W porządku, czas napisać krótkie podsumowanie tej edycji.
Otóż bycie Revoldem wybrałem na długo przed rozpoczęciem tej edycji i informacją o tym, że będę w mafii. Chciałem się trochę pochichrać z revoldzich analiz i pobawić w mesjasza. No i ponabijać z jego uprzejmości
Fajny patent, który podwójnie mi się udał, ponieważ dał mi chwilę czasu na w miarę neutralną rozgrywkę na wstępie.
No, ale po kolei:
Pierwszy mord, pada
Niedziel...
-Mafia zaczęła od dobrego gracza. Wniosek - grają dla wygranej, a nie dla zabawy.
Później się bardziej rozpiszę ale cóż jest do omówienia? Nic bo mord na mega-troll graczu.
Mord mafii imho pod wygraną- zabijają najlepszych graczy z początku, soł możliwym następnym targetem jest Revold ( Niedziel ; o? )
Mord ten był bardzo korzystny z dwóch powodów:
- Padł dobry gracz - Niedziel
- Padłem JA
A skoro padłem ja, to znowu miałem patent, na którym mogłem jakiś czas ,,polecieć". Wcześniej miałem ,,Revolda", a teraz sporo pracy, bowiem trzeba było swój testament napisać
Niedługo potem nadszedł przełomowy moment w całej rozgrywce, chwila na którą wszyscy czekali, czyli śmierć Revolda [właściowego]
Revold- 2 ofiara mafii.
Jakież to gromy leciały wtedy na moją biedną, lwią główkę...
Widać że mafia to jakieś nuby które grają dla samego zwycięstwa!
Mafia w tej edycji zamiast bawić się, gra dla wygranej.
Łobuzy!
Revold skasowany- więc mafia gra dla wygranej
Czy to był mord dla wygranej? I tak, i nie. Długi czas wahałem się czy zabić Revolda [czego nie uraczycie na forum mafii, ale rzeczywiście tak było], ale głos rozsądku doszedł do głosu i Revold poszedł doooown.
Przede wszystkim: wiedziałem, że Revold zmasakruje mafię, jak Korwin młodych lewaków. I w tym wszystkim ja chciałem pozostać invisible. Wnioski do jakich doszliście choć połowicznie poprawne, absolutnie nie pokrywały się z moim stylem gry [
play4fun ] co znowu stawiało mnie w świetle względnej niewinności.
poza tym Fast raczej nie ubijałby na początku Siebie i Revolda tzn. Niedziela i Revolda )
No i co?
Musiałem więc znaleźć jakiś fortel. Wtedy właśnie wpadłem na pewien pomysł. Zacząłem wygadywać na SB i w mafijnym topic'u, że jeśli nie zginę w początkowych mordach, to dam Mafii spokój i nie bd przeprowadzał żadnych większych analiz. Przyznam, że byłoby mi to bardzo na rękę, gdyby się udało. Nie dość, że martwy bym nie był, to miałbym kilka dodatkowych sprawdzeń, które, jak dobrze wiemy, są na wagę złota.
No i miałem rację. Wiedziałem, że Revold nas nie oszczędzi. To byłoby dziwne
Zresztą czułbym się skrajnie słabym graczem, gdyby fundamentem mojej gry była nadzieja na to, że kto inny będzie miał litość i zbyt szybko mnie nie wykryje :] Revold zginął jako drugi, ale mógł paść równie dobrze, jako pierwszy... Chodziło oczywiście o zabezpieczenie się przed modlitwą księdza. Wyciągnąłem wnioski z poprzedniej edycji, w której ksiądz zbanował mi mord na Revoldzie, a ten w międzyczasie wykrył całą mafię [ w tym również mnie i tylko dzięki kosmicznym poziomom trollingu udało się nieco odwlec wyrok ].
A zatem...
Podsumowując, cele na kolejne lincze:
1. Ptakuba.
2. Kocica.
3. Sonic.
4. Osoby z 7-ki, ew. ktoś kto uniknie przez długi czas śmierci przez karniaki.
Revold wystawił
CAŁĄ MAFIĘ . Mnie również, lecz miałem tyle szczęścia, że byłem gdzieś tam hen daleko. Revold nie napisał o mnie zbyt wiele, a zatem do tego momentu mój styl gry był zadowalający. Niestety reszta mafii miała pecha... Ptaku został sprawdzony, Revold znowu przejrzał Sonica, a Kocica to Kocica.
