Czas na podsumowanie ze strony MG.
Na początku
dziękuję za udzielenie mi wotum zaufania i możliwość poprowadzenia mej własnej edycji. Dziękuję za możliwość zagrania po "wiedzącej" stronie barykady i za obserwowanie działalności mafii i miasta.
Omówię teraz sam przebieg gry, potem powiem słowo o uczestnikach.
W czystym sumieniem powiem, że role były losowane, poza Belegorem i Fastem. Pierwotnie czwartym mafiozom miał zostać Freezon, jednak przeczuwałem, że nie pociągnie długo z uwagi na karniaki, tak więc na jego miejsce wybrałem Belegora. Momentami był równie nieobecny.
Fast natomiast dostał rolę zabójcy, bo - let's face it - lubię tego postrzeleńca i wiedziałem, że nieźle namiesza.
Miasto grało co najmniej miernie. Pomimo kilku wyjadaczy w swoich szeregach, szybko stracili Revolda, Fenira i Niedziela. Przyjmuję przeprosiny Reva, chociaż nie były one potrzebne, umiem jednak należycie docenić akt skruchy.
Wykorzystał mój system przeciwko mnie, przemycił niszczący grę, legendarny już punkt nr 7, który w zasadzie zdekonspirował mafię. Pomimo skarg niektórych graczy i narastającemu przerażeniu Fergarda, Hellscream zawsze wygrywa, także testament wiele nie przyniósł.
Tak czy siak, chłopaki się trochę wystraszyły i moim zdaniem wydali się - uratowało ich tylko niezdecydowanie miasta, które nie mogło zdobyć się na linczowanie jednej osoby, brawurowa (żeby nie rzec głupia
) gra Fasta oraz zmieniający w ostatniej chwili głos Sojlex. Starałem się trochę miastu pomagać, ale nie potrafili zrobić użytku z moich subtelnych podpowiedzi. :c
Mafia składająca się z Armiwarta, Fergarda, Belegora i Waverley była, cóż, mafią nowicjuszy - wszyscy grali pierwszy raz jako "ci źli", a Fergard przed startem 10. edycji nie wiedział w ogóle, czym jest Forumowa Mafia. Przyznam, że od momentu ukazania się 7 punktu testamentu Revolda trochę za bardzo im pomagałem, jednakże ani razu nie zdradziłem im faktów z gry. Grali przeciętnie, ślizgali się, jednakże udało im się przetrwać w całym składzie do końca, przecież liczy się wynik - za to należą się tym nowicjuszom wielkie gratulacje. c:
Teraz uczestnicy:
MG - czyli ja. Rola organizatora, obserwatora i informatora to nie dla mnie, brałem bardzo czynny udział w edycji. Pomagałem trochę miastu, trochę mafii, mąciłem i myliłem miastowych, potęgowałem fobie mafii i straszył Fergarda i Belegora wizjami nagłej śmierci.
Fajnie się bawiłem, więc dzięki.
Thunder510 - w poprzedniej edycji gdzie byliśmy razem, Fandor został wyeliminowany w najbardziej spektakularny sposób z możliwych - dostał bana.
Tutaj poszło mu lepiej, chociaż za bardzo bazował na historyjkach. Pod koniec gry zarobił 7 dniowego bana za wyzywanie Fasta. Wstydź, się, Fandor!
DiamondLady - muszę ją pochwalić, bo w porównaniu do poprzednich edycji ilość słowa pisanego, które wyszło spod jej ręki wzrosła o co najmniej 500%.
Udało się jej przeżyć do końca, celnie typowała mafię, ogólnie widzę, że poświęciła na grę więcej czasu niż wcześniej. Aha - jedyny członek Grupy Revolda, który dotrwał końca, choć fabularnie została uśmiercona.
Belegor - Niedziel przebąkiwał, że Fergard musi być w mafii, bo tym zachęciłem mojego kolegę do uczestnictwa. Wrong, "podstawionym" mafiozom był Belegor. Dopiero pod koniec gry zorientował się, że jest w mafii z Waverleyem, nie był bowiem tego świadomy.
