Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
Pokaż wiadomości
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Pamiętaj, że widzisz tylko te wiadomości w tematach do których masz aktualnie dostęp.
    Wiadomości   Pokaż wątki Pokaż załączniki  

  Wiadomości - InKuRuPniK
Strony: [1]
1  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Zachariel-Skrzydlate Kłamstwo-Tom I : 26 Czerwca 2015, 16:14:42
Prolog
 
<Każdy z tomów będzie sie składał z koło 5 rozdziałów :D>
Dawno, dawno temu kiedy ziemia nie była siedliskiem majestatycznych istnień, a polem bitwy pomiędzy boskimi istotami, wśród odgłosów bitwy narodziłem się ja... Zachariel, Skrzydlate Ostrze.
Narodziłem się z pewną wadą, skazą na duchu... Nie byłem taki sam jak reszta moich braci i sióstr, nie byłem idealnym narzędziem w rękach Elratha.Byłem inny- Nie byłem tak silny, bezlitosny, lojalny i posłuszny jak reszta! Lecz zawsze uzupełniałem te braki swym ostrzem oraz umysłem. Ciało me zrodziło się z światłości, skrzydła z wiatru zaś miecz z krwi mych wrogów.


Wielka Wojna, święta bitwa trwająca już tysiące lat, wojna, która pochłonęła już miliardy demonicznych jak i anielskich dusz. W dzisiejszych czasach, wojnę tą pamiętają jedynie najstarsze istoty- Starożytne anioły, pierwsze enty lub też najstarsi lordowie demonów, którzy przeżyli czasy tej okropnej masakry. Ziemia po której stąpały wojownicze legiony pokryta była szczątkami towarzyszy zaś sama przesiąknięta była krwią. Zapewne zapytasz dlaczegóż to w tych czasach, w naszym pięknym Ashanie ta okropna wojna, jedynie pozostawiła po sobie piętno w postaci wiecznej nienawiści pomiędzy dziećmi jasności a Urgasha. Dlaczego ta przeraźliwa bitwa, zachowała się dzisiaj w postaci bitewek. To dzięki naszemu tytułowemu bohaterowi, dzisiaj opowiem Ci historię właśnie o nim, lecz opowiem Ci nie tylko to co się zdarzyło, lecz także to co się zdarzy...
Usiądź więc wygodnie, zrób sobie herbatę, przygotuj sobie jakieś pożywienie.
Rozsiadłeś się już? Dobrze więc, zaczynajmy.
Rozdział I
Początki
W wymiarze Elratha, tam gdzie zawsze panuje światłość a mrok nie ma wstępu, tam wybudowane są Świetliste Wrota. Miejsce gdzie dochodzi do narodzin aniołów. Nasz tytułowy bohater nie zrodził się jak reszta swych towarzyszy, powstał z gorącego, choć zakazanego, związku pomiędzy świetlistą Ajglają oraz aniołem Metaronem. Był... Inny. Jego skrzydła były wiecznie w barwie czerwieni, z cząstkami bieli oraz czerni zaś twarz jego przypominała ludzką, nie idealną i przepiękną jak jego towarzyszy. Jak każdy młody anioł, wstąpił do Akademii, gdzie służyły najstarsze anioły, oraz dusze jeszcze nie zrodzonych choć już najsilniejszych wojowników- Dokładnie, chociaż Elrath bogiem światłości i dobroci jest, pokierował losem niektórych dusz tak by te już przed narodzinami miały wyznaczone przeznaczenie.

-Ty durny skrzydlaty...! -Wrzasną Gabriel widząc jak jeden z pierwszoroczniaków, podczas walk treningowych zniszczył swym mieczem starożytny napierśnik Olfiran'a- Pierwszego anioła.
Po chwili archanioł podleciał do młodego anioła, po czym wytrącił mu miecz z ręki, by następnie złapać go za ramiona oraz unieść się wraz z nim przestworza. Chociaż Akademia była pięknym miejscem, z którego każdy anielski adept wychodzi wyszkolonym i silnym wojownikiem, miała naprawdę surowy zestaw kar. Tytułowy bohater nigdy już nie ujrzał tego niezdary, można domyśleć się co zrobił z nim Archanioł, lecz jednak Zachariel nigdy nie chciał o tym myśleć.
Chociaż sam Zach, był z teorii słabszy fizycznie jak i umysłowo od reszty kompanów, radził sobie najlepiej z całego pokolenia. Zawsze wygrywał treningowe pojedynki, już w siedemnastym roku ćwiczeń nauczył się wskrzeszać poległe dusze (Co jest naprawdę, wyniosłym osiągnięciem!) oraz poznał wszelkie tajniki anielskiej magi.
W Akademii czas według niego leciał jak piasek w klepsydrze.
Po trzystu latach treningu, otrzymał od samego Gabriela, sto czwartego Zarządce Anielskiej Akademii, gratulacje oraz  Pogromcę Demonów, miecz o takiej potędze że sam stał się legendom.
-To Ci się przyda, mam nadzieję że nigdy go nie stracisz. -Rzekł oschle archanioł do młodego skrzydlatego wojownika, po czym wzleciał w górę spoglądając wciąż kątem oka na nowy zastęp wojowników.
-Dziękuję... -Powiedział cicho Zachariel, po czym popchnięty do działania przez kompanów za nim, począł musztrowym krokiem podążać
za resztą oddziału. Podróżowali oni przez Niebiańskie wzgórza, aż do Portalu Jasności, gdzie przywitały ich wszelkiej maści żywiołaki światła, w tym rodzicielka Zachariela. Oczywiście z wielu ważnych powodów sam młody anioł nie miał zielonego pojęcia o tym jak powstał, sam w sobie myślał że został pokarany przez samego Elratha, przez co jest taki... Ludzki.
-Pierwszy raz, co? -Zapytał naszego tytułowego bohatera stary archanioł Orfiniarz. Niegdyś Orfiniasz zajmował miejsce Gabriela, był dwudziestym czwartym zarządcą Akademii oraz był bliźniaczym bratem legendarnego  Olfiran'a (powstali z tego samego promienia światłości), wielkim wojownikiem był, opowieści mówią że ten zmierzył się z samym Urgashem lecz ten swą mocą pozbawił go skrzydeł. Dawno, dawno temu piękny wojownik o masywnych, białych skrzydłach- Teraz starzec podpierający się na Kle Erlatha, bezskrzydły i stary. Archanioł ten wybrał się właśnie na ostatnią swą bitwę, wiedząc o tym że zginie.
-Tak, panie, to pierwszy raz... Co tam nas spotka, mistrzu? -Zapytał podekscytowany choć przerażony wizją "Czerwonej Ziemi" starszego niebianina.
-Śmierć, demony, walka. -Odpowiedział krótko starzec po czym wraz z swoim oddziałem odleciał (przy pomocy kompanów) w stronę portalu.
Wtem jeden z aniołów, najpewniej rozgniewany ślamazarnością Zachariela złapał go za jego jasne włosy, po czym wraz z nim zaciskającym zęby z bólu (lub wściekłości) poleciał w stronę swego przeznaczenia.

~Ziemia wyglądała tak jak każdy sobie ją wyobraził. Ziemia cała czerwona od krwi, pierzyną jej nie była trawa lecz zwłoki legendarnie wyglądających demonów oraz aniołów. Pierwszy oddział został już po gromiony, zaś stary wojak może teraz wieść życie opatulony w promienie Elratha, po to by kiedyś odrodzić się jako nowy anioł.
Zapewne zapytasz, jak to możliwe że wytrenowani, silni wręcz elitarni aniołowie zostali tak szybko rozgromieni. Odpowiedź jest taka że portal jest tunelem czasoprzestrzennym, przenosi ciało w odpowiednie miejsca lecz w nieodpowiednim czasie. Kiedy oddział naszego głównego bohatera dotarł na miejsce, mogła upłynąć nawet dekada, jak nie dłużej...~

