Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.
Strony: 1 ... 5 6 7 [8] 9 10    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Pamiętnik Tawernowicza (Czytany 54978 razy)
Reuel
NaNaNaNaNaNaNa Reuel!

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 876


Kopnął cię ktoś kiedyś w rzyć, koziołku?

Zobacz profil
« Odpowiedz #105 : 25 Września 2011, 00:09:05 »
Imponująca puenta tego rozdziału ;P No poza tym nie jest źle, takie wprowadzenie do tego, co się działo ostatnio. Warto to uwzględnić i przenieść do historii Tawerny. Z tym kopniakiem w tyłek Grownocka mnie rozbawiłeś (w sensie rozśmieszył mnie sposób przepuszczania inżynierów przez portal ;D) Brakowało mi tego pamiętnika ;)


IP: Zapisane
Widmax

***

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 214


Twój multi ;p

Zobacz profil
« Odpowiedz #106 : 25 Września 2011, 09:47:09 »
Pamiętnik Tawernowicza jest bardzo fajny. Fajne było to, jak ten Puszek zjadł ostatnią pokojówkę i to kopanie w tyłek Grownocka, czyli ten sposób przepuszczenia przez portal  :) .


IP: Zapisane
tyfon

***

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 31

Zobacz profil
« Odpowiedz #107 : 25 Września 2011, 10:35:54 »
Wszystkie wpisy są świetne, jestem ciekawy jak byś mnie tutaj opisał Belegor


najlepszy był... hmmm nie wiem.... chyba wieczór kawalerski


IP: Zapisane
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #108 : 26 Września 2011, 11:13:13 »
Czarna Karta
Niestety mnie przypadł udział w spisaniu tej jakże  czarnej karty w historii Tawerny. Przyczyną pośrednią tego wydarzenia było otwarcie portali do przeszłości. Wszyscy wtedy mieli fioła na punkcie historii Ashan, by jak najlepiej się przygotować do walki w tym okresie. Wielce w tym celu przysłużyli się nasi szpiedzy: Hex- wysoka osoba, ciągle chodząca w płaszczu z kapturem (tak jak ja). Mimo swej sławy nikt poza nim nie wie kim jest dokładnie i jak wygląda (to tak jak ja….prawie). Jego przymioty to skuteczność (tak jak ja), szybkość (tak jak ja), dokładność i wiedza (tak jak ja). Normalnie chodzący ideał (tak jak ja), nie musi chodzić w gadzich maskach by nikt nie wykrył jego tożsamości (w przeciwieństwie do mnie…niestety). On sam by wystarczył, za całą agencję szpiegowską. Poza nim kilku próbowało (w tym i ja), lecz niewielu się udało. Jedynie sławę szpiega otrzymał Kolcz, a potem Grownock. Ten ostatni przegonił wszystkich, nawet słynnego Hexa o informacje, których nikt się nie spodziewał. Znalazł on ślady działalności mrocznych elfów i bezimiennych razem ramię w ramię. Na dodatek miał zdjęcia ich z żywiołakami cienia i kobietą, którą być może zamienili w smoka na wzór Malassy. Puszył się jak paw i wielu go wielbiło. Niestety to był właśnie początek nieszczęścia.
Kiedyś wspominałem o Kwasowej Grocie, nieprawdaż? Jeśli nie to przypomnę. Tawerna nie jest sama. Nie jest jedyną gildią zrzeszającą strategów. Poza nimi znane są jeszcze dwie ogromne gildie. Pierwsza, zza morza w krainie Lodwar (północ Axeoth chyba) znajduje się siedziba „Niebiańskich Wrót”, ci cieszą się największą renomą. Są również najstarszą gildią strategów na świecie. Ponoć ich członkowie są tak potężni, że potrafią zmienić losy krain i nacji w danym obszarze. Jedynie znanym mi magiem o tak potężnej mocy to Menelag z naszej gildii, choć ostatnio Sylan również pokazuje co nieco, lecz czy przerośnie mistrza- przyszłość pokaże. Bliżej nas mieści się Kwasowa Grota- miejsce znane z budzenia bóstw Antagarichu i rządzonej sprawiedliwie przez Rdzawego Smoka Acida i wybranych przez Niego Starożytnych i Strażników. Być może ich system władzy przypomina nasz, ale to nieważne. Gildia ta stała się większa dzięki sojuszowi z Jaskinią Behemoty, przez to również zachowując autonomię zwiększyła się jej renoma i pozycja. Kiedyś Ptakuba działał na rzec utworzenia Triady- sojuszu Trzech Gildii: Tawerny z Kwasową Grotą i Jaskinią Behemoty, jednakże jego wysiłki nie przyniosły oczekiwanych owoców. JarQowi nie spodobały się podziemne klimaty, a dla Acida było za jasno w Tawernie. Warunki postawione przez władze Jaskini Behemota nie podobały się naszej trójce rządzących więc, z układu nici. Utrzymały się neutralne relacje, a do nas doszedł Hellscream, który na stałe zawitał do nas i rozwinął kulturalne zaplecze naszej siedziby. Wróćmy jednak do Kwasowej Groty. Ci mieli naprawdę dobrych szpiegów, nie raz byli o krok przed nami. Można powiedzieć, że konkurowaliśmy miedzy sobą o to kto będzie pierwszy. Stawką byli nowi, wartościowi członkowie. W tym nieoficjalnym „wyścigu” była walka wyrównana i biegliśmy łeb, w łeb. Była to jednak zdrowe i uczciwe współzawodnictwo…do czasu.
Nie minął miesiąc od wstrząsających informacji danych nam przez Grownocka, gdy nad Tawerną pojawił się cień. Nad budynkiem latał rdzawy smok. Niby nic, w końcu nie był to jedyny smok w naszej okolicy, choćby i mój Puszek. Problem był taki, że my znajdowaliśmy się w Ashanie, a w tej krainie nie istniały żadne rdzawe smoki! Bestia okrążała nasz budynek, powoli zniżając lot. Gdy wylądowała przed wejściem do Tawerny głową otworzyła drzwi (były takie jak w hotelach, więc nie miał z tym problemów). Skrzekliwa sekretarka wychynęła się tradycyjnie z lady i warknęła:
-Czego?
Gdy zobaczyła jak Rdzawy Smok zmniejsza się i przybiera bardziej ludzkie kształty przerażona stała w miejscu jak słup soli. W wejściu stanął blady, wysoki mężczyzna w rdzawej, płytowej zbroi, brązowym płaszczu. Miał długie, rudawe włosy, jadowicie zielone oczy, a z czoła i wzdłuż głowy, wyrastały dwa rzędy krótkich rogów, stykających się tuż za głową. Mężczyzna odwrócił się do sekretarki i zapytał z serdecznym uśmiechem:
-Czy to Tawerna?
Sekretarka ledwo przełknęła ślinkę i ruchem głowy przytaknęła. Gość powiedział:
-Jestem Acid. Mam pewną ważną sprawę i chciałbym w tym celu się zarejestrować.
…………………………………………………………………………………………………

