Mój rok filmowy przebiegł dość barwnie. Od filmów lekkich po bardzo poważne, od nowości po klasyki, od filmów które będą długo pamiętał pozytywnie, po te które wolałbym zapomnieć.
Dla mnie najlepszym obiektywnie rzecz biorąc filmem jaki w tym roku obejrzałem był Django. Był to film, który chyba dla mnie na długo wypowiada ostatnie słowo w kwestii filmów o niewolnictwie w Stanach Zjednoczonych. Film z jednej strony fajnie porusza kwestię rasizmu, okrucieństwa z nim związanego, jednocześnie poprzez przejaskrawienie w hektolitrach krwi wypływających z normalnego człowieka i komicznymi sytuacjami dystansuje człowieka w stosunku do opowiadanej historii. Dochodzi tu świetna gra aktorska, wystarczy wspomnieć Dr. Schultza, Calvina Candie czy tytułowego Django. Dodatkowo muzyka, w tym ten kawałek z początku, aż przyjemnie się słucha
https://www.youtube.com/watch?v=IAooXLAPoBQKolejnym filmem nie z tego roku, który zrobił na mnie wrażenie, była adaptacja gry (przez co wrażenie zrobił na mnie podwójne). Mam na myśli pierwszą część Cichych Wzgórz aka bardziej znanych pod nazwą Silent Hill
Przyznam szczerze, że dawno przy żadnym filmie się tak nie bałem jak przy nim. W momentach, gdy nad miastem zapadają ciemności aż ciarki przechodzą, przez rzecz której w dzisiejszych horrorach okropnie brakuje.... a mianowicie klimatu. Działa na to muzyka, miejsca, gdzie atmosferę buduje się od ogółu do szczegółu, fabuła kręcąca się wokół pełnych tajemnic mieszkańców miasta, istoty dosłownie wzięte z czyjegoś koszmaru i brutalność, jednak nie taka, po której mam ochotę zwrócić wnętrzności, a taka która mnie zwyczajnie przeraża. Przyznam, że to drugi film, który potrafi działać tak brutalnością by mnie przerażać i w obu przypadkach połączenia mrocznej atmosfery i tego rodzaju brutalności dawało mi kopa strachu mocniejszego niż zwykle. Dodatkowo bardzo podobają mi się postaci wykreowane przez aktorów. Matka dziewczynki, która podążając za zaginionym dzieckiem jest w stanie rzucić się w ogień, pokazując jak wielka jest więź łączyć może matkę i dziecko. Do tego ojciec (Sean Bean nie umiera, what da fak
) odizolowany od całego zdarzenia próbujący na wszelkie sposoby dojść prawdy.
Poza tym były jeszcze oczywiście moje ulubione adaptacje komiksów, w których w tym roku królował Marvel i to na nim się skupię. Przyznam szczerze, że Strażnicy Galaktyki i Kapitan Ameryka 2 to filmy, przy których się chyba najlepiej bawiłem w całym roku. Były to dwa filmy, które pokazały, że Marvel może robić filmy, o których z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że są bardzo dobre a nie błąkają się granicy dobrego i przeciętności. Te dwa filmy oferują kompletnie inną gamę doznań. Przy Strażnikach śmiałem się do rozpuku, był to film jakiego oczekiwałem. Dużo akcji, humoru, prostej lecz porywającej fabuły. Do tego Awesome Mix, który pokazuje, że nie zawsze muzyka klasyczna musi porywać podczas filmu. Kapitan zaś to okropnie dużo akcji, całkiem fajnie rozwinięta fabuła, super sceny walki (w ekranizacjach komiksów lepszy pod tym względem był jedynie MoS), w tym ta super pierwsza pomiędzy Kapitanem a znajdującym się w podtytule Zimowym Żołnierzem, w czasie której wróg pokazuje, że nie jakąś płotką, a przeciwnikiem godnym Kapitana Ameryki. Więcej nie zdradzę
Poza tymi dwoma filmami był jeszcze bodajże w tym roku Thor, którego ciężko mi jednoznacznie ocenić. Jest to film, który przeholował z ilością humorystycznych scen, przez co w filmie o lekko gęstszej atmosferze niż w 1 części przygód tego herosa wybija to chwilami kompletnie z rytmu. Mimo to jednak sama fabuła mi się podobała (choć nie oczekujcie tu jakichś ambicji na miarę Prestiżu, ot zwykła prosta fajna fabuła), sceny walki są super, choć nie aż tak jak u Kapa.
Zapomniałbym wspomnieć o jeszcze jednym fajnym komiksowym filmie z tego roku czyli nowych X-sach. Choć może nie był to może poziom Pierwszej Klasy to film był dobry, nie powiem więc bym był rozczarowany. Super wymieszali wątki, przyszłości i przeszłości. Aktorstwo jak zawsze świetne, w tym choć skreślałem go na początku to synalek Magneto był super postacią
Do tego zrestartowali uniwersum.