Skład drużyny-
Zach- Skrzydlate Ostrze, Anielska Światłość, Pół Anioł.
Zachariel jest to bardzo potężny anioł, chociaż uważa sam siebie (jak i z reguły powinno być) za słabszego. Zaprawdę niegdyś w porównaniu do innego anioła był słabym przypierdkiem, lecz po kilkuset lat ciężkich treningów stał się prawdziwą maszyną to szerzenia (demokracji) światła Elratha.
Umiejętności:
Światło Elratha- Potrafi wskrzeszać za pomocą swego boga swoich poległych braci, oraz ranić samym dotykiem demony.
Krew Demona- Jest to miecz, który jest tak ostry jak sam kieł Urgasha, zaś ostrze zabarwione jest na czerwono od Krwi Demonów.
Rozdział II
Krew za krew
Anielski legion osiadł na ziemię. Nastąpiła cisza, zagłuszana jedynie metalicznymi odgłosami wyjmowanych mieczy, nieprzerwana cisza nastąpiła kiedy to niebianie ułożyli się w swych pozycjach, z wyjętymi ostrzami. Cóż to się dzieje? Czy demoniczna batalia się zakończyła? Czy to już koniec tej okropnej wojny? -Pomyślał Zachariel- Czyż to nie p... Nie dokończył myśli, gdyż zza wzgórza trucheł nieopodal wyrwał się potężny ryk, a po kilku chwilach na pole bitwy zaczęły szarżować demoniczne pomioty. Były ta piekielne cyklopy, inkuby, Qary i inne legendarne potwory, pochodzące z czeluści piekieł, których dzisiaj, towarzyszu, nie uświadczysz zobaczyć.
Lecz cóż to? Nie demon prowadził oddział demonów, lecz anioł skąpany w czerni i czerwieni.
-To Ifryt! Ifryyt! -Radośnie krzyczały młode anioły, lecz po chwili okrzyki zakończyły się gdyż ich niedawny kompan, wysłał na rozradowanych niebian kule ognia, które po chwili uderzyły w grupę spalając owych krzykaczy oraz parząc anioły w okół. Przerażeni lecz rozgniewani wojennicy wybiegli na pole bitwy w kompletnej ciszy. Ich przeciwnicy jednak wydobywali z siebie ogłuszające ryki, które rozcinały swym impetem dotychczasową ciszę.
Wojownicy światłości zostali brutalnie uderzeni przez Piekielne cyklopy, tracąc sporą część swych wojsk. Jednak Uzdrowiciele zdołali szybko zainterweniować przez co starty nie były aż takie okropne.
Rozpoczęła się bitwa, makabryczny pojedynek pomiędzy siłami mroku a jasności. Ziemię przysłaniały górki ciał, zaś powietrze przepełnione było swądem krwi i zwęglonych ciał. Zachariel ciął swym mieczem demony, a to rozcinając cyklopy na pół, a to odcinając na raz głowy kilku inkubów... Zaprawdę tańczył on z swym mieczem na polu bitwy, niby makabryczny teatr a Zachariel był gwiazdą tego przedstawienia.
-Aniele! Stań do pojedynku. -Zakrzyknął Ifryt, podlatując na swych zwęglonych skrzydłach do naszego tytułowego bohatera.
Nie odpowiedział jedynie wyciągnął lewą rękę, tą którą trzyma miecz, oraz skłonił się ku Upadłemu. To samo zrobił jego przeciwnik, po chwili jednak zaszarżował na anioła wymachując swy mieczem na boki, przez co ranił i demony, i aniołki.
[c.d.n]
2  Hyde Park / Zaginione Zwoje - poezja / Wierszyki by VanKaze : 14 Maja 2015, 06:38:40
Oto wiersze wykreowane przez mojego towarzysza Vankaze, jest to dość utalentowany pisarz wierszy, sami się przekonajcie :D
1. Otchłań

Narodziło  się trzech boskich braci,
Jeden z nich moc zatraci.
Przy jego powstaniu umilkły Słońca,
Początek to był spokoju końca.

Straszne monstrum to było,
Twarz cztery oblicza kryło.
Rąk dwie pary co dumy strzegły,
Dusze niewinnych w cierpieniach poległy.

Poskromiła go Święta Rada,
Odbyła się wieczna narada.
Wygnali swego syna do Otchłani,
Przysiągł, że zostaną ukarani.

Stworzył on królestwo, swoją krainę,
Ogniem ją zalał, naprawił ruinę.
Armię z demonów stworzył, by bronić jej murów,
Przyjmował do swych szeregów upadłych królów.

Legenda głosi, że droga istnieje,
Jednak szansa na powodzenie maleje.
Wiele jest pułapek na twojej drodze,
Nie ufaj swym oczom, lecz nodze.

Dla zgubionych nie ma już nadziei,
Dusze od ciała demon rozdzieli.
Służyć one będą Czartowi,
Nie sprzeciwią się Lordowi.

Stare pisma mówią o budowie Piekła,
Ponoć jakaś staruszka o warstwach rzekła.
Siedem ich skrywa ziemia przeklęta,
Na każdej z nich ciemność zaklęta.

Na ostatnim poziomie zamek stoi,
Pod wieżą od strażników się roi.
Czarcie lordy to ich brzemię,
Dawne starożytne plemię.

W pałacu król, na kościanym tronie,
W splecionej z dusz koronie.
Na mieczu runy, pieczęcie mroczne,
Pod komendą sługi żarłoczne.

Nawet Bogowie do Podziemi nie schodzą,
Swą mocą chochliki odgrodzą.
Lęki ich uzasadnione,
Du' raghald potępił światy stworzone.

Wiersz ten opowiada o wykreowanym przeze mnie Piekle dla pewnego serwera. Tutaj macie opowiadanie, jakby był ktoś zainteresowany :p

Powstanie
Niegdyś na początku wszechświata ze związku bogów narodzili się trzej bracia, Archeon, Skryen i Du'raghlad. Najpotężniejszym i najstarszym był Archeon, ten który polował na gwiazdy i przestawiał je z jednego miejsca na drugie tworząc majestatyczne konstelacje, najsłabszym oraz najszczęśliwszym z braci był Skyren, który obdarzony tylko cząstką boskiej mocy, osiadł na Ziemi oraz zapoczątkował na niej życie. Lecz był też i Du'raghald, który narodził się chwile po najstarszym bracie, podczas jego porodu słońce zasłoniła ciemność, a gwiazdy przestały na chwilę świecić, jakby cały wszechświat oczekiwał...A może się bał, porodu młodego bożka. Młody Du'raghald urodził się z czterema rękoma oraz o wydłużonej twarzy, przez co był częstym obiektem pośmiewisk w boskim panteonie. Jego potęga jak i nienawiść do wszystkiego rosła wraz z wiekiem, a bożek powoli przerastał swą mocą wszelakie boskie stworzenia, dlatego też została wezwana pierwsza w wszechświecie Boska Rada, na której nawet rodziciele Du'Raghlada, choć z ciężkim sercem, zadecydowali, że ten ma zostać strącony do Podświata zwanego Otchłania, więzienia pełnego ciemności oraz potępionych stworzeń... Skazany bóg przekształcił Piekło na swą modłę, zalewając krainę żywym ogniem oraz rozświetlając ja setką słońc, okrutne istoty przyciągnięte jego potęgą złożyły mu hołd, a sam został nazwany Czarcim Lordem Du'raghaldem...

Jak tam dotrzeć nie tracąc życia, pytasz podróżniku?
Istnieje kilka dróg, prowadzących do Otchłani. Zewnętrze połączone jest z nią miasto-brama Moruis'Dalekta, można tam dostać się także kilkoma Demonicznymi Wrotami. Przyczyn, dla których śmiertelnicy składają tu wizyty jest kilka. Niekiedy zabłąkani podróżnicy wpadają tu przez przypadek, co zwykle kończy się śmiercią w męczarniach. Czasami jednak Bezimienny Pan nie zabija swych więźniów tylko zamienia ich w podobne mu stwory, albo też rzuca na pożarcie swym podwładnym. Są też głupcy, którzy zstępują do Otchłani z własnej woli, dla zemsty, mocy lub sławy. Jeżeli nie są zabijani od razu, demony najczęściej zawierają z nimi układy, które łamią gdy jest im wygodnie. Częstymi praktykami jest wręczanie ludziom zaklętych kamieni, które służą im do ich śmierci, następnie porywając dusze "panów" do Otchłani. Jest wiele dróg, umożliwiających opuszczenie tego przybytku, jednak są trudne do odnalezienia i zdradzieckie. Szlaki do Vildi wymagają zeskoczenia z urwisk, te do Riverwood prowadzą przez mroczne jaskinie, pełne wygłodniałych ghuli oraz Zniszczonych. Biada temu, kto zmyli drogę, lub wybierze złą ścieżkę. Najbezpieczniejszymi drogami są - forteca Maradruu na pierwszej warstwie planu, lecz i tak najpewniej będzie cię tam czekała niechybna śmierć z rąk Piekielnych Rycerzy. Przy ucieczce dobrze jest pamiętać, że niższe rangą demony chętnie przyjmują łapówki, jednak nie zawsze wywiązują się z danych ci obietnic.