Nie pozostało nic więcej, jak po kolei eliminować moich kumpli
I zatrzymajmy się w tym miejscu na chwilę.
Gra się kręci. Kręci, kręci, coś tam się dzieje, pojawiają się pierwsze nieśmiałe oskarżenia i jakieś próby szukania poszlak czy czegoś.
No, ale nagle pada Revold i co?
To czerwone to oczywiście chęć do gry i aktywność. No +/- tj. do momentu zabicia pierwszej osoby z listy Revolda.
W tej chwili rodzi się pytanie....
To JA grałem nie-dla-zabawy zabijając Revolda, czy może to miasto grało skrajnie nie-dla-zabawy czekając tylko na analizę Revolda i kolejne eliminowanie graczy?
Można by rzec, że jako jeden z niewielu chciałem tę zabawę za wszelką cenę podtrzymać przy życiu, coby się mieszczuchom chciało myśleć i próbować jednak dojść do tego kto jest w mafii. Dalej z gry wyszło zwyczajne strzelanie do kaczuszek. Nawet nikt z moich towarzyszy się szczególnie nie bronił... Śmierć Revolda na wczesnym etapie gry oznaczała brak możliwości ,,czitowania" przez resztę miasta
Niestety jak się okazało, Reviasty padł na NIE-DOŚĆ wczesnym etapie.
Dlatego też edycję temu, kiedy byłem księdzem pomodliłem się w pierwszym linczu za siebie
Swoją drogą dziwi mnie, że mafia ryzykowała zabiciem Revolda w pierwszym mordzie, bo przecież każdy inny gracz w mojej sytuacji pomodliłbym się za niego [bo to Revold, a Revold pisze testamenty, a w testamentach jest cała mafia
].
Nie mam pretensji do Reva, że jest zajebistym graczem
Ja go podziwiam, bo po prostu różnica poziomów między nim, a tawernowiczami jest gargantuiczna [bo zwykłe ,,olbrzymia" to za mało]. Ktoś też słusznie zauważył, że mesjasze również chcą pograć... No tak. Niby racja i dlatego też było mi jednak trochę głupio zabijać Reva. No, ale spójrzmy prawdzie w oczy - Revold mógłby sobie ,,pograć", ale żeby mafia miała jakiekolwiek szanse musiałby przez większość rozgrywki być obserwatorem (który w myślach kręciłby bekę z innych graczy, próbujących po omacku wyłapać kto jest winny). Druga sprawa, to to co pisałem - miałbym trudzić się tylko po to by w ostatnim, najważniejszym momencie Revold doprowadził do całkowitego wystrzelania mafii? Albo modlił się o to, by popełnił błąd w analizie?
No proooooooszę was, litości dla mojego poczucia godności.
To tyle w kwestii zabójstwa Reva. IMO była to najzdrowsza rzecz jaką mogłem zrobić w imię grywalności [i nie chodzi mi o to, że Revold odbiera rozgrywce całą miodność. Chodzi o to, że większość graczy widzi w nim wyrocznię i czeka na jego rozkazy. Pomyślcie sobie coby było gdyby Revold był OC
Zmasakrowałby miasto pewnie jeszcze bardziej niż mafię].
No i co sie stao sie?
No i Fast powrócił do żywych, już mogłem działać ,,pod swoją postacią", bo już nikt nie mógł mnie rozgryźć
Fast przejmuje bezpośrednią kontrolę.
Co nie zmieniało faktu, że w niedługim czasie skład mafii nieco uszczuplał:
Ptakuba- Fenir, Niebieskooki Smok, Sojlex, rtx, Andre4nt, Kocica, Hadrian, Diamond Lady
Ptakuba- zbanowany, winny
Kocica- Fenir, Loczek, Andre4nt, rtx, Fast, Hadrian, Hells
Kocica- zbanowana, winna
Zauważcie, że już od 10-11 strony wartościowych postów jest jak na lekarstwo... Na podobną przypadłość cierpiała niestety również moja edycja.
Później miał miejsce pamiętny lincz z potrójnym remisem i śmiercią Hellsa:
Podczas remisu robiłam losowanie, taka była bowiem wola OC, parę dni temu
Nnoitra- Sojlex, Hells
Niebieskooki Smok- Sonic, Nnoitra
Sonic- Niebieskooki Smok, rtx
Hadrian- Fenir
Nnoitra, zbanowany niewinny
Hells- wchłonięty przez śluz Ameby, niewinny
Przysięgam, że powiedziałem by zostało zrobione losowanie Hellsu, serio
Tutaj Sonic cudem przetrwał, a padł Nnoitra. Z jednej strony dobrze (Smok bardzo śmierdział mafią, co miało okazać się zbawiennie pod sam koniec rozgrywki), z drugiej źle (Heeeelsuuu ;____;).
