Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
Pokaż wiadomości
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Pamiętaj, że widzisz tylko te wiadomości w tematach do których masz aktualnie dostęp.
  Wiadomości   Pokaż wątki   Pokaż załączniki  

  Pokaż wątki - kluseczka
Strony: [1] 2 3
1  Hyde Park / Jindi / Cmentarz : 23 Lutego 2009, 19:03:15
 Cmentarz, a raczej niewielkie pólko przeznaczone do chowania zmarłych gdyż prawdziwym cmentarzem nie można by go nazwać, jest położony na zachodzie wioski. Jest też jej nieformalnym końcem, gdyż zaraz za parkanem otaczającym wydzielony teren znajduje się jedynie las. Niedaleko "cmentarza" znajduje się dom sołtysa, z którego mozna łatwo dostrzec wszelkie pogrzeby i inne odbywające się tam wydarzenia. Ma on łączną powierzchnię czterdziestu metrów kwadratowych. Po wyglądzie nagrobków można łatwo się domyśleć pozycji majątkowej denata - ci biedniejsi po śmierci musieli się zadowolić zwykłymi kamieniami, płyty nagrobkowe z prawdzuiwego zdarzenia pszysługiwały jedynie bogatszym gospodarzom.
2  Hyde Park / Rozgrywka / Trakt Dougala : 22 Lutego 2009, 17:17:41
 Jest to najstarsza i najdłuższa droga w Dazavaar. Zaczyna się na północy, nieopodal wioski Jidni, oraz kończy się aż poza granicami kotliny, w Srebrnych Miastach. Po drodze "zahacza" o Arhnelon i Tesvar ale i również o mniejsze miejscowości. Został nazwany na cześć bohatera biorącego udział w jednej z Wojen Zaćmienia. Której? A kto by pamiętał...
 Trakt jest szeroki na piętnaście metrów i wybrukowany kamieniami różnej szerokości i pochodzenia. Przez to nie jest specjalnie równy, jednak daje się po nim mimo to komfortowo jechać, co ułatwia między innymi brak dziur w drodze.
3  Hyde Park / Jindi / Las : 18 Lutego 2009, 21:04:50
 Jako że Jindi jest położone na północy Dazavaar, w pobliżu wioski znajduje się las. W jego skład wchodzą równo ze sobą przemieszane zarówno sosny, świerki i jodły jak i dęby, buki i brzozy. Zamieszkuje go dużo zwierząt leśnych, cały czas za dnia słychać tam śpiew ptaków, zaś w nocy pohukiwania sów. Drzewa są rozmieszczone w miarę równomiernie, choć często zdarzają się wystawione na światło słoneczne polany. Cały las przesycony jest łagodnym zapachem żywicy.
4  Hyde Park / Jindi / Farma Orsona : 17 Lutego 2009, 10:50:31
 To gospodarstwo znajduje się na południowym końcu wioski. Otaczają je pola jęczmienia i rzepy. Podwórze zawsze jest starannie wymiecione, okala je drewniany płot. Z lewej widać wybudowaną z czerwonej cegły stodołę i niewielką oborę, z prawej zaś spory dom. Na wprost bramy znajduje się wejście do sadu. Rosną tam grusze i śliwy. Sam dom jest dwupiętrowy, wybielony wapnem. W oknach nie ma firanek, widać tylko światło odbijające się w szybach.
5  Hyde Park / Jindi / Ulice : 17 Lutego 2009, 10:49:57
 Ulice wioski nie są wybrukowane kamieniem lecz jedynie udeptaną przez pokolenia ziemią. Chaty je otaczające są przeważnie zbudowane z drewna, lecz najbogatsi mieszkańcy mieszkają w kamiennych domostwach. Ozdabiają je zwykle małe ogródki, w których rosną nieliczne kwiaty mogące wytrzymać surowy klimat Dazavaar. Codziennie można tu spotkać bawiące się dzieci, plotkujące kobiety czy pracujących mężczyzn, gdyż ulice są zaraz po jarmarku, najbardziej zatłoczonym miejscem. Od szerokich alei po wąskie zaułki, można się nimi dostać w każdy zakamarek wioski. Ponieważ nie jest ona duża, nie istnieje ryzyko że ktoś się tam zgubi. Podczas wietrznych dni, widoczność spada przez zasnuwające uliczki kłęby kurzu. Zaś kiedy pada, ziemia zamienia się w błoto co spowalnia poruszanie się. Mimo to, ze względu na rozmiary wioski, nawet w najgorszych warunkach pogodowych, przedostanie się z jednego jej końca na drugi zajmuje najwyżej pięć minut. Przeważnie jednak nad wioską świeci słońce.
6  Hyde Park / Jindi / Jarmark : 17 Lutego 2009, 10:49:41
 Na okrągłym rynku okolonym drewnianymi chatkami porozstawiane są przeróżne stoiska. To miejsce pełni funkcje sklepu i wesołego miasteczka w jednym, oferując zarówno patelnie dobrej jakości za niską cenę, pseudomagiczne różdżki jak i wróżenie z ręki. Mimo że jarmark zajmuje stosunkowo małą powierzchnię, pomiędzy kolorowymi straganami łatwo się zgubić. Na środku placu stoi niewielka studzienka, podczas południa często okupowane przez kobiety z wioski. Największą uwagę wszystkich bez wyjątku podróżnych przyciągają dwa kramy: lśniący od żelaznych części zbroi stół płatnerza i zasłane przygniecionymi przez mikstury zwojami stoisko kupca sprzedającego bardziej magiczne towary. W niedziele i święta często są tu organizowane zabawy i fety. Jednak i w dni powszednie, można tu znaleźć mnóstwo atrakcji.
