Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
Pokaż wiadomości
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Pamiętaj, że widzisz tylko te wiadomości w tematach do których masz aktualnie dostęp.
    Wiadomości   Pokaż wątki Pokaż załączniki  

  Wiadomości - Piratka
Strony: [1]
1  Hyde Park / Literatura / Odp: Lektury szkolne : 13 Września 2014, 17:02:46
Skończyłam już szkoły, lecz pamięć głupich bądź/oraz nudnych lektur, do których przerabiania mnie zmuszano, wciąż trwa.

Ja osobiście lubię większość lektur szkolnych. Czasami mam jednak wrażenie, że do ich listy wpisano wiele książek słabych, infantylnych, głupich, naiwnych oraz niewiarygodnie wręcz nudnych. Moim zdaniem taka przymusowa lektura może zniechęcić młodych ludzi do czytania, ale też zachęcić. Wśród najgorszych lektur mojego życia można wymienić: "Syzyfowe prace"- pozbawiony akcji tasiemiec, w którym absolutnie nic się nie dzieje, najnudniejsza książka świata (nawet według mojej babci ;D) ;"Puc, Bursztyn i goście"- książka nudna, opowiadająca o bandzie zantropomorfizowanych psów, lektury tej chyba nikt nie lubi, nawet poloniści, bo książka jest pozbawiona przesłania; "Krzyżacy"- u mnie w klasie przeczytało to 5 osób w tym ja, nie było by takie straszne gdyby nie ciągnąca się akcja (przez prawie 100 stron Zbyszko siedzi w lochu i myśli o Danusi); "Stary człowiek i morze" książka ma u mnie sporego minusa z powodu rażących biologicznych błędów (delfin nie jest rybą) oraz fabuły opowiadającej o znęcaniu się nad zwierzęciem- to co dla innych jest walką z samym sobą, dowodem odwagi, etc. dla mnie jest zwykłym bestialstwem. Z drugiej strony płotu stoją takie książki jak: "Hobbit"- wszystkim się zawsze podoba, młodzi ludzie zaciekawiają się literaturą fantasy, książka jest dostosowana do wieku; "Robinson Cruzoe" i "W pustyni i w puszczy"- książki uczą takich wartości jak odwaga, wytrwałość, wiara we własne siły i przyjaźń; "Mały Książę"- mądra książka o życiu, posiada drugie dno (…)
Wśród najgorszych : "Syzyfowe prace"- popieram. „"Stary człowiek i morze" Na szczęście wielkie udało mi się tego czegoś nie przeczytać. „Hobbit"- wszystkim się zawsze podoba” skąd to wiadomo? Mnie się nie spodobało. „W pustyni i w puszczy” jakoś się udało przeczytać jeszcze przed szkołą i powiedzmy że załóżmy do czytania się nadaje za to „Robinson” jest badziewiarstwem nudnym jakich mało. „Mały książę” – zdało mi się raczej nudne i do tego przykre. „Wiedźmin” już sam tytuł mnie odstręcza.

Największe syfy jakie do tej pory musiałem przeczytać to "Tajemniczy Ogród", książka o hindusce, która znajduje zapuszczony ogród i wraz z niepełnosprawnym chłopcem Dickiem (nie wiem jaką trzeba być fujarą aby dać tak na imię swojemu dziecku) i jeszcze "Ania z Zielonego Wzgórza" jeszcze nudniejsze od "Ogrodu" chyba wszyscy wiedzą co to, ale przyzwoitość każe mi napisać, że jest to książka o dziewczynie Ani, która farbuje sobie włosy na zielono i wyczynia jeszcze gorsze głupoty w dworku Cuthbertów i poza nim i wiecznie powtarza "Och, jakie by to było romantyczne"; nigdy nie strawię tych książek.
„Największe syfy” o jak pięknie, nie wypowiadam się na temat Twych gustów (de gustibus disputandum non est) lecz pierwszy raz widzę równie mało fachowe omówienie „Tajemniczego ogrodu”. Jaka niby „Hinduska”? Głowna bohaterka Marysia Lennox przyszła na świat w Indiach (podobnie jak Kipling czy Orwell) lecz miała angielskich rodziców i była Angielką. Kiedy po jej przybyciu do Anglii (rodzice ją osierocili) miejscowa służąca naiwnie wyznała, iż początkowo wzięła ją za Hinduskę, Marysia obdarzyła ją porcją obelg, którymi nauczyła się znieważać swoją indyjską nianię. Tak bowiem była wychowaną, że traktowała wszystkich a zwłaszcza służbę z nienawiścią sytych do głodnych, stopniowo wszakże zostawioną będąc samopas w dworze wuja w Yorkshire zaczęła odkrywać że to też ludzie. Ogród, który odkryła, nie był „zapuszczony” (potajemnie opiekował się nim stary ogrodnik Ben) tylko zamknięty z woli jej wuja (tam bowiem tragicznie zmarła ciocia). Dick wcale nie był „niepełnosprawny” (wręcz przeciwnie, okaz zdrowia i w ogóle), zapewne mylisz go z Colinem, kuzynem Marysi, rozkapryszonym paniczem chorym z urojenia (synem owych wuja i cioci). O co Ci chodzi z tym imieniem Dicka? Że w angielskim slangu rzeczownik pospolity „dick” funkcjonuje jako obelga? Czy było tak w epoce pisania książki, wątpię. Dick z dużej litery jest zdrobnieniem od imienia Ryszard, znaczącego po staroangielsku „bogaty i potężny”. Wreszcie budowa zdania wygląda dziwnie, bez zakończenia wątku Ogrodu przechodzisz do Ani Z Zielonego Wzgórza. Przygody Ani nie sprowadzają się wyłącznie do farbowania włosów czy wyczyniania „głupot”, ale to już inna historia.