Struktura Piekła
Otchłań ma podobno nieskończoną liczbę warstw, lecz tradycyjnie jest uznawane że ma 7 warstw, na której siedzą różnorakie stworzenia. Na pierwszej żyją Niszczący, czyli dusze grzeszników które będą służyć demonom do czasu gdy ich dusza ulegnie zniszczeniu a oni staną się bezmyślnymi maszynami do zabijania. Na drugiej jak i na trzeciej oraz czwartej żyją demony pomniejszej rangi, zjadając oraz zabijając sie wzajemnie tylko po to by zasiąść kiedyś po prawicy Bezimiennego a może i zasiąść na jego tronie...Piątej i szóstej warstwy pilnują Ślepi Bracia oraz Rycerze Piekła, elita wśród demonów, najsilniejsze z nich oraz najbardziej oddane swojemu panu, prędzej demony te zabiły się niż powstały przeciw swemu Panu. Na siódmej a raczej siódmą warstwą jest rozległy pałac strzeżony przez Czarcich Lordów, a pośród wielkich i rozległych labiryntów, umieszczona jest rozległa sala a pośrodku tron z kości oraz metalu na którym zasiada Bezimienny Pan Otchłani. Nigdy, przenigdy nie próbuj nawet wejść do siódmej warstwy. Dlaczego? Nikt nie wie, ale najstraszliwsze istoty w całym wszechświecie, a nawet bogowie boją się tam zejść...

2. Łowcy

Cisi niczym cienie, skradają się w nocy,
Gdy ich spotkasz z nikąd pomocy.
Wizję miał Roark, przywódca ich stada.
Podjął się on nie lada wyzwania

Stworzył on grupę, Łowcami zwaną,
Dla wielu ludzi było to raną.
Znaleźli się tacy co zabić go chcieli,
Ciało swe tylko krwawo pocięli.

Zlecenia wszelakie chętnie przyjmował,
Złota dla swych ludzi nigdy nie żałował.
Pomagali mu wiernie, członkowie zakonu,
Nie żądał od nich nigdy pokłonu.

Zebrali się druidzi, uleczyli stare rany,
Lider znów uderzył w tarabany.
Gotowe są wojska, Łowcy skupieni.
Wrogowie strzały będą zgubieni.

Łuki napięte, groty wyrzeźbione,
Dusze od ciała zostały wybawione.
Rozeszły się pradawne głosy,
Skończyły swą drogę głodne losy.

Czas dla Argiena zakończył się na świecie,
Odszedł ich przyjaciel samotnie w lecie.
Spuściznę swoją dla pokoleń wskazał
Cierpnie po stracie Łowcom zmazał.

Z cienia powstali, w cień wrócili,
Opuścili znane ziemie, więzy stracili.
Pamiątką pozostała złamana strzała
I dawna niezbrukana chwała.
~Vankaze
Ten wiersz opowiada o Łowcach, których ja także wykreowałem dla pewnego serwera.

Kim jesteśmy?
Jesteśmy Łowcami.
Na co polujemy?
Polujemy na wszystko, zdobywamy wszystko. Za dobrą opłatą możemy ofiarować informacje,zwierzynę oraz inne usługi..
Jesteśmy cisi niczym cienie, szybsi od cieni i bardziej zabójczy.
Jestem Przywódcą tego ugrupowania,zwą mnie Łowcą o czarnych łuskach,są lepsi łowcy ode mnie jak i gorsi.
Ja mam zamiar stworzyć dla wszelkich ludzi którzy umieją napiąć cięciwę i bez wahania ją puścić,odnaleźć oraz zaprosić do mej grupy..
Jesteśmy Łowcami,polujemy na zwierzynę,informacje, polujemy na zlecenie.
Wszystko za dobrą cenę..

*Do niektórych drzwi,w niektórych miastach oraz do drzew zostaje przypięta strzałą karta na której napisane jest*
Witaj nieznajomy
Zwę się Łowcą, jestem mistrzem ugrupowania do którego mają wstęp najlepsi myśliwi,łucznicy i wojownicy..
Jeżeli nie boisz się ryzyka,możesz puścić napiętą cięciwę bez zawahania i chcesz dużo zarobić dołącz do nas już dzisiaj.
Jesteśmy wszędzie, jesteśmy wszystkim tylko Ty nas nie widzisz..
Dołącz do nas już dziś, nieznajomy a może w przyszłości bracie..
Pozdrawiam cię.

3. Taniec Śmierci

Przyjdźcie moje małe, uczucia me stałe,
Rozpacz im przynieście, uciechę mi nieście.
Śmierć was nagrodzi, niech się wam powodzi.
Trupy będą wasze, dusze wszystkie nasze.

Do mnie moje miłe, ciała wasze zgniłe
Truciznę swą siejcie, żniwa swoje zbierzcie.
Wasze zęby ostre, oszczędźcie mi siostrę.
Pragnienia jej spełniajcie, w jej żyłach mieszkajcie.

Gryźcie  co popadnie, co wam w łapy wpadnie.
Wpatrujcie się w mój taniec, ofiarą będzie samiec.
Brzemię swe nałożę, do grobu położę.
Zemsty dla Ignis dokonam, wrogów jej pokonam.

4. Hymn

Póki broni nie złożymy, nie ugnie się nasz lud
Ziemi swej bronimy, nie zważając na trud.
Bracia naszym sercem, mury naszym domem
Tarcza jest orężem, spokój honorem.

To jest moje życie, to jest mój wybór
Ścieżkę swą wyznaczę, zabrzmi anielski chór
Topór swój naostrzę, miecz wypoleruje,
Żegnam się, ze światem, nic nie obiecuje.

Słonce zajdzie, księżyc wzejdzie
Szykujcie się ludzie, Reen nadejdzie.
Tak mówiły stare słowa, lecz nam one nie straszne
Kompania podoła, wrogu swemu stawi czoła.

To jest moje życie, to jest mój wybór....

Każda nasza przysięga, poparta czynami
Do końca życia pozostanie z nami.
Zamiary nasze słuszne, serca waleczne,
Dusze niby różne, jednak wszystkie serdeczne,

To jest moje życie, to jest mój wybór....

Piękne góry, żyzne ziemie, to nasza kraina
Pozbędziemy się jej wrogów niczym lawina.
Strzeż się, głupcze, poruszyłeś starożytne ziemie,
Przyjdzie zemsta, zbierze żniwa, nałoży swe brzemię.

To jest moje życie, to jest mój wybór...

Więc, drodzy użytkownicy, powiedzcie co sądzicie o poezji mojego przyjaciela?

