Listy w Kampanii Heroes III
♦ Opublikowany: 21.02.2012 o 14:21
♦ Czytany: 12125 razy
♦ Opracowany przez: Laxx
 

List Yog`a do czarodziejów Bracady





Do czarodziejów Brakady,

Moja opowieść nie należy do krótkich, muszę ją jednak przytoczyć, bo nie pozostał już nikt inny, kto mógłby to uczynić. Bo czy ktokolwiek da wiarę barowym przechwałkom Craga Hacka? A i zdaje się, że Gem wolałaby, by informacje o pewnych wydarzeniach nigdy nie ujrzały światła dziennego. Od czasu, gdy znaleźliśmy ten przeklęty miecz - Ostrze Armageddonu, nie miałem żadnych wieści o Gelu. Tak więc jedynie ja mogę opowiedzieć tą zapomnianą historię.

Nasze drogi rozeszły się tak dawno temu, a i nie rozstaliśmy się w zgodzie. Być może, jak matka, jestem dżinem, ale po ojcu odziedziczyłem ducha poszukiwacza przygód. Woląc życie, jakie mogłem prowadzić w Krewlodzie, musiałem porzucić to, które oferowaliście mi w Brakadzie. To w tej podróży poznawania samego siebie kryją się korzenie niniejszej opowieści. Gdy już społeczność Krewlodu zaakceptowała mnie, rozpocząłem swoją wędrówkę, by w pobliżu granicy Erathii i Deyji spotkać trzech innych podróżników. Cała nasza czwórka marzyła o nowym życiu, więc stanęliśmy oko w oko z wydarzeniami, znacznie poważniejszymi, niż nasze drobne problemy. Młodego Gelu, piękną Gem i tego barbarzyńcę Craga Hacka poznałem jeszcze przed wojną o odrodzenie Erathii.

Wtedy też podjąłem z nimi współpracę. Każdy z moich trzech współtowarzyszy był zupełnie inny, więc aż dziw, że współpraca układała nam się tak dobrze. Crag Hack był człowiekiem żyjącym na luzie, w wielkim stopniu pociągała go walka, wino i kobiety. Dzięki niemu, przez krótki czas mogłem się uśmiechać i zapomnieć o moich własnych problemach. Gdy Gem nie zajmowała się dziesiątkowaniem sił nieumarłych, na jaw wychodziło jej spokojne usposobienie i dobre serce. Gelu ledwie opuścił Leśną Straż, był więc gotowy do walki i chętny, by dowieść swojej wartości. Poważne usposobienie u kogoś tak młodego mogłoby zadziwić każdego. W tej kwestii, był całkowitym przeciwieństwem gwałtownego Craga Hacka.

Jakimś sposobem udało nam się powstrzymać pewnego nekromantę, o imieniu Sandro, który planował zapanować nad Światem. Manipulując Gem, Gelu i Cragiem Hackiem, wyposażony w przedmioty o wielkiej mocy zdołał dotrzeć do Deyji. Gdy już się tam znalazł, umieścił na tronie marionetkowego króla, Finneasa Vilmara i zagroził, że podbije cały Antagarich.
Moja opowieść zacznie się w czterech różnych miejscach, ale na końcu przekonacie się, że wszystkie opisywane przeze mnie wydarzenia były ze sobą powiązane i omal nie doprowadziły do zagłady nas wszystkich.



Yog


 

List Wilbur`a Humphrey`a




Dowódco,

Mam nadzieję, że ten list dotrze do Ciebie zanim wypłyniesz wraz z Królową Katarzyną do Erathii. Żałuję iż moje obowiązki nie pozwoliły mi osobiście się z Tobą spotkać.
Pozwól iż najpierw złożę Ci gratulacje. Jestem szczęśliwy - nie, wdzięczny - Katarzynie potrzebny jest oddany dowódca z Twoimi umiejętnościami. Niestety nie można tego powiedzieć o wszystkich, którzy towarzyszą Królowej. Wiem, iż na polu walki czujesz się jak w domu, w przeciwieństwie do dworu, pozwól jednak, iż przypomnę Ci, że dworskie intrygi czasami nie ustępują złożonością najbardziej subtelnym działaniom strategicznym i taktycznym. Nie mam dowodu na niczyją zdradę, jednak coś mi mówi, iż musisz uważać...

Smutne jest, iż Twoja pierwsza wizyta w Erathii nie może się odbyć w szczęśliwszych okolicznościach - był to przecież zawsze kraj piękny i stabilny. A przynajmniej podczas rządów Króla Gryphonheart’a. Był on wielkim władcą i wspaniałym sprzymierzeńcem. Zawsze będę go pamietać jako człowieka silnego i uczciwego, obydwie te cechy posiada też Katarzyna. Wiesz, iż nie zdaje sobie ona jeszcze sprawy, że jej ojciec nie zmarł śmiercią naturalną. Nie zakładaj jednak, że nie domyśli się szybko prawdy. Smutek z pewnością nie osłabi jej inteligencji.