7  Hyde Park / Jindi / Dom sołtysa : 17 Lutego 2009, 10:49:25
 Nad wioską góruje ten dwupiętrowy, zbudowany z czerwonej cegły dom. W oknach widać przezroczyste firanki i donice z kwiatami.  Przed wtargnięciem nieproszonych gości chroni go drewniany płot okalający również przydomowy ogródek i wymiecione podwórze. Przed budynkiem zwykle bawią się dzieci czy grzebią w pyle wszechobecne kury. Za domem można dojrzeć typowe elementy wiejskiej zabudowy takie jak wypełniona sianem stodoła czy obora o pobielonych ścianach. Przed domostwem widoczny jest niewielki ganeczek, na którym zwykle stoi sklecony z desek stolik. Sołtysa można spotkać we wnętrzu jego skromnie urządzonego biura znajdującego się na pierwszym piętrze domu. Meble znajdujące się w środku są wszystkie drewniane, wyłączając kominek i piec.
8  Hyde Park / Dział Organizacyjny / Przykładowa karta postaci : 16 Lutego 2009, 15:24:47
Imię: Immanis Hellera
Nazwisko: Panieńskie Hillain, po mężu... A, jej męża się pytajcie...
Przydomek: Srebrzystooka
Wiek: No wiecie! Kobiety się nie pyta! (300 elfich lat, wygląda, oczywiście, młodo)
Płeć: Kobiet
Rasa: Elf
Profesja: Sędzia
Wygląd: Immanis jest wysoką, proporcjonalnie zbudowaną elfką. Jej skóra ma egzotyczny odcień ciemnego złota, co silnie kontrastuje z jej białymi jak mleko włosami, co rozpuszczone mogą jej sięgać do pasa. Rzadko jednak je tak pozostawia, woli bowiem upinać je w kunsztowne fryzury. Przez wielu mężczyzn uznawana jest za piękność, zapewne przez jej harmonijne rysy twarzy - wysokie czoło, trzeźwo patrzące oczy o oryginalnym kolorze cynobru, wąski nos, kusząco zarysowane pełne usta... Ten wygląd za który wiele kobiet mogłoby zabić nie wbija jej jednak w pychę, jedynie w świadomość własnej urody. Ma słabość do bogatych sukien, jest jednak na tyle praktyczna, że nie zakłada najlepszych sukien na podróż. Obecnie nosi tą z kaszmiru w odcieniu limonki, co podkreśla kolor jej skóry i wydobywa blask z oczu... A tak przynajmniej sądzą mężczyźni. Spódnica jest rozkloszowana i zdobiona haftami miedzianą nicią. Hafty te przedstawiają liście przeróżnych drzew. Stanik jest również wyszywany, jednak tutaj motywem są prążki, sięgające od pasa aż po niezbyt głęboki (jak na Hellerę) dekolt. Rękawy są raczej proste, bez haftów, jednak obramowane zostały jedwabnym paskiem w odcieniu rudawego brązu. Srebrzystooka nosi oczywiście również biżuterię... Jednak opis jej zabrałby za dużo miejsca xD
Moralność: Immanis nie rozgranicza czynów i idei na dobre i złe. Kategorią, którą chętniej stosuje jest prawo i chaos. Jest zatem w stanie pochwalić działania złego generała co przy pomocy logicznego myślenia i taktycznych umiejętności pokonał armię sił dobra oraz potępić szlachetnego paladyna co rzuca się na ratunek uciśnionym bez wcześniejszego obmyślenia planu i rozważenia ewentualnych konsekwencji swojego czynu. (neutralność, powiedzmy)
Charakter: Srebrzystooka jest niezwykle spokojna. Zdenerwować ją jest tak łatwo jak nosić wodę sitem. Zawsze myśli dwa razy, zanim coś powie; nie jest impulsywna. Jest ostrożna, to jedna z jej najbardziej wyróżniających się cech. Prócz tego, potrafi być stanowcza i walczyć o swoje. W gronie przyjaciół rozluźnia się, pokazując swoje weselsze wnętrze. Uwielbia żartować, na dosłownie wszystkie tematy. Hobby Immanis jest haftowanie, szydełkowanie i tym podobne robótki ręczne. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać kobietą pozbawioną szczególnych ambicji, raczej z normalnymi pragnieniami, jednak w głębi serca skrywa pragnienie ulepszania i modyfikowania wielu praw które uważa za niesłuszne czy błędne. Dlatego cicho, lecz uparcie dąży do zyskiwania coraz większej władzy lecz coraz mniej widocznej, będąc przekonana o prawdziwości powiedzenia "Prawdziwa władza skrywa się w cieniu". Lęka się małej ilości rzeczy, lecz niepokoi ją brak rozumu u innych, wierzy bowiem że jest on najwyższą wartością, jedyną prawdziwą władzą jakiej można się podporządkować. Boi się też często że przeoczyła jakieś ważne wiadomości czy wskazówki, zwłaszcza podczas zbierania informacji. Własnego kodeksu moralnego sobie nie wypracowała, przestrzega ogólnie pojętych wartości o ile są one zgodne z jej trzeźwym osądem który opiera tylko i wyłącznie na rozumie i logice. Nie łamie ich nigdy, zdając sobie sprawę z konsekwencji swojego ewentualnego postępowania, jest odpowiedzialna. Jest religijna, wierzy w boski osąd i sprawiedliwość, nie kwestionując go gdyż uznaje wiedzę bogów za wszechobejmującą, znacznie przekraczającą jej własne informacje. Potrafi przegrywać, w obliczu porażki stara się jednak zanalizować na chłodno swoje błędy by potem się na nich uczyć. Wierzy że każda klęska ma na celu ukazać jej coś nowego czy też o czymś przypomnieć. Nie ma żadnych obsesji czy fobii, uznaje je bowiem za oznakę słabego umysłu, niezdolnego do zrównoważenia swoich racji i opanowania się. Ciekawa jest jej opinia na temat zabójstwa - uznaje je za kolejną słabość. Słabość zabijającego, gdyż nie mógł znaleźć innego, bardziej cywilizowanego wyjścia z sytuacji, ale i też słabość zabijanego gdyż nie był w stanie się obronić i wyjaśnić przeciwnikowi swoich racji. Dlatego też zawsze stara się nie dopuścić do rozlewu krwi, potrafi jednak rozpoznać sytuację kiedy jej logiczne, wyważone argumenty nie trafiają do przeciwnika i wtedy nie ma żadnych skrupułów w sięganiu po sztylet. Przyjaźń potrafi docenić, jednak prawie nigdy nie stawia jej na pierwszym miejscu. Od przyjaciół wymaga lojalności, mówienia prawdy i wspierania jej w dążeniach, jednak odwzajemnia im się tym samym, spełniając też często ich inne wymagania. Może się pochwalić godnym pozazdroszczenia zdrowiem fizycznym i psychicznym. Nie chce ponownie zakładać rodziny, nie widząc sensu w "pozwalaniu sobą pomiatać jakiemuś głupiemu facetowi i użeraniu się z upierdliwymi bachorami", jak to często dosadnie określa. Ma jednak swoje potrzeby seksualne, które najczęściej zaspokaja poprzez one night standy z poznanymi w podróży mężczyznami, a czasem nawet i kobietami (jest bi) . Nad śmiercią się nie zastanawia - wystarcza jej wiedza że ona i tak przyjdzie, prędzej czy później a wymyślanie sposobów na uniknięcie nieuniknionego jest według niej pozbawioną sensu stratą czasu.
