Witaj na polskim forum poświęconym sadze Heroes
of Might and Magic. Zarejestruj lub zaloguj się:

Pamiętaj:
0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Strony: [1] 2 3 4 ... 6    Do dołu Wyślij ten wątek Drukuj
[Sesja - Rozgrywka] Spadające gwiazdy nie spełniają życzeń (Czytany 20224 razy)
Ptakuba
Sołtys Anduiny

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 533


Multikonto Martina

Zobacz profil WWW
« : 09 Kwietnia 2011, 16:01:27 »
Strach? Nie, orkowie na ogół nie czują strachu. To była tylko troska o przyjaciela. To był powód, dla którego Urgath opuścił obóz, by szukać Jednookiego. Bał się o swojego towarzysza, który przecież jako weteran swojego oddziału by tak po prostu nie opuścił. Gdy zniknął parę nocy wcześniej, Urgath był pewien, że wróci szybko cały i zdrowy, jednak gdy dni mijały, zaczął się niepokoić. W końcu odłączył się od reszty, gdy ci podjęli atak na oddział Fintryjczyków, to była jedyna okazja by oddalić się nieco dalej. Wiedział, że wierność kompanowi stoi wyżej w hierarchii niż rzucanie się do walki. Po nieudanych poszukiwaniach, w środku nocy ruszył z powrotem w stronę towarzyszy broni, by pomóc w ataku. Nagle powietrze przeszył potworny huk. Z nieba spadła ogromna kula ognia. Uderzyła w obóz, gdzie właśnie zaczynała się walka. Wybuch. Najpierw był wielki blask, który rozjaśnił nocne niebo. Następnie fala uderzeniowa, która sprawiła że nawet w odległości kilkuset metrów Urgath odczuł wiatr. Ogromna chmura pyłu, popiołu, dymu uniosła się w górę. Z obozu nie zostało nic, na jego miejscu był wielki krater. Trwoga i gniew wdarły się do serca orka. Wszyscy tam zginęli.
Dotarł na miejsce tej kaźni. Na obrzeżach obozu niektóre ciała nie były spopielone, jednak wszyscy byli martwi od poparzeń, uderzeń, zmiażdżeń. Był tam też... Jednooki. Najwyraźniej postanowił właśnie tej potwornej nocy wrócić do swoich. Urgath nie potrafił zrozumieć co się stało. W końcu wydał z siebie potworny ryk bólu i gniewu, by po chwili paść na kolana i jęknąć. Wszędzie była jedynie śmierć.
Dopiero po paru minutach tego klęczenia był zdolny wstać i iść dalej, by szukać ocalałych. Najpierw jednak skierował się w głąb krateru. W epicentrum.

Gniew. To uczucie towarzyszyło Joshowi od kiedy rozwiązano jednostkę, do której był wcielony, bo miała ona stworzyć z wojowników posiadających dar magiczny żołnierzy doskonałych. Opuścił ojczyznę, by przez dwa lata kisić się w ośrodku szkoleniowym, bo jego potencjał w magii był tak słaby, że miał być uczony w ostatniej kolejności, a następnie dowiedzieć się, że jednostka jest rozwiązana i ma wracać do domu na własną rękę. Trafił więc do Fintrasunu przekraczając Dalmarię i wchodząc na Równiny Haidor. Włóczył się i dawał radę przeżyć, był twardy. Pewnego wieczora trafił w pobliże obozu pułku armii fintryjskiej. Przez dobrych parę minut zastanawiał się, czy udać się tam, by posłużyć jako żołnierz w zamian za wyżywienie i pewnego rodzaju bezpieczeństwo, ale zdecydował, że będzie trzymać się z dala, przynajmniej jakiś czas. Dotarło do niego, że dzięki tej decyzji zachował życie, gdy w nocy z nieba spadł meteoryt, który zniszczył cały ten obóz. Ruszył w jego stronę, by szukać ocalałych. Gdy dotarł na obrzeża, stało się boleśnie jasne, że nikogo żywego nie znajdzie. Jednak z drugiej strony krateru rozległ się potężny wrzask. Josh poszedł przez środek dołu, by zlokalizować tą istotę.

