Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: 1 2 3 4 [5] 6 7 8    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
Wojny Starożytnych - dostępny Rozdział Dwudziesty Ósmy (Czytany 44706 razy)
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #60 : 25 Października 2009, 11:41:01 »
W Warhammerach jest Tzeentch, u mnie jest Tezzeth. I przy tym zostańmy. Tezzeth posiada przydomki Tzeentcha i podobne imię, lecz jest zupełnie inną osobistością. To tak zwana zbieżność nazwisk. Rządzi Spacznią, owszem, ale niepodzielnie i to on stworzył demony. Gdzieś to winno być wytłumaczone.

A Władca Krwi, Król na Tronie Czaszek itd. jest za mocny i zbyt zajęty.
Pozdrawiam


IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #61 : 25 Października 2009, 12:06:07 »
No to ok :) Zwracam honor.
Szkoda. Ale np. czempiona khorne`a? Albo księcia demonów... No sorry, ale warhammer to moje ulubione uniwersum, a z niego najbardziej lubię grabieżców :)


IP: Zapisane
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #62 : 25 Października 2009, 15:23:21 »
Jedna z trzech głównych dusz Mercilessa jest/była demonem Khorne'a, Krwiopuszcza, więc coś tam z Warhammera się przemknęło. Na razie jestem zajęty obmyślaniem układu walk do drugiej rundy, ale powiem Ci, że nic się od Khorne'a nie przecisnęło...
Pozdrawiam


IP: Zapisane
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #63 : 25 Października 2009, 22:31:21 »
Tym optymistycznym akcentem i krótki rozdziałem żegnamy pierwszą rundę.

- A teraz, moi drodzy, przejdziemy do ostatniej walki! Jedynej i ostatniej walki pierwszej rundy! A wtedy, przy świetle małej niespodzianki, przejdziemy do kolejnej rundy! – wykrzyczał z emfazą Grommash.
- Sam chciałbym wiedzieć, co to za niespodzianka – wymruczał sam do siebie Perłojad, odkręcając szponem słoiczek z perłami.
- Nie jesteś jedyny. Tymczasem zapraszamy na arenę zawodników – Vi’nu Czarne Ostrze i Sergeia Dragunova! – krzyknął Fergard, usadawiając się wygodniej w fotelu.
- Jeden jest elfem, nieodrodnym synem puszczy, który uważa się za mistrza miecza. Drugi to nieodrodny syn Matuszki Rosji, członek dawnego projektu „Super Sołdat”, zwany Białym Aniołem Śmierci – przedstawił kolejno Vi’nu i Dragunova Hellscream.
- Prosimy obu panów na arenę – powiedział jabłkożerca.

Pierwszy pojawił się Dragunov. Był wysokim, szczupłym człowiekiem o kruczoczarnych włosach i trupiobladej cerze. Ubrany był w czarny mundur oficerski, jednak nie było na nim żadnych szczególnych insygniów, poza złotym orłem na plecach marynarki. Na nogach miał pozłacane oficerki z tym samym symbolem orła, dłonie zaś osłaniał czarnymi rękawiczkami ze skóry. Włosy zaczesane miał do tyłu, widać więc było całą jego twarz. Gładko wygolony, szarooki, a lewa warga była przedłużona brzydką blizną. Przy pasie miał szablę i pistolet, rewolwer o długiej lufie. Wyglądał na trzydzieści lat, ale projekt Super Sołdat miał miejsce w latach 40 XX wieku...Rosjanin strzepnął niewidzialne pyłki z munduru i czekał.
- Khem...Jeżeli Vi’nu nie pojawi w ciągu... – zaczął Hellscream, ale przerwał mu straszliwy ryk. Z drugiego końca areny wybiegł wielki, rosły człowiek – mierzył z osiem stóp, a zakuty był w spory pancerz, dość dziwny. Dołączone doń były skóry i ludzi i zwierząt, a także kabalistyczne znaki w rodzaju pentagramów, swastyk czy znanej powszechnie Gwiazdy Spaczni. Mężczyzna miał straszliwie zniszczoną, jakby przekrwioną skórę.
- Krew dla Boga Krwi! Czaszki na Jego Czaszkowy Tron! Wieczna wojna w imię Jego radości! W imię Khorne’a! – wrzeszczał potępieńczo człowiek, ściskając w ręku potężną kosę. Trzymał ją oburącz, lecz przy kolczastym pasie wisiał pistolet plazmowy.
- ... – Sergei lekko się zmarszczył i przełożył ciężar ciała na lewą nogę, jakby szykował się do nagłego ataku.
- Jam jestem Ezeshial Farros Gratuus! Czempion Króla Chaosu! Przybyłem tu po rzeź! Zacząłem od marnego elfa, a ty będziesz następny! GIŃ!!! – wrzasnął kultysta z 40 tysiąclecia i zaszarżował na Rosjanina. Ten spokojnie wyjął rewolwer i wystrzelił sześć razy między oczy imperialnego heretyka. Ten zwalił się na ziemię z krwawą plamą zamiast głowy. Dragunov trącił truchło butem i zadowolony z rezultatu zszedł z areny.
- No, to Dragunov przechodzi do następnej rundy, a teraz trzeba tylko nzaleźć pana Czarne Ostrze – powiedział wesoło Fergard. Hellscream zamrugał czterokrotnie.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Fergardem Stratoavisem? – zapytał półdemona ork.
- Miałem dobrego nauczyciela – stwierdził tylko płomiennowłosy.
- No nieważne...Dziękujemy wam, że dotrwaliście aż tu. Teraz zrobimy sobie małe podsumowanie! – krzyknął ork, a na tablicy rozdzielczej pojawiła się lista zwycięzców.