Bóstwo: Immanis została wyszkolona na kapłankę Ashy, Smoka Ładu. Nie jest fanatyczką, ufa swojej bogini tylko trochę bardziej od własnego trzeźwego osądu.
Cechy:
Siła: 4
Kondycja: 4
Zręczność: 5
Mobilność: 6
Zmysły: 6
Inteligencja: 7
Mądrość: 8
Umiejętności:
Retoryka: 2
Alchemia: 2
Błogosławieństwa: 3
Leczenie: 3
Profity: brak
Zaklęcia/Style walki: Uzdrawiający Deszcz, Oczyszczająca Chmura, Przyspieszenie, Boska Siła
Słabe strony: Immanis niezbyt dobrze pracuje w grupie, ze względu na jej szlacheckie dziedzictwo nie cierpi kiedy ktoś jej rozkazuje i ma skłonności do kłócenia się z świeckimi przełożonymi. Nie odebrała też przeszkolenia bojowego i w walce wręcz jest bardzo kiepska; choć czytała podręczniku do fechtunku i wie czym jest półpiruet lub zastawa Byrne’a, w ogóle nie potrafi jej wykonać.
Inne zdolności: Nie ma żadnych specjalnych zdolności, prócz jej bystrego umysłu, pozwalającego jej kojarzyć fakty, analizować informacje i wyciągać wnioski w tempie niedostępnym zwykłym ludziom. Posiada też sporą wiedzę, nabytą co prawda przed trzystu laty, lecz nadal aktualną.
Historia: Immanis dorastała jako najstarsza córka głowy elfickiego rodu Hillain. Nie była jednak przez to rozpieszczana, ba, można by nawet powiedzieć że wiele od niej wymagano. Ponieważ pewnego dnia miała zastąpić swojego ojca na stanowisku, musiała bardzo dużo się uczyć. Odbierała więc wykształcenie w dziedzinie muzyki, matematyki, sztuki, polityki, nauk ścisłych... Długo by wymieniać. Nie męczyła jednak jej ta ciężka praca, przyzwyczaiła się szybko do nauki. To uczyniło z niej pracowitą kobietę i znacznie zaprocentowało w przyszłości. Choć z zewnątrz mogło się wydawać, że dziewczyna bardzo się przykłada do wypełniania swoich obowiązków wobec rodu, cele Hellery były zgoła inne. Jej bystry umysł dostrzegał każdą lukę, skazę czy nawet niewielką plamkę na prawie. Wiedziała jednak, że nawet jeśli zostanie głową rodu, będzie stale ograniczana przez radę kontrolującą jej poczynania i niewiele zdoła zdziałać. Dlatego już za młodu postanowiła działać na własną rękę. Nie była jednak aż tak głupia, aby uciekać z domu, o nie. Wolała uciec... W kapłaństwo. Zadeklarowała chęć służenia Ashy – bogini ładu i równowagi, znając prawa i wiedząc że rodzice nie mogliby jej odmówić. Zgodzili się, zaś na następcę ojca wyznaczyli jej młodszego brata. Tak więc Srebrzystooka trafiła do świątyni, gdzie spędziła sporo czasu na nauce elfickich rytuałów i modlitw. Dzięki swojej wiedzy i bystremu umysłowi szybko awansowała w hierarchii, swoją godną podziwu gorliwością wzbudzając respekt starszych kapłanek i zazdrość młodszych adeptek. Tam zdobywała sobie możliwości i pozycję, która była jej niezbędna do osiągnięcia celu. Jednak, kiedy była już bardzo blisko spełnienia swojej ambicji, została stamtąd odwołana przez rodzinę. W interesie rodu Hillain był jej ślub z pewnym młodym ludzkim szlachcicem. Immanis nie zdradzała swojej irytacji ani prawdziwych uczuć, z uśmiechem na ustach poszła z nim przed ołtarz. Przez pewien czas jej życie było znacznie prostsze i łatwiejsze - prowadzenie domu, dbanie o męża, wychowywanie dzieci... Jednak, ona była długowieczną elfką, on zaś tylko człowiekiem. Nawet nie musiała czekać na jego naturalną śmierć, zginął bowiem na jednej z "pomniejszych ludzkich wojenek". Wtedy oba rody skoczyły sobie do oczu, a powodem tego były ich dzieci, konkretnie zaś - kto się nimi powinien zająć i zaopiekować. Ludzie utrzymywali że świętej pamięci mąż Hellery chciałby aby opiekę nad jego synami i córkami sprawowała jego rodzina, Hillainowie zaś twierdzili iż wychowywanie maluchów należy do wdowy i rodu z którego ona pochodzi. Korzystając z tego zamieszania, Srebrzystooka powróciła do świątyni i odzyskała straconą pozycję. Nie zajęło jej to wiele czasu. Wiedziała że teraz, kiedy ród ma już następców - a przynajmniej może mieć - nie będzie zwracał na jej poczynania specjalnej uwagi, jednak zawsze było lepiej zejść im z oczu aby nie kusić losu. Udała się na audiencję do Arcykapłanki i poprosiła ją o możliwość działania na własną rękę. Ta, nie mogąc odmówić kapłance o takich wpływach i reputacji, udzieliła zgody. Immanis włóczyła się jakiś czas po Ashan, aż trafiła do Dazavaar.
