Jest to moja pierwsza opowieść na tym forum,mam nadzieję,że się spodoba
Mieszkańcy Edenii zauważyli dziwne płomienie.
Ktoś albo coś je wzniecało na wyspie Athur=Zuul.
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt,
ze ogień był nieskończony,nigdy nie gasł,a dym był według magów
czysta mana.2 zwaśnione państwa z Edenii pogodziły się.
Teraz pustynne miasta znane z bogactwa oraz królestwo gryfów połączyło oddziały,
by stworzyć ekspedycje,która miała sprawdzić co się dzieje na tej ognistej i nie odkrytej wyspie.
Kilkudziesięciu magów z pustyni wraz ze około 200 zbrojnymi wyruszyło na Athur-Zuul pod wodzą Turquam'a.
Kilku z wojowników poległo w walkach z zielonymi smokami na popielastych i płonących terenach.
Przeszukano cala wyspę i nic nie znaleziono,oprócz zasypanego wejścia w dół,
czaiło sie coś złego,magowie to czuli.Postanowili magią skruszyć przeszkody.Wejście do tuneli choć ciasne ale żołnierze przeszli.
Podziemia Athur-Zuul były czarnymi grotami z zasypanymi popiołem kryształami.
Doszli do końca tunelu gdzie światła już nie było,zgasły pochodnie,śmierć patrzyła w oczy wszystkim żołnierzom...
Nagle drogę oświetlił podmuch ognia!Była to sprawna grupa czerwonych smoków,
w tych ciemnościach nie było szans na pokonanie tych potworów,wszyscy ratowali się ucieczką,
lecz smoki zastawili wyjście na powierzchnie więc uciekli w małe tunele...
w środku okazało się,że to labirynt-schronienie minotaurów.
Patrole minotaurów wyłapali pojedynczych żołnierzy Turquam'a u przyprowadzili do wielkiej groty gdzie minotaury miały obozowisko.
wódz Tarumas zapytał swych nowych jeńców:
-Czego wy szukacie w naszych podziemiach?!
Ludzie milczeli...
-Odpowiadajcie ludzkie ścierwojady-nalegał dalej minotaur.
-Jesteśmy z Edenii-odpowiedział dowódca-Przyszliśmy tu by zbadać sprawę ognia z many.
Nastała cisza a minotaury patrzeli na ludzi jak na bohaterów.
Zdziwiony Turquam zapytał się:
-O co tu chodzi?!
-Nikt nie wygrał ze smokami dalej w głębi-odpowiedział Tarumas.
Wypuszczono ludzi i pozwolono im iść dalej,gdyż minotaury wciąż walczą ze smokami i uważają ludzi za sojuszników...
na koniec labiryntu doszli do szmaragdowej groty gdzie pilnowały młode zielone smoki,
mimo śliskiej od kamieni szlachetnych podłogi zbrojni powstrzymali smoki z łatwością.
Potem doszli do rubinowej groty,tam czerwone smoki niemal rozgromili cała armie ludzką,
jednak dzięki czarom udało się zamknąć smoki na tylnych tunelach za ścianą z kryształu.
Gdy doszli do gigantycznej groty wypełnioną złotem oraz diamentami,
zuchwałość uderzyła żołnierzom do głowy i zaczeli zbierać kosztowności..
Wtedy ukazała się głowa czarnego smoka,Jednym podmuchem ognia zamienił rycerzy w czarne zpopielone szkielety w zbrojach.
Gdy widzieli jak smok rozkłada skrzydła,każdy myślał tylko o jednym:
-Odwrót!
-Nigdy!-krzyknął dowódca-teraz dowiodę,że jestem godzien używać miecza!
Rządna zwycięstwa grupa stworzona z kilkunastu żołnierzy rzuciła się do ataku.
Smok ugodzony magią zniszczenia padł i czekał na śmierć.3 ostatnich rycerzy postanowiło dać żyć szlachetnemu stworzeniu.
W podzience za życie ludzi wypuszczono,2 się wykrwawiło.
Tylko jeden człowiek przeżył,nie zapytano o jego imię,
opowiedział historie i dostał pokój wieczny na kolanach podróżnika...