiwał się ich rozmowie, starał się przy tym nie rzucać w oczy, czekał cierpliwie na swoją kolej, poprawił jeszcze raz pelerynę, by mieć pewność, że nie sprawi mu psikusa przy Orsonie...
|
|
« Ostatnia zmiana: 21 Lutego 2009, 22:06:35 wysłane przez Kwarc »
|
IP:
Zapisane
|
|
|
|
|