Ważne Postacie: Arcykapłanka elfiego kościoła wyznawców Ashy – Selleneviel Veltharine.
Priorytety Życiowe: Zreformowanie praw, uzyskanie władzy
Ekwipunek: 75 szylingów, suknia podróżna, torba z ubraniami (trzy suknie na zmianę. Jedna jest zwykłą szatą kapłanki Ashy, utrzymana w stonowanych kolorach lazuru i szarości. Druga to suknia wyjściowa, uszyta ze śliwkowego jedwabiu i ozdobiona złotem. Trzecia to ubranie, które Immanis nosi na co dzień, na zmianę z szatą kapłańską o ile nie jest w podróży – czerwona suknia o rękawach ¾ i sporym dekolcie), kij (metalowa laska z wyrytymi symbolami Smoka Ładu, lekka i poręczna. Ma sześć stóp długości).

All rights reserved, postać należy do kluseczka, została tu umieszczona jako przykład nie jako postać. Mimo że postaci tej kluseczka nie zamierza użyć w PBF Heroes of Dazavaar, wszelkie próby kopiowania jej czy innego plagiatowania zostaną ukarane.
9  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Wieczna wojna: Korona : 05 Lutego 2009, 17:47:52
 Here we go!


 Ythreena Shanirion przerzuciła niespokojnie papiery na biurku. Rachunki, rachunki i jeszcze raz rachunki. Czasami listy od innych klasztorów, czasami od ludzi których dzieci uczęszczały tu na naukę. Rzadziej wiadomości od jej wysłanników czy szpiegów… o ile w ogóle zasługiwali na swoją nazwę. Więcej informacji zbierała już na ploteczkach niż oni jej przysyłali. Cóż, być może sam fakt że dochrapała się urzędu arcykapłanki nie świadczył o jej zdolnościach w organizowaniu siatki szpiegowskiej. Zresztą, co to za pomysł aby wszystkie klasztory Bildura miały swoją własną siatkę szpiegowską? Z racji służenia bogu wiedzy? Bzdura. Jeśli jakikolwiek kler powinien zajmować się wywiadem, Shanirion wybrałaby Fehanitów. Vilyon Lehelan wydawał jej się bardzo kompetentnym człowiekiem. Który żył stanowczo za długo i wyglądał stanowczo za młodo. I wcale nie była zazdrosna, o nie!
 Stukanie do drzwi wyrwało ją z przemyśleń na temat kolegi po fachu. Rzuciła zirytowane spojrzenie pod którym wrota zapewne zwinęły by się i zwęgliły, gdyby tylko miały świadomość. Ki diabeł? Czy nie powiedziała wyraźnie że w przypadku przeszkadzania wyrwie flaki i złoży w ofierze, co jej jakże uczynny skryba przetłumaczył na „Wielmożna Pani jest zajęta i pragnie spokoju”?
 - Wielmożna Pani – Tharnen Nifvish, przed chwilą wspomniany pisarz świątynny otworzył bezceremonialnie drzwi i zajął ich miejsce. Wzrok arcykapłanki wywierał na nim nie większe wrażenie niż na nieszczęsnych wrotach. – Przyszły tutaj Avalyina Lennarien oraz Neige Inniarosh, jak Wielmożna Pani sobie życzyła.
 O, na światło Pana. Zupełnie o tym zapomniała.
 - Niech wejdą – cóż, najwyraźniej znowu będzie zmuszona improwizować. Nie pierwszy zresztą raz.
 Nifvish zszedł jej z oczu. I dobrze, zaczynały już ją boleć. Od tego całego śmiercionośnego spojrzenia. Być może powinna poprosić o korepetycje… Jej kontakty z Selderithu donosiła, że nowa arcykapłanka Sanirytów w Telendarze, niejaka Elektra Victrix potrafi wytrzymać w pojedynku na spojrzenia z Vilyonem Lehelan prawie minutę. Shanirion zazdrościła jej.
 Do komnaty arcykapłanki weszły dwie młode kobiety. Wyższa z nich nosiła nierzucającą się w oczy lnianą tunikę farbowaną pod kolor jej oczu na szarozielono oraz długie, skórzane buty wręcz wyjęte z fantazji erotycznych jakiegoś napaleńca. Avalyina, podobnie jak większość czarodziejek pobierających bądź udzielających nauk w klasztorze była znana z nieumiejętności doboru stroju. Jej towarzyszka nie miała tego problemu – jej ubiór Shanirion rozpoznała jako szatę Strażniczek Gwiazd, kobiecego zakonu kapłanek Bildura do którego należał jej klasztor. Dwie głowy, brązoworuda i jasnowłosa, pochyliły się w ceremonialnym ukłonie. Ythreena wstała.
 - Zapewne powiedziano wam w jakiej sprawie was wezwałam? – spytała, mając nadzieję że Nifvish im powiedział. Jeśli nie, to będzie musiała sobie szybko przypomnieć.