Ten zbieg okoliczności, który uratował Serona i Lezzlika można by nazwać cudem. Sidian wstał z posłania, gdy w środku nocy nosem trącał go jego raptor. Najwyraźniej przegryzł sznur, którym był przywiązany. Gdy Seron chciał go zaprowadzić na jego miejsce, wśród reszty wierzchowców, ten zaczął uciekać. Po chwili zatrzymał się. Wyglądało na to, że chciał, by właściciel podążył za nim. Uzdrowiciel podszedł więc do Piórka i dosiadł go, a ten natychmiast pobiegł w stronę lasu. Wyraźnie czegoś się bał. Seron musiał uważać, by nie wpaść głową w jakąś gałąź. Okazało się, że to jednak na niego wpadł... kobold. Sądząc po rynsztunku skrytobójca. Czaił się na jednej z łatwiej dostępnych gałęzi, gdy zobaczył pędzącego na raptorze wprost w jego stronę żołnierza Fintrasunu. Wiedział, że nie zdąży uciec, a zostanie zauważony, więc postanowił po prostu pozbyć się świadka. Jednak nie zdążył przygotować się, i wylądował wprost na sidianie, zwalając go z wierzchowca.
Lezzlik szybko dobył sztyletu, jednak w tym samym momencie jaszczur złapał go za kaptur, by odciągnąć do właściciela. W przeciągu ułamka sekundy, jeszcze nim walka rozgorzała, usłyszeli potężny huk. Ponad obozem unosiła się chmura dymu, pyłu, popiołu. Gorący wiatr sprawił, że drzewa pochyliły się. Obaj smokokrwiści spojrzeli w tamtą stronę. Potem na siebie.
-Zakopmy na chwilę topór wojenny, potem cię zabiję. Ty też pewnie chcesz wiedzieć co tam się stało. - powiedział kobold z potwornym spokojem.
Sidian był przerażony. Dosiadł natychmiast Piórka, wciągnął Lezzlika za siebie i popędzili na miejsce tej katastrofy.
Gdy wbiegli w miejsce, gdzie jeszcze przed paroma minutami był obóz, ujrzeli przepalone tkaniny, zmasakrowane ciała i ogromny krater, w którego środku tkwił rozłupany na kilka części ogromny głaz, wokół płomienie. W okolicy stali jeszcze ork i trójka ludzi. Ork ledwo trzymał się na nogach. Na jego twarzy rysował się niesamowity ból, nie był zdolny wydobyć z siebie słowa, dziwne, że nie rzucił się na innych. Trójka ludzi była gapiami. Z trwogą wpatrywali się w kamień, który zabrał życie setkom wojowników w parę sekund. Byli to Josh, Azhar i Hadrian. Żołnierz pozbawiony oddziału, wędrowny bard i mag - pustelnik. Szóstka postaci otoczyła epicentrum katastrofy.
Wtem spomiędzy fragmentów meteorytu buchnęły nowe płomienie. Ponad nimi uniosła się czarna, humanoidalna sylwetka. Ogień poczerniał i po chwili zgasł. Postać opadła na ziemię i przyklękła na jedno kolano, opierając się o podłoże pięścią. Był to mężczyzna, nagi, lecz szybko machnął ręką i zmaterializował dla siebie elegancką szatę i spodnie z czarnego materiału, spowijając pokryte czerwonymi łuskami ciało. Podniósł się... i jak gdyby nigdy nic włożył ręce do kieszeni płaszcza, by rozglądać się po otoczeniu. W końcu powiedział ze spokojem:
-Sześciu... Wygląda na to że muszę się poddać.
Wyjął ręce z kieszeni i wyciągnął je skrzyżowane przed siebie, podszedł do Josha i opuścił głowę, na której malował się przed chwilą szyderczy uśmiech. Jego oczy były w całości czarne. Nieczytelne. Płaszcz był rozpięty i odkrywał mocną rzeźbę klatki piersiowej, pokrytej rogowymi tworami. Również na głowie, pomiędzy długimi kruczoczarnymi włosami znajdowały się niewielkie, zakręcone do tyłu rogi. Skóra była na twarzy ciemna, jakby pokryta węglem. Z ust wydobyły się kolejne słowa:
-Zwiąż mnie. Będę waszym jeńcem.