Walka 1: Kalt
Walka 2: Reptilion
Walka 3: Zanthos Psychomag
Walka 4: King
Walka 5: Worgołak
Walka 6: Genn Szara Grzywa
Walka 7: Nekros
Walka 8: Wolfrick
Walka 9: Hrontrig
Walka 10: Finkregh
Walka 11: Richard Riddick
Walka 12: Yurnero
Walka 13: Carter Slade
Walka 14: Augustus Brimstone
Walka 15: Feng Wei
Walka 16: Cervantes de Leon
Walka 17: Keith “Heart Hunter” Himsley
Walka 18: Gondar
Walka 19: Nehr’zul
Walka 20: Sergei Dragunov

- Oto nasza lista zwycięzców, którym gratuluję – powiedział Hellscream, a publiczność hucznie gratulowała razem z nim.
- No, to teraz wyjaw nam swoją niespodziankę – poprosił Fergard. Hellscream uprzejmie pokręcił głową. Nie minęło mgnienie ludzkiego oka, a listę zwycięzców zastąpił napis „Here comes what?”, który został też wygłoszony przez speakera. Publiczność odpowiedziała szumnym „THE MONEY!”. Na arenę wyszedł Shane McMahon z mikrofonem w ręku.
- Witam was wszystkich, moi drodzy! I od razu zadaję wam pytanie – czy nic nie rzuciło się wam w oczy? – zapytał dyrektor areny. Odpowiedział mu szmer.
- Czekamy... – wymruczał Fergard. Hellscream tymczasem zebrał się do wyjścia na arenę.
- Mnie osobiście zaciekawiłaby jedna rzecz – czemu w turnieju wzięła udział tylko jedna przedstawicielka płci pięknej? – zapytał McMahon. Dazzle zagwizdał potężnie i wydarł się, że mądrze gada i trzeba mu dać herbaty.
- Mnie to osobiście zdziwiło zanim wziąłem tę robotę – powiedział Grommash, który również wyszedł na arenę. – I wtedy dowiedziałem się o planie Shane’a – dodał ork.
- Plan polega na tym, że równorzędnie do tego turnieju toczył się inny – oznajmił Shane, wzbudzając ogólne zdziwienie. We wszystkich. – Tutaj mieliśmy 39 mężczyzn i jedna kobietę. W tamtym turnieju sytuacja była wprost przeciwna. I również opadł zawodnik płci innej niż dominująca. Co daje nam – mówił McMahon pośród okrzyków zachwytu Dazzle i reszty publiczności – 40 zawodników, 20 kobiet i 20 mężczyzn! – krzyknął dyrektor, wzniecając niesamowicie silne owacje. Obok niego pojawiła się ognista łuna, a z niej wychynęła znana nam czarodziejka, Lina Inverse.
- Witam wszystkich! Miałam przyjemność nadzorować i komentować omawiany turniej, ale wystąpię w nim bezpośrednio! Wszystkie zawodniczki są już na miejscu. Ja tymczasem się ulatniam – odrzekła Lina, uśmiechnęła się i wybuchła ogniem przy aplauzie publiczności.
- A teraz, moi drodzy, rozkład walk! – krzyknął Shane, zapowiadając to, na co czekali wszyscy bez wyjątku.

Walka 1: Nekros vs Lanaya
Walka 2: Feng Wei vs Amane Kuradobei
Walka 3: King vs Shani Terranova
Walka 4: Hrontrig vs Alleria Windrunner
Walka 5: Richard Riddick vs Catherine Bosfor
Walka 6: Genn Szara Grzywa vs Cassandra Vixen
Walka 7: Casper Stratoavis vs Mordimer Sharrukas
Walka 8: Wolfrick vs Drunna Fisealie
Walka 9: Yurnero vs Baiken
Walka 10: Finkregh vs Agnes the Invoker
Walka 11: Sergei Dragunov vs Mordred
Walka 12: Kalt vs Sharylin
Walka 13: Zanthos Psychomag vs Naisha
Walka 14: Augustus Brimstone vs Sylvanas
Walka 15: Worgołak vs Dizzy
Walka 16: Cervantes de Leon vs Amy Rose
Walka 17: Keith “Heart Hunter” Himsley vs Lina Inverse
Walka 18: Gondar vs Ashley Bloodstone
Walka 19: Nehr’zul vs Mercurial
Walka 20: Carter Slade vs Jedwabna Lisica

Przez chwilę wpatrywano się w ten rozkład z zaciekawieniem, a później wybuchły nieograniczone owacje. Najbardziej zadziwiony był Casper Stratoavis.
- Jak widać, Reptilion został zmuszony do odejścia, nie wyjaśnił nam powodów. Maszyna losująca wylosowała jego zastępcę – Caspra Stratoavisa. Gratulujemy – powiedział Hellscream, lecz z pewnym...brakiem entuzjazmu.
- I, wystawcie sobie, że to nie jest koniec! Oto prawdziwy układ walk! – krzyknął McMahon. Ekran zafalował i po chwili wyświetlił się nań następujący obrazek...
Walka 1: Nekros & Lanaya vs Richard Riddick & Catherine Bosfor
Walka 2: Feng Wei & Amane Kuradobei vs Wolfrick & Drunna Fisealie
Walka 3: King & Shani Terranova vs Zanthos Psychomag & Naisha
Walka 4: Hrontrig & Alleria Windrunner vs Genn Szara Grzywa & Cassandra Vixen
Walka 5: Carter Slade & Jedwabna Lisica vs Casper Stratoavis & Mordimer Sharrukas
Walka 6: Augustus Brimstone & Sylvanas vs Worgołak & Dizzy
Walka 7: Keith “Heart Hunter” Himsley & Lina Inverse vs Cervantes de Leon & Amy Rose
Walka 8: Nehr’zul & Mercurial vs Gondar & Ashley Bloodstone
Walka 9: Yurnero & Baiken vs Kalt & Sharylin
Walka 10: Finkregh & Agnes the Invoker vs Sergei Dragunov & Mordred

Teraz to zwyczajnie wszystkich zatkało.
- Tak proszę państwa! Odbędą się miecze drużynowe, dwóch na dwóch! A co jest nasjlepsze...To nie są wszystkie niespodzianki! Macie godzinę przerwy, a później Grommash wyjaśni wam resztę niuansów! Miłej zabawy! – krzyknął McMahon na odchodnym i podał Gromowi swój mikrofon. Obaj zeszli z areny. Tłum wiwatował.


