Pogrywałem chwilkę w Sonic & Knuckles, dopiszę więc paru bossów.
Egg Golem - Nie chodzi tu nawet o to, że przygniecie cię, jeżeli pozwolisz mu dojść do ściany. Chodzi o to, że z biegu ciężko go tak walnąć, by nie nadziać się na kolce chroniące korpus. A imaginujcie sobie, że po udanym trafieniu trzeba go walnąć raz jeszcze, nim maszyna znów wróci do swojej kamiennej formy... Albo udajmy, że go nawet nie trafiłeś. Pomijam fakt, że ten wyczyn trza powtórzyć 8 razy.
Mecha Sonic w pojeździe nr 2(Tylko jeżem) - Ochraniają go bańki, których nie można zniszczyć, dopóki się nie odłączą od "tatusia". Można czekać, aż bańki same z siebie poodpadają i nie męczyć się z wymierzaniem ciosów, ale przypominam - Masz 10 minut, by przejść poziom. A tutaj już był jeden boss i będzie jeszcze jeden(Mecha Sonic we własnej osobie, skądinąd dość łatwy).*
Oprócz tych dwóch, dopiszę jeszcze:
NEKROGIGANT(Duże litery oddają jego wielkość
) - Nie jestem specjalnie dobry w tego typu gry, ale dopóki nie zerwał z siebie łańcuchów, jakoś dawałem radę(Mimo iż jedyną metodą ucieczki jest bunnyhoping - Tak wielkie to bydlę). Ale później... Tornada. Tornado, które goni cię po połowie planszy i jest raczej szybsze od ciebie. A jedyną metodą, by się przed nim schować jest daszek altanki. Jednakże wtedy musisz się zatrzymać. A gdy to uczynisz, chwila nieuwagi i obejdą cię zombiacze wymachujące maczugami.
EDIT:
@Spromultis - Sanctus miał okropnie wkurzającą tarczę. Może w pierwszej walce tak to nie przeszkadzało(Koniec końców, schodził na bodajże dwa, trzy uderzenia łapką). Ale w drugiej walce regeneruje tarczę ekspresem, a po regeneracji ma niemiły zwyczaj teleportacji na drugi koniec sali i wymachiwania tym swoim ostrzem(Atak silny nawet na najniższym poziomie trudności i ciężko z jego unikaniem).
*Boss niemalże identyczny występował w Sonic 2, zaś jedyną różnicą było to, że za sterami siedział Eggman.