No i nie mówiąc już o tym, że miałem kolejny patent, na którym mogłem lecieć
Piep**** testament Revolda, mordujemy w tej kolejności
A dalej było już tylko lepiej
No właśnie to nie cyrk tylko iście prawdziwa mafia, rzucamy oskarżeniami jakbyśmy naprawdę myśleli. Toż to rozgrywka taka, o której praojciec mafii Revold opowiada w swoich końcowych analizach
Analiza, którą napisałem tak mi się podobała, że aż byłem gotów sam w nią uwierzyć
Ładnie posklejane posty i lincze dały mi całkiem strawny przepis na pseudo-współpracę między Smokiem, a Sojlexem. Akurat na ostatnie dni.
W międzyczasie padł wreszcie soniasty...
Sonic- Hadrian, rtx, Fenir, Sojlex, Niebieskooki Smok, Fast
Sonic- zbanowany, winny
No i w końcu nadszedł piątek. Jako, że minionego tygodnia do szczególnie udanych bym nie zaliczył, no to postanowiłem się spotkać ze znajomymi, zjeść pizze, pogadać, etc. Wiedziałem, że wrócę późno, ale wiedziałem też, że coś tam napisałem i jeżeli zostanie wysłany mój głos na Smoka to raczej nie odpadnę z rozgrywki za karniaki. I co?
I wysłałem Hellsowi sms'a za późno...
Wtedy też miało chyba największe combo-bombo tej edycji:
Aż nie chce mi się linczu wstawiać... Wygrał w nim Hadrian, Fenir poszedł za karniaki [trzema kurami dostał], a NS złamał regulamin...
UWAGA: Wygrało miasto! Ostatnim mafiozą był Fast, ale nie wysłał linczogłosu i odpadł za karniaki
Dziękuję za grę.
I tyle.
Dziękuję za grę
Co zaś mogę napisać o innych graczach?
Niewiele. Nie widziałem, gdzieś się kręcili, ale raczej nikt niczym się nie wykazał. Jaszczembia zabili. Det się nieco wystawiał [tak rtx, widziałem Twój post i wzmiankę ,,o swoich źródłach", lecz jako, że moi kumple byli de facto martwi, a ja miałem immunitet to nie było sensu Cię sprzątać
]. A kto był księdzem do dzisiaj nie wiem. Większość graczy uwierzyło w moją niewinność, albo nie chciało wierzyć w moją winność... no co ja mogę, no?
Po prostu jestę Fastę i szkoda mnie zabijać. O czym zresztą pisał Smokasty, za co mu serdecznie dziękuję
Co mogę rzec o mafii?
MEGA-MEGA-MEGA nieaktywna.
Gra Kocicy poniżej krytyki jak zawsze.
Gra Ptakuby pozostawiała wiele do życzenia, ale z tego co pisał to grał pierwszy raz, tak? Czy tam jeden z pierwszych. Być może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby rtx Ptaqa nie sprawdził, a Revold nie wydał na niego wyroku.
A Sonic znowu miał pecha... jak zawsze kiedy jest w mafii. Przy czym jednak widać było, że Sonic się starał [wystarczy porównać liczbę postów o BDSM z forum mafii [z edycji kiedy byłem w niej ja, Fenir i Sonic], z obecną]. Jednakże faktem jest, że Soniastemu nie chciało się bronić [i ciężko mu się dziwić, słowo Revolda jest święte, a jak ktoś się broni to znaczy, że winny, lol1
].
I kto w tym wszystkim był MVP?
Ciężko stwierdzić.
- Revold de facto wykrył największą liczbę mafiozów.
- Sojlex zdobył życiowy achievment i przetrwał całą edycję, jednocześnie zapewniając wygraną miastu.
- Niebieskooki Smok [miałem wrażenie] ze wszystkich userów bawił się najlepiej.
- Hells jest Hellsem i zawsze jest najlepszy.
So...
IMO tytuł MVP należy się komuś z powyższej czwórki, ale komu to już nie mnie decydować, bo ja jestem jeno lew i tylko śpiewać umiem nutki z Game of Thrones.
And who are you...