IP: Zapisane
Fast
Mołdawski Bulbulator

*****

Punkty uznania(?): 12
Offline Offline

Wiadomości: 871


Zobacz profil
« Odpowiedz #64 : 25 Października 2009, 22:36:43 »
No to się czempion nawalczył  ^_^


IP: Zapisane
Fergard

***

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 224


Uncle Hells' faithful sidekick

Zobacz profil
« Odpowiedz #65 : 25 Października 2009, 23:06:37 »
Genialne. Ten rozdział jest chyba jednym z lepszych. No, wstawka w postaci rąbniętego kultysty była bezcenna. No i przyznam się - Niektóre pairingi mnie... zaskoczyły(Cervantes i Amy?!). Choć przy tych głównych nie było rewelacji - To, że Genn będzie w zespole z Cassandrą, a Casper z Mordimer było oczywiste.

No, ale rozdział świetny.



IP: Zapisane
Panzers roll forward and The Reaper follows them

Leaving tracks of blood, Panzers roll again

Your fate shows itself in shrapnel, smoke and tears

Who can stop these beasts, the source of all your fears?!
kluseczka

*****

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Wiadomości: 878


Zobacz profil
« Odpowiedz #66 : 28 Października 2009, 15:30:15 »
 Aww, Casper wrócił [cieszy się] Od razu mi lepiej ^^ Zobaczmy... Genn Szara Grzywa vs Cassandra Vixen... TAK TAK TAK! Pokaż jej, jak się wygrywa! Trzymam za ciebie kciuki... hm? "Hrontrig & Alleria Windrunner vs Genn Szara Grzywa & Cassandra Vixen" OH. Muszę przyznać, walki w parach to dwa razy więcej zabawy... nadal kibicuję Gennowi, ale Hrontrig/Alleria dostaną ode mnie buziaczka, bo nie lubię Cassandry. Nie jest cyniczna, nie ma czarnego poczucia humoru i nie jest zła... be. No i baaardzo się cieszę z równouprawnienia - płci pięknej nigdy nie za dużo... oczywiście, jeśli jest cyniczna, zua i ma czarne poczucie humoru. Albo ma inne zalety... Jeszcze tylko jedna sprawa -
Cytuj
członek dawnego projektu „Super Sołdat”, zwany Białym Aniołem Śmierci
- Mam deja vu chyba... a nie, zdawało mi się ^^


IP: Zapisane
The universe speaks in many languages, but only one voice.
Fergard

***

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 224


Uncle Hells' faithful sidekick

Zobacz profil
« Odpowiedz #67 : 29 Października 2009, 07:27:57 »
Cassandry. Nie jest cyniczna, nie ma czarnego poczucia humoru i nie jest zła... be.

Tak swoją drogą, właściwa biografia Cassandry chyba nieco się różni od mojej wersji. My fault. A oto i to, o co chodziło:

Cassandra is aimed to be the "ideal vixen", at least in my eyes. She is meant to represent perfection (And, she has come a long way since she was created in 2003). Her body is quite soft and because of this she enjoys snuggling, although doing this can drive some characters crazy with lust. Although there isn't anything particularly unique about the character (minus the heart-shaped marking on her waist), she has a surprising amount of fans, I guess due to the kind of deep, thoughtful personality she shows in most of her pictures.
ETYMOLOGY: "Inflaming men with love" (Greek). A legendary Trojan princess.

Wersja oficjalna. Różnice są chyba dość zasadnicze... :/


IP: Zapisane
Panzers roll forward and The Reaper follows them

Leaving tracks of blood, Panzers roll again

Your fate shows itself in shrapnel, smoke and tears

Who can stop these beasts, the source of all your fears?!
Hanibal

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 9


Zobacz profil
« Odpowiedz #68 : 29 Października 2009, 15:57:21 »
widzę że Hellscreamowi pomysłów nie brakuje  niezmiennie od  początku zachwycasz ciekawością

P.S Fergard jak ja lubię takie komplikowanie najprostszych rzeczy 


IP: Zapisane
kluseczka

*****

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Wiadomości: 878


Zobacz profil
« Odpowiedz #69 : 29 Października 2009, 20:29:31 »
 Jakie komplikowanie? To tylko wyjaśnienie, hm. Fergardzie, nie wiń się, de gustibus est not disputandum, ja mam swoją opinię, i nie zamierzałam nią nikogo urazić, tym bardziej ciebie czy twórców. Dziękuję mimo wszystko za zamieszczenie tych informacji.


IP: Zapisane
The universe speaks in many languages, but only one voice.
Fergard

***

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 224


Uncle Hells' faithful sidekick

Zobacz profil
« Odpowiedz #70 : 30 Października 2009, 16:08:13 »
Bynajmniej nie twierdzę, że mnie uraziłaś. Zamieściłem je tylko, by rozjaśnić parę fragmentów, nic więcej.