Hah! Posłuchaj mojej dobrej rady! Oglądaj się często za siebie i uważaj, co robisz! Być może jestem tylko podejrzliwym starcem z męczŕcymi maniami. Być może zbyt długo już zajmuję moje stanowisko.

Żegnaj przyjacielu. Będę czekał na Twój powrót mając nadzieję, że zasiądziemy jeszcze nie raz przy kominku z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach i opowiemy sobie jeszcze niejedną historię. Niech morza i wiatry sprzyjają Twoim okrętom.



Wilbur Humphrey - Regent Enroth

 

List króla Lucyfera do Xerona




Do Xerona, lojalnego sługi Jego Wysokości Lucyfera Kreegana, zabójcy królewskich wrogów:

Po otrzymaniu tego listu zabij posłańca, który go przyniósł. Nikt nie może poznać treści przekazu. Jeśli te informacje wpadną w ręce nieprzyjaciela, królestwo Eeofolu może stać się ofiarą napaści silniejszych krajów ościennych. Choć od śmierci naszego poprzedniego Pana, króla Xenofexa, spotykaliśmy się i rozmawialiśmy często, muszę ci jeszcze opowiedzieć, w jaki sposób jako pierwszy w królestwie dowiedziałem się o jego śmierci. Nocą, tego dnia, kiedy padł z ręki bandy poszukiwaczy przygód, Xenofex pojawił się w mym śnie.

W swoim śnie szedłem przez bujny las, pokryty gęsto zielonym listowiem i prześwietlony gorącymi promieniami słońca. Stopniowo odór świeżej ziemi i porannej rosy ustępował aromatowi siarki i węgla drzewnego. Wyszedłem spomiędzy rozstępujących się drzew na polanę. U swych stóp dostrzegłem połyskujące jeziorko stopionej skały. Grzejąc się w cieple bijącym od magmy wychyliłem się i spojrzałem w głąb jeziorka. Na jego dnie spoczywała ledwo widoczna zbroja. Nie obawiając się obrażeń, zanurzyłem w jeziorku ramię i sięgnąłem po przedmiot. Gdy wyciągnąłem rękę bez śladu oparzeń, moim oczom ukazała się Zbroja Ognistej Mocy. Zakładając na siebie ten drogocenny pancerz, nie mogłem powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Niestety, moje uniesienie opadło, gdy posłyszałem echo jakiegoś szaleńczego rechotu.

Po chwili ciszy, wypełnionej jedynie szelestem liści, poruszanych słabymi powiewami, śmiech dał się słyszeć ponownie. Łatwo było ustalić, skąd dochodził, więc poszedłem w kierunku jego źródła. W miarę, jak się zbliżałem, śmiech stawał się coraz głośniejszy i rozlegał się coraz częściej, aż natknąłem się na tarczę opartą o uschnięte drzewo. Śmiech nasilił się do tego stopnia, że zaczynał grozić zdrowiu mego umysłu. Skupiwszy się usilnie, zdołałem podnieść przedmiot. Rechot gwałtownie umilkł. Trzymałem Tarczę Przeklętego. Gdy tylko umieściłem tarczę na swym ramieniu, me uszy posłyszały okropne skrzeczenie. Rozejrzałem się wokoło. Przez mgnienie oka dostrzegłem sunący w powietrzu miecz. Uniosłem Tarczę Przeklętego, aby osłonić się przed atakiem. Młynkując, miecz potoczył się do tyłu i zawisł na chwilę, poczym ponownie zanurkował w moją stronę. I tym razem sparowałem jego cios. Walka ta trwała aż do chwili, gdy miecz uległ zmęczeniu i opadł na ziemię. Zbliżyłem się doń ostrożnie i podjąłem z trawy. Był to Miecz Ognia Piekielnego.

Gdy się podniosłem, przed sobą ujrzałem Xenofexa, który odwrócił się i zaczął odchodzić. Podążyłem za nim i w końcu zdołałem go dogonić. Stał przy starcu, siedzącym na pniu drzewa. Starzec badał budowę kwiatu dzikiej róży, zerwanego z pobliskiego krzewu. Zbliżyłem się pod czujnym spojrzeniem Xenofexa. Złożyłem Zbroję Ognistej Mocy, Tarczę Przeklętego i Miecz Ognia Piekielnego u stóp starca. Cofając się, widziałem, jak starzec odkłada kwiat. Podniósł miecz, zbadał jego ostrze, a następnie dźwignął z ziemi tarczę. Niepojętym sposobem stopił ze sobą oba przedmioty, tworząc całkiem nowy oręż.

