|
|
« : 04 Czerwca 2007, 20:06:38 » |
|
Poemat o Łowcy Tom VIII
Łowca brnie przez chaszcze szukając zwierzyny, Bardzo go boli bo brnie przez jeżyny. Jeżyny kolce mają, I go w całe ciało dźgają, Wzdryga się, wygina, Lecz, że tam wlazł to wyłącznie jego wina. Mimo tego całego hałasu, Zaszedł do Tajemniczego Lasu. W Tajemniczym Lesie zwierzyny mnóstwo, Bo podobno rządzi tam jakieś pogańskie bóstwo. A że Łowca jest odważny, Tajemniczy Las nie jest mu straszny. Chwycił łuk i założył strzałę, Zrobił z to z taką gracją, że pomyślał iż ma talent. Ale taki talent na nic się nie przyda, Trza mieć zwinność niczym ryba. Bo gdy nasz bohater swoje czyny tak podziwiał, Nagle z daleka leciała prosto w niego dzida. Uchylił się w ostatniej chwili, I zobaczył, że tu jacyś dzicy byli. Wkurzył się strasznie, Jak się nie wydrze, jak nie wrzaśnie! Teraz to już wszystko pójdzie jak pomaśle: Naciąga cięciwę i puszcza, Jeden dzikus już leży jakby spadł z łóżka. Łowca wzrok ma dobry, Więc roztrzaskał wszystkich niczym drzewo bobry. Gdy już minęło zagrożenie, Łowca pomyślał, że trza iść po jedzenie...
Morał będzie lepszy: Poprostu nie podskakuj do silniejszych. Trzeba najpierw pomyśleć, potem robić, I dzięki temu nie dasz się w złe towarzystwo wtopić!
|