Chciałem tu opublikować od czasu do czasu jakiś swój skromny utwór. Powiem szczerze - pisać dobrze nie umiem, ale sprawia mi to wielką radość, takie nieziemskie uczucie, gdy rym zazębia się z rymem, wers z wersem...
Dobrze, dość słów... oto sonet, może i nie jest najlepszy, ale dobrze się z nim "bawiłem" . Miłej lektury.
L'Inferno
deus ex machina? a Diabeł z człowieka?
Piekło - sam sobie tworzysz, świetliste inferno
czy Bóg - jest z maszyny, czy świat - machinerią
wielki Żydek - mechanik, lecz udaje Greka
każda ulica przesiąknięta smarem
rozmiękłe slogany dźwięczą jak zaklęcie
poczerniały tramwaj zgrzyta na zakręcie
spod szyn lucyferiańskich złotym sypiąc żarem
w urzędach diabelska króluje czereda
przy latarniach - ruch, rój Asmodeusza
rzuca się na najsłabszych, jego imię - BIEDA
a gdy przycmentarna przybędzie Kostucha
co cienkie Parek nitki sierpem krwawym rusza
kim będziem - ludem siarki czy Wielkiego Ducha?