Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1]    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Spisek (Czytany 4800 razy)
mejdej

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 115


Inquisitor

Zobacz profil
« : 18 Października 2007, 19:38:22 »
Już od jakiegoś czasu szykowałem się do napisania własnego opowiadania, no i w końcu doszło do zgrozy - zrobiłem to. Oto moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieję, że nie jest źle, a w ocenach liczę na podpowiedź co ewentualnie poprawić ;).

SPISEK

Rozdział I – Pytania.
-Wstawaj, obudź się – gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem przed sobą kilka postaci, nie widziałem dokładnie kto to był, gdyż jeszcze mrok mieszał mi się z obrazem. Poza tym czułem straszny ból głowy, jakbym porządnie oberwał. Po chwili spostrzegłem, że wokół mnie biegają jacyś kurduple, zupełnie jakby hobbici. Bardzo szybko przewracali swoimi małymi, owłosionymi nóżkami, co doprowadzało do jeszcze większego bólu głowy.
-Dosyć! – krzyknąłem – łeb mi pęka!... Kim jesteście, gdzie ja jestem? – miałem wrażenie, że te pytania strasznie ich zdziwiły. Po chwili doczekałem się odpowiedzi:
-Jesteś w Dolinie Syhri, ja jestem Bili, a to moi przyjaciele: Sherman i Dizzy.
„Zaraz, jak ja tu trafiłem”
– pomyślałem sobie... nie to musi być tylko sen. Wszystko wokół było bardzo... piękne, dużo zieleni, trawa miękka w dotyku, ładne drzewa, strumyk z czystą wodą, a w oddali widok niesamowitych gór. Jednak to nie pozwalało mi przestać myśleć o tym, jak się tu znalazłem, co gorsza, nie mogłem nic sobie przypomnieć. Żadnych wspomnień, obrazów, ani tego kim jestem. Pozostawałem w przekonaniu, że to mi się śni.
-Kim jesteś? Skąd pochodzisz? Jak się tu znalazłeś? – hobbici zaczęli nękać mnie swoimi pytaniami i zaczynało mi to grać na nerwach.
-Dajcie mi spokój! Idźcie sobie! – nie miałem zamiaru prowadzić z nimi rozmowy, głównie dlatego, że pękała mi głowa. Potrzebowałem odpoczynku i liczyłem na to, że zaraz się obudzę. Leżałem na trawie kilka godzin. Te małe stworzenia oddaliły się ode mnie tylko na kilkanaście metrów i bezustannie się mnie gapiły. Ból głowy ustąpił, a ja zacząłem się denerwować... do mojej głowy dochodziły myśli, że to wszystko dzieje się naprawdę. Jeżeli byłaby to prawda, to bez wątpienia potrzebowałem pomocy. Po chwili podszedłem do hobbitów:
-Gdzie mieszkacie?
-Nasza wioska jest kilkadziesiąt minut drogi stąd.
-Możecie mnie tam zaprowadzić?
-Jasne, ruszajmy.

   W mojej głowie ciągle pojawiały się jakieś pytania, ale nie byłem w stanie nic sobie przypomnieć. Zupełnie, jakby mi wymazano pamięć. Póki co starałem się o tym nie myśleć i miałem nadzieję, że znajdę pomoc w miasteczku.
-Wszystko jest takie piękne, zupełnie jak w bajcie – westchnąłem rozglądając się po okolicy – przepraszam, za moje wcześniejsze zachowanie, ale byłem zaniepokojony cała sytuacją.
-Jaką sytuacją? Powiesz nam w końcu kim jesteś? – zapytał Bili.
-Powiedziałbym... gdybym sam wiedział. Niestety nie mogę sobie nic przypomnieć.
-Hmm, zaprowadzę cię do naszego alchemika. Może będzie mógł ci pomóc.
-Mam nadzieję.

   Wkrótce dotarliśmy do wioski. Po minięciu mostu zauważyłem młyn i kilka pól uprawnych. Dalej znajdowało się kilkadziesiąt, małych, kamiennych domków.
-Mieszkają tu tylko hobbici? – zapytałem ze zdziwieniem.
-Tak, ludzie nieczęsto tu bywają, co zresztą nam się podoba, bo nie lubimy ich manier... bez obrazy.
-W porządku. To gdzie jest ten wasz alchemik?
-Kilka domków dalej
– minęliśmy kilka posiadłości i w końcu byliśmy na miejscu. Wszyscy się na mnie dziwnie gapili i zaczęli po cichu coś do siebie szeptać... widocznie ludzie nie są tu mile widziani. Chata alchemika wyróżniała się od innych. Z otwartego okna unosiła się charakterystyczna woń, a przed domem posiane były przeróżne rośliny. Od razu ruszyliśmy w kierunku wejścia. Bili dyskretnie zapukał w drzwi...



