Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1]    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Jedyny (Czytany 1142 razy)
Gwynbleidd

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 141


We dance like marionettes swaying to the Symphony

Zobacz profil
« : 06 Kwietnia 2010, 17:45:57 »
Zainspirowany kilkoma opowiadaniami o turniejach walk(między innymi fanfikami Fergarda i Hellsa) oraz grą Unreal Tournament postanowiłem napisać własne opowiadanie w tym klimacie. Na razie napisałem tylko początek rozdziału, ale co tam: komentujcie!

ROZDZIAŁ I

  Pocisk z ogromną siłą trafił w brzuch osłonięty pancerzem. Mimo to żołnierz biegł dalej razem ze swoimi towarzyszami odzianymi w czarne skafandry bojowe z symbolem XIII Dywizji Desantowej. Komandosi biegli pod ostrzałem dział artyleryjskich oddalonych kilkadziesiąt kilometrów od miejsca bitwy - o ile to co się tu działo można było nazwać bitwą. Garstka żołnierzy biegła wystawiona na ostrzał po pustych, jałowych równinach. Biegli do wzgórz oddalonych od nich kilka kilometrów, a z każdym krokiem zmniejszała się ich liczba. Cała operacja została źle zaplanowana i jeszcze gorzej przeprowadzona. Nic dziwnego, że na twarzy dowódcy dywizji - Generała Ericha von Breisthung malował się grymas niezadowolenia. Widział on wszystko co się działo przez specjalne monitory na statku dowodzenia. Wydawał rozkazy, które najwyżsi rangą żołnierze na polu bitwy odbierali przez komunikatory zamontowane w skafandrach. Dalej przekazywali je w podobny sposób do oddziałów i pododdziałów.
   Żołnierze przewracali się. Jedni wstawali, a inni nie. Pancerze z  concretium przestawały zapewniać ochronę, podziurawione odłamkami pocisków artyleryjskich. Concretium to potężne tworzywo, ale nic nie jest niezniszczalne. Szczególnie dla takiej siły jaką stanowił terror artylerii.
  Kapitan John Merv – najwyższy rangą na polu bitwy oburzony wrzeszczał do swojego komunikatora:
  - Gdzie do cholery jest ciężki sprzęt? Gdzie wsparcie lotnicze? Wszyscy tu zginiemy!
  - Z pierwszego zrzutu ciężkiego sprzętu nic nie zostało. Mają zbyt silne systemy rakietowe – odpowiedział dowódca. 
  - A pieprzone siły powietrzne? Przecież mieliście nas osłaniać cały czas! Gdzie te wasze pieprzone naloty?! Napalm?!
  - Nie da rady. Musicie zdobyć wzgórza i zniszczyć systemy anty lotnicze. Inaczej wystrzelają nas przed wejściem w atmosferę. Niedocenialiśmy ich. Zdobądźcie wzgórza! To wszystko!
  - Okay – odpowiedział kapitan. Zrobił to niechętnie, ale nie miał innego wyboru.     Niewykonanie rozkazu kończyło się sądem wojennym i zazwyczaj śmiercią.

   Zdziesiątkowani i okaleczeni wybiegli z pod ostrzału. Wybiegli z wielkiej ściany dymu i ognia. Byli już zbyt blisko wzgórz, aby artyleria w ogóle próbowała ich ostrzelać. W tej chwili większą krzywdę wyrządzili by swoim żołnierzom, którzy to swoje pozycje mieli znacznie wyżej przez co były łatwiejsze do trafienia. Niestety czekały ich jeszcze gorsze rzeczy. Dwa wielkie zbocza wzgórz były poprzecinane siecią okopów. Wszędzie roiło się od żołnierzy nieprzyjaciela, a gniazda ckm – ów znajdowały się jedno na drugim. Nieprzyjaciel rozpoczął ostrzał.
  Setki karabinów odezwały się swoim złowieszczym rykiem siejąc spustoszenie w szeregach XIII Desantowej.  Żołnierze w czarnych kombinezonach byli już jednak przed pierwszą linią  okopów. Kapitan John wydał ostatnie rozkazy i sam zaczął strzelać ze swojego XM 7 masakrując żołnierzy krzątających się po okopie. XM 7 była jego ulubioną bronią. Strzelała szybkimi seriami pocisków z wielką siłą. Była lekka, praktyczna i mobilna. Można było ją złożyć w kilka sekund i z łatwością przenosić. Standardowy magazynek zawierał pięćdziesiąt pocisków i kończył się dość szybko.
 