3  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Odp: Opowieść o Astarothcie : 12 Maja 2015, 07:34:01
Drodzy czytelnicy
Na razie zostawiam serię gdyż nie mam pomysłów, czasu ani motywacji :/
Jak ktoś chciałby w tej histeri niech wyśle do mnie wiadomość o tym ;d
4  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Odp: Opowieść o Astarothcie : 16 Kwietnia 2015, 19:23:05
Na razie nic nie pisze bo mam gorączke 38,5 stopnia, bym jeszcze głupoty napisał :P
Wtem z ryku demonów do naszego głównego anty-bohatera dobiegł wrzask, jeden znany mu okrzyk, pełen radości i oddania, lojalności i posługi.
-Paaanie! Ty zyjeesz!? Paanie! Tu jestem!
-Krzyczał radośnie Nimarus z całej siły swych diabolicznych płuc.
Wtem lord demonów podniósł rękę nad głowę i wszystkie demony jakby magiczną siłą kierowane, zatrzymały się..
Sługus podbiegł do swego mistrza, oczy miał pełne radości oraz morderczej ochoty na zabicie kilku elfów.
-Cześć Nimarus
-Powiedział obojętnie Astaroth z obojętną miną.
-Panie, tak tęskniłem myślałem że dopadnie Cię wieczna Niszczulka, że to już twój koniec, Wieczny Koniec...
-Paplał on tak bez końca nie biorąc nawet jednego oddechu, powoli z czerwonego stawał się fioletowy. Przy tej swojej paplaninie żywo gestykulował prawie wybijając oko naszemu Rogaczowi swym mieczem, który ma nieodłącznie przymocowany do prawej ręki
-Stój! Czekaj! Nie teraz czas na pogawędki! Musimy zatłuc paru elfów..
-Powiedział szybko zakończając potok jego słów, przy tym wskazując toporem bramę zmieniającą się w powoli obraz martwej natury.
-Dobrze, panie. Chodźmy utłuc pare elfodałów!
-Zakrzyknął z całej siły Nimarus a za jego krzykiem powędrował bojowy ryk, który rozprzestrzenił się na całą armię.
Wtem wszyscy Rarr, Astaroth, Nimarus oraz cała armia zmor, impów, demonów itd. po szarżowała w stronę portalu.
Po drugiej stronie zaś balowały elfficy lordowie, elfki tańczyły w swych pięknych sukniach wraz z elfami odzianymi w surduty.
Wszyscy się cieszyli oraz świętowali jakby dokonali czegoś niezwykłego, oczywiście wszedzie w okół rozsiani byli wojownicy a w koronie najwyższego z entów.."Ktoś" się krył..
W jednej chwili śmiechy i ballady zmieniły sie w agoniczne krzyki, setki demonów w ułamku sekundy przeskoczyły na raz portal zabijając co bliższe elfy.
Wtem zmory pobiegły na balowy parkiet nabijając na swe rogi elfich tancerzy, lecz w jednej chwili wszystko diametralnie się zmieniło!
Z nieba spadł deszcz strzał zalewając parkiet, zabijając wszystkie zmory oraz tancerzy którzy przetrwali.
Wtem impy z pomocą demonów wybiły wszystkich druidów wraz z garstką łowców, lecz reszta strzelców zaczęła niszczyć powoli zastępy demonicznych istnień.
W tym samym czasie nasza trójka bohaterów wyżynała zielone smoki..
-Wzywam cię mocy Urgasha!
- Zakrzyczał w pewnej chwili Astaroth, po chwili zajął się ogniem a jego twarz objął szaleńczy uśmiech.
Jego oczy zmieniły kolor na karmazynowy i zaczęły rozbiegać się w nienaturalnych kierunkach zaś ręce jak i nogi walczyły z powietrzem.
W pewnej chwili jeden ze smoków zaatakował naszego Demona, lecz go tam już dawno nie było siedział on na karku smoka który próbował go zaatakować..I wbił zęby w kark stworzenia zabijając je na miejscu, zaczął przeskakiwać z smoka na smoka zarzynając je, towarzyszył temu ryk który ogłuszał bardów oraz rozcinał na pół nieboskłon.
W tym czasie Nimarus wraz z Rarrem walczyli wraz z entami, przy tym podziwiając masakrę którą wyczyniał Astaroth.
 Zaś w przypadku demonów, ostało się dziesięciu impów oraz czternastu demonów którzy teraz dobijali niedobitki tancerzy ostrzy oraz łowców przy tym posilając się ich ciałami [Po dobitce zostało jedynie 4 impów oraz 11 demonów].
Nie patrzyli nawet na wyczyny Rogacza, starczały im jedynie agoniczne wrzaski smoków oraz ryk ich wodza!
Wtem płonący Astaroth na kupie smoczych zwłok upadł, spalony prawie całkowicie.
Jego twarz przysłaniała czerń zaś ręce jak i nogi były prawie całkowicie spalone, oczy jego zaś co dziwne były nienaruszone. Nimarus rzucił się na pomoc swemu panu, zostawiając Rarrona na postawę Entów, które po chwili pochwyciły go oraz zaczęły wykręcać go, lecz nie dawał on za wygraną rozcinając ich korzenie oraz ścinając knieje.
W tym czasie Nimarus wysilił jedyne resztki mocy jakie mu zostały po czym wysłał je do ciała Demona oraz przywlókł do Rogacza zwłoki tancerza ostrzy, które położył obok.
Po chwili zaczął mówić on dziwne słowa a obrażenia z naszego głównego bohatera zaczęły schodzić i pojawiać się na Tancerzu Ostrzy, zaprawdę obrzydliwszy był to o wiele widok na tym elfie niż na demonie, podobno Nimarus prawie zwymiotował!
Zostało na polu bitwy tylko trójka naszych bohaterów oraz szary,wielki ent [gdyż resztka demonów uciekła przez portal] wtem z korony liści wyskoczył nie kto inny a sławny tancerz oraz wojownik Fabien!
...No nie tak sławny, nikt go nie znał ani najpewniej nie pozna..
-Co wy tu robicie? Wy brzydkie, płonące, stworki z kupą żelastwa na sobie!?
- Wykrzykiwał Fabien przy tym wyginając się niby upity ork oraz żywo gestykulując prawą ręką w której trzymał swój miecz, niechcący przy tym odciął troche swoich włosów..
[Co to za wąchacz elfów (tak specjalnie elfów) Czy to nie aby on opróżnił zapas alkoholu na tą posiadówke?] -Pomyślał sobie Astaroth już teraz stojąc na ziemi lecz wciąż się chwiejąc.
Wtem elf podskoczył na wysokość pół metra po czym pojawił się za Rarronem
-Nie dooceniacie swojego wrooga? Toć to głupie!
-Szepnął do ucha Rarronowi po czym odciął jego lewą rękę, nagle z ust demonicznego kowala wydał się okrzyk bólu po czym upadł na ziemię tamując krwawienie resztką swojej zbroi.
Elf podszedł powolnym krokiem do Astarotha po czym powiedział głośno!
-GNIEW SYLANNNY!
-Wtem postać elfa porosły korzenie oraz liście, cała jego skóra zazieleniła się oraz pokryła kwiatami oraz tatuażami. Jego oczy zmieniły się na ciemno zielone kule zaś miecz zamienił się w długie lecz zabójczo ostre źdźbło strawy.
-Szykuj się na śmierć brzydka, ognista istoto
-Powiedział wręcz tragicznie elf przy tym wyginiając się niemiłosiernie.
-Zew Urgasha!
-Zakrzyknął resztkami sił Astaroth po czym jego ciało spowił ogień..