 - Nie – stwierdziła Neige, owijając blond kosmyk dookoła palca. – Powiedział jedynie, że Wielmożna Pani nas wzywa. W pilnej sprawie.
 - Może usiądziecie? – rozpaczliwie próbowała zyskać na czasie Shanirion, przeszukując niezbadane głębiny swej pamięci w poszukiwaniu powodu dla którego miałaby wzywać te dwie do siebie. Zwłaszcza Neige, to…
 - Nie ma gdzie – westchnęła kapłanka. – Postoimy.
 Wzrok kobiety, przelatujący z jednej nieszczęsnej petentki na drugą przez chwilę znalazł oparcie na otwartym liście leżącym przed nią na biurku. Była to jedna z niewielu wiadomości które nadeszły od jej wywiadu. Tych szpiegów, którzy mieli udawać geologów na południu. I wreszcie sobie przypomniała.
 - Mam dla was zadanie – powiedziała spokojnie. – Chciałabym, abyście wyruszyły do wykopalisk na południu kraju. Macie dla mnie zabrać… pewien pakunek.
 - Tajemnica? – domyśliła się Avalyina. Arcykapłanka potrząsnęła głową.
 - Nie. Raczej coś co może powstrzymać Jaenidh przed asymilacją wolnych krajów Denwar.
 - Jakiś potężny artefakt? – spytała czarodziejka. – Proszę mi wybaczyć, Arcykapłanko, lecz to brzmi jak żywcem wyjęte z jakiejś bajędy.
 - Ostrożność to dobra cecha, panno Lennarien. Nie artefakt. Symbol – Shanirion przegryzła wargę, zastanawiając się jak im to wyjaśnić. – Słyszałyście zapewne o Przymierzu Siedmiu Miast? Unii Mirii, Selderithu, Hvaran, Dun Podzielonego, Lehandu, Ranelii i Punhii? O przysiędze złożonej w stolicy przez każdego z władców, po czym wybraniu spośród nich Pana Przymierza?
 - Vehementer z Selderithu – kiwnęła głową Neige. – Przymierze rozpadło się lata temu, kiedy zaginęła Korona Bezimiennego którą nosił.
 - Właśnie po Koronę Bezimiennego was posyłam – wyjawiła Ythreena. – Trójca Lordów chce reaktywować Przymierze. Spotkali już się z pozytywnym odzewem ze strony Lehand i Hvaran, posłowie wysłani do pozostałych krajów jeszcze nie wrócili. Ale potrzebujemy kogoś, kto, nie wyróżniając się i nie zwracając na siebie uwagi przetransportuje tutaj Koronę. Oficjalnie macie dostarczyć mój podarunek z okazji Święta Zaćmienia przełożonemu tamtejszego klasztoru, Levendrowi Ghartael.
 Miny młodych kobiet świadczyły o niedowierzaniu. Avalyina opanowała się pierwsza.
 - Tak uczynimy, Wielmożna Pani. Czy możemy również wziąć ze sobą… towarzyszkę?
 - Macie zapewnie na myśli tę małą złodziejkę, waszą protegowaną – domyśliła się Shanirion – Proszę bardzo. Możecie skorzystać z zapasów klasztoru, jeśli będziecie ich potrzebować. Uprzedziłam już waszych uczniów o wyjeździe i zorganizowałam zastępstwo. Dopilnuję wszystkiego, wy powinniście się martwić jedynie o powodzenia waszej misji.
 Czarny ptak spacerujący wcześniej po parapecie okiennym zerwał się i odleciał.
10  Hyde Park / Pogaduchy / Twórczość Shakespeare'a : 19 Września 2008, 15:38:28
 Czyli najwspanialsze dramatyczne dzieła jakie widział świat ;D
 Wracając do naszej rozmowy z Laxx o Makbecie i Hamlecie a konkretnie trupach i ich ilości: ilu było tych strażników? Bo na razie mamy tak - Makbet: siedem trupów (Makbet, Lady Makbet, Lady Macduff, hrabia Cawdoru, Duncan, Banquo, synek Lady Macduff), Hamlet: dziewięć trupów (Hamlet, jego ojciec(martwy w przedakcji ale zaliczam), Gertruda, Klaudiusz, Laertes, Poloniusz, Ofelia, Rosencrantz i Guildenstern(nie ma bezpośrednio ich śmierci ale wiadomo że umarli)). Widzisz, to się liczy...
11  Hyde Park / Rozgrywka / Sklep jubilerski : 04 Lipca 2008, 19:22:56
 Widzisz niewielki, kamienny budynek. Nad drewnianymi drzwiami wisi symbol młota i brylantu z ozdobnym napisem "Pod Lśniącą Perłą". Sklepem jubilerskim kieruje krasnolud, Rigmor Stonehammer. To bardzo miły, choć nieco gadatliwy i wścibski staruszek. W prowadzeniu interesu pomagają mu dwaj synowie: Elgen i Temdon.