IP: Zapisane

"Wystarczy by dobrzy ludzie nic nie robili, a zło zatriumfuje"
Edmund Burke
Khaziu
SpecHoMM

*

Punkty uznania(?): 15
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 533


...:::Dziel i rządź:::...

Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : 18 Października 2007, 19:48:35 »
a-la władca pierścieni....pomył dobry

daje 5/6 dlatego że to 1szy roździal...tak trzymac


IP: Zapisane
Saph
wrrr.

*

Punkty uznania(?): 18
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 632


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : 18 Października 2007, 19:50:54 »
Całkiem ok! Masz trochę powtórzeń, ale to się zdarza. Martwi mnie tylko jedno: jak ja się wyrobię z czytaniem tych opowiadań. Plus na narracje pierwszoosobową. 9/10

Trochę tylko za bardzo z tymi hobbitami wyjechałeś, ale to zostawię twoim własnym przemyśleniom.


IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : 18 Października 2007, 19:51:46 »
No witaj w klubie. To musiało sie kiedyś stać! Kolejne opowiadanie na forum.

Generalnie pierwsza część jest bardzo fajna. Może być bardzo ciekawa, ale...
Trochę mało się dzieje, oczywiście pierwszy odcinek nie będzie jakaś spektakularna walka, ale mam nadzieję, że w następnych częściach powalczą sobie krasnoludki z hobbitami :) Według wzrostu... Czekam na next part i powodzenie w pisaniu!

9+/10



IP: Zapisane
Oliwsen
Ale jak to

*

Punkty uznania(?): 30
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 789


Cichojcie

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #4 : 18 Października 2007, 23:39:20 »
Wow, coraz więcej pisarzy w naszym gronie forumowiczów ostatnio się pojawia :o
Nie mam talentu do pisania tak jak kolega Fast czy koleżanka Kluseczka, więc w ocenianiu opowiadanek czy historyjek surowa nie jestem :P Mnie się każde opowiadanie podoba, czy to złe, czy to dobre, toteż ode mnie złej uwagi nie dostaniesz. ;) Twoja opowieść trochę nawiązuje do Wladcy Pierścieni, a że to jest jeden z moich ulubionych filmów, to WIELKI PLUS dla ciebie.


IP: Zapisane
Johny_Szalony

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 524


ADHD

Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : 19 Października 2007, 08:38:15 »
Treść Twojego opowiadania jest dobrze rozbudowana i w przeciwieństwie do innych opowiadań w dziale Zaginione Zwoje- napisana w 1 osobie liczby pojedynczej, ciekawa innowacja... czekam na ciąg dalszy ;)


IP: Zapisane
Wróciłem właśnie z tej acid cave (…) Ogólnie legowisko trolli i zbiegów z zakładu gnieźnieńskiego. Polecam omijać. - Luk
Przy sprawdzaniu niektórych artów dostałbym krwotoku – Dabu
wyzywają i każą se lody robić...  polecam iść do sklepu po Algidę..   - Laxx
-Dabu: Darciuchy. xP Phi, gardzę metalem. x)
-Luk **A zjadł Ci ktoś kiedyś kota?**
Nikt nie powiedział, że jesteśmy kompetentni;p- Martin
mejdej

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 115


Inquisitor

Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : 20 Października 2007, 17:26:28 »
Na początku tego posta chciałbym wspomnieć, że pisząc te opowiadanie nie myślałem w ogóle o Władcy Pierścieni, a podobieństwo nazw Syhri i Shire jest zwykłym zbiegiem okoliczności (no chyba, że ukrywało się to w mojej podświadomości ;))

