Tak, to kolejny temat z cyklu ,,
Fast pisze recenzję".
Tym razem padło na FPS polskiego studia CI -
Alien Rage, innymi słowy:
BÓL DUPY KOSMITÓW
Brzmi nieźle nie? Sama gra też jest niczego sobie, nie będę was trzymał w niepewności. Tym niemniej...
Pierwsze wrażenie.Było bardzo średnie. Grafika całkiem ładna, ale piksel, szmerum bajerum i mnóstwo ognia przy szczelaniu z karabinów + oponenci zlewający się z otoczeniem sprawili, że w ostatecznym rozrachunku eksterminacja niemilców była odrobinę niekomfortowa. Co więcej - jako wyjątkowo uparty Fast nie chciałem przyswoić tego, że nasz główny bohater stylizowany na Schwarzeneggera, wcale nie jest tak mocny jak Arnie i dwie serie przyjęte na ryj potrafią go zabić. Cóż... Nie móc przejść pierwszego etapu gry... frustrujące... Gdyby nie prawo rzeczy zakupionej, najpewniej w ogóle odbiłbym się od tej gry i już do niej nie wrócił. No, ale postanowiłem dać tej grze drugą szansę. I znowu mnie zabili przed punktem kontrolnym. I trzecią. Też padłem. Aż w końcu szwagier przeszedł pierwsze dwa punkty kontrolne żółwią metodą, udowadniając mi, że to nie jest gra w stylu Painkillera i że na Rambo tego się nie da przejść. Graliśmy na najłatwiejszym poziomie trudności...
Drugie wrażenie.Jestem upartym Fastem i nie odpuszczam tak łatwo. Widząc, że szwagier dobił do któregoś już z rzędu punktu kontrolnego przejąłem stery. I powiedziałem sobie w duchu -
nie chciał wół do niedzieli, to mu góra upier[jabłko] łeb. Krótka piłka. Szwagier cały czas grał jakimś karabinkiem i przechodził poszczególne etapy w akompaniamencie precyzyjnych headshotów poprzedzonych dość długim wyczekiwaniem na odpowiedni moment do wystrzału. Po snajpersku niemalże.
Ja niestety jestem niecierpliwy i się w tańcu nie pier[ananas]. Zmieniłem broń na jakąś dziwaczną szczelbę i... nagle okazało się, że jestem cholernie dobry w tę grę. Teraz przechodziłem kolejne punkty kontrolne, a wokół mnie padali wszyscy kosmici, którzy zbliżyli się na odległość metra. A jak nie mieli ochoty się zbliżyć to ja do nich dobiegałem tak, że ich karłowate AI nie było w stanie wystarczająco szybko zareagować. Jak nie strzelba to jeb przez łeb. Metoda równie skuteczna, co prosta i mało finezyjna. Ale ile frajdy dawała
Kiedy jednak robiło się za gorąca, odpalałem tzw. strzał alternatywny, który tutaj oznacza najzwyklejszy w świecie granatnik.
Wtedy wyszło na moje - tę grę można przejść na Rambo
Piksel Szmerum BajerumWtedy właśnie je doceniłem, na przekór wcześniejszym narzekaniom. Efektowne wybuchy i spora skala zniszczeń cieszyła oko. Ilość wyskakujący bonusów, punkcików i ,,aczików" zaś, przywodziła na myśl Bulletstorma, który także uważam, za jeden z najbardziej satysfakcjonujących FPSów ostatnich lat. Po przejściu paru kolejnych punktów kontrolnych przyszedł czas na pierwszego bossa. Centuriona jakiegoś. Wielkie to, zakute w ciężki pancerz i przywołujące po jakimś czasie kumpli. No i wtedy ze szwagrem na chwilę się zatrzymaliśmy... Ani jego metoda precyzyjnych strzałów i skupionego ognia, ani moja masowa rozwałka nie były w stanie gościa zatrzymać.
Aż wreszcie połączyliśmy nasze style za sprawą... kolumienki. Otóż to
Głupia rzecz, ale dzięki niej pokonaliśmy pierwszego bossa. Wspominałem o sporej skali zniszczeń itd. Faktycznie otoczenie jest ,,niszczalne", lecz mamy również elementy z adamentium czy innego czegoś, których nawet strzał z granatnika nie przebije. Takim czymś właśnie była kolumienka w rogu sali, za którą Arnie mógł się ukryć i odsapnąć trochę (mamy tutaj do czynienia ze starym, sprawdzonym systemem autoregeneracji, choć paść i tak jest tu dość łatwo). Łącząc to z moim talentem do zasypywania wroga ogniem ze wszystkiego co się da, centurion za drugim podejściem padł.
Im dalej w las... ...tym większa sieczka. Kolejne /levele/ przyniosły jeszcze większą liczbę niemilców i konieczność absolutnej rezygnacji z trybu ,,snajpera", a skupieniu się na stylu Rambo. I przyznam szczerze, że jeden albo dwa fragmenty po prostu przebiegłem, po drodze okazjonalnie roznosząc stworki, które weszły mi w drogę. Wystarczyło dobiec do jakichś drzwi i nacisnąć odpowiedni przycisk, by uaktywnić przejście do kolejnej sekcji. OGROMNY PLUS, że twórcy nie kazali mi siekać całego mięsa jakie za sobą zostawiłem, bo chyba bym się pochlastał a nie zmielił te ludziki, które wyminąłem.