Co do Godzilli, która wyszła w tym roku, to jest film według mnie.. dobry. Nie jest to coś, co wspominać się będzie za jakieś parę lat z łzami nostalgii w oczach, jednak mimo oglądanie filmu było bardzo przyjemne. Dodatkowo mnie w przeciwieństwie do wielu nie przeszkadza "mała" ilość czasu ekranowego w jakim grał tytułowy stwór, dla mnie akcji z nią było tyle, że nie dało się tego odczuć. Do tego jako człowiek nieoczekujący fabuły i nakreślenia postaci na poziomie arcydzieła cieszyłem się prostotą fabuły, która miała miły klimacik, zaś postaci polubiłem
Do tego ten rok obfitował w dobre s-f, jedyne czego szkoda to tego, że nie znalazł się film klimatem podobnym do Obcego, Prometeusza czy Terminatora (którego nowa część zapowiada się baaaaaardzo średnio), w tym chciałbym wyróżnić dwa filmy, które przypadły mi do gustu. Jeden to Niepamięć, drugi to Na skraju Jutra. Pierwszy kocham wręcz za ciszę i spokój. W dobie produkcji epatujących wszędzie rozwałką (zwłaszcza u pewnego reżysera, które nazwisko zaczyna się na B
ale o nim później) ten film to odprężenie i relaks. Nie ma w nim wielu scen akcji, jest za dużo klimatu s-f i postapokaliptycznego, zwłaszcza gdy Cruise na swoim motorku przemierza świat
Krajobrazy wręcz zachwycają. Dodatkowo fabuła, choć może nie odkrywcza, to fajna. Na skraju jutra zaś to duża porcja akcji i fajnej fabuły, coś ala Dzień Świstaka jeśli mnie dobrze pamięć nie myli. Bohaterowie fajni, do tego mechy, dużo strzelania i dużo frajdy oraz... dużo powtarzalności
Poza tym z s-f był też Transformersy, które w końcu pan Bay zrobił znośnie. Czyli nie gryzą w oczy sceny typu robo-psy ruchające nogi, a za to podziwia się głównie akcję. Do tego główny bohater jest całkiem sympatyczny, fabuła choć prosta jak zawsze to była dość fajna. Nic nadzwyczajnego, choć z drugiej strony patrząc na poprzednie Transformersy to jest całkiem duży przełom. Choć nie każdemu spodoba się aż taka ilość akcji, tu uprzedzam.
Poza tym poświęciłem też trochę czasu na kino polskie. W końcu obejrzałem klasyk jakim jest Vabank no i co tu dużo mówić, klasyk
Poza tym jeszcze obejrzałem Vinci. Film może nie jakiś super, jednak bardzo przyjemny w odbiorze.
W tym roku przekonałem się też, że pomimo iż Disney w telewizji puszcza shit to na dużym ekranie się stara jak dawniej. Obejrzałem w 2014 zarówno Zaplątanych jak i Krainę Lodu, oba trzymają stary, dobry Disneyowski poziom.
Do tego z bajek obejrzałem jeszcze tylko tym razem nie z animacji Czarownicę i francuską wersję Pięknej i Bestii. Ta pierwsza pierwszorzędna, przede wszystkim jednak będę pamiętał grę Angeliny Jolie i nietypowe zakończenie
W drugiej relację między kochankami nie do końca rozwinięto, zaś film urzekał stroną techniczną. Efekty pierwszorzędne.
Oglądało się też trochę tych młodzieżowych filmów, Niezgodna, Dawca Pamięci i tam coś jeszcze. Jak to tego typu filmy są to takie średniaki, obejrzeć można, choć zwłaszcza w Niezgodnej dużo dziur w fabule. Mimo to jak mówiłem jest to... znośne
No i doszliśmy do tej kategorii, o której wspomnieć muszę by ostrzec. 2 produckje w tym roku pokazały mi jak filmów nie powinno się robić. Zarówno Ja, Frankenstein jak Hansel i Gretel to filmy najłagodniej mówiąc złe. Ten pierwszy jeszcze dało się obejrzeć i zapomnieć, jednak ten drugi po prostu nie był dobry w niczym. Efekty tak koszmarne, że każdą scenę, która miała mieć w sobie klimat zamieniają w komedię. Do tego mnóstwo tandety, fabuły nie ma, nawet dialogi między głównymi bohaterami się nie kleją, co się rzadko zdarza. Chociaż nie, jest jeden jedyny pozytyw. Całkiem ładna muzyka
No ale podsumowując moim zdaniem był to rok udany. Co do kwestii branży filmowej to wiadomo, że jakby nie patrzeć mamy obecnie dużą falę słabych remaków, filmów zawierających tylko akcję, jednak jakby nie patrzeć filmów porządnych trochę jest tylko trzeba się przedrzeć przez gąszcz filmów słabszych. Jedyna w sumie dziedzina, która naprawdę jest w porządnych tarapatach jest horror. Silent Hill to zdecydowanie nie film z tego roku. Jedyne co w ostatnich latach było dobre z produkcji wysokobudżetowych to Conjuring czy jak ten film miał, nie pamiętam. Jednak choć był to film dobry, to nic co by się miało wspominać latami. Choć może będziemy zmuszeni, bo posucha w tym gatunku jest niesamowita. Obecna branża filmowa nie ma pomysłów jak nakręcić straszny, klimatyczny horror. Tu zaś wychodzi kwitnąca branża filmów o niższym budżecie, które niejednokrotnie jak przytaczał Hells na sb zapełnia luki jakie są obecnie w branży wysokobudżetowej, a jaką głównie oglądam.
Edit1. Kompletnie zapomniałem o animowanych filmach od DC Comics, bo Marvel nie ma żadnych przyzwoitych. Więc przede wszystkim trzeba wspomnieć Flashpoint, bo to film podnoszący filmy animowane na zupełnie inny poziom, fabuła suuuuper, akcja super, ogólnie film baaardzo dobry.