Punkty uznania(?): 1
Offline
Wiadomości: 107
Ja nie byc taki ork!
|
|
« : 12 Marca 2013, 15:42:21 » |
|
Niedawno przeszedłem (bez kodów!) Odrodzenie Erathii (z wyjątkiem Ziarn Niechęci) i zastanawiam się wciąż nad jedną sprawą: w filmiku otwierającym ostatnią misję Pieśni dla Ojca Katarzyna Gryphonheart mówi, że musimy bezwzględnie podporządkowac się jednemu rozkazowi: Lord Haart nie może zostac zabity.
Lord Haart zadebiutował w części pierwszej serii jako jeden z bohaterów-rycerzy. W drugiej części pojawił się tylko w przedostatniej kampanii Rolanda (znów był jednym z naszych bohaterów). W części trzeciej jego rola sięgnęła zenitu: okazuje się on byc... nekromantą. Morduje przy użyciu trucizny króla Erathii Nicolasa Gryphonhearta (ojca Katarzyny) i wskrzesza go jako ożywieńca, który zasiada wkrótce potem na tronie Dejiy - krainy nieumarłych. Dokonuje tego na polecenie władcy Dejiy Fineasa w odwet za wygnanie nakazem Nicolasa nekromantów z Erathii. W filmie będącym zakończeniem OE sam zostaje zgładzony: Katarzyna przyprowadza go do siedziby nieumarłego ojca, który wyrywa lordowi serce.
I tutaj pojawia się pytanie: dlaczego Katarzynie tak strasznie zależało, by lord Haart był trzymany przy życiu i został ukarany w tak spektakularny sposób? Bała się, że zabitego truciciela wskrzeszą nekromanci? Tak bardzo rozgniewała się za zabicie ojca, że zaplanowała skrupulatną zemstę na lordzie? Król Nicolas nie zaznałby spokoju po śmierci, gdyby osobiście nie wymierzył sprawiedliwości swemu krzywdzicielowi?
Czy lord Haart wiedział, że jest prowadzony na stracenie, i że Katarzyna odkryła jego postępek?
|