IP: Zapisane
Wioska Anduina - moja piaskownica. Zapraszam wszystkich.

"My tutaj jedziemy na zgryzocie, problemach z dzieciństwa i pasywnej agresji."
Hellscream, 10 czerwca 2015
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : 09 Kwietnia 2011, 16:14:15 »
Seron von Bloodstone
Sidian spojrzał na przybysza z wielkim zdziwieniem. Ta istota pokroju saidira zmaterializowała się z meteoru, wyczarował szaty i na dodatek zachowuje się jakby nic nie stało. Otrząsnawszy sie z pierwszego wrażenia spytał przybysza:
-Nim jednak Cię zwiążemy jak zbrodniarza to może łaskawie się nam przedstawisz, hm? Nie wiem czy zauważyłeś, ale swym przybyciem zmiotłeś właśnie dwie największe armie na całych tych równinach. Przypominasz mi saidira, czerwone łuski i tym podobne. To że potrafisz posługiwać się biegle magią sugeruje że jesteś magiem. Znasz również nasz język, więc raczej musisz być z tego kontynentu. Kim ty jesteś, a przede wszystkim, czy jesteś świadom tego co właśnie uczyniłeś? 


« Ostatnia zmiana: 09 Kwietnia 2011, 16:22:46 wysłane przez Belegor » IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Ptakuba
Sołtys Anduiny

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 533


Multikonto Martina

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #2 : 09 Kwietnia 2011, 16:22:53 »
Postać stała obróciła zwieszoną głowę ku Seronowi i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem politowania. Po chwili znów wbił wzrok w ziemię. Jeszcze kilka sekund minęło, nim zaczął mówić. Oczywiście z budzącym trwogę spokojem.
-Saidirem? Nie obrażaj mnie, chłopcze. Magiem? Moje zdolności przekraczają wasze pojęcie magii. Jestem pełnej krwi demonem. Z natury na tyle potężnym, by służyć w przestrzeni ponad sklepieniem nieba. Chwilowo niezdolnym do walki.
Zamilkł. Jednak nim reszta zdołała podjąć reakcję, kontynuował.
-Nie próbujcie mnie zabijać. Bez cielesnej powłoki łatwiej mi będzie wrócić do swojego cieplutkiego piekła. Tam wrócę do sił, by przybyć znów tu i odwdzięczyć się wam za śmierć.
Nie dało się rozpoznać czy blefował. Był po prostu bestią. Jego słowa zasiały niepokój.


IP: Zapisane
Wioska Anduina - moja piaskownica. Zapraszam wszystkich.

"My tutaj jedziemy na zgryzocie, problemach z dzieciństwa i pasywnej agresji."
Hellscream, 10 czerwca 2015
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : 09 Kwietnia 2011, 16:31:21 »
Seron von Bloodstone
Sidian przełknął ślinkę. Nie spodziewał sie tu demona, nie w takiej chwili. Uwierzył jego słowu, bowiem byle kto nie zabija setek istnień w przeciągu jednej chwili. Ogarnął go strach, lecz siedział niewzruszony na Piórku, przynajmniej próbując udawać niewzruszenie. Zapytał demona:
-Po co więc mamy Cię związywać skoro za chwilę będziesz mógł nas spokojnie zabić? Gdybyś bardzo wolno zyskiwał moc to byś nadal tkwił w tym meteorycie i zmaterializował się jak byśmy odeszli. Nie wiem czy rozumuje prawidłowo, ale czy ty tu trafiłeś przypadkiem czy jednak masz tu jakies zadanie? Może masz się gdzieś udać i sądzisz, że jak cię zwiążemy to od razu zabierzemy do jakiegoś obozu i stamtąd pojedziesz do miejsca gdzie chcesz trafić, hm?
Na pewno nie jesteś wezwanym demonem, bo sam stwierdziłeś, że poziom twej mocy jest o wiele wyższy niz jakielkolwiego maga.