No dobra, offtop przyjemny szczególnie w tematach do tego nie przeznaczonych, ale chyba wystarczy.


IP: Zapisane
Panzers roll forward and The Reaper follows them

Leaving tracks of blood, Panzers roll again

Your fate shows itself in shrapnel, smoke and tears

Who can stop these beasts, the source of all your fears?!
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #71 : 08 Listopada 2009, 22:33:42 »
Czas na skromne (9 stron w Wordzie) początki...

Genn stał w drzwiach do pewnego pokoju. Po drugiej stronie, z założonymi rękami, stała piękna, humanoidalna lisica.
- I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie, Cass? – zapytał kariatydańczyk. Lisica parsknęła cicho.
- Jak się chce to można – odparła sucho. A później podeszła i dwaj „psowaci” uściskali się. – Dobrze Cię widzieć.
- Wiem – oparł Genn. Tak po prostu. – Ciebie też. Znowu musisz kogoś ratować?
- Nie, tym razem nie. Przybyłam bardziej po...powiedzmy, że samą przyjemność z walki – odparł Cassandra, bo była to ona.
- Heh, musisz spędzać ze mną mniej czasu – parsknął Wilczy Lord. Cassandra uśmiechnęła się lekko.
- I tak widujemy się od święta. Swoją drogą, co tam u rodziny? – zapytała z filuterny błyskiem w oku i szyderczym uśmiechem.
- Masz na myśli moją żonę, co? Dajmy sobie spokój, zamknęliśmy ten rozdział, pozostańmy dobrymi przyjaciółmi – odparł trochę szybko Genn, mrugając kilkukrotnie.
- Hmm...Co racja to racja – odparła lisica i uściskali się raz jeszcze. Dobrze znowu być razem.

Wasyl stał obok jakiegoś gnolla. Gnoll ewidentnie pochodził z gór. Mierzył dwa metry, był atletycznie zbudowany i obdarzony szarym futrem. Nosił stalowy, matowy napierśnik, metalowe buty obite skórą, skórzane rękawice bez palców, pas z łuskowatej skóry, spodnie z derki, prawe ramię miał owinięte brunatnym powrozem, a na plecach dyndał sejmitar.
- Czyli dalej się nie przebiłeś, braciak? – spytał gnoll Wasyla.
- Nie. Niestety, Wolfrick był dla mnie za dobry – odparł smokokrwisty, wzruszając ramionami.
- Nic dziwnego, to w końcu jeden z upiorów Króla Lisza. Anyway, zabierasz się ze mną i wracamy do polowań na potwory? – spytał szybko gnoll, poprawiając uchwyt pancerza.
- Jeszcze nie. Coś mi mówi – choć to irracjonalne – że mam jeszcze szansę. Wiesz, rozumiesz – walkowery i szanse dla przegranych, etcetera etcetera. Przeczekam – powiedział Wasyla do towarzysza.
- Jak tam uważasz – westchnął szary gnoll. – Ja też tu zostanę, w takim wypadku. Pokibicuję ojcu – powiedział. Wasyl uśmiechnął się szeroko.
- Wspaniała wiadomość, Tymczasem do zobaczenia, starszy – powiedział wyciągając dłoń. Gnoll serdecznie ją uściskał.
- Do zobaczenia, młodszy – odparł i każdy ruszył w swoją stronę.

Nekros stał, emanując tak fizycznym jak i mentalnym chłodem. Kobieta w żelaznym kirsysie i jedwabnych stringach, acz szczelnie opatulona czarnym płaszczem, drżała z mrozu. Nekros nigdy nie rozumiał mody panującej wśród nocnych elfek – jakąż ochronę mogła dawać bielizna? Kobieta przed nim stojąca nie była przecież jakąś kurtyzaną, ale zabójczynią elitarnego zakonu Strażniczek z Ashenvale.
- Wytłumacz mi, dlaczego wszystkie wojowniczki nocnych tak się ubierają? Kapłanki Księżyca, zabójczynie, łowczynie, łuczniczki i cały ten kram? Nie daje wam to żadnej ochrony, ni przed pogodą, ni przed wrogiem – wyraził swe wątpliwości co do ubioru partnerki w swej walce.
- Właściwie to sama nie wiem, Ubierały się tak nasze matki, babki... – zaczęła. Ale upiór machnał ręką.
- Tak, a wasze babki mają pewnie z piętnaście tysięcy lat – mruknął upiór. – Wy nawet nie macie się przed kim prezentować. Strażniczki składają śluby czystości i takie tam, nie mylę się – zapytał po chwili. Zabójczyni pokiwała głową.
- Dokładnie. Każda siostra składa takie śluby. Inaczej Wielka Matka nie – zaczęła znowu zabójczyni, ale upiór ponownie jej przerwał.
- Wielka Matka to wasza bogini, Elune, tak? – zapytał.
- Dokładnie. I byłabym wdzięczna, gdybyś mi nie przerywał – warknęła nocna elfka, lekko rozdrażniona.
- Bo? – zapytał upiór, dotykając jednym palcem policzka swej towarzyski. Fioletowe oblicze elfki w jednej chwili stało się sine niczym niebieściutka borówka. Lanaya – bo tak zwała się zabójczyni – odsunęła się od upiora i chłód zniknął.
- Nie doceniasz mnie, upiorze – warknęła ponownie.
- Doceniam. Doceniam zabójczynie nocnych elfów, ich zdolność do znikania na widoku, rozmywania się w cieniu, aby zaatakować tymi swoimi psionicznymi ostrzami, rozrywając nieostrożnych. Doceniam wasze zdolności do stwarzania psionicznych tarcz, które zatrzymają wszystko zanim rozbiją się w pył. Ale jesteś zabójczynią, nie wojowniczką z pierwszego szeregu – wyjaśnił swe zdanie Spalacz Dusza.
- Jeszcze zobaczymy – odparł tylko Strażniczka.