FabułaNie stwierdziłem. Serio, nie wiem o co w tej grze chodzi. Fakt, mamy jakąś stację kosmiczną i złych kosmitów, którzy kradną jakąś cenną substancję, no ale to tylko pretekst żeby siać radosny zamęt i eksterminować kolejne kilogramy biegającego mięcha. ALIEN RAGE to NIE JEST fps dla wykształciuchów, jak np. Bioshock. Sory Pusiu, tutaj tylko szczelamy. Teorii równoległych wszechświatów nie znajdziemy. Pytań o naturę człowieczeństwa nie uświadczymy.
Ale uświadczymy 12 rodzajów broni z dwoma trybami strzelania i bardzo szybkie tempo gry, połączone z satysfakcjonującym gameplayem. Kiedy już wyuczymy się pewnych zasad i zachowań - przechodzenie kolejnych etapów nie należy wcale do tak trudnych na jakie wyglądały na początku. Co więcej! - to nie koniec rewelacji. Z czasem nasz wojak odblokowuje bonusy. Za ich sprawą Arnie zostanie nieco dopakowany i będzie mógł iść przez kolejne plansze przy jeszcze głośniejszym akompaniamencie wybuchów, strzałów i wrzasków złych kosmitów.
Co do samych kosmitów... Podobnie jak z fabułą - ciekawi to oni nie są. Fajnie wybuchają. Czasami zleją się z otoczeniem. Poza tym, niektóre monstra mają jakiś taki kamuflaż a'la predator, więc ich najczęściej wykańcza się sierpowym (czasami staropolski system jeb przez łeb, sprawdza się 3x lepiej niż szczelanie z karabinu).
Wracając jednak do szczątkowej fabuły gdyby jednak kogoś to interesowało...
Mamy w grze liczne audio-dzienniki, które nawet niektórzy chwalą. Ja nie wiem co o nich myśleć, bo ich nie słuchałem. Śpieszyło mi się do kolejnych pomieszczeń, w których mógłbym wystrzelić salwę z granatnika. Tym niemniej ktoś gdzieś w internetach chwalił je i porównywał (o dziwo, na korzyść dla Alien Rage'a) do dzienników z Bioshocka. Z tychże pamiętników (bo - a jakże - mamy do czynienia z konwencją wspomnieniową pracowników stacji, bo akcja gry osadzona jest na jakiejś stacji kosmicznej) dowiadujemy się co nieco o historii miejsca, po którym biegamy. Ja tam jednak zbyt wiele czasu spędzam przy historii Polski i nie tylko, by myśleć nad tym - czemu nie dogadamy się z panami-kosmitami?
A reasumując... Muszę powiedzieć, że Alien Rage to przede wszystkim UCZCIWA GRA. Stary, dobry, staroszkolny FPS, w którym dostajemy duże pukawki, dużo mięcha do przemielenia i dużo wybuchów. Może w Cryisicie 9 Piksel Szmerum Bajerum byłoby lepsze i antyszpajling x90 działałby 30x lepiej. Może w Aliens: Colonial versus Marines in Space 12 konstrukcja levelów byłaby odrobinę lepsza. Może w Dead Space 5 oddano by chociażby w fenomenalny sposób atmosferę zaszczucia i mroczny klimat opuszczonej stacji kosmicznej...
No, ale tu jest tak fajna rozpierducha, że rozgrzeszam Alien Rage ze wszystkich grzechów.
Ból Dupy Kosmitów to chyba najlepszy dostępny obecnie FPS w swojej kategorii wagowej (czyli produkcja klasy B, nastawiona na szybkie przejście, ładny wygląd i zgrabny gameplay). W dodatku zrobili ją Polacy ;____; [łzy wzruszenia].
Podchodząc do tej gry praktycznie bez jakichkolwiek oczekiwań, prócz jednego - muszę powiedzieć, że spełniła ona wszystkie moje oczekiwania (to jest - znowu - radosna rozpierducha).
Jeżeli macie wolne 2 dychy i odrobinę cierpliwości to zakupcie tę grę i spróbujcie nie rzucić jej w kąt po pierwszym etapie, gdzie - być może tak jak ja... - będziecie co chwila padać... Ale i tak warto się trochę pomęczyć, by potem biec sobie spokojnie przez piekło, w międzyczasie strzelając kosmitom ze strzelby w ich szczękoczułki czy tam inne głowotułowia
Aha.
Tak, stricte /liczbowo/ to tej grze należy się takie naciągane 6/10. Jeżeli jesteście czepialscy to powiedziałbym nawet, że 4+/10, bo jest się do czego przyczepić.
Ale, że ja nie jestem czepialski i w sumie to się świetnie bawię udając Rambo, tam gdzie twórcy chyba nie myśleli, że ktokolwiek będzie próbował przechodzić sekcje w iście Painkillerowskim stylu - wystawiam Alien Rage'owi 8/10
Gra otrzymuje również
Znaczek Fastości.