Wtedy ja wraz z Michałem, Hadrianem i Ptakubą sączyliśmy zimne napoje. To było zanim Michał o numerze 787 przemianował się na Reuela. W Tawernie nikt nie spodziewał się przybycia tak ważnego gościa. Nagle zauważyłem wysokiego mężczyznę z rogami jak rdzawy smok i płaszczu w kolorach jego skrzydeł. Rozpoznałem go od razu, z zaskoczenia wyplułem cały napój jaki miałem w ustach, przez maskę wprost na Hadriana. Ten otarł się chusteczką i powiedział:
-Nie mogłeś mnie ostrzec, zanim to zrobiłeś? Następnym razem zapamiętam, że nie lubisz Nestea.
Ja zaś niemal wyskoczyłem z krzesła i niemal zawołałem:
-To władca Kwasowej Groty! Acid!
Obecni przy stoliku prychnęli niemal równocześnie i zawołali:
-Co?!
Odpowiedziałem im:
-Nie co, tylko po co. Acid jest znany wszem i wobec w naszym środowisku, lecz poza Jaskinią Behemota nie odwiedzał nigdy innych miejsc. Ciekawe po co tu przybył, hm…? Coś mi tu śmierdzi. Chodźcie, musimy to sprawdzić.
Grupa niechętnie przystała na to, Hadrian dopowiedział:
-Jeśli tylko mi przysmaży wąsy ty zapłacisz za fryzjera, zrozumiano? Wciąż pamiętam te dantejskie sceny z wieczoru kawalerskiego.
-Nie marudź Hadrian!- odrzekłem mu, po czym dodałem:- Co najwyżej nas zakwasi.
-Też mi pocieszenie- mruknął Hadrian i się nie odezwał więcej.
Acid skierował się ku największemu gronowi, który prowadził dyskusję o nowościach z historii i zwłaszcza o tych od Grownocka. Wszedł niezauważenie na mównicę, chrząknął parę razy i rzekł do tłumu:
-Przepraszam, że przerywam wam dyskusję drodzy Tawernowicze. Jestem Acid z Kwasowej Groty, nad którą trzymam pieczę. Przybyłem tu z ważnego powodu. Otóż…doszło do kradzieży. Wasz redaktor Grownock wykradł informacje zdobyte z trudem przez naszego Strażnika Alamara w misji na wschodzie. Mam dowody, że doszło do plagiatu i przykro mi, że musieliście się dowiedzieć w ten sposób.
Słowa przywódcy innej gildii zaskoczyły obecnych, w tym i mnie. Tłum zawrzał, wielu zaczęło dyskutować na ten temat i pytać o co chodzi. Wyjąłem z kieszeni płaszcza notatki. Michał, który to zauważył spytał:
-Skąd to masz?
Wyjaśniłem mu prędko:
-Lubię porównywać informacje z różnych źródeł, dzięki temu ma się pewniejsze informacje.
Przeglądając informacje na temat mrocznych elfów z Groty i od Grownocka zszokowała mnie niemal całkowita identyczność. Czas podania, zawartość, nawet język i styl były niemal takie same, jeśli nie identyczne. Ryknąłem:
-Wiedziałem. Grownock przyniesie nam jedynie problemy! Dokonał plagiatu!
Michał natychmiast zareagował:
-Ejże, czy aby  nie przesadzasz? Może to tylko zbieg okoliczności?
-Tak?! To spójrz na to.
Już miałem mu podać notatki, gdy nagle do komnaty z hukiem drzwi wszedł rudowłosy chłopak w białym garniturze- Grownock we własnej osobie. Dłubał sobie wykałaczką w zębie i warknął:
-Kto mnie wywoływał? Ktoś tu mnie oskarżał o plagiat?
Potem spojrzał na Acida i palnął:
-Co to za gościu?
Rozzłoszczony odpowiedziałem mu:
-To Acid, władca Kwasowej Groty. Jak mogłeś im ukraść informacje?!
Grownock podirytowany tym, że ktoś mu zwrócił uwagę odrzekł:
-Ja nie kradnę informacji. Jestem ponad to. Bez dowodów proszę się do mnie nie odzywać.
Acid rzekł do niego:
-Mam dowody, o które prosisz. Dokonałeś plagiatu, dając materiały do swojej siedziby bez źródła.  Nie podałeś jak je i skąd zdobyłeś. Zawartość zaś i styl przedstawienia w całości pokrywa się z tym od Alamara. Tłumaczenie tekstu również nie pozostawia złudzeń. Czas wydania również wskazuje na jedno. Dokonałeś plagiatu.
Grownock syknął:
-Kłamstwo! Po co miałem dawać źródło?! To przecież bez sensu! Mam podawać źródło do każdej zdobytej informacji? Nie świruj!
Wtrąciłem się:
-Acid ma rację. Podaj źródła skąd zdobyłeś te wiadomości. Tak będzie sprawiedliwiej i udowodnisz, swoją niewinność.
Demon warknął w moją stronę:
-Odczep się ode mnie! Nie będę słuchać spamera! Nie rób wiochy! Po czyjej ty jesteś w ogóle stronie?!
Nie zrażając się wyjaśniłem mu:
-Jestem po stronie Tawerny. Bronię jej dobrego Imienia! Dlatego proszę Cię podaj źródła nim swym postępowaniem zniszczysz reputację naszej siedziby.
Grownock nie słuchając mnie w ogóle pysknął mi:
-To ty psujesz jej reputacje swym spamerskim zachowaniem.
Już miałem mu zripostować, gdy miedzy nami stanął Michał i ryknął:
-Skończcie już z tym cyrkiem! Oboje!
Posłuchałem kolegi i westchnąłem. Miał rację. Kłótnia z Grownockiem tylko by pogorszyła sprawę. Wtedy demon skoczył i wylądował przed władcą Groty i zaczął go wyzywać:
-Jak śmiesz mi zarzucać plagiat. To ty jesteś kłamcą! Kłamca! Kłamca! Kłamca!! Jesteś dziecinny. To „tawernowicz” był pierwszy w tych przeciekach. Poza tym były one w Heroes Community. 
Na ratunek poszedł demonowi również Hex, jednakże nie dołączając do jego podskoków.
Acid spokojnie stał nie zrażony jego nadskakiwaniem i odezwał się:
- To pokaż te źródła z HC. Poza tym to nie „Tawernowicz” był pierwszy. Screeny, które dałeś pochodzą od Alamaara, bo to on je wykonał.
Grownock słysząc to zbaraniał. Hex słysząc to odszedł od Grownock. Acid kontynuował:
-Widzę, że nie możesz podać źródła. Zatem potwierdzasz że wziąłeś je z naszej gildii. Nie dziwota. Alamar długi czas tłumaczył język tubylców, by mógł uzyskać te informację. Po tobie zaś widać, że nie byłbyś w stanie tego dokonać. Nie musiałeś kraść, wystarczyło jedynie poprosić. Dalibyśmy ci te informacje bez problemu. Są one dla wszystkich przecież.
Wtedy Grownock odskoczył od Acida i palnął:
-W Jaskini Behemota również są te informacje i to takie same! To wy im ukradliście!
Ptakuba słysząc to załamał się i oparł się o moje ramię, jęcząc:
-O Boże, co za głupota! Ta jego pycha nas dobije!
Wtedy odezwaliśmy się razem:
-Przecież Kwasowa Grota i Jaskinia Behemota są w sojuszu!!
Grownock wzdrygnął. Nie wiedział co powiedzieć. Wtedy do akcji wkroczył Psychol i odezwał się:
-Nawet jeśli to zrobił to i tak będę po stronie Tawerny.
Załamałem się zachowaniem znajomego. Grownock zaś słysząc to uśmiechnął się tryumfalnie, nagle do komnaty weszła trójka naszych adminów. JareQ ukłonił się gościowi, który odpowiedział tym samym gestem. Nasz lider powiedział:
-Ta sytuacja wielce nas niepokoi. Proponuję byśmy to razem wyjaśnili w moim gabinecie. Proszę.
Acid przystał na propozycję naszego administratora i poszedł za nim z resztą adminów i Grownockiem opuszczając naszą salę.

Wyników tej rozmowy nam nie podano. By się dowiedzieć jak się potoczyły musiałem opuścić na jakiś czas Tawernę i wejść do Kwasowej Groty. Z tym nie było problemu. Maska i płaszcz i rękawice nie były tam już potrzebne, a jako Przybysz mogłem spokojnie wejść do środka. Wszedłem do ich podziemnej tawerny, która przypominała futurystyczny budynek z aluminium i stali, być może fabrykę lub laboratorium. W środku Mieszkańcy dyskutowali tak jak my w swoich komnatach. Nagle usłyszałem rozmowę:
-Jak oni mogli! Nie dość, że nas okradli, to jeszcze oskarżyli naszego władcę i go obszczekali.
-Wiedziałem, że tak będzie. Dlatego tam nie chodzę. Na dodatek tuszują sprawę. Za grosz godności normalnie.
-Właśnie! Ci ludzie bronią swego niewiedzą o co chodzi i tylko się pogrążają.
W całej karczmie rozgorzało. Słyszałem krzywdzące słowa o nas, lecz nie mogłem zareagować. Mimo iż bolało, że ocenili nas na podobieństwo Grownocka i akcji Psychola to po części się z nimi zgadzałem. Ze wstydem zwiesiłem głowę. Zasłużyliśmy sobie na to. Wtedy tą dyskusję zakończył Acid- tym razem w swej prawdziwej, smoczej postaci:
-Spokój! Powiedziałem wam o tym byście ocenili i powiedzieli co sądzicie. Nie chcę by doszło do jakiś bojkotów lub rozpoczęli nagonkę na Tawernę. Rozmawiałem z ich przełożonymi i dali mi słowo, że podobna sytuacja się nie powtórzy. Mam jedynie nadzieję, że „autor” poradzi sobie sam.
W karczmie uspokoiło się. Ja dowiedziawszy się jaki był finał rozmów odszedłem z Groty i powróciłem do Tawerny. Przez cały czas rozmyślałem o przywódcy tej Gildii. Nie spodziewałem się takiego zachowania po nim. Pomimo iż był poniżony i obszczekany nie wyraził urazy do nas i zabronił wszelkich negatywnych działań wobec Tawerny. Zdziwiłem się tym i jestem ciekaw jakby nasi postąpili w takiej sytuacji. Czy tak jak Acid, czy może jak Grownock oskarżając na boki i atakując bezmyślnie. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał się tego dowiadywać. Dotychczas w sprawach plagiatu od nas potrafiliśmy działać normalnie i spokojnie, lecz jak będzie teraz?
Na skutki nie trzeba było czekać długo. Oficjalnie zostałem wyrzucony z komnaty plotkarskiej na okres nieokreślony z powodu złego stosunku do Grownocka. Do dziś nie ujawniono rozmów z gabinetu JarQa, a Panna Laxx, która była przeciwko Grownockowi po tej akcji została zdegradowana i obłożona monitoringiem. Podmiot tych wydarzeń znikł, choć zachował swój status. Na tawernie zapanował spokój, niezbyt miły, cichy i pusty. Wtedy do akcji wkroczył Hellscream, ale to inna historia.


IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Reuel
NaNaNaNaNaNaNa Reuel!

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 876


Kopnął cię ktoś kiedyś w rzyć, koziołku?

Zobacz profil
« Odpowiedz #109 : 18 Października 2011, 19:58:32 »
No cóż, w pamiętniku powinny się znaleźć nie tylko te dobre wspomnienia, lecz również te złe, które powinny być przestrogą. W każdym razie było jak było, mam nadzieję, że cała ta paranoja się więcej nie powtórzy i tyle. No ale jak widzę to w tym artykule skromnością nie grzeszysz ;P

Edit: Dziwne, nie zwróciłem uwagi na ten rozdział, a tyle na niego czekałem. No cóż, ja już tak mam. Chwilami na dzień przed wyjazdem dowiaduję się, że wyjeżdżam gdzieś z rodzicami i siostrą, więc do tego typu wpadek jestem przyzwyczajony ;D


« Ostatnia zmiana: 18 Października 2011, 20:01:03 wysłane przez Reuel » IP: Zapisane
Cebulak
(Hadrian)

*

Punkty uznania(?): 7
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 062


Uzależniony od niebieskiego

Zobacz profil
« Odpowiedz #110 : 18 Października 2011, 20:39:24 »
Bardzo dobrze spisane i zrelacjonowane wydarzenia na Tawernie, pamiętnik powinna zareklamować administracja na Stronie i podkleić na forum! Luźna forma, prosty przekaz, nie wulgarny język. Brawa! :yahoo:


IP: Zapisane
Cytuj
Cahan: Hadrian się ucieszy, a jeśli ktoś nie będzie chciał grać, to będzie znaczyło, że go nie lubi. A przecież Hadriana wszyscy lubią, więc wszyscy zagrają. Plan idealny  8)
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #111 : 07 Kwietnia 2012, 17:47:52 »
Dobre i złe dni

-Zaraz, zaraz… gdzie to mam. Przepis na soczysty gulasz, nie…. żeberka z colą nie…. plan zawładnięcia nad światem… też nie, poradnik do flirtowania też nie, o płyta Nickelbacka? A, nie to podróbka dla brata. No kurcze gdzie to mam? Puszek! Gdzie mam te notatki o Hellsie?! No nie! Mówiłem żeby tego nie tykać! Zły smok! Zły smok!
Mój smok po raz kolejny podpalił notatki o Hellsie moderatorze. No cóż postaram się zatem napisać jego biografię bez pomocy notatek. Lecz zanim się za to zabiorę, kilka słów wyjaśnienia. Hells to zielony, łysy, stary, leniwy, aspołeczny, cuchnący….  sympatyczny, doświadczony, szarmancki i elokwentny dżentelmen lubiący w kobietach, zwłaszcza wobec panny Laxx. Uff… Banaxe’a nie ma, mogę pisać dalej. Niedługo po cichych dniach (nie związanych z niczyim „przejściem przez Morze Czerwone”, jeśli wiecie co mam na myśli) administracja zajęła się szukaniem nowego moderatora. Mnie wówczas nie było, byłem wtedy na ważnej misji w górach, a i tak miałem embargo na komnatę plotkarską. Długo nie szukali, zastępcą Panny Laxx, został Hellscream. To był wyśmienity wybór, po tym jak Ten, którego imienia nie można wymawiać pokazał „co potrafi” (związku z Kwasową Grotą) potrzebna była osoba, którą znała większość mieszkańców i była lubiana i respektowana. Taki był właśnie ów ork, nikt mu nie życzył śmierci, ani zapomnienia jak nowemu redaktorowi (który dziwnym trafem bez rekrutacji został redaktorem). Na początku nie brał tego na poważnie, traktował nas normalnie, niczym stary, dobry wujek lub raczej dziadzio…. do czasu, aż nie ulepszyli jego skarbu (czyli 40 sekund)- kochanego topora. Początki władzy były dość spokojne, nawet za spokojne. Parę osób się rozzuchwaliło i…. otrzymało bilet banaxe’m w jedną stronę. Mieszkańcom jednak z trudem przychodziło do takiej zmiany i nadal lekko traktowali funkcję starego orka. Oj to były żarty. Wszędzie, w każdym zakamarku mówiło się o „bananowej księżniczce”, „żółtej/cytrynowej princessie”. Pomimo nowych omówionych spotkań z banaxe’m (a wierzcie mi samo spotkanie z jego właścicielem boli, wiem coś o tym), to żartom nie było końca. Niewiadomo czy z tych, czy innych przyczyn Hells dał za wygraną i zaszył się w swoim pokoju, bujając się na żółtym, wiklinowym,  bujanym krześle czytając świerszczyki lub polerując swój topór. Okres milczenia trwał tak długo, że ja z Fergardem zaczęliśmy się bać najgorszego. Wkrótce to się miało zmienić….
Pamiętacie Wolny temat? Tak się nazywała najbardziej rozgadana, żywa, rozrywkowa część naszej tawerny, była esencją, sercem gildii, klejem zlepiającym nieznane sobie osoby w kumpli. To tam poznałem wiele wartościowych indywiduów Tawerny. To było miejsce, gdzie działy się najważniejsze wydarzenia obyczajowe, gdzie piwo i cola (lub Jack Daniels- nie odróżniam) najlepiej smakowały./Niestety ten nasz swoisty zakątek, został zamknięty przez górę, z powodu dyskusji, która zamieniła się w kłótnię, pełną wyzwisk i nieczystych zagrań. Nie będę tu wymieniać winnych (pozdrawiam Fasta). Gildia mocno na tym ucierpiała, niby potem pojawił się temat do nocnych rozmów, ale nie każdy miał czas. Powoli, lecz coraz dobitniej tawernę trawiła nuda, rutyna i marazm. Jakby to wielki poeta rzekł: „Nic się nie dzieje nananana, nikt się nie bawi nananana, wszyscy się nudzą”. Nie pomagały nawet nowe wieści od inżynierów z portali, czy rewolucyjne informacje o angażu u piratów z Redanii. Trzeba było działać. Pierwszą iskrą był głównie Hadrian i Reuel- stary znajomy, znany wielu pod pseudonimem „Michał787”.  To oni niczym rewolucjoniści zebrali listę osób zgadzających się z ich postulatami, by reaktywować nasz ukochany i dawno utracony przybytek. Wszyscy chętni, a było ich chyba dwudziestu (w tym ja, oraz praktycznie każdy stary wyjadacz, który jeszcze pozostał, poza Menelagiem) podpisało dokument- zwany potem „Listem dwudziestu” i został wysłany do JarQa. Efekty były niespodziewane. Nasz blond-włosy rycerz Loczek zajął się porządkami i wkrótce otwarto Wolny Temat. Zabawom nie było końca, Menelag wówczas postanowił sprosić wszystkich tych, którzy odeszli lub dawno się nie odzywali. To była noc cudów, bowiem w ten jeden wieczór niemal równocześnie wróciła Panna Laxx jak i stary, dobry wujek Hells. Rozmowom nie było końca, Hadrian, Pawek i Psychol cieszyli się rangami redaktorów, Menelagowi ulepszyli różdżkę (którą otrzymał ode mnie na święta bożonarodzeniowe), a ja cieszyłem się wraz z nimi. Pogratulowałem Reuelowi, a gdy więcej wypiłem rzekłem:
-Pamiętasz jeszcze Hellscream? Ten stary dziad, co mnie tak załatwił? Ten stary, zagrzybiały, egocentryczny cap! Ja mu pokażę, załatwię go jeszcze, zmuszę go do zakończenia konkursu nowych ras, a potem jak się pozbędę tego durnia…
Spojrzałem wtedy na Reuela, który miał przerażoną minę i wskazywał palcem coś w moim kierunku. Odwróciłem głowę i ujrzałem Groma we własnej osobie, wściekłego i ściskającego topór w dłoniach. Wtedy pod wpływem alkoholu rzekłem do niego:
-O cześć! Nie wiedziałem, że tu jesteś!
Następnie odwróciłem się do kolegi i syknąłem głośno:
-Imbecyl…
Dopiero w tym momencie dotarło do mnie co ja zrobiłem. W ostatniej chwili uniknąłem ciosu jego toporem i zaczęła się gonitwa. Niemal przez całą imprezę wiałem przed rozwścieczonym orkiem, potem ponoć dołączyła również Panna Laxx ze swą patelnią, ale wolałem nie patrzeć za sobą. Otwarcie trwało całą dobę, potem zostali tylko admini zostali, by posprzątać i upchnąć gdzieś resztki (zwłaszcza alkoholu). Luk zygzakiem szedł wzdłuż sali jęcząc:
-Cała sala… szuuuka ciałaaa!
JareQ zaskoczony spytał Martina:
-Co mu jest?
Rycerz w białym płaszczu rzekł:
-Przeżywa kryzys zgonu średniego.
-Zali czemu?
-Z ubóstwa. Jest tak biedny, że nie ma nawet za sobą wapnia.
-Przykro mi, ale i tak mu nie podniosę pensji.
-Dobry ruch, towarzyszu.
…………………………………………………………………………………………………