Westchnął, po czym dodał patrząc mu w oczy:
-Zadam jeszcze raz pytanie, na które nie odpowiedziałeś- Czy jesteś świadom tego, co uczyniłeś?


« Ostatnia zmiana: 09 Kwietnia 2011, 16:44:21 wysłane przez Belegor » IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Cebulak
(Hadrian)

*

Punkty uznania(?): 7
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 062


Uzależniony od niebieskiego

Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : 09 Kwietnia 2011, 16:40:46 »
Hadrian

Hadrian stał dalej jak wryty, nie mógł zrozumieć co się stało, jeszcze przed chwilą było słychać odgłosy walki, a teraz znajduje się na polu bitewnym wielki krater, jeszcze bardziej zszokowała go postać, która okazała się demonem, miał już wyjąc swą broń, gdy powstrzymał się po jego słowach, a raczej groźbie. Spoglądał z podejrzeniem i uwagą na piekielną istotę..



« Ostatnia zmiana: 09 Kwietnia 2011, 16:52:18 wysłane przez Hadrian » IP: Zapisane
Cytuj
Cahan: Hadrian się ucieszy, a jeśli ktoś nie będzie chciał grać, to będzie znaczyło, że go nie lubi. A przecież Hadriana wszyscy lubią, więc wszyscy zagrają. Plan idealny  8)
Nimrod
Super Ślunzok

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 388

I'am the One who knows path through the Darkness

Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : 09 Kwietnia 2011, 16:44:14 »
Urgath Tzvargh

Urgath przedarł sie jakos przez pole zasłane spopielonymi trupami, wśród których niejednokrotnie dostrzegał znajome szczegóły, powyginany hełm generała oddziału, tam płonące ciało jednego z obozowych siłaczy z charakterystycznym tatuażem, prawie wszędzie znajome twarze wśród dymu. Gdy wtem ujrzał jak dobrze mu znają twarz Zagrasha, Jego zamglone śmiercią oko wpatrywało sie w niego w niemej zadumie. Dopiero teraz dotarł do Orka ogrom zniszczenia jakie sie dokonało na jego oczach. Jak w malignie zobaczył jeszcze iż jego przyjaciel trzyma w wyciągniętej ręce sygnet, tak jak by chciał mu go ofiarować, a jego nie widzące oko wpatrywało się z prośbą. Wziął ten sygnet z reki i żegnając sie z przyjacielem, zamknął jego oko. Kurczowo trzymając pierścień skierował sie do środka krateru. Był tam pierwszy, tępo wpatrywał się w promieniujący ciepłem meteor. W swoim zamroczeniu nie zwrócił uwagi lecz wokół niego pojawili sie inni.
Nawet pojawienie sie tajemniczej postaci w rozbłysku meteoru nie wyrwało go z tego stanu. Dopiero słowa Sidiana.
Rozglądnął się dookoła, i pomyślał iż nie warto okazywać słabości - otaczali go niemal sami ludzie. Zacisnął więc swoją dłoń w pięść, potężnie grzmotnął sie w pierś, zbierając się w garść.
-*Ja* też chce wiedzieć co to za gówno z nocnego nieba spadło na moich towarzyszy! I *dlaczego* właśnie tu!? - warknął odzyskawszy juz jakaś kontrole nad swoimi emocjami, lub przynajmniej nad ich okazywaniem.



« Ostatnia zmiana: 09 Kwietnia 2011, 22:15:27 wysłane przez Nimrod » IP: Zapisane
"TAWERNO WALCZ!"
"Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. To od dawki zależy, pamiętaj wiec gdy czytasz i masz dość, możesz zawsze skończyć i wyjść, bo zamiast Cie *uleczyć*...  Zabije"
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : 09 Kwietnia 2011, 16:48:22 »
Seron von Bloodstone
Sidian spojrzał przerażony na orka. Bał się, że demon sprowokowany rzuci się na orka, w końcu to piekielna istota. Seron próbował uspokoić orka:
-Spokój wojowniku. Moje serce równie odczuwa ból co twoje, jednakże nie prowokuj walki. Zaniechaj na razie swą żądze zemsty i dowiedzmy się czemu ta bezimienna, nie-boska istota zabiła naszych towarzyszy.


IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Gwynbleidd

*

Punkty uznania(?): 3
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 141


We dance like marionettes swaying to the Symphony

Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : 09 Kwietnia 2011, 16:51:26 »
Azhar

Bard wbił wzrok w demona. Z szyderczym uśmieszkiem spojrzał mu w oczy. Bał się, jednak był jednocześnie podekscytowany. Prawdziwy demon spadający w kuli ognia, śmierć setek żołnierzy.. Cóż za temat na balladę!
- Drogi panie demonie - parsknął śmiechem. - Kim ty do cholery jesteś, by mówić nam co mamy z tobą zrobić?! Z natury, władca sam sobie wybiera jeńca, ale skoro tak ładnie prosisz.
Zaśmiał się po raz drugi i spojrzał w stronę pozostałych zgromadzonych, z szyderczym uśmieszkiem przemawiając:
- Może zabierzmy go na jakiś targ niewolników, albo sprzedajmy nekromantom, czy alchemikom. Na pewno będą mieli sporo uciechy z badania potężnego demona, niezdolnego obecnie do walki. Ponadto, na pewno dadzą za niego majątek. Ech, cóż za dar spadł nam z nieba - powiedział drwiąca, usiadł na popękanym kamieniu i zaczął stroić swoją lutnię.


IP: Zapisane
Nimrod
Super Ślunzok

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 388

I'am the One who knows path through the Darkness

Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : 09 Kwietnia 2011, 16:56:40 »
Urgath Tzvargh

Rozglądnął się dokładniej wokół siebie po odzyskaniu panowania nad sobą.
-Poczekam Sidianie. Nie obchodzi mnie czy to co przed nami stoi jest człowiekiem demonem psem czy tylko kupą łajna, lecz chce znać jego imię bym mógł zarznąć go pewnego dnia w jego demonicznym leżu. Ponadto słyszałeś że zabicie tego co widzimy nie zniszczyła by go... poczekam.
To mówiąc splunął, patrząc bezczelnie na demona.
-Ja jestem Urgath Tzvargh i nie boje sie go głośno wypowiedzieć, czy Ty możesz powiedzieć o sobie pomiocie piekieł?


Jak jesteśmy "ustawieni" mniej więcej



IP: Zapisane
"TAWERNO WALCZ!"
"Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. To od dawki zależy, pamiętaj wiec gdy czytasz i masz dość, możesz zawsze skończyć i wyjść, bo zamiast Cie *uleczyć*...  Zabije"
egzeq
Inkwizytor Tawerny

*

Punkty uznania(?): 10
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 941


Zobacz profil
« Odpowiedz #9 : 09 Kwietnia 2011, 16:57:25 »
Josh
Milczący wojownik w błyskawicznym tempie jak na zaledwie byłego trepa otrząsnął się z amoku powstałego po rąbnięciu ogromnego meteorytu w sam środek obozu wojska. Nie był to jeszcze szczyt absurdu, masowa rzeź na polu bitwy była przecież codziennością w życiu żołnierza... ale meteoryt? Rozwalił na strzępy masę żołnierzy posiadających rodziny, domy, może jakąś przyszłość. Nie teraz. Josh rozglądnął się po pogorzelisku, wędrując w stronę krateru, rozglądając się za ocalałymi. Gdy ocalały fragment meteorytu buchnął, odsłaniając kogoś nie przypominającego bynajmniej ofiary tego wielkiego kawałka skały były żołnierz prawie wyciągnął broń. Już nawet nie interesował go jego wprost piekielny wygląd, ale fakt że czuł się w tej kaźni jak w domu. Opanowany, uśmiechnięty. W czasie jak podchodził do Josha, ten nie ruszał się ani na bok, wiedząc że jak ten przybysz będzie chciał go ukatrupić, zrobi to bez znaczenia czy wojownik podniesie miecz. Po wysłuchaniu krótkiego dialogu pomiędzy demonem, a dziwnie wyglądającym magiem, Josh, rozumiejąc że demon zwrócił się o związanie go do niego, zastanowił się błyskawicznie po jaką cholerę miałby brać go jako jeńca. 
Wyciągnął tylko miecz, po czym skierował klingę prosto w serce rozmówcy.
-Dobrze. Klękaj, albo wrócisz jak najszybciej do swojego piekiełka. - rzekł tonem mocnym i stanowczym.
Powinien być wściekły na demona za wymordowanie tylu ludzi, ale czuł do niego nieco respektu. W końcu to bies. Najpierw zwiąże swojego czarującego czarcika, potem zajmie się... pozostałymi. Dopiero teraz zauważył, że jest tu więcej postaci. Najróżniejszych. Demon zwrócił się do niego, więc nie mieli póki co nic do gadania. Chociaż nie dziwił się ich frustracji.