Wtem zajął się pożogą ognia i ciemności oraz przeszedł taką samą przemianę jak wcześniej, lecz po chwili zakreślił dziwny znak w powietrzu swą lewą dłonią mówiąc przy tym słowa, słowa tak stare że sam władca Sheogu ich nie zna.
-Eras asaprtu Eramor! Pierwsza Brama Piekieł est aperire tertium!
Zakrzyknął a jego głos zmienił się w pochrząkiwania i kwiczenie zaś jego ogień zajął się ciemnością, biła od niego żywa ciemność zaś jego oręż stopił mu się w dłoniach i pokrył jego palce tworząc na nich zabójcze szpony.
-Poczuj Gniew Sylanny, demoniczny pomiocie!
-Zakrzyknął Fabien, jego aura wzrosła wraz z siłą. Zaczął biec w stronę Rogacza przy tym biorąc potężny zamach, kiedy był już nieopodal niego uderzył w korpus naszego anty-bohatera, trafił..Demon odleciał na kilka metrów  w tył dysząc potężnie oraz wpatrując się w ziemię gdy wylądował w jednym z namiotów oczywiście spalając go swą aurą.
Po chwili przed nim pojawił się elf oraz wykrzyknął
-Impuusa!
-A ciało Astarotha oplotły korzenie, które po chwili oczywiście spopieliły się lecz przed zniszczeniem spowodowały małe obrażenia diabłu oraz spowolniły go, lecz co się dzieje? Nasz bohater nic nie robi! Stoi oraz wpatruje się w ziemię, zbierając ciosy od elfa.
Elf uderzył go z miecza w nogę przebijając ją-Nic.
Elf uderzył go w twarz jelcem swego miecza-Nic.
Elf używał na niego tony magicznych zaklęć, zadając mu przy tym obrażenia-Nic.
..Czy to koniec wędrówki naszego bohatera? Nie.
Popatrzył on na wojownika, popatrzył wzrokiem który rozdziera duszę oraz wysyła ją  od razu w czeluście piekła, Fabien zrobił krok do tyłu próbując zakończyć z nim kontakt wzrokowy, lecz jakaś siła zmuszała go do tego..Z ust Rogacza wydobył się ryk, ryk który zniszczył najmniejsze żyjątka w okolicy, wypalił trawę oraz ogłuszył rywala.
Ryk który nie należał do Astarotha..Ryk Urgasha!
W jednej chwili demon pojawił się za elfem oraz rozdarł jego plecy swymi pazzurami pokrywając się pożogą zielonej krwi, zaś elf nawet nie jęknął tylko odwrócił się szybko na pięcie oraz uderzył swym trawianym mieczem w głowę naszej gwiazdy, lecz co się dzieje? Urgash złapał w kły źdźbłowy miecz oraz spalił go doszczętnie spoglądając na wojownika swymi szaleńczym wzrokiem, elf patrząc z przerażeniem na czyn demona odskoczył [Był to Miecz Sylanny, niezniszczalny, pokryty setkami magicznych zaklęć, miecz który mógł przeciąć wszystko]
od niego na parę metrów wpatrując się w jelec broni, szczerze z całej broni został tylko jelec.
-Sylanno, bogini Ja twój wierny sługa oddaję duszę swą i ciało swoje, zabierz mnie lecz wstąp me ciało dając mi siłę bym mógł pokonać czarta czystego, Hannna erla sa mija!
-Zakrzyknął zdesperowany wojownik..Jego ciało zostało zgniecione przez korzenie lecz po chwili wróciło do poprzedniej formy, jednak pokryło je wiele warstw mchu, korzeni, kamieni itd.
-Witaaj, Urgaashu
-Powiedział elf, głosem który ogłuszyłby śmiertelne istoty lecz dla tych którym śmierć nie jest problemem, brzmiał on łagodnie oraz powolnie.
-Ooo Przyszła pani Spokojna, jakże nie-milo ci widzieć, jak tam reszta berbeci? Jak tam twoje lasy które zalewa mój ogień?..Przykro mi że to zrobiłem, o nie jest mi przykro jestem z tego szczęśliwy a może nie szczęśliwy, umrzesz a może pójdziemy na El diaeblo? A może chcesz pójść na arenę, zaniosę tam twoją głowę jako trofeum albo całą ciebie, pooglądamy igrzyska i zjemy impy...
-Gadał tak Urgash bez końca, paplał swym charczącym głosem co chwilę zmieniając jego ton, barwę oraz szybkość również zmieniając temat rozmowy.
Jednak po chwili rzucił się na usposobienie Sylanny z demonicznym rechotem rozdzierając wtem jedną z warstw mchu, jednak po chwili martwy elf z kontratakował, potężnym uderzeniem kamiennych łap odrzucając od siebie na kilkanaście metrów Astarotha.
W tym czasie Nimarus zaciągnął Rarra nieopodal portalu oraz opatrywał go, nie wiedząc co robić z jego ręką gdyż została ona spaczona przez elfią magię, zniszczył ją doszczętnie oraz przyszył Rarrowi łapę jednego z Diabłów, ciekawe czy demoniczny kowal ucieszy się z prezentu..
Rozpoczęła się walka tytanów którzy nawzajem się niszczyli, raz to Urgash przeciął Sylannie nogę skazując ją na spowolnienie, a innym razem to Sylanna wyrwała z stawów lewą rękę Urgasha przez co on mógł atakować jedynie prawą ręką.
Toczyła się ta walka i toczyła, lecz przez zaklęcia Sylanny wygrywała ona. Zaprawdę mówię, szczerze ona już wygrała, stała ona nieopodal leżącego Astarotha który podpierał się resztkami sił na łokciach spoglądając na swego wroga.
-Więc teraz, Urgashu, przyszło nam się pożegnać
-Po tych słowach podeszła do niego oraz ustała masywną stopą na klatkę piersiową Rogacza, łamiąc każde żebro jakie zostało w tym dość małym jak na wielkość mocy, ciele.
-D-Dokładnie Sylanno, przyszło nam się p-pożegnać..Druga Brama, otwórz się!
-Usposobienie Sylanny nie zauważyło że cały ten czas jego lewa dłoń nieznacznie się poruszała, kreślił on znak drugiej bramy.
Po chwili z jego głowy wyrosły dwa długie rogi zaś z pleców wyrosła para masywnych skrzydeł stworzonych z płynnej ciemności.
Jego ciało pokryła lawa oraz krew, całe jego ciało powiększyło się a rany zagoiły.
Wojownik [a może wojowniczka..] odskoczył/a na parę metrów, lecz Urgash nie dał jej/jemu uciec, pojawił się tuż za nią/nim oraz złapał głowę usposobienia, po chwili mózg oraz krew stworzenia pokryła ciało Astarotha oraz ziemię w okół nich, niech każdy wie jaką siłę posiada uwolniony Urgash!  [Pamiętajmy że to było tylko usposobienie Sylanny, nie prawdziwa Sylanna, zaś do Astaortha wstąpił prawdziwy Urgash]
Zaryczał on tryumfalnie, zalewając ogniem i lawą całą okolicę, spopielił on lasy oraz spaczył ziemię, po chwili wbił swe szpony w spaczony grunt oraz rozerwał ziemię na pół zaś z wyrwy po chwili wyleciał Demoniczny Głaz oraz Nocne Mary, które zaczęły zjadać oraz niszczyć Głaz.
Po dłuższej chwili z surowego głazu powstało piękne miasto, puste lecz powoli zapełniające się, pierwsze demony które pojawiły się w mieście zabrały ciała poległych elfów i tylko Asha wie co się z nimi stało..
Nagle ogień zgasł zostawiając na polu bitwy sparzonego Rogacza, opadł on na ziemię ledwo żywy lecz nad nim ktoś czuwał, dosłownie.
Nad nim nie wiadomo kiedy pojawiła się postać Arcydiabła która zaskrzeczała dziwnie znajomym głosem
-O! May Frondrich! Trzeba go zabrać, szybko! Szybko! Nie możemy pozwolić by się zmarnował!
-Podniósł on Rogacza na swe plecy po czym pognał z prędkością jednorożca gonionego przez demony do nowo powstałego miasta.
Zaś Nimarus który był tego świadkiem zarzucił sobie na plecy Rarra [pomagając sobie zaklęciami] oraz trochę wolniej poczłapał w kierunku..Infernirum!


Następna część tego szajsu :D!

Biegli oni więc do Infernirum, za nimi tworzyły się wielkie chmury pyłu i dymu zaś kiedy dotarli do miasta Kharnus, gdyż tak zwał się nowy demon wpadł do budynku wykonanego całkowicie z kości i ciał, tak samo zrobiła dwójka kompanów.
Był w środku to straszliwie obszerny pokój z setkami pokoi oraz schodami wszędzie, które prowadziły w górę jak i w dół. Z każdego pokoi wydobywały się jęki oraz krzyki, w niektórych jednak owe powoli zanikały..
Nimarus popchnięty ciekawością otworzył pierwsze drzwi z brzegu, był to obraz okropny i makabryczny, wielki pokój oblany krwią, wszędzie leżały góry ciał demonów, elfów, ludzi oraz orków i krasnoludów, pośrodku pokoju usadowiło się łoże z czterema nogami wykonanymi z żelaza, najwyraźniej łóżko te uciekało przed każdym kto się zbliży, gdyż w czasie gdy ujrzało dwójkę demonów zaczęło trząść się i gotować do ucieczki. Na łożu leżała żywa makabra, ogromna postać przypominająca posturą enta lecz była zlepkiem kończyn wszystkich ras, głowa diabła, ciało orka, ręce elfa i nogi krasnoluda, najgorsze były oczy...Pełne strachu, szaleństwa i żądzy mordu, rozbiegane na wszystkie strony, dobrze że stworzenie było przykute do łoża żelaznymi uchwytami...
Nimarus wraz z nieprzytomnym Rarrem na plecach wypadł z pokoju dysząc głęboko dość przerażony był by zwymiotować ogniem na ziemię, lecz jednak pomyślał:
[Nie! Musimy znaleźć pana! TO dla naszego pana!]
Wtem na końcu pomieszczenia ujrzał ruch, odbił się od ziemi i popędził w stronę owej istoty.
Gdy był już obok niego stwierdził że jest to bardzo, bardzo brzydkie stworzenie i na pewno to nie jest tamten demon.
Było to połączenie nimfy, impa oraz kusznika które najwyraźniej było pierwszym z obiektów badań naszego celu, wtem wydał z siebie słowa, które łączyły w sobie cztery dialekty oraz brzmienia:
-C-Coo tuuu roo-bi?
-Zapytało ciekawsko stworzenie przyglądając się przybyszom swoimi zielono-niebieskimi oczami
-Taki dość sporawy demon, ubrany w czarny kitel, miał szare włosy oraz średniej wielkości rogi wystające z nich, widziałeś go?
-Zapytał pośpiesznie Nimarus, w jego głosie było można usłyszeć drżenie oraz smutek.
-Kharus, mówi o Kharus dollmaker! Nasz paaan, on nas stworzył!
-Wykrzyknęło stworzenie ukazując swoje uzębienie, którego mógłby się poszczycić nawet smok.
-Wiesz gdzie jest? -N.
-Pewnie w swoja komnata.-S
-Wiesz gdzie to jest?-N.
-Tam-Stworzenie wskazało pięćdziesiąty czwarty pokój swoją lewą ręką, która była akurat kusznika.
-Nagle Nimarus odrzucił stworzenie i poleciał w stronę 54 pokoju, przy tym taranując "obiekty" które właśnie wybiegły z swych pokoi, wyglądało to jak makabryczny bal maskowy złączony z masakrą walczenia, gdyż od razu wszystkie stworzenia zaczęły ze sobą się mierzyć.
Nimarus złapał za suszoną głowę od drzwi oraz ścisnął ją z całej siły prawie roztrzaskując ją, lecz jednak opanował się.
Pokój różnił się diametralnie od reszty "szpitala" wyglądał on jak normalny gabinet lekarski z NASZYCH czasów, na łożu pełnym dziwnej technologi leżał Astaroth, który może poszczycić się kilkoma nowymi kończynami wyciętymi z wielkiego czarta, który nie przetrwał operacji..
-O! Ja dzisiaj mam szczęście! Gut,gut..! Nowe odrażające stworki, trzeba was przerobić! Będziecie piękni i powabni jak reszta moich yjukochanych obiektów..
Koniec tego szajsu.