Był też skory do poświęceń, raz po raz prosił o zamordowanie go przez mafię w celu ukrycia śladów, jednakże jego współpracownikom zależało na jego życiu. To na nim skupiła się nienawiść miasta, cudem niemalże udało mu się przeżyć. Zawiązał sojusz z Fastem, ale to nie on był stroną dominującą, o czym później. Był mafijnym Wiedzącym, to znaczy wiedział trochę więcej od innych graczy, ale nie miał prawa tego ujawnić ani im, ani reszcie mafii. Czy zrobił użytek z tego przywileju, pozostaje spytać się jego.
Kha Beleth - odpadł za karniaki. Bleh.
Revold - honorowy Biggest System Fucker, który złamał mój system i wykorzystał jego luki, by w pokrętny sposób wyznaczyć mafię, dowieść niewinność sporej grupy graczy oraz...w pewien sposób wyłaczyć w miastowych zdolność samodzielnego myślenia.
Gdyby miasto wygrało to sczerze nie byłaby to jego zasługa, ale Revolda własnie. Jak on sam stwierdził, kibicował mafii.
Sonic - nie nagrał się, a szkoda. Miał honor zostać wyeliminowany przez Fasta zabójcę, pisał ciekawe historyjki i przeanalizował kilka danych mu linczy. Jest też autorem popularnego już powiedzonka "Pewnie Mafia", tak wiec wielkie podziękowania dla tego gracza.
Andre - odpadł za karniaki. Bleh.
Fergard - całkowity nowicjusz mafii, któremu przez chyba całą edycję tłumaczyłem zasady. Rzucony na maksymalnie głęboka wodę, gdyż przypadł mu los mafiozy, a także obrano go na Ojca Chrzestnego. Widać było, że najlepiej ze wszystkiego idą mu historyjki, jego krasomówstwo pomogło mafii wygrać, przynajmniej odnoszę takie wrażenie. Oczywiście, wydał się parę razy, ale jak na pierwszą grę, należą mu się gratulacje.
Forumowa Mafia - walczył aż do końca, sztandarowy członek Grupy Revolda. Nie dał się omamić chłopakom z mafii, po śmierci Niedzieli i Revolda razem z Cahan nieoficjalnie przewodzili miastu. Gratulacje za ładna grę.
Waverley - mafijny ninja, chociaż podejrzewano go, nikt nie oddał na niego ani jednego głosu. Najwyraźniej maska głuptaka mu pomogła. Gratki.
Pawek - odpadł za karniaki. Bleh.
Loczek - mam wrażenie, że Loczek nie pokazał pełni swoich możliwości. Cóż, nie miał chyba czasu, korzystając z telefonu, poza tym musiał pilnować niedorobionych matematyków liczących do 1000.
Robił jednak co mógł, przeszyfrował swoją rolę, dzięki że się zjawiłeś, Krzysiu. ^^
Fenir - honorowy tytuł Mąciwody idzie do niego. Chociaż w kwestii siania chaosu nie wszedł jeszcze na poziom Fasta, jego brawurowa zagrywka z ujawnieniem się jako ksiądz, oskarżeniem Niedzieli i wykorzystaniem zielonego kolorku rozruszała miasto, za co należą mu się szczere podziękowania.
Sojlex - z pewnością gracz ukochany przez mafię. Miałem już opis śmierci Belegora, kiedy to Sojlex zmienił głos na Forumową Mafię, co pozwoliło mafii wygrać grę. Chyba dał się złapać na haczyk Fergarda, ale cóż - zdarza się najlepszym.
Zginał tylko fabularnie, robił co mógł, włączył do końca, czyli jak na pierwszą edycję - całkiem nieźle.
Sylath - też długo nie pograł, a szkoda. Zginął szybko i nie mógł zbyt wiele ugrać. Jak zawsze stonowany, neutralny, spokojny, analityczny, Sylath jest dobrym graczem, wiec w sumie nie dziwię się, że szybko został zlikwidowany.
Kocica - zebrała kilka karniaków, ale tak jak DL znacznie ujawniła się w stosunku do poprzednich edycji. Graty za to właśnie.
Armiwart - pod maska spamera kryje się giętki umysł, naprawdę. To Armiwart wyszedł z planem obalenia i wykorzystania testamentu Revolda do mafijnych celów, to Armiwart wynajdywał w nim kolejne luki i nieścisłości, dzięki którym wiele osób zaczęło w niego wątpić. Z pewnością przyczynił się do mafijnego zwycięstwa i nie był tak oczywistym mafiozom jak Fergard i Belegor. Gratulacje.