Ustalmy kolejkę odpowiedzi, bo zrobi się bałagan


« Ostatnia zmiana: 09 Kwietnia 2011, 17:00:25 wysłane przez egzeq » IP: Zapisane
Ptakuba
Sołtys Anduiny

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 533


Multikonto Martina

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #10 : 09 Kwietnia 2011, 17:03:28 »
Wszyscy stali jednak nie zmieniając pozycji wokół głazu. Josh przed demonem. Tuż obok po jego prawej stronie Azhar. Dalej na raptorze Seron i Lezzlik. Po lewej stronie Josha Urgath, zaś obok niego Hadrian.

Demon podniósł głowę z pewną pretensją.
-Uspokójcie się, wiem że jesteście śmiertelni, ale to nie powód, żebyście zachowywali się jak idioci.
Westchnął z zażenowania. Znów przez chwilę milczał, nim odezwał się, odpowiadając na pytania Serona.
-Tak, jestem świadom, sidianie, ile bezwartościowych robaków tu spłonęło, bo akurat tutaj spadłem. Nie chce mi się wyjaśniać ci wszystkich aspektów swojego istnienia, ale dobrze, odpowiem na twoje pytania. W końcu znajomość prawdy nieraz leży w interesach demonów. Głupie chochliki posługują się kłamstwem, najpotężniejsi stawiają przed innymi prawdę, która stoi po naszej stronie. Więc znaj prawdę. Trafiłem tu przypadkiem, wolałbym trafić na jakieś pustkowie, gdzie w spokoju odzyskałbym siły, a nie w miejsce, gdzie zleciała się banda gapiów. A najlepiej byłoby wylądować bezpośrednio na Pirenalu, skąd spokojnie wróciłbym pomiędzy gwiazdy po paru dniach regeneracji. I nie ja zdecydowałem o swojej materializacji. Po prostu tak się złożyło. A z tym związaniem...
Demon schował ręce do kieszeni, nie zwracając uwagi na skierowane w niego ostrze.
-Masz rację, to bez sensu. To może ja już pójdę w swoją stronę, a wy dalej będziecie się tak gapić? No, i swoją drogą. Ten gość z lutnią bardzo mądrze gada. Podoba mi się twój tok rozumowania, człowieku z lutnią.
Ignorując Czarne Oko podszedł do Azhara, ukazując swe spiczaste kły w uśmiechu. Gdy już wydawało się, że poda mu po przyjacielsku rękę czy wykona jakiś inny groteskowy gest, uniósł nogę i z niewiarygodną siłą, choć bez żadnego znaku wysiłku kopnął barda w brzuch. Ten został odrzucony na jakiś metr i padł plecami na ziemię. Uderzenie zabrało mu dech. Leżał w szoku. Jednak nie czuł żadnych poważnych urazów wewnątrz. Domyślał się, że ta bestia mogła by mu bez problemu rozszarpać bebechy.
Demon przez ramię odwrócił się do reszty, z pełnym nienawiści i pogardy grymasem malującym się na twarzy.
-Ktoś chce jeszcze jakichś wyjaśnień?! - krzyknął.