Mężczyzna wielkie postury grał na gitarze elektrycznej. Muzyka była tylko dla wybranych, konkretnie ludzi o mocnych uszach. Przypadkowy, lecz trochę obeznany przechodzień mógłby tylko zgadywać „Hardcore folk metal? Melodic death metal? Progressive death metal?” i takie tam. Człek bowiem grał na gitarze, śpiewał – właściwie to growlował – a resztę utwory puszczał z bumboxu, który pożyczył od jakiegoś fioletowoskórego trolla. Drugi mężczyzna – jeszcze bardziej monumentalny – starał się zebrać myśli, ale było to potencjalnie problematyczne.
- Na miłość Odyna, Johan, czy ty musisz tak rzępolić?! – warknął wściekle, wyrywając wtyczkę piecyka z gniazdka.
- Cause we are...Na miłość Azynów! Czy ty zawsze musisz przerywać moje ćwiczenia?! – wydarł się muzyk, wstając. Przez chwilę obaj piorunowali się wzrokiem.
- Nie jesteśmy tu po to, aby słuchać tych twoich wrzasków i łomotu. Mamy cel do osiągnięcia! – przypomniał mu twardo ten większy.
- Wiem, wiem, wiem. Jesteśmy wojownikami. Jesteśmy niepokonani. Jesteśmy strażnikami Asgardu i mamy swój cel – westchnął Johan, kręcąc głową.
- Tak. A ja jestem rozrywaczem, rębaczem, siekaczem i miażdżycielem! Mą jest.. – zaczął drugi z wikingów, ale przerwał mu pierwszy.
- Zostaw sobie swoją litanię dla naszych przeciwników, Beowulfie. Na nich wywrze jakieś wrażenia. Ja słyszę ją codziennie od kilkunastu lat – parsknął nordycki wojownik i usiadł na fotelu. Ubrany był w czarne, skórzane spodnie ze skóry licowej, szary podkoszulek, nosił na każdym nadgarstku pieszczochę, na szyi zaś miał talizman przedstawiając kruka. Był potężnie zbudowany, nosił proste, brązowe włosy, mniej więcej do połowy pleców. Za nim leżał tobołek z mieczem, tarczą, solidnym napierśnikiem i wielkim rogiem myśliwskim. Jego towarzysz, Beowulf, ubrany był bardziej jak stereotypowy wiking. Miał na sobie spodnie z wyprawionej skóry, matowy napierśnik, coś na kształt stalowego kiltu, skórzane naramienniki obite futrem, wielki futrzasty pas z imponującą, misternie zrobiona klamrą przedstawiającą smoka, stalowe nałokietniki, długi miecz w misternej pochwie przewieszony przez plecy, włosy sięgające za kark i koronę – diadem na skroniach.
- Może i masz rację. Może są tu tacy, którzy ukorzą się przed nami...Jam jest Beowulf! – ryknął po chwili wiking.

Znany nam Riddick stał twarzą w twarz z humanoidalna kotką. Kotka ubrana była w czarne, skórzane spodnie, skórzaną kurtkę z rękawem przewiązanym apaszką, nosiła po dwa kolczyki w każdym uchu i miała krótkie, lecz bardzo ładne włosy. Jej futro kolorem przypominało kawę z mlekiem.
- A więc to ty jesteś Catherine Bosfor, drugi oficer na statku Nataniela Pazura, tak? – zapytał Richard swym głębokim głosem. Kotka przytaknęła.
- Tak, dokładnie. A ty musisz być Richard Riddick...Gratuluję wygranej z tą bestią – odparła Catherine, skłaniając głowę.
- Nie wiedział z kim zadziera... – mruknął Cieniotknięty. – Jesteś piratem, prawda? – zapytał nagle.
- Tak, ale czy to coś zmienia? Ty jesteś seryjnym mordercą – szybko odparła panna Bosfor. Riddick parsknął krótkim, pustym śmiechem.
- Wiem, wiem. Tak tylko pytam. Do zobaczenia później – odpowiedział, podniósł rękę w geście pozdrowienia i zlał się z cieniem. Zostawił Catherine Bosfor samą. Kobietę, która była źródłem rywalizacji kapitana Nataniela Pazura i jego pierwszego porucznika Eliasa Wolvingtona. Trochę okrutną i próżną, ale w gruncie rzeczy dobrą. Córkę bardziej można niż państwa Bosfor. Kocica westchnęła tylko, poprawiła swoje noże i odeszła.