Rozdział II – Uparty hobbit
-O co chodzi! Mówiłem, żeby mi nie przeszkadzać! – wrzeszczał hobbit jeszcze zanim otworzył drzwi. Te gdy się uchyliły powiało ze środka przyjemnym zapachem różnych ziół. W progu ujrzałem postać z zapuszczoną brodą. Na sobie miał starą, podniszczoną kamizelkę, podziurawione spodnie, a przy pasie jakieś mikstury. Oczywiście jak cała reszta nie miał żadnych butów. Patrzył się na mnie przez jakiś czas, jakby nie pierwszy raz już mnie widział. Od razu wiedziałem, że może mi coś powiedzieć na temat mojej przeszłości. Ten jednak pozostał w milczeniu i szybko zamknął drzwi.
-Panie Flecher, ten człowiek potrzebuje pańskiej pomocy, o co chodzi? – powiedział Bili do zamkniętych drzwi mając nadzieję, że alchemik jeszcze go usłyszy.
-Idźcie stąd i więcej się tu nie pokazujcie! – odparł staruszek.
-Wiesz coś na temat mojej przeszłości... jestem tego pewien, muszę z tobą porozmawiać – szybko wtrąciłem się do rozmowy, jednak odpowiedzi już nie uzyskałem. Staliśmy tak przed drzwiami jeszcze przez parę minut w nadziei, że jednak uda nam się przeprowadzić z nim rozmowę. Na próżno jednak czekaliśmy...
-Dziwnie się na ciebie patrzył. Chyba cię skądś zna.
-Wiem, zauważyłem. Tylko dlaczego nie chce ze mną porozmawiać...
-Flecher to uparty hobbit i na pewno nic nie wskóramy, jeżeli będziemy tu tak stać. Zaraz zapadnie zmrok. Możesz przenocować u mnie, a jutro zastanowimy się co dalej.
-Dobrze, chodźmy.

  Wstałem o świecie, nie mogłem dłużej spać. Ciągle dręczyły mnie różne pytania... Dziwnie się czułem w tak małym domku. Musiałem wyjść na zewnątrz. Kilka godzin później obudził się także Bili.
-Pora na śniadanie – powiedział rozciągając się.
-Nie mam apetytu. Powiedz mi, czy ten alchemik wychodzi czasem gdzieś ze swojej chaty?
-Hmm, z tego co pamiętam to często rankiem chodzi do lasu... pewnie po jakieś rośliny.
-Dobrze, zaprowadź mnie tam. Muszę go znaleźć. Tylko on może mi powiedzieć coś na mój temat.
-A co ze śniadaniem?
-Zjesz później, ruszajmy –
szybkim krokiem ruszyliśmy w kierunku wyjścia z wioski. Po kilkunastu minutach byliśmy już na obrzeżach lasu.
-Dobrze, teraz musimy go tylko znaleźć.
-Może się rozdzielimy?
– zaproponował Bili.
-Nie, ja nie znam tych terenów. Poszukamy go razem.
Hobbita znaleźć w tak dużym lesie to niemały problem, ale szczęście nam dopisało. Zaledwie po kilkudziesięciu minutach poszukiwań go zauważyliśmy. Zbierał jakieś zioła. Bez chwili namysłu ruszyłem w jego stronę.
-O nie to znowu on – powiedział Flecher widząc mnie już blisko siebie.
-Musimy porozmawiać.
-Nie mam ci nic do powiedzenia... nieznajomy.
-Nieznajomy? Twoje wczorajsze spojrzenie mówiło mi coś innego.
-Co? Ee... ja... się po prostu zamyśliłem.
-Dobra, dobra, nie ściemniaj.
-Już skończyłeś? To żegnam
– odparł starzec mijając mnie. Nie zamierzałem tak łatwo zrezygnować. Złapałem go za kołnierz i wysoko podniosłem, po czym przycisnąłem go do drzewa.
-Posłuchaj, jest mi potrzebna pomoc, nic nie pamiętam, a ty coś o mnie wiesz! – wydarłem się.
-Nic nie pamiętasz? A więc działa... – zaszeptał sobie pod nosem.
-Co działa?
-Eee, nic, nic... puszczaj mnie i to natychmiast!
– odpowiedział Flecher. Jest bardziej uparty niż myślałem. Puściłem go i pozwoliłem mu odejść.
-Albo się czegoś boi albo ma coś do ukrycia – stwierdził Bili.
-Tak, tylko co. Nie mam już żadnych pomysłów.
-Wiesz, istnieje jeszcze możliwość, że sam się zdecyduje z tobą porozmawiać – zaczął mnie pocieszać.
-Tak, tylko jakie są tego szanse?
– na te pytanie odpowiedzi już nie uzyskałem, gdyż była ona oczywista. Ruszyliśmy z powrotem do wioski.
-Wiesz, tak sobie myślę, że naprawdę możecie mieć coś wspólnego. Miesiąc temu do naszej wioski przybyło kilku ludzi. Po ich zbrojach można było się domyśleć, że są z Armii Królewskiej. Zabrali ze sobą Flechera. Chociaż się mocno przeciwstawiał, nie miał jednak szans, a żaden z hobbitów nie odważył się zainterweniować. Kilka dni przed twoim przybyciem wrócił do wioski sam, ale za to nieźle poobijany. Inni mieszkańcy zaczęli go wypytywać co się stało, jednak w milczeniu skierował się do swojego domku.
-Ciekawe, jednak nic mi to nie mówi.