Następnie tą samą metodą zło złożył miecz i zbroję, tworząc kolejny przedmiot: miecz o silnym ostrzu, ze złotym ptakiem o uniesionych skrzydłach na gardzie. Następnie starzec złożył tę wspaniałą broń na trawie. Xenofex wystąpił do przodu. Biorąc nowy miecz w swoje ręce, spojrzał w moją stronę i wyszczerzył zęby w uśmiechu, a potem z wielką siłą wbił ostrze w ziemię. Nagły, przeraźliwy błysk bieli doszczętnie mnie oślepił. Wzrok wrócił mi w samą porę, abym zdążył dostrzec ocean ognia rozpalanego przez ostrze, ognia obmywającego cały świat. Fale płomieni rozprzestrzeniały się z błyskawiczną szybkością, spopielając wszystko na swej drodze. Gdy w końcu opadły, ujrzałem siebie, twarzą w twarz z Xenofexem, pośrodku świata spalonego na węgiel. Przyglądając się obliczu króla, zobaczyłem jedynie satysfakcję i wesołość.

Następnie Xenofex odstąpił od miecza, mówiąc do mnie: Jam jest Ostrze Armagedonu. Zbliżyłem się ostrożnie i wyciągnąłem rękę po miecz. Nim zdążyłem go dotknąć, czas zastygł w bezruchu i moja wizja ściemniała. Przebudziłem się.

Wiem, że Xenofex ukazał mi się w chwili po tym, jak zginął. Nie wiem dlaczego, ale moim przeznaczeniem jest posiąść Ostrze Armagedonu. Z jego pomocą pogrążę cały świat w płomieniach.
Ruszaj na poszukiwanie Zbroi Ognistej Mocy, Tarczy Przeklętego i Miecza Ognia Piekielnego. Gdy będziesz mieć te trzy przedmioty, odszukaj starca. Nie wiem, kim on jest, lecz nie mam żadnych wątpliwości, że go znajdziesz.

Takie jest Twoje przeznaczenie.

Gdy zakończysz swoją misję, wróć do mnie z mieczem.



Twój król, Lucyfer Kreegan

 

List do króla AvLee




Do jego królewskiej mości Króla elfów z AvLee:

Ze smutkiem przyznaję że nieobecność Zielonych i Złotych smoków, zakłóciło święto wiosny. Ponieważ nie pomnę, by dobre smoki chociaż raz złamały swą obietnice więc gdy napisałeś że przyrzekły przybyć na tegoroczną uroczystość, pojąłem że musiało stać się coś złego. I chodź spędziłem ostatnimi laty u smoków tak wiele lat - muszę to przyznać - nie wiem co się stało.

Użyczenie mi Twoich wojsk przyjmuję z wdzięcznością. Dowodzi to, że obaj świadomi jesteśmy powagi sytuacji. Smoki nie złamałyby swojej obietnicy pierwej, niżby za przyczyną potężnych sił zła znów krążących nad światem. Mniemam podróż mą rozpocząć znalezieniem elfiej starowinki, nazwanej Zaklinaczką Smoków. Żyła ona wśród smoków dłużej niż ktokolwiek inny. Kiedy dowiemy się tylko nie zwlekając ciebie o tym powiadomię.

Ślę pozdrowienia,



Tarnum, Przyjaciel Smoków.

 

List do króla Bracady




Do Jego Wysokości Magnusa Króla Bracady:

Wybacz panie mą śmiałość ale powiem to jasno i bez ogródek. Świat potrzebuje twej pomocy. Nie zabiegał bym o wsparcie, Panie, w mniej opłakanych okolicznościach, jednakże opresja nasza jest tak wielka że ośmielam się prosić.

Od lat tysięcy władcy żywiołów więzieni byli w swych królestwach mocą układu, co siłą narzucony im został, teraz przyszło dla nich oswobodzenie i postępować mogą według własnej nieprzymuszonej woli. Ku naszemu utrapieniu planują rozdzielić żywioły złączone w jedno w czasie, gdy świat nasz się tworzył. Nie potrzeba wyjaśniać że sprowadzi to zgubę na nasze głowy.

Błagam więc byś użyczył mi, Panie jednej ze swoich fortec. Pozwoli to uderzyć we władców żywiołów w ich własnych światach, nim sprowadzą chaos i zniszczenie do naszego świata. Golemy, przerazy i inne stworzenia pozostające pod twoimi rozkazami to twory magii i jako takie, jedyne zdolne przetrwać w wymiarach żywiołów. Z twoją pomocą może uda mi się powstrzymać to szaleństwo.

Uniżony sługa,


Lord Tarnum




Opracowała: Laxx
Tagi Tagi: Heroes III Listy
Brak komentarzy.




Włącz odtwarzacz
Podoba Ci się ta strona?
Jest świetna!
Bardzo fajna
Zwykła strona
Nie za bardzo
Usunąć!
44.222.x.x
78.159.x.x
44.220.x.x
159.69.x.x
3.235.x.x
54.166.x.x
54.81.x.x
44.213.x.x
23.20.x.x
Odwiedza nas 0 użytkowników
oraz 9 gości. (Razem: 9)