Starszy Sierżant Kirk Brown strzelał ze swojego karabinu szokowego (ASMDv3) skoncentrowanymi wiązkami energii. Był zdecydowanie jednym z najbardziej porywczych żołnierzy wśród całej XIII Desantowej. Masywny sierżant zawsze stał w pierwszej linii. Był człowiekiem dosłownie proszącym się o śmierć. Biegał po polu bitwy szukając jej, lecz jednak nigdy do niego nie znalazł. Choć bywało, że był bliski.
   Teraz walka przeniosła się do pierwszych linii okopów. Sierżant Kirk wskoczył właśnie do jednego z nich strzelając właściwie z przyłożenia zdziwionemu przeciwnikowi. Jego zielone masywne ciało pękło niczym jajko rozbijające się o ziemię. Wnętrzności latały w powietrzu, zwęglone i posklejane ze sobą tak, że nie sposób było odróżnić mózgu od jelit. Krew trysnęła na wszystkie strony brudząc sierżanta i innych znajdujących się w okopie. Kirk obrócił się z niewiarygodną szybkością i wystrzelił masakrując kolejnych przeciwników. Zielone stwory padały jeden za drugim. Niestety magazynek karabinu nie jest nieskończony, a porywczy, sierżant zapomniał sprawdzić jego stan zanim wskoczył do okopu. Tak też amunicja skończyła się w najmniej oczekiwanym momencie. Zielony stwór przypominający jaszczura wyskoczył przed niego mierząc z shotguna. Sierżant chciał wystrzelić, ale zamiast charakterystycznego huku wyzwalanej energii usłyszał tylko cichy syk, który wydał mechanizm karabinu. Uderzenie przewróciło Kirka, ale nie wyrządziło większych szkód – kombinezon ochronny spełniał swoje zadanie. Stwór wymierzył człowiekowi w głowę. Sierżant dobył, krótkiego noża, którego posiadanie było konieczne tak samo, jak posiadanie karabinu i wbił go w pokrytą łuskami nogę stwora. Jaszczur wydał z siebie ryk i na chwilę zachwiał się. Ta chwila wystarczyła, aby jego ofiara podcięłago, wywróciła i znalazła się na nim. Człowiek szybko ukręcił kark jaszczurowi. Chciał się podnieść, ale ogromne uderzenie w brzuch położyło go z powrotem do poziomu. Pocisk karabinu snajperskiego znajdował się w jego brzuchu. Zaczął miotać się po podłodze niczym ryba schwytana w sieć, a jego czarny kombinezon zyskiwał czerwoną barwę.
   
   Kilka minut później Kapitan John padł obok leżącego we krwi sierżanta, który przypominał już trupa. Jego czarny pancerz był podziurawiony. Szczególnie wielka zdawała się być rana na brzuchu. Nawet najsilniejszy pancerz nie mógł wytrzymać kilku godzin ciągłego ostrzału.
   - Kirk! Żyjesz?
   - Egh..ekhem – wybulgotał sierżant. – Moghhę jechcze wachyczyć, ale nie wiem chy dam chadę wstać.
   - Kirk posłuchaj. Wycofujemy się. Zostaliśmy zdziesiątkowani. Wracamy tak jak przybiegliśmy. Przekaż to oddziałowi.
   - Althylheria.
   - Jest nas zaledwie kilkunastu. Biegnąc w rozsypce nie będzie łatwo nas trafić, a poza tym nie będą tracić ostatnich pocisków. Z dział strzela się chmary, a nie do pojedynczych celów.
   - Zchłamiesch rozkaz!
   - Lepsze to niż tu zginąć. Przekaż wiadomość. Całość biorę na siebie.
   - Baza?
   - Zerwałem łączność.
     Oczy sierżanta zdawały się być przezroczyste, a twarz przerażona. Jeszcze nigdy nie wydawał oddziałowi rozkazu odwrotu. Nie było czegoś takiego jak „odwrót” w XIII Dywizji Desantowej. Kapitan John Merv złamał odwieczną zasadę i naraził się na sąd wojenny. Mimo to Kirk musiał usłuchać przełożonego. Wcisnął klawisz i na odpowiednim kanale wydał odpowiedni rozkaz.
  - Dziękuję – powiedział John.
   

  Sędzia – siwowłosy mężczyzna o krępej budowie ciała i smętnym wyrazie twarzy wstał aby odczytać wyrok. Były kapitan – John Merv zamarł na chwilę.
  - Wyrok w imieniu Wielkiego Imperium Galaktycznego. Dnia siedemnastego kwietnia 665 roku Trzeciej Ery. Sąd wojenny skazuje Kapitana Johna Merva na karę śmierci przez powieszenie za złamanie rozkazu 314 oraz działanie na szkodę swojej jednostce oraz Wielkiemu Imperium Galaktycznemu. Wyrok ma zostać wykonany w trybie natychmiastowym.
   Na twarzy oskarżonego malował się lekki uśmieszek mimo usłyszanych słów. Wiedział doskonale, że taki wyrok zapadnie. Nie miał na to wpływu, ale wiedział, że to jeszcze nie koniec. Spojrzał na sędziego swoim piorunującym wzrokiem i ze spokojem w głosie orzekł:
  - Odwołuje się od wyroku. Zamierzam startować w Turnieju Śmierci!
  Przez salę rozpraw przetoczyła się seria szeptów i szmerów.




« Ostatnia zmiana: 06 Kwietnia 2010, 17:55:19 wysłane przez Gwynbleidd » IP: Zapisane
wilk111

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 73


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : 06 Kwietnia 2010, 18:15:58 »
widać że masz talent czekam na ciąg dalszy pozdro


IP: Zapisane
Strony: [1]    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.028 sekund z 17 zapytaniami.
                              Do góry