Ludzie, nieco przystopujcie, nie nadążam za wami, a co dopiero taki Psychol co jeszcze nic nie zdążył napisać bo go najwyraźniej nie ma. Od teraz kolejka odpowiedzi:
Belegor
Nimrod
Hadrian
Gwyn
Egzeq
Psychol
A ja odpisuję kiedy mi się zachce : 3
A w przypadku dialogów załatwiamy przez środki jak GG i PW, żeby nie marnować kolejek, bo będzie niespójność w czasie. I wrzućcie czasem na luz i zróbcie jakąś konsultację itp. żeby głupot nie pisać.



« Ostatnia zmiana: 09 Kwietnia 2011, 17:12:39 wysłane przez Ptakuba » IP: Zapisane
Wioska Anduina - moja piaskownica. Zapraszam wszystkich.

"My tutaj jedziemy na zgryzocie, problemach z dzieciństwa i pasywnej agresji."
Hellscream, 10 czerwca 2015
Nimrod
Super Ślunzok

*****

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 388

I'am the One who knows path through the Darkness

Zobacz profil
« Odpowiedz #11 : 09 Kwietnia 2011, 18:09:49 »
Urgath Tzvargh

Urgath spojrzał na wijącego sie z bólu barda, który nie tak dawno wypowiedział dość pyszne słowa. Nie zaliczał się do najmądrzejszych i wiedział o tym doskonale, lecz nie zamierzał z powodu swojej impulsywności samemu paść ofiarą kolejnego kaprysu demona. Postanowił podejść do tego bardziej racjonalnie.
-Ej Ty tam! *Rogaty*! - odezwał się pewnym głosem patrząc na demona. - Jak cie tam zwą skąd pochodzisz? Możesz to nazwać niezdrową ciekawością, ale chciałbym wiedzieć coś ty za jeden.

Pomyślał że może w taki sposób może połechta dumę własną ich "niby jeńca." by ten mu wreszcie odpowiedział.

Spytałem mistrza o pozwolenie- nie zauważył jeszcze wtedy mojego posta podobnie jak zapewne i Ty @egzeg.


« Ostatnia zmiana: 09 Kwietnia 2011, 20:54:08 wysłane przez Nimrod » IP: Zapisane
"TAWERNO WALCZ!"
"Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. To od dawki zależy, pamiętaj wiec gdy czytasz i masz dość, możesz zawsze skończyć i wyjść, bo zamiast Cie *uleczyć*...  Zabije"
Belegor
Mistrz oryginalnych pomysłów

*

Punkty uznania(?): 1
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 2 445


Bestiarysta z zamiłowania

Zobacz profil
« Odpowiedz #12 : 09 Kwietnia 2011, 18:55:15 »
Seron von Bloodstone
Sidian zsiadł z raptora i podbiegł do barda. Zignorował demona, poza tym dalsze pytania tylko by pogorszyły sytuację. Zaczął badać barda pod kątem obrażeń wewnetrznych i zewnętrznych. Podczas badania zwrócił sie do demona:
-Uważaj ze swą siłą. Jako istota wyższa za jaką się uważasz powinieneś wiedzieć że swoją wyższośc można wyrazić w inny sposób niż prymitywną przemocą. Już dość skrzywdziłeś tą ziemię.
Potem sidian dodał:
-Wybacz jeśli uraziłem Cię, ale moim obowiązkiem jest leczyć rannych.

Czyli od teraz lecimy kolejką, tak?


IP: Zapisane
"TAWERNO, WALCZ!"

Ptakuba
Sołtys Anduiny

*

Punkty uznania(?): 0
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 1 533


Multikonto Martina

Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #13 : 09 Kwietnia 2011, 19:08:01 »
Demon porzucił swój spokój. Teraz kiedy okazywał gniew, był oczywiście wyraźnie groźniejszy, jednak mniej straszny. W spokoju było coś potwornego, teraz pokazywał że ma emocje.
-Jako istota niższa, jaką niewątpliwie jesteś, nie powinieneś mnie pouczać, głupcze.
Podniósł dłoń. Wzdłuż przedramienia wytworzył ostrze z czarnej energii, wystające trochę przed linię palców. Machnął szybko ręką tuż przy głowie Serona. Na ziemię upadł lewy róg sidiana.
Demon odwrócił się do Urgatha.
-Nazywam się Elidhar.
Po tych słowach zwrócił się ku bezdrożom, gdzie najwyraźniej widział dla siebie jakiś cel i poszedł.