Hellscream z trzaskiem rozprostował palce. Zamrugał kilkukrotnie i westchnął przeciągle.
- Ferg, też czujesz to w powietrzu? – zapytał swego towarzysza.
- O tak – pokiwał półdemon głową. – Czuję to. Ten ciężki zapach rywalizacji wiszący w powietrzu.
- A ja myślałem że to po prostu ktoś ot... – zaczął Ryk, ale nagle przerwał. Wykrzywił dziwnie głowę i wciągnął powietrze nosem. – Wiecie co, to ja sobie pójdę – oznajmił nagle, rozłożył skrzydła i poszybował przez ściany, niematerialny. Po krótkiej chwili milczenia odezwał się ork.
- Nie wiem czy się cieszyć, czy wręcz przeciwnie – mruknął i odgarnął włosy z czoła.
- Fakt. Ale miałeś nam wyjaśnić resztę ciekawostek – przypomniał mu Fergard. Hellscream aż klasnął.
- Dokładnie, dzięki że mi przypomniałeś! Po pierwsze – bardzo byśmy prosili zawodników o załatwienie sobie theme songów. Wiecie, piosenek które w taki lub inny sposób was przedstawiają. Nie żeby były potrzebne, ale zawsze to większe show. Keith pokazał wam jak coś takiego ma wyglądać – wyjaśnił pierwszą ciekawostkę – bo była to bardziej ciekawostka – Grommash, wzbudzając spory aplauz.
- Miluchno, jak powiedziałby nasz wspólny znajomy – oznajmił Fergard, uśmiechając się.
- Który? Mamy ich tylu...No ale przejdźmy do ważniejszych spraw. Po pierwsze w każdej walce udział weźmie przynajmniej pięciu zawodników – powiedział Hellscream, podkreślając liczbę i wzbudzając ogromny aplauz i skonsternowanie. – Tak, dobrze słyszycie. Pięciu. W każdej walce udział weźmie jeszcze piąty zawodnik, nie powiązana z żadną drużyną. Zawodnik ów nie musi włączyć się do walki, nie może zostać zaatakowany dopóki sam tego nie zrobi oraz przechodzi do następnej rundy, jeżeli sędziowie – to znaczy w typ wypadku komentatorzy – uznają, że na przejście zasłużył – wyjaśnił wszystko Grom, wzbudzając jeszcze większy aplauz.
- Yay! – pisnął udawanie Fergard, jak czasami miał w zwyczaju.
- Druga kwestia...Każda walka zostanie stoczona na konkretnym, losowym polu bitwy, powiązanym z którymś z uczestników turnieju. Ów uczestnik nie musi brać udziału w walce ani nawet być wpisanym do rundy – oznacza to, że następny mecz może odbyć się w samotni Mordekaina, zamku Mrocznego Żniwiarza czy twierdzy Vokiala! – opisał drugą niespodziankę Hellscream, podnosząc napięcie po raz wtóry.
- Po dwakroć yay! – pisnął półdemon.
- I, ostatnie lecz chyba najważniejsze, nagroda w turnieju to od teraz przysłowiowy Cud! Cokolwiek zechcesz, bylebyś tylko nie zakłócił równowagi wszechświata! – wydarł się potężnie ork, zagłuszając nawet spontanicznie wiwatującą publikę.
- Y-a-a-a-a-y! – zakrzyknął Fergard, imitujac “m-o-o-o-o-o-nster kill!” z Unreal Tournamenta.

Nekros zanosił się pustym, lodowatym śmiechem.
- Nareszcie! Pozbędę się tego imbecyla raz na zawsze! Nastał początek końca, Mercysiu! – krzyczał upiór, zanosząc się upiornym (a jakże) śmiechem.
- Wała – warknął głos zza jego pleców. Nekros zamarł w jednym momencie, a w drugim odwrócił się. Stał z nim Spowiednik Tezzetha, Upiór Spaczni, Pula Zagłady...Merciless.
- Czy ty nigdy nie umierasz?! – wrzasnął Lodowy Upiór i rzucił mieczem w odwiecznego wroga. Ten szybko się uchylił i wyciągnął rękę, z której wystrzeliły łańcuchy, przebijając upiora na wylot i podnosząc go do góry.
- Nie jestem nędznym demonem. Jestem liszem i przybyłem przekazać Ci wiadomość – warknął powtórnie „Merciless”. Istotnie, płonął płomieniami koloru popiołu.
- A, fakt. Poznaję, Nesdro – mruknął Nekros. Błysnął, znikł z łańcuchów i pojawił się tuż obok Nesdro-Mercilessa, trzaskając go potężnie w szczękę. – Merciless już nie popełnia takich błędów. Znajdź sobie nowe ciało, bo w tym długo nie pociągniesz – parsknął Spalacz Dusz i błysnął ponownie, znikając.

- Ołkej, koniec atrakcji. Zapraszamy zawodników! – krzyknął Hellscream.
- Jako pierwszych prosimy drużynę składającą się z Nekrosa... – zaczął Fergard, ale Grom mu przerwał.
- Tego to trzeba się nauczyć. Proszę państwa, przed wami Nekros Spalacz Dusz, drugi co do potęgi omen mroźnej śmierci i Lanaya, członkini elitarnego zakonu Strażniczek nocnych elfów, zabójczyni chroniąca mitycznego wręcz Ołtarza Przodków, na którym to miała zrodzić się Elune! Powitajmy tą dwójkę! – krzyknął stary ork.
- Czyli coś jak Knuckles i Król Szmaragdów? – zapytał Fergard. Zielonoskóry podrapał się po brodzie.
- Wiesz, sam bym o tym nie pomyślał...Tymczasem prosimy znanego już Cieniotkniętego Riddicka i pannę Catherine Bosfor, drugiego oficera na „Navisie”, statku samego kapitana Nataniela Pazura!

