Dobrze. W takim razie ja napiszę jak to wyglądało z mojej strony:
Przede wszystkim - pierwszy raz byłem w mafii. Nie powiem bym był z takiego obrotu spraw zadowolony, ale kiedy zmarł Sonic i Armi poczułem ulgę. Tj. trochę swobodniej było. Oczywiście nie wnikam w to jak doszło do ich śmierci, ale no tak czy inaczej odpadli szybciej niż zakładałem (w zasadzie nawet przyczyniłem się przypadkowo do śmierci Armiego... ).
No i w gruncie rzeczy - ta rozgrywka była dla mnie wyłącznie pojedynkiem z
Revoldem On jedyny myślał [tak intensywnie] i powiem krótko - miasto miało więcej Revolda niż rozumu. Perfekcyjnie i bezlitośnie wyłapał błędy mafii i sukcesywnie dążył do udanej prowokacji na mnie. W prawdzie w 100% mu się to nie udało, ale i tak czuł, że coś ze mną nie tak.
Dobrze czuł.
Revold potrafił solidnie analizować i wyłapywać pewne odchyły od normy w zachowaniu itd. Starałem się wszystko tuszować, ale w pewnym momencie wyszedłem na piedestał i sprawy się pokomplikowały.
Na szczęście udało mi się wygrać ów pojedynek z Revem zabijając go
Ale...
Pozostało jedno ale - Revold wciąż był żywy wśród lemingów. Podłapały jego trop i w sumie dobrze, że tak zrobiły. Nie posunęły się ani o krok dalej w udowadnianiu mi winy (za wyjątkiem Cahan, brawa za czujność), ale przynajmniej dobiły to co zaczął Revold.
Więc summa summarum - chyba jednak wyszłoby na Reva
Wyszłoby gdyby nie to, że udało mi się wybronić z jego zarzutów. Wciąż byłem podejrzany, ale nie podejrzany nr. 1.
To było:
alibi FastaI sami się domyślajta co było prawdą, a co aranżacją
I nie wiem czy Hells to kobieta czy mężczyzna. Ogarnijcie foto i sami zdecydujcie.
Revold już nie był w stanie wam pomóc, bo alibi ukazało się po jego testamencie. Perfekcja, czyż nie? Tym niemniej MVP zdecydowanie dla niego.
Więc jak to się stało, że wszystko pieprznęło?
Revu prowadził akcję promocyjną na SB, a później wkroczyła jeszcze jedna osoba...
Cahan - przez większość gry cicha, pod koniec nieco się uaktywniła i w sumie ładnie jej szło. To ona zadecydowała o zwycięstwie miasta, choć sama w ostatniej chwili zmieniła głos. Zapoczątkowała impuls (za którym znowu poszły miniony) w postaci jakiegoś argumentu z kosmosu - którego na serio się wystraszyłem - i choć namawiałem ją subtelnie na PW by cofnęła krucjatę to nie udało się. Machina poszła w ruch.
Z tymże zwycięzców się nie sądzi, a Cahan tak naprawdę stoi u podstawy mojej "porażki"
Hellsu - sorry
Muszę Ci podziękować - bez Ciebie projekt -
alibi Fasta - nie wypaliłby.
Dalej. W sumie to nie mam o czym pisać.
Sonic - chyba się zwyczajnie nie wczuł w tę edycję i trochę zbagatelizował sprawę
Armi - wkopał się dzięki mnie, więc tu nie ma to tamto.
A reszta...
Hmm...
Hadi kilka razy zażartował - duży
+A o reszcie napiszę jak mi się przypomną