Już teraz powinieneś był nie pisać, bo mieliśmy czekać na Psychola który ani razu jeszcze nie napisał, podczas gdy ty już naspamowałeś 4 posty


IP: Zapisane
Wioska Anduina - moja piaskownica. Zapraszam wszystkich.

"My tutaj jedziemy na zgryzocie, problemach z dzieciństwa i pasywnej agresji."
Hellscream, 10 czerwca 2015
Psychol55
Ja słyszę a ty słuchasz

******

Punkty uznania(?): 2
Offline Offline

Wiadomości: 441


Krytyk Fasta

Zobacz profil
« Odpowiedz #14 : 09 Kwietnia 2011, 22:00:05 »
Lezzlik Hoplin

- Se-e-ro-n-n - powiedział pół szeptem Kobold - tak sobie m-m-y-yślę, że... A zresztą i tak... Nie słuch-cha-a mnie nikt-t-t, ni-e-e słucha nikt-t. Rzeczywiście miał rację. Seron, zbyt mocno przejął się nadchodzącymi wydarzeniami. Był spięty i naburmuszony. Dym unosił się wysoko, a ognista pożoga trwała niczym... nicość. Cisza, łącząca się na przemian z jękiem i odgłosami spalonych, była przepiękna dla szpetnego ucha Lezzlika.
- Propcio, mój pierzasty przyjacielu - było to jedyne słowo, które sprawiało mu przyjemność - ja-a-k sądzisz czas się zbierać co, co?. Dwa maleńkie krucze oczka spojrzały na niego... pięknie, po czym dały znak, że ma rację. Minął moment. Zszedł, a zrobił to ciszej niż sądził, gdyż Seron nic nie usłyszał. Gapił się on, z wielkim przejęciem, w stronę meteorytu, jarzącego się palącą łuną światła. Szedł cichutko uważając na, dziurawiące bez ustanku nieboskłon, odłamki ognistej kuli.
- Ależ widok-k co c-o nie-e Propciu?. Poczekamy tutaj - rzucił niedbałym gestem dłoni, w stronę dużego spopielonego głazu leżącego nieopodal całego zdarzenia. Lezzlik, bał się ognia, dlatego trzymał się z daleka od niego, śledząc pieszo Serona, gdyż nie cierpiał jazdy na raptorach i innych tego typu gadach. Ufał tylko swoim stopą. Usiadł na kamieniu mówiąc:
- No dobrze poczekamy-y zobaczym-mmy - wyciągnął z kieszeni larwę popielnika i rozgniótł ją na ostrzu małego sztyletu, mając na oku dziwnego kolcowatego przybysza, rozmawiającego z bandą gapiów zwaną - jego kompanią.
- Mam ci-ę-ę na myśli, kolego - powiedział uśmiechając się z przekąsem, w międzyczasie wydłubując resztki kabanosa z zębów. Mozes sacac sie bac... O cholela znofu mi sąb wypadl!.




« Ostatnia zmiana: 10 Kwietnia 2011, 12:02:17 wysłane przez Psychol55 » IP: Zapisane
http://emikozinska.wix.com/emi-kokoz-art

Sprawdźcie co robi moja siostra!
Strony: [1] 2 3 4 ... 6    Do góry Wyślij ten wątek Drukuj 
 





© 2003 - 2024 Tawerna.biz - Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek elementów znajdujących się w obrębie serwisu bez zgody autorów jest zabronione!
Heroes of Might and Magic i powiązane z nimi loga są zastrzeżonymi znakami handlowymi firmy Ubisoft Entertainment.
Grafiki i inne materiały pochodzące z serii gier Might & Magic są wyłączną własnością ich twórców i zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych.
Powered by SMF 2.0 RC1.2 | SMF © 2006–2009, Simple Machines LLC | Theme by jareQ
Strona wygenerowana w 0.057 sekund z 18 zapytaniami.
                              Do góry