Kharus- Urodził się w roku 1911 naszej ery, dokładnie jest on z naszych czasów. Został stworzony, nie urodził się, został stworzony przez Niemca o imieniu Conrad Pochhammer, który według historii był wielkim medykiem zaś naprawdę był beztalenciem.
Przyzwał Kharusa do swego domu, przez niego została naciągnięta linia czasu, dlatego też demon ten ma u siebie różne urządzonka z naszych czasów, z czasów dawnych jak i starożytnych, gdyż dzięki Conradowi nauczył się podróżować w czasie, niestety jego moc jest już za mała by mógł się przenosić w czasie.
Ale wróćmy..Służył on Pochhammerowi przez dwadzieścia lat aż do jego śmierci, nabierając jego cech, języka oraz miłości do zabawiania się życiem.

Umiejętności-
Medyk!-Umiejętność ta pozwala mu na leczenia wszelkich jednostek nieopodal niego, roztacza w okół siebie aurę leczenia.
Dollmaker- pol. Lalkarz.
Umiejętność ta pozwala mu na zbieraniu zwłok z pola bitwy oraz łączenia ich i przywracania do życia.

Następna szajsowa część
Lecz nagle z spalonego ciała wydal się agoniczny jęk, brzmiący jak Dawna Mowa, złote łańcuchy skuły lekarza oraz demona wiążąc ich na wieki życiem i śmiercią! Wtem medyk przerażony złapał za swe przyrządy oraz zaczął reperować ciało Astarotha c.d.n
5  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Odp: Opowieść o Astarothcie : 09 Kwietnia 2015, 06:19:24
Na razie nic nie pisze bo mam gorączke 38,5 stopnia, bym jeszcze głupoty napisał :P
6  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Odp: Opowieść o Astarothcie : 05 Kwietnia 2015, 23:39:02
Nigdy nie brak mi synonimów ale jak pisze to włącza mi się alzhaimer i tak,specjalna.
Specjalnie piszę dużą literą nazwy Astarotha tzn. Demon,Rogacz itd :P

Krupnik popraw to, Krupnik popraw tamto, Krupnik zmień to i zrób tam tu Krupnik.
Krupnik się nie rozdwoi bez dwóch misek!
Szybciej Krupnik,szybciej!
7  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Odp: Opowieść o Astarothcie : 05 Kwietnia 2015, 21:56:09
Nie mam wykiwione ale jestem przyzwyczajony pisać balbla,blala :(
8  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Odp: Opowieść o Astarothcie : 05 Kwietnia 2015, 06:46:56
Część Trzecie (4 Anarchia!)

Idzie więc Astaroth przez krainy i wyżyny krainy, której nienawidzi.
Według niego Sheog to tylko kupa ciał, ognia i sługów, nic więcej,przez wiele dni pokracznie podąża w kierunku portalu,przy tym zabijając wszystko co chciało skorzystać z jego "słabości".Po paru dniach wędrówki dotarł do piekielnego miast
-(Żeby tu nie było żadnego złamasa...I żeby mieli sukkuby oraz inne rzeczy potrzebne do zabawy...)
Wtem z areny nieopodal wystrzeliła wręcz postać wielkiego demona o pokaźnej posturze,odziana była ona w zbroję wykonaną z kilkunastu metalowych płyt a w łapie trzymał miecz o trzech ostrzach, był to Maskar.
-(Maaam szczęścieeee)-Pomyślał Rogacz
-Eya! Ty mały, na arene! Co się tu odp...ala?! Każdy Rogacz i Impa NA arenę!-Mówiąc to Diabeł żywo gestykulował rękoma oraz wymachiwał mieczem.
-Ja nie jestem tu niewolniiikiem, ja tu chce wymienić żołd na armię, moze być?
-Może...Może...Czekaj czy my się to już nie znamy...?
-Maskar zaczął okrążać oraz wpatrywać się w sparaliżowanego ze strachu Rogatego.
-Tyyy..Mały (CENZURA CENZURA CENZURA CENZURA) jak (CENZURA) mogłeś mnie wtedy zostawić!? A żeby to co cię spłodziło (CENZURA)
-Uspokój się (bo jeszcze cenzor przyjdzie) to było ile, z 400 lat temu?
-Taaak. Ale dalej czuje jak tamten smok odgryzł mi większość kończyn, ale dzięki szybkiej pomocy Fanatyków oraz Szatanistów-medyków odzyskałem je...Ale dalej mam do ciebie niezły problem!?
-Dobra! Szykuj się na śmierć jak chcesz!
-Powiedział już nieźle zbulwersowany Astaroth
-Oj nie, nie, nie wiem że ty umiesz walczyć ale nie tak jak wojownik a skrytoje..a wolisz wspiąć sie komuś na plecy i zadźgać niż walczyć honorowo (Co lubię-Pomyślał przelotnie). Mam pomysł! Wybierz sobie 1 ogara ja także wybiorę jednego. Ten którego ogar umrze będzie musiał oddać się w ręce tego drugiego
-Uśmiechnął się obrzydliwie oraz szeroko, odsłaniając zniszczone, czarno czerwone kły.
-Dobra..Idę poszukać jakiegoś.Za godzinę na arenie!
-Abalienatio!
-Zakrzyknęli oboje i zniknęli w czerwonej poświacie magi,Astaroth znalazł się nieopodal Zagrody Cerberów a Maskar mógł być zauważony obok wejścia do areny z tym jakże pięknym uśmiechem na twarzy
-Dobra..Którego z was tu wybrać...
-Zaczął przeszukiwać całą Zagrodę w poszukiwaniu cerbera idealnego, każdemu z nich dawał kawałek metalu i ten który go rozgryzł,miał zostać jego ogarem.
Po około 47 minutach nie udało mu się znaleźć odpowiedniego ogara, więc wybrał najsilniejszego z Zagrody i rzucił na niego kilka zaklęć które dodadzą krwawych smaczków bitewce..
- Acertas.Agilitatis i Advitam
-Wypowiedział w pół szeptem, a w okół cerbera przez chwilę unosiła się mocno świecąca bariera która po chwili w niego wchłonęła.
-Astaroooooooothcie! Juuuuuuuż czaaaas!
-Zakrzyknął wesoło Maskar,prowadząc swojego dość potężnej postury cerbera na arenę.
-Wziął wiec i swojego oraz zaczął podążać w stronę swojego rywala patrząc na zdobienia areny.
Po kilku chwilach oboje znaleźli się na polu walki, w okół stali już demony skandujący imiona rywali...
Wypuścili swoje ogary i szybkim krokiem wyszli z pola areny, nie oglądając się za siebie.

(Noo dobra Rex, dostaniesz za te wszystkie lata poniżania!)-Zawarczał ogar Astarotha
(Zgiń wreszcie i nie powstawaj szmatłacu nazywany Lexem)-Odpowiedział mu Rex
Nie minęła chwila a oba psy rzuciły się sobie do gardeł. Zaczęły gryźć się, drapać oraz rozdzierać sobie nawzajem skórę. Lex złapał szczękami pysk Rex'a a on zaczął drapać mu brzuch do krwi, po chwili Lex odgryzł mu pysk a z niego zaczęła toczyć się oraz bryzgać krew.
Rex zaczął uciekać piszcząc oraz zawodząc ponuro, wiedząc że jego śmierć nadchodzi...
Nie minęła chwila a ogar Astarotha złapał cerbera Maskara za gardło oraz wypatroszył je długimi kłami. Umierający ogar zaczął wierzgać oraz tańczyć agonicznie, przy tym wyjąc oraz skamląc, po kilku sekundach jednak ustał on w martwej pozie z przerażonymi oczami utkwionymi gdzieś w kopule areny.
-Wtem na arenie zaczęła się istna masakra, kibice zaczęli się wybijać (co było normalne) oraz ci, którzy się nie tłukli albo wyklinali psa,albo skandowali jego imię
-Lex! Lex! Lex!
-Tymczasem w korytarzu nieopodal, wielki demon oddał swój miecz w ręce naszego anty-bohatera i przykląkł na jedno kolano
-Zrób co musisz zrobić...
-Astaroth podniósł miecz nad głowę oraz...