Cała czwórka wyszła na arenę. Riddick zacierał ręce w piachu areny, Nekros stał spokojnie w miejscu, Catherine podrzucała jeden ze swych noży, a Lanaya obserwowała pozostałych, jakby chciała wypatrzyć ich słabe punkty. Całej trójki, na wypadek gdyby Nekros postanowił...ukraść show.
- A teraz powitajmy piątego zawodnika, wybranego losowo. To jedyny w swoim rodzaju gigant z gór, pradawna istota stworzona z samego serca ziemi, żywy obraz potęgi skalnych szczytów – zaczął Hellscream, a ziemia zaczęła się trząść. Kobiety lekko zmieniły się na twarzy. – Broń śmiertelników kruszy się na jego potężnym ciele, ziemia drży pod jego krokami, tylko szybujące w przestworzach orły mogą spojrzeć mu w oczy – teraz nawet Nekros stracił trochę pewności siebie. – Oto...górski gigant! – krzyknął Hellscream, a rumor osiągnął apogeum, powietrze rozdarł mlaszczący pomruk, a z wyjścia wynurzył się...dziwny stwór. Wzrostem przypominał niskiego krasnoluda – miał gdzieś metra dwadzieścia. Całkowicie zbudowany był z kamienia, wyglądał niczym kloc. Do owego klocowatego ciała przytwierdzone były dwie krótkie ręce, krótkie beczułkowate nogi i mała, spłaszczona główka z bezzębną paszczą i małymi, niebieskimi oczkami. Stworek – bo to nawet nie był stwór – porośnięty był mchem. Wszyscy zamilkli, kiedy „gigant” uderzył się w malutka pierś i zamlaskał bojową.
- Jest słodki – powiedziała Katarzyna. Trybuny wybuchły śmiechem. „Olbrzym” jednak się nie przejął i otarł o kitę Catherine, a później odszedł na stronę.
- Co...kto to jest? – zapytał oniemiały Fergard.
- A twierdziłeś, że po Spirze już nic Cię nie zdziwi... – mruknał Hellscream zjadliwie. – Proszę was wszystkich, Tiny nie nosi swego imienia od tak, jak zresztą widzicie. Ale ja bym go nie lekceważył. Tymczasem, przenosimy was na pole bitwy!

Błysnęło i cała piątką znikła. Po chwili pojawili się już na miejscu bitwy. Było tam ciemno, wył mroźny wiatr a chłód ścinał krew w żyłach. Wszędzie stały zniszczone, martwe drzewa, dookoła walały się zwłoki. Ocean pod klifem nad którym się znajdowali huczał złowieszczo. Niebo przecinały ryki smoków zbudowanych jedynie z kości. Na horyzoncie rysowała się smukłą iglica.
- Ha...haha...HAHAHAHA! – roześmiał się opętańczo Nekros i odwrócił do reszty towarzystwa z dziwnym „błyskiem w oku”. – Witajcie w moim świecie.

- W gorszej sytuacji Riddick i Catherine chyba nie mogli się znaleźć. To miejsce to Zatoka Lodowego Sztyletu, konkretnie kilf nad nią. To tutaj wylądował Król Lisz, gdy po raz pierwszy postawił stopę na lodach Northrend – opisał pokrótce miejsce Hellscream.
- Nekros ma znaczącą przewagę. Zna miejsce, jest odporny na niegościnne warunki, a ponadto może liczyć na wsparcie...Chyba tylko cud może pomóc drugiej drużynie – wyraził swe zdanie półdemon.
- Ten cud to sobie jeszcze trzeba wywalczyć, panowie – powiedział rozbawiony głos. Dwaj komentatorzy odwrócili się i zobaczyli Jamesa Skella, czwartego Jeźdźca Apokalipsy.
- No, oto ktoś kto zna się na głębinach, mrozie i lodzie – parsknął Hellscream, wymieniając ze Skellem uścisk dłoni. Szkielet wymienił jeszcze jeden z Fergardem i usiadł na zwolnionym stanowisku. Tymczasem, walka już rozgorzała.

