Ciekawe jak Fastuś by mnie skrócił
Dla spokoju mówcie Yami, za kilka miesięcy taki będzie
A zmieniaj sobie, dla nas i tak jesteś Fandor. Zresztą Yami to chyba ona.
Następnego dnia Fenir wstał wcześnie rano i wraz z kuzynem Niedzielem i wujem Hellscreamem zbierali dynie i resztki chmielu by złożyć je w oborze. Praca była ciężka, ale musieli się pospieszyć, by zdążyć przed mrozami. Przez cały kolejny dzień marynowali, solili i suszyli. Pod koniec tygodnia nastały w dolinie JareQcar mrozy. Fenir z niecierpliwością czekał na przyjazd kupców. Handlarzom zawsze towarzyszyli też trubadurzy, a od nich samych można było usłyszeć wiele ciekawych plotek i historii. Mijały dni lecz sprzedawców wciąż nie było. Cała rodzina była tym zmartwiona- jeśli kupcy nie przybędą to będą musieli kupić zapasy od miejscowych po sporo wyższych cenach, a i wybór mniejszy. Fenir z rezygnacją sprawdzał trakt, w końcu, już kiedy mieli wybrać się do miasteczka dojrzał to na co liczyli od dawna- koleiny w grubej warstwie śniegów, ślady po wozach handlarzy. Spakowali wszystkie zbędne przedmioty i załadowali je na wóz zaprzężony w dwa konie- Birkę i Brugha. Ruszyli ku Tawernahall. Kiedy dotarli na miejsce Rozstali się z Niedzielem, który ruszył na spotkanie (czyt. randkę) z Kocicą. Choć Troll nie wiedział o tym związku, to wszyscy wiedzieli, że byłby wściekły gdyby się dowiedział. Hells z Fenirem szukali zaś Shelva- handlarza specjalizującego się w różnych błyskotkach. W końcu zastali go, oferującego grupce kobiet różne piękne okazy biżuterii. Każdej kolejnej błyskotce towarzyszyło sporo ochów i achów.
- Mam do ciebie sprawę, Shelv- powiedział Hellscream.
- Macie może ochotę kupić tą piękną broszę- Shelv dramatycznym gestem wyciągnął ku nim piękną różę, z karneolem- kosztuje zaledwie 3 kuny, choć to piękne dzieło rzemieślników z Kwasowej.
-Nie chcemy nic kupować, tylko sprzedawać- odpowiedział wuj.
-Rozumiem, że macie ten przedmiot ze sobą?- zapytał się handlarz.
-Owszem, aczkolwiek wolelibyśmy pokazać ci go na osobności.
-Rozumiem.
Weszli do namiotu Shelva, a Fenir wyciągnął kamień ze skórzanego worka.
-Chcielibyśmy go sprzedać, ale nie wiemy ile jest wart.- oznajmił Hells.
-Ja też nie.- odpowiedział kupiec, wyciągając kilka dziwnych przyrządów oraz stalowy sztylet. Opukał i obważył kamień po czym rzekł- Nie wiem co to jest, ale zarówno czarne jak i zielone fragmenty wykonano z tego samego materiału. Klejnot ten jest twardszy niż każdy znany mi minerał, twardszy nawet niż diament. Do jego oszlifowania użyto nieznanych mi narzędzi, bądź magii. Po za tym jest pusty w środku.
-Co?!- krzyknął Fenir.
-Słyszeliście kiedyś, by kamień wydawał taki dźwięk?- powiedział, po czym uderzył obiekt zainteresowania sztyletem.
Rozległ się niezwykle dźwięczny brzdęk. Fenir natychmiast skoczył ku niemu, bojąc się, że handlarz uszkodzi cenne znalezisko.
-Spokojnie, wątpię bym zdołał go choćby zarysować, nawet gdybym go walnął z całej siły młotem kowalskim.
-Kupisz go od nas?- zapytał wuj Hells.
-Jest niewart ryzyka. Może mógłbym znaleźć odpowiednio majętnego kupca w miastach południa, ale nie wcześniej niż za rok na wiosnę. Dla większości ludzi stanowi tylko zwykłą ciekawostkę, niewartą wydania potrzebnych do przeżycia pieniędzy.
Fenir i Hellscream pożegnali się z Shelvem. Hells dał siostrzeńcowi kieszonkowe, sam idąc pozałatwiać różne sprawy, a Fenira zostawiając samego sobie. Ostrzegł tylko chłopca, by ten nie spóźnił się na kolację u Freezona. Młodzieniec zostawił kamień na wozie i poszedł porozmawiać z kupcami oraz pooglądać wystawione towary. Miło było posłuchać różnych plotek i opowieści z całego Imperium. Kiedy zgłodniał kupił sobie mały, gorący placek z wiśniami i trzy lepkie cukrowe patyki. Jedzenie było pyszne, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Kiedy skonsumował już swoje zakupy ruszył ku drzwiom Knajpy Veselara.