Niedługo potem Reuel otrzymał rangę przyjaciela, którą zasłużył już dawno temu. Dzięki pomocy Mikera (można by rzec dyrektora naszego grona przyjaciół) i dobrej woli Loczka udało się. Kiedy pozostałe sprawy zostały związane udałem się z misją szpiegowską do Kwasowej Groty, ale o tym innym razem.
Gdy wróciłem, na powrót wróciłem do tawerny by ucztować i pić z Hellsem i starą banda wyjadaczy.  Byłem szczęśliwy, konkurs ruszył z nową rasą, ork wrócił do pisania, a po Grownock i Martinie niemal żadnego śladu i aktywności. Miałem nadzieję, że zawsze tak będzie, niestety nie sądziłem że los może się jeszcze odwrócić. Pierwszym sygnałem był apel Loczka z informacją, że odchodzi. Zbytnio się tym nie przejąłem, bowiem wierzyłem, czy raczej wiedziałem, że wróci i pewnie odzyska swoją funkcję. Przed końcem pierwszego kwietnia okazało się, że to był wczesny prima aprilisowy żart. Kolejny cios był jednak prawdziwy. Otóż tego feralnego dnia, nim Słońce wstało stary ork spakował się i wyszedł z plecakiem i torbą podróżną ze swego pokoju. Wszyscy widzieli jak szedł spokojnie uliczkami, korytarzami, aż dotarł do wyjścia. Odwrócił się i widząc tłumy ludzi, czekających choć na słowo wyjaśnienia chrząknął i zaczął swą dawno przygotowaną przemowę:
- Cześć wszystkim. Nie lubię tego robić. Naprawdę nie lubię. Już raz żegnałem jedną społeczność, Jaskinię Behemota, nadal mam taki gorzki posmak w ustach po opuszczeniu  gildii i piękne wspomnienia z nią związane...Tak, nastał w końcu moment, kiedy wasz Wujek Hellscream odchodzi na słuszną emeryturę. Początkowo przybyłem tu, żeby awanturować się o kradzież moich pomysłów, ba, złamałem regulamin moją pierwszą wypowiedzią. Uważałem tą stronę za zbiorowisko trolli i neokidów, ale na szczęście zmieniłem zdanie. Bez zbędnej przesady stwierdzę, że poznałem tu mnóstwo wartościowych osób i w żaden sposób nie zmarnowałem żadnego z dni z wami spędzonych.

Trzeba jednak wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Zdaję sobie sprawę, że wieczne braki w wydajności moich projektów nadrabiałem gadaniną i miną, więc może forum nie straci na moim odejściu tyle, co na podobnej akcji przeprowadzonej przez Loczka. Swoją drogą, zbiegliśmy się w czasie, nie ma co...
Mój serdeczny kuzyn zaprosił mnie do siebie na czas w sumie nieokreślony, a ja z chęcią się zgodziłem. W końcu ostatni raz w Hiszpanii byłem 8 lat temu, a przez najbliższe pół roku nic mnie w Polsce nie trzyma...Nie obrazicie się chyba, że nie będę Wam opisywał meandrów mojego życia prywatnego.
Mówię to zanim zedrą ze mnie odznaczenia rangi, powodzenia wszystkim w konkursie na nowych moderatorów, który z pewnością zostanie rozpisany po odejściu moim i Loczka. Jeżeli administracja tego nie zrobi, to ja Menelagowi współczuję.

Ork westchnął i kontynuował dalej swą mowę:
-No i kilka słów do osób mi bliższych, przecież co to za pożegnanie bez nich.
Jarku, dzięki, że uwierzyłeś, że mogę coś zrobić dobrze i przepraszam, że kilka razy zawiodłem. Martin, no-lifie, get a fuckin' life.
Luk, Up the Irons. Mam nadzieję kiedyś się z Tobą spotkać na jakimś koncercie.
Oliswen, jeszcze raz serdecznie dziękuję Ci za rysunki.
Kluseczko, choć pewnie tego nie słyszysz, dziękuję Ci za bycie wierną czytelniczką mych opowiadań.
Laxx, diablico...Będziemy w kontakcie. (tu wykonał odpowiedni gest ręką i ustami)
Shelv, mój ukochany dres - intelektualista...Oby przewaga liczebna zawsze była po Twojej stronie.
Cepek, kiedyś masz się dorobić sieci restauracji, w której obsłuży mnie przebrany za chomika kelner.
Menelag, jeszcze raz wyrazy współczucia. Ale będziesz miał roboty...
Belegor, miłego noszenia maski. Jeżeli administracja przyzwoli, możesz dokończyć Nowe Rasy Tawerny, żeby nie stały jako pomnik mojej porażki. Może w końcu skończymy tego PBFa.
Dabu, Lazor, Fehu...moglibyście tu wrócić, bo się nudno robi. 
Ptakuba...zawsze chciałem Ci to powiedzieć. Kiepski z Ciebie anarchista, co ciągle chce wprowadzać sojusze o!
Milandia, której już z nami nie ma...Byłaś pierwszą osobą z którą gadałem na Tawernie. Pozdrowienia, gdyby ktoś ci o tym powiedział.
egzeq, do dziś pamiętam Twoje gówniarskie odzywki na forum Ptaka, a tutaj to taki ułożony byłeś. Dzięki Tobie słucham The Exploited, wiec dzięki.
Kolcz, od Ciebie zaraziłem się długimi okresami absencji. Hate you.
I jeżeli kogokolwiek pominąłem, a uważa, że powinien się tu znaleźć - to sorry. 
Regeth, mistrzu tematonekromantów...Ręka na pulsie.
Nimrod, ty stary draniu, do usłyszenia.
andre, Tazol - chłopaki od LoLa, dzięki za gry.
No i last but not least...Fergard, mordko Ty moja. Siedź na tej stronie, a moje imię nie zginie. Może na odchodne zdołam Cię zrobić moderatorem Waszej Twórczości, nie widzę nikogo innego jako mojego następcy. Powodzenia, cokolwiek byś nie robił, na pewno się do Ciebie odezwę, musimy w końcu tego PBFa postawić na nogi i w LoLa zagrać. Sława!

Sigh...no i chyba to by było na tyle. Wiem, że 1 kwietnia aż wrzeszczy, że to tylko Prima Aprilis, ale niestety - to rzeczywistość. POSTARAM, postaram się Was jakoś odwiedzić...Pewnie w niedzielny wieczór wpadnę ostatni raz, a potem czeka Was długi odpoczynek ode mnie. Z nieukrywanym żalem odchodzę, ale nie miałem serca zwiać bez pożegnania.

Ladies and gentlemen...Uncle Hellscream has left the building.