Drodzy słuchacze, co chcielibyście aby stało się Maskarowi?


I tak, demony to nie-zacne istoty.
Więc opier... się kiedy ich szef walczy, bo po co mają narażać sobie życie na jednego elfa-bossa,który tak i tak przegra bo z Astarothem szans nie ma?
Z zaskoczenia,od tylce elfy i zarżnęły je wszystkie raz-ciach.
Taka elfia apokalipsa trwająca ok 5 minut.


A co u Nimarusa?
Przeniósł on swą żałobę do "pewnego budynku" Pod Wolnym Sukkubem, gdzie zażywał wszelkich uciech jakie on zna i uwielbia..


Wtem Astaorth wbił miecz w plecy Lorda, a ten podniósł się rycząc z bólu,Rogacz wbił swe kły w jego gardło i rozszarpał je,pokrywając ziemię oraz siebie krwią swojego przeciwnika.
Jeszcze Maskar wydał z siebie pare agonicznych ryków po czym upadł na ziemię pożerany przez rosnącego w siłę demona.
Po kilku godzinach ubrudzony cały we krwi Astaroth wstał z ogromnego, krwawego kościotrupa pokrytego małymi ilościami mięsa, wyglądał on  teraz jak niby wyrośnięty Rogaty Demon o długich rękach i wyprostowanej posturze
(Miło było cię zjeść)-Pomyślał anty-bohater i znowu zaczął podążać w kierunku portalu
(Czekaj..Czekaj o K...a zapomniałem iść do Rarra, jak jestem tutaj w tej powalonej kraince powinnienem do niego iść, toć nie obronię się przed mieczami rogami...)-Pomyślał oraz zawrócił  i pobiegł w stronę miasta Inferno nieopodal areny.
Gdy był już na miejscu poczłapał do dość potężnego budynky stworzonego z kości, ciał oraz jakiejś niezidentyfikowanej,czarnej substancji.
Otworzył ostrożnie drzwi, lecz kowal (gdyż była to kuźnia) odruchowo rzucił w otwierające się drzwi topór, który przebił drzwi na wylot lecz szczęśliwie nie uszkodził naszego Demona.
-Cholera! Nowe drzwi! Znowu jakiś tu się W...olił!
Kto k..a teraz!? -Krzyczał jakby do siebie ogromnej postury diabeł okryty w płytową zbroję, w lewej ręce trzymał on poteżny młot zaś w prawej topór o dwóch ostrzach. Na stole przed nim leżało około 15 małych toporków do rzucania, trzy fiolki z krwią smoka, 23 nożyki oraz pod stołem leżała zbroja jakby idealna dla Astarotha.
 -To ja! Tylko ja! Astaroth! Immubilus Ex Ecima!
-Powiedział nasz demon rzucając na niego zaklęcie uspokajające.
-Dobra,Astaroth haha! Co się z tobą stalo! Taki mały,taki słaby..Taki nieuzbrojony! Jak ty jeszcze cholero żyjesz!?
-Powiedział  Rarr, kując nogawice z czarnego metalu.
-Dluga historia...Rarru możesz dać mi swoje wyroby?
-Zapytał dość nieśmiało Astaroth (TO do niego nie podobne..)
-Moge, mam tu dla ciebie..Podobno użarłeś Maskara i tamtego, nie pamietam jak mu tam oraz mnie to nie obchodzi.
-Mówiąc to lewą ręką gestykulował żywo a prawą rzucił mu napierśnik z czarnego metalu.
-Nasz Demon złapał napierśnik po czym obejrzał go dokładnie i ubrał mówiąc:
-Wspaniała robota, lekkie..strasznie lekkie i jeszcze bardziej wytrzymałe...
-Powiedział oglądając napierśnik.
Po chwili na stole pojawiła się reszta części zbroi,którą łapczywie złapał Astaroth i założył na siebie, wziął także do ręki miecz z meteorowego metalu.
-Dobra. Teraz możesz iść podbić cholerne serce imperium!
-Powiedział Rarr, widząc anty-bohatera w swoim dziele.
-Może chciałbyś się do nas przyłączyć?
-Zapytał już śmielej nasz   Rogacz
-Nie, nie i jeszcze raz nie. To moja decyzja,ZOSTAJE.
-Powiedział twardo Demon uderzając raz po raz w stół lewą ręką.
-No dobrze...Nie chcesz...Dicionis!
-Zakrzyknął Astaroth a Rarra opanowała jakaś moc, zamieniając go w bezmózgiego sługę Demona.
-Co RAAArr ma robić, pan?
-Zapytał Kowal śliniąc się magmą na swoje dzieła,niszcząc przy tym niektóre
-Weź mnie na plecy i w stronę Ur Shaaa!
-Wtem kowal pobiegł do Astarotha,przewalając stół oraz rozgniatając dwóch sługów którzy nieśli nowe drzwi,załapał go za kar po czym rzucił na plecy i po szarżował na północ, w stronę Ur-Shaa.
Po kilku godzinach byli już na miejscu a czar opadł
-TY (CENZURA) JAK MOGŁEŚ MI ZJ...AĆ TAK ŻYCIE ZA...LE CIE,TO CO CIE SPŁODZIŁO!
-Spokojnie,spokojnie...- Mówił cofając się powoli lecz po chwili wykrzyknął- Memoriae!-Wykrzyknął w jego stronę zaklęcie które otoczyło go po czym "wsiąknęło" w jego głowę
-C...Co ja tu robie...Astaroth? Czemu taki mały? Czemu mam Beelza na podeszwie? Czemu masz mają zbroję? Gdzie ja jestem?-Zadawał mu miliardy pytań, na które nasz Demonek po kolei odpowiadał
-Czyli zgodziłem się dać ci zbroję i do tego iść z tobą... No dobra..Jaki mamy cel?-Zapytał zdezorientowany Rarr
-Wyjść i znaleźć Nimarusa..Jesteśmy już niedaleko portal..Ey!..Co sie dzieje!? Portal staje się zielony!?-Zaprawdę wcześniej porośnięty kościotrupami, krwawo czerwony portal zmieniał się każdą chwilą w hipisowski obraz bram do nieba.
-Rarr, uwolnij swoją bestię.. Będziemy mieli co robić po drugiej stronie.
(wszelkie istoty z Ur-Shaa dołączyły się do dwójki wojowników)


Co robi Nimarus?
Po tym jak wykorzystal do swych celów każdy "zabytek" w Sheogu oraz karczmę wybrał się na zewnątrz gdzie po kolei podbijał i "wykorzystywał do swych celów" wszelkie miasta które stały na jego drodze, wraz z dość małą armią demonów które także rozpaczają po śmierci Astarotha.
9  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Odp: Opowieść o Astarothcie : 04 Kwietnia 2015, 22:47:25
Poprawione ^ ^


Dedykacja dla Fenira, który mnie tu przywitał jako pierwszy  8)

