Nie ma to jak OC stojący po mojej stronie. :p Dzięki, Reuel.
Chciałbym wszystkim bardzo podziękować za grę. Było fajnie - czasem śmiesznie, czasem były emocje, ogólnie edycja bardzo zacięta i bardzo na plus.
Osobne podziękowania dla Revolda. Za dobre wywiązywanie się z funkcji MG i parę innych rzeczy, o których my, dżentelmeni, nie będziemy przy Was mówić.
Kilka słów do mafii - oczywiste należne gratulacje za wygraną grę. Moim zdaniem byliście widoczni, jednakże na tyle niewidzialni dla reszty i na tyle umiejętnie demagogizujący, że udało Wam się przeżyć.
Fenir - temu panu miałem zabrać tytuł jak mnie okłamie.
Ale niech ma, zasłużył.
To chyba jedyny mafiozo, którego nie podejrzewałem, dopóki nie zobaczyłem jego winy i nie przekonał mnie Sonic. Był pierwsza kostką domina.
Jednakże moim zdaniem, najmniej rzucał się w oczy.
Niebieskooki Smok - niewiele mogę o tym panu powiedzieć, bo zwyczajnie go nie znam.
Grał dość przeciętnie - nie rzucał się za bardzo w oczy, niezbyt też starał się ukryć. Bardzo pogodzony ze swoim losem, wzór "Good Guy Mafia".
Chciałem go pierwotnie linczować zamiast Armiwarta, w końcu jednak zdecydowaliśmy się na biednego Patapona...błąd!
Niedziel - oj, Niedziel, Niedziel. Byłeś dla mnie widoczny. Po raz któryś wpadasz tym, że nieustępliwie chcesz mi udowodnić winę bez żądnych mocnych dowodów i uaktywniasz się w zasadzie tylko wtedy, kiedy ktoś Cię woła. Miałeś jednak to szczęście, że chciałem się skupić na innych tropach. Należą Ci się gratulację za inwencję twórczą z przekonaniem DL - szkoda, że Ci nie wyszło.
Pankracy - cóż, ten człowiek z pewnością jest inteligentny i będzie dobrym prawnikiem. Erystykę, a konkretnie tak zwane "nieuczciwe fortele erystyczne", ma dobrze opanowane. Poziom kultury tej osoby nie jest zbyt wysoki, a jego próba prowokacji mnie doprowadziła tylko do jego bana i śmierci. Należą mu się jednak gratulacje za przejrzenie mojego blefu z księdzem.
warto było spróbować.
Reuel - dobry, naprawdę dobry OC. Choć podejrzewałem go, to jednak nie na tyle, by eliminować go w pierwszej kolejności. Zareagowałeś jednak o wiele zbyt impulsywnie, gdy tylko zasugerowałem, że "mógłbyś być OC" - Twoją odpowiedzią było wytoczenie istnej kanonady. Udało Ci się jednak przekonać do siebie Wava, więc wygrałeś,
fair and square.
Teraz kilka wyróżnionych osób.
Loczek - w sumie szkoda, że zabiliśmy go na początku, bo by się chłopina przydał. :c Wysłaliśmy przez niego testament pogrążający Sylatha...
Sylath - osoba niesłusznie ubita, ale w końcu był winny, a o wiele większa szansa była na to, że jest mafiozom niż OC...Trzeba było zaryzykować. Wysłał też testament z wiadomością, dzięki której poleciała Cahan...
Cahan - oh well. Istniało duże prawdopodobieństwo, że jest w mafii, więc chcieliśmy zaryzykować...Na przyszłość po prostu się nie tłumacz z odmiennej gry, bo rzeczy w stylu "nie ma historyjek" lub "mam okres" to były naprawdę...dyskusyjne uzasadnienia.
Armiwart - szkoda, że nie pokapował się w jego roli. ;c Włączylibyśmy go do sojuszu, bo to chyba on najbardziej wykorzystał swoją rolę. Na przyszłość mniej trollingu, więc merytoryki. Masz potencjał którego uparcie nie wykorzystujesz.
Hadrian - oh well. Hejtowanie mnie Ci wiele nie da. Jak nie masz ochoty, to nie graj, bo za takie podkopywanie morale jakie uskuteczniałeś to się powinno...Anyway, uważam Cię za dobrego gracza, a ta edycja była jedną z Twoich najsłabszych.
Tomus - stwierdzam, iż ten troll był sympatyczny.
Uprzyjemnił mi osobiście rozgrywkę, dzięki.
Sonic - oceniam go jako
MVP. Jego bardzo celne analizy linczów w połączeniu z wiedzą zebraną przeze mnie i Fasta pozwoliły nam w końcu przerwać łańcuch niepowodzeń, zaś ostateczna ofiara w postaci samobójstwa tylko upewniła wszystkich w winie Fenira. Za to wszystko poza moimi słowami uznania Sonic zyskuje honorowe członkostwo w Gwardii Hellscreama za zasługi.
No i Starsi Panowie Trzej. A raczej Młodsi Panowie Dwaj i jeden ork trzymający to za mordę. Gwardia Hellscreama.