   Cały dzień leżałem i rozmyślałem na jakimś rozwiązaniem, ale kompletnie nic mi do głowy nie przychodziło. Sytuacja, w której się znalazłem bardzo mnie martwiła. Nie wiedziałem co robić. Następnego ranka obudził mnie już Bili.
-Do wioski wrócił Daime. Jest strasznym wielbicielem podróży. Rozpowiada, że zginął Achajdor II.
-Kto to taki?
-Władca Imperium Itylionu, władca rasy ludzkiej.
-A dlaczego powinno mnie to zaciekawić?
-Nie zgadniesz kiedy umarł –
mogłem to powiązać tylko z jednym...
-Miesiąc temu?
-Dokładnie.
-Musiałbym jeszcze raz porozmawiać z Flecherem, jednak pewnie jak zwykle niczego się nie dowiem –
wyszedłem z domku i skierowałem się w stronę alchemika. Gdy byłem już blisko zauważyłem cztery konie. Przy wejściu do chaty stali rycerze, jeden z nich szarpał starca, po chwili ten wskazał na mnie palcem. Najwidoczniej chodziło im o mnie.
-Zabijcie go, ja pozbędę się tego marnego hobbita... za dużo wie – po tych słowach ruszyło na mnie trzech opancerzonych wojowników. Nie miałem żadnej broni, co więcej nie miałem pojęcia czy w ogóle potrafię walczyć. Szybko się do mnie zbliżyli i zaatakowali. Próbowałem unikać ciosów, z początku bardzo skutecznie, ale z czasem ich ostrza raniły moje ciało. Byłem w kiepskiej sytuacji, gdy nagle Bili rzucił w moją stronę miecz. Szybko podniosłem go z ziemi i zacząłem się bronić. Kątem oka widziałem jak czwarty rycerz próbował zabić Flechera, jednak jak na hobbita przystało był bardzo zwinny i unikał ciosów. Nie był już jednak młody i na jego twarzy było widać zmęczenie. Nagle spostrzegłem, że odparowywanie ciosów moich przeciwników wychodzi mi całkiem nieźle i przystąpiłem do ataku. Okazało się, że mieczem władam dosyć dobrze i zacząłem zdobywać przewagę. Pozbyłem się napastników i od razu ruszyłem na pomoc hobbitowi. Ostatni rycerz, gdy zauważył, że jego towarzysze polegli mocno się zdenerwował, zostawił Flechera w spokoju i ruszył na mnie. Było widać, że jest znacznie lepszym wojownikiem i z trudnością odpierałem ciosy zadawane przez jego wielkie ostrze, gdyż ja miałem zaledwie krótki miecz. Szarżował bez przerwy, gdy nagle zatrzymał się i z jego ust wydobyły się słowa:
-Powiedz mi... jak ci się udało przeżyć, pokonać aż ośmiu dobrych wojowników?
-Nigdy byś tego nie pojął –
odpowiedziałem mu, chociaż nie miałem pojęcia o czym mówi.
-Czemu się sprzeciwiłeś Feniklesowi, przecież spełniłoby się twoje marzenie.
-Powiedziałem ci już... są rzeczy, których nie jesteś w stanie zrozumieć
– nagle rycerz zaczął znowu nacierać. Odparowałem jego pierwszy atak i wbiłem mu miecz w brzuch. Miałem chwilę, by przygotować się do następnego ataku. Wziąłem zamach i odciąłem mu głowę.


IP: Zapisane

"Wystarczy by dobrzy ludzie nic nie robili, a zło zatriumfuje"
Edmund Burke
Johny_Szalony

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 524


ADHD

Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : 22 Października 2007, 13:49:22 »
Hmm.. dziwne te odpowiedzi na pytania rycerza, jak na kogoś kto niczego nie pamięta...


IP: Zapisane
Wróciłem właśnie z tej acid cave (…) Ogólnie legowisko trolli i zbiegów z zakładu gnieźnieńskiego. Polecam omijać. - Luk
Przy sprawdzaniu niektórych artów dostałbym krwotoku – Dabu
wyzywają i każą se lody robić...  polecam iść do sklepu po Algidę..   - Laxx
-Dabu: Darciuchy. xP Phi, gardzę metalem. x)
-Luk **A zjadł Ci ktoś kiedyś kota?**
Nikt nie powiedział, że jesteśmy kompetentni;p- Martin
Strony: [1]    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.084 sekund z 20 zapytaniami.
                              Do góry