Wtem czart powoli pełznął w stronę słabego Astarotha,który panicznie szukał jakiejkolwiek broni.
Znalazł on nieopodal mały sztylet,po którego zaczął cofać się udając że błaga o życie.
Gdy czart zaczął szarżować w stronę naszego anty-bohatera ten miał w ręku ostrze oraz zaczął biec w stronę swego rywala.
Demoniczny lord uderzył w biednego demonka, lecz nie trafił gdyż Impa przed nim nie było, skołowany zaczął rozglądać się za Astarothem. W pewnej chwili rzucił się on na plecy Topora, który zaczął wierzgać oraz próbować go zrzucić. Nie minęło pare chwil a demonek wbił swój nóż w czaszkę Czarta-(Od dzisiaj możesz nazywać się Piekielnym Nawozem..)
-Pomyślał Imp kiedy martwe ciało Lorda opadło wraz z nim na ziemię.
Wtem jakaś dzikość, nie znana siła zaczęła nim sterować. Rzucił się na ciało dawnego rywala i zaczął pochłaniać jego mięso oraz manę,robiąc przy tym dość krwawy oraz obszerny nieporządek.
Jednak po kilku godzinach opanował się i zaczął patrzeć na zmasakrowane ciało rywala oraz swoje pazury, teraz przypominał on dość pokaźnej postury Rogatą Bestię a nie Impa.
(A więc tak to działa...) -Pomyślał Astaroth,który zapomniał już jak demony stają się większe oraz silniejsze.
(Dobra..Teraz trza się stąd wydostać i znaleźć Nimarusa.Ku..a Sheog kto z moich jakże miłych przyjaciół tu mieszka?
Gork Szalbozębny, Maskar Toporny oraz Kominr Czarnoręki..Wolałbym teraz żadnego z nich nie spotkać, bo co to za spotkanie bez zapowie-dziania?) -Dalej myślał,idąc przez płomienne góry Sheogu

A teraz zmieńmy może bohatera?
Co się dzieje u ukochanego Nimarusa?
Zapłakany Nimarus zaczął niszczyć oraz palić wszystko i wszystkich na swojej drodze,był on w żałobie po swoim panu.
Wiecie jak wygląda potężny demon w żałobie?
Dobrze więc..Przez pare dni siedział on w karczmie Pod Martwym Wieśniakiem, gdzie pił El Dieablo oraz palił piekłeorosy, wyglądał on jak wrak człowieka...demona.
Wszystko co znajdowało się w pobliżu jego ręki i nie było do picia lub palenia,niszczył oraz zabijał.
(D-dlaczego...D-dlaczego nie jaaa. Był t-tak potężny.)-Z jego oczu popłynęła żywa magma która spaliła kawałek drewnianej podłogi.



Obecny skład grupy:
Astaroth-Dość młody (jak na demona) lord,który jest jednym z najbardziej aroganckich czy też nieufnych demonów w całym bożym świecie.
Jest on oazą spokoju oraz mądrości..Kiedy nie walczy, kiedy zaś walczy staje się bezmyślną maszynką do mielenia mięsa.
Teraz próbuje dostosować się do nowego ciała oraz znaleźć drogę do Nimarusa.

Nimarus-Wiek jego jest nie znany, wygląda on jak Imp który zażył trochę dziwnego,zielonego glutu.
Kocha on wszystko co się rusza, od czarciek,po ludzie kobiety, aż do krasnludzkich..Jednak skrywa on w sercu miłość do Astarotha.
Jest on prostym demonem, jego marzeniem jest-zabić i spalić wszystko.
Nienawidzi on światła słonecznego!
Jedyną jego misją teraz jest zabić się z przepicia oraz wypłakać do ślepoty.
10  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Odp: Opowieść o Astarothcie : 04 Kwietnia 2015, 22:38:41
To tu moje pierwsze dzieło :P
Ja na koncie mam pare opowiadanek
Ale tia..Mnie uczono w internetach że pisze sie blabla,blabla a odradzano pisać bla, bla czy innaczej :d
11  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Odp: Opowieść o Astarothcie : 04 Kwietnia 2015, 20:58:08
Jutro o 5 (lub dzisiaj o 21-22) powstaną dwie części
12  Hyde Park / Zaginione Zwoje - opowiadania / Opowieść o Astarothcie : 04 Kwietnia 2015, 15:42:37
Dedykuje tę część mojemu mentorowi Fastowi :P
Część I
Witajcie drodzy słuchacze
Jestem ja bajkopisarzem, opowiadaczem (i bawidamkiem)
Zwę się wieloma imionami, lecz wy nie musicie używać żadnego z nich..
Dzisiaj opowiem wam dość nieznaną historię..Opowiadam ja tylko historie jednostki czy też nieznane światu..Opowiem wam historię pewnego demona, historię makabry,zabawy i przygód, wiele,wiele epickich przygód.
Więc nasza historia zaczyna się na ziemiach (elizejskich) Asha....
Zanim zaczne, spytam was czy zechcielibyście posłuchać mej opowieści?

Tak?
Dobrze więc jak już mówiłem..
Historia Astharotha zaczyna się w Ashanie, w Księstwie Wilka gdzie służył przez wiele lat jako szary wojskowy, który został skazany na śmierć za dezercję z pola walki.
Dzień przed egzekucją  w jego celi pojawiła się postać Sukkuba która zwana była,jak dobrze pamiętam, Xaną. Zaoferowała staremu wojakowi wieczny żywot w potędze i chwale jeżeli odda on jedną rzecz...Swoją duszę, nie zawahał się on i od razu zgodził się na warunki "umowy".
Spowiły go ognie które odebrały mu życie i dały nowe w krainie Sheogu, gdzie odrodził się jako Inkub,słaby i mały.
Przez setki lat pracował wiernie pod okiem władcy piekielnej krainy, przez co stał się jednym z najlepszych generałów.
Pewnego pięknego dnia,pełnego krwi i ognia w pięknej krainie zwanej Sheog Kha-Belkhet dał naszemu anty-bohaterowi zadanie dość proste i zrozumiałe.
W skrócie miał on wyjść na zewnątrz i zniszczyć wszystko co się rusza, stary czart nie odmówił tej przyjemności i wraz ze swą małą armijką liczącą 35 impów,10 zmor oraz 25 sukkubów (które uwielbiał na wiele sposobów) wyszedł na zewnątrz.
Oślepił go blask plugawego słońca oraz otępiły go na chwilę radosne rżenia,gadania czy inne pierdoły "dobrych" (jeżeli można je tak nazwać) istot.
-Hmm..Za dużo tu radości jak na mój gust, a według ciebie Nimrusie?
-Powiedział Astaroth do impa,który wyróżniał się na tle całej armii.
Owy imp był dużej postury,mógł wręcz przypominać inkuba. Okuty był w lekką czarną zbroję oraz nosił w rękach podobne do Elfickich dwa długie miecze.
Z jego głowy wystawały długie,zagięte,żółte rogi a z pyska małe kły.
-Za mało ognia, za dużo życia i światła
-Odpowiedział Nimarus
W pewnej chwili Astaroth,który już teraz przypomina wyglądem lorda czartów czy też Arcydiabła a nie impa,z potężnym rykiem,który zdarł z ziemi trawę nieopodal niego, wyruszył na armię elfów pod dowodzeniem Ossira,a za nim z bojowym krzykiem reszta jego armii wraz z Nimarusem.
Wbili się oni w ową armię wyniszczając po kolei wszystkie elfy,wyżynając je toporami czy też mieczami oraz spalając ogniem, w pewnej chwili zgiełek bitwy umilkł a na polu walki została armia zła,Astaroth oraz Ossir.
-Niech będzie pochwalony Urgash i reszta boskich gówien...Wąchaczu kwiatów(elfów też było dobre xD),za chwilę będziesz wąchał swoje kwiatki  od spodu!
Powiedział tubalnym głosem Demon
-Umilknij poczwaro i posmakuj mojego miecza!
-Odpowiedział swym łagodnym głosem oraz jakże poetycko elf
(Wszystkie elfy takie same..Poeci i inne walzające. Czy nie mogą chociaż na chwilę oderwać się od palenia ziół?) -Pomyślał nasz anty-bohater
Po chwili oboje skoczyli sobie do gardeł, miotając zaklęciami oraz   tnąc się swymi brońmy.
Po kilku godzinach (armia demonów rozbiła sobie w okół nich obóz, gadali nawzajem,pili El deamone, palili pieklerosy oraz grali w piekłera, tylko połowa z nich stała w okół walczących) oboje stali poharatani przeciw sobie, w pewnej chwili Astaroth podniósł nad głowę swój potężny topór nad głowę i...Serce demona przeszył miecz elfa.
W ostatnim podrygu życia demon rzucił topór w elfa odcinając mu głowę, lecz po chwili padł martwy na ziemię..
Po całym Sheogu rozległ się płaczliwy oraz przepełniony gniewem ryk, oto stary i potężny generał, stał się Rogatym Nadzorcą.
 -Witaj, Astarothcie! Myślałem że się nigdy nie spotkamy.. To ja Imortis, Czarny Topór, Piekielny Kieł. Ten którego zabiłeś jakieś kilkaset lat  temu, teraz jak widzisz jestem czartem-Zanosi się demonicznym śmiechem
Szykuj się na ponowną śmierć...

Koniec części I

Strony: [1]




© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.057 sekund z 16 zapytaniami.
                              Do góry