Po skończonej przemowie tłum ogarnęły sprzeczne emocje. Lament mieszał się ze śmiechem, część wieszczyła, że to prima aprilis, ale większość czuła, a na pewno w środku, że to powiedział na serio. Gdy odszedł pozostała pustka, której się nikt nie mógł zapełnić. Minęło niewiele czasu, ale sama świadomość tego sprawia że tęskni się za tymi czasami. Może kiedyś napiszę o nim biografię. Historię orka, który pomimo swej gwałtownej (delikatnie mówiąc) i barbarzyńskiej naturze był doświadczonym, dobrym wujkiem radą. Pomógł mi na tawernie rozwinąć skrzydła, uwierzyć w swoje literackie zdolności. Był wzorem tawernianego bohatera, idealnego obywatela naszej gildii jak i przyjaciela. Był przede wszystkim Wujkiem Hellsem

Farewell warrior, for the Horde!



« Ostatnia zmiana: 09 Kwietnia 2012, 14:07:37 wysłane przez Belegor » IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Cebulak
(Hadrian)

*

Punkty uznania(?): 7
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 062


Uzależniony od niebieskiego

Zobacz profil
« Odpowiedz #112 : 07 Kwietnia 2012, 18:41:28 »
Wkradło się kilka nieścisłości i wad, których od razu się doczepię:
-Menelag był przeciw otwarciu WT - wydało się ;D.
-Bez obrazy, nie żebym się wywyższał czy coś, no ale w ogóle pominąłeś mnie przy fragmencie o WT (tak jakbym nic nie zrobił).
-Nie napisałeś o tym, że Pawek tez jest zieleniał.

"Gdy odszedł pozostała pustka, której się nikt nie mógł zapełnić. Minęło niewiele czasu, ale sama świadomość tego sprawia że tęskni się za tymi czasami."
No proszę... nie lamentuj, było minęło, głowa do góry i do przodu! Hells nie byłby zadowolony takimi dołowaniami. ;)

Co do reszty, to jest w miarę, trochę mało, no ale coś tam opisuje. Szkoda, że ostatnimi czasami nie tworzyłeś żadnych nowych "kartek z pamiętnika".


IP: Zapisane
Cytuj
Cahan: Hadrian się ucieszy, a jeśli ktoś nie będzie chciał grać, to będzie znaczyło, że go nie lubi. A przecież Hadriana wszyscy lubią, więc wszyscy zagrają. Plan idealny  8)
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #113 : 07 Kwietnia 2012, 18:52:00 »
Te Twoje pozdrowienia wyglądają tak jakbyś wszystkie "zasługi" przypisał mi ; >


IP: Zapisane
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #114 : 07 Kwietnia 2012, 19:13:46 »
O rekrutacji na redaktorów napiszę później i należycie. Tu skupiłem się na Hellsie i Wolnym Temacie. Oczywiście poprawię to i owo, by było jak najbliżej prawdy.


IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Fenir
Lupus Hellsus

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 182


Zobacz profil
« Odpowiedz #115 : 07 Kwietnia 2012, 20:32:05 »
-Przeżywa kryzys zgonu średniego-cień
-(...)Jest tak biedny, że nie ma nawet za sobą wapnia- Lisz ale było, że nie ma zasobów wapnia
-Cała sala… szuuuka ciałaaa!-też cień
Ehh jednak są tu jacyś wyjadacze Warcrafta  ;D czyżby to miało związek ze spamem na sb cytatami z WIII?

Fajnie, że wreszcie się pojawiła nowa kartka :D, chociaż boli, że dopiero po półrocznej przerwie.


« Ostatnia zmiana: 07 Kwietnia 2012, 20:37:51 wysłane przez Fenir » IP: Zapisane
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #116 : 07 Kwietnia 2012, 20:39:18 »
No cóż fakt, faktem sam planowałem emeryturkę, ale jak widzę, nadal będę potrzebny.  :)


IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Cebulak
(Hadrian)

*

Punkty uznania(?): 7
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 062


Uzależniony od niebieskiego

Zobacz profil
« Odpowiedz #117 : 26 Czerwca 2012, 21:59:46 »
Hmm... trochę czasu minęło, a jak widać żadnej nowej opowieści. Czy Belegorze planujesz może jakiejś nowej kartki z pamiętnika? Bo bardzo chętnie bym przeczytał ;).