 Cennik:
 Pierścionek ze złota 45 $
 Pierścionek z platyny 65 $
 Pierścionek ze srebra 30 $
 Pierścionek z białego złota 70 $
 Obrączka ze złota 55 $
 Obrączka z platyny 80 $
 Obrączka ze srebra 40 $
 Obrączka z białego złota 100 $
 Łańcuszek ze złota 20 $
 Łańcuszek z platyny 35 $
 Łańcuszek ze srebra 15 $
 Bransoleta ze złota 40 $
 Bransoleta z platyny 55 $
 Bransoleta ze srebra 30 $
 Bransoleta z białego złota 85 $
 Łańcuszek z białego złota 50 $
 Naszyjnik z kamieniem szlachetnym 120 $
 Naszyjnik z kamieniem półszlachetnym 85 $
 Naszyjnik z perłą 105 $
 Wisiorek z kamieniem szlachetnym 95 $
 Wisiorek z kamieniem półszlachetnym 70 $
 Wisiorek z perłą 85 $
 Pierścionek zaręczynowy z kamieniem szlachetnym 110 $
 Pierścionek zaręczynowy z kamieniem półszlachetnym 90 $
12  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Wieczna wojna: Pomyłka : 24 Czerwca 2008, 18:44:26
 Fehuś chciał aby było chronologicznie. A Pomyłka jest najwcześniejsza - jeszcze z czasów kiedy Vincenta Mairath nie było na świecie a Selderithem rządził Vehementer, nieznający jeszcze pięknej Vessthlen Tarveth. Opowiada ona zwyciężenie przez wojska Jaenidh najpierw małego królestwa Ranelii a następnie Republiki Lehandu. Ale i również... A co, nie będę spoilerować. Czytać!


    Cienki sierp księżyca dryfował w czystym, nocnym powietrzu miasta Luil. Stolica Ranelii spała w ciszy przeyrwanej tylko krzykami nocnych ptaków, szmerem wiatru oraz cykaniem owadów. Ciche uliczki zdawały się wymarłe w bladym świetle.
    Nad zabudowaniami wznosił się królewski zamek. Wykonana z jasnego kamienia budowla bogata w wieżyczki, balkoniki i kolumienki wyglądała jak baśniowe marzenie małej dziewczynki. Ale był realny - realne były wieże, komnaty, korytarze... I realny był młodzieniec śpiący w oblewanej srebrnym blaskiem pościeli, tuż pod oknem jednej z komnat.
    Nie można byłoby nazwać go szczególnie przystojnym, jednak w jeo trójkątnej twarzy było coś nieuchwytnego, coś co sprawiało, że wzrok zatrzymywał się na tej twarzy długiej, coś co w komplecie z zajmującym przez niego stanowiskiem trzeciego syna królewskiej pary Ranelii czyniło go idolem luilskich nastolatek. Ciemne włosy o dziwnym, szaroturkusowym odcieniu zasłaniały większą część baldej twarzy. Kilka kosmyków łaskotało wąski nos i opadało na miękkie, lekko rozchylone usta.
    Chłopak wymruczał coś przez sen i przewrócił się na drugi bok. Jego ręka opadła na stolik nocny, strącając kryształowy puchar z wodą. Rozbił się, zdobiąc błyszczącymi odłamkami puszysty dywan. Powieki młodzieńca uniosły się, ukazując czarne źrenice, niemal stapiające się z tęczkówkami.
    Wstał, ostrożnie stąpając by nie nadepnąć na szkło. Najciszej, jak tylko mógł, pozbierał większe odłamki i wytarł wodę. Niestety, większość zdążyła już wsiąknąć w dywan.
    Spojrzał na zegar zawieszony nad biurkiem. Dochodziła druga w nocy. Z cichym westchnieniem irytacji zaczął się ubierać. Senność całkowicie go odeszła, wiedział, że już nie zaśnie tej nocy.
    Przynajmniej będzie miał okazję zajrzeć do swojej małej kryjówki - nie był w niej od miesięci. Cóż, końcowe egzaminy wymagały maksymalnego zaangażowania. Ale wymięty świstek, który od wczoraj znajdował się w lewej kieszeni jego spodni, był świadectwem tego, że trud włożony w naukę nie poszedł na marne.
    Chcąc jeszcze raz popatrzeć na dowód swoich chwalebnych osiągnięć, wyciągnął karteczkę i mrużąc oczy w nikłym blasku księżyca, odczytał swoje wyniki. Jedynki* z jezyka ojczystego, jenickiego, selde, walki, dowodzenia, sztuki i mistrzostwa sequiteera. Z reszty dwóje. No, no, może być z siebie naprawdę dumny.
    Zmiął świstek i schował do kieszeni. Stąpając cicho jak kot wyszedł z sypialni i skierował się do prawego skrzydła zamku. Tam, mijając kuchnię, sypialnie służby i wychodek doszedł do tak zwanych lochów. W rzeczywistości była to jednak tylko zamkowa piwnica.
    Pchnął drzwi, które ustąpiły, skrzypiąc. Ruszył ciemnym korytarzem, mijając kolejne ciężkie drzwi ze skamieniałego drewna. Finalnie zatyrzymał się przy jednym z nich i wyjął spod koszulki niewielki, żelazny kluczyk, pokryty cienką warstewką rdzy. Właściwie to ostatnio nosił go wyłącznie z przyzwyczajenia - w gorączce przygotowań do egzaminów nie miał wiele czasu dla siebie i coraz rzadziej odwiedzał swoją kryjówkę.
    Przekręcił klucz w drzwiach. Lekko pchnął drewnianą płytę, która ustąpiła z cichym jękiem.
    Wymacał krzesiwo i zapalił świeczkę. Jego oczom ukazał się mały, zagracony pokoik. Ściany były przysłonięte półkami, na których kurzyły się przeróżne skarby - od zaśniedziałych łańcuszków po dawno już zbutwiałe strzępki ubrań. Tuż pod sufitem zawieszony był płócienny hamak.
    Chłopak przywiesił na wolnym kawałku ściany chwalebne świadectwo ukończenia Akademii Bojowej. Uznał, że tu będzie się lepiej prezentować niż w jakiejś galerii osiagnięć rodziny królewskiej. Oczywiście jego starsza siostra Solve, wyjątkowo apodyktyczna despotka dyrygująca całym pałacem, będzie się domagać aby pokazał to jej, powiedział dlaczego tak słąbo itd. Ale trudno - jakoś to wytrzyma. Nie może wiecznie jej ulegać.