Koncept antymafii powstał jeszcze przed grą, kiedy to umówiliśmy się z Fastem, że gramy razem,
no matter what. Później jakoś dołączył Wav no i chyba nie wyszło nam najgorzej. ^^ Zbyt często myśleliśmy jak mafia, hiehie.
Fast - detektyw pechowiec.
Najpierw namierzył opryszka, a potem OC. Dobrze się z nim pracowało, układało masterplany, chociaż nie wiem, co mu odwaliło z linczowaniem DL.
Gratki dla Szybkiego.
Waverley - Wav wie że zjebał i nie muszę mu tego mówić.
Ale nie ma się czym przejmować - w końcu każdy jest tylko człowiekiem i popełnia błędy. Niemniej powinien spalić tą pięciogroszówkę.
Jako ksiądz wiele nie zdziałał, ale też nie jest to proste. Fajnie się z nim współpracowało.
Hellscream - powiem Wam, że ta edycja uświadomiła mi kilka rzeczy i choć była zabawna, to mnie zmęczyła.
Nastał czas OPeeRU.
Parę osób pominąłem w powyższym wyliczeniu. Można je zbiorowo określić jako
Miasto. Zbiorowy organizm pozbawiony mózgu, reagujący na impulsy synaptyczne wysyłane przez większe osobniki.
Może juz jestem ślepy, ale NIKT poza mafią, ANtyMafią, Sylathem i Hadrianem nie zadał sobie trudu samodzielnego myślenia. Wszystko sprowadzał osie do podążania jak owce za jednym słowem.
Hells żartuje, by zabić Loczka - mordujemy Loczka!
Hells sugeruje zabicie Sylatha - mordujemy Sylatha!
Hells sugeruje zabicie Cahan - mordujemy Cahan!
Sonic mówi, że Fenir jest winny - mordujemy Fenira!
Fenir mówi, że Sonic jest winny - mordujemy Sonica!
Hells mówi, że jest detem i trzeba zabić Fenira lub Sonica - tak jest!
Hells pisze drabinkę kogo trzeba zabić - tak jest!
Fast pisze, żeby zabić DL - mordujemy DL!
I tak można wymieniać. Jeżeli ktoś uważa, że przesadzam, to niech spojrzy na argumentację niektórych ludzi. Ja...Nie, NIKT nie jest alfą i omegą. Nikt nie jest wszystkiego pewien. W moim testamencie wyraźnie podkreśliłem, że najważniejszym jest samodzielne myślenie. Żeby było jeszcze śmieszniej, był to w zasadzie gotowy przepis na wygraną - po samobójstwie Hadriana Reuel nie miał już konkurenta. Można było zrobić piękny Perfect Storm - zabić po kolei pięciu mafiozów, kończąc OC. Ale nie, kiedy włączyło Wam się samodzielne myślenie, to zabiliście DL i Veselara. DL, której psuł się komputer i o której Niedziel napisał, że jest w mafii. Veselara, która nie grał umysłem, a emocjami.
Niemal skręciłem sobie kark, zwijając się w każdą stronę, naginając zasady i jadąc po bandzie regulaminu, aby tylko doprowadzić miasto do zwycięstwa. Nawet mi powoli przestał się podobać mój sposób gry, ale mówiłem sobie, że to po to, by złamać złą passę miasta, by pokazać, że jest w nim jakiś potencjał.
Pokazaliście mi, że się myliłem. Dopóki nie nauczycie się myśleć, zamiast słuchać osób takich jak Revold, ja czy Reuel, wygrana miastowych pozostaje w strefie marzeń.
Miasto przypomina mi bardzo Imperium z uniwersum Warhammera 40.000 - kiedy ludzie mają swojego Imperatora, mogą niemal wszystko. Są w stanie przezwyciężyć wszystkie przeciwności, podróżować przez Spacznię. Bez jego świetlistego przekaźnika ich umysłu popadają w nieład, a Chaos pochłania galaktykę.
Zmęczyłem się, próbując wszystkich mniej bądź bardziej brudnych zagrywek by doprowadzić do wiktorii. Zabrakło na końcu kogoś, kto weźmie miasto za rączkę i pokaże im trzy posty na krzyż, które udowodnią niewinność Vesa i DL.
Żywię szczerą nadzieję, że weźmiemy sobie wszyscy do serca nauki wyniesione z tej edycji. W następnej edycji, ja, zmęczony Hellscream, zamierzam zakopać się w pisaniu historyjek i przyjąć tryb gry DiamondLady, podczas gdy będę dłubał nad PBFem. Zobaczymy, czy uda Wam się wygrać.
I w gestii służbowej - w tej edycji wylało się wiele żółci i poleciało dużo mięsa. Mnie osobiście to nie wzrusza, jednakże regulamin
MUSI być respektowany. W edycji Fergarda będzie można się wyżyć za pomocą historyjek, dlatego wszystkie wycieczki osobiste będą traktowane starym schematem - 3 dni, 7 dni, 14 dni, permaban.
Hellscream's eyes are upon you.