kilkunastostronicowy shit Mickiewicza coś o rycerzach, no bo ludzie! Jak mam cokolwiek się wyluzować czytając coś co jest wmiętolone niewiadomo co i w dodatku zwierszowane.
To ma być zarzut? Mickiewicz przynajmniej umiał zrymować. Ciśnie się cytat „Początek to ci mogę powiedzieć, bo ktoś to poezją pisał.” http://www.zmiennicy.com/forum/viewtopic.php?id=1136

Eee to u mnie jak wrócę z praktyk to klasa będzie dalej przerabiać "Lalkę". Z czego najlepsze jest to, że 99% klasy jej nie przeczytała ;D Sam miałem zamiar się za nią wziąć, jednak miałem na to może tydzień po poprzedniej lekturze i nagle w weekend patrzę, że mam "Lalkę" przeczytać na poniedziałek :>
Prusa nie cierpię nie znoszę po prostu  a zwłaszcza Lalki.

Dla mnie czytanie lektur (zwłaszcza dzieł Żeromskiego) było wielką męką
Dokładnie.

„Quo Vadis czyta się dużo lepiej niż Krzyżaków. Pomijając już okropną stylizację, Swetoniusz(czy jak mu tam było) jest świetną postacią.”
Chyba Petroniusz.

Nienawidziłem czytać i nienawidzę to teraz, chociaż zdarzały się książki które wspominam dobrze, są to: Ten Obcy, Dzieci z Bullerbyn, Chłopcy z Placu Broni - to książki z podstawowej klasy.
Dzieci z Bullerbyn fajowe, Chłopcy też dobrzy choć mogliby kończyć się lepiej, zaś Ten Obcy był i jest dla mnie jakimś nieporozumieniem.

Mały Książę - nienawidzę tej książki
Ja też.

Ogólnie Żeromskiego nienawidzę.
Ja też. Lecz nie „za patriotyzm” a przeciwnie – za opluwanie Polski („Rozdziobią nas kruki” wizja Powstania Styczniowego mająca nic wspólnego z rzeczywistością czy „Popioły”). Za jego styl nudny do mdłości takoż.

Jestem przeciwnikiem zmuszania ludzi, w tym dzieci, do czytania. Uważam, że przymus zabija przyjemność czytania i często prowadzi do tego, że czytelnik nie docenia wartości dzieł. A najbardziej męczyło mnie analizowanie dzieł z pozytywizmu i Młodej Polski, z paroma wyjątkami. (…) Nienawidziłem "Syzyfowych prac", "Ludzi bezdomnych", "Siłaczki", "Chłopów", "Granicy", "Naszej szkapy", "Przedwiośnia", Trylogii Sienkiewicza. Były nudne, męczące, ciężkostrawne i nieciekawe, zarówno tematykę, jak i formę miały ciężką. W ogóle do dziś nie cierpię Żeromskiego i Nałkowskiej - uprzykrzają życie młodzieży.
Podpisuję się wszystkimi rękami i nogami, zwłaszcza Żeromski (fizys jak żywa reklama denaturatu, pisaniny też w tym guście) i Nałkowska (pomijając to że należała do „KRN”, w „Medalionach” nazwała Auschwitz „polskim obozem śmierci” !!!). Jedynie co do Trylogii mam wątpliwości – oczywiście jest miejscami kłamliwa – nienawidzący swych poddanych Jan Kazimierz jako dobry i mądry król; Jarema Wiśniowiecki w roli wielkiego wodza (jego ucieczka spod Piławiec przedstawiona niemalże jako bohaterski wyczyn) etc. - ale żeby nudna?
Strony: [1]




© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.035 sekund z 19 zapytaniami.
                              Do góry