    Położył się na hamaku i sięgnął do jednej z półek. Trzymał tam swoje ulubione książki, pełne historii które mógł czytać bez przerwy i nigdy mu się nie nudziły. Nie były one raczej monotematyczne, na ich kartkach znajdowały się zarówno treści bajkowe, sensacyjne, romantyczne jak i obyczajowe, straszne czy naukowe. Gusta literackie młodego królewicza dość często się zmieniały, obecnie zaś chwiały się między literaturą piękną a historią.
    Książka która wyciągnął była już stara, o poszarpanych brzegach i wymietych stronach. Widać było, że to jedna z najstarszych pozycji. Chłopak przesunął palcem po okładce, tworząc smugę w kurzu zalegającym na stwardniałej skórze. Dawno tu nie był... Nie pamietał też, kiedy ostatni raz brał ten tom do ręki.
    Otworzył zniszczony wolumin. Zapisana w nim była legenda, której bajkowa wersję znało każde dziecko w Ranelii. Ale oryginalną, nieskażoną... Czytali to tylko niektórzy historycy. Czasami królewicz czuł wyrzuty sumienia na myśl o tym, jak traktuje ten skarb. Bezcenna książka, za którą wielu naukowców oddałoby dusze, kurzyła się i niszczyła w byle komórce...
    Zamknął oczy. Jednak się mylił - widać miał tej nocy zaznać jeszcze snu.
    Bezcenna, oryginalna wersja starożytnej legendy zsunęła się powoli i upadła na podłogę. Nikt jej nie podniósł. Leżała tak, okładką do góry, a zabytkowe strony zawierające nie mniej zabytkową treść brudziły się w kurzu.
    A Revan Maendil, trzeci syn królewskiej pary Ranelii spał.




    *Skala ocen w Denwar jest odwrócona - najwyższą z nich jest jedynka(odpowiednik naszej szóstki), najniższą sześć(jak nasza pała).
13  Hyde Park / Pogaduchy / To co Japończycy robią najlepiej czyli manga i anime : 01 Czerwca 2008, 20:16:37
Czyli o waszych ulubionych kreskówkach i komiksach z kraju kwitnącej wiśni ^^
Wypowiem się pierwsza. Obecnie anime które męczę to Fullmetal Alchemist a jestem na odcinku 30. Ale spoilery chętnie poczytam, zwłaszcza że parę już umiem ^^. Najbardziej jednak kocham Bleach który oglądałam od pierwszego odcinka aż do 171, najnowszego zdaje się. Tam jest tyle przystojniaków... <faints> ;D
14  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Punishment : 24 Maja 2008, 22:29:23
Bo trzeba jakoś zakończyć to co się zaczęło w Trylogii i rozpocząć to, co się skończy w tym na co nie mam pomysłu jeśli chodzi o tytuł. W końcu Amfestreli tak łatwo nie wybaczy "ostatniemu" Vedraninowi utraty mocy i musi się poznęcać. Ale jeszcze nie... na razie Vincent żyje z żoną i dziećmi na Ashan. A w tej historii main characterem będzie Reelah Aine Mairath, jego średnia córcia. Na początek nie ma walk, tylko imprezy. Betowane przez Mikę-chan.


    Światło słoneczne, przenikając przez błękitne zasłony wyszywane w chmurki, spoczęło ciepłym promieniem na twarzy Reelah Aine Mairath, budząc ją ze snu. Jeszcze przez chwilę dziewczyna leżała pośród miękkiej pościeli, wybudzając się. Jednak teoretycznie jej stan się nie zmienił, w planach miała bowiem zostać w łóżku dopóki jej zegar biologiczny nie powie jej, że spóźni się na pierwszą lekcję. Była magia praktyczna, z której miała być kartkówka. Przy odrobinie szczęścia takiego jak korki, spóźniony autobus czy babcie z zakupami, Reelah dzisiaj tej kartkówki nie napisze...
    Uśmiechnęła się do siebie, dumna z własnej chytrości. Jerister Laithlinn, jej starszy brat zapewne teraz bawi się z kolegami na mieście, gdyż w każde juwenalia nawet do domu nie wstępował, nocował u kumpli. A co się tyczyło Corioli Elektry, najmłodszej z rodzeństwa, to ona jest zbyt cicha i nieśmiała, by spróbować budzić swoją przebojową siostrę. Ha!
    - Nie musisz udawać, Rae.- w jej uszy wdarł się głęboki, przepełniony ciepłem głos.- I tak nie pójdziesz dzisiaj do szkoły. Nie po tym, jak zatrzymałem Jeristera w domu. Chyba nie chcesz, aby moje starania poszły na marne?
    Nie musiała otwierać oczu, by wiedzieć, kto do niej przemówił. Mimo, że nie potrafiła rozpoznać nawet własnego głosu, zawsze wiedziała. Była tylko jedna osoba, która tak zdrabniała jej imię.
    - Ale... Po co, tato?- spytała, podnosząc głowę. Jej ojciec opierał się o framugę drzwi do jej pokoju. Na jego pełnych ustach gościł zagadkowy uśmieszek. Kiedy tylko uniosła się na łokciach, jego powieka lekko drgnęła, jakby szykując się do zapytania "jeszcze nie wiesz?".
    - Zgadnij, Rae.- odrzekł, przechylając głowę na bok w złośliwej parodii laleczek z ruchomymi szyjami.- Ty potrafisz zapomnieć nawet o własnych urodzinach, dziewczyno...
    - Nie zapominam... Wiem że są trzeciego dnia Tygodnia Gołębia.- odgryzła się Reelah. Uśmiech Vincenta Mairath poszerzył się jeszcze bardziej. Dziewczyna zmarszczyła brwi. O co może chodzić jej psycholniętemu ojcu...
    - Zaraz... To dzisiaj!
    - Jakbym mógł, dałbym ci lepszą pamięć w ramach prezentu.- wyszczerzył się Immanir.- Ale niestety... Musisz się zadowolić tym...