IP: Zapisane
Cytuj
Cahan: Hadrian się ucieszy, a jeśli ktoś nie będzie chciał grać, to będzie znaczyło, że go nie lubi. A przecież Hadriana wszyscy lubią, więc wszyscy zagrają. Plan idealny  8)
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #118 : 03 Grudnia 2012, 00:37:11 »
Bohaterowie magii i… mafii?
Oj dużo czasu minęło. Ostatnio było chyba jak odszedł Hellscream. Nie na dobre, nie żebym się skarżył…zwłaszcza, że z każdej strony może we mnie uderzyć jego samonaprowadzający się banaxe. Nie raz się z nim zmierzyłem, raz nawet urządziliśmy konkurs czyja broń jest skuteczniejsza. To było całkiem dawno temu, kiedy słuch o cepkowych chomikach bojowych całkiem zaginął. Loczek wtedy ramię z ramię ze staruszkiem Hellscreamem szalał zamieniając neokidów w popiół lub tatar, z czego ani jedno i ani drugie nie było jadalne. Na drodze stanął im Raelag z numerem 1972. Był to na pozór nie wyróżniający się z tłumu elf we fioletowo- czerwonej zbroi, ze złocistymi zdobieniami. W jego oku coś błysnęło, zaś usta wykrzywiły się tworząc szelmowski uśmiech. Loczek już się na niego zamachnął, lecz wtedy coś błysnęło przed jego oczyma. Był to dwuręczny, długi miecz o zwężającym się końcu, przypominającym wydłużony trójkąt o równych ramionach. Był o ułamek milimetra od złocistego blond-loczka czarodzieja. Przerażony, tym że mógł utracić swój imienna cześc owłosienia przeteleportowała się, zostawiając za sobą kilka bomb. Raelag szybko przeciął lonty od tych bomb i się zaśmiał:
-Nie ma silniejszej broni od Spamdurila- drżyjcie śmiertelnicy.
Hellscream tylko założył ręcę i z kpiącym wyrazem twarzy odrzekł:
-Twoja wykałaczka jest niczym wobec mego topora, odejdź nim posmakujesz jego ostrza. To jest moje pierwsze i… ostatnie ostrzeżenie.
Elf zignorował to i pewien swej wygranej zaatakował. Formalnie, każdy, nawet pół-trzeźwy oświadczyły, że topór jest lepszy od miecza. Cóż… Raelag do takich nie należał, nie wiem czy był podchmielony, albo po prostu głupi. Tak czy siak, nie mogłęm patrzeć jak Hellscream bawi się nim i pomiędzy ciosami śmieje się z niego. To było zbyt okrutne. Postanowiłem więc zainterweniować. Poza swoją zwykłą katana miałem coś, a raczej kogoś kto mógł im sprostać. Tak więc postanowiliśmy im przeszkodzić. Zaatakowaliśmy w chwili gdy mieli złączone ze sobą Spamduril i banaxe. Odskoczyli od siebie, a gdy kurz opadł opuścili broń. Między nimi bowiem stał Puszek. Już w pełni dorosły smok z bocznej linii Deathwinga i prostej lini od tej jakiej tam……. Alextraszy. Miał już parę-naście metrów długości i 5m wysokości. Ryknął potężnie. Widząc jakie poruszeni wywołał rzekłem do wojowników:
-Nieważne jak silne macie bronie to nic w porównaniu z moim smokiem. Z prostej linii od smoczych aspektów z twojego świata Hells. Niczego się  nie boi,  buahahaha!
Elf uciekł porzucając swój stępiały od walki miecz. Ork tylko schował topór za siebie i zakładając ręce na siebie zapytał kpiącym tonem:
-To ja wiem, ale czy on wie?
Ja zaskoczony odpowiedziałem mu:
-Jak nie, jak tak. Puszek! Pokaż…
Wtedy zauważyłem, że mój smok gdzieś zniknął. Obejrzałem się w lewo, potem w prawo i do góry. W końcu spojrzałem za siebie i załamałem się. Okazało się, że Puszek schował się za mną i z wystającym jak u kota grzbietem, trząsł się ze strachu i skomlał jak szczeniak. Zdębiałem, że też musiał mi się trafić z całej smoczej rasy akurat taki tchórz. Ork tylko się zaśmiał i rzekł:
-Nikt nie jest groźniejszy od Grommasha Hellscreama, nawet smoki to wiedzą, Hahahaha….
Wreszcie jego śmiech został przerwany głośnymi, mokrymi kaszlnięciami. Jednak nawet i to przeraziło mego Puszka. Widząc, że jestem na przegranej pozycji uśmiechnąłem się  i powiedziałem:
-No to skoro bójki nie ma, to… ja może już polecę, co….? Puszek w nogi!!
Nim minęła chwila zebrałem co miałem i uciekłem na grzbiecie mego smoka. Hellscream tylko patrzył i splunął na posadzkę. Wtedy pojawił się JareQ w swej złocisto-białej zbroi i warknął:
-4000 złotych monet grzywny, albo sprzątasz!
Ork zniesmaczony potencjalną karą, wyjął z brudnej kieszeni chusteczkę i mruknął:
-Już się robi….
Po tym całym zdarzeniu został mi właśnie tylko spamduril, którego Raelag z roku 1972 zostawił. Obecnie zmienił imię na Armiwrat i raczej do niczego mu się nada. Tak więc szybko dałem na złom, zarabiając co nieco. W międzyczasie zdarzyło się kilka mafii, w którym brałem parę razy udział w tym na samym końcu. Jednak nim to opiszę, należy przedstawić czym jest ta „mafia” i kto ją założył.
Tu parę słów trzeba poświęcić jednej osobie. Nie jest zbyt młodym członkiem, lecz przez długi czas niczym się nie wyróżniał. Był tu już ponad 5 lat temu. Pierwszą swą obecność zaznaczył słowami o wyższości maga nad woja, pod względem przeżywalności armii. Następnie infiltrował Hyde Park i ogólne komnaty o herosach. Nie był trollem, a zarazem niczym się nie wyróżniał z poza tłumu poza mentalnością klasycznego mężczyzny z lat kiedy to on był żywicielem rodziny i intelektualistą. Niestety choć piękny i naturalny, to wśród „tolerancyjnych” i „feministycznych” nie był mile widziany i często wyśmiewany. Był również autorem „Wielkiej Konfrontacji” i „Zemsty Upadłego”, które leżą obecnie w zakurzonym archiwum zapomnianych dzieł. Brał udział również w pierwszych i jedynych do tej pory sesjach. Cóż… był tam mistrzem gry i graczem Eliandarem, więc może dlatego? Tak czy siak nie z tego zasłynął, a przynajmniej nie w młodym pokoleniu. W czasach starego Hellscreama, cichego Fergarda i nieobecnych Psychola i Panny Laxx stał się znany dzięki właśnie mafii. Formowa Mafia- gra, która zastąpiła sesje RPG i ożywiła choć na krótką chwilę Tawernę.  Był jej ojcem i pierwszym prowadzącym. Gra polega na tym że jest miasto i mafia. Jedno jest dobre, a drugie bardzo złe, bo zabija członków tego pierwszego. Głową mafii jest Ojciec chrzestny, który w razie remisu sam wybiera kto ma zginąć. Nikt z miastowych nie wie kto jest w mafii, więc po każdym jej mordzie dokonują linczu, w którym ginie najbardziej podejrzana osoba. Mafia również w tym bierze udział stąd najczęściej to osoba niewinna umiera- Peszek. Z góry miasto wydaje się być na przegranej pozycji, lecz ma w zanadrzu 2 atuty: detektywa i księdza. Pierwszy ma za zadanie znaleźć członków mafii infiltrując karty każdego mieszkańca i wskazanie ich w czasie linczu. Oczywiście musi działać w sposób dyskretny, bowiem mafia na pierwszym miejscu szuka i pragnie zabić jako pierwszego. Ksiądz ma za zadanie modlić się za poszczególne osoby i dzięki temu ratować je przed mordem mafii. Na siebie może tylko raz, więc również musi być ostrożny. Obydwaj mogą sprawdzać ciała zlinczowanych by sprawdzić ich tożsamość, lecz tylko raz- ile czasu można w końcu udawać trupa, nie? Tak więc w skrócie: gra polega na wzajemnym się zwalczaniu- mafia wygra, gdy będą stanowić ponad połowę lub równo 50% populacji miasta. Mieszkańcy wygrywają gdy wybiją całą mafię wraz z ojcem chrzestnym. Niby walka wyrównana, ale od wielu edycji to mafia tylko wygrywa. Cóż…. często mafię tworzą indywidualne, przebiegłe jednostki, a miasto…. bez komentarza. Tak czy siak dzięki temu Niedziela, a obecnie Niedziel (zmienił płeć z męskiej 0, na męską +). Na tawernie można go spotkać jako niezbyt wysokiego śniadego człowieka o krótkich ciemnych włosach. Rysy ma południowo-europejskie, lecz wyraz twarzy jak u Niemca stojącego na baczność.  Chodzi w czapce z płaskim rondem i w ciemnej marynarce w paski. Wystylizowany na lata 60-70 XX wieku, żywcem wyjęty ze świata „Ojca Chrzestnego” i Al Capone’a. Zna się dość na historii, więc udziela się w tematach z nią związane. Obecnie często denerwuje adminów i moderatorów ramię w ramię z Fastem. Do ich ekipy dołączył zakapturzony Waverley i dość chudy w oczach Freeezon. Często również spotyka się go z naszą nową czarną smoczycą Cahan. Ostatnio Niedziel skupił się na tworzeniu kart i trzeba przyznać, są dość ładne.