Lanaya znikła w miejscu. Nekros pokiwał głową – miał teraz wolne pole do popisu, wiedział też, że elfka zaatakuje w najdogodniejszym momencie. Upiór rozdzielił miecz na dwoje i zaatakował swych oponentów. Zareagowali przewidywalnie – Riddick rozbił się w cień, Catherine zaś rzuciła się do tyłu. Nekros wykręcił piruet i zaatakował ciemną plamę na horyzoncie, raniąc Richarda.
- Tu nie ma ciemności w której można się schować ani słońca, które rzucałoby cień! – warknął upiór, zasypując cieniotkniętego gradem cięć. Catherine chciała przyjść mu z pomocą, jednak nagle znikąd wyleciał nóż i wbił się w jej podbrzusze. Kotka krzyknęła z bólu i wywróciła się na zmarzniętą ziemię. Zabójczyni pędem popędziła w jej stronę, trzymając krótkie, fantazyjne ostrze. Kotka jednak wyrwała nóż i strzeliła z bicza, wytrącając broń z ręki rywalki. Ta jednak nie straciła rezonu i wymruczała parę słów, otaczając się niebieskawą łuną i rzucając kolejny nóż, który co prawda minął piratkę, ale wybuchł w kontakcie z podłożem, wzbijając chmurę śniegu. Strażniczka oczywiście skorzystała z okazji i znikła. Mniej więcej wtedy mecz został przesądzony – spuścili z oczu Tiny’ego. Mały gigant wbił ręce w ziemię i zaczął buczeć. Jego potężne, skaliste serce wydzielało potężny magnetyzm, który przyciągał glebę, skały i całą ziemię, z której de facto Tiny pochodził. Owa materia zaczęła otaczać małego giganta, który rósł, rósł, rósł, rósł...Rósł.
- Ile razy mam Ci powtarzać, nie uciekniesz! – krzyknął Nekros, błyskając w pobliże Riddicka, który nieudolnie starał się uciekać. – Tu nie ma cienia! – dodał. W złą, bardzo złą godzinę. Bo właśnie wtedy Tiny wyjął kończyny z ziemi i wyprostował się, tworząc cień z nikłych oznak słońca. Finkregh mógł teraz w powodzeniem podgryzać mu...uda, tak wielki był gigant. Tiny znowu zamlaskał i uderzył się w kamienną pierś, wzbudzając potężną fale uderzeniową, która strąciła pobliską sowę śnieżną na ziemię. Gigant tupnął potężnie, przewracają pozostałych zawodników. Po chwili złapał kilka drzew za zniszczone korony i wyrwał je bez trudu, smagając nimi na lewo i prawo. Najbardziej oberwał Nekros. Tiny usiadł – a właściwie kłapnął ciężko – na ziemię, po raz kolejny przewracając zawodników i złapał Nekrosa, a następnie rzucił nim w kierunku skalnej ściany. Upiór odbił się od formacji i spadł ciężko na ziemię. Tiny zaś „zastepował” na wymęczonej ziemi. Poza zwyczajowym niemal już upadkiem reszty, okruchy skała zaczęły sypać się spod jego stóp i zasypały cała gromadę. Górski olbrzym podniósł się ciężko, uderzył w pierś i wbił potężne dłonie w skalną formację. Wspiął się kawałeczek – choć w jego wykonaniu było to około 10 metrów. Przez chwilę wisiał, a później Riddick odgadł jego zamiary.
- Uciekajcie jeśli wam żywot drogi! – krzyknął, wygrzebał się spod skał i pod formą cienia uciekł, zabierając po drodze Katarzynę. Lanaya jakimś cudem wydostała się spod „lawiny”, natomiast Nekros był bezwładny i unieruchomiony. Tiny zawisł jeszcze chwilę na skale, a później odepchnął się od niej i opadł, nurkując na Nekrosa. Ziemia zadrżała w posadach gdy cielsko ważące pewnie ze sto ton zderzyło się z nią. W zamieszaniu Riddick zdołał się rozproszyć i uniknąć upadku, sam zaś zepchnął Lanayę z klifu. Elfka cudem tylko złapała się krawędzi. Catherine jednak, korzystając z chwilowej braku aktywności Tiny’ego – bądź co bądź nawet on został lekko ogłuszony – wyjęła bicz.
- Albo się poddasz, albo będziesz mogła pochwalić się skokiem na bungee bez bungee! – krzyknęła, grożąc. Riddick mruknał coś o wyeliminowanym Nekrosie. Lanaya zwyczajnie nie miała innego wyjścia niż poddanie się. Tiny, widząc koniec bitwy, wbił mocarne ręce w ziemię i „oddał” cały skalny materiał, wracając do swej niepozornej formy. Wszyscy wrócili na arenę, witani wiwatami.
- To był najbardziej dewastujący atak nurkujący w dziejach! – krzyczał Fergard.
- Nie śmiem się nawet nie zgodzić! Richard Riddick i Catherine Bosfor przechodzą do kolejnego etapu, a Tiny, ze wielki wyczyn jakim jest wyeliminowanie Nekrosa Miażdżącego Czaszki również zagwarantował sobie miejsce w drugiej rundzie! Macie panowie obiekcje? – zapytał pod koniec.
- Żadnych – stwierdzili jednomyślnie Stratoavis i Skell. – A więc czekajcie na następne starcie! – dodał jeszcze kapitan Jim.


IP: Zapisane
Fergard

***

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 224


Uncle Hells' faithful sidekick

Zobacz profil
« Odpowiedz #72 : 09 Listopada 2009, 16:59:55 »
 ;D

Nothing much to say.

Przechodząc na polski, rozdział świetny. Szczególnie podobały mi się opis wyglądu Kasi Bosfor, jedno ze stwierdzeń Fergarda("Czyli coś jak Knuckles i Król Szmaragdów?" - Bezcenne), no i sama walka, plus inne ciekawe wstawki.

Ale jednak mam pewne zastrzeżenia, i nie chodzi tu bynajmniej o nowego Mercysia(Swoją drogą, kolor popiołu to szary?) ani o wikingów(Skąd oni się tam wzięli? Nie powiesz mi chyba, że przebrali się za panie i przebili się do następnej rundy :P), tylko raczej o nieco naciągane zwycięstwo Riddicka i Katarzyny. Nekros zrobiłby z nich mielonkę, gdyby nie "Wyczesany w kosmos gigant z ziemi". No, ale to tylko moje obiekcje. Rozdział świetny.


IP: Zapisane
Panzers roll forward and The Reaper follows them

Leaving tracks of blood, Panzers roll again

Your fate shows itself in shrapnel, smoke and tears

Who can stop these beasts, the source of all your fears?!
Hellscream
Orczilla

*

Punkty uznania(?): 4
Offline Offline

Wiadomości: 1 125


One, Two, Hellscream's coming for you...

Zobacz profil
« Odpowiedz #73 : 09 Listopada 2009, 19:01:18 »
Nekros nie zagrał jeszcze ostatnich skrzypiec, nie bójcie nic. Z moją mała pomocą chłopak wygłosi swoje orędzie. Tak, kolor popiołu to szary. A wikingowie są tam na tej samej zasadzie na jakiej przebywa Darkterror, Issac, Dazzle czy Kardel - liczą na szczęście i udział.
Pozdrawiam, wołam klusię!


IP: Zapisane
kluseczka

*****

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Wiadomości: 878


Zobacz profil
« Odpowiedz #74 : 11 Listopada 2009, 22:58:31 »
 Zgadzam się z Catherine - Tiny jest słodki. I nie wiedziałam, że Genn ma żonę... this explains why he didn't get me this time! Beowulfa rozpoznaję.. oczywiście, jeśli go z kimś nie pomyliłam. Po mojej gafie z Vatrasem wszystko jest możliwe. I podobały mi się te chwile 'poza-walkami', najbardziej oczywiście ta z growlującym Johanem. Nie ma jak to oprawa muzyczna!


IP: Zapisane
The universe speaks in many languages, but only one voice.
Strony: 1 2 3 4 [5] 6 7 8    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.083 sekund z 19 zapytaniami.
                              Do góry