    Niemal cyrkową sztuczką, wyciągnął zza pleców zdobiony runami metalowy kij. Reelah przez chwilę nie rozumiała, o co mu chodzi. Owo wrażenie zagubienia szybko jednak minęło, kiedy jej ojciec nacisnął pewien sprytnie ukryty przełącznik na powierzchni broni. Gdzieś w połowie laski coś drgnęło, i jak Filip z jaskini smoka, wyskoczyło ukryte do tej pory ostrze.
    - Prawdziwy, ranelijski sequiteer. Dziesięć ostrzy różnego kształtu i długości, ponad dwadzieścia pięć otworów, gdzie można je wysunąć. Z limitowanej edycji. Sporo mnie kosztowało zdobycie tego cacka, więc oczekuję że będziesz się z nim dobrze obchodzić.
    Reelah zerwała sie z łożka. Z zachwytem zaczęła oglądać i obracać na wszystkie strony tajemniczą broń. Dopiero po chwili zorientowała się, że Vincent stoi odwrócony do niej plecami.
    - Coś nie tak, tato?
    - Nie, absolutnie... Poza tym że córka w kusej koszulce z dekoltem jak u ciotki Elektry nie jest raczej widokiem jaki porządny ojciec powinien oglądać.
    Dziewczyna roześmiała się głośno. Po chwili Immanir dołączył do niej.
    - Radziłbym ci ubrać się i pójść na śniadanie. Kawa stygnie.
    - Ale ja nie piję kawy.
    - To nie zmienia faktu, że jej temperatura drastycznie spada.- odbił zręcznie Vincent.- No, dalej. Poczekam na ciebie na dole.
    To był dla Reelah Aine Mairath dzień pełen niespodzianek. Zaraz po pobudce, największą z nich było znalezienie w szafie sukienki na którą polowała od długiego czasu, z przyczepioną karteczką "Myślę, że będzie idealna na twoje przyjęcie". W szufladzie z bielizną zobaczyła zaś naprawdę cudowny komplet biżuterii, z prawdziwych szafirów. Karteczka na nich głosiła "Dla najlepszej siostry- Jerister i Coriola". Ale prawdziwy szok przeżyła dopiero przy śniadaniu, kiedy jej ojciec oświadczył, że jedzie razem z mamą i resztą dzieci do Telendaru, odebrać prezent od cioci Elektry i kuzynki Andromachy Veniry(nie, Vincent nie powiedział dzieciom że to jego nieślubne dziecko- dop. autorki), więc ma wolną chatę i może urządzić imprezę. Chociaż właściwie Reelah powinna się tego spodziewać- była ulubienicą ojca, on zawsze jej szykował cudowne niespodzianki na urodziny.
    Więc tak oto popołudnie spędziła zamiast na nudach w szkole, na planowaniu swojej osiemnastki. Środki finansowe cichcem wciśnięte jej jak łapówkę przez ojca, całkowicie wystarczały na kupienie tortu, odpowiednich dekoracji i innych niezbędnych do urządzenia porządnego przyjęcia rzeczy. Kiedy zaś na jej zegarze pokazała się zbawienna godzina końca lekcji, od razu zaczęła wydzwaniać do koleżanek i zapraszać je na urodziny. Znakomita większość zgodziła się. W końcu Reelah został tylko jeden telefon do wykonania. Do swojej najlepszej przyjaciółki, Sahavill.
    - Cześć, Rel. Dlaczego cię nie było w szkole?- usłyszała w słuchawce.
    - Mam dzisiaj urodziny.- nie bez dumy odrzekła dziewczyna.- Ojciec pozwolił mi nie iść. Zostawił też mi całą wolną chatę. Wieczorem robię imprezę... czuj się zaproszona.
    - Ty to masz fantastycznego ojca...- westchnęła Sahavill.- Mój każe mi się opiekować moją ułomną siostrą...
    Reelah skrzywiła się. Biedna Saha. Została skrzywdzona przez los nawiedzoną siostrą, która normalnie nie reagowała na otoczenie jak jakiś lunatyk, ale zdarzało jej się wpadać w jakieś walnięte transy i wygłaszać nie mniej walnięte przepowiednie.
    - Spoko. Zostaw ją w domu i wbijaj.
    - Nie mogę, Rel. Chciałabym, ale nie mogę.- westchnęła Sahavill.- Moi starzy wychodzą do opery i muszę się nią zajmować.
    - Spoko.- dziewczyna nie chciała się poddać.- Weź ją ze sobą.
    - Co... Rel... Ale ona ci zepsuje całe przyjęcie...
    - A niech spróbuje!- żartobliwie zagroziła Reelah.- Co ona może zrobić? Ewentualnie mi z ręki powróżyć.
    Sahavill zaśmiała się.
    - Dobra, o ktorej to przyjęcie? Przyjdę pół godziny wcześniej i ci pomogę.
    - O osiemnastej się zaczyna.- odrzekła spokojnie dziewczyna. Tak, na Sahę zawsze mogła liczyć.
    Nie wiedziała jednak, czym zaowocuje jej propozycja. Co takiego zrobi siostra jej przyjaciółki, opętana przez Amfestreli. I do czego ją to popchnie...
15  Hyde Park / Rozgrywka / Wystawa klejnotów : 08 Maja 2008, 20:14:36
To fałszywa wystawa cennych klejnotów, stworzona przez Straż Miejską by przywabić złodzieja Neldura Amashedralle.
_____________________________________________________________________
MG MODE- prowadzenie Hirowa
Giller wszedł, pogwizdując do budynku. Ustawił klejnot, w który przemienił Hirowa na specjalnie przygotowanym podium.
-No, i jak ci się podoba? Powiedz, kiedy mam cie odczarować?
Strony: [1] 2 3




© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.362 sekund z 16 zapytaniami.
                              Do góry