Wracając do mafii, brałem 4-5 razy udział w tej grze. Fajne jest, że Niedziel ma niezłą przebieralnię, więc zależnie od pomysłu można się odpowiednio przebrać. Jednakże w moim przypadku i tak musze łazić z maską. Miałem różne role, parę razy byłem mieszkańcem, raz detektywem, a raz księdzem. Ostatnio razem z Armiwratem, Waverleyem i Fergardem współtworzyłem mafię. Był to mój debiut po długiej nieobecności, więc grałem słabo- delikatnie mówiąc. Ile razy byłem na celowniku, tyle razy mnie cud ratował. A to Fast ze swymi zboczonymi kurczakami ratował z opresji, a to ktoś się wyłamywał z kruchego muru mieszkańców. Wielce nam pomógł testament Revolda (chyba jego) no i nieporadność miasta w ustaleniu jednego, wspólnego werdyktu. Nie żebym byli do kitu, sami delikatnie mówiąc… inteligencją nie grzeszyliśmy. Odkryliśmy się niemal na samym początku. Ja z Fergardem byliśmy niemal cały czas na muszce. Tylko dzięki wsparciu MG, którym był wówczas Hells i chaotycznemu Fastowi z kurami mogliśmy wygrać. Cóż to była obiektywnie najsłabsza rozgrywka ze wszystkich, choć dała mi najwięcej frajdy i emocji. Przy okazji polepszyły się relacje Hellsa z Fastem. Nie, żeby byli zaciekłymi wrogami, ale tuz przed ślubem Hellsa nie przepadał za lwio-grzywiastym hipisem bez wąsów. Mówiąc „nie przepadał” mam na myśli ataki furii i rzucaniem swym toporem we wszystko co jego przypominało. Stąd na tawernie nie ma ani jednego lwa. Jest to może związane z tym, że był jedynym partnerem Panny Laxx, który znał jej wymiary (jeśli wiecie co mam na myśli^^- tylko taki typ by wchodził do szafy przeglądając literki na metkach, a wy o czym myśleliście?). Po tym jak wieczór kawalerski się nie udał stosunki zneutralizowały się, a podczas mafii były niemal koleżeńskie. Cóż…. nie da się nie lubić go na dłuższą metę. By to uzmysłowić musze go opisać. Fast to wysoki człowiek, w białym „garniturze” z lat 70-tych zeszłego wieku, tyle że poplamiony i podziurawiony gdzieniegdzie. Włosy przypominały grzywę lwa, zaś jego prostokątna twarz z parodniowym zarostem i mina człowieka który dopiero co wstał po ostrej libacji dawały wrażenie lwiego pyska. Dłonie miał zakryte rękawiczkami równie „czystymi” co reszta odzienia. Buty jak po nocy disco, starte i zużyte. Mimo wyglądu był luzacki i często robił kawały. Jako jedyny partner Panny Laxx nie przejął się rozstaniem. To właśnie ten typ- długo się nie martwi, a smutki spływają jak po kaczce (może dlatego tańczy kaczuszki razem ze swymi kurami). Jest częstym gościem Hyde parku i Wolnej Komnaty. Nieraz ją rozwalił w drobny mak poprzez nocne libacji, po których nie raz Loczek ze złością sprzątał jako jedyny nie skacowany. Raz przez niego Komnata została zamknięta na długi czas, lecz dziś nikt nie ma tu za złe. Stał się luźnym, pozytywnym duchem tawerny. Nie jest tak szalony i błaznowaty jak Psychol, ale cóż…. lepszy leniwy lew, niż zapchany zlew. Osobiście poznałem go dopiero podczas gry w mafię, gdzie łaził ze swym nowym nabytkiem- stadem groźnych, zboczonych kur (mówili mu: kup koguta, bo kury będą piać, ale nie… musiał zaoszczędzić na piwo, jasne…. Ale czemu na kogucie?!). Razem z nimi grał w piłkę podczas gdy miasto denerwowało się próbując uniknąć i tak przesądzonej apokalipsy (nawet gdyby mafia przegrała i tak Hells by spalił miasto smoczym tytanem jak planował- ah… ta starcza fantazja). Po tej akcji, kury stały się nieodłącznym elementem Fasta, który objawił się jako skrzywiony obraz Cepka- nie dość, że wolał rosół w piórach to nie miał za grosz poetyckiego talentu. Obecnie życie Tawerny koncentruje się wokół hałaśliwej i żywej grupy Fasta, Niedzieli, Freezona, Waverleya i Cahan. O ile smoczyca jest spokojna to reszta stanowi nie mały problem dla Reuel, a nowego moderatora Menelag przyprawia o migrenę. Skoro o nim mowa wreszcie mogę uchylić rąbka tajemnicy dotycząca jego dzieł….
Wszystko zaczęło się dobry rok, góra dwa lata.
Postanowiłem odwiedzić starego, dobrego znajomego. Mieszkał on w wieży na uboczy tawernianej wioski. Miał tam potrzebny mu do tworzenia spokój. Zapukałem do drewnianych, wystylizowanych na gotyk drzwi. Ze środka usłyszałem zapraszający głos, tak więc otworzyłem je i wszedłem. Wnętrze było zaskakująco przestronne jak na taką wieżę. Pełna map zawieszonych na linach, kolorowych istot w klatkach i latających wokół magicznych kul. Na poziomie parteru ujrzałem Menelag pracującego przy kreślarskim stole. Podszedłem do niego i spytałem:
-Witaj, co porabiasz?
-O cześć Belegorze, nadal w masce?
-Wiesz, o całej sprawie.
-A kto nie wie. Hellscream chwalił się jak to jednego nowicjusza wyrolował z konkursem. Nie ma co stary, ale masz przeje…. O zobacz!
Podszedłem do niego zaciekawiony i spojrzałem na to co wykreślił. To co było na papierze przedstawiało smoka przypominającego zielonego z Irollan, z tą różnica że był mniejszy i składał się jakby z gwiazd i dziwnego, ciemnoniebieskiego metalu. Spytałem go:
-Co to jest?
-To jest księżycowy smok i jak, fajny nie?
Zastanowiłem się i rzekłem mu:
-Ja bym jednak coś zmienił…
Na jego pracy narysowałem jego rysikiem co bym zmienił. Mag spojrzał na to i podsumował:
-Niezłe, niezłe… czemu żaden z moich asystentów na to nie wpadł.
-A właśnie, gdzie jest Dwitto i Sebastian?
-Wysłałem ich do modelowania map do mojego projektu.
-Jakiego projektu- zaintrygowany spytałem czarodzieja. Ten się odwrócił i poważnym tonem zadał pytanie:
-A nikomu nie powiesz?
Ja mu wtedy odpowiedziałem:
-Masz moje słowo.
Menelag szczerze się uśmiechnął, pokazując cały pakiet ze swej niemal sztucznej szczęki jak menel i klepnął po barach, mówiąc:
-To witaj w ekipie. Tworzę nową erę- czuciofilm, w którym każdy kto przejdzie przez portal poczuje się jak jego główny bohater. Zobaczysz, będzie to hitem!
-A jak się nazywa?
-Uzurpator.
Tak też było. Pomagałem mu jako pomocniczy scenarzysta i znawca muzyki. Projekt „Uzurpator” stał się przebojem tawerny. O nim trąbiono nawet w sąsiednich portalach jak Kwasowa Grota na ten przykład. Ja napisałem w gazecie recenzję, która zebrała wszelkie pochwały. To zmotywowało naszego maga do zrobienia sequela. Moja rola również była większa- podałem mu kilka moich pomysłów na bohaterów i jednostki. Nie wszystkie zostały przyjęte- nie wszystkie przecież były doskonałe. Cóż muszę tu wspomnieć, że wbrew napisom końcowym: „Żadne stworzenie, czy heros nie został zraniony” Menelag za pomoca swej różdżki zamieniał istoty w nowe potwory, a czasami zmieniał ich płeć, co kończyło się niekiedy fiaskiem (zwłaszcza u centaurów). Część bohaterów nigdy nie wróciła do poprzednich postaci, nawet Tawernowicze ponoć zostali zamienieni w potwory (Sebastian stał się wampirem, a rakszasa-generał to ponoć zaginiony Bandaro). Wszczepiał im głosy różnych osób, które były chętne się z nim podzielić. Ja się nie odważyłem. Uzurpator 2: Serce Ashan stał się jeszcze większym hitem, niestety nie dane mi było mi go zobaczyć na własne oczy, gdyż coś blokowało mój portal. Mimo to nie przestałem współpracować z Menelagiem. Wkrótce pojawił się nowy projekt zwany „Księga Czarodzieja”- byłem tam drugim scenarzystą, pomysłodawcą i oceniającym muzykę. Do ekipy doszedł Sylan, a Dwitta i Sebastiana zastąpił Kokoju, który zmienił następnie imię na Kyoshiro. Jego terroformowanie terenu Ashan było zadziwiające i efektowne. Do drużyny filmowej dołączyła Panna Oliwsen, która została mianowana główną graficzką projektu i razem z Menelagiem używała magii do mutowania istot. Wobec ich talentu i zdolności moja działalność była szczerze… niewielka delikatnie mówiąc, tak się stałem „pisarzem duchem” Menela(ga). Dzięki utworzeniu miasta od nowa dla jednego terytorium „Księga Czarodzieja” wzbudziła podziw i szacunek. Był to do tej pory najwyższy kunszt modelowania Ashanu w całym hereos’owym świecie. Miałem szczęście brać choć trochę w nim udział. Dałem im kilka pomysłów, które Menalag postanowił wykorzystać w następnych częściach, a zaplanował że zrobi z KC trylogię. Zaproponował mi również napisanie scenariusza do nowego projektu. Z chęcią się za to zabrałem, jednakże to było trudniejsze niż mogłem sądzić. Pierwsza wersja okazała się zbyt ogólna i skupiająca się na narodach, a nie na bohaterach. Druga wersja okazała się nie mieścić w budżecie. Cóż… nie poddałem się. W końcu zyskałem tytuł vice-pisarza w konkursie o nazwie „Dzień Narodzin Smoków”, a to już zobowiązywało.  Przyszedłem z gotowym scenariuszem do wieży. Gdy wszedłem do środka poczułem się jak na planie filmowym. Ekipa składająca się z gremlinów montowała kamery i sprzęt. Menelag zaś siedział na swoim reżyserskim… lewitującym tronie i wydawał im komendy. Widziałem również aktorów czytających swe role, najbardziej uśmiałem się na widok Panny Oliwsen, która w swej wybujałej fryzurze wyglądała jak żona Frankensteina. Widać to zauważyła, bo zmroziła mnie swym bazyliszkowym wzrokiem i wyszła razem z Arantirem, który gościnnie zgodził się wziąć udział. A myślałem, że nadal bujała się w Zefirze… no cóż, kobiety nawet po śmierci są zmienne jak wiatr. Gdy doszedłem do czarodzieja i chrząknąłem, on się odwrócił i zawołał:
-Belegor! Stary druhu, co tam porabiasz? Akurat chciałem się przeteleportować się do Ciebie, musze ci coś pokazać.
Zsiadł ze swego tronu, przekazując reżyserską pałeczkę Pannie Oliwsen, która akurat wróciła, tyle że, w białym habicie, z szalem owiniętym wokół szyi i twarzy na wzór hidżab. Tyle można powiedzieć jeśli chodzi o kwestie mody. Mag postanowił mnie wymęczyć swoim najnowszym dorobkiem muzycznym. Zmęczony całkowicie zapomniałem o scenariuszu. Ledwo się chwialiśmy- ja z wyczerpania, on z wypicia dużej ilości wina. W końcu zapytał:
-Beluś, ale powiedz ty mi szczerze….dużo ty na gadach się znasz?
Ja mu szczerze wyjaśniłem:
-Co nie co to wiem, ale ekspertem raczej jeszcze mnie nie można nazwać.
-Hik! Toś mam dla ciebie propozycję, MEGA- propozycję, ale zgódź się.
-Na co?
-No zgódź się!
-Na co?!
-No zgódź się, Beluś, no! Bądź dobra jaszczurka…
-Ile raz mam powtarzać, że nie jestem  żadnym zasmrodziałym jaszczuroludziem z bagien!!! To tylko moja maska i płaszcz!
-Udowodnij! Rozbieraj się!- mówiąc to sięgnął swą ręką niecelnie po moją maskę. Ja się odsunąłem i ryknąłem:
-Sam wiesz, że nie mogę! Hells tylko na to czeka! Wiesz ile bym musiał za złamanie regulaminu zapłacić!?
-No weź Beluś…. Nikomu nic nie powiem Hik! Obiecuję…. Hik! To jak…?
-Ale obiecasz, że nikt inny nas nie zobaczy?
-Słowo Hik! Czarodzieja… Hik!
Zgodziłem się. Zaprowadził mnie do pokoju, w którym tworzył projekty terenów dla Kyoshiro. Zamknął drzwi, okien nie było tak samo widzących kamieni. Tak więc zdjąłem przed nim maskę i płaszcz. Mag spojrzał i skwitował:
-Fakt…  nie jesteś. To zmienia postać rzeczy. Nie dziwię się Hellsowi.
-Ej! Wiesz jak to zabrzmiało?!- ryknąłem z powrotem zakładając maskę i płaszcz. Czarodziej się zaśmiał pijackim śmiechem i siorbnął nosem. Wyszliśmy z pracowni dość szybko. Już miałem obrażony wyjść, gdy Menelag mnie powstrzymał:
-Stój! Tak tylko żartowałem. Tak czy siak niewiele to zmienia. Mam dla Ciebie propozycje zagrania roli! Hik!
Zaskoczony zapytałem:
-Dla mnie? Ale ja…
-No weź… każdy w mojej ekipie gra, no może poza Kyoshiro, bo ten woli zmieniać teren wedle moich pomysłów. Widzisz… nie stać mnie na nowych aktorów, dlatego Oliwia się poświęca, a nawet ja. Jestem heretykiem o tym samym imieniu co ja, który pomaga Dainwinowi, po tym jak zabija swego mistrza.
-Jak dla mnie to brzmi jak megalomania.
-Megalomania to było jak George Lucas grał główną rolę w pierwszych „Gwiezdnych Wojnach”, ja zaś poświęciłem się dla budżetu i gram rolę głównego anty-bohatera całej serii.
-Raz grał tylko R2-D2 i Palpatina w najnowszej części, a po drugie to się nazywa akurat chora megalomania- odrzekłem z przekąsem. Czarodziej zripostował celnym argumentem:
-I mówi to ktoś kto w swej powieści umieścił gościa o tym samym imieniu co autor.
-Co? Ale… ale…to dlatego, ze… to inna postać, tylko imię nigdy- zacząłem się nerwowo usprawiedliwiać. Mag uśmiechnął się i tryumfalnie odrzekł:
-Moje na wierzchu, hehe…Hik!
-No dobra, kogo miałbym zagrać?
-A… to porządna rola. Polubisz je.
-To znaczy?
-Kirina z wyspy Tseonów i Smoka Malassy.
-Co?! Chyba żartujesz! Nie będę grał żadnej gadziny, wystarczy że musze nosić takie maski!
Wtedy znienacka poleciał promień z różdżki Menelaga. Cudem jej uniknąłem, trafiła na szczęście w ścianę. Zawołałem do niego:
-Uważaj, jeszcze mogłeś we mnie trafić, Menelag! Zaraz…. Co ty robisz?
Spojrzałem na maga, który pijany próbował wycelować różdżką we mnie. Sapnął:
-Nie ruszaj się, bo nie mogę Hik! trafić.
Odkrzyknąłem mu:
-Nie ma nawet takiej mowy!
Szybko się odwróciłem i zacząłem uciekać, Menela zaczął za mną gonić wołając:
-Nie trzęś się Hik! To nie będzie  Hik! Boleć. Tylko Hik! Urośniesz trochę! Chyba…Hik!
-Ani mi się śni!
Przebiegłem niemal cały plan filmowy, uciekając przed pijanym czarodziejem, który rzucał zaklęciami. Wrzeszczałem ile sił, błagając o pomoc:
-Aaaa!!! Pijany, stary i brzydki mag mnie goni!! Ratunku!! Wujku Hells ratuj!!!
Ucieczka trwała dość długo, w końcu Menelag się zmęczył i przystanąwszy na chwilę  złapał oddech, a potem zawołał:
-Stój! Dałem już spokój. Porozmawiajmy.
Słysząc, to pomyślałem, że oszukuje, ale wyglądał na zmęczonego, a i czuć było, ze cały alkohol z wina wywietrzył się. Podszedłem do niego na bezpieczną odległość i zapytałem:
-Żadnego zamieniania z zaskoczenia?
-Bel! Wytrzeźwiałem, no!
Uspokojony odetchnąłem z ulgą i zbliżyłem się. Rzekłem:
-Mówiłem już, nie zagram jako przerośnięta jaszczurka. Nie chcę skończyć jak Bandaro.
-Ej, to była inna bajka. Odpracowuje swoje. A gdybym ci coś zaproponował.
Z ostrożnością spytałem:
-Co takiego?
Menelag kiwnął palcem bym się zbliżył. Zrobiłem to i powiedział na ucho. Zaintrygowany spojrzałem na Pannę Oliwię, która akurat rozmawiała z Arantirem przy bardzo jasnozielonej herbatce- o ile to była herbata. Dla upewnienia się zapytałem:
-Ona…. mnie?
Menelag kiwnął głową.
Miałbym własny portret, na którym mógłbym patrzeć po każdym męczącym dniu łażenia w masce. Na samą myśl o tym się uradowałem, albo na ideę obrazu jaki mogłaby dla mnie zrobić, lecz wtedy przypomniałem sobie o dwóch odrzuconych przez nią propozycjach. Odpowiedziałem zatem stanowczo czarodziejowi:
-Nie!
Zaskoczony mag zapytał z pretensją:
-Jak to?! Dlaczego?!
-Bo pewnie zapomnisz, albo co innego ci wyjdzie i będę jak zwykle stratny.
-Ile razy mogłem coś ci takiego zrobić?! Tobie?! Belegor.
W odpowiedzi pokazałem wymownie trzy środkowe palce prawej dłoni. Menelag zafrasowany odrzekł:
-Noż kuźwa…..pamiętliwy to ty jesteś. Czyli nici z układu?
-Na to wygląda. To.... do widzenia. Miłej pracy.- rzekłem i już miałem iść w stronę wyjścia gdy usłyszałem:
-Zatem nie mam wyboru.
-Hę?- ledwo zdążyłem się odwrócić gdy nagle pojawiły się czarty i złapały za ręce. Zawołałem:
-Ej, co jest! To jest jakiś żart, co nie? Menel…Menelag? Odłóż tą różdżkę natentychmiast! Mówię ci, odłóż ją! Czemu we mnie celujesz? Co ja ci takiego zrobiłem?! Nie wygłupiaj się!  To nie jest śmieszne. Błagam odłóż ją! Nie rób tego. Nie, nie, nie nie, nie, nie, nie, nie….NIEEEE!



(3 tygodnie później)
Nigdy, ale to przenigdy już nie odwiedzę wieży Menelaga! To był najgorszy okres mego tawernianego żywota! Nie jestem nawet w stanie tego zapisać. Tajemnicę tego okresu i mej nieobecności zabiorę do grobu. To sprawa miedzy mną, a Menel(agi)em. Jeszcze się na nim odegram. Zobaczycie!



« Ostatnia zmiana: 03 Grudnia 2012, 19:56:45 wysłane przez Belegor » IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #119 : 03 Grudnia 2012, 01:01:05 »
Przyjemnie się to czyta - taka tawernowa kronika :D ale nie wspomniałeś o powrocie Klusi, a to jest epickie wydarzenie :D
 
Swoją drogą:
Hmmm... ja nie dodawałemm swojego zdjęcia do "pokaż swoją twarz".

Czy dodawałem? Belegor - skąd masz tak dokładne informacje na temat mojego ulubionego garnituru, gadaj mi tu zaraz.




IP: Zapisane
Strony: 1 ... 5 6 7 [8] 9 10    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.102 sekund z 18 zapytaniami.
                              Do góry