Niedziel - ofiara Fenira.
Spostrzegawczy, jako jeden z niewielu zaczął podejrzewać Waverleya, jednak lincz miastowych szybko ukrócił jego grę. Znam ten ból.
Cahan - pani detektyw ładnie wykonywała swoja rolę. Co prawda nie znalazła żadnego winnego, ale w końcu miastowych było 5 razy więcej. Mafia planowała zabić ją w drugim mordzie, z krzywym uśmiechem przyglądałem się, gdy zamiast detektywa ubili szarego Sylatha. Cahan szybko napsuła im krwi po tym, jak popchnąłem ją do ujawnienia się (ale wyszła na tym dobrze
na SB, moja niewielka pomoc w kierunku miasta. Ciekawym jest, że początkowo linczowała te same osoby, co Fergard, jednakże po ujawnieniu 7 paragrafu konsekwentnie tępiła Ferga i Belegora, niestety nie wystarczyło jej mocy. Do spółki z Thunderem i Disco najbardziej strawestowała moje uniwersum.
Hadrian - człowiek legenda.
Poza dwoma wyjątkami (raz, gdy był w mafii, dwa w edycji andre pod sam koniec) Hadrian nigdy chyba nie umarł.
Linczował konsekwentnie Belegora, narzekał na mnie i nie podobały mu się realia. Suck it!!!
Reuel - Michał się nie nagrał, bo wiernie chciał zastąpić mnie jako orka w tej edycji i dał za to głowę.
Mam nadzieję, że epicki opis śmierci trochę mu zadośćuczynił. :]
Disconnected - osoba trawestująca realia mojego uniwersum.
Najnowszy członek Grupy Revolda, grał dobrze, nie dał się omotać, podejrzewano go nawet o bycie księdzem. :] Mordujący smoki wiedźmin robił co mógł, jemu również dziękuję za grę.
Earne - Fast dobrze podsumował Earne'a - "niewidzialny za życia, niewidzialny po śmierci". Kapłan, który w ogóle nie rzucał siew oczy tylko walczył o przetrwanie swojego miasta, nieszczęśliwie poległy w linczu. A szkoda. Pokrzywdziłem go też "epickim" opisem śmierci, za co przepraszam.
Freezon - odpadł przez karniaki. Bleh.
Jak pewnie zauważyliście, pominąłem jedną osobę. Ta osoba to według mnie MVP (Most Valuable Player) tej edycji, gdyż grał swoim unikalnym stylem i wydaje mi się, że czerpał najwięcej radości z gry ze wszystkich uczestników. Mowa oczywiście o
Faście. Jego unikalna postać, treser kur z Mołdawii, sprawiła, że nie zginął w fabule jako jedyny z miastowych.
Był też wiedzącym, jak Belegor, to znaczy wiedział ciut więcej od innych - na przykład znał tożsamość księdza (po jego śmierci), która reszcie została ujawniona dopiero pod koniec gry. Postanowił ze sobie znanych pobudek zawiązać sojusz z mafiozom Belegorem. Przyprawił go o bóle głowy i stany lękowe, zapewniając o głosowaniu na osobę wskazaną przez Bele, jednocześnie informując Fergarda, że Belegor już nie żyje.
W tym sojuszu miastowy - mafia to Fast dominował i prawdopodobnie rozpracował całą czwórkę. To od jego głosu zależał los linczu w którym padł Thunder - to jego głos posłał Fandor do piachu. Przez ostatnie kilka dni Fast był panem życia i śmierci mafiozów, od niego de facto zależała gra. W ostatni dzień linczował Belegora - najprawdopodobniej chciał w glorii i chwale wymordować mafię jednego po drugim, tuż po tym, jak dał im fałszywą nadzieję na zwycięstwo.
Dobre dwie strony mafijnego forum zostały poświęcone na płakanie, jaki to Fast jest zły, niedobry, nieprzewidywalny i ich wszystkich zabije.
Tak naprawdę Fast grał wiec tylko po stronie Fasta - chciał zobaczyć, jak świat płonie i przeżyć, co udało mu się, dlatego też zasługuje on na tytuł MVP i mój szacunek.
Obok mafii, to Fast jest wygranym.
Dziękuję jeszcze raz za grę i do następnego spotkania z Waszym znienawidzonym MG.