|
|
« : 28 Maja 2007, 18:46:56 » |
|
Poemat o Karczmarzu Tom V
Karczmarz stary, Siedział pijany. Wiatr lekko muskał jego czoło, A mu było bardzo wesoło. W ręku trzymał kufel pusty, Bo to jego browar szósty. Gdy tak w zasadzie leżał, Jakiś żebrak go obejrzał, Pogrzebał mu w kieszeniach, W poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Nic nie znalazł więc się zraził, Mrucząc pod nosem przekleństwa, Karczmarza obraził, I poszedł w długą, Wtem ni stąd, ni z owąd jakaś postać idzie drogą, Ciemna jakaś i niemarawa, Karczmarz myśli: "Ciężka sprawa, Już do mnie śmierć zawitała." Lecz gdy postać się zbliżyła, Gestem ręki Naszemu pijakowi znacząco ubliżyła, Po czym wypowiedziała jakieś zaklęcie i w powietrzu się rozmyła. Ta postać to był Czarnoksiężnik, Miał tom z czarami siermiężny. A pijak go widocznie zraził, I mag czym prędzej znikając sobie z nim poradził.
Morał podam wam na tacy, Beznadzieja ci pijacy. A Karczmarz choć pijany, Prawda, umysł ma już stary, Ale widział prawdziwe czary. Więc gdy o tym usłyszycie, Zapiszcie to na kartce, czy w zeszycie, Bowiem ciężkie jest to życie, Więc niektórzy pomagają sobie piciem!
|