To moja pierwsza, żałosna próba bycia fajnym.
Macie mnie tu krytykować, wytchnąć każdy błąd i uprzykrzyć życie tak, by mi się już odechciało pisać.
16 lat wcześniej
-Gdzie się patrzysz jak do Ciebie mówię!? Słuchaj mały dupku, wiedza, którą tu nabędziesz może Ci kiedyś uratować życie. Koszmar to miejsce gorsze niż Ci się wydaje, Brooklyn to przy nim Disneyland, Hitler przy Fezie to świętoszek, a siła atomu jest nieporównywalna do siły snu, zrozumiałeś?!
-Ta, możesz się już przestać drzeć?
-Arogancki młody skurczybyk – mruknął pod nosem Khor-chak – jak już mówiłem, Łowcy Snów to...
-Ale, po co mi historia! Ja chce się nauczyć kopać grokholowe tyłki, a nie, kiedy powstała Gildia, dlaczego i po co.
-Słuchaj, daje Ci do wyboru dwie opcje, pierwsza – siadasz na dupie, zamykasz się i słuchasz mojego wykładu, druga – wychodzisz stąd i idziesz szukać nowego nauczyciela. Co wybierasz?
-Ale
-Wybieraj!
-Jedynka.
-Dobry wybór.
Cóż może jeszcze będą ludzie z tego chłopaka, przypomina mi młodego mnie, też byłem aroganckim, małym skurczybykiem, myślącym ciągle o kopaniu czyichś tyłków, pewnie z tego wyrośnie.
-Zaczynajmy – wyrwał się z zamyślenia nauczyciel – , jak już pewnie wiesz Gildia powstała w 472r roku naszej ery, dzień po zdobyciu Rzymu przez Burdygundów, a właściwie po wielkiej masakrze urządzonej przez grokhali na ulicach tego miasta. Wtedy to wściekły Morfeusz, zszedł do płonącej stolicy imperium i przepędził z niej zmory. Przejdźmy do samej istoty zmór czy też jak wolisz grokhali. Ich stwórcą był Fobos, zafascynowany mocą Morfeusza postanowił sam wkroczyć na pole sennych marzeń. Z czystego strachu uformował przypominające krzyżówki różnych zwierzą,t senne mary, które wkradały się do ludzkich snów, by siać w nich niepokój i chaos. Jako ciekawostkę dodam, że pierwsze z nich były tak potężne, że mogły przerażać człowieka we śnie na śmierć. Dzisiaj na szczęście już nie dysponują tą umiejętnością.
Jak wiesz, świat snów i świat rzeczywisty to dwa światy alternatywne, ten pierwszy jest nałożony na ten drugi, oznacza to, że ma on idealne pokrycie w świecie rzeczywistym, każdy budynek w świecie rzeczywistym znajduje się też w świecie snów, jednak działania na tym budynku w świecie snów, nie zmieniają jego wyglądu w świecie rzeczywistym, zasada ta działa jednak w drugą stronę, świat rzeczywisty jako świat nadrzędny dominuje nad światem snów i każda zmiana w świecie rzeczywistym ma odzwierciedlenie w świecie snów. Świat snów jako świat podrzędny ma też pewne ograniczenia, nie potrafi odzwierciedlać pojazdów, zwierząt, ani ludzi. Kiedy znajdziesz się w rzeczywistym Nowym Yorku widzisz ulice pełne samochodów, tłoczących się na chodnikach ludzi i wszędobylski hałas, w jego sennym odpowiedniku, ulice i chodniki są puste, a wszędzie panuje niczym niezmącona cisza.
-Wiem to już, nie musiałeś tego powtarzać.
-Jeżeli posłuchasz jeszcze raz o tym samym, to nic Ci się nie stanie, najwyżej zmądrzejesz, a tego byś nie chciał? – spytał z przekąsem Indianin.
-Hahaha, bardzo zabawne – odpowiedział sarkastycznie nastolatek – kontynuujmy.
-Niech będzie. Jak już wcześniej mówiłem, te dwa światy są od siebie oddzielone, choć nie zawsze tak było, zaraz do tego dojdę jeżeli znów mi nie przerwiesz! – Indianin skarcił ucznia wzrokiem i zaczął mówić dalej – Wróćmy do historii Morfeusza i Fobosa. Po pokonaniu praprzodków grokhali, Morfeusz postanowił zniszczyć Fobosa za próbę ingerowania w domenę którą zarządza. Choć tego nie wiesz, w tamtych czasach światy były połączone ze sobą, grokhale przyjmowały formę fizyczną w rzeczywistym świecie, co sprawiało, że jeżeli się nie maskowały, były widzialne gołym okiem. Któż nie przestraszy się, dwumetrowej bestii z pazurami jak sierpy i kłami zdolnymi przegryźć nawet najgrubsze drzewo, cel Fobosa został osiągnięty, ludzie zaczęli się bać, a on żywił się tym strachem. To było błędne koło, grokhale wyzwalały strach, którym żywił się Fobos, by mieć sił na tyle, by stworzyć kolejne straszydła.
Odnalezienie Fobosa zajęło Morfeuszowi 7 tygodni, w tym czasie grokhale rozpełzły się po całym świecie, by siać chaos i anarchie. Fobos nie był głupcem, wiedział, że Morfeusz kiedyś go odnajdzie i zabezpieczył się na tą okazje, stworzył najpotężniejszego grokhala, jaki stąpał po Ziemi – straszliwego Mojoga. Mojog był 12-metrową hybrydą tarantuli, goryla i jaszczurki, posiadającą 3 głowy, 16 ramion, 7 ogonów i 27 nóg. Bitwa pomiędzy Mojogiem i Morfeuszem trwała 17 godzin, niestety zło zatriumfowało. Pokonany Morfeusz postanowił w samobójczym ataku zniszczyć bestie, zabić Fobosa i podzielić świat na 2 części, które z czasem stały się światami, rzeczywistą zamieszkiwaną przez ludzi i senną zamieszkiwaną przez grokhale. Na swojego następcę wybrał anioła Herda i przykazał mu, by bronił snów ludzi przed zakusami złych grokhali. To właśnie Herd założył Gildię i był jej pierwszym członkiem – pierwszym Łowcą Snów.
-Łeb mnie boli od tych informacji – marudził Jack.
-Niech Ci będzie, na dzisiaj to koniec. Ale za to jutro... hmm jutro przyjdziesz godzinę wcześniej i lepiej przyszykuj się, jutro omawiamy role Łowcy Snów.
-Dobrze – wrzasnął nastolatek wybiegając z sali.
Dobrze, oby było dobrze, hmm Herd chciał mnie widzieć, to nie wróży niczego dobrego, ciekawe, o co chodzi? Pewnie znowu jakiś grokhol podjął się próby ich zjednoczenia, durne bestie przecież nigdy im się to nie uda, nigdy póki istnieje Gildia...- Indianin siedział jeszcze chwilę w opuszczonym pomieszczeniu, po czym wyszedł, by jak zwykle odwiedzić swoją żonę w pracy.